Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.10.2023 w Odpowiedzi

  1. Byłem dzisiaj na cmentarzu opuszczonym – memonickim niedaleko dzikiej plaży gdzie burzliwy Bałtyk błyszczy obok była kiedyś wioska którą piaski zasypały teraz tam śpiewają sosny ale groby pozostały zapaliłem cztery znicze lubię miejsca opuszczone stałem ponad dwie godziny smutno patrząc w żółty płomień w głowi się kłębiły myśli że dziś świat jest bardzo chory a tsunami nienawiści zniszczy jutro nawet groby
    8 punktów
  2. Prośba Zerwij ze mną zanim oplotę Cię lepką siecią pożądania utkaną z deficytu matczynej miłości. Pozbądź się mnie zanim zacisnę na szyi szkarłatny sznur zazdrości spleciony ze wszystkich zdrad mojego ojca. Zapomnij o mnie zanim zalęgnę się w Tobie na dobre miłością chorą, gwałtowną, zaborczą. Zrób to zanim wygłodniałe demony przeszłości zatańczą nad naszą przyszłością.
    7 punktów
  3. rozwierają się rany na oścież a dłonie kulą się w pięści bez nadziei i uderzają bez miłości na oślep
    5 punktów
  4. Słowa o niej pachną są przejrzyste - wolne jak lot ptaka Myśli zaś lekkie nie nudzą - czujemy po nich ulgę Lecz bywają też trudne mówiące półszeptem jakby się bały Że zostaną odtrącone i na dnie niepamięci wylądują Bo usta je wymawiające coś zablokowało - coś czego ona nie rozumie
    4 punkty
  5. Jutro czas we mnie i czas obok mnie nieustannie zawiązuje supły jakby chciał pozliczać dekady lecz to co umyka i tak zamienia się w wieczność rozrzucając ślady na wądołach które mimochodem w pamiętnikach i pamiętaniu o ile przetrwa pamięć w konstelacjach hordy głów to co wczoraj można spopielić temu co dzisiaj nadać wymagany ton przecież konającym ptakom niepotrzebne gniazda pisklętom potrzebne od zaraz październik, 2023
    4 punkty
  6. słowa umrą w nieustalonym miejscu samotnie w ciszy bez koloru za oknem nieistniejącego autobusu z Rygi do Wilna okryłaś się ciepłym kocem i czekasz ten wiersz napiszę od nowa w ostatnią niedzielę zmienił się czas przez całą noc padał deszcz pordzewiały jesienne liście i stare samochody
    4 punkty
  7. proszę zatańcz muzykę wokół piosenki w sukience ozdobionej kwiatami jeszcze kilka dni temu splatałaś nuty w zaśpiewanie wirowałaś w śladach nie masz ich teraz przy sobie zostawiłaś tu śnisz na prostokątnej łące tulona ciszą uplecioną w kołysankę właśnie ogromna pomarańcz żegna cię początkiem promienia lecz musisz uwierzyć na słowo jeśli kiedyś roztańczysz ciemność do samego świtu...
    3 punkty
  8. paw poetą? ładne rzeczy z ciekawością ciągłą zerkał żelem ogon gładził, stroszył, bo dom pawia był z lusterka chciał oglądać tylko siebie dookoła, z każdej strony szczerzył dziobek w głupie miny do tych piórek wyzłoconych nie miał czasu na poezję i o żonę nie dbał wcale prężył torsem turkusowym, przez co nie mógł szukać ziaren zakrzyczana, zapomniana myśli sobie - muszę uciec no i z deszczu wprost pod rynnę zakochała się w kogucie
    3 punkty
  9. przeglądam jeszcze raz rozbijam sen na części rozbijam się o sen kiedy wchodzę w dzień i nie widzę śladu ani siebie stamtąd ani tamtego wystroju przeglądam jeszcze raz tam zaszliśmy daleko tam się urządzamy wierzymy w wytrzymałość dobrych słów i spojrzeń tutaj stoimy w progu patrzymy podejrzliwie przeglądam jeszcze raz tamte nasze kroki nasz świat równoległy który się rozwija tworząc piękne formy i z tym słońcem wracam znowu stoję w progu pytasz o czym śniłam czyżbyś śnił podobnie
    3 punkty
  10. zakneblowano usta związano ręce i nogi a skrzydła rozszarpano by nie mogły odlecieć i tak stały się smutnymi aniołami a potem ludźmi daleka droga powrotna daleka i trudna
    3 punkty
  11. Jest całkiem niewykluczone, że jacyś ostatni z ostatnich aniołowie chodzili, pływali, a nawet latali po ziemi... No ale chyba jakieś przeszło dwieście lat temu tych kilku najwytrwalszych, widząc te ludzkie pobabranie, w czym ewidentnie diabeliska i to naprawdę mocarne, maczały grube i perfidne paluchy, złożyło jednocześnie w pełni uzasadnione wypowiedzenia z pracy. Po prostu wcale im się nie uśmiechała ta gruba tyra, w dodatku – jak przypuszczam – za całkiem marne grosze, albo gorzej, bo na wskroś bezinteresowna. Słowem od dość dawna już ich nie ma na posterunkach, a robota, która na nich czeka jest nieziemsko za trudna i nie do pozazdroszczenia. I nawet taki młody, niedoświadczony i średnio zorientowany o co kaman anioł musi to widzieć i wiedzieć. Warszawa – Stegny, 29.10.2023r.
    2 punkty
  12. mikroskopijne jednak potrafią wwiercić się w oczy i serce
    2 punkty
  13. @Andrzej_Wojnowski Jest rytm- pisałeś ósemką, jest średniówka, jest melodia, jest sens, jest puenta, Postarałeś się :)
    2 punkty
  14. Gdy jesteś przy mnie wszelkie bóle, żale, znikają bez śladu w uczuć nawale. Gdy widzę Ciebie, muzą mi się stajesz, tak płochą i lotną inspiracje dajesz. Gdy słucham jak mówisz, rozpływam się cały, a świat i jego problemy zdaje się taki mały... A jednak mimo tego miłosnego uniesienia, nie mogę się wyzbyć natrętnego wrażenia, że ty nie dla mnie - ja nie dla ciebie stworzony, że pokazując Ci ten wiersz zostanę gorzko wykpiony. Choć w snach często i namiętnie Ciebie całuje, na jawie ten jeden raz życia nam zrujnuje: ty przyjaciela chciałaś znaleźć szczerego, ja tobie dać kochanka romantycznego... Śpij, śpij serce moje skruszone, przez jej "przyjaciółmi" zranione. Śpij, a na anioła tego bądź głuche, bo jesteś ty serce tak niewybaczalnie kruche...
    2 punkty
  15. @Alicja_Wysocka masz szczególny rodzaj wrażliwości i pięknie opowiadasz bajkowe historie. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  16. @iwonaroma Ciekawe i odkrywcze podejście Zawsze warto się przy Tobie zatrzymać Pozdrowienia :)
    2 punkty
  17. @Waldemar_Talar_Talar Tak to właśnie jest Dzięki za czytanie @Leszczym Co nie znaczy, że nie można o tym mówić :) Dzięki za komentarz @Rafael Marius Nie wiem, może jestem dziwny Ale nie przekonuje mnie tłumaczenie "zawsze tak było" Albo "inaczej się nie da" Każdy zaczyna na nowo I poddaje się, bo tak jest wygodniej Pozdrowienia najlepsze @Andrzej_Wojnowski @Tectosmith @Dragaz Dzięki że zajrzeliście Pozdrowienia dla wszystkich!
    2 punkty
  18. każą mi żyć jakby śmierć już czekała za ścianą na ostatnią pełnię księżyca by zadać cios ostateczny a ja marnuje siły na strach lecz nie boję się umrzeć tylko tego że nie wykorzystałem szansy by wdech pełną piersią brać kobiet kosztować jak wina poezją rzucać w ich twarze zdziwione śmiać się z ich bogów malutkich do gwiazd iść po drabinie snów i spadać z niej na Twój rozkaz i czuć więcej niż wstyd bo tęsknię do Ciebie w klatce zamknięty na kłódce czas odcisnął swe szramy a w myślach wszystkie te sprawy wymierne i niewymierne i kartka z podróży do wnętrza kilka wspomnień dziwacznych niosących więcej niż bojaźń
    2 punkty
  19. I właśnie dlatego chciałbym, by rzeczywistość z wierszy była choć trochę taka, jak nasza rzeczywistość. Z tą miłością w życiu bywa wielokroć bardzo różnie, niestety.
    2 punkty
  20. Jesienny wietrzyk czasem zakręcił gołąbek znalazł losu okruszek na drobnej rączce lśniący kasztanek suszone chwile zielnik pamięci Złocisty listek wplótł się we włosy czułe spojrzenie ogrzewa serce piesek wywęszył rozkoszny zapach rozanielony macha ogonkiem Spójrz akordeon do życia prosi tańcząca para uśmiech dziewczęcy uliczny grajek rozdaje dźwięki do puszki wpadło szczęście za grosik Zielnik - ręcznie wykonana kolekcja zasuszonych roślin, utrzymana zwykle w formie zeszytowej
    1 punkt
  21. Jutro nie nadejdzie (Bo bez ciebie nie ma to sensu) A nadzieje uciekają Nadzieje znikają (Gdzieś tam w szarej mgle) I tylko smutek panuje W tej dolinie łez (Zakwitł ten ostatni bez) Ale w końcu wyjdzie słońce (I odnajdę cię wreszcie) I minie wielka tęsknota (A w sercu najdzie mnie na miłość ochota!)
    1 punkt
  22. umieranie jest sztuczką magiczną tylko pstryk i znikasz publika przerażona oczy przeciera gdzie się podział? zachorował na niewidzialność? a może on tylko wbiegł w miraż szalony uciekł przed problemami do świata wiecznej przygody i marzeń, których nie trzeba spełniać bez oczekiwań i ludzi, którzy chcą zrzucić na Ciebie ciężar bez terminów i spotkań, które czekają na wieczność bez udawanej powagi która jest tylko maską dla uczuć i dzięki, której możesz skryć się za słowem mądrym za nośnym cytatem spacerując z ciszą po myślach chować wstyd za literami
    1 punkt
  23. Nie daj się ugryźć Spokojnemu psu Poważną minę zachowaj I niech cię strzegą erynie Od gniewu.. Pozwól mu leżeć Wpatrywać się osobliwie Poczęstuj go kiełbasą z talerza Spokojny pies groźniejszy Od nietoperza .. Kiedy wstaniesz nagle On zjeży sierść Spojrzy badawczym wzrokiem Jak blisko jest natarcia Nie zdajesz sobie sprawy .. Lepiej siedź dostojnie Choć nie rozumie to rozmawiaj Tylko nie opowiadaj o wojnie Raczej o wędrówce Wspinaczce po skałach .. W końcu poruszy ogonem Uniesie lekko uszy Okaże zniecierpliwienie Już jest twój Wreszcie rozpoznał w tobie błazna Z którym wyjątkowo Zaprzyjaźnić się może.
    1 punkt
  24. @violetta czyli co🙄Szczepionka zadziałała😁👍Wróciłam na wieś właśnie i idę „oddech złapać” …jakoś szczepionka na „ wrednotę” jeszcze niedostępna to i miasto mnie dzisiaj przejechało…dobrego wieczoru i kiedy ta obiecana wystawa?
    1 punkt
  25. tak swobodnie obracamy się między słowami za kropką zagubiony włos znamy się jak łyse konie w odcieniu porannej herbaty świat jaśnieje w cytrynowym słońcu to ma smak ciała nasze i myśli nasze wyjęte z fejsbuka przemierzają bursztynowy dywan z liści w załączniku jesień w niedomytym oknie
    1 punkt
  26. Szpony w myślach o ptasich kształtach niewierna tli się nadzieja przypala dłonie kochanków od zawsze kochali ból światło ucieka z wnętrza klatka po klatce wyparta całe albumy zaniedbań w zmysły wcierany brud na powiekach trwa walka pyły spacerów po dnie lokum płacze szkarłatem kiedy przekraczasz mój próg w ustach twych przepowiednia że nie można inaczej prawda bywa bezwzględna wobec niewinnych snów powiedz czy mnie pamiętasz czy wspominasz me oczy które nie wierząc w boga w Tobie widziały cud powiedz ile dziś znaczy marsz po życia zakrętach gdy wciąż gubimy mapy i uciekamy od ról dziś znów pójdę do pracy z światem bić się po zębach szefom wyrabiać normy szmalem hamować głód by powrócić wieczorem i się modlić do piękna w szponach suki rutyny i ślubowań po grób
    1 punkt
  27. Całość bardzo pomysłowa, ileż obrazów na jeden bilet. Miło czytać Ciebie.
    1 punkt
  28. Jacku, podpisuję się po słowami Wędrowca.... :)
    1 punkt
  29. Był nasz miś, nic nie robił Ani wczoraj ani dziś Bo to słowa - to jest broń Ranią kroją jak nóż dłoń Lecz napisał kiedyś bajkę Jak polecił komuś fajkę A ten ktoś to był gość Sfajcył całą nudną bajkę... A nasz miś? konsekwentny jest do dziś, Bez morału i bez żalu fajcy fajkę jak to miś...
    1 punkt
  30. @Marek.zak1 Dokładnie tak Marku. Też tak mam - rymowany wiersz ma zwykle swoją melodię i jeśli jest dobrze i równo sklecony czytając go prawie nucę pod nosem.
    1 punkt
  31. @Adam Paśko OK. Ale mniej oczywiste rymy byłyby przyjemniejsze w odbiorze. Pozdr.
    1 punkt
  32. NIe to Fiona ze "Shreka", tylko z tą różnicą, że w dzień zamienia się w potwora. Pozdrawiam
    1 punkt
  33. Ściskasz mnie tak mocno że nie potrafię oddychać Boję się że nie wypuścisz mnie z rąk I nie pozwolisz mi odejść Że twoje ciepło stopi mnie Rozpłynę się i przepłynę między Twoimi palcami Muszę się oderwać będzie to bolało Nas obie to nieuniknione
    1 punkt
  34. Jesteś na moich ustach Mam dla ciebie serce na dłoni Otwieram oczy , widzę różę wśród róż W pochmurny dzień , niebo staje się błękitne , bo jesteś ty Obudziliśmy całe miasto, żeby powiedzieć, że nasze serca płoną miłością Tańczymy tango, dopóki starczy nam sił Nasza miłość ma kolor serca Nie ma przepisu na miłość, miłość jest albo jej nie ma Lovej . 2023-10-30 Inspiracja Czy miłość , to co umiemy Jakie dla Was ma znaczenie wyraz miłość Czy miłości musimy się uczyć
    1 punkt
  35. Byłaś tam. Byliśmy razem. W blasku gorejącego nieba drżały cienie na popękanej ścianie pustego domu. Zaciskałem powieki, zaciskam nadal. Pod powiekami trzepotanie skrzydlatego blasku całego w czerwieni. Zagłębiamy się w morzu piskliwego szumu, w oceanie eksplodującej z rykiem gorączki, która spopiela labirynty mózgu z wielkim trzaskiem rozpadającego się dachu. A więc znowu bomba. Na języku metaliczny posmak, orgazm nuklearnego rozszczepienia. Wpatrujemy się w płonącą zagadkę, w świetlistą tajemnicę czasu, w tajemnicę olśniewającego światła, które kładzie się blaskiem na drewnianej, wytartej przez dekady podłodze, blacie stołu, krzesłach, książkach… I pełznie, i łasi się do nas, przymila w swojej potędze śmierci. I rozpełza się aż do oślepienia… Chodź i weź mnie za rękę, albowiem błądzimy, gdzieś w czeluściach ciszy. W którymś deszczowym dniu, na stepie. Pośród drapiącej nasze gołe łydki wysokiej trawy. Jesteśmy tutaj. Byliśmy. W pustym domu mokre, popękane ściany. Ściekają z nich smugi wilgoci. Brunatne zacieki… W szarym półmroku wpadającym przez okno otwartym na pochmurny step. W obskurnym świetle wiszącej na kablu żarówki jawi się wykrzywiona twarz umarłego dawno ojca. Coś mówi, szepcze. Jest. Nie ma. I znowu jest, ale w innym miejscu i czasie. Pomyliły mu się sny. Chciał wejść do innego. Wszedł nie tymi drzwiami. Gdzie ty jesteś? Gdzie? Nie widzę ciebie, albowiem płyniesz dostojnie powietrzem, płyniesz w chmurze pełnej deszczu i męki cierpienia. Poruszasz obrzękłymi ustami, coś do mnie mówisz. Nie słyszę. Niedosłyszę, ponieważ zagłusza cię z niesłychanej oddali pożoga rozpędzonego czasu. Wicher unicestwienia rozszarpuje kształty, podarte łachmany wlokące się znikąd, donikąd. Z jednego odmętu do drugiego, z jednego koszmaru w drugi… Gdzie ty jesteś? Szukam, macam w ciemności, ale słyszę nieustanny szmer i szelest dobiegający z kątów pustego domu. W którymś dniu jesieni, na stepie… Nie. Nie… A więc w pustym domu (albo laboratorium?) w odorze chemikaliów, walających się wszędzie medykamentów… Skąd to się nagle tu wzięło? Nie wiem, nie mam pojęcia. To tak jak w rozgorączkowanym śnie, gdzie zjawy przechodzą jedna po drugiej. Gdzie przekształcają się i giną w otwartych szeroko ustach umierających, umarłych, konających w męczarniach, skonanych, sztywnych, sinych od opadowych plam… To się wciąż tworzy i tworzy na nowo. To się przemienia i nie przemienia zarazem. To jest tutaj całą wieczność i nie jest… Albo i jest… A więc w pustym domu… Znowu wracam do początku, do źródła… Przede mną zatrzaśnięte drzwi z mosiężną, porysowaną i zaśniedziałą tabliczką: „Return to the Origin”… A więc to tutaj. To stąd wydobywa się szmer rozpędzonego źródła, który buzuje w moich pulsujących uszach każdego dnia i każdej nocy, podczas każdej chwili samotności trwającej wiecznie i wiecznie, podczas gdy trwa wiecznie… Słychać jakieś skrobania za drzwiami, za szafą z odpadłym na froncie fornirem, za popękaną, pełnej zacieków ścianą… Kto tu jest? Czy jest tu, kto? Zatem, kto? Bądź, raczej, co? Nikt. Nic. To tylko nic. To cisza i pisk w moich uszach. To piskliwe szmery w radiowym głośniku ustawionym między kanałami. Wysypują się z niego niczym drobinki piasku na bębenki moich uszu. A w nich prawdziwa otchłań samotności i pustki. A więc w pustym domu… W półmroku pochmurnego zmierzchu przysuwam się do drgającej membrany głośnika, aby utonąć w tym deszczu z kosmosu z ręką na potencjometrze jakiejś przemyślnej aparatury badawczej o zmiennej wartości rezystancji… Trwałe to i niezniszczalne, prawie wieczne… Zaiste, automatyka przemysłowa wymaga trwałości urządzeń. A więc z ręką na pokrętle do płynnej regulacji falownika… Jakiś zakład przemysłowy, badawczy? Pełno tu porzuconego żelastwa, pozwijanych kabli, walających się transformatorów, tranzystorów, pomieszczeń pełnych przerdzewiałych nastawni, rozdzielni ze zwisającymi przewodami… Tablice, schematy instalacji elektrycznych, wykresy, matematyczno-fizyczne wzory, liczby stąd do nieskończoności… Pełno tu wszędzie. Pod stopami opiłki żelaza, cuchnące smarami tokarki, stojące pod ścianami frezarki z opuszczonymi głowami… Pełno tu wszędzie… W powietrzu odór potu, chłodziwa, krwi… I wszędzie jakieś gzymsy, uginające się od porzuconego złomu półki, blaszane rynny, kominy, jakiś olbrzymi kompleks nadawczo-odbiorczy… Wielkie talerze skorodowanych anten, obracających się niegdyś na szynach radioteleskopów, teraz żałosnych, groteskowych karykatur samych siebie… Ktoś dzwoni. Telefon niemiłosiernie brzęczy. Czarna słuchawka, czarny ebonitowy aparat z przezroczystą ponumerowaną tarczą i otworami na palec. Ktoś bez wątpienia dzwoni, ale, kto? A więc znowu powrót do dzieciństwa. Podnoszę słuchawkę. W słuchawce jedynie piskliwy szmer i ktoś nadający z wielkiej odległości na falach eteru, lecz zbyt zawile, abym zrozumiał ów specyficzny przekaz. Odkładam słuchawkę z cichym stęknięciem widełek. Lecz sznur jest odłączony. Gruby elektryczny sznur zwisa ze stolika i wije się po podłodze niczym czarny wąż… Znowu krótkie brzęknięcie telefonu. Cisza… I znowu… Jakieś takie zrywy połączenia, krótkotrwałe (nieustanne) próby połączenia, kogoś lub czegoś niematerialnego, co próbuje wpłynąć na materią widzialną, wejść w jakąś swoistą koegzystencję nie wiadomo po co. Zagłębiony w wielkim fotelu siedzę i dumam. Wyrwany ze snu przez nieustanne nawoływania i szepty. Wpatruję się w podłogę, w ten odbity blask pełni księżyca, co się wsącza przez otwarte szeroko okno. Za oknem noc i szum strzelistej topoli, dębów, kasztanów… I znowu nie ma tu logiki, choć w śnie mało kiedy jest potrzebna logika. A więc w pustym domu słychać gong stojącego zegara, północ, pierwsza w nocy, trzecia… Przechodzą zjawy i nikną, paradują w jakimś nieokreślonym tańcu. Jakieś fanaberie, półsenne dziwadła… Rozmaite gesty, symbole i znaki… I przechodzą powoli, jak ustępujący atak choroby. Przechodzą powoli te wszystkie niedowidzenia, niedosłyszenia i piski… Siedzę ociekający potem, chłodziwem, krwią… Poraniony opiłkami żelaza, chrzęszczącym pod stopami rozbitym szkłem… Wsłuchany w szemrzący wykwit bakterii w kątach ciemnego, pustego domu, w oddalające się kroki nie wiadomo kogo… W czyjś gorący oddech, w rozkoszny jęk mięsożercy zagłębiającego się zębami w soczystą, świeżą ranę… A więc jestem. Znowu jestem… Mówię, mówię przez sen, bełkoczę w półśnie, na jawie… Jestem… Jesteś? Czy jesteś? Wiesz, ja jestem, albowiem jestem i czekam, czekając na nikogo. Rozglądam się ni to przez sen, ni to na jawie… Szukam, macam wokół jak umarły ślepiec, gdzieś pomiędzy cieniami, co powrócił znowu do żywych, co zmartwychwstał w mękach powtórnych narodzin. Jak ktoś, kto próbuje z wielkim zdziwieniem rozszyfrować zagadkę światła odbitego na źrenicy oka. I próbuje się wsłuchać w jakieś nawoływania (swoje? nie swoje?) W dobiegające z ukrycia… Gdzieś z wielkich odmętów pustego domu… Między gongami stojącego zegara… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-10-30) https://raisondetre.bandcamp.com/track/destin
    1 punkt
  36. @Rafael Marius ja też lubię spokój, a w zasadzie ciszę i samotność, wtedy odpoczywam :) @poezja.tanczy i wytrawne potrawy bywają smaczne :) Pozdrawiam:)
    1 punkt
  37. List do życia: Ach, te życie! Raz marne raz radosne, Bezsensowne pełne smutku, Gnijące i przepełnione goryczą, W nim ja, Człowiek próbujący odnaleźć coś, czego nie ma, Coś co zapełni pustkę we mnie samym, Nie wiem czy to osoba czy to idea czy używka, Nic już nie wiem, Chciałbym wrócić do czasów, w których nie istniałem, Do czasów, w których moje myśli mnie nie przepełniały
    1 punkt
  38. Dobrze medytować, bo rzeczywistość jest dużo barwniejsza niż widzimy:) czasem medytuję i piszę wtedy:)
    1 punkt
  39. @Kamil Olszówka zgadza się! Dziękuję i również pozdrawiam:) @A-typowa-b ... Dziękuję i również serdecznie pozdrawiam:) ... Ładnie to w wiersz otuliłeś :) @violetta @Tectosmith @Monia @Andrzej_Wojnowski Podziękowania
    1 punkt
  40. Anioły! a ty płacz człowieku! stojący pomiędzy dobrem a złem bo tu czas i klatka naiwnych Istnień - snem otulone ... tak niewielu się budzi
    1 punkt
  41. @ja_wochen przyjemny wiersz, lubię deszcz, to co opisujesz wyobrażam sobie na swój sposób. Obraz jest przyjemny. Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  42. poe tak zdradzona poprzez pawia teraz tylko pieje zamiast gadać paw poetą nigdy nie zostanie bo już został sam pawianem za to kogut z pełnym dziubkiem wyskubuje sobie pióra - kubkiem farby już maluje i na płocie zapisuje kiedy zapiał i czy dobrze poe się kuruje :)))
    1 punkt
  43. @Natuskaa Bardzo ze mną rezonuje ten wiersz, aż niesamowite! Pozdrawiam:-)
    1 punkt
  44. @Natuskaa Życie to ciągłe zaczynanie Wiersz czuły, do przetrawienia Miły w dotyku Pozdrawiam serdecznie
    1 punkt
  45. @Nata_Kruk Poprawka naniesiona Masz swój wkład :) Dzięki, i miłego wieczoru Pozdrowionka
    1 punkt
  46. @iwonaroma Nazbierał się przez wiele lat ocean łez. A ten, jak wiadomo, bywa niebezpieczny.
    1 punkt
  47. Rodzimą nutką na stepach myśli z dali szumiące odwieczne dzisiaj wspólnota sunie nie goniąc czasu gdzie okiem sięgnąć dary od życia Nieznanym szlakiem przeczucia ścieżką swobodnym krokiem serca wolnego bez celu, domu aż po horyzont liczy się podróż nie wynik biegu W rytmie natury pulsują bębny do kręgu prosi dziejów melodia słodka i prosta jak ludzkie życie zgubiona prawda, gdzieś na bezdrożach Mama Afryka ciągle w pamięci dla wszystkich jedna milcząca Ewa duchem gotowa otulić dzieci gdy czują korzeń pokoleń drzewa Grafika Sam Falconer. Mitochondrial Eve. Mitochondrialna Ewa – w genetyce hipoteza o istnieniu kobiety, od której pochodzą wszyscy współcześni ludzie, która prawdopodobnie żyła ok. 200 tys lat temu w Afryce.
    1 punkt
  48. @Jacek_Suchowicz To, że się o Nim "wie" i Go "dostrzega" - to już bardzo dużo, to jakby zycie w Jego obecności... Gdy mi się to udaje, odczuwam radość istnienia. Jak dziecko. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  49. Jesień to taki piękny czas, a ludzie naokoło już od miesiąca narzekają na to, że się zbliża. Nawet tego wrześniowego gratisu (wyjątkowo ciepłego września) nie potrafią przeżywać, bo żyją oczekiwaniem na najgorsze :) No nic to... jesień to wolność i tego się trzymajmy. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  50. Owocem granatu karmisz piękna Pani, śliczny kwiat nadzieją wśród fal połyskuje, gdy proszą o nowe wierni ci poddani, dziewięciomiesięczny cud dziś już kiełkuje. Maleńki, niewidoczny, nieznany, a jednak argosowe oczy zwróć Pani na drobne, czekamy pomocy wielka i potężna, nieśmiertelnik zakwitł pod domem na dobre. Pośród blasku kroczy wierzchowiec królowej, dumnym krokiem, pysznie napuszone pióra, oczy płoną setne jak gwiazdy tęczowe, majestatycznego piękna mała góra. Dobra, czy zła wróżba we wszystkich jest znakach? Mądrość cnej bogini, ochrona, opieka... Ufność dla najstarszej jest olbrzymia taka, wolooka wesprze marnego człowieka.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...