Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 253 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Inne spojrzenie, część 182
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Drogi Wiesławie, "ciąg dalszy nastąpi" oraz miejsce i czas napisania dodane. Polskie znaki także wprowadziłem. Dzięki Ci wielkie za wizytę, komentarz - w tym link do strony "spolszcz" - i za literackie uznanie. Serdeczne pozdrowienia. Siostro, Tobie również dziękuję bardzo za odwiedziny i za uznaniową reakcję. Pozdrawiam Cię serdecznie. -
- dla Siostry Zapięcia sukni, jedno po drugim, ustępowaly palcom Olega. W miarę tegoż, Soa czuła się coraz bardziej swobodnie. A z drugiej strony coraz bardziej onieśmielona i zawstydzona. Myśli przebiegały jej umysł z zawrotną szybkością, wznosząc oszołomienie na jeszcze wyższy poziom. Do tego stopnia, że chwilami sama nie wiedziała, czego pragnie. Czy uciec i znaleźć się jak najdalej od miejsca, w którym wlaśnie przebywała: od tej alkowy, apartamentu, moskiewskiego Kremla, od wszystkich tych książęcych ziem, ba! - od Rosji całej i wszystkich tych ludzi, z Olegiem na czele, szczególnie od niego! Od jego palców, dotyku i fizycznej bliskości, wiek dwunasty już pomijając. Czy zostać tu, gdzie jest i pozwolić Olegowi kontynuowac przedseksualne zabiegi, a swojemu pożądaniu wzlatywac wyżej i wyżej. Czy pozwolić swoim palcom działać i robić to, co robiły, czy też dopuścić do siebie czające się tuż obok odrętwienie. Chłodną, oziębłą wręcz zimną aseksualną istotę, dziś powiedzielibyśmy: drętwą. Oleg jednak, świadom wewnętrznego rozdźwięku żony pomimo własnego seksualnego podekscytowania, nie miał zamiaru ani pozwolić jej na ucieczke, ani - tym bardziej - ułatwić działania zniechęcającym myślom. Pokonawszy ostatnie zapięcie, delikatnie wolnym ruchem zsunął suknię z jej ramion. Uwalniając obie ręce Soi, przesuwał opierający się chwilami materiał coraz niżej i niżej, aż fałda po fałdzie znalazł się cały na podłodze. Dzieląc uwagę mimo - a może właśnie wspartą erotyczną ekscytacją - dostrzegał raz przymknięte z podniecenia oczy żony, a raz szeroko otwarte, rozświetlone niepokojem i obawą. - Na seksualne frasunki dobre pocałunki - zrymowal żartem, dla lekkiego chociażby uspokojenia żony, kładąc dłonie na jej pośladkach i przyciągajac ją do siebie. Drgnęła poczuwszy, że poziom podniecenia męża wzrósł zauważalnie - by nie rzec namacalnie - i ponownie zdawszy sobie sprawę z własnej, mrowiącej piersi i zbieg ud ekscytacji. Mało tego: mrowiącej całe jej ja, włącznie z duszą, co poczuła nagle bardzo wyraźnie. Wręcz dojmująco. - Oleg... - przysunęła się doń ponownie, znów sięgając tam, gdzie oczekiwał jej dotyku. - Masz bardzo zgrabne nogi - powiedział, uwolniwszy biodra żony z zaslaniającej jej dolne krągłości, prześwitującej i ukazującej co trzeba cieniutkiej tkaniny. Roześmiała się cicho, przezwyciężywszy resztki niepokoju. Nagle bardzo swobodna, śmiala i bezpośrednia. - Wszystko mam, jak należy - szepnęła mężowi do ucha, pocałowawszy je najpierw czule. - Przekonaj się... - stanęła do niego tyłem, by mógł zacząć uwalniać jej biust i kibić z gorsetu. Oczywistym było, że Oleg nie potrzebował zachęty. Ani, aby podjąć czynności, których wykonanie mu ułatwiła, ani też, aby podjąć inne działania. Jeszcze bardziej bezpośrednie lub - jeśli wolisz, mój Czytelniku, inne określenie - jeszcze bardziej ukierunkowane na finał. Chociaż równie czułe, jak żoniny pocałunek sprzed chwili, bardzo staranne oraz powolnie zaangażowane. Soa z jękiem rozkoszy oparła się dłońmi o krawędź łoża... Cdn. Voorhout, 21. Sierpnia 2023
-
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiadomo, Wiesławie. Oczywiście ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
... , dlatego Soa zdecydowała się wyjść za niego ^(*_*)^ . Bo Soa, mając duszę księżniczki, szukała księcia ;-))* -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Mówię prawdę, Siostro ^(*_*)^. Wybierając sobie, jak będziesz wyglądać w obecnym wcieleniu, nie poskąpiłaś sobie urody. Inteligencji, o ile mi wiadomo, też nie. @Somalija Cóż - Oleg postarał się o wygodę żony i swoją - podczas nocy poślubnej i wszystkich następnych. Z miłości, szacunku i rozsądnego uznania potrzeb ciała. Wydaje mi się, że ze wszech miar postąpił słusznie... Bo czyż to nie łoże w sam raz dla Soi i dla niego?? -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Bratu nie wypada chwalić urody Siostry. Ale wie, że na komplementy owe zasługujesz... -
Odlot na Plecionkę Światów
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pominąwszy stylistyczne niedociągnięcia, interpunkcyjne oraz odstępowe pomyłki - "pomieszałeś" we spójną całość całkiem dobrze. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Siostro ^(*_*)^ , przecież właśnie o owo pobudzenie wyobrazni chodzi. Ale - przez skromność najpewniej - pominełaś milczeniem mężowską pochwałę Twoich słodyczy i urody... Dzięki Ci wielkie za odwiedziny, uznanie i komentarz ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 181
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiesławie ^(*_*)^ , bardzo mi miło znów Ciebie gościć. Dzięki wielkie za wizytę, wspomnieniowy komentarz i wspaniałe zdjęcie. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . @Wiesław J.K. To się nazywa "pochwała, jak się patrzy". Proszę Czytelnika Wiesława, autorowi jest bardzo miło takową otrzymać ^(*_*)^ . Serdecznie Cię pozdrawiam. -
- dla Siostry Soa, pod rękę z Olegiem, wędrowała od pomieszczenia do pomieszczenia i od komnaty do komnaty. Niewielki pokój oddzielony ścianą od wejściowego korytarza, znajdujący się zatem po jej drugiej stronie, mający charakter taki, jak korytarz: czyli wejściowy. Zarazem przeciwległym końcem przylegający do dużego salonu, z którego przechodziło się do sypialni z centralnie ustawionym łożem. Łożem niemalże królewskim, a na pewno godnym książęcej pary: szerokim, z baldachimem na słupkach i z przejrzystymi zasłonami. Oraz z mnostwem poduszek: większych i mniejszych, na co Soa natychmiast zwróciła uwagę. W dodatku stojącym na wysokich nóżkach, stąd dwustopniowe schodki z jego lewej i prawej strony, prawie tej samej długości jak całe łoże. Na ten widok Soa zaniemówiła po raz kolejny. - Panie mężu... chodźmy dalej, dobrze? - wysiłkiem woli otrząsnęła się z wrażenia. Wywołanego częściowo także myśloobrazem przedstawiającym jej samej ją samą, jak doznaje seksualnej rozkoszy w bezpośredniej bliskości Olega. - Chodźmy dalej, pani żono - Oleg, będac tyleż cierpliwym, ile dyskretnym, przeszedł do przysłowiowego dziennego porządku nad zmieszaniem żony. Które i zobaczył i które wyczuł, jak z pewnością domyśliłeś się, mój drogi Czytelniku. - Dalej są dwie garderoby, twoja i moja - nazywał kolejne komnaty. Te akurat były średniej wielkości jasnymi pomieszczeniami - z wytyczonym miejscem na szafę na prawo od okna, a z lewej na odzieżowe kufry. I z podręczną umywalnią do twarzy i dłoni oraz dużym, stojącym swobodnie w ramach zwierciadłem. Dla pełnego obrazu dodać należy, że obie garderoby byly ze soba połączone wąskim przejściem bez drzwi. Ostatnie pomieszczenie stanowiło komnatę kąpielową: przestronną, z wielką, umieszczoną w ceglanym obramowaniu blaszaną wanną, do której wchodziło się wygodnie po również uczynionym z cegieł - ale odpowiednio szerokim - trójschodku, zabezpieczonym małą, ale solidnie wykonaną drewnianą poręczą, umocowaną na żelaznych wspornikach. Sama wanna była, co Soa zauważyła od razu, wyposażona w odpływ wody. W komnacie znajdowała się także ogromna balia oraz dwa wielkie blaszane dzbany na wodę i kilka mniejszych, do użycia także przy czynnościach natury kąpielowej. Niedaleko zaś od drugiego wejścia - dla służby, jak odgadła Soa - przy jednym z zewnętrznych kątów mieściło się odosobnione parą drzwi dwupomieszczenie. - Przeznaczenia tychże, pani żono, dobrze się domyślasz - powiedział Oleg, zobaczywszy, na co spojrzała Soa. - Ale, jako że co innego jest w tym pokoju znacznie ważniejsze, tedy co powiesz, pani żono, na wspólną kąpiel? - Mm... - Soa udała zamyśloną, dawszy przez to sobie chwilę na przezwyciężenie kolejnego, zrozumiałego przecież, onieśmielenia. - Co prawda, słońce stoi jeszcze wysoko na niebie, ale brać kąpiel i przed wieczorem można - uśmiechnęła się zgodnie do męża, sięgajac wolnym ruchem do zapięć sukni pod szyją. - Z tą czynnością - poprosił Soomąż - poczekaj, droga żono, kilka chwil. Pragnę sam ją kontynuować - okazał małżeńską bezpośredniość, na co Soa uśmiechnęła się lekko. - Nareszcie - pomyślała radośnie, pozwalając zmysłowym myślom coraz bardziej przejmować nad sobą panowanie. - Widzę twoje myśli, moja śliczna - pomyślał Oleg, nie zdradzając się wszak ani z tym, że widzi myśl zony, ani z własną myślą. Jednocześnie zaklaskał w dłonie, wzywając oczekujących najwidoczniej tuż za drzwiami dworzan. - Służba! Wody! Gdy tylko wezwani skończyli napełniać wannę gorącą wodą, przelewając szybko tę ostatnią dzbanami z wtoczonej na kółkach wielkiej balii i gdy wnieśli w przyniesionych dzbanach zimną wodę dla uzyskania pożądanej temperatury oraz gdy pozostawili starannie złożone bawełniane ręczniki (które Soa, korzystając z Mocy swego Mistrza dostarczyła z przyszłości uznając, że są znacznie lepsze od płóciennych), wtedy natychmiast, ukłoniwszy się, opuścili komnatę. Oleg, jak latwo sie domyślić, nie pozwolił upłynąć chwili dłuższej niż konieczna, by podejść do żony. Oczekującej na wiadome, jak domyślić się łatwo. - Słodycz twoich warg, moja pani - uśmiechnąl się po pierwszym pocałunku, pokonujac wystudiowanie wolno kolejne zapięcie sukni - może być porównywalną wyłącznie z twoją urodą. I z gładkością twojej skóry. Nie trzeba specjalnie dodawać, że i Soa podążyła dłońmi tam, gdzie trzeba. Dokładnie tam: bez najkrótszej chwili najmniejszej zwłoki. Cdn. Voorhout, 19. Sierpnia 2023.
-
Muzeum życia
Corleone 11 odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Wiesław J.K. Ciekawie Wiesławie, ciekawie. Zwraca uwagę "nieprzenikniona wiedza". Jeśli pozwolisz, zaproponuję zmianę: z "nieodkrytej" na "odkrytą" właśnie. Znakomite zakończenie. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 180
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija O Olega może uspokoić zazdrość: on jest z tych uczciwych, słownych i wiernych. Jako taki jest nawet bardziej niż atrakcyjny ^(*_*)^ . Soa zna odpowiedz na Twoje pytanie... -
Inne spojrzenie, część 180
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Siostro ^(*_*)^ : mąż z dworkiem, nie z pałacem. Ale i tak bogaty ^(*_-)^ . Przecież trudno, aby przełożony książęcych dworzan narzekał na finanse 😂😂😂 . Dzięki Ci wielkie za wizytę. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . Violetto, Tobie też dzięki wielce. Miło mi, że spodobał Ci się ten rozdział. Pozdrawiam Cię serdecznie. -
- dla Siostry * * * - Oto są - Oleg otworzył szeroko drzwi - nasze komnaty na książęcym dworze. - Zechcesz wejść? - uśmiechnął się do oniemiałej z wrażenia żony, ujmując jej dłoń. Soa, mimo że przecież mogła się spodziewać - i w gruncie rzeczy spodziewała się - zwyczajowego wprowadzenia w dom, że tymi to słowy ja, Autor, to ujmę - to jednak z pewną trudnością opanowywała emocje. I wynikające z nich fizyczne reakcje. Zrobiła się blada i czuła, ze ledwie potrafi ustać na nogach. Wolną dlonią przytrzymała się framugi. - Oleg... - zaczęła cicho pytanie, a w jej wzroku widać było niepokój. - Masz tu... jakieś krzesło? - Krzesło nie - dla uspokojenia zmieszania zony udał, że nie zauważył jej bladości i że nie wyczuł niepokoju. - Ale fotel jest, a właściwie fotele. Przy małym stole. Tędy, droga żono - wskazał drogę, ściskając lekko dłoń Soi na znak, aby szła za nim. Po kilkunastu krokach znaleźli się we właściwym pomieszczeniu. Oleg odsunął żonie fotel i pomógł usiąść. Sam również usiadł obok niej, przysunąwszy sobie siedzisko z drugiej strony stołu. - Przestronnie tu... - Olegożona uśmiechnęła się blado, rozejrzawszy się wokół siebie. - Domyślam się co najmniej kilku pomieszczeń, chociaż ich jeszcze nie zobaczyłam. Ale czemu tu tak pusto? Wprowadzasz mnie w niegotowy dom? - zażartowała dla samopodniesienia się na duszy i na umyśle. - Podłoga, ściany i dach są najważniejsze - zaczął odpowiedz - jako tworzące wspólną przestrzeń do wypełnienia emocjami. Również wspólnymi - dodał. - A mebli tu niesporo, ponieważ uznałem, że przestrzenie naszego życia powinniśmy urządzać razem, wspólnie decydując. - Zaraz... Przestrzenie... naszego... życia? - odezwała się Soa trochę głośniej. Ale wciąż blada i lekko drżąca z powodu burzy emocji. - Dobrze - uśmiechnęła się słabo - że są tu chociaż świeczniki... mm, kandelabry - poprawiła się. - Przepraszam. - A tak, są - odparł Soomąż. - Oprócz tego, który widzisz tu przede sobą, jest ich po kilka na każdej ścianie, w każdej z komnat. Zechcesz pójść je zobaczyć? - zapytał z zachęcającym uśmiechem. - Za chwilę, dobrze? - odwzajemniła uśmiech, powoli wracając do siebie. - A... czy to znaczy, że łoża też tutaj nie ma? Skoro mamy razem umeblować nasze wspólne przestrzenie? - spytała, gdy powracająca równowaga pozwoliła dojść do głosu pragnieniom. - Łoże akurat jest - Oleg uśmiechnął się lekko. - Takie, o jakim wiem, że spodoba Ci się. - Ale przecież jeszcze jest dzień... - wskazał okno, znajdujące w ścianie przede nimi. - Dzień?... - wbrew zaokiennej jasności Olegożona zrobiła minę pełną niedowierzania. - Przecież dopiero co zmierzchalo... zapadał zmrok... Jak to?... - spojrzała na męża, wciąż nie rozumiejąc. - Cóż - powiedział Oleg delikatnie pocałowawszy usta Soi. - Świąteczny dzień miło jest zatrzymac trochę dłużej.* Prawda? Tym bardziej, że to nie koniec niespodzianek. - Nie koniec niespodzianek? -Soa zaczęła podnosić się z fotela czując, że siły wróciły i że udało się jej zapanować nad zmysłami. - A tak - Oleg podniósł się również. - Bo nasze komnaty wciąż czekają, abyś je odwiedziła i obejrzała. A oprócz tego na twoją wizytę czeka nasza posiadłość pod miastem. Od poludniowej strony, opodal murów miejskich i blisko lasu. - Dworek z dużym terenem pod ogród dla ciebie, palisadą i strażą - dokończył Oleg, radosny z powodu wywołanego wrażenia. - Dar ślubny dla nas od książęcej pary. Soa z wrażenia oparła się o ścianę. Znów blada i znów nie mogąc wydobyć słowa... * Tu w oczywisty sposób nawiązuję do "Mistrza i Małgorzaty" M.Bułhakowa - odpowiednio zmienionym cytatem. Odwracając scenę, podczas której Woland przedłużył czas trwania nocy swojego świątecznego balu. Cdn. Voorhout, 17. Sierpnia 2023.
-
Inne spojrzenie, część 179
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Przyszło mi do głowy, by zacytować w odpowiedzi tę myśl. Proszę bardzo... Naprawdę krzyczysz? Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 179
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Bywanie onieśmielonym stanowią okazje, by wydobywać siebie z tego stanu. Prawda? I komu wypada pisać o stanach i uczuciach siostry, jak nie bratu właśnie? Robert Ludlum w "Zleceniu Jansona" napisał, że "Nie podjąć decyzji to jest to samo, co podjąć decyzję." Powieściowo ją podjęłaś - jesteś mężatką. Dobrej nocy, pozdrawiam Cię serdecznie ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 179
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Mm... Nie skomentujesz swego w biesiadzie ślubnej udziału ^(*_-)^ ? 😂😂 Dzięki wielkie za odwiedziny ^(*_*)^ . Serdeczności, brat. -
- dla Siostry Uczta trwała. Było barwnie i gwarno. Miejscami dostojnie, pańsko i tym samym wysokokulturalnie. Miejscami natomiast mieszczańsko, czyli średniokulturalnie. Oraz włościańsko i chłopsko, to znaczy kulturalnie średnionisko. O niższym zaś poziomie kultury mowy być nie mogło, gdyż oboje księstwo dbali, obok rozwoju przestrzeni duchowej, również o sferę kultury swoich poddanych. Także w zakresie zachowania przy stole i obyczajnej mowy. Soa, po wypiciu pucharu wina, rozsądnie sięgnęła po podsuniętą jej przez Olega pieczeń z dzika w sosie miętowym, przyozdobioną starannie świeżymi listkami tejże. - Oo - uśmiechnęła się już po pierwszym kęsie. - Pyszne! Delikatne i jakie aromatyczne! - dodała, będac w stanie bliskim smakowego zachwycenia. - Jeśli nadworni kucharze przyrządzają tak każdą potrawę, może powinnam, mój drogi mężu - pominęła, uczuciowo i celowo, słowo "panie" - tu z tobą zostać? Zamiast namówić cię do przenosin w moje czasy... - zawiesiła głos widząc, ze Oleg szykuje sie do udzielenia odpowiedzi. - Albo do podróży po czasach i wymiarach - dokończył myśl żony. - Szczerze mówiąc - dodał po chwili namysłu, którą to chwilę Soa taktownie przeczekała - kto wie, może pora zmienić w życiu coś więcej z racji ślubu? Poza twoim Mistrzem, droga żono, nie ma ludzi niezastąpionych. Także tu, na tym dworze. Ze mną włącznie. - Jestem zdania - Soa, odłożywszy nóż i widelec, przerwała jedzenie i spojrzała na męża - że jest to kwestia do rozważenia. Wspólnego. I do rozmowy o wszystkich "za" i o wszystkich "przeciw", ujmując to po czasowomojemu - swoim poetyckim zwyczajem stworzyła kolejny wyraz. - Masz całkowitą rację, droga żono - Oleg uśmiechnął się do niej, również odłożywszy sztućce. - To sprawa do naszej wspólnej małżeńskiej konwersacji. Chcesz skosztować polędwicy, faszerowanej musem brokułowym? - zapytał, wskazawszy swój talerz. - Ale może lepiej będzie podjąć ją w naszym domowym zaciszu -zaproponowal. - Masz rację, drogi panie mężu - uśmiechnęła się doń wdzięcznie, dodawszy tym razem zwyczajowy zwrot. - Z przyjemnością spróbuję... skosztuję - poprawiła się. - Z pewnością jest wyśmienita - uśmiechnęła się ponownie. - Ucztujmy zatem - Oleg wierzchem dłoni delikatnie pogładził policzek żony. - I zgodnie z naukami twojego Mistrza cieszmy się chwilą. Jak można sobie wyobrazic, również Jezus i Jego pięć Żon korzystali z tej zasady. Wymyślonej w końcu nie przez kogoś innego, lecz właśnie Przezeń - Osobowy, BoskoLudzki Wszechświat. Nie żałując Sobie, kosztował po odrobinie wszystkich dań. Tak, aby sprawić przyjemność biorącym udział w uczcie książęcym mistrzom gotowania, pieczenia, duszenia i smażenia. Chociaż akurat Jezus - i dzięki Jego Mocy, również Jego Żony - mógł i mogły - zjeść i wypić każdą ilość. Bez jakiejkolwiek szkody dla samopoczucia. Cóż. Nie ma to, jak móc na życzenie korzystać z Mocy Wszechświata. Albo cieszyć się ciągletrwałym cudem... Cdn. Voorhout, 14. Sierpnia 2023.
-
Krasnoludki, Śnieżka i Reszta
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dekaos Dondi Wtedy, będąc w liczbie 77, Krasnoludki musiałyby zajmować całe grzybo-osiedle. I wtedy z przecinkami mógłby być większy kłopot. Niech Ci będzie z ową zmianą kształtu trumien. (W mojej musiałoby zmieścić się biurko i spory zapas papieru oraz długopisów, w wiadomym celu.) Wiercić zaś ciało można. Metaforycznie. :)) Dzięki Ci wielkie ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Krasnoludki, Śnieżka i Reszta
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dekaos Dondi Aha! Czyli siedmiu - względnie siedem ^(*_-)^ krasnoludków/krasna-li oznacza siedem sprawek. Przynajmniej tyle w sferze, oczywiście, błędów i użycia przecinków. Poczynając od "Siedzą żwawo". Tu niech "biedny autor" 😂 😂 powie, co to w ogóle znaczy. I czy można "siedzieć martwo"? Dzięki Ci wielce za odpowiedz. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 178
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Wiem ^(*_*)^ . Ale i skromna osoba może życzyć szczęścia sobie samej... -
Inne spojrzenie, część 178
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Stonowany komentarz 😂 😂 . Nawet bardzo, uwzględniwszy, że przecież powyżej mowa o Tobie ^(*_*)^ . Również życzę szczęścia swoim bohaterom. Dzięki Ci serdeczne za literacką wizytę i za czytanie ^(*_*)^ . Pozdrowienia. -
- dla Siostry - Skoro był już pierwszy toast, to może czas na pierwszy pocałunek? - szepnęła Soa mężowi. Oleg w pierwszym odruchu chciał żachnąć się, jednakże powstrzymał odmowny impuls. Podyktowany - jak wiesz, mój Czytelniku - kulturą swoich czasów. I na równi stanowiskiem, zajmowanym na książęcym dworze. - Zapewne w twoich czasach panuje dużo większa swoboda obyczajów - delikatnie musnął wargami policzek żony, nachyliwszy się ku niej. - Ale jesteśmy w dwunastym stuleciu. W świecie prawoslawia, trochę bardziej surowym obyczajowo aniżeli sąsiednie nam Krolestwo Polskie. I o wiele bardziej niż twoja epoka. Oczywiście mam na myśli kulturę wyższą - tu ponownie musnął ustami policzek Soi - nie zaś niższą, gdzie przymyka się oczy na dużo więcej. - Tu - jednocześnie uscisnał dłoń zony, uśmiechnąwszy sie przepraszajaco - nie moge pozwolić sobie na więcej. Moi podwladni patrza. Ksiestwo patrza, chociaż oni akurat akceptuja bardzo wiele,rozumiejąc jeszcze więcej. Ty też, pani zono - powiedział głośniej, aby na nasluchajacy ciekawscy usłyszeli i aby w chwilę potem szepnac "moja śliczna Soo" - tez nie możesz. Ale wynagrodzimy to sobie. - Wynagrodzimy? - Soa jakby lekko sie zarumienila. Nie bedac wszak pewna, czy dobrze usłyszala. Nie tylko wskutek panujacego biesiadnego gwaru. Przecież Oleg był zawsze taki opanowany i uważajacy na wypowiadane slowa. Także przez innych, nie tylko przez siebie samego. - W alkowie - dodal, radujac się skrycie rumieńcem na licach zony. Na tyle intensywnym i wyraznym, że aż sama opuscila glowę, wstydzac sie własnego rumienca i własnego wstydu. Po dluzszej chwili doszla do siebie, zlapawszy przyslowiowy oddech. - Ach tak? - wyszeptala, spojrzawszy jednoznacznie Olegowi w oczy. - Zawstydzasz mnie... panie mezu - celowo uzyla oficjalnej formy. - Moze czynię to celowo? - Oleg uśmiechnąl się lekko. - Lubiąc widzieć cie zarumieniona? Soa poczula, ze znów sie czerwieni. - Ach, w alkowie? Dopiero tam? - ujawszy ręke meza jedna dlonia, przesunela palcem drugiej po jej wierzchu. - Mam inny pomysł. Oleg, jak mogła sie spodziewac - i jak sie spodziewała - pozostał opanowany. Ale spojrzawszy na zone pozwolil oczom na krótką chwilę zapłonac pozadaniem. Plomień blysnal i zgasl, trwając jednak wystarczająco długo, by wywolac z duszy i serca Soi na policzki kolejne rumieńce wstydu. - Kto wie, moze sie zgodze? - spokojowi w głosie i nastepnemu czułemu usciskowi towarzyszył kolejny lekki uśmiech. - Moze... - specjalnie nadal slowu kształt wątpliwości. - Napij się wina, pani zono - zaproponowal, przywolawszy gestem sluzacego i wskazawszy na puchar. - Wyglądasz na nieco rozgoraczkowaną... Soa, starając sie zapanowac nad sobą - a w szczególności nad wyobraznią - sięgnęła po naczynie, napelnione czerwonym, slodkim winem. - Ależ on na mnie dziala... - pomyslała, wypijajac zawartość pucharu malymi łykami. - Jeśli to nie tylko moje pragnienia i będzie tak dalej, to naprawdę przepadłam... Cdn. Voorhout, 12. Sierpnia 2023.
-
Krasnoludki, Śnieżka i Reszta
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dekaos Dondi Fajne czyta się to Twoje pomysłowe × 7 połączenie bajek ^(*_*)^ . Pomimo błędów, jak na przykład "obwicie" i zbędne przecinki. Serdeczne pozdrowienia. -
@Somalija Pani Siostro, z podziękowaniem ^(*_*)^ . Czekam zatem. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .