Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

tomass77

Użytkownicy
  • Postów

    862
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomass77

  1. @Justyna Adamczewska dziękuję za dogłębną analizę. Jak wiesz, ciężko jest pisać o tym, co wybuchnęło z nas erupsją niepowstrzymaną, gdy przychodzą szalone słowa, które trudno ułożyć w linię. Chyba właśnie dlatego piszemy, czasem udolnie czasem mniej. Ważne jest - tak myślę, by nie wymagać niczego od poezji, nie mizdrzyć się i nie udawać. Ona to zweryfikuje. Są różne wiersze i te dopieszczone i te nagłe-potworne, ujmujące i często niszczące. Serdecznie pozdrawiam i raduje mnie, że zwrociłaś na mnie uwagę :)
  2. @Waldemar_Talar_Talar serdecznie dziękuję za czytanie i punkcik :) tak to jest, że smutek i rozpacz rozpiera człowieka, często prowadząc do ograniczonej poczytalności albo wierszy. Pozdrawiam gorąco.
  3. Pozwól mi odejść Zaściel koc ostatni Na moje miejsce Ja już nie żyję Odszedłem już dawno Ostatnio Nie płacz Bo nigdy nie płaczesz Jestem już popielaty Blady, przezroczysty Błagam, nie płacz Kocham cię Nie zostawiaj mnie Nie opuszczaj dłoni W tę stronę Nie zniosę tego Nie opuszczaj jej Ja już odchodzę Tak jak miałem Tak się bałem Tak bardzo się bałem
  4. Jestem gotowy W sobie i poza swym cieniem Wszystko dawno już spakowane Wstaję najranniej - przed ranem Zebrałem myśli ostatnie Związałem w stalowy kłębek By z drogi tej nie zawrócić Lecz odbyć ją - choćby męką Przed rokiem mnie zwiodły złośliwe Zaprowadziły donikąd Zwątpieniem czyny obrosły Mój nowy świat nagle zniknął Tak jak w ostatniej godzinie Kładąc przez potok nogę Na chwilę się zatrzymałem I wpadłem w zmąconą wodę Tak więc jestem gotowy Przebieram żwawo pod stołem Dla wszystkich mam oczy okrągłe Nie wrócę już tutaj raczej..
  5. Te okna są małe, niebieskie Z mrokiem leniwie wzrastają Pewnie jest tam raźno, przestrzennie A ukryta martwa przestrzeń Jest w samym rogu Te okna mnie nie widzą Nie mogę oderwać wzroku Skupiają matematyczną uwagę Jak wirująca twa suknia Gdzieś kiedyś nad tą rzeką Nad jakimś Dunajem Stoję, zarosłem ziemią Nie przerywam lęków Chcę w nich kąpać się I jeszcze.. Spoglądać Na pustą, martwą przestrzeń One nie chcą mnie widzieć Są jakby popielate Latarni blask rozmywa lustro Przyjdę tu jutro I też tak stanę Nad przezroczystą Martwą pustką
  6. @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję za czytanie. Błahy (w naszych oczach) smutek zwierząt skłania do refleksji nad własnym życiem. Człowiek nie wyraża go, tak jak one, bo wstyd, bo kultura hamują w nim to zachowanie. Więc nosi smuteczki w sobie, skrycie i uparcie. Pozdrawiam serdecznie. Tomek
  7. Nie piszcz już piesku Położę twe uszka Swą ciepłą dłonią Ukryję w sierści Tę noc zaduszną Nie piszcz mi piesku Ja wiem, że tęsknisz Za dawnym życiem Wśród gwiazd, gałęzi No już nie zawódź Nie unoś głosu To nie pomoże Już księżyc zasnął Albo wiesz piesku Popłaczmy razem Nad życia znojem Radości rajem
  8. Jestem jak gwiazda Wpatrują we mnie Nagie swe oczy Oczy ze szkła Jestem jak zieleń W pączku ukryta Zatęchłą wiosną Zbudzić chce tan Nie mów mi przebacz To obce słowa Różańcem ciepła Burzą twą młodość Nie mów mi kocham To próżna mowa Odkryłem piękno Swych własnych lic Rozkosz i piękno To jedna magma Język-instrument Na którym gram Nie zacznę nigdy Życia od nowa Już nie oprawię Obrazu ram
  9. Korzenie wyrywam Zwodzących pszczoły drogowskazów Zmysły śpiące nakłaniam Trupom wskrzeszam upartym Ręce zacieram W ich sok - jej myśl Chybotliwą Lecz zwartą
  10. Rak jest faktem Brak szczepionki na kataraktę Czas skończony Niestałość żon i.. Radości rychłe zapominanie Smutki głęboko w sercu zachowane Dzieci jak mgnienie dorastanie Myśli niewygodnych usypianie Zamykanie drzwi zamiast ich otwieranie Niechodzenie a raczej półtrwanie Lekarza jak ognia unikanie Pewnych miejsc nieomijanie Samotne w kącie szlochanie Okresowe do życia zrywanie Przez kilka tygodni poranne wstawanie Do słońca długiej szyi wyciąganie Rak jest faktem Śmiech dzieci Wzrastanie i bezruch Na termometrze srebrnej rtęci
  11. Pragnę nosić Elki Z Monik już wyrosłem Na iksy chmurnie patrzę W podwójnych pływam Jak delfin lśniący Elki moją miarą Moniki obciskają Iksy takie szare Podwójne oszukują Delfina lśniące ciało Pragnę chodzić z Elką Z Moniką źle się czuję W iksie jest nieswojo W podwójnym błaznuję Na czubku delfina Ratunkowe koło
  12. "Czasem nagle smutniejesz To jakby dnia ubywa I nie wiem jak ci pomóc Więc tylko proszę: wybacz (...)" Fajnie się czytało. Pozdrawiam.
  13. Witaj WarszawiAnko :) to jest wiersz o destrukcyjnym działaniu nadziei, bo jak mawiał jeden "nadzieja jest zła, wiara jest dobra". Pozdrawiam :)
  14. Kiedy ona śpi Kroplą duszę upija W zwolnionym podskoku się zrywasz I czekają cię długie dni Bez światła, bez cienia Ich trwanie To tak Jak odbity świt To tak Jak pusty byt Kiedy ona umiera Karmicielka dożylna Twój stan pozostanie horyzontalny I czeka cię najprawdziwsza męka A nie połowiczny Jej lament To tak Jak nagły błysk To tak Jak ludzki krzyk
  15. To ja dziękuję za konstruktywne uwagi :) Pozdrawiam
  16. Wśród gasnących szuwarów Głos wieczoru cicho Czarownie się śmieje W tle mrocznej oddali Tańczą świetliki Z melancholią nucą Wróżbę przemijania.. Na wzniesieniu tęsknie Wyją białe wilki Las pachnie żywicą Dwie sowy przytulone Skrzydłem zrośnięte Na gałęzi siedzą Lilje leniwe Rozwodniony księżyc Oddechem rysuje Konar zanurzony Wolno nektar pije Oto świat pierwotny Kiedyś tam byłem
  17. Dziękuję Natalie, uznaję to za komplement :) i urywam ostatni wers. Pozdrawiam ciepło
  18. Podobne doznania i zwątpienia dotykają wielu. Wiersz zbyt fatalistyczny może trochę ale jest i pochwała zycia. Dzięki za czytanie i miłe słowa. Pozdrawiam Cezary.
  19. Serdecznie dziękuję. Cieszę się, że się spodobał. Pozdrawiam.
  20. Jaskrawe jak przebłysk na kliszy W tęsknocie jasność swą zmienia Na nitce zaczyna ciemnieć Uchodzi do światłocienia Ponure jak odgłos na skałach Przyschnięta myśl urywana Usypia sowim przydechem Czuwa Spada z liścia na kamień Czeka
  21. Tak, oczywiście w jednym wierszu ciężko oddać całą złożoność postaci Martina Edena. Dziękuję za pochwałę i podzielenie się własnymi doświadczeniami. Ogromnie cieszę się że wiersz wywołał określoną refleksję. Pozdrawiam serdecznie.
  22. Wyrwany z zawadiackiej bójki O siebie, kumpli, wielkich panów Upadał waląc swych tyranów Obudził się wołaniem sójki Kiedy go wielkim okrzyknięto W nim już zagasły życia światła Burżuazyjna mądrość łatwa Brissendenowi nuciła memento Nie umiał kochać już ani smakować Biedy i fałszu najadł się do syta Znikła siła by swój świat ratować Nie odparł burzy ludzkiej małości Która aż w proch mu serce obróciła Morza głębia przyjęła go z litości
  23. Wybaczcie mi Trawy na łące Łagodnym wiatrem Połyskliwe słońcem I wy korzenie Wybujałe z ziemi Pamiętajcie o mnie Gdy przyjdę do cieni Wybacz mi czarna Pachniesz kosmicznie Raduj się białkiem Co w tobie zakwitnie Chcę być dla ciebie Moja najdroższa Chwaliłem ciebie Chwaliłem Wybaczcie mi Prądy podniebne Łapałem was w pięści Silne lecz nie spięte Jak mięśnie twarzy W potwornym okrzyku Do mgławic szerokich Zimnych po wytrysku Niemagnetycznym Czas złożyć dowód Waszego bytu I z własnej zieleni Ofiarę złożyć
  24. Bardzo dziękuję Czarku, to bardzo wysokie wyróżnienie. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...