Między jednym twoim spojrzeniem
a drugim rozciągam pajęczynę.
Dokładnie owijam dłonie.
Twoje muskularne ciało mogłoby
zdecydowanie rozerwać te więzy,
ale nie robi tego.
Nie szarpiesz się z bezsilności.
Nie emanujesz strachem.
Zbliżam się do ciebie,
stąpając po delikatnych nitkach pożądania.
Na twoich ustach składam pocałunek śmierci.
Tyle, że już nie wiem , kto jest pająkiem, a kto muchą.