Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

tomass77

Użytkownicy
  • Postów

    862
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomass77

  1. I stało się Świat się przemienił Inne barwy przybrała noc Z którą inna By się nie zamieniła I trwało to Moment Albo całą wieczność Ktoś wiedział o tym Ale się nie podzielił I moc uśmiechów I trwóg W niepamięć poszło Niby wszyscy wiedzieli Lecz zapomnieli nóg
  2. Fajerwerki Kojarzą mi się z dziećmi Bo były w ich oczach Płac zabaw Kojarzy mi się z nimi I mięśniami ich spraw Wystrzałowe noce Kojarzą mi się Trochę z dziećmi A trochę nie Ale o tym nie opowiem O tym nie Cierpkość życia Uciekła przed maluchami Na pewien czas O tym tak Bo na razie zatrzymałem ją Gorąco przy sobie Jak niekochającą matkę O niej tak Chociaż wolałbym Być raczej
  3. Zabierz mnie Panie Może to, co wlecze mnie za sobą Jest tylko ogryzkiem jabłka Czereśnią zatrutą robakiem Wśród łąk pomazanych Może nic ani nikt Nie udźwignie Gałęzi połamanych.. niesfornych Przez wiatr od matek wyzutych Zabierz mnie Panie Może przebrnąłem, przeskoczyłem Już życie własne zaplute Marnością, grzmotami Bogów starożytnych, skośnookich Mdłe ich nieba Monologi puste, które światy mamią Zabierz mnie Panie Może zgrzeszyłem wiatru w polu szukając Nic nie znajdując w mrowisku Nic nie znajdując w ulu na drzewie Ale wciąż żądzą wiedzy pałając Zabierz mnie o najmędrszy Przecież wiesz gdzie sowy Hukają, gdzie nocne składają wiersze .. Gdzie ich liry w jajach ukryte Znasz drogę gdzie staw jest gdzie rzeka I całe twe łona bezmierne Nie pomylisz się, wierzę ci bez słowa Zabierz mnie Panie Czy ja będę kiedyś tego żałował? Czy ufać ci ciągle Bezmiernie Czy ja to w stanie jestem napisać dalej Czy mogę? Czy owinę bezmyślną znowu się obrożą Czy utrzymam myśl tą Która w rzeczy samej Nie jest rzeczą .. a marną jej opoką O Panie ! No przecież zabierz mnie Bym nie brnął dalej w puste słowo Bym raczej powiódł szept twój Wichru zawieją wypełnił oddech twój pro publico bono Nie odstawiaj mnie poza swoje boczne koło Zbaw mnie i uratuj .. Zabierz mnie Panie Jak płaz korytarzami ciemnymi Ciągnę ten ludzki odwłok Skok mój tytaniczny, ograniczony przez światło I niski pułap czasu Kamienic i zamkniętych źrenic Które już zaufać ci Nie mogą Weź mnie Panie W sosen igły mnie zataj I schowaj mnie tam głęboko Na ten czas niby już umarły Niby świetny, lecz ciągle zapalny Odwrócone schody nocą Dokąd nas prowadzą Po co? Lampy zgasły dom już zniknął Już nic nie ma oprócz tej jedynej rysy .. Weź mnie Panie W szklance wódka nie ustoi Kiedy sarna się podrywa Zatrzepocze kolor w trawie .. Zabierz mnie Panie
  4. Ja i ty Ja i sny Ja i gwiazdy Ja i dym Ja i ono Ja i maj Ja i toń Ja i dal Ja i ja Ja i jaźń Ja i biel Ja i czerń
  5. Chodzą, płaczą Coś tam pchają Uparcie Bo świat ich nie uraczył Nastrojem bez barw Zerkają na drzwi Z nieustannym niepokojem W te dni Bez przygód Bez pogody Bez krwi własnej .. Lecz one nie rozumieją jeszcze Co to znaczy .. Jedno za kratką Na pijanych nóżkach Drugie czymś tam ciska Niezdarnie Błądząc w brei Maleńkiego, nieznanego Pastwiska Daleko nie poleci Mały materacyk .. Ale przedłuży tą chwilę W nieskończoność Aż gdy wzrok Błękitny Drzwi otworzy baby-jagi Zamczyska .. I nagle wszystko się zmienia Przybiera nagły rytm Na ten jedyny Jakże niezdarny Ledwo pachnący Motyw Krwi Ale one nie wiedzą co to znaczy .. Że przez oka mgnienie Coś się stało We wszechświecie
  6. Chmury są piękne Zabierają nas w podróż Przez swoje marzenia Płyną lekko Płyną cicho Są piękne ! Właściwie na nic nam specjalnie Nie pozwalają Tylko okrutnie się sprzeciwiają Twarzy - o wzroku pustym I kwiatom, które przedwcześnie Więdną
  7. Znikają znikają znikają Możesz przybrać pozy wejść w zrzeszenia Znikają znikają znikają Możesz płaszcz ubrać, szal od niechcenia Oni znikają W ekstatycznych wizjach Majakach odwróconych szkieł Plusk wody rozchodzi się W chodników tępy strzęp Oni znikają W markotnych spojrzeniach Przerażonych, obudzonych dni Świerkowa bombka ujawnia półcieniem Zniekształcone obrazy Szare plamy na ścianie Jak topniejące kry
  8. Widziałem twojego trupa Szary i zniekształcony był To nie byłeś ty Złapałem cię za rękę Do moich oczu cisnęły się łzy Ale to nie byłeś ty Próbowałem coś ci szepnąć Byś śnił o nas niedawne sny Wierzyłem że to ty Odprowadziłem cię Pod palmy kokosowe Bez wiary Że to ty
  9. @Waldemar_Talar_Talar Faktycznie, pomyślę inaczej. Dzięki. T.
  10. Codziennie przybywa kamień Albo dwa Zniesiony z pola Poruszony Przez mocny wiatr Codziennie z piasku powstaje grunt Albo z dwóch ziaren Niesiony rzeką Wybrany Przez silny nurt Codziennie z źdźbła myśli Albo z niewidzialnej nici Niesiony duchem Tworzy się zew Nim życie pryśnie Jak ogień We mgle
  11. Tak długo trzymałem ciebie u siebie Tak długo Bez względu na świata porywy Bez względu Z zamkniętymi oczami Z zamkniętymi Z krótkim oddechem Z urywanym wdechem Bez właściwości natury Bez pąków Pajęczyn Zaręczyn dnia i nocy Tak długo Bez kotwicy Żelaznej obroży Na martwym morzu Byłem
  12. A tam zawsze stali bywalcy Nie po salceson Ani kaszankę Wpisani w czas Wpisani w nas Opaleni aniołowie Patrzący na kasę Z pod przymkniętych powiek Przyjaciele i wrogowie Wrażliwi Ze szklanką pustą Na naszą odpowiedź Zawsze tu byli Choć tak wielu ubyło Ich twarze Zabrała im miłość Ich twarze Zniekształcone Synowie tamtych Nad ojcami mogiły
  13. Można być zawieszonym Pomiędzy czasem Przeszłym I przedteraźniejszym Jakkolwiek głupio to brzmi Można być Dopiero wówczas się śni Wiedza jako całość A wobec niej Nasza ludzka małość Dopiero się śni Einsteina do was gryps Euklidesowy świata rys Leibnitza bezmyślny duch
  14. Mamo ! Tato ! Ten ból nigdy nie ustaje Z komina pionowy dym W tą zatrzymaną noc Wasze puste oczy Na starych fotografiach Są jak goniący rój W tą pustą noc Martwe żądła ulgi nie dają Otaczają opieką Bezlitosne ciało I jego wołanie O tamtą noc
  15. Przekaźniki, silniki Włócząc się znajduję Po pustym pokoju O pobielonych wapnem Starych ścianach Czy to na prawdę byłem ja ? Czy ja się na tym wszystkim znam? Kable, matryce, obudowy Wpadają mi gruchoty Pod rachityczne nogi Przecież ułożyłem je kiedyś wszystkie W porządku tak bardzo Alfabetycznym Dziś niestety komicznym .. Piły, wiertarki, kołki Już nie wiem do czego ani komu służyły Dawnego świata mojego Wyznaczniki Czy aby na pewno Ich używałem Zamiast zwykłej Linijki ? I tak przez życie Elektro-techno-nijakie Bez zabezpieczeń W świat ten wkraczałem Hardo A plecami odwracałem Od Werżniętej w mięso dłoni Kevlarowej nitki .. Cięciwy Ukrytych własnych Pragnień By chociaż odrobinę Się nasycić
  16. Może bym Świat zawiązał w ciasną pętelkę Igrał wśród pienistych grzyw I oddech szerokim wodom Wstrzymywał wstrętnie .. Może bym Na scenie fruwał jak gołąb Aplauz tłumu mym skrzydłom by grał Bezskrzydłemu Co posiadł ich własną młodość .. Może bym Opisał pierwszy gwiezdną boleść Ponad czasami rozbiegł fotony w dal Bogom odebrał Zawiłą mitu opowieść Może A może nie Siedząc przy ogniu płonących drew Z oddali wrogi psa słyszę śpiew
  17. Dziękuję za Twój komentarz. Brzmi jak wypis z Biblii. O coś troszkę innego tutaj chodzi. Pozdrawiam. T
  18. To być Czy raczej To śnić Czy raczej To iść Czy raczej To marzyć Czy raczej Umierać Bez znaczeń
  19. Papiery wertuję namiętnie Porządku w życiu szukając Już ułożyłem dwie sterty I oddech złapałem ciężki Na mniejszą z dumą zerkając .. Lecz w drugiej grzebię niepewnie Kartkuję, czy wszystko w porządku Istotnie, to nie powinno tu leżeć Musiało wypaść ze środka .. A to, jak gdyby przedwczoraj Przyznali nam gdzieś za morzami Ten mały domek z ogródkiem Dzieciaki pamiętam małe Z powrotem więc kartkę przekładam Ręką, co lekko zadrżała Nad głupim świstkiem papieru Co przeniósł mnie gdzieś tam daleko Od tego dzisiaj, co zaraz .. Próbuję być pragmatyczny Ocalić od czego zależy Mój byt tak skromnie obecny Nudny, samotny, etyczny .. Po czasie odległym jak zenit Poddaję się walkowerem Podłogę pokrywa puch z drewna Z upartym w roku numerem Z tej całej góry papierów Słów urzędowych linijek Do kosza poszły - też z żalem .. Chusteczka i stary bilet
  20. Ja był w Chociwiu Ja był W igliwiu Ja był Ja był we ..włodzu Ja był W pożodze Ja był Ja był we ..odzi Ja był W powodzi Ja był Gdzie jestem Nie wiem Poręki nie mam Od nikogo Ja był ..
  21. Przepraszam, może trochę zbyt napastliwie odpowiedziałem na poprzedni komentarz. Nie chciałem nikogo urazić. Nie mniej jednak sądziłem, że filmy J.J Kolskiego są dla większości tu obecnych znane i przerobione jak lektura. Poza tym jest Google.. Nikt nie jest alfą i omegą, może się z wierszem nie zgadzać, może mu się on nie podobać. To oczywiste.Jednak szukanie to obowiązek, jeśli już się chce coś zrozumieć. Mogłem oczywiście dodać w tytule: wiersz inspirowany itd.. Tu biję się w pierś. pozdr T
  22. Niestety trochę ogłady literackiej potrzeba Panie T. pozdrawiam T
  23. „Grzesznikiem jestem Ale nie wiem czy grzech mój duży Czy mały Z córką rodzoną Żyję jak z kobietą Kładę się na niej Wchodzę w nią Nie mogę się powstrzymać Ty gnoju Ty psie parszywy Jak śmiesz o rozgrzeszenie prosić Lepiej nóż weź I żyły sobie pootwieraj (...)” Na niebie gwiaździstym Mrugnęła jedna gwiazda Księżyc żółto zielony Z zębem obolałym Jednym okiem spojrzał Dumnie i majestatycznie To nóż wezmę i żyły sobie pootwieram Na pociąg pójdę Głowę na torach położę Posłusznie Lis z nory wyszedł Wystraszony Że to już Południe
×
×
  • Dodaj nową pozycję...