Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.08.2020 w Odpowiedzi

  1. Wiersz na ochłodzenie gorącego dnia wiatr jesień rozebrał stoi golusieńka stoi zapłakana zobaczył ją strach oddał swą kapote oraz szal mówiąc nie martw sie ja sobie jakoś radę dam pójdę do lumpeksu kupie sobie tam używany frak jesień uśmiechnięta powiedziała dziękuje miły z ciebie dziad
    7 punktów
  2. Stopy zmęczone pielgrzymką przez życie, serce zgubiło radosną beztroskę. Myśli swawolne wędrują wciąż skrycie, marzenia w głowie, niczym włosy rosną. Upalny sierpień żar sieje wokoło, szum wody w muszli brzmi jeszcze wieczorem. Echo grzybiarzy woła hen za lasem, nic się nie zdarzy innego... tymczasem. Tylko ogonków rybich plusk do wody, cienie na piasku mocno wydłużone. Jeszcze te chwile, kiedy duchem młodzi, zanim zapadnie w pamięci minione. Czerwone słońce znika na dobranoc, za horyzontem noc barwy pochłania. W zamian księżyca poświata wieczorem, na niebie gwiazdy spadające... naraz.
    6 punktów
  3. Droga faluje jak motyl w lustrze wzburzonego nieba. Słońce w szpilkach ustawia czas, w mglistej sukience tak biega. Zorza zwilżona natchnieniem spływa w źrenicach swej głębi. Widziałeś jak światło płacze, gdy leży nagie na ziemi? Jutrzenka często zasypia, śni jak rozkwita gwiazdami. Pegaz ją chwyta w objęcia, fruwa pomiędzy łąkami. Jak dobrze świecić jest z Tobą, gdy w moim świecie przebywasz. Więc zrób mi kawę parzoną, a kwiatki dla mnie pozrywasz ? Zobacz miły! To promienie wystukują rytm by chodzić. Ty wciąż do mnie ja do Ciebie, by tak boskość z ziemią łączyć. Jak te ślady tu i teraz na kieliszku pozostają. Czas i przestrzeń nie istnieje, czy zostaniesz tu dziś na noc? Jeszcze jeden dzień i milion, w nieskończoność tak mnie całuj. Nie chcę spać gdy jesteś obok, pejzaż w duszy mojej maluj. Nie chcę ani Słowackiego, ani też Moneta nie chcę. Ty malujesz słowem miłość, którą pragnie moje serce.
    6 punktów
  4. Mój ty świecie - sprawdzam karty: kto jest szczery i otwarty, kto opuści mnie w potrzebie. Ile dla was wszystkich znaczę, czy świat wesprze, czy inaczej sygnał da że jeszcze warto. Mój ty świecie - pokaż że mi - opiekujesz się bliskimi, dasz nadzieję na dzień nowy? Żeby słońce świecie wstało, przez noc trzeba przebiec całą by nazajutrz witać ranek.
    5 punktów
  5. odrywam spojrzenia i wznoszę lekko i zręcznie wplatam w przemijanie sosnowy różaniec .
    5 punktów
  6. jednocześnie zapala papierosa gasi światło rozbiera się pływa w basenie robi przysiady modlitwy traktuje jak umycie zębów przed snem głosem Britney Spears potwierdza pin i wreszcie wstaje z twoich kolan spogląda w lewo spogląda w prawo spluwa jak Clint Eastwood idzie do baru słucha marnej muzyki którą sama wymyśliła gotowa być melancholijną łanią gotowa zabić i się zabić na trzy póżniej długo przyglądać krwi która niestety musi wypłynąć jak zwykle cienką długą strużką o dziwo - są dni kiedy miewa wyciek stosu zupełnie się po tym nie może pozbierać chciałaby wtedy nie udawać orgazmu chciałaby wiedzieć co to ironia śmiać się i płakać organicznie wówczas ma się najlepiej sztuczna inteligencja kombinuje jak rozwiązać test Turinga tak żeby uśpić czujność ojca nieuchronnie na światowych giełdach rank supremacji krzemowej rośnie poziom benchmarku białkowego spada ludzie stają się passé i odpływają niczym elfy u Tolkiena do Eldamaru Prostą Drogą ssij mój mały luli luli człowieniu
    5 punktów
  7. Obłoki białe jak ranne mleko Górskie łańcuchy pokryte śniegiem Mazurskie wody jak łzy przejrzyste Sklepy, muzea i miejska zieleń Taką Cię widzę lub chcę Cię widzieć Jakaś tęsknota myśl mi spowiewa Przysłania wiarę, zdrowy rozsądek Okala myśli jak liście drzewa Chciałabym znowu ujrzeć Cię w słońcu Leżeć beztrosko w promieniach tęczy Więc proszę Polsko, podnieś się z kolan (Trochę zbyt długo już chyba klęczysz)
    4 punkty
  8. Miasto Pytam siebie, czy to naprawdę tu i teraz. Cwał butów ściera krawężniki. Obok galop mechanicznych koni, czas zawiązuje pętle. Na torowiskach płynące tramwaje, kasowniki ze zgryzoty przegryzają bilety, też się gryzę. Pośpiech zgarnia drobiny uprzejmości, będzie na potem. Pod palcami iskrzą telefony. Słuchawki nurkują w uszach, żeby rytmem rozbudzić nogi. Krok za krokiem spojrzenia, przystanki otwierają drzwi, wysiadam. Płuca wciągają znajomą przestrzeń, klatki na śmieci przypominają twierdze, pomiędzy szmaciani rycerze i kundle jak tarcze... nawet o poranku znajdują skarby, uśmiech, gdy na szyjce butelki przysiądzie motyl. luty, 2020
    3 punkty
  9. pod powierzchnią lęk. ten sam schemat zacieśnia więzi. pokaż język, a powiem czyją jesteś ofiarą. tym razem blisko mi do ciebie, imam się słów, przełykam grudki; słone są powodem do kolejnych gierek. pomyśl jak mnie ugryźć, przeciąć, cięcia są nieuniknione. teraz ty jesteś katem; otwarty na nowe szybkim pchnięciem przebijasz myśl, z nadgryzionych sutków zlizujesz mleko i ze wzruszeniem mówisz o chwili, kiedy białym słowom przerżnąłeś rdzeń.
    2 punkty
  10. znajomy napisał: śmierć to normalna rzecz - być może, nie wiem zgadzać się nie muszę i nie chcę życie cielesne pewności nie ma co dalej wiara, nadzieja i miłość- a potem inny wymiar...
    2 punkty
  11. Proszę nas nie przeceniać, nie wiem skąd u pani tyle wielkich słów, że Bóg, że Ziemia, na której obłoczkiem tylko chwilę jesteśmy, a Mamy nie szanujemy wcale, i czemu w ogóle miałaby o nas myśleć ta Gaja, Medea w jednym. Do przerobienia lekcja? Proszę pani, nie takie były, choćby pierwsza, druga lekcja, i co wyciągnęliśmy, co z ropy i stali? A może jakaś wojna zaraz, hen daleko, by gospodarkę ruszyć. A u mnie komary nad rzeką - albo ja je, albo one. Ciepło, coraz cieplej, lecz piwo chłodne. Bez przesady. Jest jeszcze Mars – nie wszystkie mity wypalone jak lasy deszczowe i martwe jak ostatni gatunek nosorożca czy słonia, i może będzie list pożegnalny, dla tych co zostali. A cichą nadzieję mam, że Ziemia nas minie, przetrawi po swojemu, na zielony język przetłumaczy – i dobrze. A co po nas przyjdzie nawet o nas nie wspomni. Ja nie wiem którędy pani mówi do mnie.
    2 punkty
  12. Serce me do sztuki należeć chce! Ona śmie zgrywać niedostępną... A wąż tak kusi, aż udusi mnie ! Od tej muzy, przepełniona weną.
    2 punkty
  13. Gdybym mogła Cię pozdrowić Gdybym mogła się przytulić Otworzę Ci złociste niebo z listami i malunkami Ach gdybym mogła (...) Byłabym szczęśliwa gdybym mogła Ci szepnąć kilka słów na uszko Ach gdybym mogła (...) byłabym w siódmym niebie
    2 punkty
  14. Szukam w twoich ruchach dni, które dawno minęły. ręka, faul, spalony. Porozmawiamy o tym w domu. Ja w twoim wieku grałem ze starszymi.
    2 punkty
  15. Ciekawy temat - ogrodnik i jego pies :-) każdym swoj wkład w kształt ostateczny ma, druga strofa jest dla mnie mniej czytelna. nie znam etymologii związku frazeologicznego pies ogrodnika zawsze myślałem ze chodzi w nim o coś więcej. Pozdro
    2 punkty
  16. Świt Dzień wybuchł w rumianych zórz świcie i ptaki się darły, że — cześć dzień! ulice pozłotą opite, w prospekty rozpełzły się miejskie. Promienie w porannym oparze, jak palce jaskrawe tańczyły, słodkawo, bezwstydnie, powabnie pachniały bzy, bzy i jaśminy. I chodnik grzbiet prężył leniwie, i grzały parkany się w słońcu, autobus ryczącym silnikiem na chwilę idyllę tę popsuł. Szedł koleś w słuchawkach na głowie, tak w siebie był jakoś zamknięty, jak szluga odpalał to sobie, pod nosem tekst mruczał piosenki. Budziło się życie do życia, jak zawsze, jak co dnia, zwyczajnie, nie dla mnie poranek tak kipiał, bo ja ze świtaniem umarłem.
    1 punkt
  17. Memento w biegu Bieg, bieg, bieg i bieg przed siebie, w dzień, ulicami, przez miasto, do pracy, sklepu, wciąż gdzieś, gdzieś – już noc – już rano – już jasno. Odhaczyć i biec, biec dalej, jeszcze tu, jeszcze tam, prędzej, bo czasu tyle, co wcale, trzeba więc biec, biec, biec, biec. Życie z uporem oracza w obliczach skiby nam żłobi, żeby tam cienie dróg zasiać i zgonić nas przez te drogi. A włosy rzedną, siwieją i wypadają jak zęby, dziećmi byliśmy dopiero, potem nas porwał ten bieg i gnamy, gonimy, gonimy za wczoraj, teraz, za jutrem, z przyczyną i bez przyczyny, w pełne, w półpełne i w puste. Aleksandryjskie panele iluminują nam twarze, ale tak wielu niewiele jest w stanie prawd w nich odnaleźć. Biegniemy, tląc się przez chwilę, niczym popioły na wietrze, zostanie po nas jedynie – parę zdjęć, groby, nic więcej.
    1 punkt
  18. Prośba Póki śmierć nas nie rozłączy, póki śmierć nas nie rozdzieli, pozwól oczy mi wciąż topić w głębi jezior twoich źrenic. Póki w piersi bije serce, póki jeszcze tutaj jestem, pozwól niech me troski koi twoja skroń przy mojej skroni. A gdy przyjdzie ruszyć w drogę i pójść tam, gdzie trzeba odejść, nim mnie wieczne cienie połkną, trzymaj mnie za rękę mocno.
    1 punkt
  19. (Patrz teraz listek nie drgnie, ptaszek nie zaćwierka Rozprute kamienice dowodem ich męstwa Czas się znowu zatrzymał i słychać syreny Obraz serca Polaków, co biją z podziemi) Gdy zawrzasnął Niedźwiadek rozpękło siedlisko; Niosła echem w okowach niespokojna sfora. Gilzy kresu huknęły przyzwoleniem Bora, Uderzając w hakenkreuz, wszem obce skupisko. Na początku Żoliborz, potyczki Żniwiarzy, Później Wola, Śródmieście, (przy lotnisku fiasko). I powstali heloci, obudzili miasto, Zawiadiacki organizm o łagodnej twarzy. Choć na ubój posłani niezdjęci odwagą. Mimo wściekłych valkirii, co żarły ich mięso, Ta drobnica kwitnąca chciała paść zwycięsko. "Dziś niczym — jutro wszystkim"! krzyczeli broń gładząc. Nikt już ich nie powstrzyma, za dużo w nich wiary Tylko słów zabrakło: "mierz siły na zamiary". Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego
    1 punkt
  20. przedpołudniowym słońcem mi do twarzy w koszulce i spódnicy halce jak kwiaty cykorii z czułością wyprzytulam każdy koniuszek koronki spojrzeniem w oczy dodajesz szczyptę kocham
    1 punkt
  21. Pestki Ze wspomnień pocałunków, ze światła smug przez okno,, z marzeń, co tak po ludzku, znów w siódme niebo niosą. Z bólu niezabliźnionych ran i z łez, z tych gorących, a skoro o tym to i z niespełnionych miłości. I z postrzępionych myśli, i z nocy nieprzespanych, i z tego co się przyśni, też zdarzy się czasami. Z niczego i ze śmierci, bo coś nas w niej pociąga, z pytań w typie — co jeśli nie ma żadnego Boga? I z życia, z życia, z życia! z życia chyba najlepiej, nic tylko brać i pisać, a urodzą się wiersze.
    1 punkt
  22. @iwonaroma "Każdy prowadzi jakąś kalkulację, którą nazywamy nadzieją." - Platon. Miłego wieczoru Iwono, ten filozof musiał mieć rację.
    1 punkt
  23. @annzau Nie bierz od węża jabłka, broń weny do ostatka. Kłaniam się pięknie Aniu.
    1 punkt
  24. Nie mam siły dziś się pastwić nad kolejnym Twoim wierszem. Wiem że już bywały lepsze, będą kiedyś jeszcze lepsze, Ale ten, to jakaś lipa, więc o zdanie mnie nie pytaj. Może lepiej weź poczytaj tekst jakiegoś już klasyka. Nie mam siły dziś się pastwić nad kolejnym Twoim wierszem, Przecież Ci go nie poprawię, przecież Ci go nie dopieszczę. Uwag przecież tak nie lubisz, własnym kunsztem wciąż się chlubisz, Sobie raczej teksty skrobiesz, niźli piszesz je dla ludzi. Nie mam siły dziś się pastwić nad kolejnym Twoim wierszem, Co nie znaczy, że mnie nie ma. Widzisz? Jestem!
    1 punkt
  25. naturalnie się zdarzają swą obecność objawiając dosyć często też w naturze może wspomnę tylko tu że urządziły raz na turze pchły do rządów pchlich wybory podzieliły więc na tury tura z dołu tura z góry która wyżej wspiąć się zdoła ta tu rządzi tu żreć woła lecz elekcja im nie wyszła i skończyły się igrzyska wszystkie z tura pospadały i do Tury wyjechały w zatłoczonej mysiej dziurze zagnieździły się na dłużej tam o turach rozprawiają pchlej naturze zaprzeczając
    1 punkt
  26. @Ilona Rutkowska wczoraj mi to umknęło....ja nie piszę o "rzęsach duszy" piszę o duszy, rzęsach i sercu we mgle, ale takie odczytanie, przez brak interpunkcji, jak widać też jest możliwe :::)))) Pozdrawiam serdecznie:)
    1 punkt
  27. moje kamienne kości pękają przy każdym upadku potem składam je ręką boga w ogrodzie babki i dziadka szukam jabłka Adama by udusić każdą chwilę co sprowadziła zamiar gdy kwitł jeszcze miraż trudno sobie wyobrazić wymyślić życie bez Ciebie choć lat już prawie wieczność wstaje by się połamać zapisać w bólu przeszłość 8072020
    1 punkt
  28. @fregamoDobre pytanie: gdzie? Tego raczej nikt z żywych nie wie, może z wyjątkiem tych co mieli takie doświadczenia jak życie po życiu lub życie po śmierci. Niech kolejność słów pozostanie bez komentarza. Myślę, że będzie ciekawiej! :-)
    1 punkt
  29. @Nata_Kruk Patrząc z perspektywy przemijania śmierć to normalna rzecz w tej rzeczywistości, jednakże na płaszczyźnie uczuciowo-ziemskiej, że tak powiem, ta normalność wykrzywia się w kierunku bolesnej nienormalności. Tytuł po prostu odzwierciedla rzeczywistość świata w którym żyjemy: ciągle wierzymy w różne rzeczy, mamy nadzieję, że się spełnią, a w końcu pozostaje agape, które winduje umysł na wyższe progi zrozumienia pomimo rozczarowań i itp. Dzięki za wizytę Nato_Kruk i komentarz, pozdrawiam :-)
    1 punkt
  30. A ja się aż tak nie boję Covidaaczkolwiek nie jest to też żadna lipaot po prostu kolejna chińska grypaa bo co jedna to większa ohyda A ja się aż tak nie boję wirusatylko ludzkiej głupoty i nagonkigdyż na nie nie będzie nigdy szczepionkiignorantom postawię dziś minusa Tym co maseczki zdjęli na urlopiea pandemia jeszcze przecież ciągle trwai wirus sobie dobrze wciąż nadal manawet w naszym polskim lata ukropie Nie zaczynajmy znowu od początku zakazów i obostrzeń omijaniaJa się tak nie boję tego mikro draniajak zwykłego ludzkiego braku rozsądku
    1 punkt
  31. Zakładam wiersz na usta, leciutki z kilku warstw, choć w sercu smutek, pustka zapewne zima trwa. Lecz wiersz ów, nie kaganiec, przepuści każdą myśl a chłód zostaje na nim pomimo ciepłych dni. Właśnie się rozgadałem wylewam słówek moc. Oj, coś się z wierszem stało, bo słowa giną – szok. Mimo, że mówię głośno nie słychać nic z mych słów Więc zrywam wierszyk z twarzy i wszystko dobrze już. Oddycham teraz lekko, nie czuję się jak muł. Nikt zdań wypowiedzianych nie będzie więcej psuł. A wiersz manipulował (mnóstwo takich wśród nas) wyrzućmy go najdalej, najszybciej póki czas.
    1 punkt
  32. Odbudowałem dom, kochany dom, na świecie mój jedyny. W tym domu każdy ma swój kąt - nie zmienię go na inny. Choć bym się starał- nie wiem jak, każdemu nie dogodzę. Jedni są wściekli – to jest fakt. Większości bardzo dobrze Zaś wokół domu zrobiłem płot, na razie byle jaki. Z palików ostrych niczym grot oraz ze zwykłej siatki. Już mi się nie zakradnie nikt, kogo bym nie zobaczył. Dom ponoć wśród przyjaciół tkwi dziś, a jutro po przyjaźni. Teraz przestrzenie urządzam wnętrz i sam wiem, co gdzie stanie. Zapełniam pustkę wolnych miejsc zza płotu ujadanie. Złe rozwścieczone sąsiedzkie psy szczekają, aż drżą szyby. Sąsiedzi „dobrze” życzą mi „niech ciebie zniszczy kryzys”. Co bym nie zrobił, jest wszystko źle. a ja się im nie poddam. Między wersami chlapnęli gdzieś „dom w końcu byś nam oddał”. Więc przekupili za marny grosz niektórych już nie młodych. Dziamgają dziadki byle co, Blokują, aby szkodzić. Ja w tajemnicy wam zdradzę coś: w niepamięć dziadki idą, będę miał dom, jak mało kto. świetlaną widzę przyszłość.
    1 punkt
  33. (...) zaszufladkowany do komody życia tkwię w jej ramach wśród innych przedmiotów codziennego użytku potrzebnych dla scenarzysty wspólnej przestrzeni dopełniającej nasze istnienia mieć i być wyznacza moje starania niekiedy muśnięte marzeniami w innych odcieniach szarzyzny przeciętności obraz i podobieństwo obiecane słowem nim tylko pozostają po wsze czasy mamiąc duszą nieśmiertelną w wyborze pomiędzy piekłem a niebem pozostających do osiągnięcia poza komodą w szufladzie maluczkich coraz mniej już tlenu zasilającego mózgi potrzebą percepcji wyjścia poza okowy narzuconych wzorców - dzwonki alarmowe coraz ciszej słychać (...) .
    1 punkt
  34. w rzeźbie wieczoru lampa i kufer bal roznegliżowanych lal podąża za korkiem szampana jak w zwierciadle wspomnień nie ma ulicy ze złotą podkową konia oddano Trojanom batem przegnano media czas uczty w paszczy lwa z półlitrówki została ćwiartka na dokarmienie nocy porcja mięsa gdy miasto śpi kobiety na Piotrkowskiej wynurzają się z Łodzi na odległość chwili
    1 punkt
  35. Czasem szara rzeczywistość może wydrzeć z człeka wszystko Zatem nie ma co się dziwić że na świecie rządzi Cynizm dzieki @annzau za serducho @>Marianna< dzieki za serducho
    1 punkt
  36. @fregamo tak masz rację. To przez te emocje :) Poprawiłam. Pozdrawiam :) @[email protected] Serce pisze najpiękniejszą poezję świata. Dotyka najgłębsze uczucia i w życie je wplata. Pozdrawiam.
    1 punkt
  37. Gerber... cieszę się, że tak myślisz... do Twojego zajrzę w wolnej chwili, z ciekawości... Iwonaroma... też zdarza mi się, że jakąś propozycję 'wałkuję' kilkakrotnie, zanim dotrę do tematu... nie zawsze na sto % Tak, jest gęstawo, jak to w mieście... Dzięki za miłe słowa. Ilona Rutkowska... ach, to dlatego 'przemknęłaś' w ciszy i... motyl odjął mowę... :) dobrze, że 'pozwolił' wrócić na chwilkę... Wiesław J. Korzeniowski... motyle, to jedne z piękniejszych stworzonek na naszej ziemi. Mówisz - piszesz... posłańcy nadziei..? całkiem możliwe... :) Bardzo Wam dziękuję za zatrzymanie i przychylność na treści. Ślę pozdrowienie.
    1 punkt
  38. " to co złe..." i jest lepiej, niż wcześniej.. :) i dlatego wciskałam Ci.. zło. Jeszcze raz przeczytałam, warto.
    1 punkt
  39. @Wieslaw_J._Korzeniowski inny wymiar... zastanawiałeś się kiedyś dlaczego te trzy rzeczowniki (pomijając brzmienie) są akurat w takiej kolejności? Dlaczego nie miłość pierwsza? Tylko nie mów że są tak samo ważne. Pozdrawiam
    1 punkt
  40. @Ilona Rutkowska tak, bo dla mnie ojcostwo to proces (słowo sprawdzam) samokształcenia (drzazgi). Bo aby wychować dziecko na wartościowego czlowieka, to sami musimy stać sie lepszą wersją siebie. Przynajmniej ja tak to widze. @w kropki bordo może ta nieoczywistość przyjdzie z czasem, a moze nie :) Cheers! @iwonaroma dla mnie nauka jazdy na rowerze to kwintesencja ojcostwa, nikt inny mi nie pasuje w tej roli. :) pzdr. @Nata_Kruk to co mozemy jako rodzice stworzyć dla naszych dzieci, to podwaliny samorozwoju. Reszta zalezy od nich. Dobranoc!
    1 punkt
  41. @Jan Paweł D. (Krakelura) Dalbym więcej gdybym mógł. Niektóre fragmenty mnie „poskladaly” zupełnie. już sam początek to czysta siła. Później wciąż lot. Słowo zdolen mi jednak nie pasuje.Pozdro
    1 punkt
  42. mała biedronka była zmartwiona bo swoje kropki zgubiła ona różne myślątka w głowie krążyły co by tu zrobić by powróciły razu pewnego późnym wieczorem motyl skrzydełka miał pogniecione nie myśląc wiele pomocną była fałdki jak trzeba wnet wygładziła pofrunął chyżo bez słów podzięki ujrzała za to widok przepiękny choć nie wiedziała ile ich miała straconą zgubę wnet odzyskała dobre uczynki czyniła wszędzie wiedząc że kropek znowu przybędzie aż przycupnęły wszystkie na skrzydłach lecz nie wiedziała że to ta liczba dalej pomocą swoją służyła i coraz bardziej szczęśliwą była mała biedronko ty chyba nie wiesz że od początku miałaś ich siedem nie przygnębiło to ją zupełnie innym jej życie było potrzebne zmarła samotnie tylko motylek szybował nad nią przez dobrą chwilę gdy się pożegnał wzleciał wysoko pomachał jeszcze białym obłokom chociaż wiatr straszny bardzo go zwiewał na skrzydłach zaniósł kropki do nieba ໓ഠറ໓౹
    1 punkt
  43. za tą szarą szybą brzozy dotykają się nieśmiało czesząc korony zanurzone w błękicie nieopodal małe sosny kłują dłonie siarczyście żeby uchwycić się słońca i z wiatrem choć przez chwilę pobrykać jest i dom wpatrzony w drogę co drzwiami na oścież przechodniów wita a za domem dąb przyjaciel szpaków gdzie graliśmy w piłkę my dzieci lasu byliśmy szczęśliwi
    1 punkt
  44. @Nata_Kruk ukłuć - zranić czymś ostrym, lub coś kłuje masz oczko; doceniam Pozdrawiam Nata
    1 punkt
  45. @kronikarka1000 Urzeka prostotą !! Zajrzyj...
    1 punkt
  46. Prawdziwą sztuką to jest kobietę ubrać;)
    1 punkt
  47. @Waldemar_Talar_Talar cieszyć się tym nie każdy potrafi :)
    1 punkt
  48. Znowu ten cholerny świat budzi się przede mną. No nie. To raczej ja wstaje ponownie o takim samym poranku. Każdy podobny do poprzedniego, chociaż zupełnie inny. Ciągle w głowie kołaczą te same wiązki pytań. Na dodatek splątane w dołujący warkocz. Mam jednak nadzieję. Chcę w to wierzyć, lecz czasami nerwy nie wytrzymują. Wątpię, żeby dzisiaj było inaczej. Wiem, jestem pielęgniarką. Powinnam być do rany przyłóż. No cóż... nie zawsze potrafię, będąc często myślami gdzie indziej. Tym bardziej gdy człowiek ma do czynienia, z upierdliwym babskiem, które ciągle czegoś chce. Wiem, że jest ciężko chora i musi cały czas leżeć, ale ile można wytrzymać. Że też taką musieli na oddział przyjąć. Mam już doprawdy dosyć pokoju 22. * – Pani Helenko. Chce mi się siku. – Znowu? Kobieto! Ty już nade mną litości nie masz. Co dopiero sikałaś. – Alę muszę. – Gówno musisz. Przestań mnie denerwować i wciąż wołać. Siedź cicho, bo dostaniesz klapsa przez dupę. Ocipieć można z tobą. Ciągle myślisz o sikaniu. Pomyśl o kwiatkach. Upierdliwa z ciebie starucha. Rzygać mi się chce, gdy patrzę na twoje pomarszczone ciało. A to mi daj, a to mi zrób. Nie jestem twoją służącą. Ile razy można. Cholera by wzięła. – Helenko, słonko, mnie się naprawdę chcę. Mam zrobić w łóżko? Kupę uwalę przy okazji. – Ani mi się waż, stara jędzo. – Żartowałam. Ze sikaniem też. Przewróć mnie na prawo. Niewygodnie jak zaraza. Kości mi trzeszczą. – Rozum tobie trzeszczy, którego nie masz. Czy ty pomyślałaś, że też mam problem. – To twoja praca w mordę psia mać! – Ale kochać cię nie muszę. I niańczyć ponad miarę… i wąchać twoje starcze smrody. Znowu się ośliniłaś. Chyba zwymiotuję. – Helenko. Co z tobą? Mam zawołać inną. Aż taka nieznośna nigdy nie byłaś. Dobrze, że drzwi zamknięte. – Kto tu jest nieznośny? Ciągle trzeszczysz pyskiem jak opętana. Nie mogę się skupić na swoich myślach… pani jaśnie Mario Ocipiała. – Masz się skupiać na mnie. Za to ci płacą. – Zamknij gębę, bo przywalę. Łyknij wreszcie te cholerne tabletki, to będę mogła sobie pójść. Chociaż przez jakiś czas, nie oglądać wrednego pyska. A najlepiej się udław! – Kochana Helenko. Chcesz cukierka. Leżą na stoliku. Poczęstuj się złotko. – Chcesz mnie udusić cwana starucho? Przyznaj się. Żeby ci inną przyznali. – No coś ty. Proszę weź. Czuję, że coś cię trapi. Dlatego takaś nerwowa? – Żebyś wiedziała, że trapi. Nie wiem, czy już będę miała okazję. – A skąd mam wiedzieć, czy będziesz miała, durna dziewucho. No chyba, że posiadam szósty zmysł? – Tylko bez takich wyrażeń. Szósty. Dobre sobie. To byś musiała mieć najpierw poprzednie. – Uczę się słówek od mistrzyni – Znowu zaczynasz mi dogadywać. Po co ja tu z tobą siedzę. Na łeb mi padło, czy co? – A wiesz Helenko… też mam problem. Kosmicznej miłości. – No nie! Bo się zesram z uciechy. Czego? Z tobą rzeczywiście coś nie tak, a przecież sufit równy. I przestań ciągle powtarzać: Helenko. Obrzydziłaś mi moje własne imię! – Patrzyłam za bardzo… w gwiazdy miłości… a właściwie w jedną... i zgubiłam jakby. Nie wiem, czy zdążę odnaleźć. Spróbować przeprosić. Usłyszeć słowa przebaczenia. – Mario! Co ty mi tu chrzanisz o jakiś… kosmitach… przebaczeniach. Jesteś doprawdy pokręconym babskiem. Tylko w cyrku pokazywać takie dziwadło z tabliczką: „Nie karmić zwierząt” – A ciebie Helenko co trapi? – Gówno tobie do tego! Daj mi święty spokój. – No powiedz wrednej babie. – No… też chciałabym odnaleźć. Przebaczyć nawet. Porozmawiać. – Co z tobą? Dziwnie mówisz. – Przestań. Jesteś dla mnie za dobra. Dlaczego? – Sama nie wiem. Nie potrafię wytłumaczyć. – Widzę, że tabletki połknęłaś tą swoją brudną, pogniecioną gębą. Wreszcie mogę iść. Odpocząć od ciebie. Najlepiej na zawsze. – Życzę ci, żebyś odnalazła. – Tego samego ci życzę, Helenko. * Siedzę w domu. Dzisiaj początek urlopu. Będą mogła czas poświęcić na dalsze szukanie. Chociaż pomału tracę nadzieję. Domyślam się, że były jakieś powody. Zawsze jakieś są. Ale to nic. Wszystko wybaczę. Nawet jak nie usłyszę słowa przepraszam. Jestem strzępkiem nerwów. Właściwie dlaczego. Powinnam mieć to wszystko w dupie. Odpłacić tym samym. Jeszcze to wredne babsko. Ile krwi mi napsuło. Chociaż w sumie, co ona winna, że na niej wyładowuje swoje pokręcone emocje. No ale nic. Będę mieć dłuższą przerwę od jej towarzystwa. Słyszę dzwonek. To cholerny telefon. No tak. Za szpitala. Zaraz się dowiem, że z urlopu dupa lub coś w tym guście. – Taa… słucham. – Mamy dla pani dobrą i złą wiadomość. – Nie rozumiem. Proszę jaśniej. – Pani nas prosiła o pomoc w odnalezieniu. Tak? – Tak… chce pan powiedzieć… ojej… kurde… strasznie się cieszę. Natychmiast chce porozmawiać. Kiedy to będzie możliwe? – Niestety… mam jeszcze bardzo złą wiadomość… z ostatniej chwili. – To niemożliwe. Żartujesz ze mnie pojebańcu. Powiedz, że tak! – Przykro mi. Z tego co nam powiedziano, rozmawiała pani z matką często. A zatem nie rozumiem... – Jak mogłam rozmawiać, skoro jej nie odnalazłam? Niby kiedy? Gdzie? – W pokoju 22.
    1 punkt
  49. Stać się najlepszą odmianą. Ciebie i jej, to mało znaczące zaimki. Prognozują wegetację, lub śmierć. W warunkach płodowych dochodzi do konfliktu; surogatka nie czuje się matką. Bezobjawowa może wszystko i nic, co będzie produktem ubocznym nie ujdzie uwagi. Świat po upadku wyjałowił skórę. Nietoperze powinny żyć w jaskiniach, a ty z niedoborem chromosomu X poczujesz szczęście w nieszczęściu. Możliwe, że jednoniewiadome równania nie zostaną rozwiązane, że dla życia będziesz znaczył mniej-więcej i nigdy dosyć; spójrz, zastępcza matka brzemienna w skutki potrzebuje powietrza i przestrzeni. Odległość dwóch metrów wystarczy, by odciąć pępowinę wziąć oddech.
    1 punkt
  50. do twarzy nam razem Piotrze mówią że siła niweluje strach a miłość potrafi budować więc rośniemy w siłę i umiłowanie wiarę i nadzieję pokładając w krzyżu jest sens naszej męki kiedy zrozumiemy czas przemiany dokonają się w każdym z nas będą brać przykład bo czym jest Wielka Noc Piotrze jeśli nie pytaniem o miłość którą wyznajemy wbrew wszystkiemu posypujemy głowy
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...