Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dekaos Dondi

Użytkownicy
  • Postów

    2 619
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Dekaos Dondi

  1. Jadł człowiek jabłko. Nawet chętnie. Lecz myślał o gruszce, na wierzbie.
  2. zaśpiewasz wróżko jeszcze piosenkę chociaż nie teraz kiedyś zapewne po przebudzeniu wyśnionym wierszem ktoś twoje skrzydła podciął dziś wrednie lecz w śnieniu nadal dźwięki zaklęte zaśpiewasz wróżko jeszcze piosenkę z dnia na dzień w lesie jest coraz piękniej słoneczny promień wspomóc cię zechce po przebudzeniu wyśnionym wierszem zwierzęta drzewa wierze uległe że znowu wstaniesz i przecież zechcesz zaśpiewać dla nich leśną piosenkę lecz czas upływa wciąż coraz prędzej czy aby z nami jeszcze tu jesteś w kochanym lesie wyśnionym wierszem trosk już nie będzie pewnie tam więcej drzewa ozdobisz poezji lśnieniem stamtąd zanucisz leśną piosenkę po przebudzeniu piękniejszym wierszem
  3. @andrew ↔Dzięki:)↔Też pozdrawiam serdecznie i miłego dzionka życzę:)
  4. powrócimy nad truskawkowe morze splatać ciepłe oddechy zapachem bryzy o smaku zielonych szypułek jeśli będziesz chciała zatrzymasz je dłużej spojrzeniem gdzie żółty promień słońca zatańczy zielonym błękitem wilgotnym echem muszelki zdobionej konfiturą truskawkowych fal drżącym niepokojem namiętnej plecionki na spoconej plaży pod okiem bałwanów wrzeszczących przyzwoitek z białymi grzywkami przypływ odpływ ~~ pozostawione ślady nasączone złudzeniem odgłosy fal niecałą muzyką malują ciszę twoich ust
  5. @Wędrowiec.1984 ↔Dzięki:)↔Jednak z tą ''cudownością'' bym nie przesadzał:))↔Pozdrawiam:)
  6. powstrzymać falę na morza brzegu znowu spieniona uderza w ziemię pośród pomocnych ptasząt zaśpiewu oczyścić piasek świtania lśnieniem wiele ziarenek sklejonych łzami promykiem z nieba suszyć próbować a jednak trudno serce omamić nie wystarczają już tylko słowa krwawa jutrzenka plugawi niebo choć łzy błękitne płyną wciąż same o świcie może mniej będzie tego serce odpuści bez pulsu w kamień * samotne ślady na plaży słońce w bezruchu cienie to dla nich koniec lecz chwile blasku na horyzoncie lśnią tam znów światła chociaż zamglone
  7. Tekst powtórkowy, nieco inaczej. ~~~/?___ następny dzień a ty znowu śnisz na nowo po przebudzeniu stwierdzisz odejść trzeba stąd gardło podcina przyszłość swoim bezsensem chwile nie wrócą choć byś tu klęczał cały wiek tyle prawd nazwałeś kłamstwem chociaż umysł płynął w dal zgasło światło ślad pozostał szary pusty już nie ten wtedy słowa twoje pochłonęła ciemność morderczyni dnia dostrzegasz kwiat ukochany diament łąki gdy go zerwiesz zabijesz delikatny blask nigdy nie wróci żeby rosnąć jak kiedyś lecz może jakaś inny gdzieś tam w dali jest tyle kłamstw nazwałeś prawdą chociaż umysł płynął w dal zgasło światło ślad pozostał szary pusty już nie ten wtedy słowa twoje pochłonęła kartki biel co pokona mrok spójrz w złote zwierciadło obraz za mgłą wciąż tam jest czy zawładnie całym tobą przeistoczy w inny sens poszybujesz nie przy ziemi lecz wysoko gdzie echo twoje jest
  8. Ileż to już razy, powtórzono pełne patosu słowa te: o skowronku, który oddał za słowika swój śpiew. A on po prostu, z jakiś powodów, przestał fruwać aż tak, że spadł, łamiąc kark.
  9. @corival ↔Oczywiście, że też pasuje! Jakby inaczej. To po prostu nie do pomyślenia, żeby nie:)↔Pozdrawiam:) *** @poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔Jak zwykle dwuwers do pomyślunku... no i smacznego życzę, skoro tak:)↔Pozdrawiam:)
  10. @Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔"Tutaj - tekst jest, jak sweter przyniesiony z sieciówki przez ciocię…graniczny"→a niech to. To nie ładnie:))→kogoś prześcignąć w dziwnych skojarzeniach:)) Po prostu wtedy zacząłem pisać, nie wiedząc, co za chwile napiszę, wchodząc w rolę zwierzątek. *** @Sylwester_Lasota ↔Dzięki:)↔To dobrze, że nie wrzuciłem "koszuli" lub innej części garderoby. Chociaż dziwne. Bo teraz mamy klimat gorący. To skąd sweter?:)↔Pozdrawiam:))
  11. Tekst powtórkowy, nieco zmieniony. – No to możemy zaczynać. Jak widzę jesteśmy w komplecie. Świnka, Piesek, Kotek… no i ja, Pani Przewodnicząca. – A kto cię wybrał, że zapytam? – Droga Świnko, zważ na to, że jestem inna od was, nie byle czym. Mam dwie piękne nóżki, a wy wszyscy pozostali, po cztery. – Ja zrozumiałem: wypróżniam. Nieważne. Tak czy siak, gdyby założyć, że mamy po dwie zapasowe, ale schowane, to też wychodzi po dwie. – Piesku drogi, psu na budę twoje gadanie. Fakt jest faktem. To ja jestem najbardziej podobna do człowieka. – O rany. Ale wybrałaś porównanie. Ja tam chodzę swoimi drogami. Szczególnie tymi, po których chodzą myszy. – Mniemam, że do czasu. – Masz racje Gęś. Ale bywa, że zamiast do czasu, uciekną do dziurki. – Drogi Kotku. Chcą przeżyć. Twoje zdziwienie, o kant podwórka rozbić. – Drogi Piesku, ja też. Ale ktoś musi polec, by ktoś nie musiał. – No właśnie. Mieliśmy gadać o sensie życia, a nie o sprawach kulinarnych. – Świnko. Twój sens jest oczywisty: rzeźnik, wyroby, obiad. – A ty to niby niezniszczalna? Oskubią śpiewająco, poduszki zrobią, wypatroszą, wspomogą nadzieniem, zaś na patelnie włożą, usmażą... i taki finał będzie. – A ja wątpię, żeby mnie zjedli. Stoję sobie przy budzie… – Przy jakiej budzie? Teraz dyskutujemy na łące wśród polnych kwiatków. – O psia mać! Rzeczywiście. Ale skąd tu my? – Piesku, nie wiadomo. Nie przejmuj sierści! – Jestem kotką drapieżnikiem, ale odczuwam lęk, bo podobno ludzie potrafią drzeć ze sobą koty. Nie pomyślałam... psia krew. – Gdzie? Jestem ranny? Wzywajcie weterynarza! – Tu ziemia... piesku. Nieładnie drzemać podczas epokowej dyskusji. – Chwaliłam swoje dwie nogi, ale teraz jest mi cholernie wstyd. Chyba mówię do rzeczy? – No coś ty Gęś! Częściej od. – Jesteście złośliwi. Naprawdę. – Chcesz dostać w dziób? – Kocie! Wypraszam sobie… – Kluskę. Leży obok. Przecież karmią cię nimi żebyś była tłuściutka… a później skwiercząca. – Przestańcie. Nie lubię takich gorących wygłupów. – Skąd tu kluska? – Może przyszła? – Co ty bredzisz? – A widziałeś, że nie przyszła? – Nie. – No właśnie. – A mnie ktoś ostatnio podłożył świnię. Sztuczną kość mi dali. Myśleli, że nie szczeknę zorientowaniem. – Nie przypominam sobie, żeby mnie podłożono przed psią budę. Ale nieważne. – Oj Świnko. Metaforyczną świnię. Wiesz co to jest metafora? – Jak ktoś dostaje fory przed metą. Zgadłam? Na pewno tak. – Jestem Przewodniczącą i powiem wam definitywnie: metafora jest wtedy, kiedy człowiek nabazgra jakieś hece pazurem, a inni mogą to przeczytać i pomyśleć sobie, co tylko chcą. – To nie lepiej pisać bez metafor? – Pewnie, że lepiej. Ale to ludzie. Nie pogadasz. – Gęś… aleś ty mądra. Po same pióra. A każde bardziej puste od poprzedniego. – Lepiej puste, niż pełne byle czym. – A mnie kiedyś gęś kulawą nogą kopnęła. – W które miejsce? – Nie wiem, ale wiem, że miałczałem przez jakiś czas i to przez→ły Zgroza! A przecież tylko myszy szukałem w jej z piórach. – Za przeproszeniem, ja tobie nie przywaliłam. Mam dwie zdrowe nogi i nie łażą po mnie myszy. A poza tym jestem dobrze wychowana i nie w głowie mi kopanie miałłczących kotów, nawet przez dwa→ły. Wolę rozmyślać o przystojnym łabędziu. – Raczej hodowana i lepiej rozmyślaj o łabędzim śpiewie twojego żywota. – Kocie, czy ty zjadłeś zatrutą mysz? – To powiedział Piesek. Odgęgaj gęsinę ode mnie w tym temacie. – Piesku! Surowa kość ci zaszkodziła. Nie jedz tego więcej. Proszę. Błagam. – Gęś! Co z tobą? Pytamy wszyscy, wszystkich pozostałych. Kiedy przestaniemy nawijać o pierdołach. Przecież nikogo to nie interesuje. – Ależ Świnko! Niby kogo ma interesować, skoro poza nami nikogo tu nie ma? – Skąd masz tą pewność? No powiedz sama: ile rozumu może być, w takiej małej gęsiej główce? – Nie ważna ilość, tylko jakość. – No jeszcze banałem gęgłaś. – To, że nikt nie słucha naszego gadania, nie upoważnia nas do tego, żebyśmy pieprzyli głupoty, na całą łąkę. Chociaż nie wiadomo. Może pasikonik ? – Piesku drogi… słuchał, ale przestał. Wlazłam na niego omyłkowo raciczką. – Na pewno omyłkowo? – Ojejku! Na pewno. Gdyby świadomie, to bym na niego usiadła. – Kocie! Dlaczego milczysz? – Czekam na mysz. Głodny jestem. – Skoro milczysz, to po co odpowiadasz? – Żebyście wiedzieli, że milczę. – A ja czekam na rzeczową merytoryczną dyskusję, o sensie naszego życia. – Przecież wszystko jasne. Gęś i Prosiak, zostaną zjedzeni, ty Piesku, staniesz przy budzie, a ty Kotku, będziesz sobie chodził, gdzie będziesz chciał. Oto cały sens. – Kto to powiedział? To niesprawiedliwe! – Sens nie musi być sprawiedliwy, tylko sensowny.
  12. @Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔Chodziło mi jakby o to, że oparcie o całość, może więcej dać, niż tylko o część składową, owej. No ale. Zależy, z czego całość:)↔Pozdrawiam:~) *** @Łukasz Jasiński↔Dzięki:)↔Zapewne owe Trio→jest istotne:)↔Pozdrawiam:)
  13. Taka głupawka mnie nagle napadła W→Wu→kombinuje tu. Y→aż wiarą w sukces lśni. R→Er→coś pomyśli też A→narzędzia ma. Z→Zet→cholera wie, co wie? Problem wam wskażę. Nie pamiętacie, że jesteście→WYRAZem
  14. @Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔Nie jestem obruszony, chociaż muszę spojrzeć w lustro, czy coś ze mnie nie spadło. Konstatacja→ ładnie brzmi. Jak żeńskie imię:)↔Pozdrawiam👌… *** @corival ↔Dzięki:)↔No w sumie→lub jakiejś innej rybie↔tak można zrozumieć. Miałem żółtą czapkę, ale pogubiłem. Tylko ona wie, gdzie jest:)↔Pozdrawiam:)
  15. @Łukasz Jasiński ↔Dzięki:)↔Istnieje taka możliwość:)↔Pozdrawiam:)
  16. Omyłkowo pomyliłem kategorię, więc dołożyłem wiersz ------------------------------------------------------- –– Nie taki czort straszny, jak go malują. Oczywiście powierzchnię całą. –– A gdy przestaną? ****************** Żółte Czapeczki my jesteśmy dziwakami to nie żaden czubka sen opuścicie by być z nami normalności padół ten? u nas super jest wesoło te uśmiechy i pomysły och widzimy nowe twarze dzisiaj do nas tutaj przyszły co za mordy zakazane te przekrwione ich oczęta pomieszane zwichrowane już zabawa rozpoczęta są tu duzi i średniacy kurdupelki roztańczone jeden złapał i wciąż maca buteleczki lewą stronę rybki z wody wygnaliśmy by na plaży tańcowały teraz śmieszne podskakują staw dla siebie mamy cały ale jesteś dziś zmartwiony ty kochany mój świreczku łezka w oczku mi się wierci świruj ze mną aniołeczku normalniaki co nas lubią chatkę nam wybudowali chcieli dobrze a źle wyszło pod sufitem wyrównali biegnie do nas banda dzika do przybytku tu naszego pierwszy lepszy od trzeciego czwarty gorszy od drugiego cóż za radość takie luzy wśród logiki i rozsądku wiedzą inni że wciąż mamy żółte czapki od początku my cieszymy się zawczasu z tej ekipy zakręconych defekt mózgów różnorakich istot zacnych i szalonych aż tu nagle katastrofa smutek gości u nas wielki rachu ciachu i po sprawie przeżywamy teraz męki bo byliśmy porąbani tak szczęśliwi tacy fajni wariaci przyszli nowi znów jesteśmy my normalni
  17. @corival ↔No wiem przecież. Ja tylko tak:)↔Pozdrawiam:) *** @Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔A niech to. Ile ciekawych konkluzji, w różnych kwestiach. Nawet aż tak nie pomyślałem. Chociaż czasami tak mam, że coś pomyślę:)↔Pozdrawiam:)
  18. @Bożena De-Tre ↔Dzięki:)↔Biorąc pod uwagę powiedzenie, że o gustach nie warto dyskutować, to każda korekta, może być "słuszna" lub nie, w zależności, do kogo zdania subiektywnego porównać. Rzadko jestem w pełni zadowolony, z tego co piszę:)↔Pozdrawiam:)
  19. @corival ↔Słusznie prawisz. Zawsze jest jak jest. Nigdy inaczej:)↔Pozdrawiam:)
  20. @corival ↔Dzięki:)↔E tam... nie trza od razu autora z tekstem utożsamiać:) Bo trzeba by rzec, że piszący o sadystach z uśmiechem klauna, takowym jest:)) Pozdrawiam:)
  21. @Stary_Kredens ↔Dzięki:)↔Koniec wiersza ma swój zamysł. Aczkolwiek pełna zgoda. Zawsze może być lepiej, gorzej, lub być jak jest:)↔Pozdrawiam:) *** @Domysły ↔Dzięki:)↔Raczej piszę jak piszę, na ile mi mózg pozwala. Przeważnie dość dziwnie? kolokwialnie mówiąc→to takie ulubione stwierdzenie ostatnio. Nie ma co Tobie wybaczać:))↔Pozdrawiam:)
  22. marchewkową ścianę ma wokół tu zaczyna pożerać królik mur by wyjść na zewnątrz podjął trud wyszedł przez dziurę wolnym jest lecz z przejedzenia pękł
  23. @Ilona Rutkowska ↔Tak. Tu właśnie to chciałem przekazać:)↔Pozdrawiam:)
  24. pan sarkazm był chory i cierpiał on bardzo już tylko ironią mógł ego dopieszczać co prawda duszyczkę miał żwawą i hardą lecz wciąż o udręce biedaczek pamiętał wzruszony wspominał te chwile cudowne gdy inteligentnie wysławiał wielbienie nad duchem maluczkich szybował wyniośle by podbudować choć trochę sam siebie aż przyszedł raz doktor i rzecze z pokłonem pan wyjątkowy wśród innych jest właśnie przepisał wnet leki i nawet ironię wygnał z chorego bo zakpił sarkazmem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...