Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.10.2022 w Odpowiedzi
-
Błękity wyśnione, błękity wymarzone, Przetkane wspomnieniami, dotknięte detalami. Barwy wytłumione, kontrasty wydziwione, Zamarły otulone poniekąd zgaszone ... Dotykam powierzchni, niech mąci się szarość. Przymykam powieki na zimną wciąż bladość. Purpurą przemywam usta złaknione, Rozrywam szponami serce zranione... W odwiecznym zakwicie niknącej przestrzeni, Bardzo się śpieszę nim wszystko się zmieni, Zawieszam słowa w szkarłaty ubrane, Troche wyblakłe, jakby źle dobrane... Jedynie zieleń nic sobie nie robi, W końcu jedyna nie zejdzie już z drogi. Zmącona barwami zbyt krótkiego lata Zaklina się w złocie, w błękicie przeplata. Przy okazji przepraszam, że ostatnio nie czytam. Zamierzam nadrobić pomimo przerażającej ilosci nowych dzieł :-) Pozdrawiam serdecznie.10 punktów
-
za to dwie nogi i dłonie myśli na ustach i w oczach trochę zielonych - jak twoje mamo czasem płaczą7 punktów
-
Wszędzie ludzie O obliczach bez wyrazu Puści w środku Choć idealni na zewnątrz Mknący niczym szara masa W bezdenne dno beznadziei Którą może nam zaoferować To upadłe społeczeństwo Dopada nas marazm tego świata Świata bez przysłości Jesteśmy oblężeni przez własną głupotę Która zabija nas od wewnątrz Czekam końca To jedyne, co może nas spotkać Dryfujących po oceanie egoizmu I własnego rozkładu.7 punktów
-
za górami za lasami tam gdzie wiatrem i echem pachnie gdzie kłam boi sie prawdy a marzenia mają racje ktoś nadzieje podlewa swym uśmiechem w dal patrząc za górami za lasami gdzie zaduma tuli się do cienia otwierając do lepszego szeroko okna drzwi oraz bramy wiem że zapytacie gdzie ta kraina jak ją odnaleźć więc ja powiem wam musicie nauczyć się snem bawić7 punktów
-
Kłótnia, czyli to wszystko przez nieszczęsną duszę Szatan Gdy z Bogiem na uczynki ciągle się mocujesz, Twarz twoją z miliardami twarzy porównuje, I szuka wciąż oblicza, w którym zaklął obraz; Zaczekaj, choć na trochę ze mną dziś pozostań, Bo jestem twoim strachem, zjawą i przestrogą. Zdziwiony? Śród aniołów byłeś tak wysoko Lecz liczy się gdzie jesteś tutaj, teraz, dzisiaj. A podróż ku niebiosom ktoś w ogóle widział? Czy znajdzie się śmiertelnik, który to opowie? Sam wiesz, że nie istnieje. Żył onegdaj człowiek, Co siedział jeszcze wyżej niż cheruby w niebie. Zabity, dnia trzeciego wrócił wnet do siebie, Lecz zejść ponownie tutaj szybko nie omieszka; Do niego bardzo kręta, wyboista ścieżka Prowadzi i wciąż ludzkość będzie prowadziła. Cóż widzę? Nad nagrobkiem widmo się pochyla… Anioł Nie jestem zaskoczony, tegom się spodziewał. O tobie na cmentarzu zastęp trupów śpiewa, Tak głośno jakby trupy nigdy nie umarły. Już dosyć! Ciągle służysz w potępionej gwardii, I plany wciąż niweczysz. Odejdź stąd, na zawsze! Chcesz zabrać jego duszę? Pragniesz jej, a jakże, Lecz ona już nie twoja ale nasza będzie. Szatan A kimże jest ten człowiek? Popatrz w jego serce. Odnajdziesz tylko marazm, krzywdy i cierpienie. Posłuchaj, weźmiesz teraz pogrzebowy wieniec, Zaniesiesz tam, wysoko i pokażesz wszystkim, I niechaj zacznie czytać prorok albo mistyk, Co grubym, czarnym tekstem tutaj napisane; Na wstędze. Czy naprawdę o tym nie wiedziałeś? Naiwny żeś aniele, jak twój pan w niebiosach… Masz rację, ratuj duszę i przed piekłem ocal Człowieka, który piekło nieustannie stwarzał, Bo mnie już nie zależy. Weź ją i nie wracaj! Anioł Tęskniłeś może kiedy do swojego domu? No powiedz. Wciąż pamiętam żeś był śród aniołów Największym, najjaśniejszym. Czego więc się boisz? Tęskniłeś? Powiedz proszę. Gdybyś mógł przegonić Prastare światło gwiazdy; Skusisz się? No, słucham. Szatan Dlaczego znowu gorycz wlewasz mi do ucha? Ilekroć cię spotykam przy wyklętej duszy, Tylekroć wspominkami wciąż próbujesz kruszyć Diabelskie, zimne serce. Nie czas na wspomnienia! Gabrielu! Gdybyś tylko moje przewinienia Mógł zmazać, rzucić w otchłań - Rzucę się za nimi. Ten człowiek… O nim głośno świadczą jego czyny, On chciał być potępiony, sam mi to powiedział. Gabriel Aż nadto Lucyferze sobie dziś pochlebiasz, A wstęgę, nim przyszedłeś, szybko odczytałem: “Nie umrze, lecz w pamięci zawsze pozostanie, Bo nigdy nie zapomną, że był tym człowiekiem…” Lucyfer Co dobre jest dla niego Szatan wie najlepiej. Czy chciałbyś być potężny tak jak my, szatani? Gabriel “...Co kruszyć umiał słowem najmocniejsze bramy.” Ty nie chcesz jego cierpień. Chcesz mieć sojusznika. Pojąłem to, już wtedy. W ogień go popychasz Nie po to żeby spłonął, lecz by się hartował. Jak miecza, jego duszy będziesz potrzebował, Bo słowem chcesz wywalczyć więcej niźli mieczem. Przyznaję, wciąż potężny i przebiegły jesteś, Lecz o nim już zapomnij, nie ma go, przegrałeś. Czy myślisz, że naprawdę o tym nie wiedziałem? Lucyfer Czy marzysz o potędze, powiedz mi, Gabrielu? Zabiorę was ze sobą, i w piekielną czeluść Sprowadzę śmiertelnika, diabła i anioła; Pójdź za mną! Tej potęgi nikt już nie pokona! Gabriel Słyszałem to już kiedyś. Ciągle nie masz dosyć. Miast pytać, wciąż o litość powinieneś prosić, Bo więcej w tobie pychy niż przed eonami. Dusza Pokorę mą zapewne obaj macie za nic, Więc powiem niepokornie - wkrótce zmartwychwstanę. Zasiewam w głowach waszych nieskończony zamęt, Bo równie nieskończone współtworzyłem byty. Istniałem przed gwiazdami. Wszechświat nieodkryty Obnażał tylko dla mnie swoje tajemnice. Samotne, nagie światy, nieskażone życiem… Ach, jakże były puste wszystkie te planety, Na które nieustannie patrzył duch poety; Patrzyłem. Czy współczułem tak wielkiemu dziełu? A jeśli wszelkie cuda znikną w oka mgnieniu, Czy będzie istniał jeszcze cudów tych stworzyciel? Lucyfer Nie bluźnij! Jam jedyny światów jest niszczyciel, Więc dość już twego dzieła - nie ma cię, poeto! Poeta Słyszycie? Tak wybrzmiewa wiekuiste echo, Przekleństwo niespisanej, wiecznie pustej strony. To koniec. Już poeta całkiem wypalony. Stworzyłem was, nie dbałem - ach, wybaczcie proszę; Kłócicie się jak dzieci. Pójdę więc za ciosem I skończę te dziecinne, niepotrzebne kłótnie. Przebijam czwartą ścianę! Spełniam, co tak żmudnie Na wstędze pogrzebowej kiedyś napisano; Kurtyna w pył rozbita będzie moją bramą. Czy będzie tejże sztuki jaka część kolejna? Sam nie wiem, bo natura bywa bardzo chwiejna, I czasem jest ciekawa co z tej kłótni wyjdzie, A czasem… Mam ochotę wrócić kiedy indziej, Do przygód całej trójki moich bohaterów. Ja wiem, że na tej Ziemi bywa takich wielu, Lecz tam jest moja dusza, mój archanioł, diabeł… Czy warto wciąż podążać niewyraźnym śladem, Tej sztuki, jakże drętwej, tak niedoskonałej? Być może. Mój Gabrielu, wina sobie nalej, I niechaj inne byty piją razem z tobą. Świętujmy! Co sonetów miało być ozdobą, Dialogiem na dwie kartki stało się tak szybko. Podejdźcie, wyście pierwsi. Nigdy już nie znikną Wspomnienia, które sobie dzięki wam stworzyłem. Ach, jakże się za wami teraz już stęskniłem! ---5 punktów
-
Czym jest szczęście na tej ziemi czym jest radość a czym łzy czy w marzeniach zatopieni odnajdziemy nasze sny Czy wskrzesimy blask płomieni ten co szczęścia rzuca czar ciepłem jego zniewoleni podsycimy ognia żar Może tylko to złudzenia szczęście kruche bywa wszak a raz jest to znów go nie ma los przewrotny bywa tak5 punktów
-
Tytuł adekwatny jest do treści wiersza i to jest tak jakby informacja pierwsza no, bo jak określić gdy wszystko w nieładzie a autor jak zwykle coś tam na to kładzie. Gubi ciąg wydarzeń przemieszcza zdarzenia i jak zwykle nie ma nic do powiedzenia a w kąciku łkając wena zatroskana niema prawa głosu bo zakneblowana. Kruszy się narracja tłamsi głos przepity kończę wiersz i idę odebrać profity choć nie będą duże zacumuję w barze a co będzie dalej to się wnet okaże. HJ - 10.10.20224 punkty
-
3 punkty
-
Jesień nastała ptaki odleciały Skowronka nie słychać jesienią Odleciał także i bocian czarno biały Kiedy drzewa złotem się mienią Ziemia przykryta skarbem wielobarwnym Bogactwo leży pod stopami Powietrze rześkie a pomiędzy liśćmi Czekoladą mienią się kasztany I las zaprosił na swoje pokoje On nam dary rozsiewa Tam pod brzózka się ukrył czerwony koźlarz Prawdziwek się do słońca uśmiecha Jesieni polska, złota jesieni Ty pod moimi powiekami Złoto darujesz a twoje bogactwo To skarby drzew z odwróconymi ogonkami3 punkty
-
Czuję się źle. To co stoi za tym zdaniem Jest nieskończenie długie, mroczne i puste. Gdybym była kartką Byłabym rozmazanym listem, Którego nie da się rozczytać, Który był do kogoś zaadresowany, Ale do nikogo nie trafił. Kartką zapomnianą i pożółkłą. Listem, który stracił swój cel i przeznaczenie. Bywają dni, w których przestałam już wierzyć, że wróci to co mnie definiowało. Jestem dysfunkcyjnym listem. Kartką, która trafia zawsze do śmietnika.3 punkty
-
3 punkty
-
zamknięci razem w wynajętym pokoju robią wiecie co Wy już to wiecie głaszczą smarfony2 punkty
-
@Kwiatuszekdla niej. Skrzat Brodaty z lasu pod miasteczkiem Grybów Nazbierał podgrzybków i innych też grzybów Obwąchał sortował oraz patrzył na nie Po dłuższym dumaniu uznał że to kanie Szykował przyjęcie dla swoich kamratów Tak się przyjaźnili że właściwie bratów Krasnoludka Rydzka i elfa Przecherka Zajrzeć też tam miała dzwoneczek Macherka Więc na pierwsze danie miał muchy na ciepło Bardzo było zimno pod nosami krzepło A na drugie w cieście Biedronia jajeczka Potem wraz z grzybami też Śmiszka chałeczka Przyszło towarzystwo na ławie usiadło Jęło konsumować smakowite jadło A najchętniej ostro doprawione grzyby Jakby nikt z nich nie jadł przez tygodnie niby Po spożyciu efekt był piorunujący Najpierw zasnął Rydzyk niby tak niechcący Skrzata pościskały sakramenckie skurcze Elf zaś zaczął śpiewać pieśni samobójcze Lecz spokojnie zaraz wszyscy dobrze wiecie Leśnym nic nie szkodzą trucizny i śmiecie Odstępstwem tu była miastowa Macherka Bo powstała ona w śmietniku z obierka Zjadła sromotniki nie były to kanie Podstępne te grzyby trza uważać na nie Więc struta Macherka tak się naprężyła I w strasznego smoka wnet się zamieniła Skrzat musiał przedsięwziąć bardzo szybką akcję Przeprowadził zaraz tak ewakuację Śpiącego Rydzyka za włosy ściągnęli Ptaszki zaś widziały jak spinkalać mieli Wścieknięte smoczysko wtedy powróciło Tam gdzie Machereczce zawsze było miło Zawiódł instynkt smoka prosto do śmietnika W tej miejskiej macierzy czar tam szybko znika Wszystko się skończyło tak więc hepi endem Ja tylko powtórzę za ekspertów rzędem Jeśli w grzybobraniach dobre chcesz wyniki Zbieraj tylko kanie nie zaś sromotniki https://smacznapyza.blogspot.com/2011/09/kania-i-muchomor-sromotnikowy-gdzie-to.html2 punkty
-
paluszkami przewijasz obrazy i dźwięki dniami i nocami ten sam scenariusz rozkrzyczana cisza układa godziny po swojemu nie ma mnie dla ciebie nie ma słów tylko w wierszu znów płaczą litery a ja razem z nimi2 punkty
-
odszedłeś spadam w dół moja diabelska strona wygrała zgrzeszyłam nie myślą zgrzeszyłam nie uczynkiem nie żałuję nie ocaliłam nas nie taki był cel moja diabelska strona wygrała krzyczę w płomieniach samobójstwa2 punkty
-
Chociaż brak nakazu ja składam przysięgę, że wraz z moją weną założymy księgę. Choć będzie dostępna wpisu nie dokona, żaden czytający a tym bardziej żona. Wymyśli się motto pod nim ostrzeżenie, że wpisywać wolno mnie i mojej wenie. Wpisy będą złote, tudzież brylantowe i opiewać będą nasze wiersze nowe. Gonię do księgarni dokonać zakupu i wręczyć go wenie pod postacią łupu. Jako rzecz zdobyczna choć za groszy parę będzie nam służyła nawet ponad miarę. Teraz tylko przysiąść w spokoju i ciszy a już wkrótce o nas cały świat usłyszy. Będą o nas mówić przed nadaniem Nobla wena owszem, owszem zaś autor ma jobla. Chcąc tego uniknąć w takiej sytuacji kolejna przysięga - zero publikacji.2 punkty
-
osobista skromność od autora tryska skreślił kilka szóstek i odnalazł przystań przycumował w barze zapuścił kotwice czeka na bieg zdarzeń marząc o proficie nie wnikajmy zatem czy bar całkiem ładny czy jest cichodajny czy ma tyłek zgrabny czy usługi gratis czy stała taryfa bo leżeć nie mogła Henio w wierszu fika ja otwieram dzioba zazdroszczę Ci Heniu razem kibicuję z forumowym gremium2 punkty
-
bardzo lubię tę porę dnia po południu tuż zaraz gdy wszystko milknie wokół cicho opada marazm po wsi bezczynność się snuje nawet milkną zegary psy ciągną swój cień leniwie szmer się unosi bez wiary białe talerze i sztućce cisną ostatnie dźwięki twarze obmywają wodą szykują się do drzemki na polu maszyny gasną w tuman kurzu ubrane cichą stagnacją czarują nad nieskoszonym łanem ptaki miarkują w gałęziach odsypiając swe loty aby ponowić wieczorem w chmurach skrzydlate huncwoty a ja leżę pod jabłonią nie zakłócam tej ciszy tkwię w bezwolności radosnej nikt mnie tutaj nie słyszy żeby tak wrzawę zatrzymać pęd życia afonią umilić i nie wychodzić z marazmu o tym marzę w tej chwili2 punkty
-
Stała na tarasie widokowym, zalana w sztok krajobrazami ziemi. Drzewa zaczynały przybierać lisie kolory, jakby chciały nabrać sprytu, żółć gdzieniegdzie przelewała ciemną zieleń. Gdyby tak można polecieć, ukraść skrzydła aniołowi i choć na chwilę wznieść się ponad te wybitne wzgórza - pomyślała przecierając nos starą bawełnianą chusteczką od babci. Oczy zaszły jej łzami, wiatr przybrał na sile, a o tej porze roku słońce wyraźniej dawało o sobie znać. Było południe. Niczego się nie spodziewała, już miała ruszać dalej, kiedy poczuła za sobą wyraźny zapach męskich perfum. - Wreszcie jesteś. Wyszeptał miękki, lekko zachrypnięty głos. Odgarnął włosy z jej ucha. Poczuła jak koniuszki jego palców niemal ironicznie kładły się na szyi. - Łucjan? - Nie odwracaj się jeszcze. Ładnie pachniesz. Ten szept doprowadzał ją do spazmów. Pamiętała go doskonale, wyrył w niej ślad, po którym doszedł aż tu. Nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć co dokładnie sprawiało, że w jego obecności kompletnie traciła rezon, stateczna mężatka, matka, podobno katoliczka. Przecież miłość miała mieć jedną twarz na całe życie, tego zawsze uczyła ją mama. Przez wiele lat tak właśnie było. Potem coś pękło, urwało się przy natłoku codziennych spraw, ważniejszych niż małżeństwo. Praca, dom, dzieci, sprawunki, wszystko zjadało namiętność, wzajemną czułość, zrozumienie i chęć widzenia tej drugiej osoby. Nie tylko samego siebie. Zmieniliśmy się oboje, zmieniliśmy. Łucjana spotkała na wyjeździe służbowym, miał agencję reklamową, szukała kogoś kto wypromuje nowy produkt klienta. Rojek od wielu lat, prowadzi firmę budowlaną, a od niedawna otworzył sieć restauracji, głównie na Śląsku. Dziwne są jego pomysły, choć to co sobie postanawiał osiągał, zazdrościła mu tej cechy. Sama należała do ludzi zachowawczych, lubiła mieć pewność. Tak czy owak obecna chwila osaczała ją z każdej strony, dopiero niedawno nauczyła się podążać myślami nie tylko za nim, dopiero niedawno ją pozbierano. Była wrażliwa na najmniejsze bodźce świata zewnętrznego. Niewielu to rozumiało, on jakby był podobny, a jednak zupełnie odmienny, nauczył się jej na pamięć. Do tego stopnia, że odczuwali siebie wzajemnie, mimo odległości, czasu, miejsca. Przy nim stawała się bezsilna i ten jego zlepek cech, na które nie miała odpowiedzi, sposobu postępowania. Cdn, może. A-typowa-b1 punkt
-
Kiedy o tym informuje i zachęcić tym próbuje, niech ci da do zobaczenia coś tam z datą urodzenia. Gdy ma lat dwadzieścia z hakiem, lepiej się wycofać rakiem. Zmieniłem tytuł, aby zwiększyć uniwersalizm przekazu. Dziękuję za uwagi.1 punkt
-
siedziałam na fejsbuku a czas płynął siedziałam na fejsbuku troszkę się śmiałam troszkę złościłam siedziałam na fejsbuku a czas płynął płynął płynął siedziałam na fejsbuku pobrałam za dużo megabajtów to kosztowne siedziałam na fejsbuku przeglądałam obrazki czytałam literki stawiałam emotki przeglądałam obrazki czytałam literki stawiałam emotki przeglądałam obrazki czytałam literki stawiałam emotki teraz bolą mnie oczy siedziałam na fejsbuku tak długo za długo także boli mnie głowa i dupa1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
W innej galaktyce- na planecie X : (żar, pustynie, kwasy, wulkany…) mieszka magik. Kryje się często w kamieniach, powietrzu, pyle… Jego pałac leży na bliskim, czarnym karle Y. Władca odpowiada za koniunkcję i „jesień”.1 punkt
-
@[email protected] Ciekawa muza. Jutro sobie dosłucham. Dziękuję i pozdrawiam. @Wędrowiec.1984 @Łukasz Jasiński @goździk @Rafael Marius Dziękuję i pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Rolek Super bajka na czasie. Fajnie się czyta, dobrze porymowane i z dobrym morałem.1 punkt
-
@duszka Dodałabym uśmiech, który nadaje myślom i światu pięknych kolorów... :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Sporo racji, ale nie wszystkich dopada marazm, i nie nie wiemy, kto jest pusty a kto nie, bo nie wszyscy się obnoszą swoją zajebistością. Świat w dobrym kierunku nie zmierza, to fakt, ale trzeba jednak robić swoje. Pozdrawiam1 punkt
-
Jej róża ma kolce Dźgają moje ręce Lecz ten ból to przyjemność Ucieczka od tęsknoty Zacięcia mojego ciała nic nie zmienią Ten kwiat stara się rozkwitnąć Bezskutecznie. Poddać się rzecz ludzka, powszechnie znana Jednak jakiś ogród ma rację bytu bez róży? Gleba nie żyzna, korzeń nierozwinięty Moje łzy jej wodą Woda moimi łzami Choćbym pielęgnował to latami Starania na marne Pustki głębokie to wyrządza w moim sercu Czas, pragnienie, jednej jej głowy skinienie Znikam, porzucam formę Jestem pojedynczym płatkiem kwiatu Cel mój spaść Tracę rozum dumając tylko Czy samotnie?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Tyle mamy rodzajów łez. Zobacz są łzy: smutku, szczęścia, wzruszenia i odkryte ostatnio przeze mnie łzy "przeziębienia" nazwałam je sobie tak, bo w trakcie przeziębienia same mi kapały, bez żadnego powodu... dziwne co nie? Pozdrawiam :)1 punkt
-
miękkie złote uczucie kołysania się przy wschodzącym ciebie na mojej twarzy błyszczę podnieceniem jak podkreślasz mnie ochrą1 punkt
-
@Marek.zak1 Być dla kogoś wzorem? Też mam swoich guru lecz dotrzeć nie mogę nie przebiję muru. Głową nie przebiję przecinak stępiony busola w naprawie ja jestem zmartwiony. Cierpliwości nie brak tylko czas ucieka człowiek się starzeje pani z kosą czeka. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
@Kapistrat NiewiadomskiSprawy mają się nieciekawie, to prawda, przynajmniej dla większości, ale wypatrywać warto światełka nadziei. Pozdrawiam!1 punkt
-
Cisza mnie lubi jest zawsze obok potrafi płakać uśmiechać się Cisza mnie kocha śpi obok mnie jest szczera niewiele chce Cisza jak poezja umie pocieszyć jest mego jutra krajobrazem Cisza jak siostra dużo o mnie wie jest ze mną nawet gdy wiatr i deszcz Cisza mą nadzieją nie unikam jej rozmawiam z nią nocą i dniem Cisza moją trumną pochowa mnie przykryje sobą ja o tym wiem1 punkt
-
Zjawa Nie bój się Ona pragnie Twojego uśmiechu Nic po za tym Pamiętasz jak przestała krzyczeć Gdy się do niej zbliżyłeś? Szybko łzy zniknęły Zastąpił je nadszeroki uśmiech Jak każde dziecko choć nim nie była Pragnie zaledwie cząstki uwagi Aby poczuć się lepiej Zapomnieć o bólu Wychudzona o dużych ciemnych oczach Z włosami zakrywającymi ramiona Zagubiona Czujesz jej głód ? Przenikający każde ledwo słyszalne echo Tak bardzo chciała by ją ktoś odnalazł Zrozumiał Nim ogień całkowicie ją strawi Nie potrafi zasnąć We dnie gdzieś znika Nieobecna By nocą łkać w zaroślach Klaudia Gasztold1 punkt
-
@A-typowa-b Lisie kolory - fajne! Oszołomienie, tak to wygląda, a może zauroczenie. Oby ciąg dalszy obfitował w pozytywy. Pozdrawiam ;-)1 punkt
-
Leszczym↔Dzięki:)↔Też tak sądzę. Zawsze jakiś zasób wiedzy, chociaż nie zawsze trafiony... na skórce:))↔Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Gdzie wąska ścieżka się wije i sosny toną we mgle samotnie wspominam te chwile jak serce oddałam ci swe Zabrałeś nawet i duszę to wszystko co mogłam ci dać i tego żałować nie muszę ta miłość miała wciąż trwać Dziś ścieżka została jedynie a ciebie tak bardzo mi brak lecz kiedyś powrócą te chwile bo miłość nie kończy się wszak Nie wiem czy zimą czy wiosną to tylko dobry wie Bóg już chabry przy ścieżce tej rosną i będziesz podziwiać je mógł Kiedy spotkamy się znowu przepiękny spełni się sen tak samo jak wtedy za młodu trwać będzie wiecznie ten dzień1 punkt
-
z wędrującymi dłońmi uśmiecham się jak subtelne światło na mojej miękkości wypełnionej ogromem życia1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne