Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 288 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Odlot na Plecionkę Światów
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dekaos Dondi Wobec duchów, które przychodzą niezapowiedziane, trzeba być ostrożnym. Sam musiałbyś wybrać te opowiadania i zaproponować wybranemu wydawnictwu; pod zmyślonymi personaliami dla zachowania wspomnianej przeze Ciebie anonimowości. Po prostu chcę, aby portal nadal mógł funkcjonować bez większych przeszkód ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia. -
Odlot na Plecionkę Światów
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dekaos Dondi Dzięki za odpowiedź i odwiedzenie profilu ^(*_*)^ . "Mecenasi" oznacza, że wspieram finansowo nasz portal. Myślałeś o wydaniu książki? Dobrego Czwartku ^(*_*)^ . -
@Dekaos Dondi Tak czy inaczej, smoczysko - aktualnie dwugłowe - o łuskach "w kolorze nadziei" "wtranżoliło" królewstwo całe, od królewny i rycerza oraz reszty weselników poczynając. Nie wiem, czy mniemam dobrze, ale to chyba był akt zemsty... Z drugie strony patrząc, może "choć" bardziej pasuje do w ten sposób napisanego opowiadania. Serdeczne pozdrowienia.
-
@Alicja Nowak W takim razie proszę przyjąć moje najszczersze gratulacje ^(*_*)^ . To Wielki Sukces ^(*<*)^ . Proszę również pozwolić poczynić małą, ale istotną uwagę - jak sądzę. Otóż: Motywacji do pisania warto szukać przede wszystkim w sobie samym. Życzę wszystkiego pozytywnego - w tym dalszych sukcesów w pisaniu i publikowaniu ^(*_*)^ . Załączam serdeczne pozdrowienia.
-
@Dekaos Dondi Finał tyleż niespodziewany, ileż zaskakujący. Ale tak to bywa, gdy, jako napisałeś, rycerz "umysł otumaniony" miał, do liczenia głów smoczych niezdatny... Uwag nie powtarzam ^(*_-)^ . Serdeczne pozdrowienia.
-
@Dekaos Dondi Dekaosie, o staranności w stosowaniu interpunkcji już wspominałem. Teraz podkreślę jedynie, iż tytuł winien brzmieć "Sad Jabłonkowy" oraz że forma "choć" wyszła z użycia, zastąpiona przez "chociaż". Zwracaj też uwagę na właściwą długość odstępów mmiędzy wyrazami. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .
-
Węgierskie pociski, węgierskie serca
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@sowa Twoje wypowiedzi są aroganckie i obraźliwe. Nie podoba Ci się dany utwór? W porządku. Nie zostawiasz "lajka", nie komentujesz. Ale nie obrażasz autora, zwracając się doń w sposób, w jaki się odniosłeś. To niekulturalne i nie do zaakceptowania. Jako że piszącego powinna cechować kultura właśnie. W tym panowanie nad sobą i wspomniany uprzednio szacunek dla innych użytkowników portalu. Będacego przede wszystkim przestrzenią kreowania pozytywnych emocji oraz przestrzenią kultury. Dopiero potem sferą prezentowania poprzez to, co zamieszczamy, części nas samych. I kształtowania czytelników przez to właśnie. Ponownie życzę Ci wszystkiego pozytywnego. -
Inne spojrzenie, część 182
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Skoro już o tym mówisz... Właśnie nie, nie myślałem o niej wiele. A błędu nie popełniłem, gdyż świeżo upieczeni malżonkowie, zamiast - o zgrozo 😂😂 ! - wziąć wspólną kąpiel, podjęli czynności zupełnie innego rodzaju, pozwalając wodzie stygnąć. Dzięki Ci wielkie za uważne czytanie ^(*_*)^ . Mam wrażenie, że opis kąpielowych igraszek Soi i Olega oraz pełny obraz tego, co zdarzy się później, Ty powinnaś napisać ^(*_*)^ . A ja to zamieszczę z odpowiednią adnotacją. I z wielką przyjemnoscią dziękuję Ci za przedstawiony opis. Po takich działaniach Soi Oleg rzeczywiście będzie nią pijany. I strach pomyśleć, do jakiego stanu doprowadzi go w trakcie miodowego miesiąca... Pozwolę sobie przy okazji po raz kolejny pochwalić Twój prozatorski talent ^(*_*)^ : piszesz Znakomicie ^(*_*)^ . Wygląda na to, że jest on u nas rodzinnym. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Węgierskie pociski, węgierskie serca
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@sowa Ależ powyższy tekst da się przeczytać, skoro ja to zrobiłem. Nadto: używając słowa "gniot", okazujesz brak szacunku innemu użytkownikowi tego portalu. Jeśli coś Ci się nie podoba, napisz, co dokładnie. Czytać ani zostawiać "lajka" nie musisz, ale szanować innych powinieneś. A może chciałbyś czytać to słowo w komentarzach pod Twoimi tekstami?? Jak na uczącego się pisać, jak sam o sobie napisałeś w swoim komentarzu, wyrażasz się mało uprzejmie. Obiektywna prawda jest taka, że niektóre filmy propagandowe istotnie miały swój urok. Ba: mają do tej pory. A czy w związku z faktem, że jest to polskl portal, nie można używać węgierskich i innojęzycznych słów? Dobrej energii. Pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 182
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Drogi Wiesławie, "ciąg dalszy nastąpi" oraz miejsce i czas napisania dodane. Polskie znaki także wprowadziłem. Dzięki Ci wielkie za wizytę, komentarz - w tym link do strony "spolszcz" - i za literackie uznanie. Serdeczne pozdrowienia. Siostro, Tobie również dziękuję bardzo za odwiedziny i za uznaniową reakcję. Pozdrawiam Cię serdecznie. -
- dla Siostry Zapięcia sukni, jedno po drugim, ustępowaly palcom Olega. W miarę tegoż, Soa czuła się coraz bardziej swobodnie. A z drugiej strony coraz bardziej onieśmielona i zawstydzona. Myśli przebiegały jej umysł z zawrotną szybkością, wznosząc oszołomienie na jeszcze wyższy poziom. Do tego stopnia, że chwilami sama nie wiedziała, czego pragnie. Czy uciec i znaleźć się jak najdalej od miejsca, w którym wlaśnie przebywała: od tej alkowy, apartamentu, moskiewskiego Kremla, od wszystkich tych książęcych ziem, ba! - od Rosji całej i wszystkich tych ludzi, z Olegiem na czele, szczególnie od niego! Od jego palców, dotyku i fizycznej bliskości, wiek dwunasty już pomijając. Czy zostać tu, gdzie jest i pozwolić Olegowi kontynuowac przedseksualne zabiegi, a swojemu pożądaniu wzlatywac wyżej i wyżej. Czy pozwolić swoim palcom działać i robić to, co robiły, czy też dopuścić do siebie czające się tuż obok odrętwienie. Chłodną, oziębłą wręcz zimną aseksualną istotę, dziś powiedzielibyśmy: drętwą. Oleg jednak, świadom wewnętrznego rozdźwięku żony pomimo własnego seksualnego podekscytowania, nie miał zamiaru ani pozwolić jej na ucieczke, ani - tym bardziej - ułatwić działania zniechęcającym myślom. Pokonawszy ostatnie zapięcie, delikatnie wolnym ruchem zsunął suknię z jej ramion. Uwalniając obie ręce Soi, przesuwał opierający się chwilami materiał coraz niżej i niżej, aż fałda po fałdzie znalazł się cały na podłodze. Dzieląc uwagę mimo - a może właśnie wspartą erotyczną ekscytacją - dostrzegał raz przymknięte z podniecenia oczy żony, a raz szeroko otwarte, rozświetlone niepokojem i obawą. - Na seksualne frasunki dobre pocałunki - zrymowal żartem, dla lekkiego chociażby uspokojenia żony, kładąc dłonie na jej pośladkach i przyciągajac ją do siebie. Drgnęła poczuwszy, że poziom podniecenia męża wzrósł zauważalnie - by nie rzec namacalnie - i ponownie zdawszy sobie sprawę z własnej, mrowiącej piersi i zbieg ud ekscytacji. Mało tego: mrowiącej całe jej ja, włącznie z duszą, co poczuła nagle bardzo wyraźnie. Wręcz dojmująco. - Oleg... - przysunęła się doń ponownie, znów sięgając tam, gdzie oczekiwał jej dotyku. - Masz bardzo zgrabne nogi - powiedział, uwolniwszy biodra żony z zaslaniającej jej dolne krągłości, prześwitującej i ukazującej co trzeba cieniutkiej tkaniny. Roześmiała się cicho, przezwyciężywszy resztki niepokoju. Nagle bardzo swobodna, śmiala i bezpośrednia. - Wszystko mam, jak należy - szepnęła mężowi do ucha, pocałowawszy je najpierw czule. - Przekonaj się... - stanęła do niego tyłem, by mógł zacząć uwalniać jej biust i kibić z gorsetu. Oczywistym było, że Oleg nie potrzebował zachęty. Ani, aby podjąć czynności, których wykonanie mu ułatwiła, ani też, aby podjąć inne działania. Jeszcze bardziej bezpośrednie lub - jeśli wolisz, mój Czytelniku, inne określenie - jeszcze bardziej ukierunkowane na finał. Chociaż równie czułe, jak żoniny pocałunek sprzed chwili, bardzo staranne oraz powolnie zaangażowane. Soa z jękiem rozkoszy oparła się dłońmi o krawędź łoża... Cdn. Voorhout, 21. Sierpnia 2023
-
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiadomo, Wiesławie. Oczywiście ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
... , dlatego Soa zdecydowała się wyjść za niego ^(*_*)^ . Bo Soa, mając duszę księżniczki, szukała księcia ;-))* -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Mówię prawdę, Siostro ^(*_*)^. Wybierając sobie, jak będziesz wyglądać w obecnym wcieleniu, nie poskąpiłaś sobie urody. Inteligencji, o ile mi wiadomo, też nie. @Somalija Cóż - Oleg postarał się o wygodę żony i swoją - podczas nocy poślubnej i wszystkich następnych. Z miłości, szacunku i rozsądnego uznania potrzeb ciała. Wydaje mi się, że ze wszech miar postąpił słusznie... Bo czyż to nie łoże w sam raz dla Soi i dla niego?? -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Bratu nie wypada chwalić urody Siostry. Ale wie, że na komplementy owe zasługujesz... -
Odlot na Plecionkę Światów
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pominąwszy stylistyczne niedociągnięcia, interpunkcyjne oraz odstępowe pomyłki - "pomieszałeś" we spójną całość całkiem dobrze. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Siostro ^(*_*)^ , przecież właśnie o owo pobudzenie wyobrazni chodzi. Ale - przez skromność najpewniej - pominełaś milczeniem mężowską pochwałę Twoich słodyczy i urody... Dzięki Ci wielkie za odwiedziny, uznanie i komentarz ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiesławie ^(*_*)^ , bardzo mi miło znów Ciebie gościć. Dzięki wielkie za wizytę, wspomnieniowy komentarz i wspaniałe zdjęcie. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . @Wiesław J.K. To się nazywa "pochwała, jak się patrzy". Proszę Czytelnika Wiesława, autorowi jest bardzo miło takową otrzymać ^(*_*)^ . Serdecznie Cię pozdrawiam. -
- dla Siostry Soa, pod rękę z Olegiem, wędrowała od pomieszczenia do pomieszczenia i od komnaty do komnaty. Niewielki pokój oddzielony ścianą od wejściowego korytarza, znajdujący się zatem po jej drugiej stronie, mający charakter taki, jak korytarz: czyli wejściowy. Zarazem przeciwległym końcem przylegający do dużego salonu, z którego przechodziło się do sypialni z centralnie ustawionym łożem. Łożem niemalże królewskim, a na pewno godnym książęcej pary: szerokim, z baldachimem na słupkach i z przejrzystymi zasłonami. Oraz z mnostwem poduszek: większych i mniejszych, na co Soa natychmiast zwróciła uwagę. W dodatku stojącym na wysokich nóżkach, stąd dwustopniowe schodki z jego lewej i prawej strony, prawie tej samej długości jak całe łoże. Na ten widok Soa zaniemówiła po raz kolejny. - Panie mężu... chodźmy dalej, dobrze? - wysiłkiem woli otrząsnęła się z wrażenia. Wywołanego częściowo także myśloobrazem przedstawiającym jej samej ją samą, jak doznaje seksualnej rozkoszy w bezpośredniej bliskości Olega. - Chodźmy dalej, pani żono - Oleg, będac tyleż cierpliwym, ile dyskretnym, przeszedł do przysłowiowego dziennego porządku nad zmieszaniem żony. Które i zobaczył i które wyczuł, jak z pewnością domyśliłeś się, mój drogi Czytelniku. - Dalej są dwie garderoby, twoja i moja - nazywał kolejne komnaty. Te akurat były średniej wielkości jasnymi pomieszczeniami - z wytyczonym miejscem na szafę na prawo od okna, a z lewej na odzieżowe kufry. I z podręczną umywalnią do twarzy i dłoni oraz dużym, stojącym swobodnie w ramach zwierciadłem. Dla pełnego obrazu dodać należy, że obie garderoby byly ze soba połączone wąskim przejściem bez drzwi. Ostatnie pomieszczenie stanowiło komnatę kąpielową: przestronną, z wielką, umieszczoną w ceglanym obramowaniu blaszaną wanną, do której wchodziło się wygodnie po również uczynionym z cegieł - ale odpowiednio szerokim - trójschodku, zabezpieczonym małą, ale solidnie wykonaną drewnianą poręczą, umocowaną na żelaznych wspornikach. Sama wanna była, co Soa zauważyła od razu, wyposażona w odpływ wody. W komnacie znajdowała się także ogromna balia oraz dwa wielkie blaszane dzbany na wodę i kilka mniejszych, do użycia także przy czynnościach natury kąpielowej. Niedaleko zaś od drugiego wejścia - dla służby, jak odgadła Soa - przy jednym z zewnętrznych kątów mieściło się odosobnione parą drzwi dwupomieszczenie. - Przeznaczenia tychże, pani żono, dobrze się domyślasz - powiedział Oleg, zobaczywszy, na co spojrzała Soa. - Ale, jako że co innego jest w tym pokoju znacznie ważniejsze, tedy co powiesz, pani żono, na wspólną kąpiel? - Mm... - Soa udała zamyśloną, dawszy przez to sobie chwilę na przezwyciężenie kolejnego, zrozumiałego przecież, onieśmielenia. - Co prawda, słońce stoi jeszcze wysoko na niebie, ale brać kąpiel i przed wieczorem można - uśmiechnęła się zgodnie do męża, sięgajac wolnym ruchem do zapięć sukni pod szyją. - Z tą czynnością - poprosił Soomąż - poczekaj, droga żono, kilka chwil. Pragnę sam ją kontynuować - okazał małżeńską bezpośredniość, na co Soa uśmiechnęła się lekko. - Nareszcie - pomyślała radośnie, pozwalając zmysłowym myślom coraz bardziej przejmować nad sobą panowanie. - Widzę twoje myśli, moja śliczna - pomyślał Oleg, nie zdradzając się wszak ani z tym, że widzi myśl zony, ani z własną myślą. Jednocześnie zaklaskał w dłonie, wzywając oczekujących najwidoczniej tuż za drzwiami dworzan. - Służba! Wody! Gdy tylko wezwani skończyli napełniać wannę gorącą wodą, przelewając szybko tę ostatnią dzbanami z wtoczonej na kółkach wielkiej balii i gdy wnieśli w przyniesionych dzbanach zimną wodę dla uzyskania pożądanej temperatury oraz gdy pozostawili starannie złożone bawełniane ręczniki (które Soa, korzystając z Mocy swego Mistrza dostarczyła z przyszłości uznając, że są znacznie lepsze od płóciennych), wtedy natychmiast, ukłoniwszy się, opuścili komnatę. Oleg, jak latwo sie domyślić, nie pozwolił upłynąć chwili dłuższej niż konieczna, by podejść do żony. Oczekującej na wiadome, jak domyślić się łatwo. - Słodycz twoich warg, moja pani - uśmiechnąl się po pierwszym pocałunku, pokonujac wystudiowanie wolno kolejne zapięcie sukni - może być porównywalną wyłącznie z twoją urodą. I z gładkością twojej skóry. Nie trzeba specjalnie dodawać, że i Soa podążyła dłońmi tam, gdzie trzeba. Dokładnie tam: bez najkrótszej chwili najmniejszej zwłoki. Cdn. Voorhout, 19. Sierpnia 2023.
-
Muzeum życia
Corleone 11 odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Wiesław J.K. Ciekawie Wiesławie, ciekawie. Zwraca uwagę "nieprzenikniona wiedza". Jeśli pozwolisz, zaproponuję zmianę: z "nieodkrytej" na "odkrytą" właśnie. Znakomite zakończenie. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 180
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija O Olega może uspokoić zazdrość: on jest z tych uczciwych, słownych i wiernych. Jako taki jest nawet bardziej niż atrakcyjny ^(*_*)^ . Soa zna odpowiedz na Twoje pytanie... -
Inne spojrzenie, część 180
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Siostro ^(*_*)^ : mąż z dworkiem, nie z pałacem. Ale i tak bogaty ^(*_-)^ . Przecież trudno, aby przełożony książęcych dworzan narzekał na finanse 😂😂😂 . Dzięki Ci wielkie za wizytę. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . Violetto, Tobie też dzięki wielce. Miło mi, że spodobał Ci się ten rozdział. Pozdrawiam Cię serdecznie. -
- dla Siostry * * * - Oto są - Oleg otworzył szeroko drzwi - nasze komnaty na książęcym dworze. - Zechcesz wejść? - uśmiechnął się do oniemiałej z wrażenia żony, ujmując jej dłoń. Soa, mimo że przecież mogła się spodziewać - i w gruncie rzeczy spodziewała się - zwyczajowego wprowadzenia w dom, że tymi to słowy ja, Autor, to ujmę - to jednak z pewną trudnością opanowywała emocje. I wynikające z nich fizyczne reakcje. Zrobiła się blada i czuła, ze ledwie potrafi ustać na nogach. Wolną dlonią przytrzymała się framugi. - Oleg... - zaczęła cicho pytanie, a w jej wzroku widać było niepokój. - Masz tu... jakieś krzesło? - Krzesło nie - dla uspokojenia zmieszania zony udał, że nie zauważył jej bladości i że nie wyczuł niepokoju. - Ale fotel jest, a właściwie fotele. Przy małym stole. Tędy, droga żono - wskazał drogę, ściskając lekko dłoń Soi na znak, aby szła za nim. Po kilkunastu krokach znaleźli się we właściwym pomieszczeniu. Oleg odsunął żonie fotel i pomógł usiąść. Sam również usiadł obok niej, przysunąwszy sobie siedzisko z drugiej strony stołu. - Przestronnie tu... - Olegożona uśmiechnęła się blado, rozejrzawszy się wokół siebie. - Domyślam się co najmniej kilku pomieszczeń, chociaż ich jeszcze nie zobaczyłam. Ale czemu tu tak pusto? Wprowadzasz mnie w niegotowy dom? - zażartowała dla samopodniesienia się na duszy i na umyśle. - Podłoga, ściany i dach są najważniejsze - zaczął odpowiedz - jako tworzące wspólną przestrzeń do wypełnienia emocjami. Również wspólnymi - dodał. - A mebli tu niesporo, ponieważ uznałem, że przestrzenie naszego życia powinniśmy urządzać razem, wspólnie decydując. - Zaraz... Przestrzenie... naszego... życia? - odezwała się Soa trochę głośniej. Ale wciąż blada i lekko drżąca z powodu burzy emocji. - Dobrze - uśmiechnęła się słabo - że są tu chociaż świeczniki... mm, kandelabry - poprawiła się. - Przepraszam. - A tak, są - odparł Soomąż. - Oprócz tego, który widzisz tu przede sobą, jest ich po kilka na każdej ścianie, w każdej z komnat. Zechcesz pójść je zobaczyć? - zapytał z zachęcającym uśmiechem. - Za chwilę, dobrze? - odwzajemniła uśmiech, powoli wracając do siebie. - A... czy to znaczy, że łoża też tutaj nie ma? Skoro mamy razem umeblować nasze wspólne przestrzenie? - spytała, gdy powracająca równowaga pozwoliła dojść do głosu pragnieniom. - Łoże akurat jest - Oleg uśmiechnął się lekko. - Takie, o jakim wiem, że spodoba Ci się. - Ale przecież jeszcze jest dzień... - wskazał okno, znajdujące w ścianie przede nimi. - Dzień?... - wbrew zaokiennej jasności Olegożona zrobiła minę pełną niedowierzania. - Przecież dopiero co zmierzchalo... zapadał zmrok... Jak to?... - spojrzała na męża, wciąż nie rozumiejąc. - Cóż - powiedział Oleg delikatnie pocałowawszy usta Soi. - Świąteczny dzień miło jest zatrzymac trochę dłużej.* Prawda? Tym bardziej, że to nie koniec niespodzianek. - Nie koniec niespodzianek? -Soa zaczęła podnosić się z fotela czując, że siły wróciły i że udało się jej zapanować nad zmysłami. - A tak - Oleg podniósł się również. - Bo nasze komnaty wciąż czekają, abyś je odwiedziła i obejrzała. A oprócz tego na twoją wizytę czeka nasza posiadłość pod miastem. Od poludniowej strony, opodal murów miejskich i blisko lasu. - Dworek z dużym terenem pod ogród dla ciebie, palisadą i strażą - dokończył Oleg, radosny z powodu wywołanego wrażenia. - Dar ślubny dla nas od książęcej pary. Soa z wrażenia oparła się o ścianę. Znów blada i znów nie mogąc wydobyć słowa... * Tu w oczywisty sposób nawiązuję do "Mistrza i Małgorzaty" M.Bułhakowa - odpowiednio zmienionym cytatem. Odwracając scenę, podczas której Woland przedłużył czas trwania nocy swojego świątecznego balu. Cdn. Voorhout, 17. Sierpnia 2023.
-
Inne spojrzenie, część 179
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Przyszło mi do głowy, by zacytować w odpowiedzi tę myśl. Proszę bardzo... Naprawdę krzyczysz? Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 179
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Bywanie onieśmielonym stanowią okazje, by wydobywać siebie z tego stanu. Prawda? I komu wypada pisać o stanach i uczuciach siostry, jak nie bratu właśnie? Robert Ludlum w "Zleceniu Jansona" napisał, że "Nie podjąć decyzji to jest to samo, co podjąć decyzję." Powieściowo ją podjęłaś - jesteś mężatką. Dobrej nocy, pozdrawiam Cię serdecznie ^(*_*)^ .