Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.03.2021 w Odpowiedzi

  1. Są w naszym kraju Polek miliony panny, mężatki lub rozwiedzione i są mężczyźni, którzy je mają bo ja na przykład mam własną żonę lecz są i takie, które są wolne i dumnie kroczą same przez życie więc ja dziś wszystkim, wszystkim kobietom złoże życzenia jak pozwolicie. Jako delegat płci nieco brzydszej o pozwolenie mężczyzn pytałem choć nie od wszystkich, lecz od większości na tą laurkę zgodę dostałem. Kobietę zawsze trzeba kojarzyć z pięknem, dobrocią oraz miłością oczekiwaniem na komplementy i chociaż rzadko, lecz i z zazdrością. Dzisiaj pominę te wszystkie stany i czule słówka zamknę w milczeniu by mi, ktokolwiek nie mógł zarzucić, że przedobrzyłem w jego imieniu. Dziś ósmy marzec i Święto Kobiet na, które przecież one czekają tak jak mężczyźni, chociaż wiadomo że przez rok cały to ukrywają. Nagle gejzerem uczuć wybucha rozkwita dobroć i łakną oczy i ten cudowny dzień w życiu kobiet jak żaden inny jest przeuroczy. Do tego kwiatek dany wraz z sercem w palecie uczuć słowo Kochana to tylko cząstka od tej płci brzydszej dziś wszystkim paniom z uśmiechem dana. W Dniu Święta Kobiet spełnienia najskrytszych marzeń życzy autor Szczecin - 8 marca 2021 roku P.S. Zawsze piszę na ostatnią chwilę. Dzisiaj robię wyjątek bo jutro będę miał w większości zajęty dzień dzień Jeżeli ktoś będzie chciał ten wiersz z laurką to mogę wysłać na e-maila.
    9 punktów
  2. Nadmiar wszystkiego prowadzi do złego, bo człek się w komforcie zatraca. I wnet zapomina, gdzie źródło istnienia, i błądzi w betonowych lasach. Tak dużo pyszności! Jak w rogu obfitości! I wszystko podane na tacy! A potem przychodzi zły czas niepogody i widzimy, że jesteśmy nadzy.
    5 punktów
  3. nie ma w nas snu z którego nie sposób się obudzić błądzimy między kartkami szukając interesującego rozdziału zostało w nas kilka okruchów wczorajszych wielokropków marna fotografia pamiątka po lepszym Bogu ubrana w wyjściowy uśmiech podążam za trendami w modzie rozczesuję twoje myśli zbyt czcze by zaufać poezji niestety puenta zmarła na nowotwór duszy z przerzutem na serce wszyscy próbujemy dogonić światło lecz wciąż poszukujemy świeżych cieni cieni ciernistych aż do bólu który oddajesz bolesnym pocałunkiem
    5 punktów
  4. kaśka ma psa krystyna mrożony szpinak z tesko przyrzekły sobie miłość zanim na dobre i złe wgryzło się w ich krwiobieg kaśka jest kobietą krystyna zbiera kamienie poznałam je w parku przy fontannie obie karmiłyśmy gołębie 210305
    4 punkty
  5. Nie powiem, że mam cienką skórę; mam grubą na tyle, że nie przepuszcza światła, może dlatego tak trudno uwierzyć, że jest coś innego. To jakby spaść z ziemi głową w dół, stoczyć się na drugą stronę. Przebić się przez worek owodniowy. Jak uwierzyć, że ziemia nie jest płaska, a płuca zaczną nagle pracować. Co musi wypchnąć we mnie człowieka, aby się urodzić.
    4 punkty
  6. Pamiętam pierwsze spotkanie ten spacer pośród zieleni twoje oplatało mnie ramię byliśmy tacy szczęśliwi Zbierałeś mi chabry na łące a miłość rosła i rosła dwa serca biły gorące bo w nich budziła się wiosna Ten dzień już dawno za nami zamknęłam go szczelnie w pamięci chodzimy różnymi ścieżkami dziś świat inaczej się kręci A kiedy spotkamy się znowu przypomnisz mi wtedy o wiośnie a wszystko nabierze koloru i będzie jak dawniej radośnie
    4 punkty
  7. Zobaczyłam Ciebie jak grasz „Powietrze” Bacha na szklanym ekranie W serce moje uderzył blask Miłosne wezwanie Patrzyłam na Ciebie jak grasz Jak przeżywasz swoją miłość niezwykłą Wiedziałam, że miłości mojej nadszedł czas Miłości człowieczej, nie prozaicznej Ty grasz - ja piszę moje słowa Piszę jak w twojej piosence Jesteś w każdej kropce, literce, strofie Skradłeś moją duszę i serce
    3 punkty
  8. Z początku istniało słowo. Lecz było ono kodowe. W mroku, na boku sterczało I nie zmieniało się w mowę. Choć wielu zachodzi w głowę I wiedzieć chętkę ma wilczą : Czy cztero czy ośmiobitowe ? Lecz święte księgi tu milczą. Jak stróż czekało skwapliwy. Dbało, by światłem nie smużyć. Aż znalazł się ktoś dociekliwy, Kto tego słowa chciał użyć. Raz użył, patrzył i zdębiał. Spełniło się, jak marzył skrycie : Postęp jak tryb się zazębiał I zakwitł świat w dobrobycie. A mędrzec obracał na stronę, Prześwietlał, zachodził w głowę : Im dłuższe było bitowe, Tym krótsze było mówione. Rzeczywistość obłęd tak dławił, Że wszechświat mocno znudzony Przemielił ludzkość, przetrawił I w pustek wydalił rejony. Krążą tam resztki zatarte, Gdzie próżnia z nicością się scala, Lecz słowo trzymało już wartę I tu się kończy, zaczyna rzecz cała. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
    3 punkty
  9. Miłość. Aż szczypie w oczy warkoczyk wspólnych wspomnień, kamyczek, co to się toczy w otchłań, byle nie do mnie. A jednak stroną jestem w konflikcie miłosnych zdarzeń, banalnym, cierpliwym jestestwem w pogoni, w spełnianiu marzeń. A że marzenia grzęzną, więdną niczym paprocie, myślisz, są rzeczą zbędną. Myśli życzliwe idiocie.
    3 punkty
  10. nie miała pojęcia że istnieje miejsce w którym jest słowem i ciałem skałą i skamieliną marią magdaleną wszystkich cudzołożnic praktykujących od zmroku do świtu — poetek nie traktowała poważnie wyrzekła się wszystkich (nie)napisanych słów nigdy nie podróżowała na tyle daleko by przejść do historii nie miała pojęcia że jest modelką w białym wierszu zawsze był podmiot jego mleczna skóra i ciało chude jak miłość przepuszczające słabe światło ten wiersz zrobił jej paparazzo niezależnie od genezy musi się w nim odnaleźć — sklasyfikować (klasyfikacja jest kluczowa) w świecie w którym płaci się za aktywność przynajmniej raz w miesiącu będzie kobietą wszystko jedno jaką na pewno gotową oddać krew w punkcie krwiodawstwa rzesze fanów czekają na fotomontaż
    2 punkty
  11. z sufitu zwisają suche pęki roślin jak naturalna metafora dla ust skrępowanych żałobną pustką wystukuję w podłodze prośbę niczym ogień ogarniam ją na krótko swoją płomienną modlitwą gorączkowo czepiając się życia z palcami w piwie sycę wzrok widokiem pięknego drewna głęboka czerń nocy pokonując suchość w gardle przechodzi w szarzyznę przedświtu ogrywam śmierć ze złożonymi skrzydłami i na nowo wymyślam siebie
    2 punkty
  12. drzwi jak to drzwi raz je rozumiesz a raz nie zależy kto puka okno jak to okno raz pokazuje prawdę a czasem nie pokój jak to pokój ostoją spokoju pełną barw sypialnia jak sypialnia bywa czuła i miła kradnie sny kuchnia jak to kuchnia w niej są marzenia lubisz je jeść łazienka jak łazienka potrafi umyć to co zepsuła noc tak tak moi drodzy taki jest nasz dom szanujmy go __________
    2 punkty
  13. Optymistycznie kolorowe ptaki w mojej głowie fajne myśli na przywitanie dnia tak właśnie witam dzień przecież żyje się raz przeżyję nawet wtedy gdy nogę ktoś mi podstawi ale tak nie wolno myśleć nie wstałbym gdybym myślał tak piękny poranek czarna kawa chociaż deszcz pada zanosi się jednak na miłe popołudnie tylko tak wolno myśleć mnie
    2 punkty
  14. Tekst może niezbyt odkrywczy, ale konkretny, dlatego zatrzymuje. Jest trochę nierówności, te jednak mniej wadzą od ostatniego wersu, przez co trochę psuje się całość. Ale zaburzony rytm łatwo wyrównać, bo jest tylko o jedną zgłoskę za dużo, np: "I wiemy, jak jesteśmy nadzy" Zrezygnowałbym jednak z kilku poprzednich "i", bo jest ich już za dużo, i każde na początku wersu. Pozdrawiam.
    2 punkty
  15. María i Enrique – małżeństwo latino Razem z wesołym smykiem - śmiałym Bernardino Gdzieś pod Guadalajarą mieszkali gorącą Mierzyli czas swą miarą w meksykańskim Słońcu Ich związek z krwi i kości, burzliwy skądinąd, Był pełen namiętności jak taniec latino Po całym dniu roboty uwielbiał Enrique Usiąść na ganku, po czym wypić margaritę Bujając się w fotelu, spoglądał daleko Bez wyraźnego celu, za górą, za rzeką… Wtem z domu słyszy krzyki, czar letargu pryska „Podejdź tu proszę, Riki, sprawdź, czy zupa wyszła!” Gdy usnął Bernardino, María chęć miała Więc otwierała wino, muzyki słuchała I w dal gdzieś wędrowała, gdzie nie było czasu Relaksu odlot miała bez grama hałasu Wtem ucieka chwil magia, znika ład pradawny Wygłupia się jak wariat, mąż chcąc być zabawny Koniec końców małżeństwo bardzo się kochało Zaś ich śliczne maleństwo żwawo dorastało Jest coś, co nas urzeka, w klimacie latino Czas tak wolniej ucieka, ot i wierszyk minął Opcjonalnie do link do animacji:
    2 punkty
  16. Krwawe porządki W noc gdy granat nieba przebity Jest Polski o wolność krzykiem Anioł światłem tu krzyża pokryty Nadchodzi zniszczenia krokiem Jego kolce w imie liliowej bieli W imie praw i obyczajów kraju Uwolnią od plugastwa skurwieli Od sadyzmu i idiotów obyczaju Lilii nie dotknie grzech zepsucia Rąk brodzących w gówna dziele Kopyt świń, tych posłów zatrucia Bo skryta jest w tytanowym ciele Mieczem srebrnym i tu świętym Gdzie Wisła odżywia moje serce Wygramy z tym złem niepojętym Które zabija w nieczystej walce Spusty pociągną kule uwalniając Konfederaci z orderem z purpury Wolność i honor na ustach mając Honorem burząc ciemności mury Burza nadciąga i czas oczyszczenia I krzyk ścierwa grzesznych podludzi Winowajców z bliznami okaleczenia Polaków wiary i wartości nie zbudzi Już krople spadają, to niebo płacze Wiatr się rwie i chmury przygania Piorun wypali winę, a kruk zakracze Bo setka wyroków została wydana A gdyby to nam serce wtem pękło Wybuchło na straży piękna i praw Was dzieci wtem oby to nie zlękło I zasalutujcie nam w szumie braw Autor: Dawid Rzeszutek
    2 punkty
  17. Z wiekiem kruszejemy jak pierniczki* I Z wiekiem kruszejemy jak pierniczki Napisała Tuśka na swoim blogu Chociaż lat ma dopiero osiemnaście Odczuwa niepokój II Stare to są gacie w kroku Gdy ich wyprać nie ma komu Stara szafa na werandzie Ta po babci Gieni właśnie Srebrne łyżki dwie w szufladzie Pajęczyna na obrazie Stare jabłko bo już zgniło Zjeść go byłoby niemiło A kobieta zawsze młoda Chociaż wiekiem naznaczona Ładna znaczy się inaczej Niż panienka w ósmej klasie III Jaki ja byłem głupi szukając oparcia w tobie Jak człowiek który się upił a potem pomylił drogę Tyle pomysłów na życie Nieprzeczytanych książek Marzeń które znaczyły Tylko końca początek Pijałem kiedyś piwo w ilościach nawet dużych Dzisiaj dla zdrowia piję herbatkę z dzikiej róży IV Chciałem się w tobie nie zadurzyć Lecz wiesz już jak to ze mną bywa Kochliwy jestem ponad miarę A ty jak zwykle nieszczęśliwa Ty preferujesz styl dowolny Ja za to spinam się gdy mogę Gdy idziesz w prawo to ja w lewo Więc nam najczęściej nie po drodze I jeszcze ta różnica wieku Nie wiem co komu to przeszkadza Nie spotykamy się w kawiarniach Spacerujemy po cmentarzach V Patrzę w lustro oczom nie wierzę Postarzałem się sam nie wiem kiedy Gęba zryta chyba setką zmarszczek Te od zmartwień a tamte od biedy Od rozpusty wory pod oczami Świadczą o tym że nie byłem wierny Ideały swoje zaprzedałem Za sakiewkę srebrnych pieniędzy VI Nie mam siły leżę bez ruchu W garniturze czarnym jak smoła Uwierają mnie zbyt ciasne buty Z przodu Ona kwiaty dookoła *Tuśce dedykuję-dziewczynie ,która nosi czarne trampki, ponoć w czarnym jest jej do twarzy .
    2 punkty
  18. czas czujnie spogląda w oczy szuka pod powieką ukrytych intencji odkąd świat stracił wiarygodność
    2 punkty
  19. DYLEMAT KŁAPOUCHEGO padło na ciebie padło i na mnie padanie to jest sztuka puk-puk czy jesteś tam Prosiaczku ? ja przyjaciela szukam na dobre na złe i na zawsze na łeb gdy z górki lecę na odmrożenia zimą i poparzenia w lecie nie każdy jest pluszowy nie każdy jest Puchatkiem puk- puk Króliczku powiedz podzielisz się obiadkiem ? a co ty tak Tygrysku wciąż brykasz bez powodu ? chodź pogadamy sobie jak było nam za młodu wysyłasz mnie do Krzysia ? Krzyś z Misiem sobie siedzi Miś jak to Miś niezguła z wszystkimi w gumki leci czemu go lubią dzieci ?
    1 punkt
  20. W wulkanicznych pyłów krainie, w szafirowym aromacie ziół i mirry, złotoczerwony Feniks zamieszkuje. Ze strumienia życia utkany, z każdym objęciem księżyca popiołu skrzydłem srebrzystą nić nowiu wita. Aż tu razu pewnego, w drzewa szczelinie co to malachitowym runem utulone, człowieka spostrzega. Wonna żywica pociemniała ze zgrozy patrząc jak mężczyzna wpatruje się w siebie zamkniętymi dzikimi oczyma i widzi jak w letargicznej przestrzeni spoczywa dziecię martwe. Uśmiercony chłopiec w nim. Jeszcze nieupierzony. Niepochwycony w garść dróżek bocznych, dróżek ciemnych, a już pokryty kłującymi krzewami luli luli laj. Cóżeś uczynił?! Ciska w mężczyznę ptasich słów echo, przelatując przez całą wzdętość i pustkę co to na męskich barkach wibruje. I zapłonął Feniks kardamonu złotem, gniazdo rozniecając co to w twardym męskim sercu stosem zakrzewiło się. I migoce przestrzeń mitycznej pieśni uniesieniem: Na ołtarzu słońca, z kości i szpiku, odradza się w tobie pisklę, które uśmierciłeś. Wygładź ostre kontury dorosłości bo zbyt długo już oglądasz siebie poprzez gruby mur sceptyka. Powróć do niewinności o zapachu słodszym niż kwiat, bowiem ufność i otwartość dziecka to centrum wieczności! To serce, w którym wieje słońce i oczy w których świeci wiatr. W tej głębi właśnie zatacza kręgi morze i pluska się niebo, przepędzając całą gnuśność wszechświata. Jest to głębia nie lada. Zatem z martwych wstań, a nic już nigdy nie będzie w tobie pojedyncze i jednorazowe.
    1 punkt
  21. Dobrze, że sam się mistrzem nie mienię bo to by była fanfaronada lecz z ust Szlachetnej, Miłej Dziewczyny przyjąć ten tytuł raczej wypada do tego jeszcze w formie nagrody to przytulenie nadzwyczaj mocne sprawia, że słowa na wiersz przelane sprawiają radość i są owocne. Pozdrawiam :) He Ja
    1 punkt
  22. Kruche te Ludzkie życie Kruchy ten nasz czas Kruche Obyczaje Kruchy ten nasz Los MNA'b
    1 punkt
  23. Potwierdzam ? dokładnie Grzesiu, nie powinny ?
    1 punkt
  24. Lubisz się przemieszczać. Podróżujesz z miejsca w miejsce, uważasz, żeby do któregoś się za bardzo nie przywiązać, żeby nie zostać o minutę, godzinę, dzień, rok czy dwa lata za długo. Jeździsz pociągami, lubisz swoich chwilowych przyjaciół, nigdy nic do ciebie nie mówią, a jak mówią to naprawdę niewiele. Czasem się uśmiechają, ale nie często, ale przecież nie czujesz się przez to samotny. To znaczy czujesz, ale co w tym dziwnego, to uczucie towarzyszy ci od lat. Życie z samym sobą nie jest niczym nadzwyczajnym, już dawno się nauczyłeś. W pociągu siadasz na fotelu, który na pewno nie jest twój. Bo jak ktoś przyjdzie i okaże się, że to jego miejsce to będziesz musiał się przesiąść, lubisz się przesiadać, żebyś za bardzo nie przywykł do jednej rzeczy. Słuchasz muzyki lub kolejnego beznadziejnego podkastu o seryjnych mordercach, czytasz jakąś równie beznadziejna książkę, którą wziąłeś z domu, dostałeś ją od kogoś, nie pamiętasz nawet od kogo, bo to nie jest istotne, jak ją przeczytasz to pewnie komuś oddasz, żeby nie była twoja zbyt długo. W międzyczasie coś zapisujesz albo podziwiasz widoki, ale wszystko co robisz jest krótkie i nijakie, a robisz to wszystko po to, żeby nie myśleć. Docelowo także, żeby nie czuć, ale wiesz, że to niemożliwe. W torbie masz wino, które wypijesz, jak tylko dojedziesz na miejsce. Więc nie możesz się doczekać, aż wysiądziesz, ale jak wyjdziesz z pociągu to skończy się twoja podróż, która pozwala ci nie myśleć, po to to wino. Twoje życie składa się jedynie z krótkich czynności, które pomagają ci nie czuć nic choć przez chwile. To nie jest smutne, tak po prostu jest. Przyzwyczaiłeś się do samotności, do smutku, który ci od lat towarzyszy, lubisz zamieniać go w gniew, bo wydaje się odrobinę bardziej ulotny. Jak jesteś zły to milczysz. Jak jesteś smutny to milczysz. Jak jesteś szczęśliwy to milczysz ciszej niż zazwyczaj, bo boisz się szczęścia. Możliwe, że nawet sam je od siebie odpychasz, bo jest tak przerażające, nie jesteś w stanie znieść myśli, że mogłoby być dobrze, boisz się tego uczucia straty, bólu w klatce piersiowej, boisz się tęsknoty, która cię zżera. Boisz się dotyku, który ci się podoba, bo co jak już nigdy go nie poczujesz? Tak więc tym sposobem boisz się wszystkiego, co mogłoby ci sprawiać radość, ale czego nie jesteś w stanie sam sobie zapewnić. Przerażają cię relacje głębsze niż te z podróżnymi z pociągu. Uciekasz jak tylko poczujesz, że ktoś jest za blisko. Jak jest za dobrze, za miło, za przyjemnie, jak jest za dużo szczęścia to uciekasz. Dlatego w gruncie rzeczy lubisz smutek. Nie jest uciążliwy, przecież żyjesz z nim od lat, a przynajmniej nie daje ci nadziei, nie boisz się go, nie boisz się, że będzie gorzej, bo nie będzie. Smutek jest dla ciebie strefą komfortu, przystanią, azylem, domem, jak zwał tak zwał, w każdym razie czujesz się z nim bezpiecznie i spokojnie. I tak wygląda całe to twoje życie, z całym twoim smutkiem i tęsknotą za ludźmi, którzy odeszli, zanim zacząłeś bać się bliskości. Jest noc i mógłbyś teraz kochać kogoś nad życie, ale siedzisz sam w pociągu jadąc gdzieś daleko. Uważaj, żebyś nie został tam za długo.
    1 punkt
  25. @Ewula przyjemność po mojej stronie :)
    1 punkt
  26. MA WINA - MA. SAMA DAŁA I MOCY, CO MIAŁA DAMA SAMA... NI WAM.
    1 punkt
  27. @Ewula Ogólnie bardzo mi się wiersz podoba. Jedna sugestia która mi przyszła do głowy to zamienić "miłosnego wezwania" na "miłosne wezwanie". Lepiej się rymuje a sens zachowany. Gorąco pozdrawiam
    1 punkt
  28. Jakieś naciski, słowne presje, na wszystkie sprawy, te cielesne... A mi zakwitła dziś cytryna, choć śnieg za oknem, wraca zima. Poznałam białych kwiatków zapach, i głębszy oddech dał się złapać. I mi w pandemii się nie śpieszy, a mój bukiecik cytrynowy; żywy, skromniutki - w marcu cieszy.
    1 punkt
  29. Ja wiem :-) jak już mam coś powiedzieć to powiem, ze podoba mi się przewrotność lub pozdro
    1 punkt
  30. "Pokaż", ewentualnie 'ukarz', jeśli to skaranie jakieś, ten palec. ;)
    1 punkt
  31. Niewielka szklanka Czy widzisz tu pękniecie? Przygląda się uważnie Nie Nie widzę A jednak tam jest Niedostrzegane Szkło jest złożone Z wielu pęknięć Choć niewidocznych Jednak gdy spada To się rozbija Dzięki nim właśnie Więc rysa jest zawsze Choć przez wielu niedostrzegana
    1 punkt
  32. @Marek.zak1 właśnie, wielu patrzy przez naukę, a nie dostrzega poezji i metafor
    1 punkt
  33. Wiadomo, wszystko jest dla ludzi ale sztuką jest znaleść umiar. Tak mnie to trochę ruszyło, sorry. Znam to po prostu z autopsji. Ludzie się degradują fizycznie i psychicznie. W rozmowie zaczyna im brakować słów, nie kojarzą oczywistych faktów, następuje spowolnienie mowy, brak logicznego myślenia. - to są dla mnie oznaki uzależnienia komputerowego. Natomiast kupowanie jakiś wirtualnych mieczy do gry...nie będę się wypowiadać, bo jest to po prostu poza moim rozumieniem rzeczywistości
    1 punkt
  34. Szkło pęka, bo jego cechą jest kruchość i nieodporność na wstrząsy. Pęknięcia mogą co najwyżej obniżyć próg destrukcji materiału. To fizyka, w poezji oczywiście może być inaczej. Pozdrawiam
    1 punkt
  35. Fizycznie nie ma, bo szkło to przechłodzona ciecz i jak pojawią się, to po jakimś czasie (czasem bardzo długim) znikają same :) - Ale przekaz, jest jak najbardziej poetycko OK ;) Bo i na Brylancie........
    1 punkt
  36. @error_erros - "ci" w sensie "mi" niby ok, a jednak jakby łamie.... (wybacz wcinanie się, bo to wiersze gotowe a nie warsztat, ale tak mi się wyrwało - ty zapytałeś, to będzie "tera" jasność :) ) zwyczajnie: płaczę gdy pamięć blednieprzy każdym słońca zachodzieo kimś kto serce mi oddałwe wnętrze moje pluszowe i (niby) nowocześnie: płaczę pamięć blednie ( - i znika.)przy każdym słońca zachodzieo kimś kto serce oddałwe wnętrze pluszowe (...moje?) serducho jak najbardziej.
    1 punkt
  37. porażenia oparzenia zakochania spopielenia a jednak nie ma innej drogi do oświecenia (tylko przetrwać tę noc...)
    1 punkt
  38. nie nakarmię się wiarą nadzieją miłością w potędze snów zjedzą mnie - aż do kości
    1 punkt
  39. To jest tragedia współczesnego świata - gry komputerowe. Gaszą każdą młodość, życie, inwencję twórczą, sport, spotkania. Ograniczają doświadczenie realnego świata do minimum. Wystarczy zamówić pizzę i przestawiać ludzika po ekranie godzinami. W ten sposób chłopak w wieku 18 lat nie potrafi wbić kolka w ścianę żeby zawiesić obraz i do cieknącego kranu musi wzywać „ fachowca”
    1 punkt
  40. Gęste baldachimy, sięgające niebios, Życiodajnych odnóży, nietkniętej flory, Piętrzą się, kreując, zjawiskowe twory, Nieskażone łono, niezachwiany menos. Pośród tajemnic labiryntu równowagi, Przesiąkniętych esencją dziewiczej natury, W uśpionej wiosce; nosiciele ludzkiej skóry, Wiedli żywot, znani ze swojej odwagi. Przepełnieni siłą, energią witalną, Wdychali powietrze przepełnione magią, Praktykując pokój, bytując z makią, Według założeń, substancją astralną. Jednak pewną nocą, w świetle księżyca, Pradawne demony, przez jego krwawe oblicza, Zerwały okowy błękitnego znicza, Skrzącego się, który wśród mroków zachwyca. Milkną cykady, widoczne nieba lśnienie, Skąd się wzięły? Księcia Hirohiego pragną, Na co one? Życia i krwi za życie łakną, Wiatr szarpie strzechami chat, bytu mgnienie. Wtem Hirohi, książę wioski, niczym wierzba Rozłożysty wyłania się spośród cieni, błysk ostrza przy pasie, spowity w zieleni, Choć gniewny, stoi tam, niby posąg; rzeźba. Swym ciemnym i przeszywającym spojrzeniem, Omiata istoty, a następnie rusza, Zrywa się, po czym ściera z tym, co go zmusza, Z diabelskim nasieniem, ze swoim cierpieniem. Wiecznie będąca gotującym się kotłem, Wewnętrzna walka pomiędzy dobrem, a złem, Odpowiedzialnością za czyny, a błędem, Jest upragnionym o przebaczenie modłem. Ostrze przenika bestie, jakby duszę Jego ból, uciśnioną grzechem, Rozchodzącym się po kościach, ryku echem Istot szatańskich, ciętych przez księcia okszę, Władca czuje już smak swojego zwycięstwa, Lecz nagle podczas uboju podłych tworów, Książe przeszyty! Jedną z ich macek, Zadaje sam cios, kończy prym czarnoksięstwa. Pada na ziemię, szata barwiona karminem, Bohater, ociekający płynem demonów, Po uratowaniu ludu, od złych potworów, Leży na wznak, przebity na wskroś klinem. Zieleń mieszając się z czerwienią daje barwę składającą się na odcień świtu, Początku dnia, kwiecia żywota rozkwitu, Pory, od której się "nihon" zapoznaje. Pozostaje zagubiony w odmętach pamięci, Mimo rozchodzenia się po dolinach dzwonów bicia, mimo pochlebnych za życia czynów, Wybrańcy stają się na przyszłość zamknięci. Przywracani jedynie przez starszy lud, Opuszczeni przez los, na samym dnie, Niczym posągi, po których bluszcz się pnie, Poszukując nagłego odnalezienia cud.
    1 punkt
  41. Jeden świat mało wart i niepokój niesie wszędzie spędza z powiek słodki sen czarne myśli przędzie Wlewa w serce gorzki jad po kawałku zżera nie udziela dobrych rad ale zło popiera Drugi świat niczym brat pomoże pocieszy i nie liczy nigdy strat gdy z pomocą spieszy Nie wie co to znaczy gniew nienawiść obłuda a miłości rzuca siew czasem czyni cuda Każdy swój wybiera świat według woli ja i Ty mimo braków mimo wad człowiek nie jest z gruntu zły
    1 punkt
  42. @_Marianna, Na tak ujada sobaka. Rano i my, wymiona raka. Bosa da Jukatan. Apartamenty z CZS* do puli. Lilu... pod Szczytnem atrapa! *Czytelnia Zbiorów Specjalnych (Wrocław)
    1 punkt
  43. ULA NA BALU; KNAJPA, RAP, JAN KULA? BAN, ALU.
    1 punkt
  44. I LUTY SPADA, DA PSY, TULI.
    1 punkt
  45. Dobrze! Humor niesiesz załodze gotowej do abordażu!
    1 punkt
  46. rytmiczne, ja bym dał swą
    1 punkt
  47. TOĆ IZA ŁZAMI MAMI - MA ZŁAZIĆ, OT. ELA, NO I CO? TO CI ON, ALE! @_Marianna, : Dziękuję. :)
    1 punkt
  48. Najlepiej smakuje my mężczyźni wyszliśmy z kobiecego łona i wchodzimy w łono znajdując w nim męskie przyjemności samiec alfa mąż zadanie pilnować i kochanka pogonić brzmi zaborczo nie ją ale jego po pysku niech nie rusza obrączkowanej ale przecież takie najlepiej smakuje
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...