Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 19.10.2022 w Odpowiedzi
-
Na ławeczce usiadły wspomnienia, nie sieroty od teraz nie same. Razem z nami rozstrzygną dylemat: drobne zmiany, czy one wskazane? Garstka zmyśleń nie wchodzi w rachubę, ani sensy w widziadle rozmglonym, a dogmaty - zostaną pod murem, bo logika tu rządzi i koniec. Niezależnie; czy plucha, czy słońce, my patrzymy na życie z uśmiechem mając dystans do dysput gorących, unikając jak ognia trzech rzeczy. Pierwsze primo, jak dawniej mówiono; nie ulegać nastrojom złej chwili. Chłodno ważyć zdarzenia minione, by w przyszłości się więcej nie mylić. Drugie primo, co chodzi wśród ludu (bo secondo nie znane już prawie) miast narzekać, nadzieję obudzić i z aniołem niebiański pakt zawrzeć. Trzecie primo, (o tercjo nikt nie wie) nie popadać w nostalgię i smutek, zaś w radości a nigdy nie w gniewie, zawrzeć w wierszach przepiękne uczucie.6 punktów
-
Miniaturka z miniatrurką przez moje wygłupy tu panoszy się jak wierszyk trzymając się kupy. 1. Krysia dla Krzysia dała na misia ale dla Tadka już na niedźwiadka. 2. Stefka dla Stasia dała w stodole zaś Stefanowi po lekcjach w szkole. 3. Bezpruderyjna seksowna pani próbuje zdobyć serduszko Ani. 4. Raz Celina Cezaremu zagroziła, że innemu swoje wdzięki da w ofierze jeśli w rejs jej nie zabierze. 5. Dla Henryka za makowca pod koroną kasztanowca dała robiąc głupie miny - w dupę kłuły ją łupiny. 6. Obrażona na Olafa rzekła Olaf to jest gafa miast koło mnie się zakręcić ty wolałeś ryby nęcić. 7. Ogrodniczka wśród łopianów zwykła hojna być dla panów gdyż dawała im nasiona a nasienie brała ona. 8. Mała Zosia w piaskownicy w niebywałej tajemnicy dookoła czujnie zerka robiąc siusiu do wiaderka.6 punktów
-
4 punkty
-
lecz i czegoś nie ma pełne i niepełne próżne przepełnione niezliczone przejrzyste naczynia połączone jeszcze3 punkty
-
Na Poczty a nie - na poczcie nie tu chodzi o ulicę gdzie dorastałam tamto podwórko było moje... nasze gromadki rozbrykanych źrebaków pamiętam zmierzchy nie chcące iść do łóżka i dłonie w brązach bo na samym środku ziemię trzymał w garści olbrzym - orzech tulił gałęzie do ściany budynku dając cień w upalne dni ścieżynki między garażami były labiryntem do chowanego ... zupełnie jak dzisiaj... no i... dalej kiedy wiek... a jeszcze nie wiek kotwiczy w gardle kalendarze nie wiedzieć czemu zawieszają się... mkną na wstecznym biegu robiąc w głowie dłuższe przystanki szkoda że podwórka miast umierają albo już umarły... jak tamto pod dywanem tłucznia i asfaltu który strawił wszystkie owocowe drzewka czas rozgonił dekady plątaniną zegarów a rok za rokiem wciąż tak samo rzuca kasztanami w jesień kołysze złoceniami lub zniewala i uśmierca jak widać nie wszystko a ta ulica to było... na Poczty Gdańskiej a twoje podwórko ? październik, 20223 punkty
-
tu się wychowałem od początku zna mnie ta ulica z różnych życia wątków nie zawsze radosnych nie zawsze szczęśliwych leżałem pod płotem gdy byłem pobity podpity siedziałem na ganku w fotelu nie raz i nie dwa-w rogu-przyjacielu biegałem naguśki jak Pan Bóg mnie stworzył gdy byłem maluśki- teraz jest inaczej -bo siurak mój ożył tutaj cię wybrałem- wybór nie był łatwy oglądały się za mną twoje koleżanki nie żebym był przystojny tak jak jakiś amant ty się zadurzyłaś-potem łzy i dramat3 punkty
-
Świat jest mój twój i jego mamy do niego klucze którymi otwieramy noce i dni Świat należy do nas nie wstydźmy się go mówmy o nim poetycko kochajmy jak brat siostrę Świat to nie tylko znój i trud to mosty szczerości otulone mgłą - gdy ona opadnie uśmiech i fajne sny Świat to horyzonty to codzienny chleb który smakuje o każdej porze nawet gdy czerstwy3 punkty
-
powitanie z tekstem do muzyki skrzypiącego wózka dźwięki niczym ból przykre lecz wierne drżą w dłoni rozczapierzonej jak zniszczony pędzel mało czytelne parametry ostatnich tygodni bezużyteczność włożona na najwyższą półkę bezradność powieszona na oknie i nieodwracalność wniesiona na strych wraz z dawną fotografią o filmowym uśmiechu "piękna..." (łzy) tylko nikt jej tego wtedy nie powiedział2 punkty
-
@Kwiatuszekdla niej. Skrzat Brodaty z lasu pod miasteczkiem Grybów Nazbierał podgrzybków i innych też grzybów Obwąchał sortował oraz patrzył na nie Po dłuższym dumaniu uznał że to kanie Szykował przyjęcie dla swoich kamratów Tak się przyjaźnili że właściwie bratów Krasnoludka Rydzka i elfa Przecherka Zajrzeć też tam miała dzwoneczek Macherka Więc na pierwsze danie miał muchy na ciepło Bardzo było zimno pod nosami krzepło A na drugie w cieście Biedronia jajeczka Potem wraz z grzybami też Śmiszka chałeczka Przyszło towarzystwo na ławie usiadło Jęło konsumować smakowite jadło A najchętniej ostro doprawione grzyby Jakby nikt z nich nie jadł przez tygodnie niby Po spożyciu efekt był piorunujący Najpierw zasnął Rydzyk niby tak niechcący Skrzata pościskały sakramenckie skurcze Elf zaś zaczął śpiewać pieśni samobójcze Lecz spokojnie zaraz wszyscy dobrze wiecie Leśnym nic nie szkodzą trucizny i śmiecie Odstępstwem tu była miastowa Macherka Bo powstała ona w śmietniku z obierka Zjadła sromotniki nie były to kanie Podstępne te grzyby trza uważać na nie Więc struta Macherka tak się naprężyła I w strasznego smoka wnet się zamieniła Skrzat musiał przedsięwziąć bardzo szybką akcję Przeprowadził zaraz tak ewakuację Śpiącego Rydzyka za włosy ściągnęli Ptaszki zaś widziały jak spinkalać mieli Wścieknięte smoczysko wtedy powróciło Tam gdzie Machereczce zawsze było miło Zawiódł instynkt smoka prosto do śmietnika W tej miejskiej macierzy czar tam szybko znika Wszystko się skończyło tak więc hepi endem Ja tylko powtórzę za ekspertów rzędem Jeśli w grzybobraniach dobre chcesz wyniki Zbieraj tylko kanie nie zaś sromotniki https://smacznapyza.blogspot.com/2011/09/kania-i-muchomor-sromotnikowy-gdzie-to.html2 punkty
-
wieczorami anioły grają w piłkę na asfaltowym boisku – mogą kopać aż do nieba krusząc szklane domy pomiędzy błękitem a ziemią szukają nowych perspektyw poszerzania anielskości w ramach naprawienia szkód zabierają ludzi do Pana Boga na wczasy pod chmurką... czasami pożyczają skrzydła martwym ptakom2 punkty
-
2 punkty
-
Może nie być atrakcyjna, lecz ochotę na nią ty masz, kiedy ciągle gdzieś się kręci, rosną wtedy dzikie chęci. Arnold raz tak nie wytrzymał, i stąd ma fajnego syna, a to wcale nie jest ściema, bo ten syn to Joe Baena.2 punkty
-
@Jacek_Suchowicz Kiedy zdejmiemy z twarzy powagę i odrzucimy podniosłe tony jakoś weselej wtedy na duszy bo człowiek czuje się rozluźniony. Pozdrawiam2 punkty
-
Henia kilka miniaturek pikanterią zdobi portal znika wszystko co ponure uśmiech na policzkach został pozdrawiam2 punkty
-
Znakomite Henryku. Pikantne, dowcipne, a nie wulgarne, z tchnieniem nowego (3). Z przyjemnością.2 punkty
-
2 punkty
-
@WiechuJK Mówiąc to zaczęła wyjadać z talerza tygrysie krewetki, kawałki awokado i manga pokrojone w drobną kostkę. Kiedy skończyła, popchnęła talerz w jego stronę, ze skromniejszym wyborem liścia sałaty, posiekanej drobno kolendry i kilku ćwiarteczek limony ociekających miodem. Z mojego opowiadania Terapia. 😊2 punkty
-
Żyje tak samo jak ty A w ogrodzie tęsknoty Umarły twoje łzy Malowane smutkiem Dnia codziennego A gdy cię nie ma To słychać tylko Szum wiatru jesiennego Czytaj między wierszami2 punkty
-
Oto dom stoi Żółtawe światło pada Widać dach blaszany Okno ciemne W nim jesienna zjawa... Oto krzew po lewo Co kwitnie fioletem Przed nim drzewo krzywe Pień ścięty Czerwone jesiennie... Oto dama z kosą Wystaje za bramą Wrota są spróchniałe Skrzętnie Wejść jej zabraniają...2 punkty
-
zostawiłam serce w białej pościeli na poduszce z pierza i choć czas upływa codziennie rzeźbię na nowo tęsknotę zachłannie brnę do przodu zbyt szybko potykając się o własne marzenia nikt nie zawinił że jestem nie tu gdzie powinnam bo ciebie nie ma1 punkt
-
Piszący kurczowo pochwyci Ogólnik by nadać mu kształtu Uładzi, zaprzeda się chwili Przekłamie - w najgorszym wypadku Fotograf podkrada momenty Ziewnięcia, igiełki obcasów Sylwetki rozmyte jak szepty Nadmierność pod szatą lub nagość Tam refleks, igranie skojarzeń Dym z fajki układa się w halo Pstrykają ziarniste pejzaże Wstrzymuje nas w biegu nim zwiędną Rośliny i ciała, płat ziemski Próbując przedłużyć doczesność W najlepszym wypadku uwieczni1 punkt
-
Postanowiłem: wezmę od dzisiaj ze dwa miesiące urlopu Bo w końcu ileż można wymyślać bez końca? Toż to skandal jest! Eksperymenty z formą, truizmy – kapizmy – słucham bebopu, O tak, taki bebop Harolda Landa na tę chwilę jest the best. Wypaliłem się, cóż tu kryć, zresztą, każdy chyba twórca to zna, Każdy ma okresy lepsze i gorsze, dyć żadna to nowina, Taki czas, kiedy nic nie wpada do głowy, posuchą się zowie, Oj słaby mi ten wiersz wyszedł – a zatem czas już chyba na finał. Warszawa, 19 X 20221 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
gdy rozluźniony siada na tronie niezbędne sprawy zaraz załatwia więc z rozluźnieniem chłopie spokojnie papier poezji rozwiń i basta :))) Pozdrawiam1 punkt
-
Piękne słowa. Gdyby częściej podobne wychodziły z ust, świat byłby piękniejszy (albo bardziej znośny)1 punkt
-
Wędrowcze... dorastanie na wsi ma swoje uroki, a dzieci najczęściej musiały pomagać od wczesnych lat, przynajmniej słyszałam to od kilku osób, już dorosłych, ale dzieciństwo spędziły na wsi. Jasne, był także czas na zabawy z rówieśnikami, jak to dzieciaki... a teraz... są wspominki - stodoła... :) Tak, wsie opustoszały, część po prostu odeszła... ale słyszę tu i ówdzie, że tzw. młodzi, lokują się gdzieś z dala od zgiełku miast, chcą chyba być bliżej natury... i jeśli są dzieci, to zgadzam się, rosną w zupełnie innym świecie. Cieszy to, że wracasz tam, że masz taką możliwość. Bardzo Ci dziękuję za to odniesienie i fajnie, że tu wpadłeś. WiechuJK... miło mi, że przypadła i treść i muzyka. Wrocław, słyszałam, że piękne miasto... niestety nie miałam okazji tam być... ale może kiedyś... Każdy z nas ma gdzieś swój podwórkowy zakątek, który, miejmy nadzieję, wspomina z rozrzewnieniem. Dziękuję za wizytę. A_typowa... dzięki za czytanie. Pozdrawiam Was.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
kolor koglu-moglu obudził fantazję na scenie z gwiazdami płynącym asfaltem nikt już nie zatrzyma szaleństwa rozpędu niepatrząc usłyszysz w dystansie syreny głosem echo niesie strzelistych zdobywców do nieba nie ziemi za oknem w sąsiedztwie1 punkt
-
Ona lubi maki ona lubi maki a ja ją piękne bukiety jej z tych kwiatów robiłem zawsze ze swym sercem je jej zanosiłem lubiłem patrzeć jak je podziwiała taka piękna się wtedy stawała oczy blaskiem się świeciły usta lekko rozchylone jakby tym pięknem były zdziwione ja szczęśliwy zadowolony pod niebiosa wyniesiony gdy wiosna się skończyła miła mnie także opuściła pewnie będzie jeszcze niejedna wiosna 10.22 andrew1 punkt
-
@Nata_Kruk potrafisz, jak trzeba napisać co jest nie tak i przy tym nie jesteś chamska, ale też potrafisz napisać jak coś jest ok. Wydaje się, że rozsądnie podchodzisz do tematu. Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia. U mnie słońce jeszcze.1 punkt
-
Dzięki Oj, problem jest mi bardzo dobrze znany. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie złapałem się na tym, że skroluję obrazki, artykuły od np 2h, ale zapytany co z tego pamiętam nie wymieniłbym nic, albo pierdóły jakieś. To unaoczniło mi problem, który wymusił terapię jaką sam sobie wdrożyłem skracając czas z nosem w ekranie do niezbędnego minimum. Pozdrawiam1 punkt
-
Kłótnia, czyli to wszystko przez nieszczęsną duszę Szatan Gdy z Bogiem na uczynki ciągle się mocujesz, Twarz twoją z miliardami twarzy porównuje, I szuka wciąż oblicza, w którym zaklął obraz; Zaczekaj, choć na trochę ze mną dziś pozostań, Bo jestem twoim strachem, zjawą i przestrogą. Zdziwiony? Śród aniołów byłeś tak wysoko Lecz liczy się gdzie jesteś tutaj, teraz, dzisiaj. A podróż ku niebiosom ktoś w ogóle widział? Czy znajdzie się śmiertelnik, który to opowie? Sam wiesz, że nie istnieje. Żył onegdaj człowiek, Co siedział jeszcze wyżej niż cheruby w niebie. Zabity, dnia trzeciego wrócił wnet do siebie, Lecz zejść ponownie tutaj szybko nie omieszka; Do niego bardzo kręta, wyboista ścieżka Prowadzi i wciąż ludzkość będzie prowadziła. Cóż widzę? Nad nagrobkiem widmo się pochyla… Anioł Nie jestem zaskoczony, tegom się spodziewał. O tobie na cmentarzu zastęp trupów śpiewa, Tak głośno jakby trupy nigdy nie umarły. Już dosyć! Ciągle służysz w potępionej gwardii, I plany wciąż niweczysz. Odejdź stąd, na zawsze! Chcesz zabrać jego duszę? Pragniesz jej, a jakże, Lecz ona już nie twoja ale nasza będzie. Szatan A kimże jest ten człowiek? Popatrz w jego serce. Odnajdziesz tylko marazm, krzywdy i cierpienie. Posłuchaj, weźmiesz teraz pogrzebowy wieniec, Zaniesiesz tam, wysoko i pokażesz wszystkim, I niechaj zacznie czytać prorok albo mistyk, Co grubym, czarnym tekstem tutaj napisane; Na wstędze. Czy naprawdę o tym nie wiedziałeś? Naiwny żeś aniele, jak twój pan w niebiosach… Masz rację, ratuj duszę i przed piekłem ocal Człowieka, który piekło nieustannie stwarzał, Bo mnie już nie zależy. Weź ją i nie wracaj! Anioł Tęskniłeś może kiedy do swojego domu? No powiedz. Wciąż pamiętam żeś był śród aniołów Największym, najjaśniejszym. Czego więc się boisz? Tęskniłeś? Powiedz proszę. Gdybyś mógł przegonić Prastare światło gwiazdy; Skusisz się? No, słucham. Szatan Dlaczego znowu gorycz wlewasz mi do ucha? Ilekroć cię spotykam przy wyklętej duszy, Tylekroć wspominkami wciąż próbujesz kruszyć Diabelskie, zimne serce. Nie czas na wspomnienia! Gabrielu! Gdybyś tylko moje przewinienia Mógł zmazać, rzucić w otchłań - Rzucę się za nimi. Ten człowiek… O nim głośno świadczą jego czyny, On chciał być potępiony, sam mi to powiedział. Gabriel Aż nadto Lucyferze sobie dziś pochlebiasz, A wstęgę, nim przyszedłeś, szybko odczytałem: “Nie umrze, lecz w pamięci zawsze pozostanie, Bo nigdy nie zapomną, że był tym człowiekiem…” Lucyfer Co dobre jest dla niego Szatan wie najlepiej. Czy chciałbyś być potężny tak jak my, szatani? Gabriel “...Co kruszyć umiał słowem najmocniejsze bramy.” Ty nie chcesz jego cierpień. Chcesz mieć sojusznika. Pojąłem to, już wtedy. W ogień go popychasz Nie po to żeby spłonął, lecz by się hartował. Jak miecza, jego duszy będziesz potrzebował, Bo słowem chcesz wywalczyć więcej niźli mieczem. Przyznaję, wciąż potężny i przebiegły jesteś, Lecz o nim już zapomnij, nie ma go, przegrałeś. Czy myślisz, że naprawdę o tym nie wiedziałem? Lucyfer Czy marzysz o potędze, powiedz mi, Gabrielu? Zabiorę was ze sobą, i w piekielną czeluść Sprowadzę śmiertelnika, diabła i anioła; Pójdź za mną! Tej potęgi nikt już nie pokona! Gabriel Słyszałem to już kiedyś. Ciągle nie masz dosyć. Miast pytać, wciąż o litość powinieneś prosić, Bo więcej w tobie pychy niż przed eonami. Dusza Pokorę mą zapewne obaj macie za nic, Więc powiem niepokornie - wkrótce zmartwychwstanę. Zasiewam w głowach waszych nieskończony zamęt, Bo równie nieskończone współtworzyłem byty. Istniałem przed gwiazdami. Wszechświat nieodkryty Obnażał tylko dla mnie swoje tajemnice. Samotne, nagie światy, nieskażone życiem… Ach, jakże były puste wszystkie te planety, Na które nieustannie patrzył duch poety; Patrzyłem. Czy współczułem tak wielkiemu dziełu? A jeśli wszelkie cuda znikną w oka mgnieniu, Czy będzie istniał jeszcze cudów tych stworzyciel? Lucyfer Nie bluźnij! Jam jedyny światów jest niszczyciel, Więc dość już twego dzieła - nie ma cię, poeto! Poeta Słyszycie? Tak wybrzmiewa wiekuiste echo, Przekleństwo niespisanej, wiecznie pustej strony. To koniec. Już poeta całkiem wypalony. Stworzyłem was, nie dbałem - ach, wybaczcie proszę; Kłócicie się jak dzieci. Pójdę więc za ciosem I skończę te dziecinne, niepotrzebne kłótnie. Przebijam czwartą ścianę! Spełniam, co tak żmudnie Na wstędze pogrzebowej kiedyś napisano; Kurtyna w pył rozbita będzie moją bramą. Czy będzie tejże sztuki jaka część kolejna? Sam nie wiem, bo natura bywa bardzo chwiejna, I czasem jest ciekawa co z tej kłótni wyjdzie, A czasem… Mam ochotę wrócić kiedy indziej, Do przygód całej trójki moich bohaterów. Ja wiem, że na tej Ziemi bywa takich wielu, Lecz tam jest moja dusza, mój archanioł, diabeł… Czy warto wciąż podążać niewyraźnym śladem, Tej sztuki, jakże drętwej, tak niedoskonałej? Być może. Mój Gabrielu, wina sobie nalej, I niechaj inne byty piją razem z tobą. Świętujmy! Co sonetów miało być ozdobą, Dialogiem na dwie kartki stało się tak szybko. Podejdźcie, wyście pierwsi. Nigdy już nie znikną Wspomnienia, które sobie dzięki wam stworzyłem. Ach, jakże się za wami teraz już stęskniłem! ---1 punkt
-
1 punkt
-
już od pierwszych wątłych kroków prowadziłaś mnie gdzieś w pola łąki lasy i ogrody nad brzeg rzeki i jeziora potem wiodłaś mnie do miasta przez bazary blokowiska w fabryk szumy i hałasy w tłum spragniony wciąż igrzyska prowadziłaś mnie do szkoły pierwszej drugiej trzeciej pracy zapalałaś jasne światła bym do domu zawsze wracał czasem byłaś dla mnie równa innym razem kamienista czasem łatwa czasem trudna grząska kręta i błotnista jeszcze tylko cmentarz został jak pokusa lub przestroga też zadaniu temu sprostasz tam się skończy moja droga1 punkt
-
@Amber Wspaniale, zdobywcy gwiazd obwieszczają swój przelot... Samojazd – tak mógłby nazywać się samochód, brzmi "chyżej". Nowocześniej. W ogóle ten wiersz spełnia moje marzenie o przenoszeniu zwykłości w bajkowość. Życie to bajka. Brawo, Pozdrawiam 🙂1 punkt
-
@Nata_Kruk Fajne wspomnienia Nato i podkład muzyczny. Przywołałaś tamte czasy na Wrocławskich podwórkach. Tak, urodziłem się we Wrocławiu. Pozdrawiam z rozrzewnieniem.1 punkt
-
@Marek.zak1Prawda! Pozdrawiam. @Kapistrat NiewiadomskiCóż mogę dodać Kapistratcie, może tylko to, że powyższe strofy napisałem po zjedzeniu smacznego obiadu, który ugotowała moja siostrzyczka, a składał się ten obiad właśnie między innymi z kotletów schabowych i chicken cutlets. :-)1 punkt
-
1 punkt
-
Zajrzeli tu zaglądnęli tam doświadczyli niejednego nie raz i nie dwa więcej niż trzy wrzasnęli donośnym głosem otoczeniu nic tu po nas ponieważ i zmyli się do cna i bez reszty odważyli się odpisać i opisać morowo i wybornie! Warszawa – Stegny, 18.10.2022r. Po czymś takim poeta idzie do magazynu robić co potrafi :))1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nigdy nie wyskrobany napis „tu byłem” na drzewie, które próbowałem zasadzić brudnej szybie Nie tęskniłem, nie płakałem, nie zadręczałem myśli, nie patrzyłem, nie słuchałem, nie mówiłem Nie pisałem… nie pisałem Wracam Spojrzę tylko i już znikam Zabiorę wam kilka liter, kilka tu zostawię Już mnie nie ma Tu byłem1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
proszę Pani ja się w Pani chyba zakochałem jak szalone mi przy Pani serce tyka gdy chcę to wyrazić oficjalnie nieustannie wtedy ślinę łykam proszę Pani Pani nawet nie wie co ja czuję kiedy Panią widzę lub mam w słodkich myślach gdy chcę to przeczucie urealnić wówczas coś mnie dziwnie w dołku ściska no i takie sobie zadaję pytanie czy to jest głód, czy też może zakochanie jeśli pierwsze , skonsumuję już za chwilę jeśli drugie, to nie będę czekał tyle1 punkt
-
Nieskończony mrok Otacza nas zewsząd A jedocześnie jest w nas samych Niezależnie od naszej woli Ślepo idziemy przez życie Nie zważając na ból i cierpienie Które jest nieodłącznie związane Z naszym istnieniem Wokół panuje cisza Cisza, która mądrych skłania do refleksji A głupich do bezsensownego trwania W tym, co zwie się życiem Pomaga nam ona zebrać myśli A jednocześnie irytuje swą obecnością Bo wolimy się po prostu odciąć Od otaczającego świata Dosięga nas pustka Która sprowadza nas na samo dno Gdzie dowiadujemy się o sobie prawdy Której w inny sposób byśmy nie zrozumieli Bóg obdarował nią po równo Biednych i bogatych Aby każdy już na ziemi Mógł poczuć, jak to jest być w piekle I tak trwają Mrok, cisza i pustka Ale najważniejsza z nich jest pustka Bo tylko ona może nas jednocześnie Zniszczyć I naprawić.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne