Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.10.2023 w Odpowiedzi

  1. Intelektualnej uczty mi trzeba A tu tureckie seriale Cóż pójdę na długi spacer Uciszę znękaną duszę Nie muszę się wcale spieszyć Chwilowo niewiele muszę Cóż wypożyczyłam Conrada rzecz o zwykłych sprawach Lecz z wirtuozerią słowa Dawno go nie czytałam Poznaję od nowa Zapomniany niedoceniany Takie czasy dzisiaj mamy Wystarczy popatrzeć Posłuchać dokoła
    6 punktów
  2. Ponownie zmierzamy gdzieś dokądś obok siebie spacer i już nie trzymamy się za dłonie chyba kiedyś kłótnia i może poszło o coś więcej nieważne Ona jeszcze się trzyma i posiada sporo fasonu sukienka, falbany, figura oraz kosmetologie ważne ja już zbrzydłem i upadłem pod tęgim neseserem wstawanie, sumienie, antyćwiczenia etcetera co istotne dla niej oraz dla wiersza Ten gość mądry przystojny na nią kątem oka zerka ona wie, ona widzi i rozumie, ona to czuje udaje więc że sytuacji nie ma Coś świta więc w głowie otwiera mi się upiorna idea jutro znowu przejrzę jej historie korespondencji bo coś bo złość bo zazdrość Przyszło mi tutaj przeżywać z wybitną aktorką co za pełne reakcji miny na co za pytania a nuż padnie tylko wytyk że żem idiotą bez oczu? (w te oto słowa brzmi ostatnia z moich nadziei...) Warszawa – Stegny, 06.10.2023r.
    5 punktów
  3. Mam jeszcze swoją polną ścieżkę, gdzie mnie nasyca śpiew skowronka. Gdzie pachną maki, kwitną trawy, gdzie się przymila mała biedronka. Cisza jak makiem zasiał i maczkiem, w głowie się piszą najprostsze słowa. Choć przez dzień cały jak półprzytomna, tutaj się czuję jak całkiem nowa. Zaczynam składać ciało do tańca i tańczę rumbę, maki się śmieją. Szepczą pod płatkiem, że niezłe kroki, wiatr je rozbujał, pachną nadzieją. Tu wielka radość z polnych sekretów, cóż więcej trzeba, niż być z naturą. Ten wielki problem co gniótł dzień cały, na polnej ścieżce, jest śmieszną bzdurą. Dzisiaj mi maki wyznały miłość, bo je urzekłam swoim tańczeniem. I ja je kocham, więc będę wracać, nasycać duszę natury tchnieniem.
    4 punkty
  4. Przesłodzone miłowanie Nakarmię cię lepką jak karmel uwagą oddając najlepsze kęsy moich myśli. Słodkimi słówkami uraczę przy kawie by przy nocnej poświacie znów cię wyśnić. Jak wata cukrowa okleję Twe usta na zębach, języku osiądę słodyczą. Wymaluję lukrem na twoich ramionach słowa miłosnych najpiękniejszych przysiąg. Zatopię nas w miodzie, karmelu i sokach delektując się słodkością nieprzytomnie. W końcu mi na ucho szepniesz zniesmaczony „Przestań się tak kleić moja miła do mnie”
    4 punkty
  5. okno róże a nie czuję zapachu
    3 punkty
  6. Rodzimą nutką na stepach myśli z dali szumiące odwieczne dzisiaj wspólnota sunie nie goniąc czasu gdzie okiem sięgnąć dary od życia Nieznanym szlakiem przeczucia ścieżką swobodnym krokiem serca wolnego bez celu, domu aż po horyzont liczy się podróż nie wynik biegu W rytmie natury pulsują bębny do kręgu prosi dziejów melodia słodka i prosta jak ludzkie życie zgubiona prawda, gdzieś na bezdrożach Mama Afryka ciągle w pamięci dla wszystkich jedna milcząca Ewa duchem gotowa otulić dzieci gdy czują korzeń pokoleń drzewa Grafika Sam Falconer. Mitochondrial Eve. Mitochondrialna Ewa – w genetyce hipoteza o istnieniu kobiety, od której pochodzą wszyscy współcześni ludzie, która prawdopodobnie żyła ok. 200 tys lat temu w Afryce.
    3 punkty
  7. w tych odchłaniach świetlnych wędruje rozprzestrzeniajaca się melodia w tych przestworzach unosi się gazomelancholijna para pozwalająca na bezkresną kąpiel unoszącą wszystko ponad galaktyczne niekończące się granice... odpływając na łodzi unoszącą na skrzydłach fale gwiezdnych meandrów rozwijających skrzydła fruwajacych w czasie spiralnych korytarzy gdzie człekokształtne istoty wysyłają długie lśniące linie mogące być jak świetlne czasoprzestrzenne tunele unoszące teleportacyjne myśli by móc narodzić się ponownie w innym świecie ...
    3 punkty
  8. Nasz Walenty, gość zawzięty, wyhodował zamiast mięty - sukulenty. Z rachunkami z wodociągów - spokój święty.
    3 punkty
  9. Stamtąd… I przybył anioł z nieba, Nie będzie wkrótce nas. Czy jeśli go poproszę, Stracony cofnie czas? --- Wciąż staram się zawrócić; Szukam z całą siłą Sposobów, żeby więcej siebie nie zatracać, Lecz czuję, że nie zdołam, i że przyszłość nasza Umiera, by już wkrótce stać się jeno chwilą. Wybaczcie mi, że przy was często mnie nie było, Że co rusz uciekałem do swojego świata; Już blisko… Między snami dotąd będę wracać, Aż w barwach codzienności całkiem się rozmyją. Nie zdążę i tym razem, wszak to moja wina, Bo droga, którą biegnę kręta jest i długa, A głos, co mnie prowadzi, ciągle upomina, Bym jego nieustannie, na tej drodze, słuchał. Lecz nawet, gdy głosowi kroku nie dotrzymam, Nad wami, moje skarby, zawsze będę czuwał. --- I poszedł anioł sobie, Czy wróci jeszcze tu, By zagrać sonetowi, Melodię przeszłych nut?
    3 punkty
  10. Z cyklu: Dwóch czy jeden Marzenie o awansie Wicedyrektor w piekle O niczym nie decyduje Czy podkręcić temperaturę On się dostosuje Czy wypuścić dusze On raczy nie wiedzieć Czy zdarzy się cud On się raczy dowiedzieć Pensje tylko bierze wysoką I stanowisko błyszczące jak złoto Ma tylko poważanie Choć nie zapracował na nie Papierkowa robota Przy samobójstwach odhaczanie Nie doliczy się nigdy Sznur ma inne zdanie Nie doliczy się założeń I człowieka położeń Chyba, że awansuje I wice wykasuje Wtedy będzie wspaniały Wtedy będzie pachnący Usunąć dyrektora Jest to temat kuszący Ale jak to zrobić By nikt nie zauważył Że to moja robota Tylko przypadek się zdarzył Wice wpadł na pomysł I był to niezły domysł Wysłał szefa na wakacje Zapewniając mu śmierci atrakcje Śmierć mi tutaj nie pomoże W piekle siedzieć tu nie może Roboty ma co nie miara A nie z demonami para Wice załamał się okrutnie Bez awansu, reszta trutnie Wrócił więc do swojego liczenia W życiu wice, nic się nie zmienia //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org
    3 punkty
  11. Prośba. 1) Usiądźmy przed podróżą. Życie podróżą jest. Upijmy się wspomnieniami i bawmy się do łez. 2) Spijajmy nasze żale. Ukoimy nocy ból. Pójdźmy na długi spacer. Szukajmy nowych dróg. 3) Nasze sprzeczki i swary ułóżmy jeszcze raz. W refren ten dobrze znany, co nieraz pojednał nas. 4) Rysujmy nasze twarze, pieśćmy je wzrokiem swym, kolorem jasnego nieba, gwiazdą, co nocą lśni. 5) Szukajmy siebie w sobie. Czego nam więcej trzeba? Póki jesteśmy razem miłością (uśmiechem) kończmy dzień. 6) Spakujmy wspomnienia w plecaki. Wyruszmy od świtu w świat. Nie bądź już taki NIJAKI i ja nie będę ta Zła… Zachwyćmy się sobą raz jeszcze…
    3 punkty
  12. rano jestem rześka wieczorem zmęczona rano mam nadzieję wieczorem przygasam rano mnie rozpiera wieczorem się rozkładam rano żyję! wieczorem...? - gniję... kiedy złączy się rano z wieczorem będzie noc albo dzień zależy od kierunku który wybiorę
    3 punkty
  13. pomiędzy zabiegami biegam mając ich siedem albo osiem książka uchyla kawał nieba człek wyczerpany i ma dosyć o siedemnastej jest basenik może niewielki lecz z solanką już trzy kwadranse przepłynęły a ja ożyłem aby tańczyć a czas złośliwiec zaraz zleciał dwudziesta druga cisza nocna a Conrad leży tak jak leżał Morfeusz objął i pozostał :)
    3 punkty
  14. Nie poddam się życiu gdy zajdzie konieczność zasadzę kopa Niech sobie nie myśli że jest czymś co jest nietykalne Przecież nie każde drzwi otwiera dużo błądzi Kłamie przy tym jak najęte widzi to co mu wygodne Więc jak mu dupska nie skopać by zrozumiało Że to nie tylko jego gra że również jest częścią mnie Więc lepiej by było byśmy się rozumieli - obok siebie szli
    3 punkty
  15. Biały pierwiosnek Wciąż na mnie patrzą; Ziemia niczyja. Biały pierwiosnek Rósł tu przed laty. Łąkę na wzgórzu Kiedyś przystrajał. Dziś już nie kwitnie Jak inne kwiaty. Przyszła ulewa, Przyszła wichura. Krople srebrzyste Szukają szczelin. Trzeba się schować, Wszystko przeczekać Żeby nie zmoknąć W deszczu szrapneli. Wciąż na mnie patrzą Oczu miliony. Białe pierwiosnki W rękach trzymają. Wciąż nic nie mówią I tylko patrzą. Na cóż te widma Ciągle czekają? Spojrzeń tysiące, Żadnej nadziei. Kogóż przytulić Chcą aniołowie? Kiedyś się skończy Żywot tych kwiatów. Skończy się także O nich opowieść. Nagle ruszyli! Wciąż wybiegają! Gwizdek złowieszczy Słychać w oddali. Widzę jak biegną Tuż obok siebie. Chudych sylwetek Widzę już zarys. Kilku po lewej, Kilku po prawej. Liczby dokładnej Podać nie zdołam. Wciąż się zbliżają. Wszędzie eksplozje! Miny ich grzebią W głębokich dołach. Ten co się przedarł Stoi przede mną. Światła promyczek Trzyma na dłoni. Mój delikatny Biały pierwiosnek Stał się na zawsze Makiem czerwonym(1). Spytał dlaczego, Po co przyszedłem. Czemu zerwałem Biały pierwiosnek. Nic nie mówiłem, Teraz żałuję. Od tamtej pory Pośród nich rosnę. --- (1) – Symbol pamięci o poległych w I wojnie światowej oraz w przyszłych wojnach.
    2 punkty
  16. Wiła Wiosna zdobi malachitem, popielica drzemie, Lato kwieci się różami na ciernistym krzewie, Jesień szczodrzy listnym złotem, wierzba tymże płacze, To co jednym świętość jasna, innym nic nie znaczy – Przeminęły długie lata, nowe też przeminą, Już nie młody lecz nie starzec, krętą szedł ścieżyną. Kroczył szlakiem i gościńcem, jarem raz – głębokim, Podskakiwał to na przełaj, prosto, czasem bokiem. Na moczarach, przy źródełku stanął. Dla ochłody, – Żar południa skwierczał w krtani – napić chciał się wody. Poprzez gąszcze na polanę spojrzał, a tam wiła Czarne włosy czesząc wiatrem, stała, nie patrzyła. Od początku nieśmiertelnie nią się zauroczył. Nie dostrzegła, zadumana odwróciła oczy. „Ucałować, ach te lica, usta te i szyję, I się wpieścić całą duszą, w to co jeszcze kryje. Przestworzami poszybować, w świetle się pogubić, Żar przemiły niech ogarnie, nigdy nie ostudzi.” Jeszcze marzył, gdy rusałka dalej podążyła. Cel jej drogi zasłaniała śliskiej skały bryła. Naraz głuchy huk usłyszał, poczuł drżenie ziemi, Podleciały w górę kaczki, woda ciut się pieni. Skoczył żwawo popod skałkę. Patrzy. Jest pęknięcie. „Żywo wpadła tam, zratuję ją, przysięgam święcie!” Przecisnąwszy się szczeliną, zaszedł na jaskinię Niewysoką, ale długą. Koniec w mroku ginie. Ujrzał ślady w dal wiodące krętym korytarzem. Ruszył śmiało. Droga wiodła stromo w dół zarazem. Mokre ściany mchem pokryte, w paproć przyodziane, Prowadziły coraz głębiej, w świat iście nieznany. cdn.
    2 punkty
  17. Cudem przeżył. Jakby wodzon jakim cudzym mięśniem. „Niemożliwe” mówi sobie i nazywa szczęściem. Nawet miękko wylądował w puchu wiotkich roślin – Jak na wietrze falowały. Dziwne, że tu rosły. Kwiat turkusem emanował, piękny, acz ubogi Jak bajecznie ukazywał przebieg dalszej drogi. „Nie idź tam!” ponownie zabrzmiał głosik bardzo nikły. „Że też echo człowiekowi płata takie figle.” Sam uśmiechnął się do siebie: „W głowie mi się miesza. To pustkowie tak tu działa. Trzeba się pośpieszyć.” Ruszył dalej i tym razem szło się bardzo łatwo, Ścieżka prosto prowadziła, bez kłopotów, gładko. Z wolna w płytą wykładany kształci się gościniec, Tu i ówdzie kryształ świeci, z boku strumyk płynie. Dalej zmienia się korytarz w gigantyczną grotę, Wystrzeliste stalagmity lśniły, niby złote. Kaskadami i polewą naciek zdobił skały, Stalaktyty w dół z ciemności ostrzem opadały. Ignorując cały spektakl, pasją popychany, Wartko przestrzeń przebiegł. Dotarł do mosiężnej bramy. „Nie wchodź tam” dobrze znany głos ponownie słyszy. „Cóż do diaska!” czyżby jednak było coś w tej ciszy? Patrzy, no i rzeczywiście. Stoi postać niska Za filarem. Jakże mogła podejść go tak blisko? „A więc otchłań na niewinnych śle czarcie pokraki? Chcesz zrabować, albo zabić? Gadaj, ktoś ty taki!?” „Nie gra roli, kim ja jestem. Chcę ci tylko pomóc. Nie dostaniesz, czego pragniesz w tym czcigodnym domu.” Się zamyślił: „Wąż piekielny mami, słodko gada. Zawierz szelmie obłudnemu, poznasz co to zdrada.” Zebrał z ziemi, cisnął w stwora zaostrzony kamień. Uderzenie, okrzyk bólu – chyba trafił w ramię. Nie zważając na szlochanie, rzucił jeszcze żwirem I za progiem wrót otwartych stanął już za chwilę. Wszedł do holu podziemnego, przedniego zamczyska, Z wodotrysku, w samym centrum, woda miło tryska, Wyłożona mozaiką z marmuru posadzka, Żyrandole, taborety, szafki, inne cacka. cdn.
    2 punkty
  18. - dla Siostry - Ucztę jak ucztę - powiedział namiestnik, który wszystko słyszał, będąc przecież obecnym przy wskrzeszeniu Olega. - Ze względu na porę dnia, mamy - tu przeniósł wzrok na niebo - południe. Zatem to, Jezusie, raczej prandium, obiad, niż coena, uczta. - Bene, dobrze - odparł mu Gość Nad Gośćmi. - Wiem i to, i to. Ale, jakkolwiek nazywa się ten posiłek i którąkolwiek mamy pore dnia, wszyscy jesteśmy głodni. Po powrocie do życia bardziej chce się jeśc: to naturalne. Powiem wam, że po dokonaniu wskrzeszenia, i to podwójnego, jest tak samo. Chociaż, spoglądając z drugiej strony, dla mnie to żaden wysiłek - uśmiechnął się WszystkoMogący. - Brzmi to bardzo ciekawie - teraz z kolei uśmiechnął się gospodarz. - Chcesz powiedzieć, iż wskrzeszanie ludzi jest latwe? - tu jego myśl pobiegla daleko. - I że możesz czynić to ot, tak sobie? - dla podkreślenia słów wykonał stosownie lekki gest. - W gruncie rzeczy jest latwe - z uśmiechem odpowiedział Jezus. - Gdy cos umiesz, wtedy wykonanie tego jest dla ciebie latwe. Chociaż bywa, że czasochlonne, co zależy od czynności. Ale to oczywistość. Zasadniczo sprowadza się to do ilosci energii, którą dysponujesz. Im masz jej więcej, tym więcej możesz. I odwrotnie: im mniejszy zasób energii posiadasz, tym mniej dla ciebie jest osiągalne. Akurat ja mam dostęp do całej energii Wszechświata. Albo, innymi słowy, jestem całą energią Wszechświata. Czego nawet nie próbuj sobie wyobrazić - Jezus powstrzymał Piłata przed podjęciem wyobrażenia sobie tegoż. Nie zdołasz sobie tego wyobrazić i to bez względu na to, jak bardzo tego chciałbyś. Jak jednak widzę - zmienił wątek, nawiązując do widocznych Dlań - albo słyszalnych lub odczuwalnych, jak wolisz, mój drogi Czytelniku - a może wszystko to naraz? - wyobrażeń Piłata - twoja myśl podążyła naprawdę daleko. To skadinąd wyśmienicie - tu Jezus uśmiechnąl się znowu - że masz tak szerokie myślowe horyzonty i tyle wyobraźni. Ale nic z tego, uczynił gest na kształt przepraszalnego. - Nie zatrudnię się u ciebie jako zawodowy wskrzesiciel. Ani też w tym charakterze u twojego imperatoris, cesarza. I to bez względu na zaoferowaną sumę: obojętnie czy w formie stałego wynagrodzenia, czy "od wskrzeszenia", jak właśnie pomyślałeś. I to z powodu, którego dobrze się domyślasz zakończył temat. Bez jakiegokolwiek gestu, co było dla prokuratora bardziej czytelne niż sam gest, chociażby i najbardziej stanowczy. - Sic, tak... cóż mam powiedzieć? - Poncjusz Piłat rozłożył dłonie w oczywistym znaczeniowo geście. - Ano, to szkoda. - Et ego, a ja, wyobraź sobie, nie żałuję - odrzekł Pierwszy Wskrzesiciel. - Nie chciałbym bowiem - tu uśmiechnął się wielce znacząco - popaść w tak zwaną niełaskę u cesarza. Lub, co gorsza, u ciebie - kolejny uśmiech był równie pełen treści. - Rozumiem - kiwnął głową Piłat. - A przynajmniej staram się zrozumieć. - Ja zaś widzę, że owe starania idą ci całkiem dobrze - powiedział WszechWidzący. - Ale rozmowa rozmową, a w końcu czas coś zjeść - zwrócił się do gospodarza, by ten przywołał wreszcie oczekującego sługę, robiącego przysłowiowe wielkie oczy, bo przecież słyszał wszystko, co mówiono. Piłat skinął nań władczo, w reakcji na który to gest służąca natychmiast wybiegła. - Aha, podręczna kochanka - Jezus podążył wzrokiem za spojrzeniem namiestnika. - Jakże to po rzymsku - zauważył z przekąsem, po czym dodał - gratuluję gustu i wyboru. - Gratias tibi ego - Poncjusz Piłat jakby zawstydził się trochę. Zupełnie jakby związek z kochanką był tym, czego powinien wstydzić się bardziej od zamiaru zabicia osób, które szły zwyczajnie go odwiedzić. - Dzięki ci. - Olegu - Jezus zwrócił się do odzyskującego kontakt ze sobą samym męża Soy. - Powiesz coś wreszcie? - A powiem, powiem - wskrzeszony odzyskał pewność siebie. - Chcę-go-zabić! - zaakcentował każdy z wypowiedzianych wyrazów. X X X - Oo, wreszcie jedzenie - Oleg natychmiast porzucił swoje rozterki i wątpliwości na widok wnoszonego posiłku. - To zapewne miejscowy chleb... a to ser. Kozi, jak czuję. Ale skoro jest chleb, gdzie jest masło? - zapytał. - Olegu, Rzymianie nie jadają masła, uważając jedzenie go za barbarzyński obyczaj - rzekł Jezus. - Aha... - zawahał się Oleg. - Hmm. A to? - wskazał dużą mise wypełniona zielonymi kulkami. - Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. - To są oliwki, miejscowe owoce - wyjaśnil mu szybko Piłat. - Tylko uważaj na pestki, mają je twarde - ostrzegł. Wciąż nadąsany Oleg udał, że nie dosłyszał. - To jajka, mniam - uśmiechnął się na ich widok. - Uwielbiam je, są pyszne i bardzo zdrowe. - Pomidory, sałata, czosnek. I pieczeń. Pysznie. Jezusie, a to? - demonstracyjnie pominął spojrzeniem Piłata, wskazując wielką misę parującego sosu. - To rzymski przysmak, zwany garum - odpowiedział mu Ten, Który Wszystkiego Spróbował. - Możesz w nim maczać chleb i kawałki mięsa, możesz nim polać jajka. - Dziwnie pachnie - lekko skrzywił się Oleg. - Z czego to jest zrobione... gospodarzu? - uznał, że wystarczy okazywania niechęci. W oczywisty sposób zrozumiałej, jak sądził. - A to jabłka! - rozpromienił się i uśmiechnął, wysłuchawszy wyjaśnień. - Pewnie inne niż w mojej ojczyźnie, ale ważne, że są - rozpogodził się do końca. - I oczekiwane przez ciebie wino - Piłat wskazał niewolnika, wznoszącego wielki dzban, a właściwie konew. - Z dodatkiem miodu i ziół, zgodnie z naszym rzymskim zwyczajem - dodał. Oleg popatrzył pytająco na Jezusa, gdyż nagle kończenie posiłku jabłkami wydało mu się dziwne. - To rzymski zwyczaj - powiedział Jezus. - Ujęty miejscowym - rzymskim -powiedzeniem Ab ovo usque ad mala, czyli od jajka aż do owoców. Dokładnie, do jabłek właśnie. - Jedzmy i pijmy - Poncjusz Piłat sięgnął po jeden z napełnionych srebrnych pucharów. - Jedną chwileczkę - powstrzymał go Wszechświat. - Brakuje nam jeszcze kogoś... Cdn. Voorhout, 6. Października 2023.
    2 punkty
  19. może na nic lepszego niż forsa której mam dużo nie zasługuję może by wyzwolic się raz a dobrze powinienem jak Budda rozdać wszystkie wydrzeć z bólu któremu pozwoliłem się rozgościć wykrzyczeć złość której pozwoliłem pęcznieć pójść prosto a nie na skróty użyć nóg i rąk a przede wszystkim sprytu by nakarmić swoje ciało które pierwszy raz poczuje głód dać życiu żyć
    2 punkty
  20. @Leszczym cieszę się ze coś znalazłeś dla siebie) @Rafael Marius potrzeby są prawdziwe)
    2 punkty
  21. @Rafael Marius Podmiot liryczny nie jest aniołem, tylko człowiekiem, który błądzi. Anioł jest w prologu, epilogu, oraz w wierszu, jako głos. Co do pisania, chyba nie mógłbym pisać nieromantycznie. Za głęboko w tym siedzę i zbyt duży epoka wywarła na mnie wpływ. :-) Dziękuję.
    2 punkty
  22. @viola arvensis @Wiesław J.K. @Wędrowiec.1984 @Tectosmith@Sylwester_Lasota Dzięki. Tak więc zapraszam na część 3
    2 punkty
  23. Ja się interesuję wszelkimi genealogiami zarówno swoimi własnymi, jak i całej ludzkości. A fascynacja Afryką to jeszcze z dzieciństwa się wywodzi. Mojej mamy koleżanka wyszła za etiopskiego księcia. Potem od niego uciekła za małym dzieckiem, z którym ja się bawiłem, aż do jego wyjazdu do Włoch po osiągnięciu pełnoletniości. Miałem też w klasie przez wiele lat koleżankę z Angoli, z którą łączyły nas bliziutkie i miłe relacje. I sąsiadów drzwi naprzeciwko z Nigerii z małą córeczką w podobnym do mojego wieku. Zatem nie jest to dla mnie, aż taka znowu egzotyka. Dzieliłem swój los z Afrykańczykami od malucha. Odczuwam też duchowe związki z Czarnym Lądem mające swój początek w moim nastoletnim zaangażowaniu w rastafarianizm. Obecnie też badam wierzenia kultur pierwotnych. Interesuje mnie w co ludzie wierzyli zanim pojawiło się to, co dzisiaj nazywamy religiami. Ja lubię ciepło i pewnie by mi tam pasowało. Niestety nigdy nie byłem. W PRLu taki wyjazd graniczył z cudem nawet przy moich bardzo szerokich kontaktach. Pojawiła się nawet szansa odwiedzenia najlepszego kumpla z podwórka mojego ojca zamieszkałego na stałe Maroku, ale nic z tego nie wyszło. A teraz, gdy jest to takie proste jak 2+2=4, to nie mogę z powodów zdrowotnych i niepełnosprawności. Można nawet całkowicie za darmo na różne wolontariaty pojechać. Nawet na całe życie, jak ktoś ma taką ochotę. Jak bym był zdrowy to chwili bym się nie zastanawiał. Dziesięć minut pakowania i w drogę. Reszta na miejscu. Dziękuję za przychylną opinię i serduszko.
    2 punkty
  24. Czym jesteś Że moc posiadasz tak wielką Spraw tyle niedokończonych i historii zaczętych Dlaczego czas tak krótki dajesz wskazówki wciąż toczą walkę na tarczy z tarczą Nie wiem co sądzić o Tobie w pełni majestatu Sędzio tego świata Życie odbierasz i dajesz Patrzę na pościg wciąż z czasem Im dłuższy czas dajesz tym smutek bezdenny skryty w powiekach zakleszczony w samotnych sercach Jaką zbroje dałeś do nierównej walki Gdzie Twa łaska Światło Nie wątpię nie zrozum mnie źle nie Chce Cię urazić Jednak widok ten niepokoi tak trudno jest patrzeć jak łza po starczym policzku się toczy i spływa niespiesznie Gdy serce łomocze i wydobyć ze swojej klatki się nie może Może o wiele dziś proszę Może zbyt wiele oczekuję Daj mi wiarę Taką niewzruszoną By jak skała się stać By z pokorą patrzeć na ból Bo ból bólem trudno zaleczyć Proszę o lekarstwo by skałą się stać
    2 punkty
  25. Moje myśli mieszkają w lśnieniu gwiazd. Słowa, spisane zbyt prędko, stanowią świadectwo dla pragnień. Nie rozumiem, skąd w tobie tyle marzeń, skąd się wzięło aż tyle pięknych nocy. Miłość, sprzedana po okazyjnie wysokiej cenie, jest tylko wyobrażeniem martwego. Odkąd zobaczyłam ciebie w moim lustrze, dusza stała się podłym skojarzeniem, zdaniem bez znaków interpunkcyjnych. Na mojej napiętej skórze szeleści twój wciąż żywy oddech, karmisz mnie przeidealizowanym czasem. Uśmiech, przyszyty byle jak do twarzy, to tylko kilka chwiejnych skrupułów, lepszy świat, po którym każdy wciąż płacze. Moje zmysły, boleśnie przekrwione, są tylko bajką bez szczęśliwego rozwiązania, autobiografią, w której popełniłam zbyt wiele literówek. W gąszczu odpowiedzi retorycznych wciąż szukamy pytań, za jakimi wciąż się odwracamy, niezmiennie pragniemy, by niebo stoczyło się nam do nagich stóp. Sprzedany pośpiesznie los nie powróci, dopóki nie pęknie ostatnia myśl, nie zapadną ciemności.
    2 punkty
  26. @Rafael Marius Świetne! Lubię otrzeć się czasem o prehistoryczne klimaty, choć Afryka to dla mnie zdecydowanie za gorąco. Kiedyś więcej siedziałem w tematach pochodzenia człowieka. Dziś już tak tego nie chłonę, niemniej jednak wiersz bardzo mi się podoba.
    2 punkty
  27. Przez twe lochy Przejdę spokojnie Tam do zamku królowej Gdzie padną słowa (O zbawieniu dusz) I o milionie skrzywdzonych serc Ludzi w ciemności W których rządzi Tylko ból i strach A ja marzę tylko o tym Aby moje słowa nie przeminęły Wraz z podmuchem jesiennego wiatru (To jeszcze nie koniec)
    2 punkty
  28. @Rafael Marius Ważne, że kultura pozostała Afryka inspiruje i nie pogania A że matką? Może, nikt matczynej miłości nie zabrania Piękny wiersz Pozdrawiam
    2 punkty
  29. Deszcz pada, deszcz siąpi, gorący. Kłęby pary przysłaniają rajskie widoczki. Siedzimy znudzeni pod rachityczną jabłonką, niestety nikt nie wodzi na pokuszenie. Wąż bezczelnie odpełzł w niewiadomym kierunku. Mimo to jemy jabłka, twarde i kwaśne, z nadzieją na zmiany, jakiekolwiek. Nawet na gorsze. Jednak zupełna stagnacja, wciąż te same przekleństwa niesie ten sam wiatr. Deszcz pada, deszcz siąpi, taki raj na jaki nas stać.
    1 punkt
  30. Bez komentarza. Po prostu polecam!
    1 punkt
  31. @Rafael Marius Widzisz, naprawdę bardzo ciekawa interpretacja. Rozumiem anioły tradycyjnie, czyli po chrześcijańsku. W ogóle lubię czasami pisać o zaświatach, ale rozumianych bardziej dziewiętnastowiecznie. Na Twoim miejscu, nie przejmowałbym się tym w ogóle. :)
    1 punkt
  32. „Nie idź tam” wzmocniony echem głos z oddali dyszy. „Chyba mi się przesłyszało. Chrzęst to tylko myszy. ” Łaskotały twarz nieznośnie stare pajęczyny, Lepkim śluzem polizały ślimak, glon i grzyby. Brnie po kostki i kolana po błotnistej mazi, Człowiek nigdy, częściej robak grzebie w niej i łazi. Wzdrygnął się. Zatrzymał chwilkę. Nie jest to urocze, Gdy w półmroku, na nieznanym, z boku coś bulgocze. Promyk światła zagubiony w stronę twą się wije. Fala wody? Albo są to jadowite żmije? A te cienie, jakieś bestie? Pożreć chcą za chwilę? Albo tylko butwiejący korzeń i badyle? Miał zawrócić, lecz nęciła ta tęsknota wściekła. Musi znaleźć, uratować – choćby zejść do piekła. Ściana chyli się nad głową. Jest już bardzo niska. Teraz brodzi na kolanach, się do przodu ślizga. Nagle ręką próżnię łapie, zaraz w dół się zwali Ale coś za poły łapie. Czyżby tam z oddali Jakieś monstrum go napadło i złapało w kleszcze? Miota więc się przerażony, szarpie, rzuca, wrzeszczy. W końcu znowu uwolniony sunie stokiem w przepaść. Śmierć spojrzała prosto w oczy. Gdzież przed nią uciekać? Nigdzie złapać się, uchwycić, a do tego wszędzie Zbocze głazem szpikowane – ostre ich krawędzie. To już koniec życia będzie! Na tej pochyłości Chyba nic się nie zatrzyma. Tutaj diabeł gości. „Szybko! Za nim!” huczą głosy. Hałas, ryk, tysiące Dźwięków strasznych. Co to? Moce od zarania śpiące Obudziły się i szczerzą głodne ciała zęby, Aby zagryźć, zgnieść, rozłupać, szarpać, pruć na strzępy!? cdn.
    1 punkt
  33. I nawet często gęsto udaje się to całkiem nieźle. Mechanizm obronny.
    1 punkt
  34. Tak wiem już mi ktoś to mówił. Tyle, że u takiej przykładowo noblistki Szymborskiej znajdziesz je tu i ówdzie. Widocznie komitet noblowski jakoś, dziwnym trafem pominął tą regułę. A mnie się inwersje podobają zarówno w moich tekstach, jak i u innych autorów. Zresztą używam ich obecnie znacznie mniej niż dawniej. Zamiłowanie do nich, to prawdopodobnie wpływ języka włoskiego, gdzie za ich pomocą, również w mowie, potocznej różnicuje się znaczenie przekazu. Z tym to się akurat w pełni zgadzam. I właśnie ten wiersz, aby go w pełni zrozumieć wymaga dość sporej wiedzy z różnych dziedzin.
    1 punkt
  35. Wszyscy się ukrywamy Na wpół martwi, na wpół żywi Jesteśmy demonami udającymi człowieka Pozbawieni człowieczeństwa oraz sumienia Oddaj się nam, uwierz w nasze brednie Ściągniemy na was biedę i nieszczęście Wszystko co usłyszysz z naszych ust Będzie kłamstwem, sprytnym blefem Uwierz mi, zawsze ci pomogę przyjacielu Naprawdę, tak głęboko cię zakopie Będziesz kwiatki od spodu wąchać radośnie Na tym dnie, które pokaże tobie Nadzieję mam, iż podoba ci się widok Dobrze wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko Nie dziękuj, bo aż się rumienię cały Ale ładnie wyglądasz będąc martwy Zapraszamy cię do nas Lubimy poznawać nowe zabawki Wykorzystamy ciebie do końca I jebniemy gdy się znudzimy Każdy u nas jest szczęśliwy Przyjdź do nas, zobacz i przekonaj się Dużo zabawy na ciebie będzie czekać Przyjdź, przyprowadź nam świeżego człowieka Lubimy poznawać nowe zabawki Każdy cię tu wita otwarcie Wykorzystamy ciebie jak szmatę I wyrzucimy jak brudne gacie
    1 punkt
  36. W życiu pełno fałszu, zawiści i zgrzytów, Wszystko chuj. Wojna, głód zaraza i śmierć wszelkich bytów. Jeden gnój. Walka z losem, sprzeciwiać się rzece. Wielki bój. Stać w szeregu jako pan orzecze. Strojów krój. Umrzesz, umrzesz niczym szkic nabazgrolony. Niczym zbój. Umrzesz, umrzesz - ty gnój pierdolony. Koniec twój.
    1 punkt
  37. @viola arvensis Fajne, naprawdę fajne :))
    1 punkt
  38. Ucieczka pod osłoną nocy uciekam z domu nie oglądając się za siebie stukam obcasami myśli po klawiaturze biegnę prosto do Ciebie wiem, że czekasz już na mnie w wirtualnym ogrodzie zapomnienia miłość nie rozgrzesza zdrady ale tak pięknie znieczula sumienie…..
    1 punkt
  39. co-Vid variant 0! MegA? Pozdrawiam
    1 punkt
  40. @Rafael Marius zgadzam się z Tobą. Mam takie samo podejście. Nie mam potrzeby bycia zawłaszczoną i sama także nie zawłaszczam. Szanuję wolność drugiego człowieka.
    1 punkt
  41. zagubione myśli cierpią szukają Ciebie Ojczyzno a Ty Ty krwawisz rozrywana jesteś matką wszystkich i tego dziecka co wybił szybę i tego co przyniósł piątkę a oni każdy chciałby Cię mieć dla siebie krwawisz jak Jezus na krzyżu prawi ludzie przyglądają się z troską wierzą Boże że wspomożesz Jezu ufam Tobie 10.2023 andrew Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci Jezusa
    1 punkt
  42. @Natuskaa Ważne, żeby zawsze chleb smakował Tak, jakby był dopiero wyjęty z pieca Ciekawy tekst. Pozdrowienia cieplutkie :)
    1 punkt
  43. Jest obrazowo :) Nie tak dawno miałam sen o "prześwitach" i szklanych drzwiach, ten wiersz kojarzy mi się też z pewnym zdarzeniem na jawie. Pozdrawiam :) D.
    1 punkt
  44. powiedz... jak będzie jutro? nie wymagam wiele los i tak na mnie żałujew szystkiego nie żałuje jednak mnie czy jutro coś ulegnie zmianie? jeśli nic to chociaż niech zostanie to co dobre co wychodzi najlepiej prócz opadłych liści milczysz tak subtelnie powiadasz niemiłosiernie o miłości najwięcej powiedz... jaki na mnie czeka dzień ? czy ze wschodem wzejdzie nocny sen? Klaudia Gasztold
    1 punkt
  45. Ludzie są jak krety Ptaki koty świnie Mają po trochu wszystkie ich cechy Lew tygrys płotka Rekin Bywa też że są człowiekiem Z rzadka niestety
    1 punkt
  46. Czasem najlepiej byłoby zniknąć Jak to zrobić gdy świat się burzy? Nie chce dać złapać chwili oddechu Pośród tej masy, która mu służy Każde odstępstwa nazwie dziwactwem Kłamliwie chwali wachlarz odcieni W mrocznym pokoju oślepiając blaskiem Nie licz na to, że ktoś cie doceni Choć przeszkadza ciągły wiatr w oczy A ja jestem jednym ze świata sług To jeśli jednak czujesz się inny Zapraszam cię do mnie, nakryłem stół Bo jeśli światem rządzą standardy To jestem tym, który będzie krwawić Szybkiemu cięciu ostrza truizmu Ciężko się będzie nam przeciwstawić
    1 punkt
  47. Powoli uczę się Mimo, że jesteś obok Nie chcę tego Dźwięki i słowa są moją otuchą Dwie zagrzebane znajomości Mściły się na mnie przez chwilę Odkurzam sprzed lat kilka starych Twarzy Nie oczekuję wiele Moc możliwości przeraża mnie Ale ekscytuje jednocześnie Chciałbym puścić w wir swoją wolę miłości Ściany trzymają mnie w ryzach Rzeczywistość dobiera się do mnie Lęki i przeszłość stąpają obok Puszczę sobie mordercze ballady Nie chcę wracać Jest mi dobrze jak jest Tylko Ile to może trwać?
    1 punkt
  48. Była jeszcze jedna zwrotka ale tak sobie myślę, że na późną jesień życia mam jeszcze czas ;) W później jesieni życia przyszedłeś ciepłym uczuciem mnie otulając. Teraz zapełniam pustkę po Tobie. Czas goi rany, blizny zostają
    1 punkt
  49. @JuliaKoszal Ja jestem weganinem od wielu lat wcześniej wegetarianinem, ale z dobrego źródła. Współczesny przemysł mięsny to obraz upadku ludzkości.
    1 punkt
  50. Chemia Mówisz, że zaznać nie możesz chwili spokoju ode mnie. Mimo, że starasz się uciec jestem przy tobie codziennie. Budząc się masz mnie przy sobie a kładąc wieczorem do łóżka choć bardzo, bardzo się starasz myśl o mnie Cię nie opuszcza. Błądząc bezradnie po domu afekt ten w myślach przeklinasz. Nie! To nie miłość kochany!!! To fenyloetyloamina!
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...