Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.12.2022 w Odpowiedzi

  1. Śmiałem się dzisiaj jak wariat, Jakby świat opuścił gardę I przyznał, że od zarania Był niczym więcej niż żartem. I uwierzyły mi lustra, I ściany się rozstąpiły, I miła była mi pustka. Przez moment nawet tańczyłem. Nie czuję smyczy twych oczu Od kiedy tutaj nie bywasz. Nie wracaj teraz, gdym poczuł, Że śmiechu już nie powstrzymam.
    10 punktów
  2. Uchodzą marzenia, przestronne ulice. Połacie wspomnień, gdzieś tam rostajne. Oddal kołysze już tylko źrenice, nagle przetarte czyjąś prawdą. Zamilkł też iskier skowyt swawolny. Dudnienie głośniej przychodzi słyszeć. Nadchodzi spokojnie żniwiarz z kołyską. I komu będzie dane istnieć? autor wiersza: a-typowa-b zdjęcie: https://pl.pinterest.com/pin/247698048247715599/
    6 punktów
  3. biegnę a płatki śniegu oblepiają twarz ręce uda z kolejnym kilometrem znikają troski dnia jest za to muzyka miasta koncert czerwono zielonych świateł i ta cholerna górka wyłania się na której zawsze się męczę biegnę rytm wybija oddech sto siedemdziesiąt uderzeń pomaga przełamać opór wewnętrznego marudy wyrzut endorfin rozluznia mięśnie skraca oddech gdzieś niedaleko ukryta meta i ta króciutka chwila szczęścia że znów się udało pokonać własną słabość
    6 punktów
  4. czasami wychodzę z domu bez makijażu bez biżuterii bez pieniędzy bez humoru zdarzają się takie dni i nie jest źle ale dzisiaj było wyjątkowo krytycznie wsiadłam do autobusu i poczułam że wyróżniam się w gronie pasażerów byłam taka niekompletna ułomna inna chciałam być jak reszta chciałam przynależeć stopić się w jedną całość a później było już tylko gorzej zagubiona w bezczasie osamotniona niezdolna do codziennego funkcjonowania bo zapomniałam telefonu ...
    5 punktów
  5. Na stacji stoi pociąg donikąd nikogo nie dziwi jego bezsens Ludzie wsiadają proszą o bilet się uśmiechają czują że żyją Na stacji stoi pociąg donikąd kiedy odjedzie nie ważne Przecież i tak nie zatrzyma przygody która się zaczyna Na stacji stoi pociąg donikąd jego sława aż po horyzont Wszyscy czekają czasu jest dużo nadziei nikt tu nie psuje
    5 punktów
  6. widziałam ciebie na brudnej szybie w deszczu co strugą objął przeszklone ściany tulące miasto do siebie pewno ktoś zowie je domem ty — nieświadomie zgubiona rzęsa ścielisz się zwidem wśród obcych powiek jesteś promieniem w zdmuchniętym kurzu pamiątką po niepogodzie pośród neonów byliśmy sami świat umarł w butach a my przez chwilę zrodzeni z deszczu byliśmy prawdą — najtrwalszą smugą na szybie
    5 punktów
  7. Na księżycu osobą byłam jedyną, Jedynym złym kosmitą, Jedyną dziewczyną. Zeszłam więc na ziemię by poznać człowieka, By skosztować miodu, Zasmakować mleka. Wyszłam do ludzi, trochę popytałam, Nikt się nie zatrzymał, Nic nie usłyszałam. Więc w samym centrum miasta do nieba skoczyłam, Nikt nie zauważył, Ani nie zatrzymał. Wolę więc samotnie na księżycu skakać, Nikt nie będzie tęsknić, Nikt nie będzie płakać. Nie warto przecież płakać nad rozlanym mlekiem, W końcu jam jest z księżyca, A tyś jest człowiekiem.
    5 punktów
  8. w ciszy jest wiele odpowiedzi czekają na głęboki oddech by strumień świadomości nie utknął na poziomie serca
    4 punkty
  9. Wersja I (7/6) 9.12.22 O, niewinności słodka światełko rajskich gwiazd tyś silna po swych przodkach brutali butem miażdż! Dzieciątkiem jesteś jeszcze dziewczynką, chłopcem, więc nie wędruj po tej ścieżce nieważna cudza chęć! Nie wstydź się niewinności, cnotliwość nie jest zła choć będą ludzie prości wyśmiewać, to ją chwal! Lilijko z kropli mleka szlachetny jest twój blask nie spiesz się, nie odwlekaj na wszystko przyjdzie czas. * Wersja II (8/6) 10.12.22 O, niewinności ma słodka, światełko rajskich gwiazd tyś silna po swoich przodkach brutali butem miażdż! Dzieciątkiem jesteście jeszcze, dziewczynką, chłopcem, więc wstrzymajcie się na tej ścieżce nieważna cudza chęć! Nie wstydźcie się niewinności, cnotliwość nie jest zła choć będą was ludzie prości wyśmiewać, to ją chwal! Lilijko z kropelek mleka szlachetny jest twój blask nie spiesz się i nie odwlekaj na wszystko przyjdzie czas. Choć... J. Tuwim Ostatnia Warszawska Dziewica😂 ___ 9 grudnia obchodzimy Dzień Dziewic/Prawiczków 😁
    3 punkty
  10. W pobliskiej spelunie kartkuje swą powieść Epilog się zbliża ze szkiełkiem lornety Oddala wraz z pięścią i sznytem na nosie Krew chłonie zawartość wczorajszej gazety Unika widoków w prostocie swej przykrych Więc stroni od lustra i wzroku przechodniów Umyka chodnikiem szukając w nim wyrwy Gniazdując w szczelinie wygląda zachodu Unika szarości śniąc snuje wyprawy Żegluje w obszary odległe dla oczu Siarczyście się krztusi krztą ostrej przyprawy Bo lubi coś poczuć (Choć wciąż niewydany)
    3 punkty
  11. Kochasz? Powiedz… Ja kocham w trwodze i obawie odrzucenia. Po drugiej stronie cisza, zimny mrok otchłani. Błądzę zalękniony. Przechodzę o jeden dzień, o jedną noc… Przestępuję, jak wskazówka zegara… W błękitnym niebie biała smuga po odrzutowcu. W kwintesencji słońca twoja twarz. W cieniu drzewa… Wśród skwaru gorącego lata stęsknione pocałunków usta czerwonych róż… Jesteś tutaj. Blisko. W ogrodzie płonącej nasturcji, wśród strzelistych malw wyrasta karminem kosmos podwójnie pierzasty… Zaiste, rojnie tu i duszno, lecz jakoś smutno, mimo ptaków i brzęku pszczół w rozpełzłej przy ziemi koniczynie… Nie mów. Nic nie musisz mówić. Wiem… Czy mnie znów słyszysz? Słyszę chrzęst kroków na żwirku alei, kiedy Idę ogrodem, którym moglibyśmy iść. Rozumiem twoje milczenie. Wybacz mi, że nazywam bezprawnie rzeczy nie do nazwania słowami, że żyję poza logiczną konstrukcją czasu… Kocham cię. (Włodzimierz Zastawniak, 2022-12-09) * Tekst na motywach wiersza pt. „Kobieta w gęstej czerni”, Mieczysława Jastruna
    3 punkty
  12. Lubię samotne spacery bez celu do takich chwil się dorasta gdy wystarcza myśl własna i pies o którym mówię - przyjacielu równina wokół w bieli zasypana i wstęga rzeki szaroniebieska droga też w śniegu prawie po kolana toruję przejście dla mojego pieska a myśl własna gdzie ona wędruje czy też się bez celu błąka czy może po latach tak wielu czegoś tam jeszcze wygląda i badam siebie bo czasem warto zobaczyć wszystko od środka i stwierdzić muszę że no niestety to straszna ze mnie sierotka bo kiedy chciałam to nie umiałam sięgnąć po to co chciane i często no cóż pozwalałam by wykręcono się sianem lecz gdyby było inaczej wiele spełniło zdobyłabym wiele czy nie byłby mi też najmilszy samotny spacer z psem przyjacielem ? Zima 2022
    3 punkty
  13. Podczas pewnego spaceru, gdzieś między krokiem lewym a prawym, gdzieś chyba w połowie drogi i gdzieś na wysokości odnawianego budynku z lat mocno ubiegłych dopadło mnie natchnienie. Aż westchnąłem głęboko. A potem i tak niewiele zapisałem, bo okazało się, że to było tylko bardzo mało efektywne natchnienie i co gorsza natchnienie zdecydowanie za mało efektowne. I nawet mój długopis musiał jakoś wyczuć tę smutną okoliczność, bo tamtymi czasy prowadził się wyjątkowo opornie. Niebieski tusz się tylko zawstydził, a kartka zapragnęła wytrząsać z siebie zapisane myśli pozbawione zresztą siły i rangi i polotu. Moje okulary podczas czytania tego tekstu zaczęły się natrząsać i dąsać. Pan redaktor stwierdził niebawem, że nie ma czego tutaj roztrząsać. Tekst nie poszedł w książkę. Warszawa – Stegny, 08.12.2022r.
    3 punkty
  14. Synku, gdy stoisz na schodach szkoły, siebie trzydzieści widzę lat temu. Tak samo jak ja jesteś wesoły, te same miewasz czasem problemy. Niepewnie jeszcze, trochę z obawą kroczysz w dorosłość ciesząc się wszystkim. Życie wypełniasz ciągłą zabawą. Prosisz o pomoc głosem cichutkim. Koledzy patrzą - odsuwasz rękę. Odważnym chcesz być i samodzielnym. Uśmiech mi dajesz jednak w podzięce. Nie mam Ci za złe, jest tak czytelny. Tak samo stałam, przed drzwiami szkoły. Uśmiechem darząc kochaną mamę. Zakręcił koło ten świat szalony. Teraz z powrotem wszystko dostanę.
    2 punkty
  15. moim oczom brak zachwytu bez Ciebie moje serce to pustostan
    2 punkty
  16. może jeszcze zdążę nakarmić chrząszcze takie łakome są na życie jak ja je rozumiem
    2 punkty
  17. ile uderzeń strudzonego serca w szaleńczym rytmie zagra mezzo piano zanim się człowiek obróci w niepamięć i wiersz ostatni jak tchnienie powstanie? retroistnienie pogrzebany czas na dnie szuflady w kamienie się zmienia mgnienia i bezruch błysk flesza i kadr klatka po klatce historia stworzenia ile uderzeń obolałych stóp zostawi ślady na piasku mezzo piano zanim się stanę kroplą w oceanie?
    2 punkty
  18. Trochę inna wersja ------------------ stałem na zewnątrz płochy wśród cieni trąbki zagrzmiały trza drzwi zamykać chciałem naprawić przeprosić zmienić czas tego minął jam tu zawitał byłem człowieczkiem pewnym i dumnym teraz dygocę jak pył malusi świadomy siły tak niepojętej co jak robaczka może mnie zdusić biegnę wciąż słysząc myśli kłębiące może dam radę cosik naprawić za późno człeku ja nie znam ciebie aż echo z rozpaczy zgrzyta zębami resztki nadziei ciemność wtranżala że aż mam ciarki w udręce tonę w oddali widzę łunę czerwoną brama piekiełek mnie wnet pochłonie diabeł rogaty przy wielkim kotle wlewa już smołę siarczyście wrzącą lecz oskóruje najpierw grzesznika a z resztek dobra oskrobie chochlą widły ładuje w me ciało grzeszne wrzuca choć kwiczę bo mi za ciepło jednak nie tonę bym nie zapomniał że będę pływał przez całą wieczność bo coś gorszego od grzania dupy pieczony umysł trawi skwierczący smutna bezsilność żadnej nadziei że owa kara się kiedyś skończy * pobudka brachu długo pospałeś zatem wstaję chociaż niechętnie coś mi gdzieś świta szansę dostałem drugą ostatnią nie będzie więcej
    2 punkty
  19. Ad manus medici* Każdy mały lekarzyk, by zwrócić światło w naczynie: żyć kilka musi ograbić, a inne zmienić w drobinę. Gdy rośnie własny cmentarzyk, na drugiej szali Twe imię. W złą stronę może przeważyć, gdyż dusza jak woda płynie. Raz moja kolej się zdarzy; Jak wielu - z pyłem przeminę, lecz wtórnie żyć będę z każdym, kto zginął po mojej godzinie. * łac. do rąk lekarza
    2 punkty
  20. Jezu kim Jesteś kim Ty Jezu jesteś nawet nie wierząc wiem że istniejesz denerwuje często myśl o Tobie gdybyś nie istniał dusza byłaby spokojna dlaczego tak pokaleczone jest życie rany często są otwarte i krwawią jak Twoje na krzyżu a Twojej mocy nie było ani wtedy ani teraz gdybyś istniał radowałbym się życiem z innymi w szczęściu a nie chodził niezadowolony ten świat gdybym miał moc jaką Tobie przepisują wiem jaki powinien być nie on ona oni tylko ja wiem tak niejeden myśli a może Jezu byś dał im moc wtedy uwierzę czy byłaby to wiara 12.22 andrew Piątek, dzień pamięci męki i śmierci Jezusa
    2 punkty
  21. tysiące niespełnionych minut miliony zburzonych słów miliardy okłamanych zdarzeń tak mało snu tak wiele nieskończonych przypadków nieistnienia czy czujesz poszum sumienia w klatce miłosierdzia czy doświadczasz ciszy za jaką warto stąd odejść pękła ostatnia napięta nić światło księżyca wyczerpało się przed rozpoczęciem czy nakarmisz spełnioną pustkę nadmiarem samotności czy wzbudzisz we mnie winę dla jakiej warto urodzić się na wstępie pragnę żyć w twoich słowach istnieć tylko z przypadku
    2 punkty
  22. 2 punkty
  23. ten dom źle reaguje na zimę w skutek dawnych ran ciepło szybko z niego uchodzi Agnieszka nie otwiera okien boi się chłodnych spojrzeń rano chodzi do piwnicy musi go na nowo oswoić nie chce by chłodne ściany zadawały wciąż te same pytania dlaczego czytasz dlaczego piszesz co sąsiedzi powiedzą wtedy wszystko zaczyna wirować sufity ściany podłogi Agnieszka wybiega na podwórko ludzie ludzie kręci się kręci a oni chodzą do kościoła odwracają wzrok nie chcąc tego słyszeć Agnieszka znieczulona obojętnością wraca do domu rozmyślając szaleństwo to ona czy świat
    1 punkt
  24. Żył niegdyś przed wiekami król srogi, Żelazną ręką swym ludem władający, Biedaków wciąż bezlitośnie uciskający, Najmniejszego sprzeciwu nie znoszący, Ciemiężył lud swój on wielce, Zawsze jednako bezlitośnie, Wciąż nowe podatki nakładając, Każdy przejaw oporu najsurowiej karząc, Lecz nie zagasła uciskanego ludu nadzieja, Miał on swojego ukochanego bohatera, Który zawsze w obronie jego stawał, W ciężkich tych czasach otuchy dodawał… Był on niepokornym banitą, Który wolnością pełną piersią oddychał, Chodził zawsze drogami swoimi, Nie przejmował się królem okrutnym, Na królewskich poborców urządzał zasadzki, Raźno stawał do otwartej z nimi walki, Zawsze gdy ludzką krzywdę widział, W obronie uciskanych bez wahania miecza dobywał, Biednych złotem nierzadko obdarowywał, Samotnym wdowom skrycie pomagał, Z poborcami podatków otwarcie do walki stawał, W obronie biednych karku swego nadstawiał, Zdarzało się iż zamkowych strażników przekupywał, Z ciemnych lochów wycieńczonych więźniów wydobywał, W obronie niesłusznie pojmanych zawsze stawał, Nad sposobami ich uwolnienia ciągle rozmyślał, Zazdrościł król sławy ludowemu bohaterowi, Zazdrościł dobrych uczynków prawemu człowiekowi, Zazdrościł mu ludu uwielbienia, Niemniej niż ludzi prostych szczerego oddania, Zamierzył król lud nieposłuszny zastraszyć, Zastraszony do ślepego posłuszeństwa przymusić, Krnąbrnego banitę polecił schwytać, Schwytanego w ręce kata oddać… Misterną zasadzkę na niego naszykowano, W zasadzkę przemyślnie, a podstępnie zwabiono, Bezbronnego całym oddziałem otoczono, Po beznadziejnej walce wreszcie schwytano, Pochwycili go królewscy rycerze, Na schwytanego nałożyli stalowe obręcze, Związanego za końmi powiedli, Skrępowanego zamkowym strażom oddali… W ponurym lochu zimnym, Wyczekiwał trwożnie dnia egzekucji, Gdy przed kata go powiodą, Na oczach tłumów głowy pozbawią, Zamyślił kat stracić bohatera ludowego, Przez tłumy ludu prostego wprost uwielbianego, Gdy dzieła swego czekał topór naostrzony, Nad skazańcem zgromadziły się czarne chmury, U stóp kata czeka wielki pień drzewa, Na którym spocznie głowa skazańca, Kat w rękach dzierży topór naostrzony, Którym pozbawi skazańca głowy… Ciężko złożyć głowę przed katowskim toporem, Będąc bardzo młodym człowiekiem, Gdy przychodzi żegnać się z życiem, Ciężko zebrać myśli rozbiegane, Gdy w łzach ludu wdzięcznego, Odbijają się bohaterskie czyny jego, Ciężko spojrzeć w oczy katu bezdusznemu, Czasu swego niewzruszenie czekającemu… Wtem nagle na dziedziniec zamkowy, Na którym miano dokonać egzekucji, Spadł nagle lotem błyskawicy, Wściekle trzepocząc skrzydłami orzeł wielki, Niczym aureoloa, Nad głową świętego męża, Zawisły rozpostarte orle skrzydła, Nad ciałem skulonego skazańca, Tłum wielki i zgęstniały, Zadarł nagle do góry swe głowy, Obserwując zjawisko niebywałe, Prości ludzie swe oczy szeroko otwierali, Lud w niezwykłe zjawisko wpatrzony, Ze strachu niemal zamarły, Zjawienie się orła niezwykłe, Odebrał jako zjawisko nadprzyrodzone, I rozpostarł orzeł swe wielkie skrzydła, Nad głową przerażonego kata, Nad głową kata nieruchomo w pionie zawisając, Wszystkich wokoło w podziw wbijając, Wydał z siebie pisk przeraźliwy, Gnuśnego kata strachem napełniający, Szeroko jego rozpostarte skrzydła, Nie pozwoliły nabliżyć się do skazańca, Natychmiast wymierzył pazury swe ostre, W zakapturzone kata oblicze, Wściekle atakując skrzydłami, O mało kata na ziemię nie powalił, Ostry orli pazur, Bez problemu przeszył płócienny kaptur, I na twarzy bezdusznego kata, Pozostawił krwawą bliznę do końca życia, Jął kat toporem na przestrach wymachiwać, Wielkiego ptaka nieporadnie odganiać, Lecz przepełniony wciąż strachem, Niezdarnie potknął się o nogi własne, Lecz orzeł ani myślał ustąpić, Skazańca na pastwę kata pozostawić, W powietrzu ciągle nieruchomo zawisając, Katu wciąż nabliżyć się nie pozwalając, Kat nadal ostrzem swego topora, Nie przestawał zawzięcie wymachiwać dookoła, Tym przeraźliwszy pisk orła, Odpowiadał na ślepe ciosy kata, Nie wiedziały zrazu zamkowe straże, Jak zachować się winne, Czy z pochw mieczy swych dobyć, I na wielkiego ptaka z orężem ruszyć, Wystraszeni tym wszystkim strażnicy zamkowi, Od tyłu zaszli orła z wyciągniętymi mieczami, Lecz ugodzić żaden go nie śmiał, Strach każdemu władzę w rękach odbierał, A orzeł wciąż walczył zawzięcie, Gotów był poświęcić swe życie, W obronie tego szlachetnego skazańca, Gotów był paść z wyczerpania, Aż w końcu łucznik z wieży zamkowej, Łuku swego naciągnął cięciwę, Strzałą z łuku orła przeszyć zamierzył, Łuk napięty w kierunku ptaka wymierzył, Wtem nagle strzała z łuku orła przeszyła, Padł skrzydłami swemi na plecy skazańca, Obok skazańca do pnia przykutego, Zatrzepotały skrzydła orła z bólu się wijącego, Orzeł na ziemi w bólu się wijąc, Wielkimi skrzydłami tym usilniej trzepocząc, Ostatkiem sił usiłował skazańca bronić, Zranionym swym ciałem katu drogę zagrodzić, Z bólu wijąc się u stóp kata, Tym wyżej podnosił swe skrzydła, W ostatnim desperacji akcie, Desperacko usiłując zastąpić katu drogę, I począł orzeł gasnąć powoli, Gdy utracił mnóstwo swej orlej krwi, Naokoło siebie swą orlą krwią tryskając, Twarz skutego skazańca symbolicznie nią namaszczając, I oddał bohaterski orzeł życie swoje, Zawzięcie próbując ocalić cudze, Krwią zalany wyzionął ducha, W obronie ukochanego przez lud bohatera, W ostatniej swej godzinie życia, Dostąpił skazaniec zaszczytu orlą krwią namaszczenia, Jako pierwszy w dziejach zaszczytem tym wyróżniony, Przez tegoż kata nazajutrz został stracony… Chyli swego czoła, Nawet sama wielka przyroda, Przed ludźmi którzy nigdy, Swego serca innym nie żałowali, W obronie szlachetnych bohaterów ludowych, Stają nawet waleczne orły, Samo słońce gotowe rzucić się z nieba, By nie pozwolić ukrzywdzić prawego człowieka… - Wiersz zainspirowany postacią XV-wiecznego zbójnika Fedora Hlavateho. Nie jest to wiersz poświęcony sensu stricto tej postaci historycznej, a jedynie nią zainspirowany.
    1 punkt
  25. mamy czas na wymuszone neutralnością krótkie rozmowy i spotkania integracyjne z nudą i wymiotami o świcie mamy czas na zakupy szczęścia i radości w galeriach bez sztuki i na nie wieczne zarabianie niewiecznych pieniędzy mamy czas na celebrę czyszczenia kuwet po kocich erzac przyjaciołach i na penetrację w starej, ale „jeszcze trochę posłuży”, pościeli mamy czas na cykliczną czkawkę z okazji imienin para- i bliskich i przespane seanse w pop-korno--wielo-kinach mamy czas na poprawno-społeczne niedzielne słodkie z rodziną i zaraz potem przerzucanie ciężarów życia w klubie fitness mamy czas na niezobowiązujące, z lekka utajnione stosunki obyczajowe i na obiady z wyrzutami sumienia w wegańskiej restauracji mamy czas na ciepłą wódkę zakąszaną resztkami kumpli i na whisky z lodem z mroźną od samotności nocą co oczywiste nie mamy czasu dla siebie i na szczęście zawsze znajdzie się czas na śmierć
    1 punkt
  26. Pewnego pochmurnego wściekłego poranka dopadła mnie doczesna myśl o wieczności. Usiadłem więc za biurkiem i krótko mówiąc zapracowałem się na śmierć. Wieczność okazała się znów nieosiągalna, bo z natury rzeczy taka właśnie jest wieczność. A ile powstało przy tej okazji pretensji? Nie wiem, bo pogubiłem się w rachubach, ale normalnie z grubsza jakaś tęga nieskończoność. Warszawa – Stegny, 03.12.2022r.
    1 punkt
  27. ile tych biegów w życiu mamy i ile wzniesień zdobyć trzeba aby pokonać to co marne może będziemy bliżej nieba a przecież życie nie jest proste szczyt zdobywamy ciężką pracą i upadamy aby powstać droga do nieba nie jest łatwą :)
    1 punkt
  28. To może być refren w piosence. Napiszesz więcej? bb
    1 punkt
  29. Zoolożka, panna Ela, miała boa przyjaciela. Kiedyś zwiał z klatki przez klatki kratki - nie doczekała wesela.
    1 punkt
  30. Tectosmith, Dziękuję bardzo!!! Bardzo się cieszę, że wierszyk przypadł do gustu :)))
    1 punkt
  31. To Ty tworzysz rzeczywistość a nie oni. Sama zobaczysz, że zawsze, ale to zawsze znajdzie się ktos, kto wie lepiej niż Ty, jak masz żyć. Wybór jest prosty: albo przyjmujesz ich zasady i gnijesz razem z nimi albo narzucasz swoje i patrzysz jak sie przesmiewcy wiją. Temat jest na tyle "gorący", że reakcje Sowa'ego otrzymałem już po paru minutach. Zaraz zobaczymy czego on tam jeszcze chce :-)
    1 punkt
  32. @aff przytulam również i pozdrawiam a za lubię dziękuję Kredens @Rafael Marius właściwie kiedyś też bardzo lubiłam, potem trochę z konieczności porzuciłam, by teraz powrócić Pozdrawiam kredens
    1 punkt
  33. @CvirTo Ty umiesz nie przeklinać? 🤯😆 U mnie to tylko stary dobry śmiech przez łzy 😁
    1 punkt
  34. Mam kłopot z wolnymi wierszami, nigdy nie wiem czego się trzymać, co oceniać, jak oceniać, mogę mieć nieprawidłowe odczucia. Dobrze się miewam przy rymach, może nie częstochowskich (bo to jak disco polo) sorry, nie chcę nikomu robić przykrości (gusta ponoć nie podlegają dyskusji) Lubię, co lubię, mam to zapisane w DNA. Mogę powiedzieć, że wiem i rozumiem o czym piszesz. Serdeczności :)
    1 punkt
  35. szampański humor u Ciebie panuje, można by rzec, że wisielczy :D jeśli tak, to śmieję się razem z Tobą!
    1 punkt
  36. @A-typowa-b Miałem na myśli: między marzeniami i wspomnieniami — żyjemy. 😊
    1 punkt
  37. @Brevkbevt Zostawię małą radę, chcesz żeby komentowali Twoją twórczość, sam komentuj innych. " Co chcecie żeby ktoś wam, wy najpierw"
    1 punkt
  38. Witaj - ucieszyła mnie ta waga - dziękuje - Pozdr.zadwleniem. Witam - cieszy mnie twoje podobanie za które ślę uśmiech. Pozdr.serdecznie. @Rafael Marius - dziękuje -
    1 punkt
  39. @Leszczym Osobiście, ostatnimi czasy gustuje w krótkiej formie opowiadanek, itd. Nawet dłuższe wiersze, choćby nie wiem, jak ciekawe tak jakoś zniechęcają mnie do czytania, może to taka chwilowa przypadłość i z czasem to minie. Pozdrawiam Cię!
    1 punkt
  40. Ładnie płynie, podoba mi się. Ktoś tam w komentarzu napisał, że mu "pogarda" nie pasuje - chyba bym się pod tym podpisał. Można by tam wstawić wiele innych, bardziej pasujących słów. Ale ogólnie spoko ;D
    1 punkt
  41. A może był to koszmarny sen? Bo w realu zapomnieć telefonu, to tyle co duszy 😉 Pozdrawiam 🙂
    1 punkt
  42. Każdy chyba ma podobne myśli podczas spaceru, dlatego warto je zapisywać. Pozdrawiam. 👋
    1 punkt
  43. To jest nomofobia - lęk przed utratą telefonu.
    1 punkt
  44. 1. Czas zapuścił korzenie, z tyłu głowy golema. Glina najgorszego sortu a ręka niesprawna i drżąca. Nie ma miejsca na zaklęcia. 2. Pierwsza gwiazdka rozpękła na tysiąc jeden drobiazgów. Chociaż pewnie to tylko bajka, ostatniej nocy. 3. Sztuka wklejania dopracowana do perfekcji, więc szczęścia i innych. Być może nawet potrzebnych. 4. Pod choinką zapomniane prezenty, niewręczone z braku chętnych. Ewentualnie papieru w odpowiednie wzorki. 5. Mimo wszystko miejsce wciąż czeka. Nienapoczęte.
    1 punkt
  45. Masz serce za serce.za to że potrafisz zobaczyć krzywdę dziecka. Za odwagę pisania na tak drastyczny temat. Pozdrawiam
    1 punkt
  46. @kwintesencja Bardzo ładnie opisana postać marzyciela. Ciekawe czy w końcu wyda tą powieść? Ja myślę, że tak. Pytanie tylko, kiedy :-)
    1 punkt
  47. Był tutaj kiedyś łeb niepokorny, Lecz jednorodny w myśli i słowie, Aż przyszli łowcy kształtów potwornych, Wnet komisyjnie odjęli głowę. W jej miejsce nowe głowy wyrosły Dwie: jedna swoje duma, spłoszona, Druga refleksje głosi wyniosłe, By się w łowieckich mieścić kanonach. A ciemną nocą oba łby płaczą, Łzę każdą w ciszy dzieląc na dwoje. Co w lustro spojrzą - bestię zobaczą. I tylko łowcy śpią ze spokojem.
    1 punkt
  48. Jesteś promykiem ciepła Który przenika Do mojego serca i duszy I pachniesz jak Płatki jesiennych kwiatów Prowadzisz mnie tam wysoko Na szczyty uniesienia Bo z tobą świat Jest taki piękny I nic innego nie ma znaczenia Bogini
    1 punkt
  49. odprawiłem starego dżina zwolniłem go w trybie natychmiastowym bez referencji bez pobłażania i tak się nachapał chciałem go zabić lecz po co mi trup w głowie
    1 punkt
  50. to ostatni już lot bez obawy możesz,ale nie chcesz, usiąść obok mnie i Ciebie a nie nad nami kłębią się gęste chmury o zjadliwym zapachu zazdrości to ostatni już lot moje uda zawstydzone przymusem muskania dotykają Twoje latem już beze mnie zasłoni sukienka w stokrotki z odcieniem bladości to ostatni już lot turbulencji Twojego i mojego życia nie złagodzą fraktale i skrawki tamtej czasoprzestrzeni o harmonijnym smaku tu i teraz prawdziwości to ostatni już lot z Twoim po ludzku zwyczajnym strachem nie zejdę już na ziemię, bo bez Twojego smaku, dotyku i zapachu zwyczajnie nie istnieję
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...