Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.01.2022 w Odpowiedzi
-
Kto mi w końcu prawdę powie kto był z moją żoną w zmowie proszę podać też przyczynę bo niebawem jak przypłynę własnym jachtem rzeką Odrą by wiązankę kupię modrą zamówioną w tej kwiaciarni obok znanej pierogarni. Miała to być niespodzianka a przepiękna ta wiązanka zaskoczeniem wraz z brylantem który przy niej drobnym fantem byłby gdyby ktoś życzliwy nie lał w ogień mi oliwy - tajemnica ujawniona niespodzianki nie ma żona. Bukiet kwiatów z brylancikiem ja zaś tym nieudacznikiem, który choć nie z własnej winy jednak w żony imieniny nie wprowadził zaskoczenia a to przecież nastrój zmienia wniosek i na przyszłość rada - nie wierz, że ktoś nie wygada.4 punkty
-
ten dom oddycha bije mu serce krew w żyłach krąży odkąd tu jesteś gdy ciebie nie było trwał w marazmie pajęczyn mnóstwo i kurz na szafce obiad na czas jest tutaj podany obrus czyściutki świeżo wyprany seks jest za friko znaczy się za nic można wydziwiać prawie bez granic szyby w oknach są przezroczyste dom widzi wszystko teraz jak nigdy już nie kawałek lecz kawał nieba tego do szczęścia było mu trzeba4 punkty
-
jak złodziej gotować w ciasnej kuchni zaglądać przez ramię odkrywać szyję i tulić kraść przestrzeń sięgając po pieprz rozgniatać i siekać i ciebie gdy mówisz z przekorą Oh przestań3 punkty
-
Może wystarczy świt spokojny, barwiący niebo srebrnym blaskiem, by dzień w zaciszu jasnych myśli, pozwalał trwać pomimo wszystko. Może wystarczy ciepły wieczór, z czułością dłoni dobrze znanych, gdy zachód ufnie żegna słońce, choć nie wie co jest za górami.2 punkty
-
Jeden pan, przemierzając las w Jacznie, widząc, że w gaciach wzrosło mu znacznie, zrzucił je bez namysłu, zaś grzybiarki od zmysłów odchodziły - fakt ów biorąc opacznie.2 punkty
-
Pośród ciemnej głuszy Łzy twardnieją same I nie sposób ich skruszyć Zasychają w kamień Swym okrutnym wdziękiem Patrzy na nas czas Stos ułożył z kamieni Nasz jedyny ślad2 punkty
-
w co się przebrać by śmierć nie poznała a smutek się bał kogo udawać żeby dzień się śmiał gubił łzy w co uwierzyć by dusza poczuła się prawdą kogo nam przekupić by wiał tylko ciepły wiatr czy nie kombinować pozwolić by wygrał po prostu czas2 punkty
-
pośród ziarenek piasku się błąka zdradzona kropla deszczu co minął tutaj jest sucho więc pragnie zostać być ukochaną i tą jedyną wtem słyszy wokół przesypywanie tak jakby z szeptu plecione słowa my wszak uczuciem z tobą związane nasącz nas miła wszak czasu szkoda drży ze spełnienia jak łezka rzewna wsiąka w marzenie z kolejną chwilką lecz tak naprawdę pewności nie ma czy jest to miłość czy błoto tylko2 punkty
-
Twój cieńTwój nieodstępny towarzysz,Jaka szkoda, że niemyZa to wiernyCień zawsze Cię zrozumie – nie potępiSam postąpiłby tak samo.On był z Tobą zawszeNiezależnie od nastrojuNawet gdy na pozór byłeś samKiedy myślałeś że nie masz nikogoMiałeś jegoNigdy Cię nie opuścił.On tu zostanieNawet, kiedy Ty już zniknieszZawsze będzie żyłWe wspomnieniach ludziA więc i TyNie wszystek umrzesz.(To pocieszające, czyż nie?)Warszawa, 25 I 20222 punkty
-
Ty. Ciepło, światło, Dotyk, skóra, zapach, włosy. Dźwięk, muzyka, chrzęst i głosy. Ciszy zabrakło. Sny. Obrazki, ruch, słowa, dłonie, Nazwy, wymowa, wiara, interpunkcja, Dyplom, smak piwa, sukces i funkcja. Mgła, milczenie i ból na koniec. My. Łopot losu, słona bryza, inne planety. Słowa, smaki, zapachy i dłonie. Taniec serc płonie, A wokół jadowite szepty. Oni. Przez uszy i oczy, jak tłusty dym, Zamieniają słowa, demolują fakty, Po kropli wiążą jadowitym paktem. Haki przybito do chwil. Przestałaś być. Ty. Dłonie, słowa, zapach, smak. Ja. Kocham Cię i tak.2 punkty
-
Erotyk wariata (bo mogę) Coś tam cyka Cyk, Cyk, Cyk. Ciągle tyka Tyk, Tyk, Tyk. Czy to zegar? Klik, Klik, Klik. Słychać stamtąd Syku Syk. Zwariowałem Och i Ach, Tak zleciało Kilka lat. Teraz chciałbym Bzyk, Bzyk, Bzyk. Lecz zostało W mig, W mig, W mig. Śmiej się proszę, Kpij, ach kpij. Taki ze mnie Szybki Bill. ---2 punkty
-
Po powrocie z euforycznego snu Jeszcze będąc u progu dnia Usłyszałam uderzenie hydrodynamiczne W przestrzeni kosmicznej Będąc na zewnątrz w szare popołudnie Przeglądałam się w kałuży Po środku wąskiego przejścia Między milczącymi blokami Mleczna plomba O smaku cytrynowym Na duszy Nie wymagam heroicznych czynów Jedyny wyłamałeś drzwi bez wachania Zatrzasnąłeś okiennice Trzymając mnie za rękę Kiedy paliła się dioda w mojej głowie Klaudia Gasztold2 punkty
-
Wiersz o Czesiu Czesiu, ma 77 lat urodził się i wychował na Bałutach pali papierosy od 60 lat na każdej imprezie równo pije wódkę razem ze swoim sporo młodszymi zięciami wsuwa golonkę za golonką ma trzy córki i niezliczoną ilość wnuków co kilka lat zmienia samochód na nowszy ten stary wciąż dobry oddaje najstarszemu wnukowi odkąd pamiętam kupuje kampera odkłada pieniądze na podróż dookoła świata bierze emeryturę dorabia w nielegalnej firmie mieszczącej się w starym kontenerze w centrum Łodzi obsługuje i ochrania 4 automaty do hazardu nosi przy sobie rewolwer naładowany ślepakami i gumowymi kulkami i pomimo swoich 77 lat dobrze bije z główki o czym nie tak dawno temu przekonał się taki jeden co nieostrożnie zrobił awanturę po tym jak w starym kontenerze przerżnął całą swoją wypłatę nigdy nie słyszałem aby Czesiu narzekał na cokolwiek codziennie rano zakłada swoje sztuczne zęby uśmiechnięty wychodzi do ludzi opowiada niezliczoną ilość kawałów - o dziwo, żaden się nie powtarza ma w domu wszystkie winylowe płyty Grzesiuka zna na pamięć wszystkie kawałki Foga kiedyś zagadałem Czesiu, ty wiesz, że od lat pisze wiersze? a czytałeś kiedyś Świetlickiego, może Bukowskiego, Bursę, Hłaskę? tak sobie myślę wielka to strata dla poezji że ludzie którzy idą przez życie prosto jak najprościej do przodu jak po sznurku już prościej nie sposób do tego jeszcze świetnie biją z główki nie piszą wierszy. dedykuję Czesiowi i Stanisławowi. Łódź, 23. 01. 22.2 punkty
-
Magdalena, mieszkająca w Głuchem, miała wielkie problemy ze słuchem, gdy ksiądz raz wspomniał o czipie - mam, czy obejrzeć życzycie? Po czym zdjęła majtki jednym ruchem.2 punkty
-
tak lubię twój śmiech kiedy oczy nikną w szparkach powiek a szeroki uśmiech odsłania zęby lubię przyjemnie cię przygniatać choć wierzgasz strasznie i tak śmiesznie prosisz żebym przestał a kiedy już się uda odzyskać oddech spokój to w głębi twoich oczu dostrzegam moje szczęście i to co będzie dalej pocałuj całuj całuj2 punkty
-
Moja ulubiona trucizna aplikowana jest sensorycznie, Składają się na nią: zauroczenie, zakochanie i przywiązanie. Następują po sobie jak zjazd z dobrego haju, Marzy mi się śmiertelnie przedawkować pierwszą, Ostatnia zbyt wiele razy próbowała mnie zabić.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
<1> A było to tak: Brat ciężko zachorował i śmierć w źrenicach przeglądać się zaczęła. Wtedy Zuzia, siostra jego – chcąc nie chcąc – do Zbawiennej Wróżki pobiegła, co mieszkała tam, gdzie dziewczynka – złorzecząc na przeszkody – w te pędy pospieszyła. A poprosiwszy o specyfik uzdrawiający, tegoż otrzymała. Jednak w drodze powrotnej, napadnięta przez inną siostrę została – innego chorego brata – która to, specyfik niosącej ukradła, by wziąć. Za niedługo brata Zuzi z tego świata kosa wycięła, a obcy brat wyzdrowiał, gdyż uchylić się mógł. Po krótkim czasie, matka Zuzi z tęsknoty za synem, zachorowała, a sprawy ten sam obrót sprawczy, przyjęły. Zuzia napadnięta przez inną córkę innej matki została... Też za niedługo, matka Zuzi umarła, a inna matka żyć nadal mogła. Za miesiąc ojciec Zuzi, z tęsknoty za żoną i synem, zachorował. Wypadki tak jak zwykle, tradycyjny finał miały. Tamten wyzdrowiał, a ojciec Zuzi, zszedł. Po kolejnym miesiącu, dziadek, z tęsknoty za córką, zięciem i wnukiem, rzecz jasna zachorował, a wszystko znany ciąg zdarzeń przyjęło. Aż kiedyś wreszcie, było inaczej i babcia Zuzi wyzdrowiała. Wtedy uradowana dziewczynka, do Wróżki kolejny już raz pobiegła, ale tym razem po to, żeby jej za uzdrowienie ukochanej babci podziękować i pozostałych bliźnich. Nie licząc obcej babci. Jej wnuczka się przewróciła i zwichnęła nogę. Lecz po miesiącu, babcie Zuzi ludożercy zabrali i maleńkie kawałki za jej żywota wycinali, by się mięso nie psuło, gdyż wyszło na jaw, iż na wszelkie dolegliwości śmiertelne, owe ciało przydatne było, lecz w rozkładzie takich możliwości nie miało. Rezolutna dziewczynka, sama na świecie zostawszy, wśród kanibali zamieszkać postanowiła. Oni to, z wdzięczności za babcie i specyficzne wnuczki zachowanie, pokochali ją i kontent byli. Lecz kiedy z babci, same kości zostały i wszelkie inne części, do spożycia niezdatne, gdyż bez cech uzdrawiających w sobie, to wszyscy prawie pomarli, lecz jeszcze trochę, dychać dychali. Oprócz adoptowanej. Jakoś mniej pomarła, gdyż niezłomna do żywego była i z tej to przyczyny, żwawo po ratunek czym prędzej pobiegła, albowiem samotną jak palec, nie zostać postanowiła. Wróżka jednak w tym samym czasie, wywarem na nieśmiertelność, przełyk definitywnie zachłysnęła, ze skutkiem. <2> Brudne ubranie nasączone oparami przeszłości, okrywa żywe ciało. Siedzi oparte o graffiti na elewacji. Wielu przechodniów wrzuca kasę do czapki. Możliwe, że za uczciwość, albowiem na tekturce widnieją słowa: „Zbieram na piwo. Jasne.” Po niedługim czasie żebrał na więcej procent. Powiedział też: –– Dziewczynko, jaką masz ładną sukienkę. Przywołuje uśmiech na pyzatej buzi. Słyszy: –– Mamo. Ten pan pochwalił moją spódniczkę. Siedzący wstaje, by iść. Kupuje. Wypija. Kroczy niestabilnie blisko dłużyzny, gdzie rządzą samochody. * Dziecko się wyrywa. Biegnie. Chwiejny pan niechcący pada. Przewraca berbecia. Dzięki temu, ów płacze, leżąc na trawniku. Sprawca nie rozumie słów matki, zatrzymanego. Jest za bardzo pijany.1 punkt
-
Odeszłaś po cichutku Nie mówiąc nic nikomu Szłaś sobie pomalutku I doszłaś już do domu Pamiętam wszystkie chwile Gdy byłaś jeszcze z nami I choć Cię nie ma tyle To nadal Cię kochamy Ty byłaś mi jak mama Świat cały pokazałaś Teraz już muszę sama Gdyż pamiętam co powiedziałaś I każde Twoje słowo Każdy Twój uśmiech mały Nie odeszły wraz z Tobą A tutaj ze mną zostały Już tylko o jedno Cię proszę Czuwaj nade mną tam z nieba Wzrok mój do góry podnoszę Choć myślę że wiesz czego mi trzeba1 punkt
-
Znowu stoisz obok, Mówię, odejdź Całujesz mnie w usta Udajesz, że nic się nie stało Łapiesz mnie za szyje Mówiąc Będzie dobrze, ale nie mów Zapomnij. Jak mam zapomnieć? Gubię się w tłumie Znowu do tego wróciłam. Wracam każdej nocy, Ty o mnie dbasz bo wiesz, że bym powiedziała Ale jestem lojalna Żałuje tylko, że ty nie jesteś Księciu z bajki Widzimy się tak często, potajemnie Nocą kiedy gwiazdy zachodzą Znowu czuje pustkę Mówisz, weź to, pomoże ci Pomaga, ale tylko na chwile Jak się znów uzależnię, To z tego nie wyjdę I to będzie nasza tajemnica, Lubię trochę żyć kiedy rozpuszcza się na języku Mówisz, że dam radę Że się nie zabije Mówisz ze mam to udowodnić Przejeżdżasz ręka po moim udzie Całując mnie w szyje Pytasz się Kim jesteśmy? Kim? Ty jesteś nikim, ja przecież jestem szmatą Zachowujemy się tak jak nie powinnismy Zmieniam się, dla ciebie Bo ty nie wiesz Że niedługo już Odejdę Najdalej od ciebie Od wszystkich Znikne, już mało zostało A znikne na zawsze i wszędzie1 punkt
-
@Sennek Przeszkód żadnych tu nie widzę adres znajdziesz w Internecie trochę trudu, cierpliwości to się może dokopiecie w pojedynkę nie da rady ryzykowna eskapada bez ochrony nie da rady na szczęśliwców się napada gdyby, co pomocą służę u mnie w szopce jest motyka bo na księżyc z tym narzędzie z domu nikt się nie wymyka. Pozdrawiam :))) HJ @dot. W swoich planach mam "Chopina" byłem kiedyś na pokładzie robiąc wywiad z kapitanem a więc jacht mam na rozkładzie. Pozdrawiam :))) HJ1 punkt
-
@Marek.zak1 Są rozboje i przewałki i sekrety i przechwałki no, bo ciężko jest czasami trzymać język za zębami. Jacht i brylant jest i owszem choć nie mój, lecz moim celem będę miał to, bo zamierzam stać się prawnym właścicielem. Pozdrawiam :))) HJ1 punkt
-
Przez długi język, to i większość rabusiów i morderców wpada, więc poruszyłeś znowu ważny temat. Ten jacht na Odrze też mnie ujął:). Pozdrawiam1 punkt
-
Jako absolwent wielu szkoleń negocjacyjnych, uważam, że od tego facet powinien te negocjacje rozpocząć, żeby móc z czego ustępować w trakcie. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Bardzo pozytywny przekaz, co do tego seksu za friko, to sprawa dyskusyjna, ale pasuje do klimatu, a to ważne. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
On i Ona nie mąż nie żona ciałem są związani nie z miłości nie ze złości tylko z czystej ciekawości1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
To już nie szczypie to już boli Ale wszystko robię według własnej woli Nie powiem jest to dziwne Ale ukojenie mam jakieś inne1 punkt
-
1 punkt
-
nie no, nie mogę się powstrzymać, moja ulubiona piosenkarka tak o Cieniu śpiewała : .....a teraz mój ulubiony Poeta :1 punkt
-
Hm, chcieliśmy czegoś od siebie i chyba czegoś znacznie wykraczającego poza granice miłości w prostym tego słowa znaczeniu. Bo ja wiem, może widziałaś we mnie twardości, pewności i jakieś kostropate tezy, które były nam potrzebne aby uwiązać naszą przyszłość. I chyba planowaliśmy tak uczynić twardymi i wpijającymi się w ciało rzemykami. Tymczasem roztopiłem się i rozpadłem, a na wierzch jedna po drugiej z zamąconej toni bladej rzeczywistości wypłynęły niedoskonałości, niedopracowania i niedoróbki. Krytyczne spojrzenie ma do siebie, że działa w obie strony. Zatem i ja spojrzałem na Ciebie z wyrzutem i ja nie mogłem Ciebie zrozumieć i mnie nie chciało się zupełnie tłumaczyć, bywa że oczywistości i ja w nas zwątpiłem. Będąc młodymi i energicznymi zupełnie nie zdawaliśmy sobie sprawy, że dorosły świat jest bagienny i stanowi nawet jedną wielką krę niepewności, urazy i zwątpienia. Wiały silne wiatry, a nasz skąpo ożaglowany statek zaplątał się w liczne mielizny. W tym stanie rzeczy trudno nam było wybaczyć kompletne nieziszczenie się planów, bywa że wybujałych, nie w naszym rozmiarze i szytych ponad miarę. Dobra przeszłość wypadła nam z pamięci, teraźniejszość kompletnie przestała nas bawić, a kolorów przyszłości niemożliwym było dostrzec. Zresztą już po ładnych kilku latach właśnie widzę za oknem tę przyszłość i potwierdzam, że wówczas nie mogła się ona dobrze rysować. Na własne oczy obserwuję co się dzieje z systemem, choć naprawdę staram się być nieuważny. Hm, byliśmy chyba nawet wtedy na swój sposób spostrzegawczy i przewidujący. Wydaje mi się po latach, że tutaj trzeba byłoby bardziej wybaczać przetrącone skrzydła i pikujące ostre loty ku twardej glebie. Teraz widzę, że pozostawiłaś po sobie zapomnienia. To jest prawda, zresztą możliwie najmniej bolesna, że ja nas już prawie w ogóle nie pamiętam. Nie wiem jak Ty, bo przecież mogę tutaj mówić tylko za siebie, ale mnie jest całkiem dobrze tak nie pamiętać. Możliwie najlepiej. Niniejszego listu proszę nie traktować jako przyznania się do winy.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
i pewnie zgrabny to był ruch :) gdy ksiądz raz wspomniał o czipie - mam krzyknęła i się wypię łaaa... zdejmując majtki jednym ruchem1 punkt
-
A na końcu nie nie nie Chyba widzisz, że już śpię. I cykl się zamyka, bo brakło mi tej klamry:). M1 punkt
-
Dopiero tutaj dopiero dzisiaj mnie olśniło po przebyciu czterdziestu dwóch mroźnych jesieni których chyba nie warto było znosić choć to dekadencka jest teza. Mironi, ach Mironi, ach Mironi, Wam i nam i nikomu nie wierzą w system były w system obecny w system przyszły inwigilowani po tysiąckroć. Spacerują sposobem po własnych ścieżkach ogólnej i szeroko zakrojonej niezgodności potocznie, opacznie i jakkolwiek inaczej branej za zgodę mylonej z niezgodą. Rzetelne i tkliwe pamiętniki piszą za Nich: osoby współtowarzyszące współodczuwające współoddychające współempatyczne i współczujące; głęboko współczujące. Najwyższe nagrody i odznaczenia regulaminowo są nie dla nich pojedyncze złe paragrafy są przeszkodą nie do poświęcenia. I dumne i prężne paszkwile na Nich pracowicie pisane przez małych mają największe wzięcie jakże za często donośniejsze od braw. Oni byli, są i będą niezwyczajnie - nadzwyczajni - że nigdzie nie ma takiej siły aby choćby połowicznie Im dorównać. Nawet hołd - po prawdzie - jeszcze nikomu się w pełni nie udał.1 punkt
-
@Antosiek Szyszka prawda, że przełomowe ;)) Po Twoich tekstach dałbym Ci trzy dychy - znaczy, że jest dobrze ;)) Kreacja w sztuce rules ;))1 punkt
-
@Antosiek Szyszka Ależ! Oczywiście. Potrafisz pisać. Pierwsze, cztery wersy twojego autorstwa - i tu jest paradoks - kojarzą mi się bardziej ze śmiercią, w miłości do poezji ; w tej, całej anorektyczności. Z tymi frazami, pozostałe mitu pasują! Pozdrowienia dla ciebie1 punkt
-
1 punkt
-
Otacza mnie powietrze ciężkie od szeptu, od lamentów ciszy. Podążam pustym korytarzem, lecz pełnym pomarańczowego słońca, co kładzie się na drewnianej klepce przekrzywionymi prostokątami okien… Zamknięte na głucho drzwi, uchylone, otwarte na oścież… W półmroku pokoi ― milczenie przedmiotów, okrytych zakurzoną folią kamiennych rzeźb, popiersi, porzuconych w nieładzie młotków, dłut... Przemieszczam się w czasie, poprzez pokłady przeszłych epok… Pod stopami chrzęst rozbitego szkła, gruz, jakieś poplątane, ciągnące się donikąd kable, porzucona sterta zakurzonych książek, czasopism, zapisanych, wyrwanych z zeszytu pustych zakratkowanych kartek… Natykam się, co chwila na jakieś niewiadomego przeznaczenia sprzęty, promieniujące martwotą tranzystory, wzmacniacze, potłuczone stroboskopowe lampy, ciemno-sine kineskopy telewizorów z odbijającą się w nich zniekształconą, przemykającą sylwetką. Zachodzą mnie od tyłu jakieś widma o zamazanych, nieustalonych rysach twarzy, jakaś forma życia. Przychodzą znikąd, przechodzą i nikną w pomroce dziejów. Przechodzą z przeszłości w przyszłość, manifestując swoje istnienie rozmytym w teraźniejszości blaskiem. I znowu przychodzą, jakby nowe, a wciąż te same, tylko widziane pod innym kątem, pod innym nachyleniem ziemi… W smugach światła płyną powoli mikroskopijne drobinki, które wirują, mienią się i lśnią, dopóki nie wchłonie ich swoją nikłą grawitacją cienista plama, czając się za ścianą, filarem, glinianą donicą po kwiatach, poręczą schodów… Jestem tu i gdzie indziej. Przybywam znikąd, zanurzając się w niepamięci, w piskliwym szumie nostalgii, zagubionych ech, w promieniowaniu kosmosu. Odpadająca ze ścian farba tworzy surrealistyczne wzory, niby jakieś znajome twarze, jednak niepodobne do niczego i całkowicie obce albo stające się znienacka widzianymi pierwszy raz obrysami kontynentów, wysp, archipelagów odległych, kosmicznych planet… Wnikam w unicestwienie, coraz bardziej się rozpadam na miliardy iskier, pojąc się rozkoszą swojej własnej śmierci. Tak, wiem. Zmierzch podnieca obłąkanych, kusi i wchłania w swoje skłębione odmęty szaleństwa, w nikły zapach pleśni, wilgoci… Zimno mi… (Wlodzimierz Zastawniak, 2022-01-24)1 punkt
-
1 punkt
-
Hehe ja wiem, że Manowar to tandeta straszna i panowie dawno już nie są tym samym zespołem co kiedyś ale kurczę... Gdy słucham tego utworu, mam ciarki. :) PS: DeMaio postanowił trochę inaczej pograć na basie ale i tak jest fajnie. :)1 punkt
-
1 punkt
-
I ucieka, A kamerzysta go goni. I biegnie, Jednak nie posiada broni. A w dłoni aura niebieska, A w żyłach krew Norweska, Ale nie od tego aura niebieska. Biegnie, Przepycha sie przez tłumy. Znika, Słychać pisk gumy. I znika aura niebieska, Została jedynie pineska, I przepadła aura niebieska.1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne