Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 12.06.2025 w Odpowiedzi

  1. @melorymy zainspirował/zainspirowała mnie do napisania tego pastiszu. Mam nadzieję, że mistrz Leśmian się o to nie pogniewa. Dwoje ludzieńków 2.0 Dwoje kochanków, sercem tak podobnych do siebie Się szukało nawzajem, razem mieszkać chcąc w niebie. Kiedy miłość poczuli, to od pierwszej już chwili Jeszcze się nie spotkali, już za sobą tęsknili. Dla niej bitwy by staczał, rwać pragnęła dlań kwiaty, Jakiż świat był w dążenia i marzenia bogaty. Bez poznania mijali z bliska się i z oddali – Nie wiedzieli o sobie, bo się przecież nie znali. Aż w niepoznawaniu żywot dożywocili, Pochłonęła oboje gleba w tej samej chwili. Nie spotkali się ciałem, więc szukali się duchem, Zaszumiały przestworza trochę czarne i głuche. Dusze hen uleciały, gdzieś do nieba czy piekła, Tylko pamięć za nimi grzmiała po grobach wściekła. A wściekała się wściekle, acz na koniec skończyła – Na wytartych nagrobkach opuściła ją siła. Wtedy ciała kochanków rozsypały się w prochy, Powiał wiatr przeznaczenia, mieszał wszystko po trochu. Proch przemieszał starannie, złączył pod głazu bryłą, Lecz ludzieńków na świecie już niestety nie było. Marek Thomanek 08.05.2025
    5 punktów
  2. rzęsami zasłaniam deszczowe momenty ważne że nie kapie na głowę tylko słowa spadają jak szalone przynajmniej nie utkwią w miejscu gdzie boli
    5 punktów
  3. tu jest zbyt ciasno nad miastem brakuje gwiazd gasną rozległe łąki nie da się zasnąć myśl o wolności do szpiku przenikają twarde łamią kości dzieli nas nie płot raczej kod własne hasło na wielkiej przestrzeni zbyt wiele śladów tu jest zbyt ciasno na ciszę własną
    4 punkty
  4. czuję cię to tak jakby ktoś pocierał liściem o krawędzie dłoni linie papilarne zatopione pośród chlorofilowych strupków i wypukleń przestaję dyszeć wybacz że tak nieładnie kręślę słowa wyobraziłam sobie świat między nami na dotyk to nie jest wiersz o Annie zaledwie kilka zdań które drapią gardło ilu ludzi tyle nieszczęść a ja wierzę w powroty
    4 punkty
  5. Był sobie mały Staś, który miał ogromne oczy i wielkie serce, ale… nie bardzo lubił jeść owoce. Pewnego dnia Ala, jego ulubiona niania, postanowiła go namówić. — Stasiu, chodź, mam dla ciebie jabłuszko! — powiedziała, obierając je i krojąc na malutkie cząsteczki. — Jabłuszka są super zdrowe, szczególnie na ząbki! Staś spojrzał podejrzliwie. — Na ząbki? — zapytał. — Tak! — uśmiechnęła się Ala. — Dzięki jabłuszkom ząbki robią się mocne i błyszczące, jak gwiazdy na niebie. Mały chłopiec wziął kawałek jabłka, powąchał, trochę posmakował… i w końcu zjadł! — Hurra! — zawołała Ala. — A teraz poleć do lustra i sprawdź, czy twój ząbek się naprawił! Staś pobiegł szybko do łazienki, spojrzał w lustro i wrócił z bardzo poważną miną. — Ala, kłamałaś! — powiedział zmartwiony. — Dlaczego? — zapytała zaskoczona. — Bo ząbek jest dokładnie taki sam! — odpowiedział. Ala uśmiechnęła się i przytuliła Stasia. — Wiesz co, Stasiu? Jabłuszka nie naprawiają ząbków od razu, ale sprawiają, że są silniejsze i zdrowsze każdego dnia. Tak jak nasze serduszka — potrzebują czasu, żeby rosnąć i błyszczeć. Staś spojrzał na nią poważnie, po czym uśmiechnął się szeroko. — To znaczy, że będę jeść jabłuszka, żeby móc błyszczeć jak gwiazda? — zapytał. — Dokładnie tak! — odpowiedziała Ala. — I ja też! I od tego dnia Staś z radością sięgał po jabłuszka, a Ala wiedziała, że czasem wystarczy trochę wiary i uśmiechu, by świat smakował lepiej.
    3 punkty
  6. jaka ta wiosna niedzisiejsza a może to my wczorajsi
    3 punkty
  7. @DagnaMasz rację, bardziej to drugie.Pozdro. @Naram-sinSą rzeczy na Ziemi i niebie, o których się nawet "fizjologom" nie śniło. Tak przynajmniej twierdzi Ferdynand Kiepski. @Jacek_Suchowicz Rubens mistrz baroku historyk sztuki ujrzał w Wisłoku tłuściutką Jolkę i to w rozkroku stwierdził że się biedna trzęsie i pomyślał o Rubensie doktorat pisał z nią o baroku Pozdrowionka. @Rafael MariusOgólnie to ja też wolę bardziej przyziemne kobietki. @lena2_Ale czasem piszę kawałkiem ołówka...Pozdrawiam.
    3 punkty
  8. znów mnie olśniłeś mój ty poeto choć nieprzyjemnie świadomość mieć że moja twierdza jest z głupich marzeń a moje prośby brzęczą jak miedź u ciebie wszystko musi być z sensem bo świat ze złudzeń nie miewa kont i nie ma prawa istnieć wbrew woli jak piąte koło i piąty kąt czasem przytulasz się nie z tej strony lub jesteś na czczo byle co zjesz wtedy wyłazi ze skóry kaktus dotknąć się nie da po prosu jeż lecz choćbyś nie wiem ile tam jeszcze podobnych wierszy jak wyżej miał wątpię że ładniej ktoś prosto w ucho mruczał ci kiedyś takie miau miauuu
    2 punkty
  9. życie nas chciało przerosnąć o krok o włos o głowę ale trwaliśmy jak drzewa zginane tylko w połowie
    2 punkty
  10. Co było minęło trzeba żyć dalej nie martwić się czymś byłym Przecież życie to nie byle tam coś to nasz prawda nas sens Co było minęło dziś nowe jest trzeba się cieszyć nie chować się Trzeba być pewnym tego co się chce nie wmawiać sobie smutku i łez Tylko polubić to co podał nam los przecież to nie grzech Co było już minęło więc po co wracać skoro dziś nowy wieje wiatr
    2 punkty
  11. @Łukasz Jasiński mam lekkie załamanie nerwowe w powodu pracy:) @Rafael Marius taka perełka ten ogród, trochę zaczarowany:)
    2 punkty
  12. @Dobry, Zły i Brzydki Twój wiersz robi wrażenie – jest w nim dużo światła, duchowej bliskości i pięknych obrazów („plamki słodyczą pachnące” czy „modlitwą do siebie spełnieni” – po prostu czuć głębię intencji). Mam jednak wrażenie, że rytm miejscami się załamuje – w kilku wersach liczba sylab skacze między ośmio- a dziewięciozgłoskowcem. Gdyby metrum było bardziej wyrównane, całość zyskałaby jeszcze więcej lekkości i płynności – a w takim nastroju, jaki budujesz, to szczególnie ważne. Gdyby metrum 8/9 było regularne, czytelnik ustawiłby się przy czytaniu, a tak wyczuwalnie się kolebie. Może warto poprawić, bo mi się podoba i szkoda wiersza :)
    2 punkty
  13. Serce podkowca jak młotem trzepoce. Skąd ten nietoperz? Czy z drzewa spadł, może? Buzię jak dziecko otwiera do płaczu. Nie słyszę dźwięku... U stóp zadrżał maluch. * Ćwierkanie z rana oplotło czereśnie. W czerwone kule zaglądało — weź mnie. Jak niespokojnie! Vulcanus w berecie zadekretował wybrance swe serce. *** To dzięcioł, który ćwierka — czerwony łebek wśród kul czereśni.
    2 punkty
  14. pośród historycznych namiętności dwa życiorysy połączył Most Łańcuchowy Széchenyiego w jedno miasto ze snów zapomnianych w woalce Dunaju Hotel Savoy uchodził za bezpieczny Garmino spojrzał na przyjaciela niczym ojciec ludu w przekrwione oczy smoka a uśmiech dilera był dla nich jak pocałunek Judasza zazwyczaj rosyjska ruletka kończy się jak niezapowiedziana pielgrzymka między uda kobiety tam gdzie tajemnica sztuki i tajemnica życia i tam gdzie bajeczna cisza kiedy rozczarowanie wycierał ręcznikiem koguty zaszkliły okna niebieskimi szybami po czym zwyczajowo weszliśmy razem z drzwiami w cieniu martwego ciała drżał anioł z różowymi skrzydłami w co wciąż nie możemy uwierzyć
    2 punkty
  15. To zdumiewające świat i ja ludzie zjawiska sprawy niebo mój kot i pies ty od tylu lat lecz niestety myślę z niechęcią z dużą dozą zobojętnienia do reszty zresztą też wyłączam z tego psa kota I niebo niektórych? Może nie poznałam ich do końca wiem że mogą przestać kochać w odróżnieniu od psa i kota a niebo zawsze jest piękne nawet gdy szaleje kryje obietnicę
    2 punkty
  16. @Alicja_WysockaKochającemu mężczyźnie czasami kobieta cały świat przesłania... Świat mu przesłania Jadwiga bardzo tyła w Belgradzie dziś to wagowo dwie dawne Jadzie gdy mąż w słońcu leżał miło cielsko jej go przysłoniło czuła że na nim cieniem się kładzie Pozdrowionka Alicjo. @wierszykiNiektóre panie z wagą miewają kłopoty; panowie zresztą też. Napisałem onegdaj na ten temat kilka limeryków: Ponadwymiarowa Henia gruba Henryka sprasza do Warki wielkich facetów nie na pogwarki dla niej rozmiar ma znaczenie więc gdy Zdzich wziął luźną Henię stwierdziła z żalem nie przebrał miarki Maksymalistka anorektyczka dąży w Pakości do osiągnięcia doskonałości gdy w bulimię wcześniej wpadła do sytości chciała jadła dzisiaj podobnie do syta pości Pozdrowionka. @violettaDzięki za te "śliczne treści". Pozdrawiam serdecznie.
    2 punkty
  17. Pierwsze nasze spotkanie... azbyt dokładnie pamiętam, kiedy do niego doszło, na pewno jednak minęło od tej pory co najmniej kilka miesięcy. Ktoś do tamtej chwili całkiem mi aznany - sądząc z wieku, student - zaczepił mnie na styku Lektykarskiej i Długiego Targu, głównej ulicy gdańskiego Starego Miasta, gdy skręcałem z tej pierwszej w tę drugą, spacerując wieczornym czasem, aby pobyć między ludźmi i aby nie siedzieć w hotelowym pokoju. Siebie samego mam nigdy dosyć, ze sobą samym i z własnymi myślami - jako że maluję obrazy, jest to oczywiste i zrozumiałe - lubię przebywać najbardziej. Ale tego wieczoru uznałem, że zrobię sobie od siebie przerwę. Częściową, bo czy spacer odłącza nas od siebie? Ów ktoś - człowiek, który mnie wtedy zagadnął - mógłby powiedzieć - i zapewne powiedziałby - że to wszystko przypadek. Najwyżej zbieg okoliczności, że to akurat ja szedłem tamtędy o tamtej porze, podjąwszy taką właśnie decyzję. Że właśnie on wtedy tam stał, namówiony przez współimprezujących znajomych, aby wyszedł na ulicę, wybrał - przypadkowo, a jakże! - dziesięć osób i zaprosił je na imprezowanie. Przypadkowo - aha! Jak my lubimy ten wyraz, niosący ze sobą przecież nic z prawdy. A nawet gdyby czasem niósł jej cząstkę, to tym razem przypadków naprawdę było zbyt wiele. Właśnie wtedy urodziny Marty. Właśnie wtedy ja w Gdańsku, i to na Głównym Mieście. Właśnie wtedy te pomysły: jej znajomych, aby zaprosić wybranych dziesięciu i mój, aby pójść na spacer. Właśnie wtedy właśnie ten student właśnie tam. Splot okoliczności, którym najwidoczniej sterowała immanentna WszechObecność, prowadzący do naszego spotkania. Dodać należy jeszcze dwie: że to właśnie ja byłem ostatnim zaproszonym i że akurat w momencie, gdy wszedłem, Marta była sama. Usiadła na chwilę, skończywszy układać otrzymane kwiaty w wazonach, z którym to układaniem miała pewien kłopot: z powodu ilości kwiatów i adostatecznej ilości wazonów. Musiała mi wybaczyć, że przyszedłem bez bukietu... - Cześć - powiedziała wtedy tak po prostu. - To ty jesteś ostatnim z zaproszonych z zewnątrz. Usiądź, proszę - wskazała miejsce obok. - Jak ci na imię? Ja jestem Marta, jak już pewnie wiesz, Sebastian miał mówić wszystkim, do kogo i na co zaprasza. Wybacz, że nie podniosłam się do przywitania, ale potrzebuję jeszcze chwilę odzipnąć. Wiesz, to przez kwiaty - wskazała szerokim gestem stojące wszedzie wokół pod ścianami. - Trudno zresztą, żebyś nie zauważył - uśmiechnęła się lekko. Spodobało jej się, że odczekałem z reakcją, aż jej uśmiech przygasł. Dlaczego to zrobiłem? Pewnie wskutek impulsu; zawsze ich słucham i zawsze wychodzi mi to na dobre. - Skoro celebrujesz dzisiaj urodziny - zacząłem powoli, podniósłszy się - to życzę ci... - Mam wstać? - zapytała szybko. Zaprzeczyłem ruchem głowy, po czym kontynuowałem. - Niech solenizantka siedzi. Patrzyła i słuchała uważnie, gdy mówiłem. Na koniec uśmiechnęła się trochę smutno. Zapamiętałem ten uśmiech, bo jak dotąd, odkąd poznałem Martę, był on pierwszym mniej radosnym - wszystkie pozostałe były radosnymi o wiele bardziej. - Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek życzył mi wszystkiego pozytywnego - powiedziała. - Ty jesteś pierwszy. Takim zapamiętałem początek naszej pierwszej rozmowy - a zarazem początek znajomości. Potem były kolejne spotkania, umawiane już bezpośrednio: z miesiąca na miesiąc. Zawsze u niej, przy znajomych. Któregoś razu zapytałem ją o to. - To moi dobrzy znajomi i kilka przyjaciółek, jak już wiesz - odparła. - Od paru ładnych lat, a ty jesteś nowy w naszym towarzystwie. Jak się domyśliłeś, są też czymś w rodzaju ochrony, chociaż wiem już, że od ciebie niczego potrzebuję się obawiać. Jako domatorka lubię siedzieć w domu, a poza tym - czy wypada mi przy nich wychodzić? Przyznaj zresztą: jest sympatycznie, po co zmieniać miejsce? Zamyśliła się i spojrzała na mnie. Jej spojrzenie było długie. Uważne i jakby pytające. - Jeśli przyjdzie czas - mówiła wolno, zachowując poważną minę - a czuję, że przyjdzie, wtedy zgodzę się wychodzić z tobą. Ale... - udała wahanie. Milczałem przez chwilę, upewniając się, co ma myśli. - Nie przyspieszaj - dopowiedziałem. Milczenie i spojrzenie Marty stanowiły odpowiedź. Rozmowa, podczas której wszystko pomiędzy nami stało się oczywistym, miała miejsce już przy drugim z kolejnych spotkań: późnym wieczorem w Niedzielę, 25. Maja... Hua-Hin, 3. Czerwca 2025
    1 punkt
  18. marzy mi się cichy kąt na obrzeżach pięknego włoskiego miasta pizza z serem i lody upalne dni pomiędzy rozmarzonymi nocami sny o tobie upchane w pudełku pozostawione w jakimś zimnym zakątku Polski inne życie inna ja może zostanę Włoszką
    1 punkt
  19. pekawu kapewu mam dzieciństwo w dysfunkcyjnym domu na koncie akty wandalizmu ucieczki i poprawkę w szkole ukradłem wiele owoców cudzych sadów jeden z moich najbliższych kolegów z podstawówki zadźgał ojca schizofrenika 30toma ciosami z czego większość w głowę zawinął w dywan wyciągnął na balkon po czym z kumplami przy piwie pod sklepem wypił oranżadę wsiadł w autobus i pojechał zgłosić się na psiarnię mam w życiorysie nadużywanie używek wszelakich kilka razy byłem jedną nogą po drugiej stronie kilkanaście lat po drugiej stronie spędziłem wciąż biję się z myślami kilka razy niemal się skurwiłem znałem wielu co gonili dragi i krew mam na rękach ale swoją własną szanowni państwo zgłaszam swoją kandydaturę
    1 punkt
  20. 1 punkt
  21. słońce się budzi nowy dzień się weseli los się uśmiecha
    1 punkt
  22. A to nie wiedziałam. Tym lepszy tekst Alicji :-)
    1 punkt
  23. siedzę pod lipą ni trenu ni haiku lipa ta lipa
    1 punkt
  24. @Łukasz Jasiński Dziękuję również :)
    1 punkt
  25. @violetta A co mi do tego? Powinna pani iść do kościoła... Łukasz Jasiński
    1 punkt
  26. Nie wiem, czy tak szczególnie na ząbki zaleca się jabłka, trochę mam obawę, że może zabraknąć takich argumentów dużego kalibru :-) Jak i to, czy Staś ma aż tak szczególnie ogromne serce i oczy, a nie może być po prostu zwykłym kochanym Stasiem. Pamiętam, ze mój syn też nie chciał jeść jabłek. Kiedyś po prostu przysiadła się do nas nasza znajoma na placu zabaw i poczęstowała inaczej pokrojonymi jabłuszkami z pojemniczka i to chwyciło :-) Takie ot, wielkie-małe problemy zwykłych ludzi, przypominające o przemijaniu i prostych zwycięstwach i radościach. Wszystkiego dobrego :-) (I to są prawdziwie wielkie wygrane, namówić do czegoś dobrego :-))
    1 punkt
  27. @andreas Abstrakcyjność komentarza ściga się z abstrakcją wiersza :)) Dziękuję, pozdrawiam.
    1 punkt
  28. @andreas tak ale knury są niezbędne do tego aby były słodkie różowe prosiaczki i koło się zamyka Pozdrawiam serdecznie Kredens
    1 punkt
  29. 1 punkt
  30. są prawdy po które trzeba iść daleko mijać kolejne lata i nadal błądzić a one wierne przy nodze tak oczywiste że aż niewidoczne
    1 punkt
  31. Zanim pewnego dnia, poznałeś wiosną mnie, było mi bez Ciebie tak, trochę dobrze, trochę źle. Szybko upłynął czas i mija dzień za dniem, tak bardzo mi Ciebie brak, a życie jest tylko złym snem. Dzisiaj bez Ciebie jestem już, nie mogę dłużej tak żyć, bo myślę, o Tobie wciąż, i proszę, na krótko choć przyjdź. Życie nie szczędziło nam łez, a kolce raniły róż, lecz razem musieliśmy przez to przejść, sami wśród wichrów i burz. Życie już takie jest, jest czas na radość i łzy, lecz wszystko łatwiej znieść, gdy obok będziesz TY. A gdy nadejdzie dzień, znowu spotkamy się, będzie nam ze sobą tak, jak być powinno, to wiem. 25 lipca 2024 r.
    1 punkt
  32. @iwonaromaJeszcze w brudnopisie mam wierszyk, który niedawno skończyłem; a zaczyna się tak: a gdy uwolnię się już od ciała i poszybuję nad chmury hen kometom będę warkocze splatać by mnie zechciały z wdzięczności nieść Kiedyś go wkleję. Pozdrawiam.
    1 punkt
  33. udawaj, że byliśmy w tej prehistorii, czasach zawieszonego na mosiężnym druciku szkiełka i oczka. że nie wylęgliśmy się teraz, z idyllicznie barwnej niestałości, w epoce będącej prawdziwym kuszeniem losu (i dobrze!). postaraj się zatęsknić za wiekami, w których nie znało się substancji istniejących na prawach logiki, choć tak od niej różnych. niemożliwe? cóż... widocznie jest nam pisana wieczna podróż we flowerpowerwagenie, machinie z kolorowego światła, co sunie po ciemnej szosie, przy której stoją "funkcjonariuszki publiczne" (odwracam wzrok z niesmakiem), a dzieje pełne rozwagi, te bez nas, muszą się zdawać muchą siadającą na powiece, kłujką w zasklepiającej się ranie. zaraz ktoś powie: – do czego miałaby być ta nostalgia – do więzów? – tylko głupi by narzekał! za moment ktoś się popuka w czoło. a ja tylko spoważnieć chciałem. na sekundę i bez trzymanki (e, to jednak niepotrzebne kulturwysyństwo!).
    1 punkt
  34. @sisy89Pomarzyć dobra rzecz. Pozdro.
    1 punkt
  35. @andreas rozbawiłeś mnie Dziękuję 🙂 Bardzo dziękuję za wszystkie serducha i pozdrawiam serdecznie 🙂
    1 punkt
  36. na Ukrainie właśnie kończyła się wojna gdy ktoś poprzestawiał wszystkie zegary świata John Lennon zmartwychwstał by dać światu szansę ostatnią szansę i osobiście wsadzić kwiatek do lufy Greenpeace zasadził milion drzew a puszcza amazońska nie stracila już żadnego pnia pozamykano szpitale z powodu braku pacjentów zagrożone gatunki wróciły do swoich gniazd ocean nie wysechł pustynie zazieleniły się oazą roślin ktoś własnoręcznie zacerował dziurę ozonową i tylko ja ocalałem by obwieścić to światu
    1 punkt
  37. Dziś Grażyna wraz z Januszem Do marketu prędko rusza. Po okazje i promocje, Niespodzianki i emocje, Po sałatę, cztery pory, Trzy rogale, pomidory, Bułek osiem, dwie cebule, Po skarpetki i koszulę. Już wbiegają do marketu A tu – zniżka na kotlety I sześć śledzi w cenie czterech, Innych pokus cały szereg, Oto Janusz biegnie szybko Na stoisko małe rybne, A Grażyna, choć wciąż kicha, Przed klientek tłum się wpycha. Już w ruch żwawe pięści poszły, Komuś z ręki wypadł koszyk, Komuś spadły okulary, Komuś portfel ciemnoszary. Zenek, Zosia i Ambroży, Do psot, harców stale skorzy, Worek ciastek rozerwali, Na podłodze rozsypali. Teraz skaczą po okruchach, Po wafelkach i racuchach, Rurki z kremem depczą żwawo, Skaczą w lewo, skaczą w prawo. Zenek biegnie na stoisko Z batonami (bo to blisko) Do kieszeni wkłada cztery Batoniki (te z karmelem). A Ambroży ruchem szybkim Dwie żelkowe ściąga rybki, Sześć cukierków bananowych I lizaki dwa różowe. Za to Maja pełna werwy, Zrzuca z półek już konserwy, Groszek, liczi, ananasy, (Jak chuligan z szóstej klasy). Na marchewkach i pietruszkach, Pomidorów małych puszkach, Afrykański taniec tańczy, Z półek zrzuca pomarańcze. Nagle z brzękiem i łoskotem Spada sześć słoików z miodem, Na podłodze żółta struga, Jak wąż boa rośnie długa. Już przy kasie jest Grażyna Oraz Janusz z groźną miną, Między dwiema staruszkami Rozpychają się łokciami. Dwieście złotych płacić trzeba, Janusz woła Wielkie nieba! Antypolska agentura Wciąż z rodaków zdziera skórę! Gdy księgowy piegowaty Podsumuje wszelkie straty, Skutki chamstwa i głupoty, Wyjdzie z tysiąc trzysta złotych. Jutro rano kierowniczka (Wiedźmy groźnej imienniczka) Zrobi wielkie ogłoszenie Na wystawie jak na scenie: Choćby wiało, choćby grzmiało I błyskało i padało, Choćby wielka była burza, Tych klientów – nie obsłużę…
    1 punkt
  38. w cudzej dawno niewidzianej twarzy rozpoznaję własne przemijanie jak papierek lakmusowy nasiąkam doświadczeniem nabierając właściwej barwy
    1 punkt
  39. @Stary_KredensMoja sunia kocha bezinteresownie i ja ją zresztą także.
    1 punkt
  40. @sisy89 "Te łzy więzione pod powieką, najbardziej nas pieką." - Sztaudynger
    1 punkt
  41. Zabieram do pamięci, bardzo mi się podoba. Na refren piosenki albo zwyczajną częstą refleksję. Jestem słoikiem od ponad 30 lat. Tego się nie da wydłubać. Bb
    1 punkt
  42. @GosławaTe chlorofilowe strupki przypomniały mi mój dawny limeryk, choć w zupełnie odmiennym klimacie, niż Twój poważny wiersz. Nie ma jak zieleń ponoć w tych sprawach Ewka z Mogilna całkiem zielona a wręcz debilna lecz gdy Janka latem w trawie zabawiała dość ciekawie wcale nie była tak chlorofilna Pozdrawiam.
    1 punkt
  43. @Gosława Może nie o Annie, ale duchy tamtego klimatu są.
    1 punkt
  44. @Dagna Cieszy, że tak mnie rozumiesz. Trzeba sobie radzić, rzekł góral, zawiązując but dżdżownicą, kiedy zerwała mu się sznurówka, serdeczności dla Ciebie :)
    1 punkt
  45. @Naram-sin Dziękuję za odniesienie się do mojego komentarza. Rozumiem, że możesz mieć inne podejście do poezji i jej funkcji. Ja wierzę, że każdy autor — szczególnie na początku drogi — potrzebuje przestrzeni do wyrażenia emocji i szczerości. Wiersze pisane „prosto z serca” to nie koniec, ale często początek drogi twórczej. Można dbać o poziom literacki, nie odbierając ludziom odwagi, by pisać. Zamiast zniechęcać, lepiej wskazać drogę — delikatnie, z szacunkiem. Sztuką jest pomóc mu wzrastać, nie zniechęcać do dalszego pisania. Przyszłam z plasterkiem na zadrapanie — bo czasem wystarczy trochę empatii, by nie bolało bardziej niż musi :)
    1 punkt
  46. @Mati Dudek To nie jest wiersz do nagrody literackiej — ale jest szczery. Nie wyćwiczyłeś jeszcze warsztatu, ale masz prawdziwe emocje do przelania na papier. Z czasem nauczysz się ujarzmiać słowa bez utraty tej autentyczności. Życzę powodzenia :)
    1 punkt
  47. krążę wciąż wokół jednej myśli dychotomii (albo dwoistości?) z jednej strony artysta (poeta!) z drugiej nic nad worek na kości prowadzę tę walkę (za mocno? za duże to słowo? potyczkę?) i nie wiem czy słuchać własnego sumienia czy to już będzie patetyczne? tak głowę wychylę za okno i nie wiem samemu co mówić co czuję - po burzy duch ziemi się budzi czy zapach niedomytych ulic więc głowę chowając pokornie już nie wiem jak witać dzień nowy czy śmiać się i pisać - o słońce! czy może - reaktor jądrowy? myślę - czy Monet by nie mógł malować refleksów na moich kałużach? czy wielki artysta potrafi być mały a mała sztuka potrafi być duża? czym chcę być w przyszłości? spikerem? dziwakiem, gadułą, rzeźbiarzem? czy ludziom zawsze muszę patrzać w serce, czy lepiej im patrzeć na twarze?
    1 punkt
  48. Dlaczego ciągle zasypiamy tu, Choć serca smutne są i znużone? Dlaczego ciągle zasypiamy tu, Choć dni ponure są i zamglone? Bo słońce w południe mgłę przepalić może, A nasze dusze smutku się wyrzec; A różowe zorze w przedwieczornej porze Jaśniejszy poranek mogą przyrzec. I Emily: What use is it to slumber here, Though the heart be sad and weary? What use is it to slumber here, Though the day rise dark and dreary? For that mist may break when the sun is high, And this soul forget its sorrow; And the rosy ray of the closing day May promise a brighter morrow.
    1 punkt
  49. Harfiarz I szumi, ciągle szumi, świat nieokiełznany, Jak gdyby mu kazano, jakby bał się przestać; Wywija się w hałasie, dudni i wykręca, A przecież tak cichutko było przed wiekami. I krzyczy, ciągle krzyczy, słychać go z oddali; Uspokój się, powoli. Wiem, że nie pamiętasz, Harmonii, śpiewu ptaków, prastarego piękna; Tak mocno to kochałeś, kiedy byłeś mały. I głośniej, ciągle głośniej. Przytul się, pomogę; Nauczę cię od nowa cieszyć się melodią. Eolskie opowieści? Chodź, przypomnisz sobie, Jak tworzyć, komponować, której struny dotknąć, By jutro rozpędzony, nowoczesny człowiek, Do twego arcydzieła wreszcie mógł dorosnąć. ---
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...