Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.11.2023 w Odpowiedzi
-
Kropił jesienny deszcz, nam się nie chciało jeść, bo byliśmy tak sobą zajęci. Kelner kiwnął na znak, że już pora iść spać, nie zjedzone spaghetti al dente. Założyłeś mi płaszcz, co kupiłam na dniach, zauroczyć cię chciałam czerwienią. Wzięłam swój bukiet róż. Ach, wręczyłeś mi tu! Me uczucia się nigdy nie zmienią. Wieje jesienny wiatr, nam się nie chce iść spać, podrepczemy alejką wtuleni. Kelner zamknął już drzwi, w mroku: cienie i my. Cienie -smutne, my- rozanieleni.9 punktów
-
Miłość Chciałbym wyłowić z bezbarwnej otchłani ostatnie kolory tej pięknej jesieni. Chciałbym przywołać myślą wiosenną raz jeszcze czas, którego już nie ma... Chciałbym malować twoimi dłoniami ten świat niebieski, który już znamy, zapisać strofy w srebrnych zwierciadłach, I zamknąć w przestrzeń ten czas niemały. Chciałbym... Kocham ten moment, kocham niezmiennie. Imienia nie znam bo jeszcze nie wiem, Jak przyozdobić słowa srebrzone, Jak zapamiętać chwile bez ciebie... Chciałbym napełnić dzbany barwami, Niech płyną w odmęt, niech płyną stracone. Niech stanie się światło, niech gwiazda mami, Niech będzie przyszłość zaraz za słońcem. Chciałbym... ... Wiersz powstał pod wpływem dyskusji dwóch pań na naszym forum o tym jak banalna i beznadziejna jest miłość i w ogóle taki tytuł wiersza. Czy naprawdę jest banalna, oceńcie sami.8 punktów
-
Small Talk Naprawdę się w tym gubię, no bo ileż można? Stanęła przy mnie w windzie jakaś tam osoba, I pyta o kanapkę - że jej się podoba, Że niby bardzo pyszna, ładna i najzdrowsza. Wysiadła, no nareszcie, super, że już poszła… Kolejna znów nadchodzi, wsiada i od nowa Zaczyna się łańcuszek: Ależ się pan schował, Jechałam dzisiaj z panem, pewnie pan nie poznał… I wciąż ich to nie nudzi, w kółko, wciąż to samo, Jak gdyby się martwili, że znów nie zrozumiem Sentencji, które przecież słyszę co dzień rano, A które już z pamięci recytować umiem. Uciekam, by kanapką móc się wreszcie zająć; Z daleka ktoś mnie wzrokiem szukać już próbuje. --7 punktów
-
Czyżby to był koniec? Nic już więcej nie ma? Ściana za wysoka i zamknięty temat? Czyżby nic już w dali nie czekało na mnie? Czyżby to był koniec, tak dziwnie i nagle? Czyżby żadnym sprytem nie dało się obejść? Ani nawet cudem wspiąć się, przejść, przeboleć. Takie rozwiązanie spada prosto z nieba. Co ma zrobić umysł, gdy już więcej nie ma? Nici z targowania i Bóg nie pomoże. Koniec trasy. Koniec! to nie pauza w drodze.7 punktów
-
Gdybyś tylko wiedział… Ile myśli w mojej głowie o tobie. Ile westchnień nad niedopitą kawą. Ile snów ułożonych pod poduszką. Ile dni pustych co płyną niemrawo. Gdybyś tylko czuł… Jak łza z tęsknotą spływa po policzku. Jak obejmuje Cię moje spojrzenie. Jak każdy dowód twojego istnienia serce moje delikatnie wprawia w drżenie. Gdybyś tylko wiedział… Poprawiłbyś lekko kosmyk moich włosów i powiedział: „ Daj spokój”.5 punktów
-
Tak samo grał już kiedyś - pamiętam, Nałgał gałęzi nagiej batutą, Że nam pisane jest jakieś jutro. Strzeż się, nad wszystko strzeż dyrygenta! By nie tknął szyby, ręce mu utnij. Nie może sięgnąć złudzeń membrany, Bębnić, że dla nas są przewidziane Wspólne melodie inne niż smutek. Wiał dziś podstępnie - szumem w harmonię Wejść usiłował z moją pamięcią, A gdybym w okno nie huknął pięścią, Nuciłbym za nim - byłoby po mnie.5 punktów
-
znów zapragnąłem mielić palce lizać saletrowe suszone lśniące pętko najlepszej wierszokiełbasy od rzeczy... do rzeczy wzrusza mnie powaga to ujęcie spraw na teraz prześlizgnął się jeden dzień wyglądając szorstkiego jutra za mało mam choć nigdy więcej wczoraj podpowiedź już znasz - kolejne zdjęcie kota *** post scriptum przepraszam ale za cholerę o czym wiersz ***5 punktów
-
że ograbiam z siebie świat niebo ziemię miłość i że po kawałku jest ich - bez mojego ciężaru i kształtu mniej musiałam sama się rzeźbić i nieść nie wiedziałam jak4 punkty
-
4 punkty
-
A przejrzysty będzie czas, Transparentny - niezauważalny, Żar naszych emocji, chłodny Gdy poddamy się tej chwili, Teraźniejszości poczujemy się godni Zaplątani w cudzego życia sieciach, Postradaliśmy zmysły, żyjąc tylko nimi Przekomarzając się z odbiciem w lustrze, Wierząc w swoje własne twarze Zostaw wszystko czego nigdy nie posiadałeś, Zabierz to co już masz w sobie, Ujrzyj płótno co kryje się pod obrazem Z dala od krainy marzeń, przeszłości poparzeń, przyszłościowych wydarzeń.4 punkty
-
Ja od dzieciństwa tak nie miałem Jak inni mieli — nie widziałem Jak inni widzieli — pasji mych Nie czerpałem ze źródeł wspólnych— I nie ze wspólnych źródeł brała Się ma rozpacz — ani nie grała Radość w sercu do tych samych gam— To co kochałem — kochałem sam— Wtedy — w dzieciństwie — gdy zaczęła Się burza życia - wypłynęła Z głębin tego co dobre i złe Tajemnica co wciąż wiąże mnie— Z krynicy gdy wodą broczy— Z cynobrowych górskich zboczy— Ze słońca kiedy mnie otacza I jesienny blask roztacza— Z błyskawicy co przebija Niebo i chmury gdy mnie mija— Z huku grzmotów, aż po burzę— I z kształtu ujrzanego w chmurze (Gdy reszta Nieba niezmącona) Zobaczyłem tam demona— I Edgar (1826): From childhood’s hour I have not been As others were—I have not seen As others saw—I could not bring My passions from a common spring— From the same source I have not taken My sorrow—I could not awaken My heart to joy at the same tone— And all I lov’d—I lov’d alone— Then—in my childhood—in the dawn Of a most stormy life—was drawn From ev’ry depth of good and ill The mystery which binds me still— From the torrent, or the fountain— From the red cliff of the mountain— From the sun that ’round me roll’d In its autumn tint of gold— From the lightning in the sky As it pass’d me flying by— From the thunder, and the storm— And the cloud that took the form (When the rest of Heaven was blue) Of a demon in my view—4 punkty
-
Portalowy skwerek. Ten dzień pamiętam przez mgłę. Słońce przebić się chciało. Skwerek pośrodku miasta. Wokół ludzi zbyt mało. Szedł z opuszczoną głową choć miejsce na laury miał. Ten który zdradził słowo, ambicje ukryte w kieszeniach, powoli krok po kroku… Świadomie został sam? Ona na skwerku czekała. Może widzieli się już? Wenus z dawnych obrazów. Zawirował jej świat? Spotkali się po raz pierwszy? Nagle przyszło olśnienie… Portal ich objawieniem i dzisiaj to ich czas. Rozmowy ich będą ciszą? Czy w głowie kreślą plan? Łzę na policzku on zetrze wytartym rękawem swym…. Przysięga przegrana z Portalem zabiła Wieczności smak.3 punkty
-
mój dom to nie tylko ściany i przestrzeń wpisana w obecność lecz miejsce na rozgwar ze zgodą na ciszę remedium na prozy konieczność3 punkty
-
umierała od głowy potem od nóg w niskiej trumnie zobaczyłam swoje kości bardzo szczupłe długie ręce z guzami przy nadgarstkach narośla na czaszce za uszami i resztę którą ukrywam kładąc kolorowe sukienki błyszczące kolczyki o fantazyjnych kształtach pracowita milcząca jak ja nigdy nie ścinała włosów wnuczka tundry i błota nieprzenikniona prosta jak2 punkty
-
co to jest grzech czy to chwila słabości czy niechciany błąd a może grzech to prawda o człowieku który nie te otworzył drzwi co to jest grzech pytam was pytam siebie mając nadzieje że na końcu życiowej drogi uświadomię sobie czym on był2 punkty
-
komu zniszczono kochaną rzecz na jego oczach dla niszczyciela to tylko rzecz więc jest niewinny (?) dla mnie - część mnie ale boli jak całość2 punkty
-
pręgi na plecach mrok latarnia gaśnie ostateczny cios bez kalejdoskopu konasz jaki więc sens gdy tęcza jest zmieszana z szarym tłem2 punkty
-
Bezlitosna marność Co zrobić mam, gdy wszystko jest rozmyte I wciąż poplamione, choć nie rozumiem, Dlaczego i z plam obmyć się nie umiem. Gdzie skazy? Gdzie są skazy te ukryte? Gdzie, gdzie? – Gdzie leży to, Czego ja dzisiaj, teraz szukam? Nie mogę spytać. – Co? Czy zniknę i siebie oszukam? Co czynić mam, gdy płoną domy moje? Nie wiem – jestem mały, jestem najmniejszy! Gdzie jestem? Kim? Ja – coraz pustszy, mniejszy? Nie ugoszczą mię królewskie ostoje! Gdzie, gdzie? – Gdzie leży to, Czego ja dzisiaj, teraz szukam? Nie mogę spytać. – Co? Czy zniknę i siebie oszukam? Gdzie leży, gdzie leży, czego szukam? Wszystko, co tworzę – leży i gnije! Czy ja samego siebie oszukam, Gdy powiem – (powiem) – iże już żyję? Gdzie leży, gdzie jest to, czego szukam? Wszystko, co tworzę – leży i gnije! Czy ja samego siebie oszukam, Gdy tylko powiem – (powiem) – że żyję? Gdzie, gdzie? – Gdzie leży to, Czego ja dzisiaj, teraz szukam? Nie mogę spytać. – Co? Czy zniknę i siebie oszukam? Pierwszy mój wiersz ze średniówką.2 punkty
-
Jakieś truchła, rozwarte gęby maszkaronów… To tu, to tam nieznośne pokrzykiwania, mlaskania oblizujących się lubieżnie zwidów. Ich czerwone usta, nabrzmiałe, przekrwione usta… Ich rozwarte, bliskie śmierci ramiona, jak te poroża wyostrzone cierpieniem. Kto tu jest? Ja tu jestem Chodzę wkoło, błąkam się, rozgarniam z metalicznym pogłosem jakieś porzucone sprzęty, radiole, kineskopy starych telewizorów… Cuchnące trupim tłuszczem, zastałym w trzewiach frezarek smarem. Pełno ich tu. Podnoszę z podłogi, upuszczam. Odrzucam, podrzucam, przerzucam… Ostukuję młotkiem, żelaznym prętem to tu, to tam… Jakieś zakamarki, załomy, otwarte, zamknięte żelazne drzwi… Za nimi kolejne i kolejne zakręty, pomieszczenia, fabryczne hale… Plątanina korytarzy, prowadzących donikąd rozgałęzień, arterii… Półmroczne, pełne pajęczyn, opiłków żelaza… Ściany. Pełne złogów ściany. Zbroczone chłodziwem, potem i krwią. Przez wąskie, wysokie okna katedry wsącza się szary świt, który pada na kamienny katafalk, na zardzewiały złom, plątaninę kabli… Skąd tu nagle krzyż? Wielokrotne spojrzenia czarnych oczu… * Chyba się obudziłem z aureolą światła nad głową. Wisząca lampa niczym słońce, ale to noc, okrutna noc spotęgowana w swojej maestrii lodowatej pustki. To noc… Ta oto noc Ta noc… Siedzę na podłodze z dębowych, ułożonych w jodłę klepek. Siedzę, a może i leżę. Nie wiem. Tam, nade mną, a może poza mną... Gdzieś w oddali drugiego pokoju, Po drugiej stronie mrocznego przedpokoju… Wchodzi się do niego… — wychodzi po miliardzie lat… Siedzę na podłodze, oparty plecami o zimną ścianę. W dłoniach: „Opowiadania odeskie”, Izaaka Babla. Przynajmniej jakiś jeden konkret w tej całej pozazmysłowej gmatwaninie nie wiadomo czego. Chyba czytałem. I czytam wciąż. Poznaję te odległe w czasie historie… I tak oto Benia Krzyk, wygłasza mowę nad grobem swojego przyjaciela. Nad jego głową słońce w kolorze sepii, w pełnym jakichś chropowatych przebłysków niebie. Tak, jak na starej, celuloidowej filmowej taśmie… Coś mówi… Porusza ustami jak mój nieżywy już ojciec, podczas nagłych odwiedzin we śnie. I mówi… Nasłuchuję, lecz zamiast słów, tylko szumiąca w uszach, piskliwa cisza gorączkowego zwidu. Znowu się tego namnożyło w formie mżących, kalejdoskopowych plam, kiedy zaciskam je mocno powiekami. Pełno tu jakichś kantów, geometrycznych figur, niekończących się fraktali. Nachodzących na siebie, przenikających się nawzajem spiral, jak w ciągu Fibonacciego. Ktoś tu bez wątpienia jest. Jest i we mnie, i na zewnątrz. Wszędzie… Ktoś tu jest zatopiony w melancholii przeszłego czasu. Ktoś tu jest. Przechadza się w tę i z powrotem. Chodzi wkoło. Schodzi, gdzieś spod sufitu, podnosząc ręce w geście tryumfu. Wygraża palcem, wygłasza coś oskarżycielskim tonem… I wszystko zatopione w piskliwym szumie gorączki. W kompletnej głuchocie. Bez sensu to i jakieś niedorzeczne. Lecz już niedowidzę. Nie widzę konturów rzeczy. Pulsująca, rozmazana plama przybliża się, to znów oddala… Jakby oddziela się od reszty… Płynie… * Otwieram oczy. Jadę w pustym przedziale pociągu. Za oknami mrok. Odbita w szybie zniszczona twarz. W moich dłoniach… Cóż w moich dłoniach… Jedynie próżnia, pamięć twojego dotyku. Ostatnie kęsy wspomnień, przelatują z szelestem ptasich piór, wylatują, mkną… W pustym przedziale pociągu puste, obite czerwonym skajem siedzenia. Ze śladami wgnieceń po nieżywym ojcu i nieżywej matce, kiedy byli tu jeszcze za życia. I mimo że umarli, to czasami ich widzę. Machają mi wtedy z daleka, kiedy przychodzą razem albo osobno. Albo, kiedy odchodzą, gdzieś, nie wiadomo gdzie. To dowód na to, że są. Metafizyczny bardziej, ale zawsze. Tak więc leżę na linoleum, mrużąc oczy od światła. Przesłaniam je rozkrwawionymi palcami po delirycznej walce ze ścianą. Zaiste, zimno tu i samotnie. Toczy się w tę i z powrotem pusta butelka po alkoholu. Zdążył się już rozlać w żołądku cudownym ciepłem. Na podłodze wyrwana z zeszytu kartka, pożółkły ze starości, podeptany list… Coś pisałem, lecz zapomniałem, co. Jarzeniówki przygasają w rytm stukających kół. Dokąd ja tak jadę? Do ciebie? … donikąd… w noc… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-28)2 punkty
-
komentarz Sylwkowi Przyjdź, przy kominku usiądziemy, by kryształowy dzban wypełnić. Znowu zaczniemy zbierać chwile, chociaż przed nami blask jesieni. Ten dzban już nie raz nam z rąk wypadł i na kawałki się rozleciał. Posklejaliśmy zrozumieniem, by wejść w następny życia etap. To fakt, że nie da się napełnić gorącym płynem cichych pragnień, lecz idealnie gra z półcieniem rzeczy przyziemnych - tych mniej ważnych. Przecież doń czułość można zbierać, radości, smutki wspólnej weny. Zwykłą miłością chociaż teraz, ten kryształowy dzban wypełnić. 20172 punkty
-
Bo to tu nie ma, to stary wierszyk. Prawdopodobnie był na moim starym koncie ;> Ale wygrzebałem! Small Talk dzień rozpoczynam kwadrans przed strachem kończę ze zmierzchem o wpół do smutku pomiędzy na nic drętwe czekanie jakoś tam leci - wiesz - powolutku ropa się sączy z ran w mej wartości i przełyk ściska mi pętla reguł gdy twarz unoszę - wnet na nią padam lepiej czy gorzej - cóż - po staremu brak duszy bratniej która zrozumie jak życia kęsy trudno mi łykać która - gdy trzeba - ze mną zapłacze u mnie w porządku - dzięki że pytasz2 punkty
-
"wiedzieć, jak się zgubić"... Świetnie to ująłeś! I uświadomieś, że przez wiekszą część mojego życia gubiłam się oddalając się od życia, a więc zatracałam, a można inaczej - w jego kierunku :) Dziękuję Ci i pozdrawiam! @Wędrowiec.1984 Miałam na myśli zmartwychwstanie ciała. Dusza nie umiera, ale o ile wiem, własnie w niej jest pamięć rodzaju jej cielesniej powłoki, a ta "pamięć" pochodzi od Boga. Jednak nie jestem wystrczająco obeznana w tej dziedzinie, dlatego nie wykluczam, że mogę się mylić. Moja wiara rozwija się obecnie bardziej w kierunku istnienia Boga i mojej realcji z nim, mniej wnikając w konkretne dogmaty, ale pozostaje otwarta. Miłego dnia :)2 punkty
-
A więc nie jestem z tym sama. Takie mam wrażenie, że u wielu ludzi tak jest. Ale zauważam równiez, że mogę już temu trochę przeciwdziałać i jest nieco lepiej. Tego im i Tobie życzę. Dziękuję Ci za otwartość i przychylność :) Pozdrawiam. Bardzo ciekawe, głębokie i szerokie spojrzenie na temat! Tak, materia i energia (też chyba ta duchowa), z której się składamy, nie zamienia się w nicość, - wierzę w to. Jednak jej niepowtarzalna forma i "ciężar", którymi każdy z osobna jest, mogą zostać wszechświatu (przejściowo?) mniej lub bardziej odebrane, też (a może tylko?) za naszego życia, też przez nas samych... "Wykrawanie" i "okruchy" to bardzo wyraźnie to obrazują. Dziękuję Ci! :)2 punkty
-
@Tectosmith W porządku nie ma problemu pozdro;) @Annie Ilu czytelników tyle opinii pozdrawiam ;) @Nata_Kruk W pełni się zgadzam pozdro ;)2 punkty
-
2 punkty
-
Pomimo całej, podkreślonej na końcu przez Autora, absurdalności tekstu, to powyżej wygląda mi na przypadkowy błą. :) (prześlizgnął?) A tak w ogóle, to znam ten stan :). Czasami samo się pisze... i czasami nawet z sensem ;) Pozdrawiam :)2 punkty
-
kwiaty pustyni są efemeryczne rodzą się w deszczach na ziemi jałowej pod falą kropli życiodajnych chlipnięć chlorofil wchodzi w cytozole czyste odchodzi nagle w ciszy wraz z turgorem kwiaty pustyni są efemeryczne lśnią całym widmem zanim wyż je ściśnie złote miraże spieniają kolorem pod falą kropli życiodajnych chlipnięć lecz gdy piach wyschnie cały ich czar pryśnie w chmury polecą duchy wyzwolone kwiaty pustyni są efemeryczne zrodzą się znowu kiedy burza przyjdzie przynosząc z sobą wilgoć i swobodę plus falę kropli życiodajnych chlipnięć złota wskazówka barometru błyśnie padną i wstaną – czułe na pogodę kwiaty pustyni są efemeryczne jawią się w falach życiodajnych chlipnięć1 punkt
-
echo tęcza mgła to wszystko razem upiększa świat sprawia że życie to nie tylko dal która boli echo tęcza mgła to czyste słowa które cieszą podobnie jak drzewo ptasi śpiew oraz polny kwiat echo tęcza mgła to czysta poezja jesteś jej wart1 punkt
-
Niesamowite. Ciekawe, czy skończona ilość. Mam inaczej. Dla mnie ważna jest informacja, którą dostaję z ust rozmówcy. Wielokroć pisałem tutaj, że to jest zbyt skomplikowane i należałoby jakoś ustandaryzować tworzenie relacji. To jest tak, jak z pojedynkiem w XIX wieku i bójką. W tym pierwszym zasady są znane obu stronom. Wiadomo wg jakiego kodeksu postępować. A podryw? To przecież jest jak bójka i w sumie niczego nie wiadomo. Skoro druga osoba twierdzi, że nie chce wchodzić w relacje, to dla mnie jest to wyraźna informacja, że rzeczywiście nie chce tego robić. Później okazywało się, że chciała... Przedziwne i nieintuicyjne. Dokładnie tak.1 punkt
-
Odejdź – nie podchodź, daj nic nie myśleć Idź w kakofonię, rozcieram szminkę Kawą podlewam zmarszczki, zastrupłą Zapamiętałą, i tak już zmiętą Bibułę twarzy, późno i próżno Eksces się zdarzył - denko obeschło Tyle zostało – żyły, pergamin Ziarno zasiane trochę podrąży Jutro zakwitnie – stanie się rdzeniem Nowej zabawy, to niebo-piekło Kładą się cienie, rozum się traci A całą resztę jakoś się znosi Schowam na później ciemnowidzenie1 punkt
-
Krwawe ślady na ciele (Czy to ból istnienia?) Tego sam nie wiem I czytam między wierszami Bajki smutkiem napisane (To jest poezja cierpienia)1 punkt
-
@Bożena De-Tre Portal to miłość bez granic i bez wyrazu... Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia1 punkt
-
II w jednej chwili wybrzmiała jedna nuta jedno zasłuchanie jeden uśmiech, który wyjaśnia wszystko i jeden krok, który wszystko burzy jedna pamięć jedna samotność jedna pustka i jeden chłód jeden ogień za jeden taniec obietnica głowy Proroka jedna świętość i jedna grzeszność jedna jedyna taka Zdrada jedna jedyna taka Księga jeden Dekalog jedno własne życie Legionowo, dn. 19.07.2005 r.1 punkt
-
@Rafael Marius mi trudno powiedzieć) co nieco jest w nim przekonania że jest jedynie słuszny. A dostrzeganie granic uczy subtelności. A ja słuchałem podcastu historycznego o Napoleonie) nie było to jednak inspiracją choć fajnie koresponduje z treścią. Na Elbie to Napoleon ponoć wciąż się zachowywał jak Napoleon. Tzn roztaczał wizję reform i je realizował z zazwyczaj korzyścią dla mieszkańców. Największym osiągnięciem Napoleona było właśnie zreformowanie kodeksu prawnego i jego upowszechnienie. Miał świadomość, że to jego największe dzieło. Umysł jakich mało. Ja osobiście (może zabrzmi to nieskromnie) uważam się za człowieka delikatnego i staram się dostrzegać granice innych i je respektować. Mam problem ze strzeżeniem własnych granic. Ale walczę;) (głównie z sobą) pozdro1 punkt
-
Tak, wprowadziłem Cię niechcący w błąd, ponieważ to zdanie: O żadnym odtwarzaniu nie ma tutaj mowy. Powinno brzmieć: O żadnym zachowywaniu w pamięci nie ma tutaj mowy. Poprawiłem się, ale jak widać zbyt późno się zorientowałem. :)1 punkt
-
Może dlatego, że głeboko i odważnie w siebie zajrzałam :) Dziękuję Ci i również serdecznie pozdrawiam! @Wędrowiec.1984 Tak, właśnie o tą "zmianę formy" mi chodzi, i o to, że nasze części składowe - choć nie zanikają i nie tracą swojej masy - mogą połączyć się inaczej i może nie w jedną lecz więcej form... Wierząc w zmartwychwstanie można jednak temu zaprzeczyc, bo według tej wiary, Bóg "zachowuje nas w pamięci" i "odtwarza" w jeszcze czystszej, prawdziwszej, właściwej nam formie. Dziękuję Ci za ciekawą odpowiedź :) Ja dopiero od niedawna zaczęłam konkretnie tego się uczyć - dać się rzeźbić i nieść i rozpoznać czemu i komu. To właściwe poddawanie się życiu i współdziałanie z nim to wielka sztuka, ale też pasjonująca. Dziękuję! :)1 punkt
-
@violetta Powiem ci szczerze, że nie szukam partnerki. Znając siebie nikomu siebie samego nie polecam, uczę się życia w samotności i dobrze mi z tym. A jeśli idzie o lanie wody to siebie o to nie podejrzewam. Życie jest, jakie jest, wcale nie różowe i pomimo prostoty wcale nie takie proste. A jeśli idzie o czas to mam nadzieję, że nie będę się musiał na tym świecie obijać przez kilkadziesiąt lat. Niech to będzie wystarczająco długo dla mego syna, ale nie za długo. Napiszę jeszcze parę wierszy a potem do piachu, bez żalu :-) Miłego dnia :-) @Monia Dziękuję i pozdrawiam.1 punkt
-
W pierwszym skojarzeniu komentarz polityczny, ale można odnieść do innych sytuacji. Ściskam Janku. bb1 punkt
-
@duszka Bo żyć trzeba na czuja Czasami wiedzieć Oznacza, wiedzieć jak się zgubić Podoba mi się ten wiersz Pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
@FaLCorneL Chciałem napisać, że miłość to nie tylko kochanie i dwa serca, ale także pragnienia i marzenia. Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam serdecznie :-) @Somalija Muszę się z Tobą nie zgodzić. Łabędzie na przykład łączą się w pary na całe życie i bardzo za sobą tęsknią jeśli dojdzie do rozłąki. Jest bardzo wiele przykładów w świecie zwierząt. No chyba, że miałaś na myśli innych ludzi pozbawionych tego uczucia... to wtedy gafę strzeliłem :-) Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam serdecznie :-)1 punkt
-
1 punkt
-
@staszeko dziękuję 😊 Bardzo dobrze odebrałeś ten wiersz. Bardzo się cieszę z tego powodu :)1 punkt
-
1 punkt
-
No tak, bo przecież to bardzo logiczne. Nawet przyjmując, że poruszamy się na płaszczyźnie, horyzont widoczny dla obserwatora przemieszcza się wraz z obserwatorem. Stojąc w miejscu X wszechświat widzialny będzie zupełnie inny niż ten, który "zobaczymy" przemieszczając się do miejsca Y. Nareszcie ktoś to rozumie. :) Tak, ale są jeszcze gwiazdy neutronowa i czarne dziury, niemniej jednak odwrócenie pojęć czasu i przestrzeni w osobliwości potrafi zrobić człowiekowi w mózgu niezły galimatias. Otóż, w naszej rzeczywistości obiekt może poruszać się w przestrzeni we wszystkich kierunkach, natomiast w czasie jedynie do przyszłości. Wewnątrz czarnej dziury jest odwrotnie. Obiekt może poruszać się w przestrzeni jedynie w kierunku osobliwości, natomiast w czasie w kierunku dowolnym. Kolejny paradoks to teoretyczny rozmiar przestrzeni w osobliwości. Jako, że czas w "naszym" świecie jest nieskończony, a pod horyzontem zdarzeń następuje powolne "odwrócenie" pojęć czasu i przestrzeni, przestrzeń wewnątrz czarnej dziury jest nieskończona. :)1 punkt
-
@duszka Teoretycznie żadna informacja we wszechświecie nie może od tak sobie zniknąć. Jeżeli jesteśmy zmuszeni rzeźbić w pocie czoła siebie samych, to w procesie rzeźbienia na pewno powstają odłamki lub okruchy, a to również jest informacja. Wykrawając siebie, masy wszechświatowi nie ubędzie, ale być może pozbędziemy się niepotrzebnej już dla nas informacji. Może nawet niepożądanej, co zostało w wierszu ładnie ujęte. :)1 punkt
-
@Monia Trzeba zmienić galaktykę, by mieć inne gwiazdozbiory. 350 miliardów galaktyk w widzialnym wszechświecie wciąż czeka, a jeśli pokonasz ogromną odległość i dotrzesz do innej galaktyki, odkryjesz wszechświat zupełnie nieznany z perspektywy ziemskiej. Widzialny wszechświat tak naprawdę jest relatywny i zależny od położenia obserwatora. Kosmos czeka. :)1 punkt
-
1 punkt
-
że gwiazdozbiory to nie ważne grunt żeby ludzie pojąć mogli świat się otworzy będzie raźniej zrozumiesz o co w istnieniu chodzi :)1 punkt
-
@poezja.tanczy No, co Ty? Oczywiście że można, nawet trzeba 😊, pozdrawiam A. @Arsis Ale, wiesz Viola dostała dwie piosenki, a ja jednak tylko jedną 😇1 punkt
-
Pośród bieli białych ścian, gdy kroplówka czas odmierza, wyliczamy dawką strach, wysłuchując cudzych zwierzeń... Gdzieś za oknem mija czas, było lato, jest już jesień. A tu, w głowie myśli tłok... ile człowiek jeszcze zniesie..? Ile marzeń czas przekreślić? Z ilu zrezygnować dróg? Aby można było w końcu, zaznać spokojnego snu...1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne