-
Postów
862 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez tomass77
-
Dziękuję serdecznie. Wolałbym nie mieć tej łatwości.. Pozdrawiam. T
-
Kochasz mnie? Przecież wiesz Ale powiedz, nie bój się Kochasz mnie? Przecież wiesz Ale powiedz, odwróć się Kochasz? Bardzo? Już mówiłem Sny zrywałem I szukałem Życie własne zarywałem Wybaczałem W trawie leżąc Łzy puszczałem Pięści twardo Zamykałem Boga w niebie Odkrywałem Dzieci nasze Prowadzałem Serce w kamień Zamknąć chciałem Przecież wiesz Kochasz mnie?
-
Dobre, tak czekałem na coś podobnego :) pozdrawiam T. Taka ładna pani a do nas ani ani..
-
Dziękuję są czytanie i punkcik. Pozdrawiam T.
-
Ani ja Ani ty Ani dzień Ani sny Ani życie Ani smierć Ani jedno Ani ćwierć Ani ona Ani on Ani słowa Ani grom Ani wiosna Ani śnieg Ani spacer Ani bieg Ani radość Ani smęt Ani zazdrość Ani wdzięk Ani ja Ani ty Ani ciepło Ani kry
-
"Miłość cierpliwa jest.." pozdrawiam Waldku.
-
I tak Za tysiąc lat Gdy już nie będzie nas Będziesz tkała swe włosy Nad potokiem gwiazd I tak Za mrowie lat Zapuścisz słowa Słowa sprzed lat Ja będę czekał Wrośnięty w świat W ten świat od lat Mchem tak zarosły Twym słowem I tak
-
Skroń do skroni Lepki dotyk Dłoń do dłoni Rwący potok Lasy płoną Lasy płoną Białym czółnem Odpływanie Czarnym czółnem Przybywanie
-
Bardzo dziękuję. Pozdrawiam. T
-
Dziękuję. Pozdrawiam. T
-
Tak to jest tak to jest Mistrzostwa rekordy Dążenia młodości Tak to jest Upadki wzloty Próby i loty Tak to jest Łatwe łzy szczęścia Niedociągnięcia Tak to jest Ciepły dres koi Oczy utkwione Tak to jest W boki fotela Ręka wciśnięta Tak to jest Na słomie plakat Na słomie wakat Tak to jest W słowach legenda W oczkach iskierka Tak to jest Na ścianie imię Napis gdzieś ginie Tak to
-
A za sto lat Gdy całkowicie zmieni się obraz Który przede mną wyrósł I do nieba z pogardą się odnosi Będę tu siedział W indiańskim pióropuszu z ognia Lub powietrza, pyłu gwiezdnego Przyrzekam I piękny będę Bez rys żadnych, problemów Knowań wewnętrznych przeciw sobie A obraz przede mną Za sto lat Pogodzony z niebem Zabierze mnie ze sobą
-
Znikamy z kart historii Bez zgiełku, bez oklasków Na progu drzwi ostatnich Dociera do nas jasno Jak niewiele się stało Już z frustracją na białym dywanie Stawiamy pierwsze kroki Ostrożnie, z przesadną powagą Liczymy co lewą nogę O prawej zapominając Już rzadziej patrzymy w lustro Do zdjęć się uciekając Czasem jednak nas zaboli Na twarz niewyraźną Która pamięci.. nie przystoi Już nad nami chmury różne I gdy szkwał ster chwytamy Zawracając.. mój Boże Tak kiedyś wymodlony By nas niósł Jak najdłużej Przez życia Próżnię
-
dałbym ci dał całego siebie dnia okruchy, których prawie nikt nie widzi które śpią w zaułkach ulic albo wiejskich, mokrych rowach pośród nas żyjące skrycie nie ujęte w żadne słowa dałbym ci dał ciepło własne te marzenia niespłowiałe dobre myśli, plany, wizje które dla mnie nie wiem kiedy przestały już być spełnialne dałbym dał pył wiatru polnego abyś w nim odnaleźć mógł ten jedyny w stogu doznań życia sok ten co wiódł mnie, poił aż do granic świata tego
-
Istotnie, tytuł nie jest zbyt udany. Pomyślę. Pozdrawiam.
-
Mi raczej chodziło o to że jeszcze raczkuje w pieluszce :)
-
Taki trochę był kiedyś na rysunku Dobranocki albo gdzieś widziałem :) pozdrawiam
-
noc zapada w cień jeszcze w pieluszce zapomnianego już miękkiego dnia a kiedy się stanie ma twarz dumną księżycem tą twarzą się broni przed poprzednim życiem otwiera naszej wyobraźni właz i płonie gwiazdą filozofii
-
Właśnie o tą sprzeczność i dwuznaczność tutaj chodzi. Pozd
-
Niestety błędna diagnoza. Wiersz jest o umieraniu, staję się zbyt wyraźny, bo ja już tam jestem i znam to przechodzenie...Z drugiej strony zostaję bo tam już nie będziemy się znać w ziemskim znaczeniu. Pozdrawiam i dziękuję za czytanie. Właśnie miał być na krawędzi. Ocena jest sprawą indywidualną. Dzięki i pozdrawiam.
-
Dobrej drogi Dobrej drogi Szumu fal Dobrej Ręki w locie.. Dobrej drogi Uda się Już prawie jesteś Za tym progiem Mija ból Głupie trwogi Świecą gwiazdy Matowieją.. Jak najlepszej Wśród tych gwiazd Dobrej drogi Dobrej drogi Życzę tobie Ja zostaję Zbyt wyraźny Zbyt wyraźny Jestem już
-
Stał czarny, osaczony sadzą W domu pustym W którym od dawna już Chleba nie krajano Stał dumnie Ciężarem wypalony Na czarno Rdzą przepleciony Tu i ówdzie Nie oddawał nic za darmo Piec A przecież kiedyś Świeże bułki w nim Wypiekano Chleb, który służył wielkim armiom Wszystko zniósł Z powagą Nawet to Kiedy wiatr powalił Jego matkę piekarnię A ciężki grad i skwar Bił go przez zimę i lato.. Wytrzmał Stojąc na ziemi twardo Pewnego dnia Przyszedł chłopczyk I chciał z pieca coś za darmo W czarnej głębi Pojawiła się..
-
Ciężko jest wytłumaczyć pewne myśli. Zlałem tu w jedno Boga i miłość do kobiety. Wydaje mi się proste w odczycie ale chyba nie jest. Pozd
-
No i brawo :)
-
Mój Boże, współczuję Ci