Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz Kucina

Użytkownicy
  • Postów

    3 095
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Tomasz Kucina

  1. A serce Pani puka, a wierszem Pani wzrusza, a ile w sercu wróżek, a każda Pani Muzą, aż tyle tam czerwieni, że kierem kształty źrenic ;)
  2. Kurde - tyle słodyczy na rymie skandynawskim?, w "dupce" mi się poprzewraca, hihihi, WSPANIAŁE NIEBIESKIE SERCE, ZABIERAM - Super! ;) Skoro pięknie porymowałaś, muszę się zrewanżować: Śniła mi się poetessa, malaryczna w irokezach, astronomia, drzew żywica, kalafonia, i diablica, na łodyżce rosła w słowach, mądra, skromna i morowa, jako ros poranne gusło, włos z dziewanny, ale w "gruncie" całkiem ludzka ;) ?
  3. Dziękuję Iwon :) Tak to się wszystko co zimowe we mnie nagromadziło, że zwyczajnie musiałem się od tego uwolnić. W całkiem sympatycznym stylu, a więc poprzez wspomnienie, ta retrospekcja dotyczy pewnej rozmowy ze wspaniałym człowiekiem - tekst ma charakter opisowy, nie wchodzi w konflikty natury etycznej, pewnie przypadł do gustu, bo lubisz opisy rzeczywiste, naturalizm liryczny jest ci bliski Iwonko - a ja to bardzo lubię w twoich krótkich formach - sumiennie lingwistycznych. Pozdrawiam ?
  4. graphics CC0 [zimowy minipoemacik liryczny] drapieżne surowe zimy w saniach pamięci skrzeczą zawrócone obrazy sztuka królową śniegu – sztalugą natury… wczesnym porankiem u Claude Moneta „sroka” przysiada na żerdzi w światłocieniu słońca się doświetla kobaltowo-srebrne sekwencje smug brzuchate gile. bałwanki. kuropatwy. i przyszłe przebiśniegi u Kossaka batalistyka i sceny powstańcze u Fałata i Podkowińskiego zimowe panoramy miast… szczeniacka opowieść ucieka poza ramy wtedy czas przywołuje wspomnienia z fresku także mojego dziecięctwa a zima powraca… w mozolnych komemoracjach… dokrewne gruczoły pamięci kompensują aromaty leukocyty Mnemosyne zabielą plenery i znów mróz siarczysty hartuje ryby w polowej wędzarni zima pachnie świątecznym baleronem zrębki drzewa jabłoni aromatyzuje gałązką z jałowca wrażliwą pamięć wszystko co żyło dało się strawić lub powąchać… dziadunio w baranim serdaku pokoleniowy patron zapachów dostawca polędwic i goleni zaklinał czas czar smacznych wspomnień pelenka na stole jarmica z garnkami w potoku żwawo płynęły nosaki pamiętam pulchne dziewczęta rumiane i nie utkane w alabastrowe makijaże zatrzymał się czas na biegunie prawcieleń pierwszych krótkich pocałunków cierpkich i pistacjowych jak Kim Kardashian jako pachnące wiatrem dojrzałe włóki i skore do żyniaczki przeplatają osnowy mej pamięci nieco dalej zimniejsze jeszcze sympozja w dreszczyku plenerów retrospektywnych… utarty sproszkowany śnieg zaprósza teksturalną bielą garbate sosny w panoramie przestrzeni dociążył ich zaciężne igliwia przesuwając horyzonty w nieco głębsze perspektywy szadzi pamiętam gromadne paśniki saren w kordonach żywiołu tu liczne jadłodajnie zapełniała fauna fetowała wolność klarowała smakiem w jasełkach otulonych siankiem a wiatr dął w płuca zimowych futer podszczypując zmysłowo stada młodych sarenek dygoczących z zimna drżących jak osika na wietrze w tym uśpionym potulnym lesie w zaspach śniegu do kolan obtulonych dygoczących ciał w zimnym moralnym nastroju najstarszy jeleń-matuzalem nozdrzem wachlował niczym komin parowozu na forum ogromny i naremny piciur obgryzał z pietyzmem korę skostniałej z zimna jarzębiny zrywając przypadkiem poroże wytyczał granice starego wieku tymczasem w okna historii zajrzał już wieczór u sąsiada izbę pobielono wapnem łyskają cebrzyki i konwie z wodą a obok sapka z białej mąki okraszona masłem z mlekiem i skwarkami i coraz ciemniej i ciemniej za mglistą szybą… a w naszym przybytku jasno i gnuśnie: misio przytulony pod kołdrą ożywiona natura wprawiona w ruch porusza sztucznym płatkiem w „śniegowej” lampce na stole… w przytulnym pokoiku malutkiego chłopczyka może to ja ezoteryczny? *podglebiem tekstu – rozmowa ze szczerym człowiekiem
  5. Kobieta to jednak jest lepsza strona rodzaju. Wymyśli opatentuje i wyprodukuje ci dzieci, martwi się o wszelkie możliwe estetyzmy w otoczeniu, i eksperymentuje kulinarnie osiągając kolejne magiczne poziomy wtajemniczenia.
  6. Zdaję sobie sprawę, że weganie są raczej doskonałymi kucharzami, bo eksperymentują w kuchni, łączą smaki i w zasadzie nawet muszą być kreatywni, by kubki smakowe uległy oczarowaniu, i w pewnym sensie ułudzie, by nie było tej tęsknoty do wołu, kuraków i świniny, a z czasem rzeczywiście może to wyglądać tak jak opisałaś w którymś wcześniejszym komentarzu, że już nawet sam zapach mięsa może przeszkadzać. Potrafię sobie to wyobrazić. Podsumowując napiszę, że skoro permanentnie poszukujesz nowatorskich rozwiązań w jadłospisie - to na pewno jesteś dobrą kucharką, praktyka czyni mistrza, to zupełnie i tak samo jak z pisaniem wierszy. Pozdrawiam Valerio.
  7. Asekuracyjnie odpiszę - dziękuję, ? choć uśmieszek na końcu twojego zdania może mieć ukryte znaczenie ;) Jak dobrze Valerio, że nasza dyskusja ma uroczy odcień surrealny, bo pasikonik zarezerwowałby stolik i odegrał ci piękny koncert skrzypcowy do humusowej uczty? Muszę wreszcie spróbować tego humusa - jakie to jest słodkie, pikantne? Wiem, że z cieciorki. Mała u mnie wiedza o wegańskim jadłospisie ?
  8. Bardzo mądra konstatacja. Życie, wszystko co dzieje się wokół nas i tego dobrego i gorszego to raptem chwilka, środek lirycznego oddziaływnia, który stosujesz w opisie czyli tutaj --> świadome porównanie "przemijalności" do "mrugnięcia powieki" doskonale to wyraża. Jak migawka aparatu fotograficznego. Oczami notujemy obrazki z życia i je zapamiętujemy. Niektórzy zwracają nam te opisy w wierszach np. jak ty. Pozdrawiam Elfiku.
  9. No właśnie nie widziałem tego pasikonika. Ale tak, prostoskrzydły na pewno i śpiewający, jak chyba wszystkie ? Filip z pszczółki Mai po "rekonstrukcji" pod muralem Banksy'ego? Będę zaglądał do was, na razie ograniczę publikacje, za dużo się papla w internetach. Muszę przystopować ? Rozumiem. Pozdrawiam całą grupę, może ktoś czyta... ? Może podsunęłaś dobry pomysł na doskonały scenariusz i reżyserie, przyznam, ciekawa byłaby to produkcja. Pozostaje mi być wdzięcznym, vice versa z mojej strony. Wspaniały film o Malenie, wspaniała M. Bellucci. Wiersz przeciętny. Uściski również ?
  10. A może trafi ci się pasikonik z wrodzonym erytryzmem? Erytryzm (nie mylić czasem z erotyzmem) --> to taka genetyczna przywara u bardzo nielicznych koników polnych. Otóż mają różowy kolor. Nie widziałem nigdy takiego pasikonika ale czytałem o tym. To podobno sprawa genu, który działa na zasadzie niemal identycznej do ludzkiego albinizmu. Tylko u koników to idzie w róż? Widziałaś może kiedyś różowego pasikonika Valerio? ??
  11. Gratuluję Valerio odważnych konstruktywnych decyzji zawodowych. A imprezka - bardziej w "mentalu" niż w praktyce. Dziś i tu przy brit-popie i toruńskim "Manchesterze", śmiało wskakuj do zapodanego trans-rytmu ? Bawcie się a ja zmykam do realu ?
  12. Witaj. Dobry wieczór Dag. Słyszałem o księdzu Szpaku to trochę taki ponoć hippisowski duszpasterz był. Moim zdaniem każda droga do Boga ma sens. Słynne są jego wędrówki na Jasną Górę z młodzieżą. Dużo dobrego - uczynił. To trochę już nie moje czasy, nie pamiętam hippisów, ale w PRLu to była mega sensowna działalność. Zresztą każda pielgrzymka do Miejsca Kultu wymaga szacunku i ma głęboki sens. Sprawy dotyczące Wiary czy życia to osobista perspektywa człowieka. Nie klasyfikuję ludzi biorąc pod uwagę to kryterium. Skoro napisałaś o tych doświadczeniach mniej więcej już pojmuję, jakie masz pole widzenia świata i ludzi. Jesteś (a na pewno byłaś) zwolenniczką wolności naturalistycznej. Z kolei moje poglądy oczywiście świeckie, (bo nigdy nie należałem ani nawet nie próbowałem do środowisk związanych zawodowo z Kościołem, i nigdy mnie też tam nie ciągło), są jednak i raczej KONSERWATYWNE. Lubię bardzo tradycyjny Kościół. I tylko tyle od siebie z sumienia tu będzie w tym temacie, KOŚCIÓŁ taki klasyczny w kanonie i osadzony głównie w polskiej historii i oparty na tradycji. Jak np. u Sienkiewicza, gdzie zwykli ludzie idą w niedzielę do Świątyni aby się pomodlić. A przypadkowo drogi ich życia się naładają albo prostują - jak w „Potopie” - losy OLEŃKI BILEWICZÓWNEJ I ANDRZEJA KMICICA, tradycyjny niekomercyjny niemerkantylny Kościół. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to wielkie UPROSZCZENIE. Bo Bóg nie jest tylko POLAKIEM, zasięg STWÓRCY i emanacja ma szerszy i nieograniczony ZASIĘG W POWSZECHNYM MIŁOSIERDZIU - zasięg nie tylko związany z tradycją, konkretnym narodem, kulturą, etniką. Rozumiem to, ale po prostu wolę tradycyjny Kościół - i w takim wymiarze - taki do mnie przemawia. Inni mogą czuć inaczej. A jeszcze inni w ogóle odczuwają pozateologiczne uduchowienia - chociażby jak ty. Toleruję wszystkie osobiste potrzeby uduchowienia. Co do tych twoich bardziej hippisowskich wrażliwości, to są one mi dalekie ze względu na stosowanie przez tę generacje naszych rodziców czy dziadków, tzw. „wspomagaczy”, natomiast sama kultura życia w bliskości z naturą, w powszechnej wolności to miało to nawet super smaczek. Nie słuchałem muzy hippisów, bo to nie moje dzieje, ale uwielbiam „namiastki” stylistyczne bardziej współczesnych kapel. Wychowałem się co prawda na seattle'owskim grunge'u, a zwłaszcza na późniejszych idie-rockowych rytmach wielu wielu kappel i solistów. Ale mam ulubioną polską kapelkę, która nawiązuje trochę klimatycznie do czasów "dzieci kwiatów"- głównie stylistycznie. Szalenie lubię ten zespół, co prawda nie są to Beatlesi z Liverpoolu, a grają bardziej Manchesterowo, gdzie raczej stawia się na przestroje brzmień gitarowych, i gdzie używa się "zjechanego", "poszarpanego" "niechlujnego" dźwięku, taki zresztą jest cały indie-rock i wszelkie pochodne tzw. alternatywy. Ten ZESPÓŁ, o którym tu piszę nazywa się: MANCHESTER. A tutaj niżej linkuję z moim ulubionym „kawałkiem” pt. "Lubię twoje włosy"- notabene z bardzo pro-hippisowskim teledyskiem. Niech to będzie moje podsumowanie naszej "uroczej" dyskusji. Piosenka z dedykacją dla Ciebie. Na DESER ?
  13. @GrumpyElf Rozumiem. Czyli reasumując mamy pożyteczne doświadczenia z Herbertem z jego twórczością. To dobrze ?
  14. Bezwzględnie, masz słuszność. Bóg dał Adamowi prawo wyboru. Dokonał wyboru. Tyle wystarczy z mojej strony w temacie: Księga Rodzaju. Najlepsza, najzdrowsza opcja. Popieram. Miłego wieczorku życzę ??
  15. Przeczytałem komentarz, śliczny, dziękuję. A co do "dyskusji" w sumie masz rację. Dyskutować wolno wszędzie i o wszystkim. Więc cofam wcześniejszą sugestie. Wyraziłem ją, bo chciałem tylko "wyłożyć" własną niedoskonałość i niekompetencje w wyrażaniu opinii o ludziach zasłużonych dla polskiej literatury. W szczególności o Zbigniewie Herbercie. Herbert jest moim mentorem, na tyle mocno przemawia do mnie twórczość poety, że czuje pewien kompleks natury osobistej, gdy o mistrzu mam napisać opinię w komentarzu. Łatwiej napisać wiersz i wszystko utrwalić w subiektywnej metaforze. Pozdrawiam serdecznie wieczorową porą ?
  16. @GrumpyElf Mega kompleksowy "uczyniłaś" komentarz. W zasadzie bardzo miło było go przeczytać. Bo treść jest merytoryczna zwłaszcza w ocenie relacji między Herbertem i Elzenbergiem. Nie muszę tu nic dodawać, bo precyzyjnie i trafnie to rozumiesz, bardzo symetryczne mam zdanie na temat panów. Ciepło, serdecznie Ciebie pozdrawiam ? Dziękuję.
  17. Tak, na pewno dwaj najwięksi poeci czasów totalitarnych. Miłosz był doceniony Herbet miał gorzej. Ale nie jest to czas i miejsce na tak zaangażowane dyskusje. Może na merytoryczny aeropag to tak, a tutaj luźno, łatwo, i przyjemnie bawimy się słowami. Mistrzowie o których mowa są ikonami jakości. Jak lubisz Zbigniewa Herberta proponuje mój tekścik, tu niżej zakinkowałem. Ale uprzedzam, dość mozolny jest i przydługi, ... a dziś już mówię Ci Dobranoc, bo późno,... a Wena naga ??
  18. Tak masz rację, rozumiem twój punkt widzenia. Praktyki pozyskiwania mięsa są kontrowersyjne. Najlepiej gdyby takie nie miały zastosowania. No ale ja czy ty świata nie zmienimy. A derminacja jedzenia mięsa i jego zapotrzebowanie - jest widocznie tak duża, że stosuje się takie brutalne praktyki, o których napisałaś. Ja mięso jem, ale nie jestem mięso-pochłaniaczem. Mięso jem w małych ilościach, wolę warzywa, bo lubię, ale bez mięsa w ogóle to życia sobie nie wyobrażam. Poza tym nie wiadomo czy takie wegańskie praktyki nam ludziom zdrowotnie służą, być może tak. Jednak wydaje mnie się że człowiek posiada zakamuflowane mechanizmy naturalne które niejako nakazują nam mięso konsumować, dlatego je jemy. Uważam, że należy ludzi uczyć samoświadomości w ograniczeniu pochłaniania dużej ilości mięsa i proponowanie i propagowanie tzw. zdrowego żywienia. Ale narzucanie weganizmu nie powinno wchodzić w rachubę. Nie ma żywności 100% alternatywnej dla mięsa, chociaży ze względu na walory smakowe. Chyba tyle w temacie. Jeszcze raz napiszę - DOCENIAM WEGAN, WEGETARIAN i ludzi dobrej woli, którym na sercu leży dobro ZWIERZĄT. To jest ważne.
  19. Wzywasz mnie z powiadomień. Muszę odpowiedzieć, choć chciałem już zrobić sobie wolne, bo zajrzeć do was tutaj planowałem tylko z moim jednym wierszem. Do tematu: Pewnie masz na myśli małe koguty które uśmierca się masowo po urodzeniu ze względu na ich nieprzydatność. Z kur mają jaja- więcej kur potrzebują. No tak. Głównie dlatego sznuję was wegan, bo włączacie myślenie humanitarne. Doceniam. Obecnie mają stosować spektoskopy - i nastąpi spadek beztialskich praktyk. Nie oceniam tego aż tak drastycznie, bo łańcuch pokarmowy jest naturalny w świecie w biologii. Mięso jadam i zamierzam, natomiast tu mam taki pogląd, że powinno się wykorzystywać wszystkie dostępne nowatorskie technologie dla ratowania największej liczby zwierząt. Jeżeli Bóg da, to może w przyszłości powstaną jakieś 100% substytuty dla mięsa, które będą posiadały wszelkie walory i smakowe i odżywcze, i zdrowotne i wtedy powinno się bezwzględnie zrezygnować z mięsa - nawet pod kuratelą prawa. Ale to nas nie będzie dotyczyć, to pewnie melodia dalekiej przyszłości - wręcz futurystyka. I to jest moje komplementarne zdanie w temacie pt. MIĘCHO, Valerio. ?
  20. Bardzo szanuję wegan. Każda formuła wyznaczania sobie zasad ma sens. Oczywiście dobrych, pożytecznych zasad. Takie miałem na uwadze. Oczywiście, miła dyskusja. Dziękuję, pozdrawiam ?
  21. Acha. Teraz rozumiem dokładnie pojęcie „neokatechumatu”. Co za niebywała i piękna historia twojej Rodziny. Powiem szczerze, nawet nie przypuszczałem, że na portalu poetyckim poznać dane mi będzie tak WSPANIAŁĄ OSOBĘ jak Ty. Zaskoczyłaś mnie na całej linii wyobraźni. Już zacząłem pisać o Tobie z dużej litery. Wyobrażałem sobie Ciebie, jako osobę zupełnie innej kategorii. A Ty jak rozumiem masz niemalże - PREDYSPOZYCJE GENETYCZNE- a przynajmniej przygotowanie wychowawcze i predylekcje dla istoty DOBRA i jego wszelkich pochodnych. Teraz zaczynam rozumieć, że to zamiłowanie do dendrologii i natury ogólnie ma podstawy u Ciebie nie tylko jako metoda życia i ekologiczna świadomość - chociaż takowe również - ale to też jest teowychowawczy konstrukt. Poglądy i styl życia rodziców musiały mieć wpływ na wysoki poziom twojej kultury osobistej i szacunku dla samego człowieka i otoczenia - dla biowymiaru który uważasz za tak ważny- co - KURIOZUM- dopiero teraz zauważam. To ja raczej powinienem uczyć się od ciebie podstaw rozumienia Boga-jako imperatywu szerokorozumianego, bo całe życie twe w dzieciństwie oscylowało naturalnie wokół szczytnych idei rodziców i kościoła. Zacne podstawy! Dlatego od dziś będę Ciebie traktował w sposób szczególny. Chociaż to nie ma znaczenia, bo nie jestem kimś ważnym. Zastanawiam się teraz dlaczego pomimo takiego wychowania odeszłaś od tradycji wiary? Skoro ciągle masz tak wielki szacunek dla tych wartości? Czy może wynika to z faktu przeżywania ogromnych obciążeń etycznych z powodu tego koniecznego podporządkowania dla tych zacnych zasad w rodzinnym domu? I zapragnęłaś po prostu większej swobody już w dorosłym życiu? Tak sobie to teraz wyobrażam-tłumaczę, byłby to całkiem ludzki odruch dość naturalny. Ja sam często mam problemy z praktyką wiary - z teorią nie - tylko z praktyką, a jakbym miał mieć w rodzinie katechumenat to miałbym z tym duży problem. Cieszę się, że "pobiegłaś" we śnie, na pewno to nie moja zasługa, takich układów w górą to ja nie mam. hahaha Czasami napiszę tu kilka zdań o tym jak widzę i czuję perspektywy widzenia wiary, ale nie ma tu żadnych uwarunkowań, ani inklinacji moich z prawem czy instytucją jaiegokolwiek Kościoła. Jestem zwyczajnym świeckim katolikiem i jeżeli ktoś pyta o sprawy sumienia to spontanicznie odpowiadam. A ciągle tu jakoś układają mi się komentarze w sekwencje okołokatolickie, a przecież nigdy tego nie planuję?, nigdy!, jednak tak wychodzi. Chyba to wynika z faktu, że ludzie mają głęboką potrzebę w rozmawianiu o religii, dlatego tak wiele wątków - zresztą nie tylko u mnie - podąża w tym kierunku, ba ja sam też nie odbiegam od większości, skoro wchodzę w takie konwersacje. Ale to zawsze budzi kontrowersje, i człowiek często ma potem dość. Sytuacje są permanentne wrzucam wiersz powiedzmy z zakresu opisu historii a dyskusje zmierzają do religii. Dziwne, lecz tak u mnie wydarza się często. Nie mam na to wpływu. Serio. Na szczęście, zajrzałem tu do was z tym jednym wierszem, i planuję wydłużyć przerwę w publikacjach tekstów tutaj na portalu, odwiedziłem Was, bo zatęskniłem za Państwem, i chciałem poczytać wasze teksty.
  22. Może być umiarkowany ? Ale wiersz na serio dobrze mi się przeczytało. Trzymasz się wątku- "drzewa" zapraszając czytelnika do kolejnych etapów subiektywnej podróży za nim. Wiersz posiada rytm. Czyli ok. Nie mam patentu na oceny opisałem wrażenie.
  23. Dokładnie ? Teraz pełna zgodność. Fundamentalizmy zawsze nam wszystkim ludziom dobrej woli próbującym zabawy ze słowami - dwuznacznie kojarzą, dlatego napisaałem jak wyżej. Antropologia, historia, praprzyczyny - ZAWSZE ? Jeszcze raz - dzięsk!
  24. Bardzo przyzwoity to wiersz. Wyróżnia się. Pozdrawiam.
  25. Rozumiem w takim razie, że tekst przypadł do gustu. Oj, to bardzo mi miło. Od "fundamentalizmów" wszelakich mi daleko, ale rozumiem że w tym wypadku chodzi o twoją integralność z klimatem tekstu - o czym piszesz na wstępie. Dziękuję za dobre słówko pod utworem. To fajnie. Pozdrawiam ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...