Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.07.2022 w Odpowiedzi

  1. z energetyzującego basenu do parku już nie ma jaśminów tylko słodka woń pachnącej katalpy wpadasz do piersi noszę cię przez cały spacer mini storczyku i wącham
    5 punktów
  2. przydrożny Chrystus w dal patrzy próbuje zrozumieć obecną chwilę szuka w niej prawdy która dziś kuleje potyka się o fałsz który go boli przydrożny Chrystus dalej cierpi widząc jak brat brata nie szanuje jednak ma nadzieje że na kamieniu obok szczęśliwość usiądzie i się uśmiechnie
    4 punkty
  3. Wiatr opuchnięty biegnącymi chmurami, zrywa moje myśli zwichrzonym westchnieniem. Zebrałem się w sobie, oprzyj się o mnie... ... rzucił o ścianę - zostawił. On tak ma. Zostałem sam bez pomocy - uleciał, podniebne bałwany stanęły okrakiem, polewały mi twarz, poczułem chłód. Pyta kto następny - struchlałem, na słupie zobaczyłem błysk, odbity uderzył mnie w nogi. Poczułem gorąco. Uporczywy deszcz ugasił moje ubranie. Poczerniało - poczułem swąd spalenizny. W oddaleniu jakby tunel a w nim świetlisty punkcik, zbliżałem się do niego z zawrotną szybkością. Jasność oślepiała, ktoś jakby wyłączył kontakt, kompletna ciemność. Może oczy przywykną? Anioł - słuchawki na uszach, biały nimb na głowie - jak się pan nazywa - słyszę. - Archanioł! - To witaj szefie jesteś w niebie! Zrobiło się znowu ciemno. - Panie doktorze - mówi siostra - on faktycznie nazywa się Michał Archanioł. - To trzeba było od razu mówić. Będę go miał na sumieniu. Powieźli na OIOM znów walka jak zawsze. Lekarz uratował mam nadzieję swój honor. Burza za oknem ustała. Któż jak Bóg! Okrzyk wzniósł? Nie wiesz, powiem... mój Michale Archaniele!
    3 punkty
  4. I W końcu wstaję jeszcze ten jeden raz. Co roku w ustach stek tych samych fraz. Krawat luźno przypiąć - trudu tyle; W końcu będzie dusić jeszcze chwilę. Dusza luzem ulicami idzie, W myślach; "jutro będę na Ibizie"; Ale prędzej to na mej działeczce - Może nikt tam dusić mnie nie zechce. W busie skwar i trąci jak przystało; Ludzi gwar i czuć że nie padało. W sumie warto by wyczekać deszczu, Co by zmyć ten cały brud banałów, Oraz zaznać ożywczego dreszczu. II Drzwi otworem już przede mną stoją; Nie przyznają że to mnie się boją - Że ostatni raz ja wkraczam w gości Na oberka w tych przeklętych włościach. Świstek w ręku podziękowań pora Za ten trud od rana do wieczora; Papier krwią męczeństwa przystrojony Paskiem świętym, polskim, zasłużonym. Rozmów źródła całą wolną zgrają Słów potoki naraz wypuszczają. Wśród zebranych jeden głos się niesie; Pieśń zwycięstwa nad oświatą grają I nadziei w to, co czas przyniesie. III Slowik zgrzany w końcu z klatki wyszedł. Na powietrzu lepszym ledwo dyszy, Nawet, jeśli skwar go ciągle dusi; Teraz chociaż w końcu nic nie musi. Nikt mu nie drze się nad głową rano, Nikt nie bije awanturą żadną; Tylko cisza na otwartym polu. Dźwięki świerszcza, szum cichych topoli. Jeszcze tylko zdzierżyć całe życie; Szkołę, studia, pracę, szefa wycie. Krawat... dusić będzie na okrągło - Więc co? Śmierci czekać, tyle wolno. No, przez życie dech zanika skrycie... VI 2022
    3 punkty
  5. przy nadużyciu konsternacja rozbawienie obojętność odrzucenie najgorzej z szyderstwem łapie Dobre Słowo za język i rozciągaaaaaaaa do suchej nitki potrzebne dogłębne wejrzenie i zamknięcie Dobrego Słowa na siedem spustów (to nie skąpstwo to współczucie)
    3 punkty
  6. Iskierka, tak kocha, że słodko Staje się panną Migotką. Na chwilę. Kiedy w szpitalu dziś byłem, Patrzyłem jak wstajesz i podchodzisz. Ty, uśmiech, ja. Nie przesłodzisz. Puls tłoczy szczęście w dróg pyle. Tak się przechodzi Zieloną Milę! Ha! Tęsknie spinamy się bluszczem. Korytarz, okna, świat się złuszcza Na mgnienie, krótko tak, Jak przez wieczność wtedy Ciebie piję. Tak bardzo tak. Śpij jeszcze chwilę sama. To przecież już nie boli. Twoje serce takt pulsem śle do dłoni I leczy każdą ranę. Skruszał dramat. Na zawsze tak. Miłość to prosty znak. Nie jesteś sama.
    2 punkty
  7. leży bez słowa a w środku cała skwierczy flądra smażona
    2 punkty
  8. w milczeniu przyjąć nawałnicę zazwyczaj burze nie trwają długo czasem gdzieś zerwie dachówkę przewróci biały płotek podtopi fundament ot takie nic czego nie dało by się naprawić bo przecież wiadomo że piorun nie zawsze trafia prosto w serce
    2 punkty
  9. przymyka oczy czarny kot w pustym oknie to nie kot to noc
    2 punkty
  10. Jesteś ziarenkiem dla całego świata Jego najmniejsza częścią Niby nie znacząca nic A jednak. Jeżeli sam nie rozkwitniesz Nie podlejesz swojego talentu W odpowiednim momencie Zginiesz jako bezimienny Nieznany Nijaki W zawieszeniu swej próżni czasu Którego masz w bród
    2 punkty
  11. Ciągle szukam siebie tam Gdzie mnie nie ma Istnienie to bezkres cierpienia Chcę pobyć trochę sam Zostaw mnie Daj mi chwilę wytchnienia Próbuję uciec Choć sam nie wiem gdzie Muszę się odnaleźć Nim czas skończy się.
    2 punkty
  12. lato wybiło z rytmu taka nagła zmiana stanu skupienia zdarza się niezwykle rzadko rytuały codzienności wymagają fazy stałej o solidnej podstawie i właściwych proporcjach z niezachwianą równowagą sił myśli i odczuć sublimacja grozi utratą podparcia i czasu ale taka jest cena za lekkość i za komfort ulotny
    2 punkty
  13. Horyzont ubierasz W zbyt ciasny garnitur Dwa słowa Skrojone z Twych ust Szaty króla Czyż nie ? Nagość Przydaje tylko barw Zwłaszcza w pochmurny sen Zamyśleć się sięgnąć głębiej niż ukryte Odważ się!
    2 punkty
  14. @Cor-et-anima Hej! Czyli powiadasz, że twórczość nad popędem! Nie jest łatwo przejść w pozycję gazową bez pominięcia ciekłej! Stan stały, to co innego -:) Z podobaniem dla wiersza! Pozdrowienia ślę
    2 punkty
  15. 1 punkt
  16. piesek rastafarianina w kolorze piaskowym rozgląda się wściubia nosek dwa bursztynki błyszczą w kruczych wieńcach przesadne uszy jak skrzydła gotowe do startu pilotują wagonik więc ruszamy prawa dłoń wyciąga z kieszeni pyszne kąski dokładnie ta sama z czułością głaszcze zadowolony łepek obserwatorzy demonstrują nieśmiałe uśmiechy a ich prawe dłonie eksplorują kieszenie piesek rastafarianina beztrosko ułożony przy kolorowych skarpetkach śni czułe dłonie pełne przysmaków gdzieś na słonecznej plaży przy dźwiękach reggae dreadlocki przy akompaniamencie Boba śpiewają o piesku w metrze ____ 1 lipca obchodzimy Dzień Psa i Międzynarodowy Dzień Reggae
    1 punkt
  17. to arystokrata w owoców orszaku zachodząca kula słońca o gorzkim posmaku
    1 punkt
  18. Powiedz czym jest życie, spowite rumieńcem, dane na chwałę? Jeden chce - zabije, czy mirem oblecze... z łona zabrałem. Marne w swym wymiarze i krótkie w przelocie - miłość uniesie, dlaczego się pytam, odpowiedz bo musisz, zostaje grzechem? Krzyczy kiedy rodzi w bólu wychowuje - rzuca do śmieci, uczyć by się chciało, bliskich mieć przyjaciół - dysonans leci. Ojciec pije z matką i wiatr wokół ciebie, mrok zawieruchy, co głowa przyjmuje a serce wypluje... owoc nadpsuty. Droga w świat szeroki usłana kolcami, a dom pulsuje, oni tak robili, ja prawie podobnie - wokoło góry. Pokaż jak je zdobyć i znowu rozterka, idę w używki, będzie może łatwiej, o dziwo jest gorzej, banał odkrywczy. Dziś podsumowanie, plusy i minusy, patrz - ich już nie ma, bilans skołatany, gdzie się pogubili... na usta klema. Wstydzimy się wszyscy, ale twarze w górę, oni niewinni, dopalacz, narkotyk, papieros, alkohol - koniec idylli. Opieka społeczna, goguś do spraw dzieci, czy ich widzicie? Gmina, powiat, miasto, bierne województwo, dziura w suficie. W słowach elokwentni, tło czynów daleko - i znowu sami, zjadacie pieniądze, nasze chyba wiecie - a my pod drzwiami! "Nasze życie jest takie, jakim uczyniły je nasze myśli." - Marek Aureliusz.
    1 punkt
  19. Napisalem ten wiersz prawie rok po smierci mojej mamy. Jest moim krzykiem rozpaczy. Czy mógłbym prosić Was drodzy odbiorcy i współforumowicze o opinie na jego temat. Wielkie dzięki. Tęskno, smutno mi strasznie, Pustka serce przenika, Kiedy tak siadam i myślę, To w sercu goryczy muzyka. Jeszcze tak całkiem niedawno, Gdy w sercu niepokój miałem, Pod jeden adres pędziłem, Herbatę wnet zaparzałem. Lecz, nawet jeśli bym teraz, Pojechał tam choćby za chwilę, Zastukał, za klamkę pociągnął, Stuk echem odpowie niemile. Wspominam o domu swym małym, Gdzie zawsze było tak miło, Jednego serca zabrakło, I wszystko się wnet tak zmieniło. Ta miłość, serdeczność i uśmiech, Odeszły już z niego na stałe, Nie chce się jechać, wspominać, Bo rany powstają niemałe. Chociaż nieraz ciężkie chwile, Przyjaciela nie ma już, Tego, który zawsze wspomógł, Z każdych wyprowadził burz. Krzyczę czasem, gdzieś przed siebie, Tysiąc pytań, myśli, żali, Jednak nikt nie odpowiada, Albo może - ale z dali. Wszak nie słyszę żadnych słów Odpowiedzi ciągle brak, I telefon też nie dzwoni, Może stamtąd nie ma jak? Potrzebuję Twojej rady, słowa, Czegoś co podpowie mi, Pokieruje, wskaże drogę, I pozwoli ruszyć drzwi, Drzwi smutnego mego serca, Co w goryczy ciągle skryte, Już rok prawie tak zamknięte, Nie zamknięte – a zabite. Deski żalu, niezrozumienia, Pokrywają jego wnętrze, A te, zamknięte na innych, I ja złości w nim piętrze. Odeszłaś MAMO za szybko, Myślałem, że czas leczy rany, I z jego biegiem to minie, Lecz to tylko złudne omamy. Wręcz z czasem, jest tylko gorzej, I zamiast być bliżej człowieka, To jestem wręcz tylko gorszy, A życie, tak przecież ucieka. Uczyłaś być dobrym dla innych, Wiem to lecz, ja zły na Boga, Za stratę, za ból i za wszystko, I tym trudniejsza ma droga. Chciałbym abyś wiedziała, Wszak myślę, że czytasz co piszę, Że bardzo Cię kocham i tęsknię, Pomóż mi przejść przez tą ciszę. Daj wiarę, że będzie lepiej, Że wszystko to sens jakiś ma, Pomódl się za mnie i wspomóż, By wiara znów była jak Twa. Tymczasem trzymaj się ciepło, Matczynej miłości wyślij cień malutki, Daj mi rękę, choćby niewidzialną, I z nieba Błogosław me smutki
    1 punkt
  20. patrzę Bogu w oczy a On patrzy w moje i już się nie boję niezliczonych luster wokół rozstawionych jestem tak jak potrafię
    1 punkt
  21. zatrzymały wzrok maki z prawej przy drodze hamują koła
    1 punkt
  22. W Teksasie tak mają że się obijają :)
    1 punkt
  23. A kiedy już się narodzisz, pamiętaj: musi nastąpić taki dzień, w którym przyjdziesz na świat ...
    1 punkt
  24. „Stoliczku nakryj się.” - Nakrył się, lecz krzywo. Gdy sięgnąłem po rzecz, był łomot – tragedia. „ Stole zniknij ; proszę.” - Stanął w płomieniach. Nie został nawet pył i słyszałem „rechot”.
    1 punkt
  25. Pannie Mi Got Ka, miss Państwa Środka marzy się wiotka kibić podlotka. Gdy spróbowała pozbyć się ciała nic nie mieściło się jej do środka.
    1 punkt
  26. powiem szczerze zbiera mnie na pawia gdy patrzę na noszących się jak pawie po kwadracie rynku wielkiego turystów ciemniaków jak najbardziej wykształconych obytych ze sferami wysokim krawiectwem - haute couture lub i nieobytych co tylko żrą i srają ułóż sobie zawartość ciemniaka w dowolnej konfiguracji ale wspólny mianownik jest taki jak u gogusia z ratusza co nienawidzi sztuki przez duże s (tego od czernidła atramentum) przeleciał mi przez oko mistrz ceremonii fan betonozy i wycinania drzew fircyk w gajerze niebieskawym połączonym z zielonawym otworzył orszak lokalnej chujozy któremu wtóruje ave maryja głos partii zatroskanych względem życia wiecznego pozagrobowego bo to są czasy ciemności kolorowych baloników ciupag drewnianych made in zamość i sztuki na śmietniku tej której jestem reprezentantem jeszcze nieskwierczącym
    1 punkt
  27. Naucz mnie pięknych myśli, chrzęstu liści, winnych gron z mrozu Kochaj mnie znad pustej miski, z lochu i z żałobnego kołchozu Zamień się - na bilet do raju, na kosmos wzdłuż-wszerz całej ziemi, Obiecaj, że będziesz czekał - podparty o serce jesieni Nastanie szczęśliwa gwiazda, dla tych, co bogów chcą słuchać Zło też się czasem uśmiechnie - niestety - od ucha do ucha ...
    1 punkt
  28. @wiewiur dziękuję i pozdrawiam cieplutko
    1 punkt
  29. Noc, świt długa noc ciemna wolno mijający czas jasna miła jak marzenia tęskna jak oczekiwany świt czy z porankiem spotkamy kolejny piękny dzień? tak czeka na nas zawsze dajmy mu szansę 6.22 andrew
    1 punkt
  30. Bronić swego to nic złego, kiedy wchodzi arogancja, tu najlepsza ignorancja. Z podobaniem:)
    1 punkt
  31. @[email protected] tak nie mogłam się oderwać:)
    1 punkt
  32. Dziękuję @Starzecza cicha wizytę:)
    1 punkt
  33. A świat twardozmiennych siłowych reguł trwa dalej i dalej i chyba zupełnie nie zamierza przestać rozdawać karty w krzywym pokerze które - co wszyscy przyznajemy - są trefne a przynajmniej tak jest poniekąd Zresztą miękkim nam Jest i nie po drodze i pod górkę i boleśnie z zatwardziałym realem Warszawa - Stegny, 02.07.2022r.
    1 punkt
  34. Witam - dużo tu prawdy widzę - Pozdr.
    1 punkt
  35. @Cor-et-anima Myślę więcej, do urlopu trzeba się dobrze przygotować ;)
    1 punkt
  36. Trochę inna wersja Za trzynastoma górami i tyleż samo morzami, Królestwo Smoków Poczciwych istniało. Stworzenia owe były nadzwyczaj łagodne chociaż rozumne, skore do niesienia pomocy wszystkim potrzebującym gadom. A że świadomi posiadania Króla, Królowej oraz ich Córki byli, egzystowali radośnie, a nawet szczęśliwie. Uprawiali głównie rolę oraz ziajanie ogniem. Przeto wypalanie cegieł, największe profity w handlu przynosiło. Życie upływało w błogiej sielance, gdyż powodów do narzekania, nawet w najdziwniejszych kątach, jakoś znaleźć nie mogli. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że wcale nie szukali. A nawet gdyby coś znaleźli, to milczeli jak płyta nagrobna, by przykrości rodakom nie sprawić, a co gorsza, do płaczu zachęcić. Aż pewnego razu, wielka skaza na firmamencie rajskiego życia, objawiła swoją mroczną obecność, niczym ciemna zakrwawiona jutrzenka. Niebawem pochowała z dziada pradziada, od wieków ustalony porządek. Ogromny Szewczyk, na jeszcze większym baranie wypełnionym siarką, do Królestwa wjechał i zaczął nie tylko domostwa pustoszyć, lecz także niektóre smoki, a szczególnie smoczyce, swawolnie poniewierać. Ponadto wielu tubylcom kawałki skóry wycinał ostrym narzędziem, rechocząc przy tym radośnie, prosto w zatrwożone dziury ogniowe. Krzyczał bezczelnie, że buciki będzie miał z czego robić, które z wielkim zyskiem na jarmarkach sprzeda, a przez to fortunę zyska i poważanie wśród innych szewców z okolic wszelakich, lub z jakichkolwiek się napatoczą. Biedne smoki – mimo że wykazywały przemożną chęć – ziajać ogniem na barbarzyńce nie postanowiły, gdyż mógłby jego wierzchowiec w powietrze wylecieć, rozpizdrzając wszystko wokół, na cztery i pół strony królestwa. Gdyby jeno członki Szewczyka, to pies mu mordę lizał. Zjadło by się. Lecz zapewne owe monstrum na którym spoczywał, zmieniłoby swoją konstrukcję w elementy destrukcyjne. Dzień w dzień nawiedzał i nękał, chciwością napędzając ludzkie serce. Wiele smoczych matek, w obawie o to, żeby skóra z ich dzieci nie została doszczętnie wyszarpnięta jako budulec do sandałków, błagała na styranych życiem łuskach kolanowych, o całkowite najazdów zaprzestanie. On jednak swoją podłość na starym baranie dźwigając, nic sobie z owych błagań zatroskanych tubylców nie robił, jeno jeszcze bardziej ze skór obdzierał, chociaż przyznać trzeba, że żadnego do golasa zupełnie, żeby nie dostał zapalenia płuc lub kataru. Smoczy Król, widząc co się święci, wielu śmiałków zwołać postanowił. Obiecał każdemu, że jak bestie pokona, to tchnienie ognia królewskiej córki oraz jej rękę i całą resztę otrzyma. Przybiegły od razu różne napalone smoki, młode, stare, z umiejętnościami i bez, te co jeszcze mogły lub tylko im się wydawało, lecz żaden wojak nachalnego do przesady Szewczyka pokonać nie zdołał. Aż pewnego razu, stanął przed królem smok: mizerny, koślawy, prawie bez skóry i ognistego oddechu. Król ujrzawszy takie indywiduum, z powrotem do rodziny postanowił odesłać, albowiem nie chciał go mieć na królewskim sumieniu siedzącego, jak gdyby był gadającą papugą. Jednak ochotnik ów, był uparty jak stado osłów i odprawić się tak łatwo nie dał, myśląc zapewne o napalonym oddechu królewskiej córki i nie tylko o tym. W końcu król machnął ogonem, dając do zrozumienia, że zezwala Mizernemu... Jadącego na Baranie pokonać. Szewczyk, gdy takiego rycerza obaczył, zarechotał w głos z pobłażaniem szyderczym, aż sztuczna szczęka wyleciała i miarkując drogę do rzeki, na wieki utonęła. Poszkodowany ujrzawszy ostanie pluśnięcie, popadł w zatrwożenie nieujarzmione, gdyż przyszło mu do głowy, czym będzie gryźć jadło wszelkie, żuć smoczą skórę, lub chrupać zardzewiałe gwoździe, gdyż takim kaprysem, też się przed innymi szewcami chwalić raczył. Nie myślał długo. Do rzeki skoczył i już nigdy nie wypłynął. Może jakiś konik morski, walnął go w łeb z kopyta. Od tego czasu, spokój zapanował w Smoczym Królestwie. Mizerny, koślawy smok, dyplomatycznie zrezygnował z córki króla, gdyż okazała się wcale nie ładniejsza od bohatera, a nawet w niektórych szczegółach nieszczególnych, prześcignęła swym wizerunkiem, jego wizerunek, jeszcze bardziej nieszczególny. Może to i dobrze, bo ów bohater w swojej przyszłości, aż takim do rany przyłóż się nie okazał. Nawet budowę pomnika na jego cześć zaprzestano, gdy usłyszano jak mu dekiel zaczyna odbijać. Widocznie sława umysł czochrając, wygładziła fałdy na tyle, że zaoszczędzono parę groszy, budując w tym miejscu Wesołe Miasteczko, w którym to małe smoczki, pluły ogniem na figurkę Złego Pana na Baranie. Po jakimś czasie w owej krainie, zaczęła krążyć z paszczy do paszczy legenda, o wyłaniającej się z rzeki gałęzi, co powieszonego Szewczyka na smoczej skórze unosi, a któremu z gardła zardzewiałe gwoździe wystają, a na jednym z nich, sztuczna szczęka ukojenie w dyndaniu znajduje, pogryziona przez piranie. Podobno, gdy jakiś smok za długo spoziera na owe zjawisko, to zamienia się w ludzia, który od razu zostaje upieczony i pożarty, gdyż nie spoczywa na ogromnym baranie, którego latające wnętrzności, mogłyby posiać pożogę, zniszczenie, zmieniając wygląd Królestwa, na gorszy. Oprócz Córki Króla.
    1 punkt
  37. Witam - ciekawy komentarz - dziękuje - Pozdr.wakacyjnie. Witam - miło że czytasz za co uśmiechem dziękuje - Spokojnego dnia życzę.
    1 punkt
  38. @Radosław o tak, święta prawda! Jest potrzebne do regeneracji psychofizycznej... Dlatego trzeba czasem temu ulec :)
    1 punkt
  39. idę już do ciebie mój kochany przytulać i całować bez opamiętania pieścić i dotykać jak nigdy wcześniej idę taka rozpalona i spragniona ciepła twych warg i palców muskających delikatnie moją aksamitną skórę każdy zakamarek mnie aż przechodzą dreszcze taka wilgotna i płonąca jak pochodnia w mroku pragnę coraz mocniej coraz bardziej lubieżnie poczuć w sobie mocno i głęboko ciebie otoczyć całą sobą jak mgła o poranku dać wszystko czego pragniesz czego nigdy nie miałeś idę taka naga prawdziwa złakniona tylko najpierw naostrzę dobrze swoją kosę bo zbyt twardy masz jeszcze kark mój kochany by ściąć ci głowę jednym pociągnięciem i zawiesić kolejne trofeum na ścianie w salonie Twoja Kochająca śmierć /pitu-pitu 2022/
    1 punkt
  40. może takie wybicia z rytmu jest czasem potrzebne?
    1 punkt
  41. @duszka, @[email protected], @Amber dzięki za czytanie. Pozdrawiam.
    1 punkt
  42. @Cor-et-anima Chyba to! -:))
    1 punkt
  43. @ais Portfelik tak jakby na... pieska, pęcznieje encyklopedia złodziejska. Miłego wieczoru.
    1 punkt
  44. @A-typowa-b Skoro mówi to przyjmuję to za pewnik, dowiedziony naukowo, tylko czy jak ja go słyszę to nie jest czasami mój własny głos. Rozmowa z Bogiem, rozmowa ze sobą - nie widzę różnicy, tylko w dalszym postępowaniu trzeba z tej rozmowy wyciągać wnioski. Jakie... zapytasz - ano zapytaj Boga? Pozdrawiam Anno.
    1 punkt
  45. @Pani. ciekawy wiersz. Pozdrawiam
    1 punkt
  46. Ja też nie zawsze widzę, ale wiem, że jest I zawsze się cieszę, gdy "ma powodzenie" :) Dziękuje i pozdrawiam, Grzegorzu! Masz rację - "tych" nie jest potrzebne, a nad resztą Twojej propozycji sie jeszcze zastanowię. Dziekuję Ci za nią i za pochwałę :) Pozdrawiam!
    1 punkt
  47. @duszka A ja patrzę... i nie widzę, zgubiłem do nieba wizę. Pozdrawiam duszko, my dzisiaj o Bogu... ma powodzenie.
    1 punkt
  48. Trzeba zbić puchary, by wyłożyć nimi drogę.
    1 punkt
  49. Kuba maruda z miasta Ostróda I pewna Luda co była ruda "Piękne ma uda Kibić to cuda" -Kuba pomyślał "to się nie uda"
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...