Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.05.2025 w Odpowiedzi

  1. Mów do mnie prosto A nie Czarny kot Puste wiadro I zakonnica Na targu staroci mnie opchną Mów do mnie prosto A nie Linia na dłoni drogę mi wskaże Lub utknę Zostanę Przepadnę Mów do mnie prosto A nie Rynna odpadnie Przez okno naleje Po mokrej podłodze Chodzić będę Mów do mnie prosto A nie Wymazane na ścianach Prosto Bez kierunku Dokąd zmierzać? Mów do mnie prosto A nie Biegniesz za mną Słowa w kieszeń Do dziś zarzekasz się Tu były Na pewno Mów do mnie prosto ...
    8 punktów
  2. właśnie wczoraj znalazłam pół myśli, całkiem nowej założyłam jej ładne okularki różowe. i tak się rozmarzyłam o niebieskich migdałach, że natchnienie do wierszy no wyobraź, dostałam! tylko brak mi, niestety mimo chęci najszczerszych, zielonego pojęcia przy pisaniu niewierszy.
    7 punktów
  3. pragnę lekkości jedwabiu na rozgrzanej skórze złotem i słonym ciebie morzem w zawadiackim tańcu bugenwilli
    6 punktów
  4. nadejdzie czas na ostatni świt gdy cisza będzie dusiła się w czterech ścianach które zmienią kolor na najciemniejszy jaki znam bez prześwitu jutra kiedyś zaszeleszczę pod czyimiś stopami
    5 punktów
  5. była w nas a my w niej w mijanych spojrzeniach w splocie ust w śmiechu dnia i w dłoniach na przemian chciałem ci dać całe jutro za chwilę spłonienia
    4 punkty
  6. w czerwieni się księżyc gości kwiatach różnej piękności pachnący obietnicami wisi aż po brzegi nimi wypełniony no ale jak go ściągnąć w dół jak usadzić przy stole życia jak porozmawiać o wizjach przeciąganych dzień po dniu czy zrozumie czy wysłucha czy nie skurczy się do kwadry banalnością ziemskich spraw czy to nie odkręci mu wentylka mógłby zacząć się chować a kiedyś całkiem zniknąć
    4 punkty
  7. krecim kopczykiem najwyższa góra ziemi widok z kosmosu
    4 punkty
  8. Szczyt wzgórza minąć jakiś czas temu musiałam A teraz idę w dół - Dziwne, jak go minęłam i sprawy sobie nie zdałam, Lecz rąbek mej sukni o gąszcz jeżyn wciąż się pruł. Myślałam cały ranek, jaką dumę tam poczuję, Jak królewsko będzie mi się stało, Gdy otulona w słońce i wiatr, świat u stóp obserwuję - Lecz powietrze było mętne, widać było mało. Idąc ubitą ścieżką nie czułam wzniesienia, A gąszcz jeżyn wokół sukni się snuł - Nie ma po co próbować zawrócenia, Dalsza droga prowadzi już tylko w dół. I Sara: I must have passed the crest a while ago And now I am going down - Strange to have crossed the crest and not to know, But the brambles were always grabbing at the hem of my gown. All the morning I thought how proud I should be To stand there straight as a queen, Wrapped in the wind and the sun with the world under me - But the air was dull, there was little I could have seen. It was nearly level along the beaten track And the brambles caught in my gown - But it's no use now to think of turning back, The rest of the way will be only going down.
    4 punkty
  9. drzewko po deszczu listki błyszczą jaskrawo w słoneczku zza chmur
    2 punkty
  10. co by się stało, gdybym, zdeterminowany jak jasny gwint, postanowił spakować wszystkie swoje strony świata, dotyki, przytulenia, fragmenty widzianych przeze mnie osób, gdybym, najdosłowniej jak tylko się da, wydarł ze świata każdą powierzchnię, na której kiedykolwiek położyłem palec albo inną część ciała, wrzucił do nieogarnialnie wielkiej walizy stworzone przez siebie neologizmy typu harmidureń, zboczupiradło, ze wszystkiego, co dane mi było dotknąć, o czym pomyśleć, zdarł/zlizał naznaczoną mną politurę, uciekł zabierając zdjęcia i wspomnienia o sobie, zostawił kobiety z wyżartymi dziurami na policzkach i nieco poniżej, okaleczone z moich śladów trotuary, podłogi? co by było, jakbym ścisnął się w duchu do tego stopnia, by, zmieniony w grudkę gorącego bazaltu, zawarł w owym monolicie pamięć o chwilach, gdy byłem gderliwy, dąśliwy (dąsogenny?), rozgrymaszony albo cały w kolorowym nieładzie, gdybym wydrapał z ludzi obrazy mnie przybitego, przepitego, dupka, co mutuje w ateistę-teleewangelistę, lub mętnowzroką małpę rzygająca, jakby przechlała się ipekakuaną? pozornie: nie stałoby się za wiele. ot, ktoś krzyczałby jak wryty, cicho, w stuporze. coś, poddane terapii wrzennej, nigdy nie doszłoby do siebie. pozostało bolesne, wrażliwe, niepotrzebnie zmieszane z toksyczną materią. a w istocie... byłoby przyziemniej, bardziej ponuro. jakby do rozmnażalni smoków zakradł się truciciel, nakarmił młode zwierzęta mięsem, od którego by padły.
    2 punkty
  11. weź mnie do poduszki, przeczytaj. dedykację zlizuj każdym językiem, aż zrozumiesz (kocham cię w esperanto, zatracam bezgłośnie). czytaj dotykami, strona po stronie, aż zrozumiesz (piekła nie ma, nie ma nieba). hulaj pomiędzy stronami, są twoje. rozumiesz? (dla ciebie jestem, dla ciebie).
    2 punkty
  12. ,,Boga się nie udowadnia, Boga się poznaje,, Ks.J.Twardowski świat zadziwia zachwyca i tych co Boga kochają i tych co nie WSZYSCY GO ZNAJĄ świat wspaniały cud czy wiara że powstał z tak wielu przypadków to nie utopia każdy listek owoc kwiat mrówka słoń biedronka ja ty on ona to cud miliardy czy nie za wiele tych przypadków Boga się nie udowadnia Boga się poznaje przez to co stworzył świat Boży cud 8.2023 andrew
    2 punkty
  13. jest taki ból o którym się nie mówi najlepiej wyraża go milczenie
    2 punkty
  14. Piszę do was – niełatwo to ubrać w słowa, Choć byliście tu kiedyś – jak ja dzisiaj, tutaj. Czasem się zastanawiam, czy też pytaliście: „Czemu świat taki jest i po co nam to wszystko? Patrzę na zdjęcia – już pożółkłe, stare, Inne spojrzenie, w oczach błysk – ten sam, nie do wiary. Jakby szeptały: „Wciąż szukamy drogi” – I jakoś robi się - tak spokojniej. Nie jesteś pierwszy – nie będziesz ostatni! Każdy gdzieś idzie, czegoś szuka, czasem błądzi, Przed tobą, ktoś też już wołał: „o co tu chodzi?” Trzeba się wsłuchać – ale sercem, a nie głową. Piszę do was – może kiedyś przeczytacie, Ten list z szuflady – może go zachowacie. Nie wiem, czy wasz świat będzie lepszy, czy trudny, Ale piszę wam prawdę – proszę zrozumcie. Może będziecie się wahać, jakby pękła wam dusza, Może cisza odpowie – zamiast ludzi. Ale wiedzcie – to już było, nic nowego – Nie jesteście pierwsi. Nie będziecie ostatni. Nie trzeba znać wszystkiego od razu. Choć nie masz mapy, podążaj swą drogą Żyj z sercem otwartym, żyj bez lęku, A Życie odpowie Ci – tak po kawałku. Piszę do siebie – z jutra, z rana, Gdy znów pogubię myśli i wątek. Pamiętaj: w życiu nie wszystko musi się składać, Wystarczy próbować – i nie przestawać! Może te słowa gdzieś zginą po drodze, Moze ich nikt nie przeczyta. Ale to samo pisanie coś we mnie porusza – Jakby ktoś szeptał: „ja też tutaj byłem”. Bo Każdy niesie coś ważnego ze sobą. Choć nie zawsze wie, co to oznacza. I choć te pytania wracają jak wiatr - na nowo W samym szukaniu – jest już odpowiedź. a tak to brzmi:
    2 punkty
  15. @Naram-sin Hmm, grafomania... Nie zaprzeczę 😊 Cześć Viola 😉 Cześć Rafał, mam w pracy nowego kolegę. Ma na imię tak jak Ty 🙂
    2 punkty
  16. Moje dzieciństwo zarosło trawą, pamięć nieliczne ścieżki odświeża, by nie zapomnieć drogi do domu, chociaż pierwszego już dawno nie ma. Zatarły ślady strzechy i pola, umilkły miejsca sercem związane. Jednak wspomnienia mgiełką okryte, budzą mnie czasem nad samym ranem . I snują myśli w barwne kilimy i przeplatają w tamtej osnowie, słowa wdzięczności za piękne lata, które już tylko wierszem wypowiem.
    2 punkty
  17. Statek A niebo wtedy było bezchmurne, słońce mocno odbijało swoje przezroczyste blaski o błękitne widnokręgi morza... Na podstawie powyższego zdania można sobie wyobrazić piękną miejscowość nad morzem, a tam pewnie panuje spokojna cisza, słowem - Eden. Jednak pozory mylą, morzem kołysał silny wicher i nie był to zwyczajny wicher, tylko: nadlatujący ze czterech stron świata. Celem ataku Wschodu, Zachodu, Północy i Południa był statek i nie był to zwyczajny statek: po utracie wiary był pełen obłudników - nosił miano Hipokryzji. Taki stan rzeczy obserwował emisariusz z białego tarasu budynku, który znajdował się na bezludnej wyspie. W rzeczywistości nie była to bezludna wyspa, tylko: Bezludna Wyspa, każdy śmiałek, usłyszawszy legendę o Bezludnej Wyspie i wyruszając na jej poszukiwanie - nigdy już nie wracał. Bezludną Wyspą byli emisariusze z Wyższej Szkoły Rycerskiej - zapoznani ze Średniowiecznym Kodeksem Rycerskim, funkcjonowali oni w nieformalnym zrzeszeniu organizacyjnym pod nazwą Republikańskiego Obozu Narodowowyzwoleńczego, a przez wtajemniczonych byli krótko nazywani - ronowcami. Bezludną Wyspę tak naprawdę wyróżniała próżnia, która w istocie była parawanem bezpieczeństwa i z tego powodu była niedostępna dla zwykłych śmiertelników. Emisariusz, nie wyróżniając się niczym od zwykłych ludzi - patrzył zdumiony na statek i nie był zdumiony tym, co działo się na zewnątrz, tylko: w wewnątrz statku, mógł to widzieć dzięki nadprzyrodzonym zdolnościom, jednak: korzystając z takiej zdolności - zużywał bardzo dużo energii i przez to był z góry skazany na przedwczesną śmierć psychiczną. A ten emisariusz, który widział zdumiewającą i przerażającą rzecz - to: Wielki Mistrz Koronny i jako wychowanek Wyższej Szkoły Rycerskiej - Średniowiecznego Kodeksu Rycerskiego - pielęgnował on główne fundamenty nauki etycznej: lojalność i wierność wobec swoich współtowarzyszy, więc: zrelacjonował on im całą niepokojącą sprawę. Tymczasem jego lojalni i wierni współtowarzysze, Wielcy Mistrzowie, a było ich dziecięciu - po wyciągnięciu logicznych wniosków i żmudnej analizie socjologicznej - przekazali zdumiewającą i przerażającą wiedzę Mistrzom. Z kolei setka Mistrzów po długotrwałej naradzie - postanowiła napisać raport na ten temat i po opatrzeniu go w klauzulę: tajne specjalnego znaczenia - przekazała raport Wielkiemu Towarzyszowi Koronnemu. Po przeczytaniu i długiej zadumie: Wielki Towarzysz Koronny zwołał zebranie, na które stawiło się dziecięciu Wielkich Towarzyszy - najwierniejszych jego współtowarzyszy i każdy z nich otrzymał kopię raportu w celu zapoznania się ze zdumiewającymi i przerażającymi faktami. A ci ostatni już w formie mówionej postanowili przekazać zdobytą wiedzę Towarzyszom, a była ich okrągła setka, dalej: obowiązkiem Towarzyszy było wyspowiadać się ze zdumiewającej i przerażającej wiedzy Wielkiemu Uczniowi Koronnemu - co też każdy z nich uczynił to w sposób bardzo szczery. Wielki Uczeń Koronny i dziesięciu Wielkich Uczniów po krótkiej naradzie podjęli decyzję, że o zdumiewających i przerażających faktach należy napisać książkę w formie tezy, antytezy i syntezy, która byłaby wydawana tylko w zamkniętym obiegu, również: wydali wspólne oświadczenie - sprawę należy ponownie zbadać, dokładnie: sprawę należy ponownie zbadać w głębokiej tajemnicy ze względu na bezpieczeństwo społeczne i ideę państwowotwórczą - prawidłową funkcjonalność systemu. Tego zadania podjęli się ostatni w hierarchii Uczniowie, na których również spoczywał bezwzględny obowiązek dochowania tajemnicy, także: dbanie o bezpieczeństwo wszystkich emisariuszy, tak: wszystkich bez wyjątku. A teraz niebo nie było bezchmurne, szalała niesamowita burza, a największa gwiazda na niebie - umarła, horyzont zachodu pokazywał mieszane barwy czerwieni i czerni... Pośród warczenia grzmotów, oślepiających świateł błyskawic i niemiłosiernie wściekłego wichru - idą spokojnie do celu emisariusze Bezludnej Wyspy, a z piekielnie czarnego nieba nie spadła nawet jedna kropelka deszczu, tak: właścicielką Sztucznej Pogody była Nienawiść, patronką misji Bezludnej Wyspy - Miłość i to ona pełniła rolę parasola ochronnego, stanęły sobie na drodze dwa przeciwstawne żywioły, więc: wojna, wojna i wojna! Po dotarciu do celu: Uczniowie nie ujrzeli statku, tylko: bardzo głęboki wir na pełnym morzu, który posiadał wyjątkową siłę przyciągania - tak działa Zło i nagle dopadła ich bezradność i dezorientacja... I usłyszeli dźwięki Obłędnej Muzyki, którą tworzyła Orkiestra, zrozumieli, że są w pułapce bez wyjścia - na statku, zrozumieli: oto zdumiewająca i przerażająca scena, zrozumieli: trafili na ostatni akt przedstawienia - scenę, rozumiecie, panie i panowie? Na statku Hipokryzji orkiestra grała Obłędną Muzykę, a z nadprzyrodzonej zdolności emisariuszy na zawał serca zmarł Dyrygent - upadł on na własną trybunę: z jego twarzy zaczęła osuwać się biała maska - symbol czystych intencji... Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe maski - symbol czystych intencji, białe maski widzieli tylko emisariusze, którzy mimowolnie poddawali się nastrojowi panującemu na statku Hipokryzji, nastrój był wyjątkowo miły, przyjemny i ciepły dla ciała, umysłu i duszy, tylko: bezczelni ignoranci z czystym sumieniem byli zdolni zachować stan pełnej świadomości - przytomność ciała, umysłu i duszy, wśród całej setki Uczniów znalazł się tylko taki ten - jeden. Taki ten jeden jedyny! Ten jeden jedyny z całej setki Uczniów! Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe rękawiczki - symbol szlachetnych intencji... Rozgrywający dramat oglądał zasmucony ostatni z ostatnich Uczniów: jego współtowarzysze są już na zawsze straceni i nie mógł nic zrobić - mógł tylko uratować siebie samego, a nie mógł nic zrobić z jednego powodu: statek Hipokryzji pomału tonął z własnej nieprzymuszonej woli. A jeszcze nie tak dawno mówiono, że jest on tak wyjątkowo odporny i bezpieczny, więc: zrezygnowano z szalup i kotwic, tragedia polegała na tym: tańczące pary z głupoty i naiwności dały wiarę, teraz ty, posłuchaj: co o mnie mówiono - dałeś temu wiarę? Minęło wiele lat: Wyższa Szkoła Rycerska wychowała nowych Uczniów i uroczyście otwarto Muzeum Nowego Świata, w którym znajdował się wrak statku Hipokryzji - był on tylko cieszącą się dużym powodzeniem atrakcją, a nie przestrogą na przyszłość. Panie i panowie - pary: na twarzach białe maski i na dłoniach białe rękawiczki - symbol czystej i szlachetnej intencji, panie i panowie - pary: zachwyceni - tańczą, tańczą i tańczą, głośniki muzealne grają Obłędną Muzykę: zachwyceni wspaniałą legendą - mają w głębokim poważaniu wnioski wynikające z historii statku Hipokryzji. Tylko Uczeń, któremu udało się wydostać z tonącego statku: był w pełni świadomy i przytomny, doskonale wiedział jakim celom służy Muzeum Nowego Świata i opuściwszy pralnię mózgów - udał się w nieznaną nikomu dal... A niebo po prostu było bezchmurne, promienie słońca niemiłosiernie grzały kulę ziemską - mały skrawek świata, uparty zapał słońca studził okazjonalny wietrzyk, morze błękitne falowało raz w jedną i raz w drugą stronę, nie było to zwykłe morze - to było morze potęgi nieba, na które patrzył wyblakłym wzrokiem emisariusz i po długiej zadumie opuścił głowę ku ziemi, a na jego policzku można było zauważyć purpurową łzę - zasiała ona Bezludną Wyspą Czarną Różą... (z tomiku: Kowal i Podkowa) Łukasz Jasiński (Warszawa: 2006)
    1 punkt
  18. Czymże ja jestem, wobec Ciebie Panie? Ziarnkiem piasku na pustyni. Kroplą wody w oceanie. Czymże ja jestem, wobec Ciebie Panie?
    1 punkt
  19. Tak nazywało się i nazywa nadal to miejsce. Ta przestrzeń. Pomyślana, zaplanowana i stworzona przez Katarzynę. Początkowo przez nią i jej męża, a potem kreowana przez kolejne osobowe energie, które zatrudniała. Gdańsk, Powroźnicza 19 łamane na 20. Kto nie wierzy, proszę sprawdzić. Ulica poprzeczna w prawo do Długiego Targu, po wejściu w nią zaraz za narożnym budynkiem po lewej stronie. To miejsce i zarazem przestrzeń, jak już nadmieniłem. Odkąd zacząłem odwiedzać je/ją ponad dwa lata temu, zmieniło się wiele. Nic dziwnego: każde miejsce to energia, każda przestrzeń to energia. A energia jest - z natury rzeczy - zmienną. Katarzyna wyszła za mąż, zmieniła nazwisko. Zmieniła się - i zmienia - wciąż sama w toku życiowych doświadczeń. Odeszły stamtąd osoby, które znałem: Anna, wymieniona w jednym opowiadań i Gabriela. Nazwiska są aważne. Ważne jest, że bez nich Port Royal - Królewska Przystań - jest innym miejscem. I inną przestrzenią. Pozostały inne osoby: Karolina i dwie Aleksandry. Ta pierwsza z ciągle napiętą uwagą, z pozostałych dwóch jedna nie do końca sprawdza się w roli kierowniczki, druga kłamie. Bezczelnie prosto w oczy. Jest fałszywa i alojalna. Być może zdziwisz się, Czytelniku, że Autor tych słów, Corleone11, pozwala sobie pisać negatywnie. Autor przedstawia ocenę osób - osobowych energii - na podstawie poczynionych przez nich działań. Chwali, gdy jest co i gani, gdy potrzeba. Nie oddala się nawet na krok od obiektywizmu. Od prawdy, która - jak często bywa - danym osobom o nich samych jest awygodna. Cóż, Autor tych słów w tym wcieleniu również zrobił to, co zrobił, czego ma pełną świadomość. Cóż po raz ponowny: każdy postępuje tak, jak w danej chwili ocenia, że powinien. Biorąc pod uwagę - lub nie - i licząc się - lub nie - z oceną tychże osobowych energii, których owo postępowanie dotyczy. I dotyka. Raduje lub rani. Tak więc, Port Royal... Dla mnie, Autora tych słów, czas skończyć przygodę z Tobą. Czas z Tobą. Co dałeś, wziąłem. Co zabrałeś, odeszło. Dziękuję i trudno. Nasze drogi rozchodzą się. Ale czy to nie naturalna - energetycznie - kolej rzeczy? Zmieniłeś się. Ja, Corleone11, też jestem już inną osobą, gdyż i moja energia zmienia się wskutek moich decyzji. Zapamiętam Cię. Na Twoje miejsce przyszło inne. Na Twoje miejsce przyszła inna przestrzeń. I inne osoby: Alicja, Amanda, Iwona i Karina. Oraz Martyna. Co stanie się w przyszłości? Miejsca i przestrzenie odsłaniają się powoli, krok za krokiem. Samodecydując i współpracując z czasem. Pokażą zatem. Czas pokaże. Zmienność bowiem jest, zgodnie ze swoją naturą, zarówno w nas, jak i przed nami. Gdańsk, 3. Maja 2025
    1 punkt
  20. Zginęło echo i mgła zgubił się wiatr przepadły sny i marzenia Nie ma miłości jest tylko żal smutek rządzi i ciemna dal Gdzie szukać tego co ozdabia kram pełen wzruszeń uśmiechu i prawd
    1 punkt
  21. i wszystko będzie wszystko jest także teraz tylko się nie fokusuj
    1 punkt
  22. U mnie też pewnie nie jedną znaną osobę by się spotkało. Ludzie czasem przyjeżdżają z odległych stron, by tutaj głosować.
    1 punkt
  23. To masz dodatkową motywację, a może nawet pierwszoplanową?
    1 punkt
  24. @Rafael Marius jest dobrze, nie muszę grzać. Jak jestem w szlafroczku, to jest ciepło. Po mieszkaniu chodzę w leginsach, w bluzce cieplejszej, jest okej. Dobra kawka, pyszne owoce, czego chcieć więcej. Dzisiaj musiał zadzwonić do play i zamówić internet, we wtorek już będę mieć lepszy, bo Orange to słabizna. I love PDF nie działam mi:) ja pół pracy mam na tej aplikacji.
    1 punkt
  25. Dzisiaj to już prawdziwa zima. Tylko 6 stopni i duży wiatr. Nawet dzieci w przedszkolu nie wyszły na zewnątrz. Ocieplenie zapowiadane na środę, choć słońce może być wcześniej. U Ciebie w domu pewnie zimno?
    1 punkt
  26. Tak sobie ktoś wymyślił, a biblijnie jest to znak przymierza między Bogiem i stworzeniem, że nie będzie więcej potopu na ziemi.
    1 punkt
  27. No wiesz Violka, mogę sobie przewidzieć, że jak nie zabiorę parasola, a będzie padać, to zmoknę, jak nie zjem, to będę głodna, a jak się nie wyśpię, to będę niewyspana. Ale przecież nie wiem, co może stać się za godzinę czy jutro, czasy są niepewne, życie nieprzewidywalne. Trochę zależy od Ciebie, ale nie wszystko. Podziwiam Twój optymizm :)
    1 punkt
  28. Masz, masz:). Pozdrawiam
    1 punkt
  29. @Dominika Moon Przejmujący wiersz o tym, że nie wszystko da się zrozumieć, gdy mowa pełna jest symboli i tajemnic. Czasem najtrudniejsze i najważniejsze słowa to te najprostsze. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  30. nocą w krwawych ślepiach białego niedźwiedzia gwiazdy migocą jak znicze przy pomniku przyjażni polsko-radzieckiej pan pali? dym z ust i w tym samym czasie lubieżne spojrzenie obezwładniają mnie pani się czerwieni a ja podziwiam owoc matki ziemi w kobiecej postaci nie wierzę że jakikolwiek mężczyzna potrafi wspiąć się po białym welonie nie używając dłoni moja droga w masie rzeczy materialnych jesteś czystym tchnieniem świata w śnieżnej chmurze nad Placem Słowiańskim kryształki lodu dzwonią na alarm Lifting2025
    1 punkt
  31. @Jacek_Suchowicz dziękuję i pozdrawiam :) @Waldemar_Talar_Talar dziękuję, pozdrawiam również :) @Naram-sin dziękuję za podpowiedź, poprawię. Pozdrawiam. @violetta dziękuję!
    1 punkt
  32. Bardzo ładny, liryczny:)
    1 punkt
  33. @violetta Co to za życie, w którym nie ma już żadnych tęsknot, nie ma już do czego dążyć, czego szukać, o co pytać?
    1 punkt
  34. Zasłaniamy własne rany i słabości, gładką mową i uśmiechem przyuczonym do relacji powierzchownych, gdzie wygodniej jest pokazać swoją duszę z jasnej strony. Miałkie słowa nie udźwigną zrozumienia, a milczenie zatuszują głośnym śmiechem, który lubi pokaleczyć wspólną przestrzeń i powraca znów upartym, pustym echem. Czasem jednak, gdy głos traci równowagę, łza odważnie zdradza wszystkie konwenanse. Właśnie wtedy jest ta chwila najprawdziwsza, która sobie i drugiemu daje szansę.
    1 punkt
  35. a po co na dół ściągać księżyc pozbawić ludzi nocnych marzeń błogiego snu w tej ziemskiej nędzy złudzeń że coś się jeszcze zdarzy pozdrawiam
    1 punkt
  36. nadejdzie czas na ostatni świt cisza wsiąknie w przebarwione ściany by wraz nimi rozpuścić się w nicości a oni przyjdą ciebie powitać twój nieruchomy wzrok wpatrzony w punkt wyciśnie łzy na twarzach obecnych będziesz widzieć jednych i drugich ci ziemscy tylko się będą domyślać pozdrawiam
    1 punkt
  37. Witaj - mi też się podoba - Pzdr.
    1 punkt
  38. W jaki sposób?
    1 punkt
  39. A co z owocami? Kwiaty nie zakwitają na próżno.
    1 punkt
  40. Zastanawiam się, czy Calineczka była naprawdę szczęśliwa.
    1 punkt
  41. Jest to jedno z tych zabójczych sformułowań, które zasadniczo zabijają cały wiersz. Ileż to razy napisano, że ziemskie sprawy są banalne, życie szare, ludzie obojętni, świat nas nie rozumie, itd. Nie wiadomo, czy to ma być wiersz rymowany, czy wolny, czy ma mieć jakiś rytm (bo też każda linijka pod tym względem żyje swoim życiem). Pomysł ze znikającym 'księżycem frasobliwym' jak najbardziej do wykorzystania, ale w lepszym tekście.
    1 punkt
  42. biegnę pomimo i daję ponadto złe myśli nie mają posłuchu jestem podatna więc ciągle na skraju lecz zanim uśmiecham się w duchu
    1 punkt
  43. jak Słowackiemu smutno mi Boże wciąż mnie dopada ów splin ten drań bo żebym chociaż nie śmierdział groszem lecz forsy więcej niż lodu mam spokojnie żyję w wolnej ojczyźnie i z dobrym zdrowiem nie jak nasz wieszcz lubię o wierszach także pomyśleć jednak chcę w wersy pogodę wpleść a się zarażam chandrą jak dżumą od swoich ziomków grobowych min więc pytam Panie czy to tak trudno z ciepłym uśmiechem przez życie iść
    1 punkt
  44. Niech mi który powie teraz inaczej bo wiersz jak zawsze jest doskonały a ja nie jestem jakimś wierszokletą tacy gdzieś na portalach piszą raczej Nazwisko noszę też nawet Wspaniały i jestem nieocenionym skarbem poetą dobrych poetów dziś ani słychu i widu chociaż piszą tak liczni panowie i panie Ale nic nie jest tak dobre ani oryginalne jestem najlepszy i mówię to bez wstydu bowiem inni piszą straszną grafomanię a poza tym często treści są takie banalne Jestem jedyny najprawdziwszy Poeta to dla was żem napisał udanego soneta
    1 punkt
  45. @andreas Masz rację, czasem bywa trudno z tym uśmiechem
    1 punkt
  46. oj z tym uśmiechem pachnie mi swoisko ktoś go przerabiał na hasłach był już wiem pamiętam wywalę prosto idzie o Polskę ktoś wciska kit ja mam nadzieję że ów wiersz wyżej z owym sloganem nie łączy nic choć spada dzietność aborcja idzie naród się kurczy - ktoś chce by znkł przypomnę pierwsze lata komuny bieda wokoło i prądu brak a świat zalewał dziecięcy strumień czy prąd i dzietność coś z sobą ma :))))
    1 punkt
  47. Na ozdobnym półmisku serwuje stek bzdur, przyprawiony domieszką ironii, obietnice, okraszone słodkimi słówkami, dodaje szczyptę jadu, jako wzmacniacz smaku, kusi obłudy sztucznym aromatem, podlewa sosikiem prób manipulacji i dekoruje dzieło kleksikiem zawiści. Tworzy więc całość identyczną z naturalną.. Jeszcze wszczepia- gdzie się da- wirusa, by czerpać zysk z udawania leczenia marnym placebo. Jakie trucizny skrywa pod beszamelem kłamstw?
    1 punkt
  48. Może wystarczy świt spokojny, barwiący niebo srebrnym blaskiem, by dzień w zaciszu jasnych myśli, pozwalał trwać pomimo wszystko. I może starczy ciepły wieczór, z czułością dłoni dobrze znanych, gdy zachód ufnie żegna słońce, choć nie wie co jest za górami.
    1 punkt
  49. Czarny kawaler Straszliwy głos kwilącego niemowlęcia Wywlókł mnie z ustronia mego zacisza. – Próbuję złapać okiem com uchem słyszał. Mrok, co widzę nie daleko stóp dotknięcia Złapałem in flagranti! - (cóż za brak manier), Na szaro-białej pannie czarny kawaler, [kot]. Przepłoszenie Łopot zerwał się nagle z porywem wiatru – Potop dźwięków, choć coraz bardziej ucichał, To lot coraz bardziej stawał się mi widny. – Łotr kot, znów on, za mną: skryty, dumny, winny. „Kocia schadzka” – ilustrował program „Imagine”, pod moje dyktando.
    1 punkt
  50. @Łukasz Jasiński raczej porównałbym się do wodza który idzie na czele i prowadzi całe wojsko do boju dając przykład i morale walcząc razem ramie w ramie. wiec to nie to że kieruje, ale ich prowadzę , nie mówię do boju stojąc za ich plecami ale ruszam pierwszy i mówie za mną a oni idą
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...