Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 253
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. @Wiesław J.K. Wielkie dzięki Wiesławie, miło Cię gościć po raz kolejny 🙂 . Zobaczymy, co się wydarzy 😉 ... Serdeczne pozdrowienia.
  2. @Lidia Maria Concertina Czy na pewno "stylizacje fotofgaficzne"? Szczepionka na Boga albo, inaczej mówiąc, na Wszechświat? Boskie! Przeczytałem z Przyjemnością 🙂 . Pisz tak nadal 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  3. - dla Siostry - Zgadza się, Jezusie - Oleg odpowiedział absolutnie przytomnie, jakby zupełnie nic się wydarzyło. Po czym popatrzywszy wokół, dodał, wciąż mając na twarzy uśmiech pełen zakłopotania: - Ale jakoś nie pamiętam, jak tu wszedłem... ani powitania... jak to? Przecież chyba nie było tak, że przyszedłem tu, polożyłem się i zasnąłem, miast rozmawiać z naszym gospodarzem?... - spoglądał niepewnie to na Jezusa, to na Piłata. - Tak nie wypada, to nietakt... Pierwszy z przed chwilą wymienionych zatrzymał znacząco spojrzenie na drugim ze wspomnianych. - Opowiedz Olegowi, jak było - rzekł. - O nietakcie - tu współczesnym Soi, Belli i Milowi gestem uczynił palcami obu dłoni znak cudzysłowu - który niedawno wobec niego popełniłeś. Na szczęście dla namiestnika, siedział on w tej chwili za stołem. Bowiem zbladł zauważalnie do tego stopnia, że po raz drugi dzisiejszego dnia barwa jego twarzy zbiegła się z bielą marmuru. Gdyby stał, najprawdopodobniej straciłby równowagę - aż do przewrócenia się. Dłuższego momentu potrzeba było, nim zebrał się w sobie. Chociaż widział wiele i wiele doświadczył. - Byłeś martwy - powiedział wolno Poncjusz Piłat. - Zostałeś zabity strzałą, wystrzeloną przez jednego z moich ludzi, a Jezus... - tu wziął słyszalnie głęboki wdech - a Jezus cię wskrzesił - następny głębszy wdech po powoli wypowiedzianych słowach był tak samo głośny. Teraz dla odmiany - bladym jak marmur stołu, przy którym siedział - zrobił się Oleg. Popatrzył najpierw na Jezusa, potem po sobie, przesunąwszy po ciele dłońmi w poszukiwaniu rany; wreszcie, gwałtownie czerwieniejąc, na prokuratora Judei. Potem znów na Jezusa, by zaraz wrócić spojrzeniem do gospodarza. Wstał i oparł ręce na stole ruchem wystudiowanie powolnym - dla zaznaczenia emocji, które oczywistym było, że zaraz uzewnętrzni w słowach. - Kazałeś - mnie - zabić? - zapytał z całą swoją rosyjską emocjonalnością. Jasnym było, że zamierza nie taić tego, co czuje i tego, co myśli. - Kogoś zupełnie ci niewinnego?? Ot tak? Po prostu? Piłat, patrząc na niego, nie odważył się wstać. Poczuł nagle pustkę w umyśle. Całkowitą tak bardzo, iż żaden wyraz nie chciał powrócić mu do pamięci. Ale część jego rzymskiego "ja" - a może tylko część duszy? - kazała mu trzymać podniesiony wzrok. Trzymać go uniesionym, a siebie wyprostowanym, z rękami na stole. Mimo że widział, jak wzburzony Oleg powolnym ruchem sięga do lewego boku. Po zawieszony tam przy pasie długi, owalny przedmiot, którego przeznaczenia Piłat nie znał, ale łatwo mógł się domyślić. Przede wszystkim z faktu, że w tym miejscu zazwyczaj przypinało się i nosiło broń. Oleg ujął prawicą miecz świetlny, odpiął go od pasa i włączył, kierując ku siedzącemu bez ruchu i w milczeniu namiestnikowi. Gdy energetyczny promień, niebieski jak oczy jego żony rozbłysnął w powietrzu z charakterystycznym poszumem, Oleg, blady teraz z ledwie powstrzymywanej złości - by nie napisać: wściekłości - przybliżył go najpierw do szyi, a po momencie namysłu - do serca człowieka, który rozkaz zabicia innego człowieka wydawał na zimno i bez emocji. Chociaż po dogłębnej i dokładnej analizie. Po przemyśleniu wszystkich możliwych - a na pewno wszystkich znanych sobie - pro et contra, za i przeciw. - Ty khotel menya ubit' ? - jak, mój Czytelniku, już się domyśliłeś - zbiegiem okoliczności wypowiadane przez Olega rosyjskie slova, słowa, Poncjusz Piłat słyszał jako łacińskie. - Ty zaplatish' mne za eto, zapłacisz mi za to! Po czym wolnym ruchem oddalił świetlne ostrze od torsu namiestnika Judei, czyniąc sobie przestrzeń do śmiertelnego pchnięcia i... Cdn. Voorhout, 24. Września 2023
  4. Wiesławie 🙂 , dziękuję bardzo za odwiedziny. Miło mi, że spodobał Ci także powyższy rozdział 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  5. @Lidia Maria Concertina Dzięki za pozytywną reakcję 😏 . Serdeczne pozdrowienia.
  6. @Somalija Dobrze, rozumiem. Istotnie, takie działanie jako fałszujące prawdziwą ilość czytelniczych otwarć jest apożądane. Jednak uwagi pozostają aktualne. Dziękuje za odpowiedź. Serdeczne pozdrowienia i miłej Niedzieli ^(*_*)^ 💙 .
  7. @Somalija Zaproponuję: - popraw "Jurto" na jutro", zarówno w tytule, jak i w pierwszym wersie; - w drugiej zwrotce: "który otworzę półtora tysiąca razy"; - w trzeciej "wezmę" zamiast "biorę"; odnosisz się do tego, co dopiero zrobisz, potrzebne jest więc użycie formy czasu przyszłego. Powtórzenie "razy" będzie do zaakceptowania, jako że Twój wiersz ma charakter wierszowanej prozy. Warto też zacząć zwrotki z małej litery. Podjęłaś istotny temat "serduszkomanii" - znakomity pomysł ^(*_*)^ . Wybacz, ale nie rozumiem znaczenia pointy... Serdeczne pozdrowienia 💙 ^(*_*)^ .
  8. @Somalija Czerpie energię świadomie? Twojej córce przydałoby się odwiedzić jedno z silnych miejsc mocy w Polsce. Gdy poczuje, jak energia tętni i pulsuje wokół, od razu sama zmieni zdanie.
  9. @Somalija Chcesz powiedzieć, że są w pewnym stopniu świadome spraw energetycznych? Ale na zdjęciu jest sam Mateuszek. A jego siostra?
  10. @Somalija Och 😧 ... Przepraszam Cię najszczerzej jak potrafię 😳 😥 . Nie wiedziałem. Ale odzyskałaś brata 💙 , chociaż jest to niewystarczającym pocieszeniem ^(*_*)^ ... Piękna fotografia ^(*_*)^ . To wspaniale, że takie miejsce mocy masz w pobliżu.
  11. @Somalija Kto by pomyślał? Nie kto inny, tylko Ty właśnie ^(*_*)^ . Przecież nie spodziewałaś się, że Twój Mistrz do spółki z autorem pozostawią Cię wdową... Mówisz więc, iż zaczerpnęłaś magii od roślin oraz energii Ziemi i Wody? Bardzo udane zdjęcie 🙂 . Dziękuję za odwiedziny, czytanie i komentarz 💙 .
  12. - dla Siostry - Expectavi, expectavi - pokiwał głowa Poncjusz Piłat, Iudeae procurator, podnosząc się zza marmurowego stołu. - Oczekiwałem, oczywiście... Jezusie - z niejaka trudnością zwrócił się Doń bezpośrednio, po chwili wahania wyciągając ku Gościowi prawicę. - Może spoczniesz? - po kolejnej chwili wahań wskazał miejsce naprzeciw tego, które jeszcze przed momentem sam zajmował. - Chętnie - odrzekł Wszechświat. - Ale i on - tu wskazał na trzymane wciąż zwłoki Olega - potrzebuje przybrać wygodniejszą pozycję. - Zatem... połóż go tutaj - Piłat pokazał stojące tuż obok łoże biesiadne, nadal wracając do siebie pomimo gorączkowych starań. Jezus zrobił, co Mu zaproponowano: ułożył ostrożnie martwego w pozycji na wznak. - Olegu - powiedział, spojrzawszy na Piłata - jeszcze trochę. - Czekaj cierpliwie, czas jest już bliski. Gospodarz patrzył, sam nie wiedząc, co powinien myśleć o tym, czego doświadcza. Jezus uśmiechnął się, widząc jego myśli bardzo wyraźnie. - Wydaje mi się, że wy, Rzymianie, znacie pojęcie duszy czy też ducha - zaczął. - I że także dla was śmierć następuje w chwili rozstania się jej z ciałem. Na przykład w wyniku trafienia strzałą - popatrzył znacząco po raz drugi. - Przyznaję, że powtórnie wydałem rozkaz zabicia Ciebie, tym razem świadomie narażajac swoich ludzi - odpowiedzial wolno Piłat. - Skoro za pierwszym razem się nie udało - myśli w jego glowie, raz świetlnoduchowe, raz cyniczne i zimne, poszukiwaly właściwego tonu. - Ale taki ich los: jakie zycie, taki poziom ryzyka - dodał sentencjonalnie. - I taki mój: decydowac i rozkazywac w imieniu cesarza i w imieniu Imperium. Nawet szafując i ryzykując czymś życiem. Na przykład życiem twojego towarzysza, jego wszak śmierci nie planowałem. Wracając zaś do losu, mam go taki, jaki sobie wybrałem - dorzekł. - Tu masz rację - zgodził się Gość Nad Gośćmi. - Jak widzę, wykonałeś całkiem spory myślowy wysiłek, co dobrze świadczy o tobie i o twojej woli. Wzrosłeś także duchowo, co z przyjemnością stwierdzam. Dlatego - uśmiechnął się ponownie - niech przestanie cię kusić ten krótki miecz, ukryty pod togą. Jego stal mówi do ciebie, słyszę to wyraźnie: użyj mnie, użyj - on przecież ci zagraża. Chachacha! - roześmiał się swobodnie. - Nie zagrażam tobie ani twojej władzy. Gdyby było odwrotnie, nie żyłbyś już - i to od dawna. Czego już się domyśliłeś, o ile wiem. Bardziej natomiast, jak z kolei ty wiesz, zagrażają ci twoi poddani. Szczególnie ci z wysokich stanowisk. Są dwujęzyczni, podstępni i marzy im się niepodleglość - tego też z pewnością jesteś świadom. Ale... - specjalnie zawiesił głos. - Sed, ale to się nie stanie! - podjął powoli, z naciskiem i szczególnym uśmiechem procurator. - Aha - teraz uśmiechnął się WszystkoWiedzący. - Ten blysk w oku! Skąd ja to znam? - zapytał retorycznie. - Właśnie: skąd? - zaciekawił się Poncjusz. - Z innych wcieleń, jak zaczynasz się domyślać - odrzekł Jezus. - Z minionych oraz z tych z innych światów i wymiarów - znowu zawiesił głos. - Stop, stop Jezusie - powiedział Piłat. - Mimo wszystko nie nadążam... - Zostawmy więc tę kwestię - przytaknął Ten, Który Dawno Miał Nie Żyć. - Bo i faktycznie długie to - albo rozległe - zagadnienie. Wrócmy lepiej do spraw tego życia. - Istotnie, tak będzie lepiej - zgodził się namiestnik. - Co zatem z ową wymarzoną niepodległością - tu uczynił znaczącą przerwę, podkreśloną równie czytelnymi miną i gestem - od Rzymu? Kiedy niby to nastąpi? - Nastąpi - Wszechwiedzący rozwiał wątpliwości. - Ale w bardzo odleglej przyszlosci, pełnej dla ciebie rozmaitych wcieleń. Pomedytuj - zalecił mu Dostojny Rozmówca. - Poprzytulaj swoją duszę* , animam tuam, albo swego ducha, animum - jak wolisz. A wtedy zobaczysz przyszłość. - To może być niezmiernie ciekawe - zastanowil się Poncjusz. - Niezmiernie - powtórzył. - Przyszłe wcielenia u władzy... - Brawo - Jezus znów się uśmiechnął. - Częsta władza jest ci pisana, nadajesz się do rządzenia - wypowiedział słowa, które Jego rozmówca słyszał już wiele razy. - Bo pamiętasz o zasadzie, że jeśli masz władzę, twoją powinnościa jest z niej korzystać** . - Tak, słyszałem - i uwielbiam z niej korzystać o - Poncjusz Piłat uśmiechnął się szeroko. Jego serce i dusza też się uśmiechnęły. Tak szeroko, że aż sam to poczuł. - Marzą mi się kraje do panowania. Im większe, tym lepiej - jeszcze szerszy uśmiech pojawił się na jego twarzy. Aż złagodniala na chwilę surowość jego rysów. Władca Czasu również uśmiechnął się. Odpowiadając i zapewniając: - W przyszłości będziesz rządził naprawdę wielkim krajem. Ale - obiecał - łatwo nie będzie. Wrócmy jednak do teraźniejszosci - zasugerował. - Tym bardziej, że wszyscy trzej zgłodnieliśmy, a twoja służba, z racji pory dnia, na pewno coś przygotowała. - Wszyscy trzej? - w częściowo zrozumiałym odruchu chciał zapytać Piłat. Rozmyślił się wszakże i zrezygnował z urzeczywistnienia pomysłu. - Sic, omnes tres - WszystkoMogący potwierdził mu po łacinie. - Po tym wszystkim, o czym słyszałeś od swoich ludzi i po tym, co sam dziś zobaczyłeś, wciąż chcesz dowodów, że nie śnisz i że to wszystko dzieje się naprawdę. Ale cóż, rozumiem: pozytywna energia w tobie potrzebuje ugruntowania. Powiedziawszy to, nachylił się nad ciałem, spoczywającym na biesiadnym łożu. - Olegu - potrząsnął go lekko za ramię. - Obudź się! Pora skosztować rzymskich dań i wypić trochę miejscowego wina. Piłat, chociaż zdążył domyślić się tego, co zobaczy, na wszelki wypadek przytomnie uchwycił mocno róg stołu. - A więc to tak wygląda? - spytał, blady jak blat marmurowego mebla, którego przytrzymywał się przed momentem. - Dokładnie tak - odparł mu Jezus z lekkim uśmiechem. Po czym, ciągle uśmiechnięty, uprzedził pytanie ze strony Olega. - Chodzi o to, że chciałeś porozmawiać z naszym gospodarzem. * Skąd, drogi Czytelniku, pomysł na to właśnie zalecenie, wyjaśni fotografia pod niniejszym rozdziałem. ** Owa maksyma jest z pewnością znana czytelnikom "Ostatniego Dona" autorstwa Mario Puzo. Cdn. Voorhout, 22. Września 2023
  13. @Dawid Rzeszutek Nie zepsuł, drogi Kolego Po Piórze 🙂 . Po prostu, niezależnie od mrocznej strony Lucyfera - i w tym momencie można byłoby rozpocząć snucie rozważań lub nawet światopogladową dyskusję na temat, kim on jest i o rzeczywistym poziomie Mroku weń - podoba mi się jego obraz, przedstawiony przez Michaiła Bułhakowa w "Mistrzu i Małgorzacie", jak i w serialu "Lucyfer" (znasz? jeśli nie, polecam i odsyłam do -> "Netflix'a"): istoty o wyrafinowanych guście i smaku i ze całkiem sporą nutą wewnętrznego światła. Który to obraz jest jak najbardziej logiczny, a tym samym przwdopodobny, nie wykluczający jednak przewrotności i bycia - albo "tylko" bywania - złośliwym. Pochlebna opinia o Twoim opowiadaniu jest jak najbardziej zasłużona i masz sporo racji z "takim trochę (rozumowym i częściowo duchowym) sadomasochizmem. Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  14. @Dawid Rzeszutek Dziękuję Ci za wiadomość i za zawarte w niej wyjaśnienia 🙂 . Tak: pomysł ów jest bardzo ciekawy. I częściowo powiązany w sferze treści z moim "Innym spojrzeniem", bo w końcu i u mnie Jezus jest bardzo ludzki - wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że ma pięć żon. A jako że wszystko ma swoje dwie strony i wszystko - a na pewno wiele - jest kwestią gustu, jedni mogą sobie wyobrazić i przedstawić Lucyfera częstującego Upadłego Zbawiciela denaturatem, aby oczami fioletowo sam sobie przyświecał. Dla drugich taki obraz i takie zachowanie Upadłego Anioła jest adopuszczalne, bo gdzież wtedy podziałyby się jego wysoka kultura, smak i wyczucie sytuacji? Ale może celowo postępuje wbrew kulturze: schował whisky i wmawia Gościowi Z Nieba, że ma tylko denaturat, by okazać Mu maksymalne nieposzanowanie... Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  15. @Somalija Ale twardy tylko z wierzchu. Inaczej o wrażliwości i delikatności nie byłoby mowy. W następstwie tegoż nie byłoby mowy o pisaniu przez Ciebie wierszy. A i brat musiałby Siostrę i jej losy inaczej w swej powieści przedstawić. Serdeczne pozdrowienia 💙 .
  16. @Dawid Rzeszutek BARDZO, BARDZO DOBRY Tekst 🙂 , Dawidzie. Czyta się Fantastycznie, pomimo drobnych niedociągnięć 🙂 (typu na przykład Jezus na kacu, raczący się denaturatem - czy w Piekle wujka Lucka nie stać na porządną whisky albo koniak?? 😉 😂😂😂 ) Serdeczne pozdrowienia.
  17. Wnoszę z Twoich delikatności i wrażliwości, że trudno pisało Ci się ten wiersz. Tak czy inaczej: treściowo jest trudny w odbiorze. W każdym razie dla mnie, z wiadomych Ci przyczyn. Ale technicznie bez zarzutu ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .
  18. @Wiesław J.K. W przeciwieństwie do dowódcy zachowali świadomość, zatem na pewno, chociaż unieruchomieni, odczuwają ulgę. I wdzięczność. Kto wie, może pojawią się jeszcze na stronach powieści? Przecież "Wszystko w rękach i klawiaturze pomysłowego autora (...)". Wiesławie, dzięki wielkie 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂 . Dobrej nocy.
  19. @Wiesław J.K. Przeczytałem artykuł od Ciebie - dziękuję bardzo za link 🙂 . Pisząc, że "(...) każda przyczyna ma swój skutek (...)", masz całkowitą rację. Ci pretorianie akurat zachowali życie, jednak nie zmienia to prawdy, iż mogli je stracić. Serdeczne pozdrowienia, Wiesławie 🙂 .
  20. @Somalija Och Siostrzyczko: po co ten smutek? Przecież wiesz, że karmić nim serce i duszę to nienajlepszy pomysł. I dla czego - tu specjalnie napisałem rozdzielnie - ten samokrytycyzm?? Znając Soę, Autor jest wręcz przeciwnego zdania odnośnie do szczęścia Olega w małżeńskim z nią pożyciu 🙂🙂🙂 . Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny, czytanie oraz komentarz 🙂 .
  21. - dla Siostry Jezus szedł dalej z ciałem Olega na ramieniu, zbliżając się coraz bardziej do prywatnych pomieszczeń Piłata: wielkiej sali audiencyjnej, wielkiego - chociaż ustępującego przestronnością auli - gabinetu oraz pozostałych pokoi. Sypialni, salonu w naszym obecnym pojmowaniu tego słowa, sali biesiadnej i oczywiście przyległych pomieszczeń dla służby i dla straży. I do ogrodu: rzecz jasna, też stosownie wielkiego. Przed wejściem do wspomnianej części pałacu napotkał rozstawionych w linię, od ściany do ściany, pretorianów. Ich dowódca stał po prawej stronie swoich ludzi, czekając na właściwą chwilę do wydania rozkazu. Jezus zatrzymał się. - I co? - powiódł wzrokiem od prefekta do gwardzisty, stojącego na przeciwległym końcu. - Tylko tylu was jest? Myślicie, że dacie radę? Że wyjdziecie cało z tego starcia? - Videbimus, zobaczymy - oficer zachowywał spokój człowieka, który w niejednej bitwie brał udzial i który nabył zwyczaju stawiać czoła zagrożeniom. Na jego znaczące, widać wcześniej umówione spojrzenie, stojąca bliżej niego polowa żołnierzy nałożyla strzały na trzymane w lewicach łuki. Na drugie spojrzenie napięli je, wycelowali, po czym zwolnili cięciwy. - Ale dotąd nie spotkaliście się z takim jak Ja przeciwnikiem - powiedział Wojownik Wszechczasów, wykonując przed Sobą pólkolisty gest. Dla psychologicznego efektu oczywiście, bowiem aby zatrzymać strzały w locie, potrzebował jedynie zawartej w myślach woli. - Co powiecie teraz? - uśmiechnął się szeroko Jezus, równocześnie i do dowódcy, i do jego ludzi. - Widzieliście kiedykolwiek coś takiego? - Na mnie mało co robi wrażenie - odparł prefekt, każąc gestem uniesionej dłoni dobyć mieczy pretorianom drugiej części szeregu. - Nawet magia i magiczne sztuczki! A... - Właśnie! A oni? - Jezus wytrącił go z równowagi, wchodząc mu wyczuwalnie do myśli. - A oni - oficer szybko ukryl zmieszanie - mają wykonywać rozkazy! Myśleć zaś i bać się owszem mogą, ale tylko na własny rachunek. - Atakujcie! - ponaglił swoich ludzi. Jego zdziwienie znacznie wzrosło, gdy wszyscy nadal stali w bezruchu: jedni z łukami w dłoniach, pozostali z dobytymi mieczami. - Jeśli dobrze liczę - Jezus znów się uśmiechnął - to byłoby do dwóch razy sztuka. U was w Rzymie mówi się natomiast, że "Tres faciunt collegium", czyli "Trzech stanowi komplet". Zatrzymałem strzały i unieruchomiłem twoich żołnierzy. To wszystko, jak vidisti, zobaczyłeś, bez wysiłku i bez trudności. Jak więc sądzisz: jaki będzie ów raz trzeci? Jak łatwo się domyślić, prefekt zastanawiał się wcale. Dobył broni i ruszył w kierunku Jezusa krokiem człowieka, mającego za nic każde niebezpieczeństwo. Bez względu na to czy znane, czy do tej pory niewidziane. - Wiedziałem, że to zrobisz -rzekł Wojownik Nad Wojownikami, zatrzymując pretorianina widowiskowym gestem, obliczonym na wywołanie jeszcze większego zdziwienia. - Zresztą: co mógłbyś uczynić innego, jak nie to właśnie? Ale brak wyobraźni kosztuje - dopowiedział, by tracący z wolna świadomość strażnik zdążył usłyszeć ostatnie słowa i krótką chwilę zastanowić się nad nimi. Jezus, wciąż z martwym Olegiem na ramieniu minął go i użyciem Mocy otworzył na oścież pilnowane już przez nikogo odrzwia. - Jestem tu, prokuratorze! - wszedł do środka. - Dokładnie tak, jak się spodziewałeś! Przyjdź i vide, zobacz, co narobiłeś... Cdn. Voorhout, 19. Września 2023
  22. @Somalija "No, ja myślę (...)", że żartujesz zarówno z tym zejściem "(...) na złą drogę (,,,)", jak i z tym, że Ciebie trzeba pilnować. Przecież jesteś padawanem Uosobionego Wszechświata... Poza tym, z czysto literackiego punktu widzenia, przejście Soi na Ciemną Stronę Mocy jest tylko pozornie ciekawym pomysłem. Chciałabyś zginąć z ręki Olega, który zostałby uczniem Jezusa na Twoje miejsce? Dać się pokonać Belli i Milowi? Względnie stawić czoła byłemu Mistrzowi z wiadomym do przewidzenia skutkiem? Bardzo wątpię...
  23. @Somalija Jeszcze trochę cierpliwości, Droga Siostro i Wierna Czytelniczko brato-powieści w jednej osobie... Za którą z góry dziękuję 🙂🙂 . Autor postara się... Dzięki też za kolejną wizytę i komentarz 🙂 . Dobrej nocy 🙂 .
  24. @Wiesław J.K. Ale jeszcze nie wie, że Oleg zginął. Chociaż możliwe, że poczuła śmierć męża jako osoba wysokoenergetyczna i wskutek więzi psychicznej i uczuciowej. Niemniej, drogi Wieslawie 🙂 : zobaczymy, co wydarzy się później. Dziękując za wizytę i komentarz, pozdrawiam Cię serdecznie 🙂 .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...