-
Postów
862 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez tomass77
-
Ech Boże! Jesteśmy jak jacyś królowie Albo Do sejmu w todze posłowie Oczy okrągłe robimy Cieniutką strunę na plecach Jak muzyk pięknie stroimy Na giętkie, spasione gardła Mowy fałszywe, retory W kieszeniach głęboko chowamy W zielonej ściółce Słowa zwinięte w rulonik Nie wierzcie, że macie przyjaciół Choć wspólnie szczyty zdobyte Nie wierzcie w człowieka od nowa Nóż wrazi wam w serce.. I kołdrą liści przykryje Nie wierzcie, że ktoś wam pomoże Za rękę wyciągnie z topieli Potem zażąda pieniędzy Butelki z krwią Albo ręki Jesteście, byliście sami Możecie rozmawiać do rana Umizgi puszczać do braci Jak ich kochacie.. Bo bracia Utopia w łyżce bez soli Oczy pokażą wam szczere Te oczy za swoje już macie A śpicie w rowie Pod niebem
-
stwórz się z deszczu gwiezdnego pyłu domieszki ziemskiego lata piasku różowej muszli krwawych stygmatów.. porusz ustami wydobądź dźwięk tchnij go nad stawem nie proś o lęk
-
Ratunek dla wiersza. Dla Ciebie pewnie skrzypce Janko :)
-
Dziękuję za ratunek, szkoda mi było tej zwrotki, też chciałem w niej coś powiedzieć. Pozdrawiam
-
Dziękuję za opinię, pomyślę nad tym "ale". Pozdrawiam
-
Życie to jednak są te zabawki Dziecka grzechotki, na ścianie łapki Skoki na nartach, upadki w nicość Łuska na karpiu, rodzinna przystań Życie to jednak nie jest w kij dmuchał Na dworzu plucha czy zawierucha To jest twardymi butami stąpanie Po mokrym śniegu, lodu łamanie Śmierć jest to jednak żyć w pustostanach Od rana kopią, kują od rana Podnosisz głowę, otwierasz oczy Szybko zamykasz, by świat zamroczyć Śmierć jest to jednak utrata wsparcia Samotna podróż, świata wyparcie Idziesz chodnikiem, pozory mijasz I tylko cień twój jak los się zwija
-
Oczywiście, że niedojrzale to wygląda Rolkin, bo takie jest życie peela. Mówi o tym zakończenie. Tragizm tej postaci, pokazanie jej, było celem nadrzędnym do tego stopnia, że jak napisał Teslicus tytułem zwróciłem treść przeciw sobie- mężczyźnie. Dziękuję jeszcze raz za obecność, cieszę się, że wiersz zaintrygował Cię i wróciłeś do niego. Pozdrawiam.
-
I takie są potrzebne i takie. Nie ma za co, należy się ?
-
Sweet. Ładny wierszyk do elementarza dla dzieci. Pozdrawiam.
-
Jeszcze raz jeszcze raz Nie ma nas nie ma nas Poszły w las poszły w las Iskry gwiazd iskry gwiazd Ogień zgasł ogień zgasł Poszły w las poszły Nadszedł czas nadszedł czas Jeszcze raz jeszcze Nowy świat nowy świat Iskry gwiazd iskry
-
Jest tylko nędzna, pusta agonia W szpitalach, przytułkach i domach Wśród współczujących twarzy Radość, że to nie o nas.. Jest tylko strach przed nami samymi W świecie, rodzinie i kinie Wśród rwących serce pamiątek Smutek, że wszystko przemija.. Nie ma świętości odejścia Głębokiej wiary w Odyna Nirwany Boga - człowieka Miłości Allaha co zginął Nie ma ufności w mesjasza Z plastiku sztywne obrządki Bez ducha gorzka okrasa W końcu to tylko pogrzeb
-
Zgadza się. Jeśli chodzi o nienawiść do samego siebie to jest to oczywiście pewien zabieg by wzmocnić przesłanie wiersza. Ale trafiłeś. Pozdrawiam.
-
Dziękuję za obecność, komentarz i serduszko. Pozdrawiam.
-
Ot i masz!
-
Kwiatuszku mój Czterolistna koniczynko Kłosy wraz nie wzejdą Byłaś przecież dla mnie Jedną szczęścia chwilką Brzózko moja Płacząca jak dziecko Krople z twych gałązek Leniwie spadają Tulą pustą przestrzeń Serce moje Obrzękłe czerwienią Z fioletu oplotem Łkające bezgłośnie Głuchnącą rewią
-
Pierwsza interpretacja tulipana jest trafiona. Upadły mężczyzna jest na kolanach, czołga się dlatego dociera do grządki - symbolu jego wstecznego rozwoju jeśli tak można to określić. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za poświęcenie uwagi.
-
Serdecznie dziękuję za tak wnikliwą analizę. Nie wszystko się zgadza ale dużo. Do lepszego zrozumienia wiersza por. Śmierć poety K. I. Gałczyńskiego. Tytuł jest przewrotny, chodzi o upadek mężczyzny w obecnej kulturze.. Nie wiem czy się udało pewnie nie do końca. Pozdrawiam.
-
chodzi, pluje ciało własne w pokraczne formy kształtuje do historii fallusa uparcie się odwołuje do instynktu utraconej władzy winiąc emancypację sprzed lat podrywa ułomność swoją wobec postępu rozwoju świata jak baran ukrywa najwięcej ich pod mostami na cuchnących materacach przed dnia nastaniem maniacy głupiej poezji cześć oddają jak Mickiewicze jacy w fotografii przeszłości jak małe dzieci pływają nieudacznicy nikczemnicy łajdacy nocnym stróżom znani umierają przy grządce zielonego tulipana
-
Dobrze mi w brodzie Moja twarz w niej brodzi Tłusty podbródek Pod brodą się chowa Nigdy nie puszczałem Czarnych włosów brody Z nadmiernej obawy Na twarzy chudoby Barba non facit Philosophum mówią Brodą chciałem służyć Starożytnym ludziom Aż na stare lata Gdy rozum się kurczy Serce swoje przeszło Zza brody głos mruczy
-
Zniknąć Rozpaść na miriady Elektrony wybić z orbit Nic nie pozostawić Włoska z mchu pod nosem Ściętego naskórka By nikt nie odgadł Nie pomyślał nawet Nie tropił Złotym teleskopem Gwiazdy co jaśniała Na końcu wszechświata
-
Wywiozę żeliwnym wozem Hałdy mokrego śniegu Zaprzęgnę do wozu sześć koni Każdy koń z okiem szalonym Lejce mocno zacisnę w dłoni Powiozę szarą tę breję Do granic źrenicy zasięgu Przez morza przebrnę z nią w pędzie Pustkowia, wzgórza przemierzę Utrzymam konie w obłędzie Pianę już toczą na pyskach Odgłos podków się zlewa Jakby ich galop na oślep Krew z zaciśniętych mych pięści Na srebrną sierść ich wytryska Wspaniałe skrzydlate rumaki Co pojawiają się znikąd Poza przestrzenią są, linii czasem Na moje zdławione wołanie Stawały, stoją i staną
-
Nie zawiedź mnie Nie obudź Na słodkim rozstaju Jabłoń i kamień Nie nachodź mnie Nie strofuj Na pustym polu Glina i popiół Nie mów do mnie Nie nudź Nie łap za rękę Za parapet się nie chowaj Nie dręcz mnie już Nie dręcz
-
Może się jutro nie zbudzę Odejdę w odwieczny sen Me zmysły już dawno umarły Zapachy bzów Błękitny chór mew Może jutro nie spuszczę Z ołowiu nóg w ciemną toń Błagając by gdzieś mnie zaniosły Drętwego w zimnym letargu Na ostateczny sąd Może jutro odpadną Święte obrazki ze ścian A z nimi puste modlitwy Koce dla gasnącej duszy Głębokich, jątrzących ran Może pojutrze lub jutro Czas zmieni swój prosty szlak Wyjdę po bułki jak wczoraj Pod cieniem starego balkonu Nastanie śpiew ptaków i maj
-
Serdecznie dziękuję, oczywiście ten tytułowy zimny ogień jest pretekstem do powiedzenia czegoś więcej. Pozdrawiam ciepło.
-
Dziękuję bardzo za obecność i uwagi. Pozdrawiam