Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Father Punguenty

Użytkownicy
  • Postów

    912
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Father Punguenty

  1. @Tomasz Kucina ....nie chcę Ci zachwaszczac poletka ?, ale można położyć crosslink jeśli takowy zadziała. A maklery jadą, jadą. Wiem coś o tym bo "robiłem" (jako prac.mysł.) na naszej giełdzie i się napatrzylem. (Głównie na bilety NBP tzw. "graczy").
  2. Nie mogę zdradzić o czym będzie, bo gdybym to zrobił tu utraciłbym sens. Ale nie o drwalu (ten niech se łowi do syta...) Aha, a IRFS to wg mnie Strukturyzowany Instrument Finansowy, czyli jakisik derywat.....czyli między nami mówiąc "przyrząd" do strzyżenia leszczy na giełdzie przez rekiny cashojady....????
  3. Czysty zbieg, a drwal był piłomistrzem, do czasu. Po wypadku utracił sens. 《Brakuje ci pomysłów na pisanie》- trafiłeś, właśnie napisałem o tym wiersz i niechybnie zamieszczę......?
  4. ...przepraszam, że przerwę tę jakże uroczą konwersacje, ale co to są : 《ifasów i ireefasów》 ? Się zaintrygłem....
  5. Drwal Zenon i mistrz piły z Bieszczad Najwięcej miał siły w kłębie i w gębie. Ciął dęby tak, że każdy sęk trzeszczał. Sam zrąbał najwięcej i pił na wyrębie. Drwal dostał kiedyś cynk z leśnictwa, Że mnoży się w lesie ponury szkodnik. Jako że kochał rżnąć od dzieciństwa, Splunął i w mig się zabrał za młodnik. Na drugi ogień szły topole, olszyny, Leszczyny z ary cztery i sosnowy bór. Płakały szyszkami smukłe modrzewie, Lecz piła rozgrzana i gdzieś pieje kur. Tak się rozpędził, że prawie do wtorku Wszystko, co rosło na drodze, ciął. Czy słońce, czy słota, był jak w amoku, Aż trzynasty ząb piły jęknął i się ściął. Drwal poczuł mocniej samotności pęta, Gdyż nie miał wszakże żony, czy hetery. Więc grał serenady wieczorne na pile, A z tego, że do piły żywił afekt szczery. Na amen brzeszczot tkwił w pniu, kaleki. Wynikiem tego nasz rębajło z Bieszczad, Wpadł w czarną rozpacz i by ból ukoić, Porwał za młotek i szedł rąbać kleszcza. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  6. @Tomasz Kucina i oto się mnie rozchodzilo : kometa tajemnicza jak kobieta....
  7. ..a mnie się wydaje ze tytuł winien brzmieć : OMUAMUA-miona pressingiem... ?
  8. Miałeś chamie i konika garbuska, Miałeś i złote siodło, i rząd dusz, a Świat się dziwił i zazdrościł tego, Że złote jabłka wybierałeś, co i rusz. Miałeś obrus jak śnieg zawsze biały. Wina wszelakie lałeś jakieś chciał. Pieczyste nigdy w gardle nie stawały, A skrzypek do rana białe tango grał. Miałeś chamie najdroższe garnitury. Bankier jak szwajcar giął się w pół. Na wiecach zawsze palec w górę i Nie małe dołki, lecz wielki ryłeś dół. Ot na skinienie dziwek całe mnóstwo. Z warg się przesączał kłamstwa jad. Kochałeś w lustrze widzieć bóstwo. Z manią wielkości żyłeś za pan brat. A wystarczyła nieuwagi mała chwila, Puste koryto i klniesz jak ruski szewc. Windy piekielnej ktoś nacisnął guzik I spłynął po grzbiecie zimny dreszcz. Czart drogę teraz czapką ci odmiata. W brzuchu uwiera zardzewiały pręt, W rękach rzemyka marny zwisa koniec, A w gardle utknął ośmiorniczki kęs. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  9. Całkowita racja, zima pierwsza klasa. Dla zdrowia wolę narty, lecz nie na golasa. ⛷
  10. Na zimowej przechadzce, chociaż się starałem, Lecz człowieka śniegu nigdzie nie spotkałem. W zamian spotkałem jednego, lecz biegającego. Bez kiecki, bez spodni całkiem golutkiego. Biegał, wrzeszcząc: Karma! Biegał do koluśka. Jakby nie przeczuwał, że mu zmarznie kuśka, że Nadaremne będzie całe to męczeństwo, bo nikt Nie skorzysta: partner, żona ani społeczeństwo. Mroźnym twardzielom, zatem przypominam, że Zamiast morsa niech biorą przykład z pingwina. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  11. ...uchowaj Boże ! Po tym wzdyma, piecze i boli. Ani rukola, ani inne zielone pakudztwo, nie da Ci tyle krzepy ile kotlet z wiosenną kapustą !
  12. Tak, tak pełne tablicy Mendelejewa, pędzone rurą wydechową od 20 letniego Diesla. Mniam ?
  13. Lubię, gdy wiosna świeżo zakwitnie, Kiedy zima w konwulsjach kona, Lubię, gdy zieleń kwieciem obsypie I gdy po kuchni kręci się żona. Lecz lubię taką, gdy pręży muskuły, Gustuję w takiej, co ma kibić atlety, Bo tylko taka dosiądzie mężczyzny I jak nikt na świecie ubije kotlety. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  14. Szast-prast i jakiś demon Wywrócił pionki na szachownicy. Szast-prast i podmuch znikąd Przegnał figury do piaskownicy. Sru ! Jakiś meteor przeleciał, Znów białe i czarne na planszy. Rach-ciach i jakiś szaman Pijany nad ogniem znów tańczy. Wiem, wiem, pytanie-bumerang Potwornie w bebechach was mierzi : Kto te partie tak sprytnie ustawia, A kto szachownicę tą dzierży ? Odpowiedź uprzejmie podaję Wiedząc, że trafi wam w gusta: to Krótko palczasty grubas w cylindrze, Z kubańskim cygarem w ustach. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  15. Słynna kawiarnia, późny imperial, Gustowny stoliczek, gdzieś z boku. Usiadła - porucznik Sigourney Ripley Z garbatym Obcym na fajfokloku. Kochana - rzekł Obcy znad filiżanki Wytwornie unosząc paluszek, Ty to masz życie, odcinasz kupony, A ja na rencie powietrzem żyć muszę. Więc uchyl błagam kabzy troszeczkę I kopsnij koledze na szluga. Postaw zagrychę i małą ćwiarteczkę, Gdyż czuję, że noc będzie długa. Jak ja nie spalę, na drugą nogę nie chlapnę, Podczas, gdy ty chrapiesz smacznie, Ze stresu się trzęsę i jajo znieść mogę, Rozumiesz, że znowu się zacznie. Tu przerwał, lecz filiżankę trzymał, Gdyż w myślach jął znowu się winić. Lecz zapach smażonych jaj na bekonie Spędził demony, więc zaczął się ślinić. Ripley, jak przystało na gwiazdę, Dzierżyła gotówki zapasik, Pomogła biednemu, jak Matka uczyła, Lecz przykazała, by się zbyt nie zakwasił. Sami widzicie, jak w świecie filmowym Niewyczerpane drzemią pokłady. Wiec żyje upiorny pomysł w umysłach I karmi w nich mózgojady. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  16. Jeśli rozerwać pragniesz krąg przeklęty Nędzy duchowej, by przeniknąć w ciszę, Jak się wyrwać z błędnej matni marzysz, Sięgnij dna umysłu, aż odkryjesz niszę. A jak już znajdziesz taki diament rzadki, To wleź w całości podkurczając nogi. Bacz, by kolec pospolity tam nie zakłuł, Więc jak ten ślimak weź i schowaj rogi. Jak biała larwa w przestrzeni otulinie Wsłuchaj się pilnie w bicie swego serca. Rozpocznij z wolna tworzyć rzeczy nowe, Aby rozterka nie dopadła cię najpierwsza. Zbuduj nowe wymiary, połóż fundamenty, Gdzie myśl fałszywa się nie pęta. A jeśli nawet, to wywal ją na śmietnik, By nie skręciła się jak kinetyczna pętla. Twórz powolutku swoje małe byty - Dla równowagi dwa, a z nimi nowe prawa, Jakich nie złamie konstrukt wichrowaty, Tworzony ręką Riemanna czy wariata. Realnie znikniesz, w studni się pogrążysz, Ale upewnij się, nim bryły ruszysz w niszy, Że myśli nikt nie złamie, nie ukradnie, Że nikt w świecie Euklidesa jej nie słyszy. Wtedy rozprężysz wymiarów nowe wręgi, Nowych światów bombek uformujesz wiele. Umieścisz na psychicznym firmamencie, By poczuć, jak choć raz być Stworzycielem. Widzisz jak pięknie skryć się pod skorupą, Przed prozą spiętą w banał, dobrze wiesz. Zatem nie lękaj się o siebie - bardzo proszę Lecz uwierz mi na słowo - weź i wleź. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  17. Lecz gdyby podał landrynkę różową, To nie brać, by nie skończyć w kotle ze smołą ☚
  18. @Sylwester_Lasota ...tow. Mao pasuje do kakao, wiec się ciężko rymuje ? Pzdr.
  19. Kłaniam się rewolucji kobiet Czapką głęboko do ziemi. Każdemu kłaniam się nisko W słusznej pan-gender sprawie: Przed cis oraz les , nawet klękam, Ale przed homo - już prawie. Oto nie czapką, w ukłonie, Z pomponem różowym, szlafmycą, Lecz czarnym beretem filcowym, Z pręcikiem i błyskawicą. A kolor beretu przy ziemi, To kolor brunatno jest szary - Jak u kamrata Feliksa I komendanta Guevary. Prochom się jeszcze nie kłaniam, Gdyż czekam wciąż męczennika. Rewolucja jak wąż się nie spieszy Wolno swe dzieci połyka. Choć karki do ziemi gniecione Przez karła i miękiszona, Wyleziem spod płetwy Kaczora Jako wyleźliśmy z łona. Zetrzemy w proch stare mosty, Postawim czerwone świątynie, By wieczną ,Przedwieczny, aborcję Dał świętej Marcie i Klementynie. Niech czyn wasz będzie tak prosty, Jak fallus wzniesiony z honorem. Niech lipiec będzie augustem, Październik zaś termidorem. W gardło szampana więc lejąc, Spirytus w koktajl radziecki, Kreśli te słowa wasz dziaders - Nie broniewski, a postsowiecki. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  20. Lenie się plenią, Pieniacze się pienią, Wirus wiruje, Pałkarz pałuje, Kuna poluje a Naczelnik knuje. Koty się kocą, Knoty się knocą, Rząd sobie rządzi, Błąd zawsze błądzi, Sąd sobie sądzi, a Żyd ciągle rządzi. Pustak się puszcza, Tłuszcz się wytłuszcza, Marker markuje, Kapuś kapuje, Ktoś posmaruje to Andrzej szusuje. Laska się laszczy, lecz Zmarszczka się marszczy. Ustawiacz ustawi, jak Grabarz nagrabi. Błyskawica błyśnie, Czasem myśl się przeciśnie. Murarz muruje, a Psuj ciągle psuje. Dzień za dniem dnieje, Szaleniec szaleje. Zatem na krzywego ryja, Taka kołomyja. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...