Dzisiaj, gdy wstałam słońce zniknęło,
za oknem ciemno, w pokoju ciasno
patrzę na ścianę, a na niej zegar
bim- bam ogłosił, pięć po dwunastej.
Zapalam lampę, co w kącie stoi,
światło się jarzy, a noc dojrzewa,
za kilka godzin, gdy przyjdzie ranek,
będę z własnymi myślami drzemać.
Biorę do ręki ołówek, notes,
łyk zimnej wody, bo kawy nie chcę,
szóstką, dwunastką, rytmem popłynę,
daj Panie Boże, jakiś wiersz sklecę,
18.07.2018r.