-
Postów
2 591 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez Dekaos Dondi
-
Konwalie
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@poezja.tanczy ↔Dzięki za jak zwykle całą, myśl zwersowaną:)↔Pozdrawiam:) -
@poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔Raz winne tory, innym razem pociąg. Lub wypadkowa działań, bywa:))↔Pozdrawiam:)
-
@Adaś Marek ↔Dzięki:)↔A zatem miło mi niebywale, że do Wnuczki fajny kawałek:)↔Pozdrawiam:~)
-
Konwalie
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz ↔Dzięki za wersosłowa:) Aż rzeknę zwiewnie, że takie pozytywne wierszyki, są potrzebne:)↔Pozdrawiam:))) -
Był słoneczny, wiosenny dzień. Sześcioletnia dziewczynka o imieniu Zosia, będąca na wakacjach u swoich dziadków, biegała wesoło w przydomowym, ogródku. Obrazki przebudzonej przyrody, tak bardzo ją cieszyły, że często musiała przystanąć, by otworzyć buzię ze zdziwienia, a nawet posapać z zachwytu. Właśnie z wielkim zainteresowaniem, oglądała ziarenka piasku na leżącym listku, gdy nagle zauważyła, że ziemia się poruszyła i powstała tajemnicza szczelina. Zosia, będąc ciekawą świata i nie bacząc na to, co może z dziury wyskoczyć, włożyła tam wskazujący paluszek. Widząc, że nie dziabnął go żaden stwór, wyciągnęła, by włożyć ponownie, wszystkie pięć. Wtedy nagle poczuła, że koniuszki paluszków coś dotyka, wypychając na zewnątrz. Gryźć jednak nie gryzło. Gdy wypchnęło całkowicie, ujrzała trzy białe kwiatki, które się śmiesznie kołysały, na zielonych łodyżkach. Już chciała je zerwać, lecz nagle usłyszała cienki głosik: – Cześć mała. Nie zrywaj nas. Jesteśmy zaczarowane. Wreszcie ktoś nas uwolnił. A tym ktosiem, jesteś ty – powiedziały równocześnie. – Kwiatki nie mówią, więc nie mogę was słyszeć i nie jestem mała – wtrąciła rezolutnie Zosia. – Skoro tak, to uważnie nie słuchaj, czego nie powiemy. – No dobrze. Jak tam sobie chcecie. Uważnie nie słucham, bo i tak nie potraficie mówić. – Dobrze nam idzie. Miała jednak wielką ochotę zerwać delikatne maleństwa i zanieść chorej babci, żeby bardziej nimi cieszyła umysł, niż dziadkiem, który żonę miłował, lecz był czasami nieznośny, ale niegroźny. Dlatego podjęła drugą próbę zerwania i znowu usłyszała głosik: – Zosiu. Proszę, nie zrywaj nas. Chyba nie zapomniałaś, że jesteśmy czarodziejskie. – Coś was kwiatki słabo słyszę, bo nie umiecie mówić. – Lubisz przekomarzanki, prawda? Też mi coś. Przekomarzanki? Nie znała takiego dziwnego słowa, którego nie mogła usłyszeć, gdyż ponownie pomyślała, że przecież one nie mówią. Aż chciała z tego wszystkiego, podjąć trzecią próbę zerwania kwiatków. – Dziewczynko. Masz rację. Nie potrafimy mówić, ale możemy pomóc twojej babci, jeżeli ty nas nie zerwiesz, chociaż pragniesz tego całym swoim sercem. – By zanieść babci. – Wiemy o tym. *** Któregoś dnia, kiedy Zosia wstała z łóżka, zauważyła zajęty, skrzypiący fotel, a trochę wyżej, wydmuchany pierścionek z dymu. Złote promienie słońca, oświetlały otoczenie domu, a także pokój oraz cybuch fajki, do którego był przyczepiony siedzący dziadek. Otworzyła okno, żeby wychylić ciekawość i dokładniej spojrzeć w głąb ogrodu. Wtem zobaczyła babcię. Szła w jej kierunku. Kiwała do niej. Nie wyglądała wcale na chorą. Szczęśliwy uśmiech, zdobił twarz. W drugiej ręce, trzymała niewielki bukiet kwiatów.
-
Plecionka Uśmiechów
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@corival↔Faktycznie. To bardziej roztropnie, gdyż trudniej o zmarszczki na wyobraźni:)↔Pozdrawiam:) *** @Jacek_Suchowicz ↔Dzięki:) za wierszyk iście przydatny, gdyż w szkole uśmiechów, człek umysł mnie martwi:) ↔Pozdrawiam:) *** @Bożena Tatara - Paszko ↔Dzięki też za wierszyk. O tak. Aczkolwiek... lecz kiedy powód to jakiś ponurak nawet uśmiechem trudno coś wskurać Pozdrawiam:) -
🌱 Mówiono o nas, konwalie. Lecz nigdy nie mogliśmy zakwitnąć w domu, Poczuć ciepłe światło, za żółtymi oknami. Zakwitnąć z różą, lub z pachnącym groszkiem. Chociażby na trochę, przytulić płatki do marzeń. Ich zapach fruwał za nisko. Dla nas za wysoko. Co z tego, że blisko nieba. Ktoś kiedyś włączył szybkie zakwitanie. Trudno zrozumieć taką rzeczywistość. Teraz w wyobraźni oka, tańczymy na źrenicy. A gdy jesteśmy zmęczone i jest nam cholernie zimno, zasypiamy pod powieką. Zazwyczaj śnimy o innej bajce. 🌱
-
Plecionka Uśmiechów
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Adaś Marek ↔Dzięki↔No taki miał być. Na luzie, śmiechowy:)↔Pozdrawiam:)) *** @corival ↔Dzięki:)↔Skoro warto, to proszę spróbować... dopasować. Chociaż niektóre, mogą być mimikowo podobne:)↔Pozdrawiam:)) -
Trochę inna wersja dawnego tekstu uśmiechów przecież wiele rodzajów a zatem podam trochę przykładów ciche nieśmiałe takie półgębkiem bliźnich obdarzy deczko niechętnie albo też cwanie wykrzywia pyska choć niewesoły to chce coś zyskać są też cudowne jasne jak słońce żeby w przyszłości dostać majątek bywa też uśmiech wredny fałszywy co cham takiego nawet się wstydzi choć bywa w duszy cholernie smutno uśmiech dla drugich bo też im trudno bywają także zupełnie szczere takich to nigdy nie jest za wiele dystyngowane i elitarne znaczą uśmiechem całkiem poważnie bywają sztuczne i przyklejone póki potrzebne a później koniec albo też głośne jak rechot żabi żeby przygłuchym uciechę sprawić czasami trzeba aż lico zatkać gdy człeka najdzie śmieszna głupawka lub sarkastyczne pełne pogardy jam z wyższej półki a tyś ćwok marny a duch diabełka uśmiechem płonie by człek zmartwychwstał we wrzącej smole swojskie poczciwe nawet rubaszne bywa że takie najlepsze właśnie czemu tak jakoś znów nam przypadło z samego siebie śmiechujki rzadko no przestań autor smęcić marudzić fajniej chichotać z tych przywar cudzych albo też w szoku umysł zapętla chichocze głośno bo dostał kręćka lub gdy coś minie co przytłaczało płyną łzy szczęścia nerwy puszczają zalotne słodkie w miłosnych celach lub tych zamkniętych bywa też nieraz widok ów cieszy choć lata późne to wciąż rozkwita ten młody uśmiech a nawet wariat ze śmiechu kona bo normalnego zrobił dziś w konia gdy los człowieczy durny garbaty śmiech pozostaje i nic poza tym są też przydatne nie tyle dla mnie żeby bliźniemu było dziś raźniej albo frywolne takie fikuśne kiedy to wdzięki popieści uśmiech i jeszcze inne bo są przeróżne na przykład tylko jedynie słuszne lub gdy w kibelku wewnątrz nie trzyma coś tam wydusza ma śmieszny grymas bywają także spirytystyczne rechocze zjawa zamglonym pyskiem albo spocone dziwnych kochanków chociaż zmęczone są o poranku lub jak te liski przebiegłe chytre kitą omami smyrnie z dobytkiem znieruchomiałe jak ten karawan taki na zwłokach radość zostawia różnych uśmiechów są jeszcze stada długo by trzeba tu opowiadać są dodatkowe całkiem niezwykłe takie z uśmiechów roladki pyszne a zatem spoko jest taka mowa odcinać krążki bliźnich częstować :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
-
wampir minoga głodnym wciąż był o tak nie tylko krew ssał lecz także jadł skrzepłe czerwone krwinki białe apetycznie wtranżalał nawet zatem dalszą przedstawię sprawę kiedyś dzieweczkę dorwał śliczną oj tak wyciućkał też twarz ucztę on miał porzucił suchą bez wilgoci najedzony radośnie kroczył ciało z wysiłku całe spocił dla otrzeźwienia do rzeki wszedł no tak członki nie raz ochłodzić on chciał zjawę dzieweczki ujrzał żywą z chichotem magii krwistą miną rzekła i wampir był już rybą *** pomyślał wędkarz nad rzekę przyjdę żeby wyciągnąć wielgachną rybę wyłowił nagle wycisnął w kubek pomyślał chwilę zjadł w domku obiad smaczną czerninę
-
ujrzałem tysiące zwiędłych pąków wyrzucone poza ogród na horyzoncie dotykały nieba chociaż głód dokuczał nie mogłem przełknąć chleba z miodem kwaśnym zwątpieniem dławił niemożliwość poznania łąki poczułem na dłoni krople rosy suchy szelest parodii świtu delikatnie przygarniał niepewność gdy promień słońca rozdarł zasłonę z chmur krzew zdobiły ślady drewnianych owoców rzeźbione zwątpieniem stukały o gałązki gdy przezroczysty podmuch rozrzucał kryształki skrzepłej krwi brudziły umysł nadzieją zdeptanych śladów spowitych szarą mgłą zniekształconym cieniem papierowych krzyży nawet takie za ciężkie gdy płonęły na wodzie złudne pragnienia lecz wiatr kusił snem o zakwitnięciu w czystym krysztale błękitu
-
@Konrad Koper ↔"Domek bez klamek"→to potocznie→wariatkowo:)
-
Poezja z Prozą
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Łukasz Jasiński ↔Dzięki:)↔Niekoniecznie. Może być mało słów i mało treści lub dużo słów i dużo treści. Nie ma jednej reguły, określającej wszystkie możliwości:)↔Pozdrawiam:) *** @Stary_Kredens ↔Dzięki:)↔Szczerze Tobie powiem, że piszę raz lepiej raz gorzej:~) To zależy, co mnie napadnie... i przeżyję:)↔Pozdrawiam:) -
@Konrad Koper ↔Dzięki:)↔Bywa, że jak ktoś "za bardzo inny"... chociaż pytanie; co to znaczy: normalnym być?→Pozdrawiam:)
-
proza z poezją drą znowu koty która ma brzmienie i treść piękniejszą uroczych waśni nigdy im dosyć raczej tak stwierdzić trzeba na pewno te twoje wersy są wciąż świrnięte rymy zazwyczaj takie niemrawe a w tobie życie mija naprędce jakiegoś sensu trudno odnaleźć ej zwersowana w obłokach bujasz choć przyznam miewasz losu przerzutnie ech prozo prozo też bywasz czuła nawet raz po raz ugościsz uśmiech ta konwersacja trwała by pewnie lecz nie w smak kotom ciągłe ich darcie poezja z prozą przyznały wreszcie trochę cech wspólnych będą mieć zawsze
-
Hyzio fanatyk z miasta Truskawki, wciąż o truskawkach miał hyzia gadki. Nagrodę dostał, z gadką w niej został, w żółtej truskawce, takiej bez klamki.
-
Coś wyszło z Kostnicy
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@agfka ↔Dzięki:)↔Mniej ważne co, ale w jakim celu. Tym bardziej, że samo nie do końca wiedziało - tak samo jak autor- na czym polega owa misja:)↔Pozdrawiam:) -
Znaczna modyfikacja dawnego tekstu W bladym świetle księżyca – wpadającym przez niewielki witraż, przedstawiający obraz ślicznego aniołka z poderżniętym czerwienią gardłem – mało co wokół dostrzega. Siedzi na plamie pośmiertnej szczupłego trupa, leżącego w otwartej trumnie. Wieko oparte o ścianę, sprawia wrażenie płaszcza, ze stężeniem pośmiertnym. Najedzony i pełny sił, doznaje powolnego przeistoczenia. Nie tylko jest coraz większy, ale też mądrzejszy. Za chwilę uświadomi sobie, że on to on. Tak niewiele już brakuje. W nocy wyszarpywał śmierci, smakowite martwe kawałki. Wyjadł gałki oczne oraz zachowany miód w uszach. Trochę okleił otwór gębowy, ale obmył w zielonkawej mazi. Skrobał apetycznie po odsłoniętych, śliskich żebrach. Czasami tracił równowagę, zagłębiając ciało w zwłokach. Jednak po uczcie i krótkim śnie, nadal jest głodny. Za chwilę rozerwie dogłębnie jamę brzuszną, rozcinając skórę i zacznie szukać w ponętnych wnętrznościach, najlepszych kąsków. Najbardziej miękkich i soczystych, jakby skruszały specjalnie na dzień uczty. O twarde włosy na sinej głowie, ociera tęskne spojrzenie. Ma poczucie wyostrzenia przyszłych zmysłów, w gronie jemu podobnych, które będą wykonywać rozkazy władcy. Rozszerza trupią szczękę. Uderza o żółtawe zęby. Dźwięczny odgłos stukania, oblepia ściany martwym echem, dodając wiary, że wszystko pójdzie zgodnie z rozkładem. Może nawet głowę, zdąży ogołocić ze skóry. Do okrwawionej gołej czaszki, by sobie wyobrazić, co będzie robić z ludźmi i jak będą później wyglądać, jako pożywne obiady. To przecież najokrutniejsze drapieżniki. Wydłubuje nieduże połacie miękkiego tłuszczu. Smakowita galaretka. A jednak nie jest pewien, słuszności rozmyślań. Właśnie teraz, w tym momencie, w bladym świetle księżyca, uświadamia sobie w całej pełni, własną tożsamość, lecz nie całą. A ponadto nieustannie zwiększa swój rozmiar. Czuje ową przemianę i to go cieszy. Podchodzi ociężale do okna. Trochę trudno, bo ciało ciężkie, oklejone kurzem i słodkim, mdlącym zapachem. Ale to minie, jak bajka w kostnicy. Spada z niej przylepiony ostatnią chwilą, kawałek kości na zimną posadzkę. Powtarzalne echo, dźwięczy niczym dzwoneczek, na rzezi białego baranka. Rozwala witraż, lecz omija obraz aniołka. Na szyi nie ma już śladu poderżnięcia. Dziwnym zrządzeniem losu, zyskuje przez to nieśmiertelność i jeszcze coś. Umiejętność fruwania. Najedzony, okupuje parapet otwartego okna, na tle srebrnej tarczy. Połowa ciała jest wewnątrz, a druga już na zewnątrz. W ciszy cmentarza, wydaje dźwięki po raz pierwszy słyszalne. Piękne i kuszące. Wzbija ciało do lotu. Szybuje w upragnionym kierunku. Zewsząd słyszy znajome dźwięki i szum tysięcy przeznaczeń. Przylatują następne, posłuszne nakazowi. Odtąd będą na zawsze wierne, by nie był osamotniony bezsensem, w niezrozumiałej do końca misji. Leci nisko nad grobami, między poddańczym szpalerem, chłonąc w siebie motywujący widok, niewidzialnych tajemnic. Chmura jeszcze nieokreślonych barw, zasłania świt nad miasteczkiem, niewidzialnym pytaniem: ilu dzisiaj śni po raz ostatni, a ilu szczęśliwców, dostąpi przebudzenia?
-
Częstochowskie Rymy
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kwiatuszek ↔Dzięki:)↔To fajnie, że z każdym wersem, chociaż nie zawsze tak musi być:) Pozdrawiam:) *** @Rafael Marius ↔Dzięki:)↔Otóż to. Jak najbardziej! Może nie przesadnie w każdym aspekcie życia, ale jednak:)↔Pozdrawiam:) *** @befana_di_campi ↔Dzięki:)↔Szczególnie za "nawet" a nawet→fajne:) Pozdrawiam:) -
Częstochowskie Rymy
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz ↔Dzięki:) Też za uroczy wierszyk:)→Gdzie poezja? Uporczywie szukam:) Może przez pomyłkę wciągnąłem do odkurzacza prozy:)↔Pozdrawiam:) *** @Łukasz Jasiński ↔Dzięki:) Nie taki znowu słaby wiersz. Powiesiłem na nim kowadło!:) Pozdrawiam:) *** @Sylwester_Lasota ↔Dzięki za świetny komentarz. Aż szkoda, że musiałem tak krótko czytać:)↔Pozdrawiam:) *** @Marek.zak1 ↔Dzięki:)↔Co racja to racja, ale jakoś ustał. Podparłem zapasowym wersem:)↔Pozdrawiam:) *** @Adaś Marek ↔Dzięki:)↔No tak. Przeważnie musi być, to co już jest. Rym też:) Pozdrawiam:) *** @corival ↔Dzięki:)↔Zapewne coś jest w tym stwierdzeniu. Aczkolwiek nie ma tekstu, bez żadnej wartości i treści. Zależy kto czyta i jak odbiera. A to przewidzieć nie sposób: I lepiej być→nieprowokowalnym:)↔Pozdrawiam:) *** @Stary_Kredens ↔Dzięki:)↔Z tymi "wydmuszkami"→to trochę jak rzekłem wyżej. Ale to jeno subiektywne spojrzenie me. Tak. Rymy też bywają ważne, ale nie są jedyną istotą wiersza. Natomiast brak rytmu, to czasami zakłóca odbiór:) Pozdrawiam:) *** -
my jesteśmy częstochowskie częstochowskie owszem rymy nasze brzmienie bywa boskie wiele nicków znów cieszymy niedokładne także fajne też niejednym radość sprawią lecz są siły słusznie skrajne upierdliwie mącą dławią co poezją co jej brakiem to określić w żaden sposób człowiek odczuć różnych znakiem gdyż przedziwnych wiele osób nie ma wierszy ładnych brzydkich każdy inny w ich odbiorze zatem wersy nie dla wszystkich susza rzeka albo morze przeto w kupie głośmy żwawo zrymowanym nawet biustem homo sapiens ma to prawo wielbić zgodnie z własnym gustem
-
@poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔Też za kolejny→ zamyślony dwuwers. Ano faktycznie, Pewna parafraza to jakaś jest, ale nie pomyślałem o tym. Dopiero jak rzekłeś:)↔Pozdrawiam:)
-
Jadł człowiek jabłko. Nawet chętnie. Lecz myślał o gruszce, na wierzbie.
-
Villanella↔Piosenka Leśnej Wróżki
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Hiala ↔Dzięki za→"ładnie"→Pozdrawiam:) -
Villanella↔Piosenka Leśnej Wróżki
Dekaos Dondi opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zaśpiewasz wróżko jeszcze piosenkę chociaż nie teraz kiedyś zapewne po przebudzeniu wyśnionym wierszem ktoś twoje skrzydła podciął dziś wrednie lecz w śnieniu nadal dźwięki zaklęte zaśpiewasz wróżko jeszcze piosenkę z dnia na dzień w lesie jest coraz piękniej słoneczny promień wspomóc cię zechce po przebudzeniu wyśnionym wierszem zwierzęta drzewa wierze uległe że znowu wstaniesz i przecież zechcesz zaśpiewać dla nich leśną piosenkę lecz czas upływa wciąż coraz prędzej czy aby z nami jeszcze tu jesteś w kochanym lesie wyśnionym wierszem trosk już nie będzie pewnie tam więcej drzewa ozdobisz poezji lśnieniem stamtąd zanucisz leśną piosenkę po przebudzeniu piękniejszym wierszem