-
Postów
393 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Koziorowska
-
Markowi - Kasia między malinowymi okruchami dojrzałość upojenia przejaskrawionej bieli świeżości skotłowanej wciąż rozognionej na wzniesieniu uwikłanych ścian u podnóża dociekliwego firmamentu różnica uderzeń wmieszana w przyczajony rozrzewniony rytm czekam na czarne łabędzie niesie się zapach uprowadzonej wiosny śnieg ciśnie do oczu
-
portret wiatru jeden przesmyk i bezkształt wypryśnie wyolbrzymionym natarciem lotnych szyb kolejny zgrzyt źle dobranego przędziwa i możemy spijać spłoszone owoce jemioły pora byśmy zapomnieli o rychłym porządku płowych jak księżyc zakończeń nerwowych oto bije dzwon chleba powszedniego przebrzmiewa opowieść straconego buntu portret wiatru ociekający przeterminowaną jednością zbędnych przyimków tłoczy się na granicy chleba i wina spotkały się wyblakłe niewypały zjednoczonych znamion niedopałki pokryte gęstą zżółkniętą zorzą leśnego runa
-
? Ɲɑsíօղƙօ ?
Koziorowska odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Trafiło do mnie. I to bardzo mocno. Pozdrawiam ciepło. -
Pani od wszystkiego
Koziorowska odpowiedział(a) na Archie_J utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Intrygująca treść, ujęta w bardzo ciekawą formę. Lubię to. Jeszcze tu wrócę. Pozdrawiam! -
Podoba się bardzo. Wiersz jest niejednoznaczny w przekazie, daje swobodę interpretacji. Z przyjemnością będę tu powracać. :) Pozdrawiam słonecznie.
-
Odnalazłam cząstkę siebie w tym wierszu... Serdecznie pozdrawiam.
-
Cienka nitka gnuśnej myśli. Strach, który spóźnił się na życie. Nie tego się spodziewałam od trującego ciosu. Myślałam, że czas skończy się za pierwszym lepszym rogiem. Że dopadnie nasze dusze jak wygłodniała miłość. Jak trwoga, która łasi się do nagich kostek. Chciałabym jeszcze raz przyjrzeć się melancholii w Twoim uśmiechu. Wysłuchać niepopełnionych grzechów, poznać rozkosz jawnych tajemnic, zdradzonej prawdy… Zanim wskrzeszą się nasze dumne słowa, prosiłabym Cię, byś zaprowadził mnie na początek światłości. Pozwolił doświadczyć blasku, przy którym grzeją dłonie bezdomni. Wstań, czeka nas dalsza podróż. Ucieczka poza powiekę słońca. Ku czasom, których nie zastąpi prawda. Ku niespełnionym obawom. Ku zmyślonym życzeniom. Nie chcę marzyć w obecności nieproszonych słów. Nie chcę szukać straconych marzeń. Pozwól mi się obudzić. Okrzesać miniony sen, nasycić się oddechem. Po szybach spływają łzy, łzy popękane od żalu. Usiłuję nadać naszej samotności imię, ale zgubiliśmy się w tłumie krzyku. Tylko smutek może nas wydziedziczyć, uratować przed niemożliwym. Nie wiem, czy cisza zniesie nasz ból. Czy blask nie przedzierzgnie się w otchłań. Opowiadam Ci mój senny koszmar – koszmar, w którym nie opłaca się liczyć łez. Wspomnienia nie mieszczą się w mojej głowie; życie zaciska się na gardle, przemijanie ustępuje miejsca. Starość czai się na naszych wargach. Odłóż moje serce na półkę – dostatecznie wysoko, bym nie mogła go dosięgnąć. Spłosz czarne ptaki moich słów, do raju zaprowadź starganą przyszłość. Nie w tym kierunku warto podążać, nie tędy spodziewać się świeżych łez. Nowo narodzony smutek tłamsi płuca; zastała miłość kąsa w serce niczym groźny mróz. Nie utracimy naszego cierpienia, warto pomyśleć o porzuconych cieniach. Z głębi doliny wznoszą się nienasycone mrzonki. Czas zastępuje wieczność. Cena miłości spada. Rozgrzesz mnie przed następnym błędem. Przed kompletną pomyłką, niemym rozczarowaniem. Chodź, rozstaniemy się z pustką. Nie ma tutaj ani odrobiny łzy. Strach czai się pod powiekami. Nie znam języka, w który mogłabym pochwycić strach. Nasze ramiona plączą się w miłosnym spełnieniu. Serca milkną. Powietrze ucieka z płuc. Nie wierzę w noc. Nie ufam dniu. Staję na palcach, by oddać się płomieniom. Choć bardzo się staram, milczenie włamuje mi się do ust. Nie jestem pewna, czy zasłużyłam na ból. Czy nie czeka na mnie uśmiech. Uśmiech spokojny i łaskawy. Nie chcę już więcej marzyć. Nie na to liczyłam. Do mojego wspomnienia wkradł się Twój cień; z trudem unoszę rękę, by musnąć Twój policzek. Zanim dowolne słowo przeciśnie się przez nasze gardła, oddamy świadectwo łgarstwu. Przepędź moją nadzieję. Pozbaw mnie ust. Zatkaj uszy. Posmakuj rozgrzanej skóry. Oddaję Ci to wszystko bez skargi. Bez chwili wytchnienia. Bez żadnych zasad. Bo póki żyje strach, śmierć chowa się za rogiem. Nie chcę oszukiwać Twojego imienia; nie chcę się znęcać nad wspomnieniami. Tak wyraźnie dostrzegam Twoją ciszę. Szkarłatną różę bez kolców. Niech opuści mnie to, co nietrwałe i niestałe. Czy miłość wygra z życiem? Czy życie okaże się delikatniejsze od przemijania? Nie ucz mnie marzyć, proszę. Jestem już zmęczona. Odkładam mój dzisiejszy wieczór na półkę. Rozkoszuję się odległością, rozpostartą pomiędzy westchnieniami. Nie z tym kojarzyła mi się miłość. Nie o tym myślałam, szukając Ciebie.
-
Nie skarż się, że brakuje Ci skrzydeł – wznieś się ku niebu w objęciach marzeń. Choć codzienność potrafi dać w kość – żyj na przekór. Doceniaj każdą sekundę, bo jest niezastąpiona i niepowtarzalna; walcz o szczęście i spokój tak długo, dopóki nie zgaśnie słońce. Niech nie dręczą Cię koszmary monotonii – czasem trzeba oddać się nudzie, by otrzymać wymarzone szczęście. Wiele razy byłam na dnie – zawsze udawało mi się odbić i otrzymać kolejną szansę. Nie martw się, że nad Tobą pochmurne niebo – Twój prywatny nieboskłon ma lazurowe oczy. Skarżysz się Bogu, że brakuje Ci snów – Ty decydujesz, o czym śnisz dzisiejszej nocy. Niech spokój i cierpliwość będą kołyską dla znużonej duszy; niech kołysanka, śpiewana Ci przez gwiazdy, niesie same dobre wspomnienia. Nie bój się – czasem trzeba zaczekać na nowy dzień. I choć niekiedy brakuje ręki, która podlałaby kwiat życia – nasyć wyschniętą glebę swymi najszczerszymi łzami. Tak to wszystko widział Bóg – nasz Ojciec, którego tak często się wyrzekamy…
-
w trzydziestą rocznicę mojej melancholii poproszę o odrobinę samotności by miłość była łatwiejsza miała ulotkę dołączoną do opakowania o wielopiętrową duszę autsajdera który ma świat w zasięgu skrzydeł niebieskiego ptaka o ćwiartkę ciszy by przy każdej okazji dźwięczała w moim sercu niepokornego melomana o jedyną pełnoziarnistą puentę niech wiersz podoba się także pozostałym choć mniej to obchodzi o dwie dorosłe dziecinnie miękkie dłonie żeby kładły sen na powiekach co nie chcą opaść za wszelką cenę bo życie zbyt piękne na odpoczynek o list spisany naprędce na kolanie na odwrocie biletu aby podróż miała także koniec o szkarłatny cień łzy co tęskni za tymi których nie ma a przez to są bardziej bardzo proszę o czas aby nie poprzestał na tych trzydziestu latach a jeśli Bóg ustanowi inaczej niech westchnę jeszcze raz ciężko lecz z lekkim sumieniem modlitwą niestygnącą i tęczą motyla na ramieniu
-
chleb spowszedniały
Koziorowska odpowiedział(a) na Koziorowska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@calluna @Nata_Kruk @Kobra Bardzo się cieszę, że mój najnowszy twór przypadł Wam do gustu. Dziękuję i życzę przyjemnego wieczoru. :) -
ostrzyżone na zero drzewa krzyczą z bólu zimowy wiatr kąsa nagie kostki wierzchołek góry lodowej uwiązł w ciasnym gardle nieba wyszkolone myśli rzucają się do gardeł nad szczytami kasztanowców przetacza się srebrny pieniądz księżyca o gwiazdach nikt nie pamięta wierzę w różę północy ranię palce o tępe ostrze przedświtu łzy ktoś grzecznie pozbierał rozdał potrzebującym skażone blizną słodko-kwaśne wnętrze wywęszyło świeżą noc Bóg sprzedaje krzyż po niepokojąco atrakcyjnej cenie zielone włosy palców skradają się po ciasnej wyschniętej skórze Raju zaostrzony język zostawia pieczęć wymyślam kolejny świat towarzystwo dla samotnego padołu nie wystarczają najlepsze znoszone buty wywieszone języki zerkają jakże ironicznie
-
Szepcę za Tobą
Koziorowska odpowiedział(a) na Koziorowska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Natuskaa Może dlatego "inaczej", bo wróciłam do czytania wierszy innych poetów. :) Bardzo dziękuję za komentarz i słonecznie pozdrawiam. :) -
Szepcę nieumyślnie za Tobą, sucha kości ciszy, stająca w poprzek gardła. Skarżę się na gniecenie pod mostkiem; wzdęte wargi tłumią głód mojej małej krwi. Spisuję wiersz, świeży jak poranna melancholia, by doiły go różane palce snu; by mówić o nim krzykiem. Odbił się od dna – szerokiego i wysokiego jak Twoje mieszkanie, Panie – niedojedzony lęk, którego nie sposób wyrecytować. Dłubie w zębach wykałaczką mojej – wyssanej ze szpiku – piszczeli. Z odsieczą przybędzie Bóg – spotkają się dłonie snów, wieczór zapadnie na złość światłu. Zrodzi się z miasta lunatyków zjełczałe pragnienie świtu, niepokornie sennego i brzydko smutnego. Wtedy, Panie, wyjmiesz z wewnętrznej kieszeni słone ostrze światła; wieczność pomyliła się o sześć minut. Nie ma nikogo, by podniósł kotarę powiek; umrę, nie zaznawszy zmiłowania. Pociąg naszej świadomej zagłady wykoleił się przed zamierzoną stacją; maszynista miał osobliwe poczucie humoru. Gdy zatracę się na cienkim parkiecie, kiedy nie będzie ramion, mogących unieść kłodę mego cienia – otrzepię pióra z resztek malowniczej przyszłości, by los kwitł na przekór suchej glebie.
-
Słoń w składzie porcelany
Koziorowska odpowiedział(a) na Jan Paweł D. (Krakelura) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz posiadający ciało. Trudny w odbiorze, ale takie lubię. Kawał dobrego poetyckiego mięsa. ;) Pozdrawiam! -
Życie jest cięższe niż się wydaje
Koziorowska odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz łatwy w odbiorze, ale to nie znaczy, że zły. Przeczytałam z przyjemnością. Pozdrowienia ślę. -
Oblicza spojrzeń
Koziorowska odpowiedział(a) na Smutna stokrotka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jest kilka ciekawszych fraz. W tekście na pewno drzemie potencjał. Jako że jesteś tu nowa, życzę Ci powodzenia w budowaniu warsztatu. Pozdrawiam. :) -
Piękna, szczera Modlitwa. O wiele wspanialsza od tych, które klepiemy bez zastanowienia, jak wyuczoną regułkę. Życzę Ci, aby Pan Cię wysłuchał. Pozdrawiam i życzę pogodnego, spokojnego dnia.
-
Na strychu pamięci
Koziorowska odpowiedział(a) na Koziorowska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Tom Tom @light_2019 @Nata_Kruk To naprawdę bardzo miłe, że podoba się Wam mój tekst. Serdecznie dziękuję za komentarze. Pozdrawiam słonecznie i życzę pomyślnego dnia. :) -
Troszkę literówek wyłapałam, ale to nie szkodzi. Tekst jest niezwykle szczery i pełen uczucia. Może nieco prosty w odbiorze, ale ta prostota dodaje mu piękna. Pozdrawiam.
-
Gwiazdka z Nieba
Koziorowska odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo przyjemna kołysanka. Po niej mogą być tylko dobre sny. :) Pozdrawiam! :) -
gdy się spotkali pierwsze skrzypce były już nastrojone
Koziorowska odpowiedział(a) na Joachim Burbank utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jasny przekaz, ale to nie znaczy, że wiersz jest przez to gorszy. Przeciwnie - przypadł mi do gustu. Pozdrawiam! :) -
Na strychu pamięci
Koziorowska odpowiedział(a) na Koziorowska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@GosławaMiło, dziękuję. :) -
Schowałam na strychu mój najlepszy wyjściowy uśmiech. Chodzę od sumienia do sumienia, nikogo nie zastałam. Panie, zaczynam sen od środka, na czole perlą się niewinnie kryształki strachu. Wyjmuję znikąd napoczętą nadzieję, wypłowiała miłość czai się pod oknami; nagle zrobiło się czarno i parno. „Skąd tyle snów w naszych wspomnieniach?” – pyta przypadkowy przechodzień. „Pora przedzierzgnąć się na stronę światła”. Dusza suszy się na sznurze, ze wschodu sypią komety. Przeobrażona w milczenie, wygrzewam pustkę ciała w cieniu ognia. Kiedy już umrzesz, przyjdź i o wszystkim opowiedz. Znów brodzę w odmętach wiary, nie wiem, czy właściwie wybrałam. Dręczą mnie przerysowane słowa, kiedy szukam znamion Twojego nieistnienia. Odliczam niepokorny puls, Bóg czai się w kuchni, za kredensem; dotąd prowadzi czarna róża wschodu? Odmierzam paciorki łez, przepadła z kretesem jeszcze jedna wieczność. Za Twoją duszą czai się przysięga – zeschnięte resztki złudnego listu. Rozczaruję się, jeśli pokażesz mi, w którą stronę rozrasta się Twój cień.
-
Zapraszam do lektury mojego trzeciego tomiku poezji "Ostatni sen". Dostępny jest tutaj: https://ridero.eu/pl/books/ostatni_sen/.
-
Śmierć powróci o tej samej porze
Koziorowska opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Chowam się za plecami miłości, może nikt mnie nie znajdzie. Uciekam przed ludźmi, którzy są zbyt słabi, by umrzeć. Chciałabym zapłacić za dodatkowe życie, ale cena jest za wysoka. Proszę, podaruj mi jeden dzień, abym wskrzesiła przyszłość; udowodniła, że mimo wszystko można kochać. Ze strachu przed czasem ukrywam się w Twoich łzach; nie wiem, czy warto rodzić się ponownie. Pozwól mi dosiąść swoich marzeń; chciałam runąć w przepaść porzuconych snów. Nie udawaj, że nie widzisz mojej duszy; podarowałam Ci ją z okazji urodzin. Samotność, którą spotkałam wczoraj, kazała Cię pozdrowić. Prosiła, abyś o niej czasem pomyślał… A gdy uschnie ostatnia z moich myśli, nikt nie rozdzieli naszych splecionych serc. Łzy ścigają się na moich policzkach, zegar najwyraźniej dostał czkawki. Ach, pożycz mi choć kawałek swojego serca! Obiecuję, że zwrócę na czas. Choć nie jestem pewna, czy warto czekać, śmierć powróci o tej samej porze…