Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek.zak1

Mecenasi
  • Postów

    10 624
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Treść opublikowana przez Marek.zak1

  1. Tak, ale są tacy, którzy przeginają i oddają sią pracy, hobby, nałogom itp. i wtedy zostaje zachwiana równowaga. Widziałem film dokumentalny, jak żona zniszczyła jakąś kolekcję i mąż ją w szale zabił. Pozdrawiam świątecznie.
  2. Sprawność, siła, aparycja o tej sprawie decyduje jaka ma być w tym pozycja i kto jaką zastosuje. I poezja się włączyła żeby nikt nie mówił: nie wiem by pomogła w tym technika a pozycji jest tu siedem. opisanych przez poetę który nad tym się pochylił, warto poznać ich zalety aby potem się nie mylić
  3. Dawniej, czyli po wojnie było ekstremalnie ciężko i (prawie) nikt nie pracował 5 dni w tygodniu po 8 godzin. Nasi rodzice też tak mieli i trzeba być im za to być wdzięcznymi.
  4. Jest różnie, a u tych, którym wyją te wspomnienia, jednak zalety rzeczywistości poza ojczyzną przeważają nad wadami wycia, bo inaczej by wrócili. Polacy są ambitnymi ludźmi i przeważnie im się udaje tam coś osiągnąć. Na NOVA TV jest cykl Polacy za granicą, mało kto myśli o powrocie. Zresztą, można na wakacje przyjechać i albo w ogóle wrócić. Pozdrawiam świątecznie
  5. Marek.zak1

    Fizyk wielkich energii

    Czytam "ocieplić" te kalesony:). Super. M
  6. Ale tu konkurentem do jej serca. Znam z autopsji, ale że Sowę też kocham, to mi to nie przeszkadza:). Pozdrówki.
  7. Z sąsiedzka wzajemnością i :)). Marek
  8. Czego ci mistrzu życzyć w tę świąteczną porę? Wszystkiego, czego pragnę, ja sobie wybiorę:)
  9. -Mistrzu żona ode mnie psa bardziej miłuje, na pewno więc rozumiesz, jak ja się z tym czuję. -Gdy pokonać nie możesz, przyłącz się do niego, radzę ci go pokochać, wart pewnie jest tego. To parafraza powiedzenia: If you can't beat them, join them. Pamiętajcie, jutro Wigilia, zwierzęta mogą wam coś powiedzieć
  10. @Annie Poprzednia wydawało się, ze nie przetrwa, bo pierwszy rok po wkopaniu miała może ze 3 niemal suche gałęzie, ale przyciąłem, podlewałem i odżyła. teraz po 3 latach w ziemi:). srebrny świerk.
  11. @Franek K Trzeci rok z rzędu. Na wiosnę ją wkopię do ziemi, jak poprzednie:).
  12. Tylko prawda poraża, a tę prawdę przekazałeś wprost bez ogródek. Brawo Ty. Gdy nie chcesz, żeby jodła została ścięta, kup w doniczce i zwróć po Świętach. Najlepszego Franku.
  13. Też żałuję, bo chciałem się z nim spotkać. M
  14. Marek.zak1

    Limeryk ambiwalentny

    @Klip Zły timing wpłynął na historię wojen i nie tylko, więc tutaj potwierdzasz jego ważność:). Pozdr. M
  15. Z tą pszczółką mi się podoba:). M
  16. Nie, wysłałem mu książkę w PDF, napisał, że dziękuje za wysłanie, a potem zamilkł. Pytałem, jak widzi, ale bez odpowiedzi. Tak czy inaczej dzięki za info o nim. Pozdrawiam
  17. Dzięki. Dla miłośników historii, w tym historii rozwoju sulfonamidów i antybiotyków i romansów. Pozdrowienia.
  18. Historia jest nauczycielką życia i się powtarza.
  19. Sukces tam, sukces tu, niedługo pewnie awans:)/ . Pozdrawiam
  20. Fajnie napisane, a jak będzie zobaczymy. Osobiście uważam, że jak tu bogowie sprzyjają, to tam powinni być konsekwentni:). M PS. Tutaj chyba o 2 sylaby za dużo. Chyba "taki" do usunięcia:). dziwak jeszcze nie był taki stary
  21. Dzięki, nie da rady III zmienia się w iii po zapisaniu:). Pozdrawiam świątecznie.
  22. Ze wzajemnością:)). Marek
  23. @M do K Do takiego tekstu postarałbyś się o fajny tytuł, coś jak Dreszcz, Podróż na południe, czy coś tam. Pozdrawiam
  24. Dzięki, to tak na Święta, a były różne w naszej historii. Pozdrawiam serdecznie. M
  25. W kościele katolickim z Leverkusen na pasterce nie było zbyt dużo ludzi. W każdym razie, w Polsce przychodziło o wiele więcej. Marek zostawił Karen w domu z ojcem. Nie proponował jej pójścia, bo wiedział, że i tak nie ma na to ochoty, nigdy też nie praktykowała chodzenia na msze po wigilii. Był ciekawy kazania. Co ksiądz teraz może powiedzieć wierzącym Niemcom? - pytał sam siebie. Tak naprawdę, od przyjazdu do Niemiec, nigdy nie był w kościele na mszy. Poza tym, po cichu liczył, że Claudia jednak zjawi się i będą mogli spotkać się po raz pierwszy poza firmą. Stanął przy kolumnie z tyłu kościoła i obserwował wchodzących. Przy ołtarzu stała wielka choinka, taka sama, jakie pamiętał ze świąt spędzonych w domu. Kościół był katolicki, ale tutaj, w Zagłębiu Ruhry, katolicy byli w mniejszości i wystrój przypominał bardziej skromne świątynie protestanckie, aniżeli pełne złoceń, rzeźb i obrazów, katolickie kościoły, które pamiętał jeszcze z Polski. Ludzie zbierali się na mszę. Wyglądali bardzo podobnie. Wszyscy, mężczyźni i kobiety, ubrani byli w ciemne, grube płaszcze. W pewnym momencie zauważył wchodzącą Claudię. Była sama. Patrzył, dokąd się skieruje. Obejrzała się i usiadła w ławce, w środkowej nawie. Marek uśmiechnął się i usiadł przy niej, patrząc na ołtarz. W pewnej chwili wyczuł, że dziewczyna patrzy na niego i również spojrzał na nią. Znów się uśmiechnął. - Cieszę się, że przyszłaś. - Przychodzę na pasterkę co roku, zwłaszcza od rozpoczęcia wojny. - A ja jestem po raz pierwszy. - Dlaczego nie z żoną? - Nie czuję z żoną więzi duchowej. - A cielesną? Marek po raz kolejny przyznał w duchu, że w ciętych dyskusjach Claudia wcale mu nie ustępuje. Był pełen uznania dla jej inteligentnej zadziorności. - Czasami. - Czasami czy często? - Czasami. W tym momencie ksiądz zaczął odprawiać mszę. Marek udawał, że uczestniczy duchowo w nabożeństwie, chociaż wcale nie był zainteresowany jego przebiegiem. Od czasu do czasu zerkał na Claudię. Kazanie było o narodzinach Jezusa, wierze i nadziei, która jest tym, co podtrzymuje ludzi przy życiu. Śpiewano kolędy, których Marek i tak nie znał. Claudia śpiewała je ładnym, czystym głosem. Po mszy wyszli z kościoła. - Mogę cię odprowadzić? - Jak pan chce. Mieszkam niedaleko. Spacerowali idąc przez ciche i zaciemnione miasto. - Niech pan coś powie? Jeśli pan chce wzbudzić moje zainteresowanie, niech pan powie coś ciekawego... - Twój chłopak nie przebił się do szóstej armii. - Skąd pan to wie? - Niemieckie radio transmitowało wigilię ze Stalingradu. Są cały czas otoczeni. Nie było odgłosów strzałów. - Jest pan wnikliwym słuchaczem. - Może się mylę. To mogą być tylko moje przypuszczenia. - Nie mam od niego wiadomości od dwóch miesięcy. - Kochasz go? - Sama nie wiem, ale teraz, gdy on tam walczy... - Rozumiem. Lubisz jasne sytuacje. Cenię to. - Dziękuję. Już panu mówiłam, że jest pan atrakcyjnym mężczyzną. Ja mam chłopaka na froncie, pan ma żonę, a jak chce pan mieć jeszcze kochankę, to nie powinien mieć pan z tym problemów. - Nie chcę mieć kochanki. Chcę mieć ciebie, ale pewne rzeczy muszą dojrzeć, a pewne nigdy nie dojrzewają. Claudia zatrzymała się przed bramą budynku. - Tu mieszkam. Dziękuję za odprowadzenie. Było mi miło, że nie szłam sama. - To ja dziękuję za sprowadzenie mnie na ziemię. Wesołych Świąt! Podał dziewczynie rękę. Lekko uścisnął jej dłoń i przytrzymał chwilę. Miał wrażenie, że Claudia nie chciała, żeby ją od razu puścił. Stali przed budynkiem. - Wesołych Świąt! - powtórzył. - Ja panu też życzę.- odpowiedziała, po czym odwróciła się i weszła do domu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...