-
Postów
10 358 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
26
Treść opublikowana przez Marek.zak1
-
Wrzesień 1940. Kraków, fabryka Solvaya. Karol Wojtyła stanął przed drzwiami, na których zobaczył tabliczkę, Henryk Kułakowski ,,Dyrektor”. Zawahał się przez chwilę. Podszedł i zapukał. - Proszę – usłyszał kobiecy głos Nacisnął na klamkę. Drzwi się otworzyły. Ujrzał kobietę w średnim wieku, siedzącą za biurkiem. - Dzień dobry. Jestem Karol Wojtyła. Byłem umówiony z dyrektorem. Kobieta zajrzała do swojego notatnika. - Proszę chwilę zaczekać. Młodzieniec stanął w rogu sekretariatu. Po chwili drzwi się otworzyły i z gabinetu wyszedł mężczyzna, ubrany w fabryczny kombinezon. Spojrzał na stojącego młodzieńca. Przyglądał mu się przez chwilę, po czym bez słowa opuścił sekretariat. - Niech pan wejdzie. Dyrektor czeka – usłyszał głos sekretarki. Karol znalazł się w dużym gabinecie. W głębi zobaczył mężczyznę w średnim wieku o szczuplej twarzy. - Dzień dobry. Nazywam się Karol Wojtyła. Miałem się zgłosić do pracy. Siedzący mężczyzna przypatrywał się uważnie młodzieńcowi. - Usiądź – polecił i wskazał krzesło, stojące po przeciwnej stronie biurka. Gość podszedł i usiadł. Zdawało mu się, że wzrok gospodarza penetruje go bardzo dogłębnie. - Zostałeś polecony i dlatego dostaniesz tę pracę. Ona cię uchroni przed wywozem do Rzeszy. - Kto mnie polecił? - Teraz trzeba wiedzieć tylko to, co jest niezbędne. Całą resztę należy zapomnieć. Zapanowało milczenie. - Pierwszy miesiąc będziesz na próbie. Potem dostaniesz normalną umowę. Będziesz pracować w przygotowaniu produkcji. Zostaniesz przeszkolony. Podobno jesteś zdolny. Szybko się nauczysz, - Bardzo dziękuję. Teraz o pracę w dobrej firmie bardzo trudno. - Solvay jest dobrą firmą. Szanowaną na całym świecie, nawet na tym marnym świecie, na którym przyszło nam teraz żyć. - Tak. Jest bardzo cenioną. - Teraz zgłosisz się do kadr, a jutro rano do mistrza Żabickiego. On ci powie, co masz robić. - Oczywiście. - Jeszcze jedno. Wiem, że jesteś zdolny i masz duże aspiracje. Przyjdzie czas, że je będziesz mógł realizować. Praca w fabryce da ci nie tylko bezpieczeństwo, jeśli o bezpieczeństwie w Guberni w ogóle możemy mówić, ale nauczy cię pokory. - Nie mam wysokich aspiracji, panie dyrektorze. Chcę zostać księdzem. - Kimkolwiek będziesz i jak wielką wiedzę posiądziesz, jeśli utracisz pokorę, ta wiedza nie przyniesie dobra. Brak pokory oznacza pychę, a pycha to jeden z grzechów głównych. Głównych i niestety bardzo powszechnych wśród tych, którzy uważają się za mądrych i za elitę narodu. Praca fizyczna nauczy cię pokory i szacunku dla ludzi prostych, z których w głównej mierze składa się każde społeczeństwo. Dyrektor zamilkł i obserwował, jakie wrażenie zrobiły jego słowa na przybyszu. - Dziękuję za wskazówki. Chcę zostać księdzem, a pokorę mam w sobie. - Nie wątpię, że masz ją teraz. Nie utrać jej wtedy, gdy zdobędziesz wiedzę, wykształcenie, odniesiesz sukces i znajdziesz się w innym miejscu. Tylko dzięki skromności, szacunkowi dla innych i pokorze można osiągnąć wiele. W dniu, w którym pomyślisz, że jesteś mądrzejszy, a więc lepszy od innych, zacznie się twój upadek. Nigdy do tego nie dopuść. Niech ten dzień nigdy nie nadejdzie, a prawdziwa mądrość i pokora będą z tobą. Módl się, żeby twój Bóg ci w tym pomógł. Młodzieniec czuł się nieco zmieszany wywodem dyrektora. Nie przypuszczał, że rozmowa o pracy może mieć taki przebieg. - A teraz, młody człowieku, zapraszam do kadr. Musisz wypełnić papiery. Dostaniesz Arbeitskarte, poświadczającą wykonywanie pracy o wysokiej przydatności dla gospodarki Rzeszy. Pamiętasz nazwisko mistrza? - Żabicki. - Tak. Józef Żabicki. Jutro przyjdź przed szóstą. - Będę. - A więc cię nie zatrzymuję. Możesz już iść. Młody mężczyzna wstał z krzesła. Spojrzał na dyrektora. - Dziękuję. Nie zawiodę pana. - Niech Bóg, któremu masz się oddać, ma cię w opiece. - Wierzę w niego bezgranicznie. - To dobrze. Na razie masz też wierzyć mistrzowi Żabickiemu i słuchać go, jak ojca. Do widzenia chłopcze. - Do widzenia. Karol Wojtyła otworzył drzwi i znalazł się w sekretariacie. Intuicja podpowiedziała mu, że podjął dobrą decyzję, zgłaszając się do pracy w Solvayu. Zastanawiał się przez chwilę, kto mógł go polecić, ale w obecnej sytuacji nie miało to większego znaczenia. .................................................................................. Henryk Kułakowski –dyrektor Solvay Kraków przed i podczas wojny. Jego syn - Adam, był adiutantem gen. W. Sikorskiego. Zginął wraz z szefem w katastrofie gibraltarskiej. Jan Kułakowski – syn brata Henryka - Konrada. Brał udział w powstaniu Warszawskim. Później wyemigrował na Zachód. Był przewodniczącym Światowej Chrześcijańskiej Organizacji Pracy, później pierwszym ambasadorem RP przy UE, a następnie polskim negocjatorem akcesji do UE. Był osobistym przyjacielem Karola Wojtyły. Jego żona – Zofia Kułakowska, urodzona w Łodzi, w domu rodzinnym przy ulicy…., była cioteczną siostrą mojej mamy.
-
O Sowie Marka
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Justyna Adamczewska utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
-
Jestem Sowa mili moi, tu na Marka zawsze czekam. Każdy intruz się mnie boi i omija dom z daleka. Kiedy wejdzie do ogrodu jakiś złodziej czy bandyta, wtedy gryzę bez powodu. Tak go miła Sowa wita. Już tętnica rozszarpana, krew dokoła się rozlewa, twarz to jedna, wielka rana, trzeba było jednak zwiewać. Trudna misja wykonana, intruz jedzie do kostnicy. Teraz do samego rana śpią spokojnie domownicy. Jestem groźna i bojowa. Niech się każdy intruz boi. Marka Żaka jestem Sowa, która w oknie zawsze stoi. Publikacja zainspirowana przez Justynę A i jej Proroka:).
-
Prorok
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Justyna Adamczewska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Justyna Adamczewska Na filmiku pokazano, że się uczy, ale bez sukcesu:). http://www.dobresobie.pl/ciekawostki/53/jak-poluja-lwy-z-jakiej-odleglosci-slychac-ich-ryk-ciekawostki-na-temat-krola-zwierzat Cytuję: lwy to lenie. -
Prorok
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Justyna Adamczewska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Justyna Adamczewska Widziałem na national Geographic sporo filmów o tym.Lwy nie polują, tylko lwice. Lwy najadają się zabitymi ofiarami, i kopulują, po czym odpoczywają i bronią swoich samic przed innymi lwami:). M -
Gdy zgadza się na seks
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Marek.zak1 utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
------------------------------ Mylisz pojęcia, czyli siłę z chamstwem. Gardzą słabymi facetami, jak napisałem. Jak jest facet silny, to czy zakochany, czy nie, jest silny i przed nikim nie pada. Zakochanie nie odbiera siły. -
Gdy zgadza się na seks
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Marek.zak1 utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
-------------------------------- To tak nie działa. Mógł zostać zerem, bo odkryła w nim coś niefajnego, słabość, głupotę itp, a nie to, że się zakochał. -
-
@Polman Jeszcze te śmieci można wynieść, zutylizować splantować, co robię w lesie. To wylewka betonu, zapewne z jednej z okolicznych budów. Została użyta do utwardzenie podjazdu.
-
Gdy zgadza się na seks, Wiedz, że chce cię mieć. Na stałe, czy na chwilę? Nie musisz wiedzieć tyle.
-
Z życia zajęcy, czyli jak zostać lwem
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Marek.zak1 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
------------------ Dzięki Waldemarze. Tylko prawda jest warta opisania.Pozdr. m. -
Z życia zajęcy, czyli jak zostać lwem
Marek.zak1 opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tato, ty mi teraz powiedz, co ma mądry zając robić, aby życie mieć ciekawe, dużo czasu na zabawę. Życie nie jest sprawiedliwe, to jest trudne, lecz możliwe. Naucz się więc tego słowa. Co masz robić? Bajerować. A w rozmowach z zającami powiesz im, że będą lwami. Lwami, zaraz po ich śmierci, twoi wiedzą to eksperci. Ale jeden jest warunek- muszą przynieść podarunek. Najważniejsze jest przesłanie, ten największym lwem zostanie, kto najwięcej ci przyniesie. O tym wszystkim powiesz w lesie. Gdy zające zbajerujesz, niczym już nie ryzykujesz, bo z tamtego przecież świata żaden zając tu nie wraca i nie powie, że lwów nie ma i że wszystko to jest ściema. -
nocny autobus
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Andrzej_Wojnowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo ładne i nastrojowe. Mała uwaga, dlaczego mrok gryzie? Może "dokoła" , czy "na zewnątrz"a wtedy liczba sylab byłaby taka jak w ostatnim wersie. Ale to detal:). Pozdrawiam/. -
(...) a jeśli już nigdy
Marek.zak1 odpowiedział(a) na beta_b utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Osiąganie jest przereklamowane. Trzeba cieszyć się chwilą, jak mówią "enjoy each day". Na rower i przejechać się po Mazowieckim Parku Krajobrazowym, a potem...mus truskawkowy z lodami waniliowymi u Grycana w Ferio:). Pozdrawiam. M. -
Najwybitniejszy polski koncert skrzypcowy w wykonaniu najwybitniejszego polskiego skrzypka w ostatnich latach. Naprawdę warto.
-
Fajne, ja pisze o zajączku, którego instruuje tatuś, jak sobie radzić w życiu:)
-
Ranią tylko bliscy
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Marek.zak1 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
--------------------------- Niestety :( -
Te nieuporządkowane pierwiastki. po odpowiednim uporządkowaniu staną się organizmem żywym. Mówi o tym Entropia, która jest miarą stopnia nieuporządkowania układu i rozproszenia energii. Po śmierci uporządkowanie stopniowo maleje i obracasz się w proch, jak mówi biblia. Co powoduje uporządkowanie? Może Bóg, może coś innego, nie wiemy.
-
Ranią tylko bliscy
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Marek.zak1 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
------------------------- Zachowanie bliskich ma wielkie przełożenie na nas, choćby zdrada, czy nałóg naszego partnera. To, czy milion innych kobiet zdradza, czy pije (to tylko przykład) obchodzi nas tyle, co nic. -
Ranią tylko bliscy
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Marek.zak1 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pewna bliska mi osoba napisała, że każdy może zranić. Otó, moim zdaniem, nie, gdyż od osób, niebędących dla nas bliskimi, oddziela nas pancerz obojętności. -
Pewnie wiecie to już wszyscy, że najczęściej ranią bliscy. Przypadkowo lub celowo, lecz boleśnie wyjątkowo. Dobrze wiedzą, jak to robić, żeby tak człowieka dobić, że już woli być z obcymi, bo bezpieczniej, niż z bliskimi. Gdy szukacie więc bliskości, intymności i miłości, pamiętajcie, ostrzegałem, tylko oni mogą zranić Kardynał Richelieu: Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam.
-
------------------------- Czarku, w penetracji emocji i dążeniu do absolutu jestem z poetycką techniką na bakier:). Apologies.
-
@duszka Dzięki. Trafna uwaga, kocham muzykę. Jest to jedna ze sztuk, które prowadzą do absolutu. Pozdrawiam. M.
-
@duszka Dzięki za serduszko i miłe słowa. Na marginesie, uczyłem się śpiewu i przez krótki czas byłem studentem Akademii Muzycznej. Jakoś mi się nie układało z moim profesorem, który, będąc uznanym śpiewakiem, rozpoczynał swoją edukacyjną karierę i poprzestałem na politechnice.
-
Murek ukończył swój konkursowy recital i właściwie był z niego zadowolony. Nie wiedział, jak zostanie oceniony przez jury, ale czuł, że publiczność ma za sobą. Było to ważne, bo wiedział, że technicznie jest słabszy, niż wielu innych pianistów, występujących w konkursie. Tak naprawdę, to grał wolniej właśnie dlatego, że gorsza technika nie pozwalała mu na wykonywanie błyskotliwych pasaży w szalonym tempie, które zawsze robią wrażenie na słuchaczach. Zresztą, muzyka Chopina działała na niego jak narkotyk i w przypadku grania dzieł tego kompozytora wcale nie uważał, że granie szybsze byłoby lepsze. Słuchając wielu występujących przed nim pianistów zdawał sobie sprawę, że technicznie są od niego sprawniejsi i czasami im tego zazdrościł. Musiał prawdopodobnie ćwiczyć znacznie więcej, niż inni, żeby opanować dany utwór, gdy jednak to już zrobił, dobrze wiedział, że potrafi wydobyć z niego coś, co nawet dla niego samego było nie do końca zrozumiałe. W przeciwieństwie do swoich konkursowych konkurentów, miał za sobą wiele występów, na których nie wiadomo dlaczego grał lepiej, niż umiał i które zawsze kończyły się sukcesem, przeważnie owacjami i to nawet wśród bardzo wyrobionej publiczności. Do udziału w konkursie namówił go jego profesor, który bardzo często czynił mu gorzkie uwagi na temat jego dosyć swojskiej, jak mówiło wielu, techniki. Murek wiedział, jednak, że nie tylko słuchacze, ale nawet sam profesor, który wychował już wielu uczniów, nie był nieczuły na jego sposób gry. Pierwszy etap, którego zadaniem było odrzucenie pianistów o gorszej technice, przeszedł chyba tylko dzięki entuzjazmowi wiernej publiczności, która znała go jeszcze z poprzednich występów. Teraz etap drugi zagrał naprawdę dobrze, nośnym, szlachetnym dźwiękiem, w swoim, jak zwykle wolniejszym stylu. Słuchaczom się jednak ten styl podobał. Wstali z miejsc i skandowali ,,Murek’’, ,,Murek’’. Musiał dwa razy wchodzić na salę i kłaniać się publiczności i jurorom. Po zakończeniu występu udał się do garderoby i usiadł na krześle przed biurkiem. Przez głowę przelatywały mu niektóre zagrane przed chwilą fragmenty recitalu. Kochał muzykę i tak naprawdę samo granie sprawiało mu ogromną przyjemność. Chciał wygrać konkurs chopinowski, ale już miał zapełniony kalendarz występów na cały rok następny i wynik w konkursie mógł co najwyżej wpłynąć na podwyższenie honorariów. W pewnym momencie usłyszał pukanie do drzwi. - Proszę – powiedział. Do garderoby weszła młoda dziewczyna. Była szczupła i niebrzydka, z takich, które mu się podobały. - Czym mogę pani służyć ? - Dzień dobry. Jestem studentką dziennikarstwa i piszę artykuł o konkursie do ,,Ruchu Muzycznego”. Chciałabym coś o panu napisać. Coś innego, niż pisze się w zwykłym reportażu, czy wywiadzie. - Co panią interesuje ? - Jak pan myśli, dlaczego ludzie, którzy mówią, że jest pan zupełnie przeciętnym pianistą, szaleją na pana koncertach ? Murek patrzył na dziewczynę. Miała piękne oczy, które błyszczały. Może był to zresztą odblask stojącej za nim lampy. - Pójdziesz ze mną na kolację? - Czy to warunek, żebyś udzielił mi wywiadu? - Nie. Propozycja. Dziewczynie o takich oczach nie stawia się warunków. Byłaś na kolacji z pianistą ? - Nie. - Czyli w łóżku też nie. To jak chcesz pisać o muzyce ? - Nie uważasz, że jesteś trochę bezczelny? - Mówię tylko prawdę. Prawda nie jest bezczelna. Chcesz o mnie coś napisać, czego inni nie wiedzą, a niczego o mnie nie wiesz. - Chcę się czegoś dowiedzieć. - Mam dwadzieścia dwa lata i mam na imię Murek. Podobam ci się? - Dosyć. - A moja gra ? - Bardzo. - Przenika cię ? - Tak. - Murek podał dziewczynie wizytówkę. - O siódmej – powiedział. - Mam przyjść na kolację, czy na wywiad ? - Na koncert. - Będziesz ćwiczył ? - Zagram dla ciebie koncert. - Tylko dla mnie ? - Tak. - A co potem ? Kolacja ? - Potem sama zadecydujesz, czy chcesz wiedzieć coś więcej o mnie i o muzyce. Chcesz, prawda ? - Chcę. - To do siódmej. Mam nadzieje, że przyjdziesz. - Przyjdę. Murek patrzył na dziewczynę. Podobała mu się. Oczy jej błyszczały nawet bardziej niż wtedy, gdy weszła, chociaż w garderobie, w której rozmawiali, nie świeciła się żadna lampa. I na deser, najlepszy koncert XVIII Konkursy A.D. 2021, czyli tchnienie geniuszu. https://chopin2020.pl/pl/competitors/125/martín-garcía-garcía/video