Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.08.2023 w Odpowiedzi
-
10 punktów
-
Najpiękniejsze miłości to te niedokończone zawieszone w czyśćcu marzeń, nieskalane łzami. Miłości namiętne, szalone, nieujarzmione istniejące chwilę jak błysk między spojrzeniami. Miłości niedokończone karmią się słowami, które w swych szeptach nie muszą obietnicy chować. Przez swe delikatne dłonie przepuszczają przyszłość, gdyż nie zamierzają zamków na lodzie budować. Najpiękniejsze miłości to te niedokończone bo nikt po nich nie płacze, nikt im szczęścia nie wróży a mimo to wtulają się pod sercem z tkliwością zostają w myślach, zapachu, w suchym płatku róży.3 punkty
-
Najpiękniejsze są miłości nieskończone, lecz dokończyć ich nie można w żaden sposób, gdyż wtargnęły w sferę zmysłów nieproszone pożądaniem wypalając czystość oczu. Głodne wyznań i obietnic choćby pustych, wciąż spragnione czułych gestów oraz spojrzeń. W sobie samych przeglądają się jak w lustrach, czas za nimi chociaż pędzi, nie nadąży. Skosztowały aksamitność jędrnych brzoskwiń, których słodycz uzależnia jak narkotyk. Zwiódł je ptaszek częstym trelem niby boskim, życie splotło upał dnia z parnością nocy. Najpiękniejsze są miłości nieskończone. Zdolne łzami róż policzków gładkich zrosić Chcąc nie niszczyć, co zostało ułożone, muszą zgasnąć - fajnie było, ale dosyć!3 punkty
-
Jak otworzyć masywne drzwi nie mając klucza aby uwolnić ukrytą za nimi prawdę pokrytą grubą warstwą kurzu . Pilnowaną przez tych którzy boją się żeby za życie nie ujrzała światła mogącego ich za to ukarać A może nie myśleć jak tego dokonać tylko czekać cierpliwie aż sami to zrobią gdy nadejdzie pora pożegnać się z tym światem. I otworzą je myśląc że już jest za późno na to by jakiś sąd mógł osądzić a potem ukarać ich za tak haniebny czyn. Lecz się pomylą - bo jak nie ziemski to ten najwyższy tego dokona a oni nie będą już mieli prawa do apelacji .3 punkty
-
życie życie! złapać cię chcę choć na chwilę za horyzontem stróżka czas wartko płynie życie życie! choć na chwilę... zatrzymaj się!3 punkty
-
3 punkty
-
Czasem, spacerując po łąkach oraz lasach. Potrafię ujrzeć jak żyli nasi przodkowie tysiące lat temu. Zamykam oczy i otwiera się przede mną inny świat. Nastaje poranek w pewnej dolinie górskiej w południowej Europie pokrytej mała warstwą śniegu. Gdzie znajduję się tymczasowa posiadłość pewnego klanu. Z wielkiego okrągłego namiotu wykonanego ze skór wielkich bestii. Wychodzi paru mężczyzn, wyruszają oni na grupowe polowanie, na daleką podróż aby upolować jakąś olbrzymią zdobycz. Z przodu tej grupy idzie facet około czterdziestoletni. Nosi on długą czarną brodę oraz bliznę która dzieli jego poważną twarz na pół. To lider tej grupy. Wybrany przez nich nie przez szereg nierealnych obietnic, a dlatego że to silny oraz mężny człowiek. Zdolny do zaprowadzenia grupy do szczęścia oraz dobrobytu. W międzyczasie kobiety zostają z dziećmi w namiocie. Przynoszą drewno na opał, zbierają zioła, suszą skóry. Ale nie są one słabe, nie raz muszą polować na króliki, jelenie czy renifery. Zostaje też z nimi ktokolwiek bardziej poważniej ranny. Dbają oni o rannych i chorych, bo wiedzą że kiedy już będzie lepiej to oni im pomogą. Ich przodkowie przebyli setki kilometrów. Starcy opowiadają młodszym o dalekich oraz gorących ziemiach pełnych egzotycznych zwierząt. Sami ich nie widzieli choć im też lata temu starsi opowiadali. Niektórzy członkowie plemienia są lekko inni od reszty. Jaśniejsi, czasem rudzi. Z lekko większymi głowami oraz grubszymi kośćmi. Są to dzieci stałych bywalców tej rodziny oraz ludów które zastali w tym regionie, ludzi innych lecz w istocie rzeczy takich samych. Ich różnice są niewidzialne dla reszty, pomocna dłoń to pomocna dłoń i nieważne że może być krótsza. I tak patrząc na naszych dalekich pra dziadków i pra babcie. Po wielu mileniach ewolucji mogę stwierdzić że staliśmy się zupełnie jak ten starszy mamut którego nasi przodkowie oddzielali od reszty stada aby upolować. K.P 02.08.20233 punkty
-
Wieści biegają wzdłuż niespokojne sierpniowa burza pod płaszczem błyska z bramy wychodzi młodość do nieba święty z kapliczki patrzy zadziornie Wolność nadeszła z pustym chlebakiem zabito konie była kiełbasa z browaru worek z jęczmieniem zniknął na ogniu z mebli wciąż tylko kasza Pocisk zbłąkany trzy piętra zdmuchnął wiara ze śmiercią w piwnicy tańczy pokerek czysta miłość tęsknota za słońcem latem woń pomarańczy Na Matki Zielnej po swoje przyszli brama skrzypnęła po raz ostatni RONA zbierała na złoty bilet w płomieniach cichły wariatki krzyki Wszystkie opisane tu, zasłyszane od rodziny i znajomych, zdarzenia są autentyczne.2 punkty
-
To był wiersz bez przeznaczenia Nie o kochaniu ani zapominaniu kochać Nie o umieraniu ani zapominaniu żyć Krople deszczu spadają z nieba Czasem na szary granit2 punkty
-
SZKARŁATNA RÓŻA Scenariusz w głowie masz prosty. Wchodzisz o 7 na luzie. Sąsiad przyjęcie wydaje. W ogrodzie Szkarłatne Róże. Zaczynasz przygotowania. Czasu zbyt wiele masz. Od rana ubrania przymierzasz. W czym pójdziesz na ten raut? Zakładasz kolejną sukienkę Vintage - nie ma znaczenia. Fillipi kolory dobiera. W nim ostatnia nadzieja. Róż do policzków dobierasz. Kolorem doświetlasz twarz. Fillipino pomaga. Dobrze obrazy znać. Jeszcze perły przed wieprze. Chanel podpowiada Ci. Godzina godzinę goni.. lepiej już teraz wyjść. Ostatnie w lustro spojrzenie. Namaścił kolorem Cię.. z wiarą i błyskiem wychodzisz pewna już tego że ….cdn🐸2 punkty
-
Nadzieję na moment nie w tobie ani nie w sobie na dnie gałęzie nie wypełzną węże wylałam cement na nieskończoną drogę pod dnem zapadania jest coraz gorzej pod studnią nora żmiją jest chłodniej bierz mniejsze wiadra przestań pić wodę jestem na dole stoczysz się do mnie zawsze jest głębszy korytarz na koniec2 punkty
-
Czekając na Ciebie Dręczący niepokój bezczelnie kradnie logikę myśleniu. Serce łopocze w piersi i niczym spłoszony ptak wyfrunąć chce na wolność. Lęk zaciska palce na gardle tak ciasno, że nawet słowo się nie przeciśnie. Niecierpliwie czekam aż przyjdziesz i uwolnisz mnie od lęku bez słowa zamykając w swoich ramionach.2 punkty
-
zamglone światła ku niebu krzyk umarł w okowach ciszy w powstałej przerwie muzyka wierzy że ktoś chce usłyszeć horyzont błękitem sklepienia tworzy podniebne sploty ślady marzeń przerwanych zespala skrzydłami motyl już wolne tańczą na wietrze by zerwać ostatnie więzy świetliki lśnieniem malują obraz w klepsydrę zaklęty2 punkty
-
@Wiesław J.K. super. Cieszę się z tej bryzy. Pozdrawiam @Rafael Marius rad jestem. Też kocham morze. @Starzec jeśli tęsknota to już za tymi miejscami, kiedy jeszcze w nich byłem. To morze Północne, a południowe wybrzeża Anglii. Paradoksalnie polskiego mierzą nie znam wcale, a wcale. @poezja.tanczy bo i miejsca nie banalne zupełnie. Pozdrawiam @A-typowa-b dziękuję. Rzeczywiście, miejsca te są bardzo elektyczne. Szczególnie Dungeness, gdzie z jednej strony morze, z drugiej dwa reaktory elektrowni jądrowej. @poranki o, podoba mi się wspomnienie imprsjonizmu przy tej okazji. Dzięki A ta konkretnie uliczka wychodzi z morza kiedy jest odpływ. Można nią później 'wejść' w nie jak Mojżesz na kilkaset metrów. @Natuskaa właśnie o tą dowolność składania mi chodziło i ostatnio coraz częściej chodzi. @Leszczym dzięki. Pozdrowienia2 punkty
-
2 punkty
-
Dzień pełen energii nie koniecznie ciepły i nie koniecznie pogodny. Udało się trochę zarobić, krzywiąc twarz udaję uśmiech. Popłynąć po dwa dobre słowa do kogoś kogo się nie zna. Ktoś jest szczery nie udaje troskliwego i nie musi rozumieć. Nikt nie wypełni Twojej pustki nikt nie podejmie decyzji i nie zrobi tego czego nie potrafisz.2 punkty
-
1 punkt
-
pójdę lecz jeszcze nie teraz gdy słońce świeci mi jaśniej i kwiaty pachną najsłodziej a serce rośnie mi właśnie pójdę bo dotrzeć tam muszę dozbieram tylko zachwyty później spełniona poczekam na czas przede mną ukryty1 punkt
-
Z opowieści: Jak orzech się do orzecha uśmiecha A drzewo na to: Skłonności są jak my Odkrywasz a tam Ty Zakrywasz a tam emocja Słuchasz, kolejna opcja Czy dać się prowadzić Czy dać się zdradzić Skłonności trzeba dobierać A nie razem posadzić //Marcin z Frysztaka wilusz.org1 punkt
-
Poranek był o czasie, czyli szczęście zawitało świtem. Lato optymalną porą na takie chwile. Nie ułożyłem myśli wczorajszych, a już nowe swawolą.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
A powiem Ci, że sam nie wiem. Na pewno ciało się starzeje. Co do reszty, przyjmując iż życie jest jak sen, to właśnie owe wrażenia o jego istocie stanowią.1 punkt
-
@Rafael Marius @Rafael Marius Dziękuję. A jeśli chodzi o mój pkt. widzenia~no cóż, w pewnym wieku dopada cię taka nostalgia i wspomnienia😉. Może jesteś jeszcze młody /młoda I wszystko przed Tobä.😉 (żart). Pozdrawiam.@Kwiatuszek Nigdy nie jestem pewna swoich wierszy, więc takie opinie bardzo mnie wzmacniają. Cieszę się, że wiersz się spodobał.1 punkt
-
Ja mam wrażenie, że u mnie to już stoi w miejscu od dawna, przynajmniej w większości jego aspektów. I wcale mnie to nie martwi. Jeszcze bardziej bym się ucieszył, gdyby się cofnęło o jakieś 40 lat.1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius Życzę dużooo zdrowia i miłego dnia, wieczoru również życzę :))1 punkt
-
Pewnie dla niektórych tak, a dla innych nie. Może bardziej, gdy byłem młodszy i zdrowszy. Tak to bywa. Moja mama, gdy mieszkała w Austrii podobnie była postrzegana. Nie ma wyjścia. Trzeba żyć z ludźmi jak najlepiej to możliwe. Ja też raczej bliższy temu jestem obecnie. Choć różnie z tym bywa. Jestem zmienny. Miałem też okresy dużej ufności.1 punkt
-
- dla Siostry Uroczystość była piękna. Dostojna, poruszająca i spokojna. Stąd wszystkie obecne na miejscu kobiety, włącznie z Jezusożonami, od czasu do czasu ocierały łzy wzruszenia. Slub stanowił połączenie prawoslawnej ceremonii, z dwudziestowieczną rzymskokatolicką oraz z zaproponowanymi przez Jezusa - nazwijmy je ogólnie - swobodniejszymi dodatkami. Było więc sporo śpiewu; niezbyt harmonijnego co prawda, bo przecież nie ćwiczonego uprzednio przez uczestnikow ze zrozumiałych powodów. Ale w miarę melodyjnego i na pewno szczerego oraz radosnego. Było - na wniosek Soi - trochę tanca. Jednak tutaj Mistrz musiał hamować jej zamysł ślubu na wzór afroamerykanski rozumiejąc, że dla zbyt wielu miejscowych taka forma uroczystości byłaby trudna - czyli, używajac innego slowa, niemożliwa - do zaakceptowania. Zaznaczyć też należy, że cerkiewni duchowni byli mało zadowoleni z atradycyjnego przebiegu ceremonii . Nawet pomimo tego, iż uczestniczył w niej sam Jezus. Cóż powiedzieć; tak bywa, gdy ktoś jest tradycjonalistą w zbyt wysokim stopniu. Na tyle wysokim, że uważa - emocjonalnie rzecz oczywista, nie rozumowo - tradycyjną formę uroczystości za ważniejszą od obecności Jezusa. I od Jego zgody na wspomnianą, duchowo-artystyczną syntezę. - A więc pytam was - Jezus przywołał gestem oczekujących Soę i Olega - tu przy Mnie Samym i przy tych wszystkich waszych gosciach - na pewno tego chcecie? Przemyśleliście wszelkie "za" i wszystkie "przeciw"? Bo nie chciałbym, żebyście pózniej skrzywdzili się wzajemnie. To prawda - kontynuował, uśmiechnąwszy się - że widzę nic takiego w waszej osobistej przyszłości. Ale ta jest zawsze w ruchu, jak powtarzał i regularnie powtarza inny moj padawan, Mistrz Yoda. Zatem wydarzyć się może coś, czego w obecnym momencie nie widać. A nie wydarzyc może się to, co w określonej chwili wglądu w przyszłość jest widoczne. - A więc? - podjął, zwróciwszy się najpierw do Soi. - Jesteś pewna swojej decyzji? I gotowa? - Tak, Mistrzu - uśmiechnęła się rozpromieniona Soa, ściskając dłon Olega. - Przemyslalam wszystko... mm, a w kazdym razie bardzo wiele. I tak: jestem gotowa. - Doskonale, moj padawanie - SooMistrz uśmiechnął sie w reakcji. - A ty, Olegu? - Jezus zwrócił sie do książęcego dworzanina. - Wziąwszy sobie Soę za żone, czy będziesz dokładał staran, aby być dla niej dobrym mężem? - Jezusie, ja również przemyślałem wszystko - odrzekł zapytany. - Będę dla niej - tu uśmiechnął się do Soi - dobrym mężem. Na tyle, na ile będębw stanie. Codziennie - dodał. - A zatem - Jezus zmienił ton na oficjalny ton - powtarzajcie za Mną. - Soo, najpierw ty. - Ja, Soa, biorę sobie ciebie, Olegu, za męża. I slubuje ci milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska. Oraz ze bede przy tobie az do konca... - ostatnim slowom towarzyszyły lzy. - Teraz ty, Olegu - Jezus spojrzał na prawie malzonka Soi. - Ja, Oleg, biore sobie ciebie, Soo, za żone. I slubuje ci milosc,wiernosc i uczciwosc malzenska. Oraz ze bede przy tobie az do konca - powtórzył Oleg. Spokojny i opanowany jak zawsze. Dla pelnego obrazu tej chwili dodajmy, że Jezus uczynił tu maly cud. Polegajacy na tym, ze wszystkie wypowiadane Przezen i przez nowozencow słowa zdaly sie sluchaczom w ich własnym jezyku... Cdn. Voorhout, 2. Sierpnia 2023.1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius musisz być kimś ciekawym i zarazem kimś interesującym ...ja znowuż z moim akcetem uważana jestem za rosjankę w tym Kraju gdzie mieszkam:) jeśli chodzi o "inność" staram się dostosować do środowiska, gdzie żyję oczywiście nie działam destrukcyjnie, kocham siebie na tyle ile jest to możliwe... a intuicja mnie nie oszuka choć popadam w skrajności, czyli? ..lepiej niezaufać niz zaufać :))1 punkt
-
Piękny, smutny wiersz. Nie wszystkie szukają kolorów, są takie, co poszukują spokoju, przyjaźni, dobroci. Bywa różnie.1 punkt
-
Mnie też. W rodzinie jest taka tradycja, iż na 1 sierpnia wspomina się zmarłych, nie tylko tych związanych z Powstaniem, ale Warszawiaków, czyli de facto wszystkich, od pokoleń z Syreniego Grodu. Ja też mam do 9 pokoleń w najdłuższej linii. Wszystko Warszawiaki. W tym 7 znanych z przekazu rodzinnego. Bardzo dobrego i zweryfikowanego. Ojciec mieszkał przez 15 lat pod jednym dachem z piątym pokoleniem z mojego punktu widzenia i sporo się nasłuchał o szóstym i siódmym, zatem przekaz, jak na warszawskie mieszczaństwo, jest wyjątkowo długi. Taką genealogię to zazwyczaj jedynie szlachta posiada. A ja wszystkie wspomnienia zapisywałem na karteczkach, zaraz po i mam je zgromadzone w teczce. W razie potrzeby mogę odświeżyć pamięć. U mnie też by się znalazło arystokratyczne ze strony mamy. Jej babcia można śmiało powiedzieć, iż żyła w pięknych europejskich pałacach do 29 roku życia, jak typowa hrabina. Potem wyszła za mąż i została zamożną mieszczanką. A za komuny to już była totalna deklasacja, jak u wszystkich. Tyle że ona sobie z tym nie poradziła cierpiała na depresję, prawie nie było z nią kontaktu. Sam smutek w małym domku z dużym ogrodem na przedmieściu. Ja nie lubię arystokracji i się tym pochodzeniem nie chwalę i nie jestem dumny, ale skoro wspominamy, to nie wypada pominąć. Moja tożsamość to lewicowe warszawskie mieszczaństwo. Jak mówią w stolicy "Ni w piętę ni w oko, nie za nisko, nie za wysoko". Ja mam z pięciu narodów Rzeczpospolitej i trzech religii plus najsilniej obecny agnostycyzm i ateizm.. A korzyść jest dla mnie z tego taka, iż wyniosłem z domu dużą tolerancję światopoglądową i akceptację dla inności.1 punkt
-
Niedaleko Woli. Mieszka Ola przy Oli. Obie to szachrajki : uwodzicielki, graczki… Która osobistą kartę ogoli ?1 punkt
-
Kim będę jutro o tejże godzinie? Czy coś się narodzi, a może coś zginie? Kim będę, gdy słońce raz wstanie kolejny? Gdy zabrzmi na wieży południowy hejnał? Kim będę jesienią po lipcowych burzach? Czy na coś dobrego wreszcie zasłużę? Co wyniosę z lekcji, które zesłał Wszechświat? Bukiet białych frezji pachnie w moich rękach.1 punkt
-
rosa otula twoje stopy świat różowy w wschodzących promieniach słońca wczesny ranek spotkał cię w ogrodzie chcesz sama wśród przyrody delektować się wczorajszym wieczorem nocą sny stały się rzeczywistością piękną 8.2023 andrew1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dziś rocznica jest Powstania, I obchodzą i śpiewają – Piękne znaki pamiętania! Lecz mi ognie zapalają Fantazji krzyczącej: Może? – Jakie być mogły warunki, By wygrać miast w pył zgorzeć? Czy…? Mamż do dzieł czasu gumki? Jules Joseph Lefebvre (1834–1912) „An Allegory of Victory” („Alegoria zwycięstwa”), przed 1912.1 punkt
-
nieskazitelna, martwa ciemność jej dziewiczą doskonałość gwałcą jedynie płonące w oddali bramy piekieł tam w cieniu tylko mogłaby zamieszkać radość nieskończona pustka, pożerająca mroczne serca skute lodem pustkowia, nad którymi nie świeci już słońce miłości płonna nadzieja czeka odwilży gniewna desperacja wypluwa gorzkie plony słodkiej zemsty z płonącego ogniem bezsilności łona zagubione, nagie dusze karcone spojrzeniem miliona pełnych taniej litości spojrzeń moja samotność mieszka w lesie ignorancji a ja się w tej lepkiej samotności duszę ślepa furia wraca z piekła złamanej Psyche trzyma w ręku płonące kikuty skrzydeł ale już nigdy nie zobaczy swoimi niewidzącymi oczyma kulącego się u stóp przerażonego szczęścia mogłaby tak po omacku, spróbować nawet wieczność nie ma tyle czasu bez nadziei może to tylko tęsknota1 punkt
-
@Rafael Marius wiem... duzo juz nie pamietam...Twoj wiersz przyczynil sie do powrotu wspomnien i z dziecinstwa juz drugi raz... mam znajmomych, ktorzy zrobili sobie drzewa genealogiczne.. jeden nawet dowiedzial sie, ze jego korzenie pochodza od Sobieskiego byl bardzo dumny ale czy to prawda ? Mi sie wydaje, ze moje to czysto slowianskie; rosyjsko syberyjskie ;):)1 punkt
-
ulepili dzień pełen konfabulacji - wspomnień gdyby były swoje z własnego podwórka z własnego czasu wyłapałbym wszystkie cudze uczucia filtry fraki pisane piaskiem znaczenia wiatr co rozwiewa wszystko - wiedzące liście w czubek przygrzało słońce w nogi poszedł kawał góry lodowej porzucam do dinozaurów odłamkiem skały wielkości asteroidy i zobaczą gwiazdy i spojrzą w horyzont na fale niespokojne o jutro bo jeśli jutro ma być takie jak stare wczoraj to ja dziękuję za taką świetlaną przyszłość1 punkt
-
1 punkt
-
Wyzwolona z ram dokumentu rzeczywistość przekształca dowoli. Zbiera kadry z życia wyjęte, zmienia kształty, półcienie, kolory… Rozwód bierze z foto-papierem, z albumami skrytymi w tiul kurzu. Jej do szczęścia trzeba niewiele ze smartfonu spróbuje nas urzec. Lub na każdym płaskim ekranie; od laptopa, aż po telebimy, uśmiech wspomnień w stanie jest przynieść, do łez wzruszyć, przypomnieć świat inny. Gdy powstaje zda się bezwiednie, bo aparat sam ostrość ustawi, parametry chwilą dobierze i naturę potrafi poprawić. Ja przekorny; mam sentymenty do pożółkłych w opasłych albumach. Dla nich piksel obcym pojęciem. Wiek dwudziesty w nich jeszcze nie umarł. Kiedy wspomnę ciemnię niewielką; ze światełkiem czerwonym nad głową, powiększalnik, koreks i wszelkie odczynniki w butelkach gotowe… Do dziś czuję dreszczyk emocji, gdy w roztworze powstaje akurat, rys postaci, widok nieostry, dawniej była camera obscura.1 punkt
-
Smakuję cię przy porannej kawie Nadgryzam delikatnie jak kruchego rogalika, dającego początek rozkoszom dnia. W moich ustach rozpływasz się ambrozją. W zenicie słońca gaszę pragnienie pocałunkiem, który jak życiodajna woda ratuje me żądze. Aby wplątany w granat nocy zjeść z tobą kolację i kochać się do świtu.1 punkt
-
wczoraj zjadłem a wlaściwie zeżarłem prawie kilo dojrzałych czereśni i zebrało mi się na wspomnienia Poznałeś smak czereśni dojrzałych? Mogą sprawić olbrzymią frajdę. Piękne jędrne i choć takie małe, więc spokój i ciepło w nich znajdziesz. Delikatnie je muskaj wargami, oczy zachwyć głębią czerwieni, na języku układaj aksamit, tej miękkości słońcem brzemiennej. Delektując się barwą słodyczy, pieść ustami krągłość natury. Dreszcz emocji przenika cię przy tym, gdy odkrywasz zwykły ten urok. Niech zaleje twe ciało niepokój i rozedrga pełnia zapachów. Ust pragnieniem czereśnie więc otul. Te dojrzałe - z rozkoszą smakuj! 20081 punkt
-
Mam ulubiony sweter i ulubiony kubek i kilka długopisów, których nigdy nie gubię. Spisuję nimi chwile na białych, pustych stronach. A każda myśl o Tobie to moja ulubiona. I tylko Ciebie nie mam, a miałeś być na życie. Twoje imię rozmyte smutkiem w bladym zeszycie. Został mi ciepły sweter, który otula ciało, resztka herbaty w kubku, lecz bez Ciebie to mało.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne