Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 15.06.2021 w Odpowiedzi

  1. W zmarzniętych dłoniach Trzymasz niedopaloną zapałkę Cienka strużka dymu Wspomnienie wesołego płomienia Pachnie siarką Nie grzeje Za zamkniętymi powiekami Pulsujące światło jest wciąż żywe Mogłabyś przysiąc Że jest Ci cieplej Przesypują się ostatnie ziarenka piasku Śmierć odmierza miarowe bicie serca Liczy życiodajne oddechy Cierpliwie czeka Ogrzewa Twoje ręce Rozjaśnia myśli Kładzie na policzku ciepłą dłoń I szepce do ucha Czułym, matczynym głosem: Chodź ze mną Ten świat to za mało
    6 punktów
  2. Niech pan nie patrzy na mnie takim wzrokiem, proszę pana. Bo jestem jak wygłodniały wilk. Co, po czasie głodu i chłodu uczucia Chce zrzucić ten oziębły kilt. Niech pan nie patrzy na mnie takim wzrokiem, proszę pana. Bo zrzucę na pana tonę namiętności. I nie wgrzebie się już pan, nie chwyci się obojętności. A jak już chce pan na mnie patrzeć tak, jakby to niebo za chwilę miało spaść. To niech pan głowy nie odwraca już, bym mogła trochę tego nieba skraść. Niech pan już nie odwraca wzroku od tej burzy co powstała z wiosny tchnieniem. Niech pan przytuli się do moich ust I obejmie mnie swym ramieniem.
    6 punktów
  3. maleńka miseczko misternie malowana w niesamowite esy floresy kwiatuszki cud urody o głęboko nasyconych barwach dobranych harmonijnie maleńka miseczko o kształcie wprost proporcjonalnym do świętej geometrii wysuwająca się ze zgrabnej podstawki zwieńczona lekko falistym obrzeżem drobno karbowanym radujesz me oczy i zdumiewasz rozum jesteś taka boska a anonimowa i... pusta? napełnię cię :)
    6 punktów
  4. - Mistrzu, co ci się w życiu nigdy nie znudziło? - Jutro, bo będzie inne od tego, co było.
    6 punktów
  5. Chciałabym to jeszcze życie do ostatniej kropli wyssać i nacieszyć się sowicie, tym, co dane było dostać. Chciałabym to życie przeżyć: nie zaliczyć, jak egzamin. Smucić, cieszyć, złościć, wierzyć i kochając łez nie dławić. Chciałabym mieć ludzi wokół, brać od innych i pomagać. Jeśli dasz mi boże szansę - z przyjemnością będę działać.
    5 punktów
  6. poczułam twoją skórę i nie mieszczę się w swojej przekrwiona na granicy bólu drżę z niedomkniętą powieką dłońmi obejmując kostki nagrałeś mnie na siebie nieświadomą wracam klatka po klatce do pocałunków otarć muśnięć possij cukrówkę dojrzała kapie w objęciach dopełnij Czterolistne, jedna pięcio ; )
    4 punkty
  7. Kiedy z daleka mijam bornholm czerwcowe słońce wbija się w morze niczym stalowy gwóźdź w dachową wieźbę gdzieś tam w głębinach mojego bałtyku przy ostatnim stoliku w ostatnim kącie pije się wódkę mówi się i milczy kocha szalenie mocno wydaje się ostatnie pieniądze, jak tęcza za chwilę zlecą się tutejsze gołębie zasiądą do fontanny jak do black jacka spróbuję dotknąć tego najbliżej być może to nie są tutejsze gołębie tylko pierzchliwe jak oczy szynszli światło odległej latarni poświata nisko pochylona przed horyzontem jak żul przed ostatnim przechodniem wyłuskuje anioły prosto z nieba rzuca w otchłań rozlanej na stole herbaty są takie dni, kiedy trzymam się mocno tej niewielkiej zieleni bornholm zaciskam mocno dłoń i kiedy czuję ten sztylet jest kruchy staję się lepszym i silniejszym człowiekiem. Nigdy nie trać wiary w siebie. Świnoujście - Ystad, 15. 06. 2018.
    4 punkty
  8. Ona mu daje chwilę odpocząć, lecz on ma dosyć pieprzenia. Są już ze sobą prawie dwa lata... Jak jej na imię? Pandemia.
    4 punkty
  9. były tęczę zaćmienia zachody uśmiechy pogrzeby i wszy były zacne drzewa udane myśli drogi i miłe mgły była miłość było tulenie pocałunki a potem sny było to oraz tamto co więcej chcieć od życia przecież więcej się już nie da więc po co dalej iść
    4 punkty
  10. Muzyka popołudnia Ksylofony i harfy firanek Flety delikatnych poruszeń Aksamit wczesnej jesieni Spóźnialskie liście Muszę ... Spod uklejonych tuszem rzęs Zobaczyć Jak w noc spadających gwiazd - spadają ma nas ... całe nieba I widzieć! I kochać cię jeszcze mocniej! Byś mnie po prostu... wiedział Ach! Nie chcesz encyklopedii ...? "Nie." ... dostrzegalna potrzeba ...
    4 punkty
  11. Etiuda Nie byłbym sobą gdybym wprost nie opowiedział tej krótkiej, zabawnej historii i otóż: bez wątpienia było po północy a więc nie miałem innego wyjścia zakradłem się do mojego, własnego pokoju skradłem, moje własne kapcie dokładnie tak na chwilę przed anglicy na to mówią happening - sam byłem tym faktem nieco zaskoczony tym bardziej niezręcznie zasiadłem przed otwartym laptopem rozejrzałem się dookoła - są! całe pudełko ulubionych czekoladek do tego puszka solonych orzeszków podkradłem i to! teraz delikatnie szeleszczę kradzionymi papierkami jakby tego było mało podkradłem kilka swoich wierszy i oczywiście na koniec tego wszystkiego zakradłem się i również do łazienki starą, kradzioną maszynką zdrapałem z twarzy dwudniowy zarost i nagle do mnie dotarło przebiło się przez kruchą, białą ścianę - ten charakterystyczny motyw budzika w smartfonie the hammer of the gods wróciłem do pokoju słońce na dobre wgryzło się w żaluzje pod oknem puste łóżko jasiek, niedbale rzucony w kąt niepokojąco rozważnie (nieodwracalnie) bardziej okraść sam siebie nie mogłem. Łódź, data nieznana. Pamięci Henry'ego Charles'a Bukowskiego.
    4 punkty
  12. Nie wiem, dlaczego facet się ślini kiedy tematem dupa Maryni i śliną zwilża swe suche usta myśląc, że dalej będzie rozpusta tu autor zrobił zwrot o dwa stopnie bo już od wstępu zaczął pochopnie lecz po namyśle, ale i nagle pod wiatr ustawił łódź i jej żagle chwilę to trwało i strzelił focha mówiąc swej wenie poszła, wynocha pozwijał żagle, zaczął dryfować by nad swym wierszem dalej główkować. Choć mu wiatr zmienił kierunek łodzi zmiana tematu mu nie wychodzi i jak w amoku, co rusz się miota lecz to, co pisze to wciąż miernota już się przymierzał, chociaż z oporem bo sam o sobie twierdził, cykorem byłem i jestem, ale w przyszłości pewnie nie braknie mi tej pewności a co zacząłem to skończyć muszę lecz w innym wierszu wam poświntuszę teraz meritum wiersza się zmienia a ja po wenę mknę do Lichenia.
    3 punkty
  13. jest taka czułość bezbronna zawieszona między spojrzeniem a dotykiem dłoni pragnącej ocalić bliskość przed wyginięciem
    3 punkty
  14. Jesteśmy razem odkąd po raz pierwszy upadłam to z nim idę przez życie to mu ufam, jego kocham i nienawidzę to z nim pierwszy raz krwawiłam, z nim rozpoczęłam pierwszą klasę i każdą następną to z nim całowałam się ten pierwszy raz i pierwszy raz też był z nim to z nim wyprowadziłam się z domu rodzinnego i z nim tam mieszkałam to z nim wstaję każdego dnia i każdy dzień z nim spędzam i każdej nocy idę z nim do łóżka i z nim jestem teraz choć tylko leżę i patrzę w sufit mój kochanek mój przyjaciel mój anioł stróż strach
    3 punkty
  15. Można ich na basenie spotkać On gorący ona mokra
    2 punkty
  16. - Mistrzu, gdy jestem z żoną, myślę o znajomej - Gdy jesteś ze znajomą, myśl zatem o żonie.
    2 punkty
  17. Mały kotek łapie myszki Pije mleko prosto z miski Goni kłębek, fotel drapie Często chrapie na kanapie Nawet kiedy coś napsoci Starsza pani się nie złości. Raz wlazł kotek do kominka Łapki brudne – słodka minka. Potem kłębkiem znów się bawił Czarnych śladów moc zostawił. „ Kawał z ciebie łobuziaka! Mamcia sprzątnie. Daj buziaka!” Starsza pani tuli czule Swoje zwierzę szaro-bure... Mały Janek, zuch chłopaczek Węszy w trawie, sprawdza krzaczek. Patrzy – siedzą dwie biedronki Żwawo skacze między grządki. A że popadało właśnie Stópki swe pobrudził strasznie. Zatem prędko do łazienki... Nagle słyszy jazgot wielki: „Ty łobuzie! Ty niecnoto! Tak nabrudzić, wszędzie błoto!” Starsza pani krzyczy w głos Głaszcząc kotka... pod włos.
    2 punkty
  18. Miłość jak piana na morzu w rozbryzgach, przypływ daruje a odpływ zabiera. Utkwi w zatoce, zagra jak opera, nim się obejrzysz w rozchełstaniu pryska. Kiedy już przylgniesz do piachu ciepłego, pachniesz rozkoszą utkaną z pieszczoty. Adam i Ewa... jeden okruch złoty, ślad bursztynowy, powiedz... że dla niego? Rozczulisz słowem w ustach znalezionym, studzisz emocje - odgarniając ziarna, W drganiu jaśniejesz jak gwiazda polarna, w niebie na skraju, usypiasz na dłoni. Daj mi okruszki pyłu solarnego, co zawiał bryzą rozświetlając zorzę, A ja przy tobie w ciszy się położę, wskaz drogę do niej - blisko czy daleko? Bez odpowiedzi... miłość jej nie pragnie, żyje, umiera - jak miraż w obłokach. Przez chwilę patrzy, kogo by dziś dopaść, wiemy, przyleci - galaktycznym szlakiem. "Miłość czasami podobna jest do bryzy. We dnie wieje od morza na brzeg, a w nocy - od brzegu na morze." - Konstanty Paustowski.
    2 punkty
  19. Lingua (ch)filologicznie słowa parzą więc w westchnieniach przyklejonych do skóry schrypłym metaforom zwilżasz usta i parole głęboko językiem we mnie jesteś
    2 punkty
  20. Owocem granatu karmisz piękna Pani, śliczny kwiat nadzieją wśród fal połyskuje, gdy proszą o nowe wierni ci poddani, dziewięciomiesięczny cud dziś już kiełkuje. Maleńki, niewidoczny, nieznany, a jednak argosowe oczy zwróć Pani na drobne, czekamy pomocy wielka i potężna, nieśmiertelnik zakwitł pod domem na dobre. Pośród blasku kroczy wierzchowiec królowej, dumnym krokiem, pysznie napuszone pióra, oczy płoną setne jak gwiazdy tęczowe, majestatycznego piękna mała góra. Dobra, czy zła wróżba we wszystkich jest znakach? Mądrość cnej bogini, ochrona, opieka... Ufność dla najstarszej jest olbrzymia taka, wolooka wesprze marnego człowieka.
    2 punkty
  21. po piąte i dziesiąte nie pożyczaj ciała kobiety i swego broń przed zapożyczeniem mam na imię nie wiem lat tyle i cześć bujam się na trzepaku bujaj się i ty póki jestem bo nie wiem kiedy spadnę 210611
    2 punkty
  22. Co miał na stopach Chrystus A może przykleiła mu się Ziemia do stopy, jak psie łajno, pod blokiem w Białymstoku. Nikt nie kosi trawy pod oknem i jak tu nie palić, mostów między życiem a śmiercią.
    2 punkty
  23. Góra sięga do nieba. Na niej stoi zegar. Na szczyt podąża zegarmistrz z kluczem. Pamięta szyfr…
    2 punkty
  24. wołają mnie udręką ciszy myśli których władzą Stwórca cóż chce mi powiedzieć niebieski flakonik na łzy smutku nie osuszy ocieka powagą chichoczący obraz duszy jest w niej odpowiedź li wzgarda losu na chwilę złapana za nóżkę ptaszyna pieśnią jęcząca wodzi na pokuszenie zwiędłym dzióbkiem świergocząc złowrogo niesie jakby pieśń nową grób płytki wysterylizowany nawet się rozłożyć nie dadzą
    2 punkty
  25. Przyleciał w odwiedziny do koniczyny. Przyjęła go wdzięcznie biała, nektarem poczęstowała. Voorhout, 15 czerwca 2021
    2 punkty
  26. @Antosiek Szyszka Nad morzem mieszkasz i nie widziałeś? bo zamiast tworzyć w szyję dawałeś. Pozdrawiam. @Jo Shakti Jo ja bym odwrócił, to kosmos dla wybranych a miłość bez wyjątku dla wszystkich. Miłego dnia. @corival Cori mam wrażenie że nie lubi się idealizacji czegokolwiek, ponieważ doświadczenie nas uczy postrzegania rzeczywistości obłej, złej, okrojonej. A to my przecież ją tworzymy, od nas zależy jaka będzie także miłość czy przyjaźń. Miłego wtorku.
    2 punkty
  27. nie było czasu kochać kogoś dzisiaj inaczej rzecz się ma czasu mam pod dostatkiem tralalali tralala-la pamiętam smutek przeogromny głębszy niż Rów Mariański chciałem kogoś zastrzelić za karę chciałem się zabić do szczęścia tak mało brakuje nie musi wygrana być w totka wystarczy telefon od ciebie nadzieja że jutro cię spotkam pójdziemy do parku za ręce trzymając się jak zakochani wszyscy nam będą zazdrościć wytykać nawet palcami
    2 punkty
  28. uzależniona od uwodzenia na oślep tańczysz kankana nigdy nie wiesz kiedy i kogo w uścisku na dłużej zatrzymasz w garderobie pełnej adoratorów często płaczesz z samotności a gdy kurtyna opada zamiatasz scenę z kurzu oklasków
    1 punkt
  29. bawoli kark ciężkie biodra z łatwością udawane szczęście kolejne selfie z deserem najbardziej samotna jestem wśród ludzi szkoła naturalna przestaje pasować z obrzydzeniem w moją stronę a przecież to ja zostałam z niczym przyznaję stykam nogi w kolanach tak jak lubiłeś przepraszam nie próbowałam nie chciałam
    1 punkt
  30. Każdy z nas zna smak czekolady: czarnej, mlecznej, białej, nadziewanej rozmaitościami, albo i nie. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę jaka była historia powstania tej słodkości. Tego właśnie będzie dotyczył artykuł. Nie byłoby czekolady, gdyby nie istniały drzewa kakaowca i to od nich zaczniemy naszą opowieść. Wykształciły się około 15 000 lat temu i już wtedy wykazywały istotne różnice w stosunku do otaczających je roślin. Zresztą różnią się do dziś od większości drzew tym, że ich biało-fioletowe kwiaty wyrastają nie na gałęziach, ale bezpośrednio na pniu. Pierwotnie kakaowce porastały lasy Jukatanu i Gwatemali. W języku Majów nazwa tego drzewa oznaczała drzewo bogów, a wywar z ziaren kakaowca zwano pokarmem bogów. Nie bez przyczyny, w starożytnej Grecji pokarmem bogów była ambrozja, a w Meksyku i Gwatemali bogowie posilali się wywarem z Drzewa, czyli kakaowca. Ludzie wytwarzali ten wywar tylko w wyjątkowych, świątecznych okolicznościach. Z 22 gatunków kakaowca tylko jeden, „Theobroma cacao” rodzi ziarna zdatne do wyrobu czekolady. Bardzo długo uważano, że kakaowce są drzewami wiatropylnymi i dopiero pod koniec XX wieku okazało się, że jest inaczej, a to za sprawą nagłej zapaści produkcji kakao na Kostaryce. Tamtejsi farmerzy, żeby zwiększyć produkcję, zaczęli zakładać plantacje kakaowców z dala od dżungli, na innym podłożu. Takie oderwanie on naturalnego środowiska nie posłużyło drzewom z jakiejś tajemniczej przyczyny i nagle zaczęły dawać niezwykle mało owoców, podczas kiedy drzewa w dżungli wciąż owocowały normalnie. To nie było zwyczajne. Należało odkryć tajemnicę. Poproszono o interwencję entomologa Allana Yunga, który odkrył, że na naturalnych stanowiskach, w ciepłej, wilgotnej ściółce leśnej żyje maleńka, nie większa niż główka od szpilki muszka o bardzo skomplikowanej nazwie Ceratopogonide forcipomya i to ona w lwiej części jest odpowiedzialna za zapylanie kwiatów kakaowców. Drzewa kakaowe rodzą dość duże owoce w łupinach, które odcina się od pnia kiedy są żółte i dojrzałe. Nie odcięte w odpowiednim czasie, stopniowo usychają, czernieją i twardnieją. Zawierają one wewnątrz około 30 ziaren kakao ukrytych w grubym, różowym miąższu, który jest jadalny, słodki i miękki. Ziarna wraz z miąższem wydobywa się z owocu i pozwala się im fermentować od pięciu do sześciu dni, co zapobiega kiełkowaniu. W trakcie tego procesu ziarna stają się porowate i brązowe, zaczynają też wydzielać czekoladowy aromat. Następnym etapem obróbki jest pozostawienie ich do wyschnięcia na tydzień, a czasem dwa, co obniża zawartość wody nawet do 7 procent. Po tym czasie ziarna praży się od 30 minut do 2 godzin w temperaturze 120-130 stopni, a później oddziela od odpadów typu łupiny i kiełki. Dopiero wtedy są gotowe do użytku. Powróćmy jednak do Majów. Motyw kakaowca pojawiał się w ich ikonografii, gdzie widnieją owoce, uważane za symbol życia i płodności. Podczas uroczystości religijnych, „pouczeni” przez bogów, przygotowywali w specjalny sposób wywar z ziaren kakaowca. Najpierw, otwierano owoc i wydobywano nasiona, następnie fermentowano i suszono ziarna, a później prażono je na glinianym piecu, a później tłuczono między dwoma kamieniami. Do uzyskanego proszku dodawano wody, mieszano i przelewano, aż ukazały się bąbelki. Do tego napoju dodawano na koniec przyprawy: ostrą paprykę, muszkat i miód, ewentualnie mąkę kukurydzianą. Napój dla Majów stanowił rodzaj ofiary składanej bogom w tej, czy też innej intencji. Zachowały się zaledwie cztery manuskrypty, zwane kodeksami, które datuje się na okres postklasyczny (XIII-XV wiek). Zawierają one między innymi rysunki przedstawiające bogów z owocami kakaowca i proces przygotowywania napojów rytualnych z kakao. Tradycje wykonywania tego napoju kontynuowali Aztekowie, następcy Majów, którzy tak cenili ziarna kakao, że służyły im one jako środek płatniczy. Według przepisu Majów we współczesnym Meksyku wciąż jeszcze wyrabia się tradycyjny napój z kakao i mąki kukurydzianej, nazywany „tejate”. Napój wygląda nieciekawie: mętny, żółtobrązowy płyn z szarobeżowymi szumowinami ma smak i konsystencję delikatnie rzecz ujmując wody w zlewie po umyciu naczyń, ale jest bardzo ceniony i lubiany przez miejscowych ludzi. Już Krzysztof Kolumb zaobserwował, że miejscowi Indianie bardzo cenią ziarna kakao, ale dopiero Cortes przekonał się o tym naocznie. Po pierwsze kiedy on i jego ludzie byli częstowani specyficznym napojem i nawet zaczęli w nim gustować, a po drugie kiedy ujrzeli skarbiec władcy Azteków, Montezumy, wypełniony po brzegi milionami ziaren kakao. Cortes zabrał trochę ziaren do kraju, ale tam napój z nich nie został przyjęty entuzjastycznie i dopiero już po kolonizacji około 1540 roku, grupa zakonnic przebywających w Gwatemali, przystosowała napój kakaowy do europejskich kubków smakowych i ulepszyła poprzez dodanie do mielonego kakao gorącej wody, wanilii oraz cukru. Teraz już nic nie przeszkadzało popularyzacji napoju czekoladowego w Europie chociaż wiąż miał cierpki, oleisty smak, ponieważ ziarna kakao zawierają 50 procent tłuszczu. Hiszpania była pierwszym krajem, który zaczął kontrolować handel kakao między Nowym Światem, a Europą. Ziarna kakaowca dotarły do Europy w 1585 roku, a jeszcze wcześniej rozchodziły się wśród ludzi wieści o cudownym napoju. Kiedy więc pojawił się transport ziaren, mimo horrendalnej wręcz ceny rozkupiono je błyskawicznie. Oczywiście stać było na zakup jedynie bogatych. W XVII wieku napój czekoladowy zyskał popularność już nie tylko na hiszpańskim dworze, ale także w całej Europie, między innymi za sprawą kościoła katolickiego. W 1615 roku, Anna Austriaczka, żona Ludwika XIII, ogłosiła czekoladę oficjalnym napojem dworu francuskiego. Pod koniec XVII wieku napój czekoladowy stopniowo przedostawał się do mniej zamożnych warstw społecznych. W 1828 roku holenderski chemik van Houten wykorzystał najnowsze zdobycze techniki: maszynę parową i prasę hydrauliczną do wytłoczenia z ziaren kakao niemal połowy zawartego w nich tłuszczu. W efekcie pozostał suchy placek, po którego zmieleniu powstawało kakao w proszku. Ten wynalazek umożliwił rozpoczęcie produkcji czekolady do jedzenia. Około 1847 roku Anglik Joseph Fry jako pierwszy wyprodukował czekoladę do jedzenia, a około 1876 roku szwajcarski cukiernik Daniel Peter stworzył pierwszą mleczną czekoladę, łącząc mleko skondensowane z kakao, masłem kakaowym i cukrem. Odkrycie przez Europejczyków kakao, a później czekolady ma też i swoją ciemną stronę. Hiszpanie, kiedy docenili te ziarna i zorientowali się, że mogą na nich doskonale zarobić, założyli plantacje kakao na Karaibach i w Ameryce Południowej. Początkowo wykorzystywali do zbiorów lokalnych robotników, ale pod koniec XVII wieku populacja rdzennych mieszkańców drastycznie się zmniejszyła z powodu chorób i ciężkich warunków życia. To spowodowało dotkliwy niedobór rąk do pracy i narodzenie się pomysłu na przywóz niewolników z zachodniej Afryki. Popularność czekolady rosła, Francuzi, Anglicy i Holendrzy zakładali plantacje kakaowców na Wybrzeżu Kości Słoniowej i tam również wykorzystywali niewolników do pracy. Czyli przez długi czas ten słodki przysmak okupiony był bólem i ludzkimi łzami, o czym zwykły zjadacz czekolady zazwyczaj nie wiedział.
    1 punkt
  31. @Henryk_Jakowiec Puder w użyciu powszechnie, nieomal białe szaleństwo, faworki, pączki, na cieście, słodkość sypie się gęsto. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  32. Ja się zapętlam, ale potraktuj to jako odchylenie od normy) ;)
    1 punkt
  33. Był taki dzień w wiosennym kalendarzu, w którym w pełni przesiąknięty chęcią odmiany tu i teraz wylądowałem z biletem w jedną stronę do Francji na dworcu pekaesowym. Było słonecznie, miło, sympatycznie i radośnie w kontraście do zapyziałych zaułków zaniedbanego, podstarzałego i obdrapanego dworca. Zapach dworca był nieprzyjemny, ale przecież i ja paliłem papierosy jeden po drugim, dlatego kwestia brzydkiego zapachu również i mnie wprost dotyczyła. Bo ja wiem, może byłem trochę spocony? To właśnie motyw zapachu jest tutaj motywem przewodnim, ale nie uprzedzajmy zanadto wypadków. Stałem więc z fajkiem i wodą oraz spokojnie czekałem na autobus, który miał niebawem nadjechać i zabrać mnie właśnie mnie w zagraniczną podróż tylko częściowo i nie całkiem w nieznane. To fakt, że ja już tam, to znaczy we Francji kiedyś byłem dlatego jechałem nie pierwszy raz, a już któryś z kolei. Gdy stoję, czy nawet siedzę na ławce intensywnie myślę o rzeczywistości, ale proszę nie mylić mojego sposobu rozumowania z gonitwą myśli. Nawet gdy moje myśli są napięte, baczne, zmęczone, opisujące i bacznie obserwujące zastaną rzeczywistość, która przeplata się z moją skrywaną niezgodą na obecne, mam w sobie dużo lenistwa, dystansu, luzu, wesołości i wyrozumiałości dla otoczenia, którego i tak nie zmienię, choćbym nie wiem kiedyś napisał ten właśnie wiersz, czy to właśnie opowiadanie sięgające ramionami zasięgów państwowych, czy nawet światowych. Telefon, a w nim internet cierpliwie, systematycznie i codziennie tłumaczy mi świat, podsuwając co chwila wydarzenia pod refleksję. Prawdę mówiąc nie pamiętam co wtedy myślałem, gdy nagle, miękko i w sposób trudny do zauważenia i wychwycenia on do mnie podszedł. To był cudzoziemiec zza wschodniej granicy (prawdopodobnie Rosjanin), nieznacznie niższy ode mnie i jak się zaraz okazało niezbyt dobrze władający językiem polskim. Wyglądem, posturą, ubiorem i zachowaniem pięknie oraz rzetelnie wpasowywał się w panujący na dworcu klimat i tylko proszę sobie nie pomyśleć, że go źle oceniłem, czy miałem do niego jakieś zastrzeżenia. Nic z tych rzeczy. On nie był broń Boże odpychający, wręcz przeciwnie, bo swojskie, na pozór cwaniackie, swobodne i uśmiechnięte zachowanie przyciągało mnie do niego. Od bardzo dawna bardzo lubię podobnych jegomości i naprawdę nie widzę w tym nic złego, co wymagałoby ode mnie jakiejś poprawy, czy zmiany nastawienia. Lubię ludzi prostych, prostolinijnych, bezpośrednich, zaradnych na własny sposób, którzy sprawiają wrażenie nieokrzesanych, ale jak ich tylko zapytasz albo z nimi porozmawiasz choćby przez moment to zaraz się okazuje, że z tak zwanym życiem znacznie lepiej radzą sobie od ciebie. Dla przykładu obojętnie co by się nie działo weźmie taki jeden z drugim bez najmniejszych problemów, czy oporów wyciągnie jak z podziemi kilka stów, czy nawet parę tysięcy na bieżące utrzymanie. Taka postawa od prawie zawsze bardzo mi imponuje. Moje nastawienie ma coś z miłości do bliźniego – nie przeczę – ale bardzo proszę nie przesadzajmy z tą miłością. Osoby tego pokroju zostawiają na potem filozoficzne, metafizyczne lub miłosne pytania, bo teraz to trzeba zarobić na zapewne wynajęte mieszkanie, tablet dla dziecka i podobną w pewnym niedopracowaniu kobietę, która najprawdopodobniej nie jest formalną żoną, bo za formalnościami to się tak trzeba nachodzić, że bardzo wielu z nas z nich rezygnuje, a nie mi jest oceniać, czy dzieje się tak słusznie, czy zupełnie niesłusznie. Gdybym tylko mógł ja również nie zadawałbym sobie podobnych pytań tyle tylko, że nie zdążyłem się jeszcze tego nauczyć. Wszystko przede mną, a przynajmniej tak mi się wydaje. Lubię takich ludzi, aczkolwiek prawdę mówiąc mam niekiedy przekonanie, że wcale nie nadajemy na tych samych falach, bo się wręcz diametralnie różnimy. Zresztą ja mam wszechogarniające wrażenie bliskie pewności, że się tutaj znacznie różnię od przeważającej większości osób jakie spotykam na swojej drodze, ale w gruncie rzeczy i co do zasady jest to temat na osobną opowieść. Dość powiedzieć, że wydaje mi się, że dużo czuję, przeczuwam i wyczuwam, a wszystko to może być odbierane za skazę postawy, serca, duszy, czy charakteru. Czucie sprawia mi niekiedy kłopoty, ale ponieważ jest nieodłączną częścią mojej osobowości i nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Bywam też niekiedy przeczulony. Co jakiś czas łapałem się za prawą kieszeń, by sprawdzić, czy nie zgubiłem dokumentów, co przecież umożliwiłoby mi wyjazd. Zaraz się okazywało, że portfel jest na swoim miejscu. Na czym to ja ostatnio stanąłem? Aha, już wiem. Stałem na betonowym peronie pod metalowym zadaszeniem nieopodal drewnianej ławki. Aha, już sobie przypominam, podszedł do mnie facet z całą siatką wypełnioną po brzegi kwadratowymi różnościami. Z początku zupełnie nie wiedziałem o co mu chodzi i rzecz jasna nawet nie domyślałem się co ma w torbie. Wcale nie pomyślałem, że to ktoś w rodzaju akwizytora, co zresztą niebawem się okazało. Podszedł i zagadał łamaną polszczyzną, niewyraźnie proponując mi kupno perfum. Mówił coś o markach i podejrzanie niskich cenach. Mówił dużo, bez przerwy wypowiadając potok ciężkich do zrozumienia słów, bo trzeba uczciwie powiedzieć, że koślawił nasz język. Dużo gestykulował i co chwila zmieniał ton głosu, bo raz mówił zupełnie nisko, innym razem podnosił głos. Z początku wcale nie chciałem tych perfum od niego kupić, ale z każdą sekundą byłem coraz bliższy kupna jakiegoś flakoniku praktycznie za bezcen. Cały czas się jednak wahałem. Zdarzyło mi się też pomyśleć, żeby on się ode mnie odczepił i dał mi spokój. On widząc moje niezdecydowanie wyciągnął z grubej foliowej siatki flakon męskich perfum Hugo Bossa i mi je dał do ręki, mówiąc, że to prezent. Stałem więc z czerwono - czarnym pudełkiem w ręku w gruncie rzeczy ciesząc się, że dostałem prezent od tego fajnego człowieka, którego zdążyłem nawet polubić. Niestety on zaraz kazał mi sobie zapłacić sześćdziesiąt złotych, a ja po pierwsze pomyślałem, że to uczciwa i niewygórowana cena, a po drugie pomyślałem, że perfumy mogą mi się naprawdę przydać. Dlatego zapłaciłem, a co za tym idzie kupiłem perfumy, prawdę mówiąc, nawet nie sprawdzając ich zapachu. Kupna perfum nie żałuję do dzisiaj, ale nie uprzedzajmy wypadów. Ktoś powie, że kupiłem kota w worku. Zaraz on sobie poszedł i gdy wodziłem za nim wzrokiem udało mi się dostrzec, że podszedł do jakiegoś kolejnego przechodnia z otwartą propozycją sprzedaży. Usiadłem w kącie dworca na ławce i z umiarem popsikałem się okrągławym flakonem perfum, bowiem nie chciałem współpasażerom autobusu sprawić jakiejkolwiek zapachowej przykrości. Zapach perfum bardzo mi przypadł do gustu, bo był delikatny i słodkawy, chyba z nutką mandarynki i rozmarynu, choć wiedziałem, że to nie są oryginalne perfumy. Co poradzić, że nasze życie niekiedy wtrąca nas w tak zwany nielegal? Po pierwsze, uważać, bardzo ostrożnie uważać. Po drugie robić co do ciebie należy. Zresztą na tak postawione pytanie doskonałej recepty nie znam, bo i ja czasem tu i tam niekiedy błądzę. Jest mi bardzo ciężko mieć świadomość i wystarczającą wiedzę na temat wszystkich zasad, norm, zakazów, ograniczeń i potencjalnych nieuczciwości, bo ostatnio zrobiło się tego jakby więcej. Proszę mnie źle tutaj nie zrozumieć, bo nie mam najmniejszego zamiaru podważać ustroju naszego kraju, a nawet w jakiś ordynarny sposób poddawać w wątpliwość działań obecnej władzy, a moim zamiarem jest bardziej sygnalizowanie pewnych spraw i uważne obserwowanie oraz opisywanie niestety wyraźnych pęknięć i rzeczywistych wad obecnego systemu. Proszę tylko zauważyć, jak we wszelkie procedury i sposoby postępowania w zakresie wykrywania faktycznych i domniemanych wad oraz wypaczeń wkrada się informatyka i elektronika. Zresztą nie piszę tutaj nic nowego, bo chyba my wszyscy obserwujemy tę złożoność na co dzień. Czuję, że obserwowanie, wczuwanie się w nastrój otoczenia i opisywanie wrażeń jest właśnie moim powołaniem, choć i w tym zakresie, jak zresztą w każdym innym, mogę się mylić. Sądzę, że mam prawo do podobnych pomyłek. Już nie raz i nie dwa razy byłem w sytuacji poddania pod wątpliwość swojego powołania, dlatego zadaję Wam i sobie pytanie – czy powołanie jest dane każdemu z nas raz na zawsze w życiu? I zadaję następne pytanie – czy przypadkiem nie zdarza się tak, że przez całe życie trzymamy się niejako na siłę jakichś koncepcji, które w ogóle nie są dla nas spełnieniem naszego powołania? Właściwie czasami jedyne co mogę uczynić to starać się być przyzwoitym, co przeważnie mi wychodzi. A czasami, choć prawdę mówiąc w moim mniemaniu rzadko (mogę się mylić) nic mi z tego nie wychodzi i to też jest prawda. Ciągle się staram i staram i staram, a w życiu jak to w życiu, bywa bardzo różnie. Dobrze, ale czy krzywdzę? Tak, krzywdzę. Na każdym kroku krzywdzę i krzywdzę. Wszyscy krzywdzimy się nawzajem na przeróżny, choć bardzo często zupełnie nieumyślny, niezaplanowany, czy nieprzemyślany sposób. Takie są fakty. Zresztą w tym zakresie odsyłam do innych autorów, bo znacznie dokładniej rozwinęli tę myśl, a ja nie mam pomysłu co mógłbym tutaj jeszcze dodać i mogę ją jedynie przytoczyć. O czym to ja ostatnio mówiłem? Mówiłem o rozmowie z cudzoziemcem i dworcu autobusowym i jak się właśnie okazało niejako nieumyślnie i być może nierozważnie zabrnąłem w zarys poważnych zagadnień. Już się poprawiam, bo tutaj miałem tylko żartować i li tylko żartować. Już wracam na pozytywną stronę kartki. Muszę się pilnować akcentów, bo sytuacja, którą opisuję jest zwyczajnie zabawna :)
    1 punkt
  34. @iwonaroma Dziękuję za zainteresowanie i komentarz. Miłego wieczoru. :)
    1 punkt
  35. Delikatnie, nienachalnie, mimo dyrektywnego przekazu :) (taki paradoks, kobiety to potrafią ;))
    1 punkt
  36. nie tylko kłamstwo prawda też łże jest parawanem za nim nic uśmiech cieszy dom tęcza też lecz czasami umieją boleć kłamstwo uśmiech dwa bieguny każdy co innego ale chce... tak moi drodzy to czysty fakt w nim zawsze śpi sens
    1 punkt
  37. @opal Po kilku czytaniach rozjaśniło mi się w głowie i słowa wiersza przemówiły do mnie. Nie przepadam za aż takim minimalizmem słownym, ale jednak doceniam, kiedy ktoś (w tym wypadku Ty) w niewielu słowach skompresuje szeroką (głęboką?) treść. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  38. @corival Skoro możesz - masz choróbsko, żywot krótszy, bierzesz w dupsko. Wolę fałdki swego brzuszka, niż oglądać dno garnuszka. Wolę Twoją opcję, bo mam silną wolę. Pa.
    1 punkt
  39. @Dach Pięknie opisałaś ten cudowny skrawek Bałtyku. Pozdrawiam.
    1 punkt
  40. @corival Na tym samym wózku jedziem, ale całkiem z innej strony, ja przy dyszlu Ty na zadzie, fyrt trzymamy swoje piony. Cori a to nie wiedziałem że dbasz o dietę, ja nie muszę mam ją zapisaną w genach. Kłaniam się.
    1 punkt
  41. I to są te różnice między dziewczynami i facetami. Facet to się nigdy nad taką miseczka nie pochyli w pędzie za dobrami świata dla swojej Julii, Dulcynei, czy Ofelii:). Może się o nią najwyżej potknąć i przekląć, tak ja wczoraj, gdy wpadłem do miski z wodą mojej Sowy:). Pozdrawiam.
    1 punkt
  42. @[email protected] Kawusi nie słodzę wcale, więc intencji nie pojęłam, gorzkiej czekolady prawie nigdy do ust nie przyjęłam. Wzajemnie smacznego Grzegorzu.
    1 punkt
  43. @corival Nie o taką gorycz chodzi, jak kawusi nie posłodzisz! Smacznego Cori.
    1 punkt
  44. @corival Chociem słodki jako cukrzyk czekoladę szmać mógłbym, ale zaraz cukier w górę, życie gorzkie szaro-bure. Miłego dnia Cori, posłodziłaś mi na gorzko.
    1 punkt
  45. @[email protected] A więc inaczej. ;) pozdrawiam
    1 punkt
  46. juz klasyk wiedział biegnij wartko - odpoczniesz na końcu drogi @emwoo Parkuję dziś przed spotkaniem, a tu taka sytuacja :)
    1 punkt
  47. @Waldemar_Talar_Talar Tak sobie myślę, że prawda jednak kłamać nie może. Skoro to parawan, to zasłona, maska, za którą zgrabnie ukrywa się fałsz. A fałsz, to z pewnością żadna prawda. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  48. Dziękuję wszystkim za odwiedziny i wszystkie zostawione komentarze :). Odnośnie rytmu - celowo się w pewnym momencie gubi, lubię teksty „podrytmizowane”, jednak nie w sposób regularny (przynajmniej nie u siebie). Dziękuję raz jeszcze za wszystkie uwagi, przepraszam, że „zbiorczo”, ale jestem chwilowo na piątym biegu:). Ahooj;)
    1 punkt
  49. @Tomasz Kucina W ciemno lubię tę koleżankę!
    1 punkt
  50. Witam - cieszy mnie że zawrócił czas - dzięki za czytanie. Pozdr. Witam - nie można naruszać czyjeś prywatnościc mimo że kusi - dzięki że zajrzałeś. Pozdr. Witam - no to się cieszę z tego krasnala - dzieki - Pozdr. Witam - dziękuje za przeczytanie i ciekawy komentarz - Pozdr. słonecznie. Witam - miło że czytasz - dziekuje za to - Podr.serdecznie.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...