Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.06.2023 w Odpowiedzi
-
8 punktów
-
6 punktów
-
5 punktów
-
to już koniec dowiedziałem się w niedzielę po południu poniedziałek był okrutny wtorek męczył mnie potwornie ale środa odpuściła czwartek czmychnął tak pokątnie no, a w piątek już swobodnie by w sobotę, już nie martwić się tygodniem a, w niedzielę…..5 punktów
-
5 punktów
-
Śmiać się często tylko nie z innych płakać również ale z radości Dożyć emerytury i stać się wolnym bez zobowiązań cieszyć się życiem Gdy najdzie ochota otworzyć barek wytrawnych trunków wlać dwie szklaneczki I z tą najbliższą nie spiesząc się rozmawiać o tym co najpiękniejsze Dalej odróżniać dobro od zła umrzeć spokojnie nie czując bólu4 punkty
-
3 punkty
-
punkt rosy myślę o pozostałościach migotek zjedzonych książkach pluciu pestkami szysz/yn/ki latem jak i o ściąganiu cugli hippokampowi który bije pianę ogonem ciągnąc tratwę z kory mojego płata czołowego w stronę źródeł strumienia świadomości kiedy w poprzek przepływają po światy zostawiając ślady linii papilarnych na całej powierzchni skóry - na powiekach małżowinach pod blaszkami paznokci zima się nie skrzyła jak źrenice tej która przyzywa mnie do siebie niczym morze półwysep siada mi na ustach czytając hrabala przemienia w oddech kiedy o świcie idziemy za las i promienie słońca mieszają się z cieniami drzew jej włosy ubierają zapach traw wzlatuję na pierwszej chmurze gdzie majaczą postaci skupione wkoło ognia dłonie rytmicznie uderzają w membrany bębnów i nic więcej tylko napisy końcowe pośród nich jestem wyrzutkiem jak rozbita butelka dosyć banalnie i duszkiem wypita na progu3 punkty
-
3 punkty
-
Tryskają iskry w górę Źródło ogniska Uniosło śpiew Jedna z gwiazd zabłysła Wąwóz ożył po wojnie Po raz pierwszy lampka Przy starej mogile Zgasła3 punkty
-
Gniecie wciąż wewnątrz Zapadł się we mnie dzisiaj Księżyc na niebie Płomień przygasa Na pół pęknięte serce Księżyc w ramionach Odbicie w tafli Tafli nocnego lustra Księżyc w jeziorze Pustka sklepienia Cienie dawnego blasku Księżyc pod wodą Opadł już na dno Nastała cisza kiedy Księżyc utonął3 punkty
-
Cały ten chaos niepotrzebny nikomu, Urodziny, szkoła, białe obrusy, Chwile pełne jasnych wzruszeń, To nasza bezkresna droga do domu. Światło w Twoich oczach Falujące rzęsami, Pies biegający między drzewami, Zanim czystymi łzami nie spłynie rosa. Coraz bliżej kroki serca słyszę, Mniej głośnych słów pamięci potrzeba. Coraz piękniejsze obłoki na tle nieba, Bo miłość krzyczy tak, że słychać ciszę. Jeśli bolałem nieuważnie, przebacz, Czasem fałszuję, chociaż lubię śpiewać. Odpoczniemy w domu, na ławce pod Krzyżem.3 punkty
-
Ciekawe skojarzenie. :) Dziękuję! Tak, to chyba bardzo ważne, umieć docenić ten błysk... Dziekuję Ci za refleksje i miłe słowa :) Bardzo mnie to cieszy i dziękuję :) Dziekuję Ci za taki odbiór i również serdecznie pozdrawiam :) @violetta Dziekuję! :)3 punkty
-
3 punkty
-
jestem słowem wypowiedzianym za szybko rzuconym pomiędzy ciernie zagłuszonym przez kłącza urojeń szydlaste szpony bezsilności bóg dojrzał mnie za późno obdarował rześkim powiewem poranka ciepłym popołudniowym deszczem wdzięcznym uśmiechem miodnej pszczoły ale gdy zatańczył złotymi stopami na delikatnych płatkach zwinęły się w sobie ze strachu w cienistym ogrodzie na przekór trwam2 punkty
-
Z cyklu Stonoga co wołali na nią Miłość (28 z lewej) Miłość nie czuła się najlepiej I poszła do doktora Doktor ją obejrzał I powiedział, najwyższa pora Aby troche odpocząć Ale trochę zluzować Nie pracować tyle I się w domu schować Nie wychodzić przez kilka dni Pod pierzyną siedzieć Łykać rozgrzewające proszki I co dobre wiedzieć Miłość pyta, ale co z ludźmi Jak ja będę odpoczywać Kto ich wypełni miłością Sami siebie będą zmywać Pokłócą się sami ze sobą Znienawidzą świat Kilka dni wystarczy A wokół będzie pełno wad Miłość nie posłuchała I w domu nie została Chora, ale robiła swoje Bo samej sobie nie kłamała Miłość rozumie Że smutny byłby bez niej świat Miłość ten świat buduje Już od setek lat. //Marcin z Frysztaka2 punkty
-
Z cyklu ZwierzoSzyki Szerszeń Szerszeń budzi grozę i szacunek Lecz nie zasłużył na poczęstunek Lecz nie zasłużył żeby się z nim zaprzyjaźnić Widzisz w nim tylko kata na miejscu kaźni. //Marcin z Frysztaka2 punkty
-
Spójrz, deszcz skapuje z gałęzi, z liści kasztanów. Bo dzisiaj jest deszcz, ten właśnie deszcz, co rozpryskuje się na mojej twarzy zimnymi kroplami, rozmazując makijaż na twarzy. Poznaczając czarnymi smugami łzawej melancholii maskę klauna. Tego właśnie, który czeka, który stoi każdej nocy pod twoimi zatrzaśniętymi na wieczność drzwiami. Zwisa mu w dłoni kwiat zwiędniętej roży, i mimo kolców ściska łodygę mocno do krwi… Miało być romantycznie, a wyszło jak zwykle. Zmiażdżone ze chrzęstem potłuczonego szkła, przejechane obręczą beznadziejności. Skąd, to? Z miłości. Z miłości i tęsknoty. Z miłości i bezkresu niespełnienia. Z miłości tej jedynej. Tak, tej właśnie. Właśnie tej… Dzisiaj jest wiatr w otchłannej czeluści migoczących gwiazd, które wyłaniają się spoza nawały stalowych chmur. Miliardy drgających świateł obsypują rzęsy i brwi. I moje dłonie zatopione w melancholii pośród strzępów krajobrazu. Spójrz jak lśni moja twarz, jak migocze. Spójrz na moją twarz poprzecinaną bruzdami nieuleczalnych chorób duszy… — jakże ich wiele! A, gdzie twoja? Powiedz, gdzie… Gdzieś tam, daleko. Nie widzę, albowiem zasłania ją cień wielkiego drzewa. Drzewa, które szumi, które chwieje się i skrzypi. Wiesz, przytulam się do jego chropowatej kory i śnię, śnię razem z nim, wychodząc ze snu i w sen wnikając następny, nieosiągalny dla pamięci tuż po przebudzeniu. Albo dostępny, co najwyżej w skrawkach, we fragmentach jakichś bliżej nieokreślonych niedoistnień. We władaniu widm o nieustalonych rysach twarzy, które mijałem, które mijam, idąc przed siebie, idąc na wprost… Tak oto przytulam się do chropowatej kory. Obejmuję pień i szepczę, wsłuchany w cichy szum wzburzonej tęsknotą płynącej żywicy. Kocham cię. Tak po prostu. Mówię to, szepczę, zatopiony w mroku nocy. Mówię to, kiedy wychodzę z domu naprzeciw imaginacjom. Mijając pod drodze niedokończone rzeźby, popiersia w otwartych na oścież opuszczonych pracowniach… Szepczę i śnię. I marzę cicho o tobie. Marzę bez nadziei, albowiem obraz twój rozbija się o twarde kanty kamiennych twarzy o milczących bladych ustach. Idę wzdłuż długiego muru ze spleśniałych cegieł, wzdłuż oddychających kamienic, których ściany wybrzuszają się i kurczą od nadmiaru powietrza. Idę po spirali schodów. W gorę? W dół? Nie wiem, ale wiem, że tańczą w oddali ognie świętego Elma. Tańczą nad kominami wygasłych fabryk, nad słupami wysokiego napięcia… I jarzą się w oczach porzuconych karoserii, które rdzewieją na poboczach dróg. Które przypominają struchlałe żółwie. Puste skorupy żółwi z pałającym w zdziwionym, ślepym spojrzeniu reflektorów echem jakiejś pradawnej, kosmicznej eksplozji. Za płotem, za blaszanym ogrodzeniem podpierające się łychami koparek martwe, jakby prehistoryczne gady. Martwe w swojej martwości narzutowego głazu. Cuchnące smarami, olejem, benzyną o poprzecieranych tabliczkach znamionowych… Kratownicowe wieże, szare szafy agregatów, nastawni, rozdzielni… I kilometry ciągnących się kabli, zwoje, szpule, spróchniałe deski, cuchnące smolą poobijane beczki. Porośnięte chwastami betonowe fundamenty nie wiadomo czego zapadają się, jakby w roztapiającej się wiecznej zmarzlinie… Przekrzywione, rozdygotane resztki, pozostałości dawnego czegoś, co miały lśnić w słońcu dumnie i pięknie… Gdzie ja znowu błądzę? Dokąd zmierzam? Staję przed witryną księgarni pod nikłym, brzęczącym cicho neonem, lecz zapomniałem tytułu książki. Patrzę, spoglądam bezrozumnie, wodzę oczami, jakbym stracił na chwilę przytomność, jakbym uległ nagłej atrofii pamięci w czerwonym blasku stroboskopu. Odwracam się. Odchodzę ulicą pełną sennych widm i majaków, w tej okrutnej ciszy, w tym bezlitosnym milczeniu rzeczy. Z wiatrem we włosach i ze spuszczonym wzrokiem skazanego, z rękami w kieszeniach, w szarym, powiewającym prochowcu… Odchodzę w mrok, w to nagłe opuszczenie… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-26)2 punkty
-
,, ...sługi za szlugi, świat gotowi spalić..." M. Maleńczuk. ciężki zazębiony mechanizm w przeciwną stronę ruszyły koła chrzęst żelaza w nadciśnieniu morderców odznacza i niezamierzonych zwykłych bohaterów rodzi charczy perzem rządowa stacja to tylko wyrostek robaczkowy maleńki uchyłek otworzymy wyczyścimy szwy same się rozpuszczą sowiecki obywatel ofensywę w umyśle lokuje na czewonym prawie przecież na wrogie zamiary nie możemy pozostać obojętni pazur zła rozdziera kuloodporną kamizelkę i delikatną tkankę dziecka morze czarne krwią czerwienieje2 punkty
-
W skrzynce na listy Znowu leży zaproszenie Piękne pismo Szczyt kaligrafii Zachęca Spacer po tym samym gaju Już usychają pierwsze gałęzie Jesienno-zimowy klimat Huczne zabawy w jednym kącie statku Niezapomniane romanse w kajucie Ostatnie spojrzenia w bezkres oceanu Wymiana spojrzeń z księżycem Mroźne wdechy Namiętne wydechy Dziś powolutku płynie czas Wystroiłam się pięknie Na wieczorny bal Zajrzę głęboko W niejedną parę oczu Nasze dusze znowu się musną Ukradkiem Kolejna gałąź upadnie W zielonym gaju2 punkty
-
Jak co dzień siedzi i coś gryzmoli Zapatrzony w Tolkiena Mówi, że mógłby to robić do woli Chyba, że przejdzie mu wena Strona po stronie się zapełniają Czyżby wybitne dzieło? Lecz zaraz, zaraz; coś tu nie gra Gdzie fabułę wcięło? "Chleba z tego nie będzie" Pomyślał sobie (i szczerze mówiąc, nie był w błędzie) "Nie samym zasiłkiem żyje człowiek" Jak mawiał starożytny mędrzec Roboty szukać nie chciał wcale Choć żona mu kazała Co nie powinno dziwić Dwójka dzieci do utrzymania (a ona kokosów nie zarabiała) Co było dalej? Sam nie wiem Lecz główna myśl jest taka Bycie artystą To nie jest żadna praca.2 punkty
-
@Natuskaa Tak, może z wiekiem ten cień się skraca i jesteśmy coraz bliżej słońca. :) dzięki za trafne spostrzeżenie i pozdrawiam ciepło :) @corival Dzięki za odwiedziny i ciekawy komentarz. To zacięcie i upartość w człowieku jest jak instynkt samozachowawczy. Byle nie dać się zwariować, i tak jak zauważyłaś, błyszczeć w każdych warunkach :) pozdrawiam serdecznie @poezja.tanczy Właśnie tak. :) Przecież zawsze może być lepiej ;) pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i uznanie :)2 punkty
-
@Asia Rukmini Ten wiersz jest o mojej córce, właśnie skończyła 18 lat.Jest w lekkim spektrum autyzmu, ma problemy z nawiązywaniem znajomości. Więc znam temat. Cały czas pracujemy, efekty są, ale idzie to bardzo powoli. Dziękuję za zainteresowanie wierszem i życzę odwagi i wiary w siebie. Pozdrawiam. @corival Dziękuję za świetną interpretację i zainteresowanie. Miłego dnia. @Rafael Marius Wiersz jest prezentem na 18 urodziny córki. Może posłucha?2 punkty
-
@poezja.tanczy Dzięki. Co do duszków to skutek mojego podejścia, że tworzy się tym, czym się dysponuje, maksymalnie efektywnie. Efekt to skutek pękniętej osłony obiektywu smartfona, ale zagrało to w tym ujęciu korzystnie. Związane jest to z symboliką życia w ujęciu chrześcijańskim, gdzie życie przedstawiane jest jak pokoj przez przez który przelatujemy jak jaskółki. Jednoczesnie okno jest bramą do domu a "duszki to my wlatujący do domu. Rma okna dzieli obraz na lewą część- świat doczesny z czasem, zegarkiem i szufladami stereotypów, a prawa to dom Ojca, niebieski, pełen światła słonecznego, które jest źródłem całego życia. Teksty piosenek na ścianie to muzyka. Muzyka to istota człowieczeństwa- kreatywność, sztuka, komunikacja i społeczność. Tak w skrócie. Pozdrawiam2 punkty
-
@tomass77 Bardzo tajemniczo i czarownie przedstawione. Pobudziło wyobraźnię źródło tego rodzaju. Kiedy gaśnie światło na ziemi, pojawia się w przestworzach... Bardzo do mnie przemówił ten wiersz. Pozdrawiam :)2 punkty
-
@poezja.tanczy Niezła ocena. Przy okazji może wyjaśnię kilka rzeczy... W wielu źródłach, jeziorach, czy rzekach, w miejscach przyporządkowanych rozmaitym kulturom, znajdowane są przedmioty powiązane z tkactwem. Badacze szukali powiązań i okazało się, że da się takowe zidentyfikować. Ogólnie wrzeciono ręczne identyfikowane było jak kosmiczne wrzeciono, obraz wszechświata. Czyli każda prządka przy pracy jest boginią losu, bo jej życie wiąże się z księżycem, który wszak jak każdy człowiek rodzi się, przeżywa rozkwit i umiera, by narodzić się na nowo. Poza tym księżyc wpływa na kobiety i na wodę, więc tka losy ludzi, tak jak i bogini losu. Tkaczkami były Mojry, Parki, Norny i Walkirie. Artemida miała przydomek "przecinająca pępowinę", albo "trzymająca złotą kądziel" Ejlejtyja - bogini porodów o przydomku "dobra prząśniczka" Co do źródła przeznaczenia: w nordyckiej mitologii u korzeni jesionu Yggdrasil (który utożsamiany był właśnie z osią kosmiczną, czyli podobnie jak kosmiczne wrzeciono) tryskało życiodajne źródło Urd, źródło przeznaczenia. To może tyle gadulstwa. Pozdrawiam :) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Waldemarze, również pozdrawiam serdecznie :) @Leszczym Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam :) @iwonaroma Miło mi, że poświęciłaś czas na zajrzenie tutaj. Pozdrawiam :) @Rafael Marius Cieszy mnie, że zerknąłeś. Pozdrawiam :)2 punkty
-
@Leszczym Iiii tam, kamień łatwo się zachowuje, łatwiej też z nim pracować, więc to żadna chwała ;) A tak na serio, to zupełnie inna kultura i rozwój. Nie da się porównać jednego z drugim. W tym wierszu pozostajemy na naszych ziemiach z naciskiem na Pomorze we wczesnym średniowieczu. Pozdrawiam :) @poezja.tanczy To bardzo wysoka ocena moich starań, za którą dziękuję. Miło mi, że tak uważasz. Pozdrawiam :)2 punkty
-
Wyrosłem w piecu od blizn tortur bliźnich na skórze przypalany i gaszony wstydem popękany w mokrej temperaturze. W górnej półce ugrzęzłem najbliżej czerwonych oprawców pokrętnie watami podpiekany wysmażony w demokracji z informacji. Kierunek był cieniem termoobiegu zamknięty przez wolty w obwodzie ocieplając przestrzeń rażoną wiatrakiem w bezdźwięcznej chmurze. Obłoki duszone na niebie ciskały się w ogniowej klatce uwięzione przez wieki cyrkulacji zamiast sunąć bezczelnie przy wietrze. Poczułem mokry oddech ciśnienie rozerwało beczkę w płynie szyderczo pogrążony płaczę za kwaśnym deszczem.2 punkty
-
2 punkty
-
Obrót sprawnych palców porusza oś świata, wydłuża się ciągle nić czyjegoś życia. Księżycowa Pani, żyjesz i umierasz, tkając los człowieka od samych narodzin. Gdy brzemienne ciało utka już istnienie, wezwiesz Ejlejtyję, wspaniałą prząśniczkę. Trzymasz złotą kądziel, kiedy nowe życie, przetniesz pępowinę o bogini losu. Przejmą przędzę Parki, Norny pracowite, źródło przeznaczenia sączy im cierpliwość. Żeby nie zabrakło surowca na nici, w wody jeziora rzuć tkackie czółenko.1 punkt
-
raczej razem niż osobno ci widzowie żart - daleko i krótko widzowie za długo lub za krótko siedzą przed TV by zrozumieć:))) Ale co racja to racja o różnowidzących :) (coś podobnie jak jasnowidzących) nie tylko trzeba ale należy inaczej oceniać ::)) Pozdrawiam1 punkt
-
Uschnięta żółta róża Jak pająka odnóża Pędzi za mną w nocy I przypomina o martwej już mocy Dostałem ją od śmierci Co od dziecka mnie nęci Miałem wtedy może 10 lat? Powiedziała, że gdy umrze kwiat Mam zacząć wyrywać kolce Pełne kwasu, ostre końce Gdy ktoś mnie zrani. Trzymałem ją przy życiu Nie przeszkadzałem w byciu Omenem przemijania Do świata duchów przenikania. Lecz teraz wyrywam ostatni już kolec Omijałem ludzi by marnie nie polec Ale było to nieuniknione. Z posępną miną Zakopią mnie pod gliną Teraz jednak oddech łapie Sam sobie kłamie Że uda mi się uciec .1 punkt
-
Angielska pogoda na polskim podwórku. Beton znów razi szarości poświatą. Codzienność ciągnie znów ludzi na sznurku. Wspomnienia sprawiają ,że twarz znów mam bladą. A przecież u nas kolory życia. Całą paletą świat nam malują. Wszelkie problemy odeszły precz. Tak jak przez palce nieuchwytna ciecz. Wystarczyło przecież nam tak niewiele. Jeden krok do przodu i byśmy tu byli. Ułamek wiedzy zaważył na tym. A może była to kwestia wiary? Baliśmy się, bo jakby inaczej. Wszystko co nowe to przecież "czary" Teraz razem jesteśmy znów tutaj. O największej zagadce dobrze już wiecie. Przez całe życie musisz przejść dobrze. Lecz umrzeć trzeba najpiękniej na świecie. Chociaż pragniemy do was przemówić. To tak jak ryby głosu nie mamy. I tak jak one gdy słońce świeci. Widzimy łódki, rybaków i sieci...1 punkt
-
@Corleone 11Michale, przychodzi na myśl Yin(g) and yang, dobro i zło, etc., połączone siły wszechświata. Literatura nie byłaby literaturą, gdyby tylko same pozytywne historie były opisywane (brzmi to jak Raj, Niebo, czyli samo Dobro). Horror i wiele innych negatywnych w ludzkim zrozumieniu zjawisk, są częścią ludzkiego życia. Znana i opisana historia ludzkości potwierdza to bez pardonu. Znakomity amerykański pisarz Edgar Allan Poe był tego świetnym przykładem, jego opowiadania wciągają czytelnika pomimo grozy tam panującej. Wszystko co ludzkie... Myślę, że warto szanować każdą twórczość. Przecież mamy wybór, możemy to czytać, albo po prostu pominąć. Pozdrawiam serdecznie. :-)))1 punkt
-
Bardzo nastrojowy, klimatyczny wiersz. Pozostawia pewne interpretacyjne przestrzenie :) Pozdrawiam :)))1 punkt
-
Cztery pierwsze wersy extra :) b.wymowne. Trochę mi przeszkadza to 'tylko' :( W ogóle bym chyba usunęła te dwa ostatnie wersy, ale może jestem zbyt radykalna :) Pozdrowienia1 punkt
-
@Sylwester_Lasota To prawda, pozór wolności, jest często widoczny, zwłaszcza w kwestii różnych wyborów i wpływu społecznego na dane zachowania. Często wydaje się, że mamy wolny wybór, natomiast nasze zachowania są różnie determinowane. Paradoks wolnej woli jest zawiłą sprawą. @Leszczym Tak, trzeba stawiać granicebi dobrze zdefiniować swoją wolność 😁1 punkt
-
1 punkt
-
Uczyć Cię Myślenia w szerszym kontekście... Nie odważyłaby się nawet o tym myśleć 😉😅😅😅 Dared nie pisał, że mu się nie podoba, raczej wspominał coś o misiu... może się przebudził i szukał... przytulanki 😅😅😅1 punkt
-
Dziękuję bardzo za trafne spostrzeżenia i za pochwałę :)) Pozdrawiam :)) D.O P.S. Za serduszka pod innymi wierszami również bardzo dziękuję :)))) Ach! Dziękuję :)) I pozdrawiam również :) Deo @Sennek, @iwonaroma, @Klip Serdeczne Dzięki! :)))1 punkt
-
@Rafael Marius Znam trochę tych opowieści i od jakiegoś czasu - co niezbyt odkrywcze - mam wrażenie że robi się coś podobnego :// Inaczej ale jakby podobnie ://1 punkt
-
Człowiek buja buja się po świecie zakocha się lub zabuja pośród plag i blag rozmaitych Naraz rośnie w lata wzrasta w cztery kąty wybijają wielorazowe przyzwyczajenia są zawody, ale poniekąd dociera I zdarzy się człowiekowi który naprzygląda się poezji że w jego urodziny gdzieś pod Chopinem gdzieś obok kogoś pośród zieleni w głupstwie metaforycznych wydarzeń prostotą przymrużeń oka... jego imię mickiewiczowsko zabrzmi: czterdzieści cztery (44) ;) Warszawa – Stegny, 25.06.2023r.1 punkt
-
1 punkt
-
@DaredŚwietnie to wyłapałeś! Pozdrawiam! @Dared, @Rafael Marius i @tramwaj63Dziękuję! *******1 punkt
-
@Quidem.art Od tego jest dom I ławka :) Dobrze się czytało Miły wiersz +++ i ciekawe zdjęcie Te refleksy.. jak duszki :)1 punkt
-
Czy w tej iskrze jest jasność? Cień kryje grzech, a to słońce rozgrzesza Konfesjonał natury zaprasza tu na wizytę Czy mnich skruszony moją jawę wskrzesza? Czy marzenia nigdy nie były zbyt obfite? Próbuję pojąć lawirowanie tu czasu i bytu W modlitwie drzemie moja trzeźwa relacja Jednak media czarują siłą wytrwałego kitu Co wygra - kłamstwa czy prawdy narracja? Pragnę być - nie wielkim, ale tak serio być! Wystarczy woda i powietrze i trochę krwi Może wytrzymam ból i zacznę też dużo pić I podnosić zmęczone upadłym świtem brwi Odbierz mnie Boże dar cierpienia tu obfity Mimo siły znów zwijam się jak to dziecko Ale zdobędę firmamentu szafirowe szczyty Dla ciebie Pani, dla ciebie różana Oleczko! Niech sekunda trwa szczytu jako moc dnia Niech niesie miłości płatki upadając jesienią Gdy odchodzę w nicość unikając ceny cienia A zorze kurestwa jak rozpacz mnie się mienią Odejdę drogą płodową ku anihilacji duszy Guzik ochroni przed narodzeniem siłą bata Niech protest mój ciebie szybko tu poruszy Bo nicość nie istnieje, a jej historia żyje lata Grób mój nasączony jest meskaliną słońca Już wiem, że sznurówek nie zawiążę więcej Ale anioł stróż to potężnych dni jest obrońca Nie zapomni złożyć na sercu żałobne wieńce Krzyżują nas co dzień po błogosławieństwie Każą wierzyć, że dwa gwoździe nie zabijają Nie chcę skończyć bytu na zwykłym męczeństwie Pragnę wierzyć, że honory na mnie czyhają Oddajcie mi powietrze to chłodne i mnie miłe Dajcie wiarę i oddajcie za cierpienie wieczności Przecież zachwyty nie obrócą się w bóle nieczułe Przecież umieram nie będzie więcej okoliczności1 punkt
-
@corival Zresztą wydawnictwo nic mi nie płaci to i nie ma co z nim, a ewentualnie ze mną w sprawie kilku egzemplarzy, które jeszcze posiadam. No ale naprawdę nie naciskam, a wszystkie teksty z tej książki są na niniejszym forum :)) Sens może i jest ale jakoś ostatnio trudniej mi go dostrzec :) Również pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
pewnego letniego dnia pod twoim oknem przemknęła jesień i następnego dnia pod twoim oknem chodziła jesień a kolejnego dnia pod twoim oknem prosiła jesień szeleszcząc suknią żółtą byś wyszedł do niej i tak przez wiele dni pod twoim oknem kusiła jesień szepcząc suknią czerwoną byś ją zdarł z niej aż któregoś dnia pod twoim oknem pobladła jesień wirując suknią bordo spadała jesień wołając suknią krwawą błagała jesień wybiegłeś wtedy wreszcie pod okno na rozstaje że ratowałeś jesień tylko ci się wydaje bo ta którą trzymasz to jest już zima1 punkt
-
@violetta Cieszę się. @Czarek Płatak Ale jak to? Skoro peel się wygrzewa nago w słońcu, to daje skorzystać ;) @iwonaroma Oj tak, niczym koty właśnie, z miękkim podbrzuszem na wierzchu. @Antoine W Dojrzałeś warunkowość tej sytuacji. @Waldemar_Talar_Talar Dzięki i pozdrawiam również, Waldku. @Nata_Kruk Podoba mi się Twoja sugestia, Natko, ale wtedy 'wzdłuż' odbiorę kociemu przeciąganiu się, a oddam trawom. A peelka jak kot się pręży. Mnie się 'wzdłuż' podoba, bo jest takie bardzo polskie, ale fakt, średnio poetyckie na końcu cząstki. Ściskam :)1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne