-
Postów
670 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez marekg
-
w dolinie zaginiony wiatrak przegryzam ciastko uśmiechem przecież odnalazłem wirujący dach na którym możemy gardzić światem tu nikt nie będzie zaglądał nam w usta krzyczał promocjami i rozdawał talony możemy kochać się dziś i zawsze być jak wschód słońca pragnący dnia bez końca zamieszkać w sobie mieląc noc i dzień w rozmowie z Panem Bogiem ofiarować odrobinę poezji i karafkę z winem a winą obarczyć huragany za ich chciwą dłoń i rozdarte wargi w walce z wiatrakami
-
nad kanałem jest pas zieleni gdzie krasnoludki piją alkohol owinięci w plasterki sera w imię wolności rowery wyzbyły się łańcuchów kręcąc do woli przemierzamy chwiejne domy i uliczki pod czerwoną latarnią ...się koty w flakonach przytulają kwiaty zielone lizaczki rozdają martwi widzowie doktora Tulpa
-
Lilka namydla ciało kobietą nagi księżyc w świetlistym hafcie tworzy noc gwiazdy mkną w rozkoszy w spojrzeniu łabędzia jest zagubiona nuta taka delikatna forma szaleństwa na półmrocznym fortepianie na Tiergarten są samotne schody po których wychodzi na ludzi gdy Berlin nuci słowem
-
2
-
Na kamiennych schodach czarny kot oparty wąsem o Koloseum rozłożone niczym dziurawa muszla pod rzymskim niebem skropione rdzą czasu uśpione. Zmarszczki murów leniwie tworzą obraz przemijania odbity w kocim spojrzeniu jak w bezmiarze wieczności
-
amerykanizacja krajobrazu
marekg odpowiedział(a) na Lahaj utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
uwielbiam tego rodzaju pisanie , słowo dobrane , słowa chętnie czytane -
Pukam do drzwi teraz wystarczy pozbierać wszystkie ryby z chmur rzucić słońcem o ziemie jak szklanką w chwili złości na niedokończonym horyzoncie domalować radosnego Boga i mamy chaos nie tylko w pogodzie a niech pada próżny deszcz w promocji są parasole i gumowe wieloryby Idziemy pustą plażą dziś nie ma nawet komorników stopy kaleczą wyrzucone muszelki przy bursztynowej herbacie upragniony pocałunek lubię ten wiatr od morza o słonym poranku
-
Warszawa (dwudziesta czwarta zero trzy )
marekg odpowiedział(a) na marekg utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@beta_b Dziekuję -
Warszawa (dwudziesta czwarta zero trzy )
marekg opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
w oddechu wiatru kilka smaków późna Warszawa w bielańskim gaju Bazyl i ja błąkamy się po stołach kończącego dnia oliwkowe mrugnięcie gasi miasto można do Woli wybierać menu jest bogate w kolory nocy z wirujących talerzy wyskakują zielone pory każdego roku na ciepło tu czas omija wskazówki wędrowcy kończą bieg blaszane koty spadają z tacy -
@beta_b @beta_b ...O tak jest, blisko bardzo blisko za torami.Pozdrawiam.
-
a o kwiatach to możemy pomalować otoczeni igłami lasu oddychamy ciszą to tu usycha lipcowy deszcz nie ma krawężników i ulicznych bram nawet nie widać naszych zmarszczek malujesz dłońmi cień miniaturkę chwili czuły uśmiech uzależnieni od marzeń i kolorów dnia przenieśmy niebo w naszą stronę obłoki wędrujące ptaki i ten lecący w oddali samolot czas niestety wracać ponagla nas niedziela czarny pies i kończy się ostatni papieros.
-
idź już spać wiersze nie ponoszą odpowiedzialności za nieprzespaną noc przeczytam jeszcze kilka uliczek potem przeliczę baranki zaczynając od siebie w sennych podróżach łaszę się do czworonogów to bardzo bezpieczne nie gryzą koszmarami jutro obudzimy się na słodko z niczyjej winy
-
pamiętam to zimne spojrzenie w kolorze spranego błękitu słowa ubrane w czapki biegały mi po głowie karzeł obraził się i odszedł opustoszały myśli z twarzy spłynęła oczywistość rodząc kałuże drwin nie do śmiechu bywalcom szczęścia świat w biskupim odcieniu nie ma łez nie ma tła ale próbuję malować to jest jak twój poranny uśmiech w lekko niedogotowanej kuchni obrany z uczuć podgrzany bez pieprzenia
-
dzień odjechał na koniu bez głowy Ty mówisz poczułam wiosnę ja senne obłoki zdjęte z orła kurtyna zapada na usta nienarodzeni idą drugą stroną pod wiatr gdzieś na końcu drogi srebrne torowiska po których gwiazdy przetaczają krew w bursztynowym oknie parasol czarna polana z mrugnięciem żubra i estetyczne schody tu nocują tylko wariaci zasypiasz w moich ramionach do twarzy Ci we śnie kot czmychnął mleczną drogą na dobranoc
-
oo
-
W nadziei bowiem już jesteśmy...
marekg opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
na niekończącej się rzece zaklina jesienny deszcz bez przyjaciół topi dzień rozmywa oddech życia krzyczę Amen drabina do niebios stała tu jeszcze wczoraj w imię boga miłosiernego podarowana zagubionym tylko w butelce jest sucho poranna pustka bez nadziei na oazową kroplę zmąconego wina skacowany świat ma tylko jedną stronę lustra bez grzechu i zapachu myśli psie łapki przebiegły tu wczoraj spóźniłem się na ten spacer wybudzony z piekła poza kolejnością -
W krysztale snu obracasz moją dłoń słowa na wieczór ułożyłaś przy bieliźnie Przepraszam zaspałem nawet Ikar za oknem przerwał swój lot upity wileńskim balsamem Życie ma być przyjemne jak odgłos zaokiennej harfy jak Twój pocałunek teraz dotykamy nieba pustki w której tykają odległe gwiazdy raniąc nas nieskończonością w kolejny poranek szukam dłoni szukam Ciebie nieistnienie jest oznaką codzienności jak brak nieba w poniedziałek
-
Gdy wieczorem staję na szachownicy chwili pokutnej skruchy znajduję mozaikę pól jasnych i ciemnych w moim wieczornym rachunku sumienia nie potrafię samotnie oddzielić blasku od cienia ciepła od chłodu ta jedna myśl wciąż się czuję bezradnym żałuję przepraszam i obejmuje mnie skrzydłami Anioł Przebaczenia
-
Na kamiennych schodach czarny kot oparty wąsem o Koloseum rozłożone niczym dziurawa muszla pod rzymskim niebem skropione rdzą czasu uśpione. Zmarszczki murów leniwie tworzą obraz przemijania odbity w kocim spojrzeniu jak w bezmiarze wieczności
-
z butelką pragnień przez wodospad pociąg w oddali zbliża się przez telefon owinięci w słowa zbiegamy w dół a jednak warto było powiedzieć ostatnie ja w dworcowej poczekalni zastrzelono ostatnich wędrowców ich grzechem były marzenia niezgodne z wyrokiem sądu Slash z gitarą przechadza się po peronach tu bilet w jedna stronę oddadzą za prawo do aborcji i kroplę matczynego mleka
-
w słodyczy herbacianej zima dzwoni mrozem na modlitwę sobotnią Hospodi pomiłuj w klasztornych ścianach ikony czytają wiersze samotnym by odkryli świat na nowo zagubionym ku przestrodze w gromadce poszarzałych łabędzi idziemy zamarzniętą rzeką na drugą stronę na chwilę ogrzać się młodością w ciszy ulic kocie łapki uciekają do nieba na mlecznej drodze memłają różowe języczki
-
otarłaś się o promień słońca niekoniecznie dziś trzeba czekać na zagubione chmury przed nami ten sam widok w kolorze ogórkowego soku tak czasem mdli gdy motyle kiełkują na łące a Ty zerkasz na pustostan chwili nie masz chęci na popołudniową drzemkę czy to w niemym kinie czy na dłoni wielkoluda wystarczy pepsi z górą oderwanego lodu i zatoniemy w kroplach chaosu taki tęczowy drink z mokrym parasolem i nie zawracaj sobie głowy wiatrem on zmienia twarz zabiera słowa otwiera drzwi za którymi nie ma już nikogo