Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.07.2021 w Odpowiedzi

  1. życia nie żałuje było jakie było raz proste raz koślawe że hej ! widziałem umarłych oraz żywych którym pomagał dzięń i noc życia nie żałuje mimo że bywało skromne smakował chleb było też tak jak w raju pachniały kwiaty dziecko nie płakało życia nie żałuje bo umiałem kochać uśmiechać się czasami pomagałem innym zrozumieć ze życie to sens życie mnie nauczyło nie bać się prawdy zawsze sobą być nie śmiać się z niego nie wstydzić się łez którymi częstuje...
    4 punkty
  2. pulchniutka cieplutka z wysokim kokiem na wpół czarnych i srebrnych włosów dźwięcznym głosem 'Matko Święta!' wołałaś zarówno w przykrych jak i radosnych wydarzeniach 'Matko Święta!' gdy stłukłam kolano 'Matko Święta!' że dostałam piątkę Matko Święta Matko Święta... W moim ciemnym dzieciństwie byłaś jasną polaną gdzie mogłam się schronić i zaznać swobody być akceptowaną taką jaką byłam dziś mi się śniłaś tak ciepło radośnie z tak znanym mi cudnym perlistym śmiechem Matko Święta byłaś moją mamą chrzestną więc Matką i w dodatku na pewno byłaś/jesteś Święta
    3 punkty
  3. zauroczyłem się tobą bez opamiętania i chociaż szans marnych u ciebie przecież nie miałem to nikt nikomu jak dotąd tego nie zabraniał by tak marzyć na zabój tak chyba zwariowałem nie opamiętam się w porę wiem i nie zapomnę chociaż jest mi z taką prawdą niestety tak sobie gdyż największy w tym problem że mnie spala twój płomień a ja płonąć przy tobie tak mogę ciągle Słońce
    3 punkty
  4. to porozrzucane puzzle przewaga pomysłu nad wykonaniem to zapisy chwil i zdarzeń mapa do zaszyfrowanych wspomnień w nich plazma-krea wrze w slikonowym rondlu bulgocze odkształcając z każdym bąblem brzegi i dno dolewam kilka kropel octu wytwarzam wir wrzucam i gotuję w koszulkach jajka rozproszą się czy nie rozproszą w środku miękkie i coraz miększe wypływają życiodajnym-życiozabranym słońcem
    3 punkty
  5. ale jaja Gdy wsiadam do mojej ciężarówki i jadę autostradą nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek był poetą weź prowadź 40 tonowy zestaw i spójrz na znak stopu oczami ufilozficznionego Miłosza albo zbuntowanego zafascynowanego śmiercią Wojaczka tylko co zatrzymałem się na jedną noc pod Paryżem silnik jeszcze ciepły rozglądam się dookoła już mam pomysł już ocieram się gołymi pośladkami o korę brzozową kiedyś w Leeds na industrial park okradli mnie ze wszystkiego tylko wierszy nie tknęli zabrali laptopa dwie komórki funty euro nawet złotówki wiersze walały się po całej ciężarówce nawet jednego nie ukradli po co komuś kraść tak marną walutę dostać 10 lat odsiadki za wiersze to tak jakby sobie strzelić w łeb znasz kogoś kto choć raz zapłacił wierszami za prąd nawet za sto całkiem dobrych wierszy nie kupisz jednej paczki najtańszych papierosów poeci to najbardziej bezwartościowy naród piszą tylko dla siebie i okłamują siebie że niby to robią coś wartościowego gdyby wiersze były naprawdę coś warte nie musiałbyś wstawać o 6 rano codziennie zasuwać do biura a ja nie musiałbym jeździć ciężarówką spać i jeść w ciężarówce uprawiać seksu z samym sobą zabierz poetom motyle i gwiazdy połowa z nich popełni harakiri pozostali staną przed trudnym wyborem jak i czym dalej walczyć z tym podłym światem państwo w państwie Zakład Fryzjerski u Heńka w Zakładzie Fryzjerskim u Mańka stoimy we dwóch na Cote d'Opale prawie nad samym morzem upalny czerwcowy dzień do plaży mamy zaledwie 500 metrów cały weekend przed nami tylko co stanęliśmy a ja kombinuję jakby tutaj napisać dobry wiersz no i zostałem przyłapany z tą nieszczęsną kartką papieru pod tytułem Opalowy weekend pod Dunkierką - poważnie piszesz wiersze kolega w czerwonych japonkach i żółtej koszulce bez rękawów z wytatuowanym na prawym ramieniu godzilla truck świdruje mnie uważnie wzrokiem - ja nie mogę - nie pierdol ze piszesz wiersze - no nie pierdol otworzyliśmy butelkę polskiej wódki pokroiłem kiełbasę ogórki wypiliśmy po małym i na drugą nogę a ten nie odrywa ode mnie wzroku i znowu zaczyna - ja nie mogę - no powiedz w końcu prawdę co robisz - nie pierdol mi tutaj że piszesz wiersze - no nie pierdol - że jesteś poetą. Dunkierka, data nieznana.
    3 punkty
  6. To nie jest kraj dla starych ludzi dla młodych też tu miejsca nie ma wbrew obietnicom polityków posłanek posłów i premiera
    3 punkty
  7. dla zbóż szkodliwe a dla tego, który widzi całe pole jest święte ('nie samym chlebem...')
    2 punkty
  8. Mgła Otulona mgłą Przygarnięta mglistym powietrzem Ciągle się zastanawiam Co wydarzy się jeszcze O trzeciej nad ranem Piszę cichutko na komputerze wiersze Żaby śpiew słychać w oddali I moje koty Co rano się ganiały Ich oczy takie niewinne Spoglądają codziennie na mnie Serce moje czyste Bo według moich zasad Nie gryzie sumienie Obowiązki które dał mi Pan Chyba przeszły wielką Próbę A ja wreszcie mogę spać Poczułam wręcz ulgę Iwa
    2 punkty
  9. to nie noc śródlato blady błękitny mrok drobne bezkrwiste po lesie rozprasza moje tkanki nie trzeźwieją za tobą opuszczam ciało nigdzie nie jest daleko martwe bezokie czują ożywioną siłę śledzą a ty nie wyprzęgaj mnie z sobie pocałunków łąką w ekstazie
    2 punkty
  10. *Michał Bobrowski (1927-2012), satyryk, scenarzysta, reżyser, auto piosenek, pomysłodawca Spotkania z Balladą. Pamiętam jeszcze ten Dom pod Fijołem, Pan Benke spotkał się z ładnym aniołem, i Helusia też odmieniona bo była przebrana, za panią Dulską i krzyczała na swego Felicjana. Władek Pagacz był po naukach ale w polityce, panna Marysia coraz krótsze nosiła spódnice, byli też studenci co mieszkali na samej górze, i pan Jurczyński od lat kilku już na emeryturze. Z balkonu chórki słychać było na pół Krakowa, tak tęsknię bo nie ma już tamtego Kopydłowa. Gdzie są arystokratyczne bale na dworze króla, albo dziewczyna co chłopca na wiosnę przytula, gdzie są te dzielne młode kopydłowskie chłopaki, i tak przystojne w mundurach galowych ,,strażaki,, . Odtwarzam w kliszy pamięci wybrane momenty, bitwę pod Gwizdałkami czy biznesowe przekręty. jak pawie jaja wysiadywali wszyscy z animuszem i nową fredrowską Zemstę z Panem Tadeuszem. Gdzie ten wesoły milicjant, w remizie dyskoteka? czas nieubłaganie płynie i jak szalony już ucieka, i nie ma na to recepty ani żadnej nie ma rady, dzisiaj nie ma i nie będzie drugiej takiej Ballady, Często przywołuję w sercu niezapomniane słowa, tak tęsknię bo nie ma już tamtego Kopydłowa. Zegar tyka, nic już nie zrobisz wszak na to wcale. *** Dziękuję za chwile radosne drogi panie Michale*.
    2 punkty
  11. pączki eklerki i ptysie w całej złotej galaktyce ! kremowa rewolucja idzie naprzód jak wiosenna burza tysiąc pocałunków jak wiatr morski obsiewa miłością piaski Marsa.... Kwadryki.Logarytmy . Tangens. czy u kresu wędrówki przez Drogę Mleczną dostanę oficerską rangę ? szeregowiec Dolot jak struś nie patrzy w gwiazdy! ahoj Załogo przygotujcie się do abordażu!
    2 punkty
  12. Powiedz mi, powiedz cokolwiek… Przychodzisz zawsze o jednakowej porze ― i milczysz… Długie, powiewające wolno włosy ― przesłaniają ci twarz… Oddalasz się… ― przybliżasz na wyciągniecie ręki… Nie ma ciebie… ― jesteś… Spójrz, jak promienieją gwiazdy… Mrugają lodowatymi oczami niezgłębionej otchłani… Na stole ― proza poetycka ― Wieniedikta Jerofiejewa… Pościerane brzegi… Zaplamiona, naddarta okładka… … lecący anioł ― trzyma w rękach ― naftową lampę… … rozświetlając czarny firmament nocy… ― pędzący do nikogo pociąg… Siedzę w fotelu, oparłszy głowę na oparciu i patrzę prosto ― w mdłe, żółtawe światło wiszącej lampy… … puszysta ćma ― bije skrzydłami z cichym szelestem w rozpalone szkło zakurzonej żarówki… Spoglądam za siebie ― w milczenie ― przedmiotów… Otaczasz mnie drżeniem ― i chłodem oddechu… … taką straszną, szumiącą w uszach ciszą… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-21)
    2 punkty
  13. Pewna pani (skąd? Gdzieś z Balearów) raz aż milion wygrała dolarów; a że tłum krewnych miała, wkrótce wszystko rozdała: na rodzinę jej spłynął deszcz darów. ...i wersja alternatywna: Pewna pani (skąd? Gdzieś z Balearów) raz aż milion wygrała dolarów; a że tłum krewnych miała, każdy chciał, by mu dała jakąś część - dom aż trząsł się od swarów.
    1 punkt
  14. lipcowo z muchami w nosie skwierczą świerszcze że coś wisi w powietrzu może to mdląco słodka od floksów potu i rozczarowań drażliwość albo jaskółki na drutach rozsnuły sprane pieśni błagalne bo ziemia otwiera spękane usta łaknąc choćby kropli na koniuszek języka i zboże w poszukiwaniu cienia pokotem brzuch nisko a ty? waruj tęsknoto
    1 punkt
  15. Odświętny obiad się skończył. Damian wstał, by pożegnać profesor Danutę i promotora. Profesor Malicki i recenzenci wyszli już wcześniej. Śpieszyli się na pociąg. Mama i siostra zaś szykowały coś specjalnego w domu. Mężczyzna z sumiastym wąsem uścisnął mu mocno dłoń. Pani Profesor zaś delikatnie złapała go za palce obu dłoni, uśmiechnęła się i spojrzała w oczy. - Jeszcze raz gratuluję! No…, udało się Panu! Poklepała go lekko po ramieniu i wyszła. Damian usiadł jeszcze za stołem, z którego uprzątnięto już część naczyń. Świeżo upieczony Pan Doktor został sam. Spojrzał przez okno. Na dworze już szarzało, a na niebie zbierały się gęste deszczowe chmury. Nagle zauważył, jak po chodniku biegnie para: chłopak i dziewczyna. „Ile mogą mieć lat? – pomyślał. – Nie więcej, jak 24-25. Tyle samo, gdy udało mi się dostać na doktorat. Teraz mam… 32”. Nie minęła chwila, gdy z nieba poleciały pierwsze grube krople. W tej chwili kelner przyniósł rachunek. Zapłacił kartą i wstał. Nie słyszał, jak zachęcają go, by przeczekał deszcz. Wziął parasolkę i wyszedł. Na przystanku stała ta sama para. Trzymali się za ręce. Razem z nim wsiedli do autobusu. W środku prócz nich nie było nikogo. Damian co chwila zerkał na chłopaka i dziewczynę. Ci rozmawiali ze sobą, śmiali się, mówili o jakimś kinie, potem o studiach, potem o czymś jeszcze. Gdy zbliżali się już do przystanku Damiana, ten nagle zacisnął pięść i pomyślał: „A gdzie bym ją w ogóle trzymał? Wszędzie mam książki, w pokoju, korytarzu, nawet w kuchni. I kiedy poszedł bym z nią na spacer, jak ciągle tylko nauka, nauka, pisanie…” Gdy autobus stanął, Damian zerwał się z siedzenia i podszedł do rozsuwanych drzwi. Zerknął jeszcze na dziewczynę. I dopiero teraz zauważył, że w drugiej ręce trzyma ona gruby, upstrzony dziesiątkami zakładek, podręcznik akademicki. Na chodniku czuł, jakby zamiast kropli deszczu leciały mu na głowę książki. Tylko łzy nie były złudzeniem. I serdeczne uściski matki.
    1 punkt
  16. Ciężarówka bądź jak rozpędzona ciężarówka ze swoim entuzjazmem niech zderzak poniesie nie zatrzymuj się masz przed sobą autostradę ona jest twoja raz się żyje zatem raz kozie śmierć prędkość nie dozwolona bo takie jest życie i przemija szybko które może być piękne a dlaczego a dlatego bo ze swoim entuzjazmem rozpędziłeś się
    1 punkt
  17. Mówisz, że jesteś zmęczony. Jest piątek rano, a twoje baterie są na wyczerpaniu i straszą czerwonymi kontrolkami, jakiś akumulator by się przydał. Nie ty jeden, o nie. Setki, tysiące, miliony podobnych tobie snuje się bez snu po nocach. Coś im przeszkadza, coś męczy, ciąga po rozumie i nie ma jak się tego wyzbyć. Uruchamia się i nie przestaje bombardować do samego rana. Można w tym tkwić latami, dodać sobie jakiś ból fizyczny, taki co go nie ma jak zlokalizować, by niczym wytłumaczenie stanu czuwania na jawie, zginał się dostosowawczo do potrzeb chwili, wyrywając się nie pytany, nie chciany... nie lubiany. Kiedyś przed zaśnięciem mama opowiadała ci bajki. Kiedy to było? Dwadzieścia, trzydzieści, może sześćdziesiąt lat temu. Pamiętasz? Miała ciepły i zmęczony głos, zaraźliwy taki. Przy niej można było poczuć się jak po kubku gorącego kakao... powieki same się kleiły do siebie unorane w cukrze po same brzegi, z każdą sekundą coraz cięższe od tego były, coraz trudniej było je podnieść. Wreszcie opadały jak kurtyna i spektakl dnia można było przedyskutować za kulisami.. W pewności jest zawsze łatwiej. Jest opowiastka, jest morał, gdzie dobro zwycięża. A w rzeczywistości, dobro jest często wciąż jeszcze na treningu: pręży muskuły, masuje łydki, suplementuje się magnezem, uzupełnia potas i chłonie witaminę d. Pracuje ciężko na swój sukces, na to żeby się przedrzeć do ciebie z wielkim bukietem spokoju. Póki co ... szuka głosu, który mu wyszepce bajki, głosu pachnącego kaszką na mleku i obietnicami. Tego głosu, który będzie mu powtarzać: „stoi na stacji lokomotywa: ciężka, ogromna...” od trosk, od dnia, od lat, od zmierzchu, od... „ ...wagony do niej podoczepiali, wielkie i ciężkie z żelaza, stali..., a tych wagonów jest ze czterdzieści” i myślisz i główkujesz „ ...co się w nich ...mieści”. A kiedy już wszystkich atletów i fortepiany i te słonie i inne kiełbasy odnajdujesz w szepcie się lokując, nagle jest: „ ...gwizd... koła w ruch... maszyna... toczy się w dal... jak gdyby to była piłeczka nie stal... to tak, to to tak...” Czujesz już jak buja? Miarowo uderza impulsami... wszystko zdaje się być takie uporządkowane, takie na miejscu... „to tak, to to tak”... za oknem mijasz drzewo i kolejne, jest też rzeczka szemrząca, wypiętrzona miejscami, jeziorko porośnięte po bokach tatarakiem, żaby kumkają, peron pierwszy, drugi, czarty... Dokąd jedziesz? Do siebie jadę – odpowiesz - do siebie z pękiem białych snów przewieszonym przez ramię... do siebie jadę, do spokoju, bo stamtąd pochodzą odpowiedzi na pytania, których mi jeszcze świat nie zadał... do siebie jadę... „ ...to to tak”. *Tekst po części oparty o "Lokomotywę" J.Tuwima
    1 punkt
  18. Na poduszce masz złożoną głowę, ciało w spokojnym unosi się oddechu. Coś czego nie możesz wyrazić za dnia słowem, wyśnisz sobie sama, nocą bez pośpiechu. Bloga aura zewsząd Cię otacza, jesteś tylko Ty i marzenia Twoje. Nikt tego nie burzy, głowy nie zawraca, sen jedyną chwilą, gdy możemy być we dwoje. Odrzucając cały świat, celebrując chwile każde pokonamy wszystko, mamy siebie przecież! Oprócz dusz naszych, nic już nie jest ważne, Sen jest naszym rajem! A w realnym świecie? Zagubieni kochankowie błąkający się wśród ludzi, choć nie znajdą nigdy, wciąż siebie szukają. I gdy cel jest blisko, znów ktoś ze snu budzi. Choć tak siebie łakną, wciąż się oddalają. 2021.07.15
    1 punkt
  19. To prawda, pięknie się czytało i bajkowo ;)
    1 punkt
  20. przerwany sen przebudziłem się nagle zaschło mi w gardle suchość w przełyku chce się siku a ciało biegnie jeszcze pustynią wichry gorące wyją piaskiem w oczy ciemność nocy a myśl błysnęła wnikliwa jasna wyjaśniła coś, zgasła we łbie się kołata oświecenia łata a serce wyskoczyć z piersi chce dobrze przecież wie krew musi pchać ku....w mać ! a oczy otwarte sny prawie zatarte wstaję powoli nieśmiało leniwie myśląc o zimnym w lodówce piwie I o tym roztropnym triku przed snem koniecznie siku ! zrób siku !
    1 punkt
  21. Nawet zabawne :) siku na zapas, zawsze się robiło na wycieczce, ale przed snem też dobre ;)
    1 punkt
  22. Zamszowa czerń Kroczy asfaltem Tyłem do uczuć Ciałem w oddali Cieniem wolności W stronę jasności
    1 punkt
  23. odrapane mury a wokół róże róże róże ktoś tu mieszka od dawna kto kocha bardzo bardzo bardzo
    1 punkt
  24. Spotkałem dobrze znaną twarz Szczęść Boże z uśmiechem mówiłem zazwyczaj dziś porzucając dzień dobry szybciej pedałuję na rowerze Z bólem okrążam lubianą osobę zbyt wiele symbolizuje jeszcze więcej nie rozumie nie wiem, jak wytłumaczyć ci wszystko możesz we śnie nie pozwalać mi uciec na nic to się nie zda
    1 punkt
  25. Słyszałem o tobie owianej legendą Z ust gorejących tkliwe wyznanie Słyszałem o tobie nie żądam niczego Słowa choć piękne nie kupią cię taniej Słyszałem o tobie na szarych ulicach Włócząc się pijany do rana bez celu Aż oczy oblekły się w światło księżyca Jakbyś je zostawiła tęsknemu sercu Słyszałem o tobie z wieczornym śpiewem Gdy matki kołyszą swe dzieci do snów To ciebie w tych rękach nigdy za wiele Więc żyję próbując spłacić ten dług Słyszałem o tobie tych oblicz tak dużo W niejednym piórze by wysechł atrament Nazwą cię sercem tęsknotą duszą Zachłanni pustką albo czekaniem
    1 punkt
  26. Dość płynnie poprowadzony i zgadzam się, że wiersze mogą mają słaby kurs w kantorze. ;) Pisz dalej, bb
    1 punkt
  27. W naszej wiosce zamieszanie. Zgorszone kumy zamalowują chatkę mojej babci. Nawet proboszcz pędzlem macha. Wywiad z poszkodowaną na ścianach. –– Proszę powiedzieć, jak doszło do aktu wandalizmu? –– Dureń wychodził, a zimno jest. –– Może pani jaśniej? –– Po lampę mam iść? Dopowiada dziadek. –– To wina czcigodnej małżonki. Spełniłem prośbę, a teraz gdera. I dogódź tu takiej. –– Mogłeś psiajucho słuchać wyraźniej, skoro do znudzenia biadolisz, żeś ułomny. Uzupełnia sąsiad. –– Zboczeniec jeden. Gołymi babami chałupę ojców obmalował. Teraz muszę patrzeć. * –– Co pani wrzasnęła, gdy wychodził? –– Nie zapomnij zaszalić! –– ... –– Szalem szyję. –– O! * –– Łatwiej dziergać drutami. * –– Zrozumiałem, że mam zaszaleć. –– Tyś taki głuchy, jak ja niewymowna.
    1 punkt
  28. @Natuskaa pełna zgoda, a nawet jak nie powstanie "dzieło sztuki" to jakieś "dziełko sztuki" już może być :))
    1 punkt
  29. Będę i byłem zarazem.
    1 punkt
  30. @24601_podejdz_tu ...a zostałeś z poetami w popielniczce :))
    1 punkt
  31. W myślach spętania, to już autocenzura i poprawność polityczna. Pozdrawiam
    1 punkt
  32. nasze ciała należą do ziemi zaś dusze do Boga zatem w dniu naszego skonania nie będziemy porzuceni gdyż ziemia przyjmie a niebo zabierze skąd się wziął człowiek z Bożej miłości i ludzkiej dwojga takich schodzi się z sobą zakochuje się i jest owoc miłość dobro świata kochaj a jeśli nie kochasz to pozwól kochać innym jakie to proste a zarazem trudne kochanie kochanie kochanie
    1 punkt
  33. Powiedziała - na tej plaży - Isia harda , że balonik, to zabawka - nie petarda. Pochyliła się nad wnukiem. a tu pękł balonik z hukiem! Wnusio pieje, ona woła - awangarda!
    1 punkt
  34. @Pan Ropuch widziałam dokument z życia kukułki,kiedy to nieopierzone całkiem pisklę z gniazda "rodzica" wyrzuca konkurencję. Układa się pod "rodzeństwem", tak że ma pisklaka u nasady skrzydeł i wypycha go. Często młode spada z drzewa i ginie od upadku. A co do tekstu: w tym całym nadmiarze interesów przyszło nam egzystować. Wtopmy się w tło i zmilczmy to. Ściskam ciepło Ropuszku.
    1 punkt
  35. Powiedz mi, Boże drogi Po co kłody pod nogi Się rzuca? Czemu tak jeden drugiego Zamiast zrobić coś dobrego Zasmuca? O co w tym wszystkim niby chodzi Że się łatwiej kłócić niż godzić? Dlaczego? Powiedz też, czy martwić się nie muszę Że życia dostąpią dobre dusze Wiecznego? Powiedz mi, internecie Skąd tyle na tym świecie Głupoty Która, choć nieraz rozbawia Coraz częściej jednak sprawia Kłopoty? I skąd w ludziach tyle obłudy I hipokryzji? Czy to z nudy Czy z czego? Czemu wciąż tu rządzi władzy żądza I nienawiść, i siła pieniądza? Dlaczego? Powiedz mi, przyjacielu Czemu nas tak niewielu Zostało? Czy i Tobie cierpliwości I perspektyw, i miłości Wciąż mało? Czy to całkowicie normalne Że życie musi być brutalne? Dlaczego? I choć mamy też dobre wspomnienia I w sumie niewiele do stracenia Po kiego?
    1 punkt
  36. Odkryłam wiersz Różewicza "Matka powieszonych" i mnie powaliło. Bardzo przejmujący. Przedstawiam w dwóch wersjach muzycznych.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...