Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wędrowiec.1984

Mecenasi
  • Postów

    4 652
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    39

Treść opublikowana przez Wędrowiec.1984

  1. Uważam, że ta teoria to bzdura. Najbardziej oddalona galaktyka we wszechświecie to obiekt odległy od nas o 13,4 miliarda lat świetlnych. Co to oznacza? Że światło potrzebowało 13,4 miliardów lat, by do nas stamtąd dotrzeć. Co to jeszcze oznacza? Że oglądamy tę galaktykę taką, jaka była 13,4 miliarda lat temu. Okrywamy to, na co pozwala technologia. Kiedy technologia się rozwinie, odkryjemy więcej rzeczy, co nie znaczy, że fizycznie się obok nich znajdziemy, bo np. spotkania z osobliwością czarnej dziury, albo z powierzchnią gwiazdy neutronowej, nie sposób przeżyć. Nie znam tematu, ale nie mieszam fizyki z religią, pomimo tego, iz jestem katolikiem. Bóg stworzył to wszystko, byśmy mogli to odkrywać, więc odkrywamy, za pomocą takich, a nie innych narzędzi, a jeśli ktoś się przy okazji nawrócił, to ok.
  2. @iwonaroma Wolę pisać. Słowo pisane może być dużo bardziej przemyślane, niż słowo mówione. Przed wysłaniem wiadomości, można dokonać korekty, sprawdzić stylistykę zdania, pomyśleć. Słowo mówione narażone jest na przekłamania, ponieważ jest determinowane chwilą. Odbiorca oczekuję zazwyczaj odpowiedzi natychmiast.
  3. Za 4,5 miliarda lat, galaktyka Andromedy zderzy się z Drogą Mleczną, przy czym nie będzie to klasyczne zderzenie, ponieważ odległości pomiędzy gwiazdami są tak wielkie, że kolizji będzie relatywnie mało. W każdym razie, jeśli ludzkość jeszcze będzie wtedy istniała, to za miliard lat od tego wydarzenia, Słońce zakończy fazę ciągu głównego, zmieniając się w czerwonego olbrzyma, co zapewne spowoduje anihilację planet wewnętrznych. 5,5 miliarda lat, to dostatecznie dużo czasu, by ludzkość osiągnęła trzeci poziom rozwoju w skali Kardaszowa, pozyskując energię z calej galaktyki, naturalnie jeśli nie dojdzie do unicestwienia/autodestrukcji rodzaju ludzkiego. Mamy więc przed sobą bardzo duże perspektywy podboju kosmosu i uniknięcia zagłady ludzkości za 5,5 miliarda lat.
  4. @m1234 Zapach starych książek rzeczywiście jest inny, niż nowszych, nawet tych, które już zdążyły się zestarzeć, niemniej jednak i tak wolę e-booka. Zapach, dotyk, szelest stron, etc. nie przemawiają do mnie.
  5. Nigdy jakoś specjalnie nie przepadałem za zapachem papieru.
  6. Ulepszył. E-booki są dużo bardziej wygodne, niż wersje papierowe.
  7. Zaraz, zaraz. Pisząc zwykły tekst, mam na myśli plain text, kodowany w dzisiejszych czasach standardem UTF-8, nie screenshot, albo zdjęcie. Haiku, czy miniaturka mogą być zaprezentowane jako plain text w przeglądarce, lub jak niektórzy preferują, za pomocą screenshota. Żeby zobaczyć haiku, czy miniaturkę, zapisane jako plain text, w całości, również nie trzeba wchodzić do artykułu z wierszem. W tej kwestii, czy ma się do czynienia ze screenshotem, czy z plain textem, to nie ma nic do rzeczy.
  8. W jaki sposób? To samo dotyczy zwykłego tekstu. Poza tym, nie rozumiem gdzie tutaj strata? Skoro tekst został opublikowany, to chyba właśnie po to, by go przeczytać, wchodząc do odpowiedniego posta/artykułu. Tego akurat nie znam, albo nie zwróciłem na to uwagi.
  9. @viola arvensis Fajnie, chociaż pewnie bardziej bym docenił prawdopodobne metafory w tekście, gdybym znał się na tańcu. Wkradła się literówka.
  10. Tylko pozornie. Treść jest wciąż dostępna. Jedyne utrudnienie to niemożność skopiowania jej z obrazka, ale zawsze można skopiować obrazek w całości.
  11. Dlaczego niektórzy decydują się wstawiać screenshoty, zamiat czystego tekstu? Takie rozwiązanie posiada same wady. Wypala oczy, przy ustawionym ciemnym motywie strony, oglądanej przy zgaszonym świetle w pomieszczeniu. Jako że obraz jest rastrowy, źle się skaluje i (w zależności od przeglądarki) rozpikselowuje się, albo rozmazuje. Wyszukiwarki nie mają szans, by zaindeksować treść w postaci obrazka więc występuje dodatkowa trudność np. podczas przeszukiwania strony za pomocą Google'a. Nie da się takiego tekstu zacytować na forum i trzeba ręcznie przepisywać. Wiem, że być może fajną perspektywą jest zastosowanie niestandardowej czcionki, albo wsadzenie obrazka pod tekst, tylko że, dla potencjalnego odbiorcy, więcej z tego szkody, niż pożytku.
  12. No to skoro tak, to trzeba go odkrywać, zamiast bawić się w bezsensowne konflikty. Trzeba inwestować w technologie, pozwalające podbijać kosmos i poszerzać wiedzę na jego temat. Przeciętna galaktyka to od 10^7 do 10^12 gwiazd. Widzialny wszechświat to z kolei 3×10^23 gwiazd, a przecież pozostają jeszcze inne obiekty do zbadania, nie wspominając o odkrywaniu samej fizyki kosmosu, jak i fizyki cząstek elementarnych.
  13. @Jacek_Suchowicz Nie wiadomo, czy jest nieskończony, jednakże coraz szybsze przesunięcie galaktyk ku czerwieni świadczy o ciągłej i przyspieszającej ekspansji. Przestrzeń rozszerza się tak szybko, że światło, wyemitwane przez ogromną ilość obiektów, nigdy do nas nie dobrze, pozostawiając wspomniane obiekty poza granicami widzialnego wszechświata. Co więcej, postępująca ekspansja spowoduje, że galaktyki widoczne teraz, również widoczne być przestaną. Zamiast toczyć bezsensowne wojny, należy zająć się badaniem kosmosu. Odkrycia tylko czekają, by po nie sięgnąć.
  14. @iwonaroma Genralnie masz rację. Wycinanie własnego gatunku w wojnach jest całkowicie pozbawione sensu. Należy zapomnieć o animozjach i zorientować się na podbój kosmosu, na dokonywanie kolejnych wielkich odkryć, czy na doskonalenie ludzkości jako takiej. Wojny nie mają sensu, kiedy wszechświat czeka na odkrycie.
  15. C to prosty język, ale bez walidatora dynamicznego alokowania pamięci (debugera) łatwo zrobić błąd w kodzie i np. nie zwolnić nieużywanego już zasobu, powodując wyciek pamięci. Bardzo dobrym walidatorem jest valgrind, pod Linuksa. Basica nie lubię. Jest tak samo przegadany, jak Pascal. Z kolei w C++ widać ogromy bałagan spowodowany rozwojem w kierunku obiektowości, pozostawiając jednocześnie kompatybilność z C. C# to już inna bajka. Nowoczesny jezyk wysokiego poziomu, opary o kod w pełni zarządzalny, przez co trudniej o wyciek pamięci. Rozumiem. W mnie w LO, nauczyciel informatyki zajmował się siecią.
  16. To mógł być sprzęt w ramach programu RIAD. Wspominałeś coś o rosyjskich napisach. To by się zgadzało. Rozumiem. Swoją drogą do dzisiaj nie cierpię Pascala, za tę jego przegadaną składnię. Zupełne przeciwieństwo języków ze składnią wzorowaną na języku C. W ogóle dobrze widoczny jest rozwój sposobów tworzenia oprogramownia w kierunku C => C++ => C#, patrząc chociażby na upraszczanie dynamicznego alokowania pamięci. Od wskaźników w C, przez referencje i smart pointery w C++, po typy referencyjne w C#.
  17. @Laura Alszer Rymy niedokładne w parzystch linijkach (nie liczę nawiasów) przeplatają się z gramatycznymi w nieparzystych. Nie wiem, czy to był celowy zabieg, ale ciekawy, bo np. byłem zainteresowany, czy taka budowa będzie stosowana do końca utworu. Już miałem napisać, że mamy tu brak logiki, ponieważ skoro namiętność była niepowstrzymana, to dlaczego granie było jedynie z odrobiną miłości, miast z całym jej mnóstwem? No ale namiętność nie zawsze oznacza miłość.
  18. @Laura Alszer Jesteś bardzo dosłowna, ale mam wrażenie, że wiersz taki miał być. Dosłowność tutaj się sprawdza.
  19. Tak, ale to była konstrukcja przestarzała, już w momencie premiery. Widziałem ten komputer na jakiejś wystawie sprzętu retro, bodajże. Odra należała do komputerów, do których końcówki terminalowe na początku chyba nawet nie posiadały monitorów, tylko wypluwały wyjście na papier. Nie jestem do końca pewien, niemniej jednak to była ta właśnie generacja komputerów, gdzie obecność monitora wcale nie była taka oczywista. To byl system z rodziny GEORGE, niemniej jednak nigdzie nie ma informacji, że był to jakikolwiek Unix.
  20. Rozumiem. Po eksperymentach z Gentoo, czy przebojach z Archem, przy których mnóstwa rzeczy się nauczyłem, przyszedł czas na coś stabilnego, co mi się po tygodniu bez aktualizacji nie wywali, kiedy w końcu będę chciał takową zrobić. Poza tym, kiedyś dużo bardziej interesowałem się informatyką, niż teraz, gdy zgłębiam zupełnie inne zainteresowania. Potrzebuję stabilnego systemu, z długim wsparciem, a Debian Stable od zawsze taką właśnie miał filozofię i tak już pewnie zostanie. Niestabilny system operacyjny jedynie przeszkadzałby mi w zagłębianiu się w tematy, które jednakowoż są już całkowicie poza sferą IT. No i Windows.... Dziesiątka traci wsparcie w tym roku, będąc w mojej opinii naprawdę całkiem niezłym systemem, a do Jedenastki w ogóle mnie nie ciągnie, zważywszy też na fakt, że wciąż zdaje się niestabilna i np. uwalana przy aktualizacjach. Mam wrażenie, że to na dzień dzisiejszy trochę taka Fedora wśród Windowsów. :) Co do FreeBSD na komputerze osobistym - można, owszem można i to nawet działa, tylko jest tutaj jeden problem. Non stop ma się wrażenie, że oprogramowanie nie jest natywnie szyte pod ten system. Idę o zakład, że stawiając FreeBSD na biurku, 99% oprogramowania to będzie kod przeportowany z Linuksa i podczas używania to widać, bo np. w KDE na FreeBSD nie działał (piszę w czasie przeszłym, bo może dzisiaj działa) Odkrywca, instalując jakiekolwiek większe środowisko graficzne, trzeba przy okazji odpalać wszelakiego rodzaju udevy, czy hald, dublując mechanizmy zaszyte w BSD, trzeba uruchamiać obsługę /proc z Linuksa, zupełnie (w natywnym BSD) niepotrzebną. W KDE na BSD nie działa np. Network Manager z KDE i trzeba instalować zamiennik. No... to wszystko czuć, kiedy się BSD używa na biurku, a w Debianie po prostu działa, bo zwyczajnie pod Linuksa jest robione z założenia.
  21. Wtedy, gdy brałem się za Gentoo też jeszcze nie miałem. Dopiero zaczynałem i tym bardziej satysfakcja była wielka, kiedyś coś się udało. To mi się wydaje jedynym racjonalnym podejściem. W ogóle bardzo lubię Debiana Stable, popieram ich politykę tworzenia systemu. Używałem Stable nawet jeszcze przed erą Flatpaka, żeby zawsze mieć pewność, że system nie wywali się przy byle aktualizacji. Lubię stabilność rozwiązań. Dzisaj nie postawiłbym już Gentoo na serwerze, ale wtedy Linuksem zwyczajnie żyłem i zajmowanie się utrzymywaniem takiego systemu nie było problematyczne, a wciąż dostarczało nowych informacji, których łaknąłem. Na stabilne dystybucje przyszedł czas, kiedy takowe informacje już posiadałem i umysł czuł, że teraz trzeba zająć się na tych Linuksach czymś innym. Kiedy zacząłem rozkładać na czynniki pierwsze inne rzeczy na Linuksie, niż system sam z siebie, Gentoo zaczynało mnie coraz bardziej irytować brakiem stabilności i ilością czasu, potrzebnego na chociażby rekompilację najróżniejszych rzeczy. No i wtedy pojawił się Debian Stable i FreeBSD wraz z OpenBSD. Jesteś ode mnie starszy, to też zachaczyłeś zupełnie inną generację komputerów na początku, choć to rzecz jasna nie musi być oczywistość. Zapewne to, z czym miałeś do czyszczenia to ZX-81. Zaczynałem od Commodore C64C. Amigi nigdy nie miałem, ale był okres w dzieciństwie, kiedy bardzo chciałem ją posiadać. Rozumiem. Też mam z tym Commodore C64C bardzo miłe wspomnienia i jest ich mnóstwo.
  22. To podniosłeś sobie poprzeczkę wysoko, ale też wiele się nauczyłeś. Tak, tym bardziej, że repozytoria się aktualizują. Pół biedy, kiedy synchronizację robi się do gałęzi stable, gdzie są jedynie łaty bezpieczeństwa. Zresztą, łaty są stricto debianowe, więc i tak zapewne nie obyło się bez rekompilacji tego i owego. Rozumiem, choć jestem osobościowo raczej jak Debian Stable. Tylko łaty bezpieczeństwa :) Tak, od małego lubiłem komputery. Moją pierszą grą było R-Type na Commodore C64C, w amigopodnej już wtedy obudowie. Dzisiaj te różnice się zacierają. Na iptables powstało kilka nakładek, cywilizujących pracę z firewallem.
  23. Zapewne korzystając z Linux From Scratch. Fajne, ale zawsze wolałem Gentoo pod kątem składania systemu od zera. Jeśli system korzystał z repozytoriów Debiana musiałeś w jakiś sposób zapewnić z nimi kompatybilność, żeby paczki z których złożyłeś dystrybucje, nie gryzły się z oprogramowniem z repo, powodując konflikty zależności. Jeśli chodzi o budowanie systemu, mam podobne doświadczenie. Nie byłem chory, no bo napisałbym, że takie samo, lecz chodzi mi tu bardziej o długość zajmowania się tematem. Katowałem Gentoo, rozpracowywałem każdy szczególik, a były to jeszcze czasy, kiedy np. odpowiednie flagi podczas kompilacji pakietów, albo odpowiednio skompilowane jądro, dawały realny przyrost wydajności, więc się opłacało, no i satysfakcja była, tak jak u Ciebie. Pamiętam bardzo dobrze, jak zapuszczałem kompilację np KDE na całą noc i kładłem się spać, by rano przekonać się, że się nie powiodła i kluczyć, co takiego się stało. Pamiętam bardzo dużo i w zasadzie używam tej wiedzy do dziś. Nie żebym stawiał Gentoo na serwerach, tak jak kiedyś upierałem się, by robić i zresztą robiłem, ale nauka nie poszła w las. A tak, to prawda. OpenBSD miało na tamte czasy świetnego firewalla (zresztą ma do dzisiaj) o nazwie PF. Linuksowy iptables mógł się schować. Pamiętam komfort pracy, jakiego doswiadczyłem, kiedy robiłem chociażby routing na OpenBSD. Bajka po prostu. Tak, jak już pisałem, pamietam jeszcze Corel Linuksa, na jądrze 2.2. To były fajne, pionierskie czasy.
  24. @violetta Bo to naprawdę jest stabilny i ergonomiczny system.
  25. MacOS jest systemem unix-like, wywodzącym się z BSD. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...