Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.08.2020 w Odpowiedzi

  1. Wiersz na ochłodzenie gorącego dnia wiatr jesień rozebrał stoi golusieńka stoi zapłakana zobaczył ją strach oddał swą kapote oraz szal mówiąc nie martw sie ja sobie jakoś radę dam pójdę do lumpeksu kupie sobie tam używany frak jesień uśmiechnięta powiedziała dziękuje miły z ciebie dziad
    7 punktów
  2. Stopy zmęczone pielgrzymką przez życie, serce zgubiło radosną beztroskę. Myśli swawolne wędrują wciąż skrycie, marzenia w głowie, niczym włosy rosną. Upalny sierpień żar sieje wokoło, szum wody w muszli brzmi jeszcze wieczorem. Echo grzybiarzy woła hen za lasem, nic się nie zdarzy innego... tymczasem. Tylko ogonków rybich plusk do wody, cienie na piasku mocno wydłużone. Jeszcze te chwile, kiedy duchem młodzi, zanim zapadnie w pamięci minione. Czerwone słońce znika na dobranoc, za horyzontem noc barwy pochłania. W zamian księżyca poświata wieczorem, na niebie gwiazdy spadające... naraz.
    6 punktów
  3. Droga faluje jak motyl w lustrze wzburzonego nieba. Słońce w szpilkach ustawia czas, w mglistej sukience tak biega. Zorza zwilżona natchnieniem spływa w źrenicach swej głębi. Widziałeś jak światło płacze, gdy leży nagie na ziemi? Jutrzenka często zasypia, śni jak rozkwita gwiazdami. Pegaz ją chwyta w objęcia, fruwa pomiędzy łąkami. Jak dobrze świecić jest z Tobą, gdy w moim świecie przebywasz. Więc zrób mi kawę parzoną, a kwiatki dla mnie pozrywasz ? Zobacz miły! To promienie wystukują rytm by chodzić. Ty wciąż do mnie ja do Ciebie, by tak boskość z ziemią łączyć. Jak te ślady tu i teraz na kieliszku pozostają. Czas i przestrzeń nie istnieje, czy zostaniesz tu dziś na noc? Jeszcze jeden dzień i milion, w nieskończoność tak mnie całuj. Nie chcę spać gdy jesteś obok, pejzaż w duszy mojej maluj. Nie chcę ani Słowackiego, ani też Moneta nie chcę. Ty malujesz słowem miłość, którą pragnie moje serce.
    6 punktów
  4. Mój ty świecie - sprawdzam karty: kto jest szczery i otwarty, kto opuści mnie w potrzebie. Ile dla was wszystkich znaczę, czy świat wesprze, czy inaczej sygnał da że jeszcze warto. Mój ty świecie - pokaż że mi - opiekujesz się bliskimi, dasz nadzieję na dzień nowy? Żeby słońce świecie wstało, przez noc trzeba przebiec całą by nazajutrz witać ranek.
    5 punktów
  5. odrywam spojrzenia i wznoszę lekko i zręcznie wplatam w przemijanie sosnowy różaniec .
    5 punktów
  6. jednocześnie zapala papierosa gasi światło rozbiera się pływa w basenie robi przysiady modlitwy traktuje jak umycie zębów przed snem głosem Britney Spears potwierdza pin i wreszcie wstaje z twoich kolan spogląda w lewo spogląda w prawo spluwa jak Clint Eastwood idzie do baru słucha marnej muzyki którą sama wymyśliła gotowa być melancholijną łanią gotowa zabić i się zabić na trzy póżniej długo przyglądać krwi która niestety musi wypłynąć jak zwykle cienką długą strużką o dziwo - są dni kiedy miewa wyciek stosu zupełnie się po tym nie może pozbierać chciałaby wtedy nie udawać orgazmu chciałaby wiedzieć co to ironia śmiać się i płakać organicznie wówczas ma się najlepiej sztuczna inteligencja kombinuje jak rozwiązać test Turinga tak żeby uśpić czujność ojca nieuchronnie na światowych giełdach rank supremacji krzemowej rośnie poziom benchmarku białkowego spada ludzie stają się passé i odpływają niczym elfy u Tolkiena do Eldamaru Prostą Drogą ssij mój mały luli luli człowieniu
    5 punktów
  7. Obłoki białe jak ranne mleko Górskie łańcuchy pokryte śniegiem Mazurskie wody jak łzy przejrzyste Sklepy, muzea i miejska zieleń Taką Cię widzę lub chcę Cię widzieć Jakaś tęsknota myśl mi spowiewa Przysłania wiarę, zdrowy rozsądek Okala myśli jak liście drzewa Chciałabym znowu ujrzeć Cię w słońcu Leżeć beztrosko w promieniach tęczy Więc proszę Polsko, podnieś się z kolan (Trochę zbyt długo już chyba klęczysz)
    4 punkty
  8. Miasto Pytam siebie, czy to naprawdę tu i teraz. Cwał butów ściera krawężniki. Obok galop mechanicznych koni, czas zawiązuje pętle. Na torowiskach płynące tramwaje, kasowniki ze zgryzoty przegryzają bilety, też się gryzę. Pośpiech zgarnia drobiny uprzejmości, będzie na potem. Pod palcami iskrzą telefony. Słuchawki nurkują w uszach, żeby rytmem rozbudzić nogi. Krok za krokiem spojrzenia, przystanki otwierają drzwi, wysiadam. Płuca wciągają znajomą przestrzeń, klatki na śmieci przypominają twierdze, pomiędzy szmaciani rycerze i kundle jak tarcze... nawet o poranku znajdują skarby, uśmiech, gdy na szyjce butelki przysiądzie motyl. luty, 2020
    3 punkty
  9. pod powierzchnią lęk. ten sam schemat zacieśnia więzi. pokaż język, a powiem czyją jesteś ofiarą. tym razem blisko mi do ciebie, imam się słów, przełykam grudki; słone są powodem do kolejnych gierek. pomyśl jak mnie ugryźć, przeciąć, cięcia są nieuniknione. teraz ty jesteś katem; otwarty na nowe szybkim pchnięciem przebijasz myśl, z nadgryzionych sutków zlizujesz mleko i ze wzruszeniem mówisz o chwili, kiedy białym słowom przerżnąłeś rdzeń.
    2 punkty
  10. znajomy napisał: śmierć to normalna rzecz - być może, nie wiem zgadzać się nie muszę i nie chcę życie cielesne pewności nie ma co dalej wiara, nadzieja i miłość- a potem inny wymiar...
    2 punkty
  11. Proszę nas nie przeceniać, nie wiem skąd u pani tyle wielkich słów, że Bóg, że Ziemia, na której obłoczkiem tylko chwilę jesteśmy, a Mamy nie szanujemy wcale, i czemu w ogóle miałaby o nas myśleć ta Gaja, Medea w jednym. Do przerobienia lekcja? Proszę pani, nie takie były, choćby pierwsza, druga lekcja, i co wyciągnęliśmy, co z ropy i stali? A może jakaś wojna zaraz, hen daleko, by gospodarkę ruszyć. A u mnie komary nad rzeką - albo ja je, albo one. Ciepło, coraz cieplej, lecz piwo chłodne. Bez przesady. Jest jeszcze Mars – nie wszystkie mity wypalone jak lasy deszczowe i martwe jak ostatni gatunek nosorożca czy słonia, i może będzie list pożegnalny, dla tych co zostali. A cichą nadzieję mam, że Ziemia nas minie, przetrawi po swojemu, na zielony język przetłumaczy – i dobrze. A co po nas przyjdzie nawet o nas nie wspomni. Ja nie wiem którędy pani mówi do mnie.
    2 punkty
  12. Serce me do sztuki należeć chce! Ona śmie zgrywać niedostępną... A wąż tak kusi, aż udusi mnie ! Od tej muzy, przepełniona weną.
    2 punkty
  13. Gdybym mogła Cię pozdrowić Gdybym mogła się przytulić Otworzę Ci złociste niebo z listami i malunkami Ach gdybym mogła (...) Byłabym szczęśliwa gdybym mogła Ci szepnąć kilka słów na uszko Ach gdybym mogła (...) byłabym w siódmym niebie
    2 punkty
  14. Szukam w twoich ruchach dni, które dawno minęły. ręka, faul, spalony. Porozmawiamy o tym w domu. Ja w twoim wieku grałem ze starszymi.
    2 punkty
  15. Ciekawy temat - ogrodnik i jego pies :-) każdym swoj wkład w kształt ostateczny ma, druga strofa jest dla mnie mniej czytelna. nie znam etymologii związku frazeologicznego pies ogrodnika zawsze myślałem ze chodzi w nim o coś więcej. Pozdro
    2 punkty
  16. Prośba Póki śmierć nas nie rozłączy, póki śmierć nas nie rozdzieli, pozwól oczy mi wciąż topić w głębi jezior twoich źrenic. Póki w piersi bije serce, póki jeszcze tutaj jestem, pozwól niech me troski koi twoja skroń przy mojej skroni. A gdy przyjdzie ruszyć w drogę i pójść tam, gdzie trzeba odejść, nim mnie wieczne cienie połkną, trzymaj mnie za rękę mocno.
    1 punkt
  17. (Patrz teraz listek nie drgnie, ptaszek nie zaćwierka Rozprute kamienice dowodem ich męstwa Czas się znowu zatrzymał i słychać syreny Obraz serca Polaków, co biją z podziemi) Gdy zawrzasnął Niedźwiadek rozpękło siedlisko; Niosła echem w okowach niespokojna sfora. Gilzy kresu huknęły przyzwoleniem Bora, Uderzając w hakenkreuz, wszem obce skupisko. Na początku Żoliborz, potyczki Żniwiarzy, Później Wola, Śródmieście, (przy lotnisku fiasko). I powstali heloci, obudzili miasto, Zawiadiacki organizm o łagodnej twarzy. Choć na ubój posłani niezdjęci odwagą. Mimo wściekłych valkirii, co żarły ich mięso, Ta drobnica kwitnąca chciała paść zwycięsko. "Dziś niczym — jutro wszystkim"! krzyczeli broń gładząc. Nikt już ich nie powstrzyma, za dużo w nich wiary Tylko słów zabrakło: "mierz siły na zamiary". Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego
    1 punkt
  18. Usiadł na skarpie, pod wielkim drzewem, baldachim liści zesłał mu cień. Patrzył na rzekę, co myślał - nie wiem. I nie wiem nawet, czego tam strzegł. Właśnie przed chwilą tam go ujrzałam; był odwrócony tyłem, jak sen. Czyżby przeżywał gorycz rozstania, czy odpoczywał, kto to dziś wie? Siedział tak sobie, niby ktoś znany, choć był potrzebny, nie przybył tu... A może tylko liczył barany; czy ich wystarczy na noc, do snu? Czy niespełnione nigdy marzenia przelał w klepsydrze biegnący czas? Nic się nie stało, dramatu nie ma, wszakże... zostanie szumiący las.
    1 punkt
  19. Pestki Ze wspomnień pocałunków, ze światła smug przez okno,, z marzeń, co tak po ludzku, znów w siódme niebo niosą. Z bólu niezabliźnionych ran i z łez, z tych gorących, a skoro o tym to i z niespełnionych miłości. I z postrzępionych myśli, i z nocy nieprzespanych, i z tego co się przyśni, też zdarzy się czasami. Z niczego i ze śmierci, bo coś nas w niej pociąga, z pytań w typie — co jeśli nie ma żadnego Boga? I z życia, z życia, z życia! z życia chyba najlepiej, nic tylko brać i pisać, a urodzą się wiersze.
    1 punkt
  20. część ludzi się nie zmienia (grabią, gwałcą, mordują) po to by druga część zmienić się mogła (wzrosnąć) i w nich jest nadzieja
    1 punkt
  21. Już trzeba odejść, już się słońce chyli, Jeden raz zmierzyć przestrzeń bystrym wzrokiem. Niech się wypali w nim obraz tej chwili Srebrną poświatą, czystym powidokiem. Powiek skarbnica niech długo przechowa Wspomnienia barwę, płochość i wdzięk sarni. Niech zwiąże z sobą szarfa światła płowa Błysk fal jeziora, czerń oczu latarni. A choć żal ściska gardło zachrypnięte Od śpiewów dzikich do białego rana Pamiętać będziesz cytrynę i miętę. Powidok świtu. Przetarte kolana.
    1 punkt
  22. Ponieważ dałeś wiersz w warsztacie mniemam, że oczekujesz uwag. W 'moj ' zabrakło Ci ogonka. A ogonek w tego typu wierszach jest bardzo istotny.
    1 punkt
  23. @Ilona Rutkowska wczoraj mi to umknęło....ja nie piszę o "rzęsach duszy" piszę o duszy, rzęsach i sercu we mgle, ale takie odczytanie, przez brak interpunkcji, jak widać też jest możliwe :::)))) Pozdrawiam serdecznie:)
    1 punkt
  24. @Ilona Rutkowska Dziękuję za zerknięcie na mój wiersz. Rzeczywiście ,,rozsądków" było zbyt wiele. Naprawiłem to. Pozdrawiam
    1 punkt
  25. Syndrom niewidzialnych nóg czyjeś kroki idą za mną słyszę ich skradanie zbiegam po schodach mylę trop pędzę do szpitala odwiedzić moją duszę przestała wierzyć w siebie podłączona do respiratora oddycha dzięki sztucznej inteligencji znowu te kroki uciekam na ulicy padły mocne słowa trwa dochodzenie o przyczynę ten facet z obrazka połamał ramy idzie w moją stronę uciekam dobiegam do siebie przykrywam się kołdrą nareszcie niczego nie widać jutro znowu w uszach zagrzmi polecenie zapal światło albo zrobię to za ciebie
    1 punkt
  26. @fregamoDobre pytanie: gdzie? Tego raczej nikt z żywych nie wie, może z wyjątkiem tych co mieli takie doświadczenia jak życie po życiu lub życie po śmierci. Niech kolejność słów pozostanie bez komentarza. Myślę, że będzie ciekawiej! :-)
    1 punkt
  27. @Nata_Kruk Dzięki. Pomyślę nad tym, czy może kiedyś... Wzajemnie pozdrawiam.
    1 punkt
  28. Zakładam wiersz na usta, leciutki z kilku warstw, choć w sercu smutek, pustka zapewne zima trwa. Lecz wiersz ów, nie kaganiec, przepuści każdą myśl a chłód zostaje na nim pomimo ciepłych dni. Właśnie się rozgadałem wylewam słówek moc. Oj, coś się z wierszem stało, bo słowa giną – szok. Mimo, że mówię głośno nie słychać nic z mych słów Więc zrywam wierszyk z twarzy i wszystko dobrze już. Oddycham teraz lekko, nie czuję się jak muł. Nikt zdań wypowiedzianych nie będzie więcej psuł. A wiersz manipulował (mnóstwo takich wśród nas) wyrzućmy go najdalej, najszybciej póki czas.
    1 punkt
  29. Odbudowałem dom, kochany dom, na świecie mój jedyny. W tym domu każdy ma swój kąt - nie zmienię go na inny. Choć bym się starał- nie wiem jak, każdemu nie dogodzę. Jedni są wściekli – to jest fakt. Większości bardzo dobrze Zaś wokół domu zrobiłem płot, na razie byle jaki. Z palików ostrych niczym grot oraz ze zwykłej siatki. Już mi się nie zakradnie nikt, kogo bym nie zobaczył. Dom ponoć wśród przyjaciół tkwi dziś, a jutro po przyjaźni. Teraz przestrzenie urządzam wnętrz i sam wiem, co gdzie stanie. Zapełniam pustkę wolnych miejsc zza płotu ujadanie. Złe rozwścieczone sąsiedzkie psy szczekają, aż drżą szyby. Sąsiedzi „dobrze” życzą mi „niech ciebie zniszczy kryzys”. Co bym nie zrobił, jest wszystko źle. a ja się im nie poddam. Między wersami chlapnęli gdzieś „dom w końcu byś nam oddał”. Więc przekupili za marny grosz niektórych już nie młodych. Dziamgają dziadki byle co, Blokują, aby szkodzić. Ja w tajemnicy wam zdradzę coś: w niepamięć dziadki idą, będę miał dom, jak mało kto. świetlaną widzę przyszłość.
    1 punkt
  30. w rzeźbie wieczoru lampa i kufer bal roznegliżowanych lal podąża za korkiem szampana jak w zwierciadle wspomnień nie ma ulicy ze złotą podkową konia oddano Trojanom batem przegnano media czas uczty w paszczy lwa z półlitrówki została ćwiartka na dokarmienie nocy porcja mięsa gdy miasto śpi kobiety na Piotrkowskiej wynurzają się z Łodzi na odległość chwili
    1 punkt
  31. @fregamo tak masz rację. To przez te emocje :) Poprawiłam. Pozdrawiam :) @[email protected] Serce pisze najpiękniejszą poezję świata. Dotyka najgłębsze uczucia i w życie je wplata. Pozdrawiam.
    1 punkt
  32. Gerber... cieszę się, że tak myślisz... do Twojego zajrzę w wolnej chwili, z ciekawości... Iwonaroma... też zdarza mi się, że jakąś propozycję 'wałkuję' kilkakrotnie, zanim dotrę do tematu... nie zawsze na sto % Tak, jest gęstawo, jak to w mieście... Dzięki za miłe słowa. Ilona Rutkowska... ach, to dlatego 'przemknęłaś' w ciszy i... motyl odjął mowę... :) dobrze, że 'pozwolił' wrócić na chwilkę... Wiesław J. Korzeniowski... motyle, to jedne z piękniejszych stworzonek na naszej ziemi. Mówisz - piszesz... posłańcy nadziei..? całkiem możliwe... :) Bardzo Wam dziękuję za zatrzymanie i przychylność na treści. Ślę pozdrowienie.
    1 punkt
  33. @Trzygracje https://myvimu.com/exhibit/54775780-trzy-gracje Pozdrawiam, z tym klęczeniem to lekka przesada ale Mazury są cudowne a wiersz również.
    1 punkt
  34. @Wieslaw_J._Korzeniowski inny wymiar... zastanawiałeś się kiedyś dlaczego te trzy rzeczowniki (pomijając brzmienie) są akurat w takiej kolejności? Dlaczego nie miłość pierwsza? Tylko nie mów że są tak samo ważne. Pozdrawiam
    1 punkt
  35. (Z cyklu: Cztery wariacje na ten sam temat) *** w rozemocjonowanych źrenicach widać gwiazdy ― odbija się na ściankach kieliszków lśniąca biżuteria ― ― delikatny stukot widelców i łyżek ― w przytłumionym blasku świeczników ― wymowne symbole i gesty ― niezrozumiały język koneserów zapach potraw ― nikła woń perfum ― kolońskiej wody ― szum wezbranych głosów i ― chrząknięć kelnerzy w białych marynarkach ― przemykają co chwila niczym mewy ― błyskają srebrnymi tacami by znowu zniknąć w wezbranej chmurze papierosowego dymu w kroplistym szmerze cichnących oklasków ― eksploduje supernowa ― ― przyćmiewa ― wszystko ― sobą (Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-13)
    1 punkt
  36. @Ilona Rutkowska tak, bo dla mnie ojcostwo to proces (słowo sprawdzam) samokształcenia (drzazgi). Bo aby wychować dziecko na wartościowego czlowieka, to sami musimy stać sie lepszą wersją siebie. Przynajmniej ja tak to widze. @w kropki bordo może ta nieoczywistość przyjdzie z czasem, a moze nie :) Cheers! @iwonaroma dla mnie nauka jazdy na rowerze to kwintesencja ojcostwa, nikt inny mi nie pasuje w tej roli. :) pzdr. @Nata_Kruk to co mozemy jako rodzice stworzyć dla naszych dzieci, to podwaliny samorozwoju. Reszta zalezy od nich. Dobranoc!
    1 punkt
  37. @Jan Paweł D. (Krakelura) Dalbym więcej gdybym mógł. Niektóre fragmenty mnie „poskladaly” zupełnie. już sam początek to czysta siła. Później wciąż lot. Słowo zdolen mi jednak nie pasuje.Pozdro
    1 punkt
  38. @M.A.R.G.O.T M.A.R.G.O.T→Dzięki:)→Też miłych dzionków życzę:)↔Pozdrawiam:) @Nata_Kruk Nata_Kruk→Dzięki:)→Poprawiłem, zgodnie z zaleceniem:)) Oprócz→ona. Tak po prostu lubię, czasami dziwnie pisać... na końcu, no i o rym chodzi Dzięki za czujne oko:)↔Pozdrawiam:)
    1 punkt
  39. za tą szarą szybą brzozy dotykają się nieśmiało czesząc korony zanurzone w błękicie nieopodal małe sosny kłują dłonie siarczyście żeby uchwycić się słońca i z wiatrem choć przez chwilę pobrykać jest i dom wpatrzony w drogę co drzwiami na oścież przechodniów wita a za domem dąb przyjaciel szpaków gdzie graliśmy w piłkę my dzieci lasu byliśmy szczęśliwi
    1 punkt
  40. @Nata_Kruk ukłuć - zranić czymś ostrym, lub coś kłuje masz oczko; doceniam Pozdrawiam Nata
    1 punkt
  41. @kronikarka1000 Urzeka prostotą !! Zajrzyj...
    1 punkt
  42. Prawdziwą sztuką to jest kobietę ubrać;)
    1 punkt
  43. Pewnego razu, kiedy Słońce zasłonił horyzont, zabrało ze sobą jasność. Potwór wyszedł z jamy i podążył na pobliską górę. Po przybyciu na miejsce, wyjął lornetkę i zaczął obserwować, pogrążone w nocnej ciszy miasto. Niewielka ilość lamp, dawała jedynie tyle światła, by doświadczyć cieni. Pragnął zejść na dół, chcąc zaspokoić wielki głód, chociażby jednym człowieczeństwem. Jednocześnie był zmęczony wspinaczką. Pomyślał sobie: po co tu wchodziłem. Przecież mogłem od razu, pójść gdzie trzeba. No cóż. Widocznie tak musiało być. A zatem siedział na kamieniu i spoglądał przed siebie. Miał wspaniałą lornetkę, chociaż nie wiedział skąd. Skierował na oświetlony pokój. Zobaczył człowieka karmiącego dziecko. Łyżeczka jednostajnie szybowała, między talerzem, a umorusanymi ustami. Jadło z apetytem. Widać było, że mu smakuje. Jego twarzyczka kipiała radością. Mężczyzna też się uśmiechał, ale jakoś smutno. Patrzył na mały prostokątny kartonik. Byłby z nich smakowity kąsek – pomyślał potwór. Jednak ich oszczędzę. Za bardzo potrzebują siebie nawzajem. Spojrzał w inne okno. Zobaczył człowieka siedzącego samotnie na kanapie. Trzymał w ręce pistolet. Przyłożył do głowy. Po chwili odłożył na stół. Zaczął pić jakiś płyn z butelki. Wyjrzał przez okno. Po chwili zamknął i zasłonił. Potwór znowu pomyślał o tym, że jest bardzo głodny. Lecz ten człowiek nie wyglądał na zadowolonego. A może po tym całym koszmarze, będzie miał okazje przeżyć jakieś miłe chwile. Nie mogę go zjeść. Spojrzał w następne okno. Ujrzał kobietę i mężczyznę. Pieścił delikatnie jej ciało. Najpierw rękami, a później ustami. Ona nie była gorsza. Co to to nie. Robiła to samo. Gra wstępna – zajarzył potwór. Całował ją wszędzie. W usta, czoło, pępek, oraz w takie miejsca, gdzie lornetka – mimo wielkich wysiłków – zajrzeć nie mogła. Obserwator był z lekka wnerwiony, ale pomyślał sobie, że da im spokój. Nie będzie niewychowanym chamem. W końcu, z tego całego podglądania, o głodzie zapomniał i usnął. * Na drugi dzień, kiedy wyjrzało Słońce wyzwoliło, nastał świt. Mieszkańcy miasta, przyszli na górę. A jeden z nich widząc, że potwór smacznie śpi, wziął sztylet i wbiwszy go w tętniące serce, zakończył jego żywot. Gęsty strumyczek krwi, jak czerwona wstążka zrodzona z cierpienia, popłynął w kierunku miasta. Następnie upiekli go i przygotowawszy wspaniałą ucztę, jedli i radowali się do samego wieczora. A gdy Słońce zaczęło tracić swój blask, poszli do swoich domów, głośno rozprawiając o całym zajściu. Lornetka cicho i spokojnie leżała na trawie, pośród porozrzucanych kości, dziwnym trafem nie zauważona przez biesiadników. Kryła w sobie zapamiętane obrazy. Była zaprogramowana na różne sytuacje, w zależności od tego, co się wydarzy. Nagle na okrągłych szkiełkach, pojawiły się trzy kropelki krwi. Było ich coraz więcej. W poświacie Księżyca, miały czarny kolor. Po chwili leżała w mazistej kałuży, a drgające wspomnienia tego, co zobaczyła, zaczęły ściekać w kierunku doliny. * Pewnego razu, kiedy Słońce zakrył horyzont, nastał zmrok. Potwór wyszedł z jamy i podążył na górę, by obserwować, w ciszy pogrążone miasto. Doskwierał mu głód. Nie spiesząc się za bardzo, zaczął schodzić, obserwując okna. * Kiedy wyjrzało Słońce, wstał nowy dzień. Nic poza tym.
    1 punkt
  44. @Waldemar_Talar_Talar cieszyć się tym nie każdy potrafi :)
    1 punkt
  45. Znowu ten cholerny świat budzi się przede mną. No nie. To raczej ja wstaje ponownie o takim samym poranku. Każdy podobny do poprzedniego, chociaż zupełnie inny. Ciągle w głowie kołaczą te same wiązki pytań. Na dodatek splątane w dołujący warkocz. Mam jednak nadzieję. Chcę w to wierzyć, lecz czasami nerwy nie wytrzymują. Wątpię, żeby dzisiaj było inaczej. Wiem, jestem pielęgniarką. Powinnam być do rany przyłóż. No cóż... nie zawsze potrafię, będąc często myślami gdzie indziej. Tym bardziej gdy człowiek ma do czynienia, z upierdliwym babskiem, które ciągle czegoś chce. Wiem, że jest ciężko chora i musi cały czas leżeć, ale ile można wytrzymać. Że też taką musieli na oddział przyjąć. Mam już doprawdy dosyć pokoju 22. * – Pani Helenko. Chce mi się siku. – Znowu? Kobieto! Ty już nade mną litości nie masz. Co dopiero sikałaś. – Alę muszę. – Gówno musisz. Przestań mnie denerwować i wciąż wołać. Siedź cicho, bo dostaniesz klapsa przez dupę. Ocipieć można z tobą. Ciągle myślisz o sikaniu. Pomyśl o kwiatkach. Upierdliwa z ciebie starucha. Rzygać mi się chce, gdy patrzę na twoje pomarszczone ciało. A to mi daj, a to mi zrób. Nie jestem twoją służącą. Ile razy można. Cholera by wzięła. – Helenko, słonko, mnie się naprawdę chcę. Mam zrobić w łóżko? Kupę uwalę przy okazji. – Ani mi się waż, stara jędzo. – Żartowałam. Ze sikaniem też. Przewróć mnie na prawo. Niewygodnie jak zaraza. Kości mi trzeszczą. – Rozum tobie trzeszczy, którego nie masz. Czy ty pomyślałaś, że też mam problem. – To twoja praca w mordę psia mać! – Ale kochać cię nie muszę. I niańczyć ponad miarę… i wąchać twoje starcze smrody. Znowu się ośliniłaś. Chyba zwymiotuję. – Helenko. Co z tobą? Mam zawołać inną. Aż taka nieznośna nigdy nie byłaś. Dobrze, że drzwi zamknięte. – Kto tu jest nieznośny? Ciągle trzeszczysz pyskiem jak opętana. Nie mogę się skupić na swoich myślach… pani jaśnie Mario Ocipiała. – Masz się skupiać na mnie. Za to ci płacą. – Zamknij gębę, bo przywalę. Łyknij wreszcie te cholerne tabletki, to będę mogła sobie pójść. Chociaż przez jakiś czas, nie oglądać wrednego pyska. A najlepiej się udław! – Kochana Helenko. Chcesz cukierka. Leżą na stoliku. Poczęstuj się złotko. – Chcesz mnie udusić cwana starucho? Przyznaj się. Żeby ci inną przyznali. – No coś ty. Proszę weź. Czuję, że coś cię trapi. Dlatego takaś nerwowa? – Żebyś wiedziała, że trapi. Nie wiem, czy już będę miała okazję. – A skąd mam wiedzieć, czy będziesz miała, durna dziewucho. No chyba, że posiadam szósty zmysł? – Tylko bez takich wyrażeń. Szósty. Dobre sobie. To byś musiała mieć najpierw poprzednie. – Uczę się słówek od mistrzyni – Znowu zaczynasz mi dogadywać. Po co ja tu z tobą siedzę. Na łeb mi padło, czy co? – A wiesz Helenko… też mam problem. Kosmicznej miłości. – No nie! Bo się zesram z uciechy. Czego? Z tobą rzeczywiście coś nie tak, a przecież sufit równy. I przestań ciągle powtarzać: Helenko. Obrzydziłaś mi moje własne imię! – Patrzyłam za bardzo… w gwiazdy miłości… a właściwie w jedną... i zgubiłam jakby. Nie wiem, czy zdążę odnaleźć. Spróbować przeprosić. Usłyszeć słowa przebaczenia. – Mario! Co ty mi tu chrzanisz o jakiś… kosmitach… przebaczeniach. Jesteś doprawdy pokręconym babskiem. Tylko w cyrku pokazywać takie dziwadło z tabliczką: „Nie karmić zwierząt” – A ciebie Helenko co trapi? – Gówno tobie do tego! Daj mi święty spokój. – No powiedz wrednej babie. – No… też chciałabym odnaleźć. Przebaczyć nawet. Porozmawiać. – Co z tobą? Dziwnie mówisz. – Przestań. Jesteś dla mnie za dobra. Dlaczego? – Sama nie wiem. Nie potrafię wytłumaczyć. – Widzę, że tabletki połknęłaś tą swoją brudną, pogniecioną gębą. Wreszcie mogę iść. Odpocząć od ciebie. Najlepiej na zawsze. – Życzę ci, żebyś odnalazła. – Tego samego ci życzę, Helenko. * Siedzę w domu. Dzisiaj początek urlopu. Będą mogła czas poświęcić na dalsze szukanie. Chociaż pomału tracę nadzieję. Domyślam się, że były jakieś powody. Zawsze jakieś są. Ale to nic. Wszystko wybaczę. Nawet jak nie usłyszę słowa przepraszam. Jestem strzępkiem nerwów. Właściwie dlaczego. Powinnam mieć to wszystko w dupie. Odpłacić tym samym. Jeszcze to wredne babsko. Ile krwi mi napsuło. Chociaż w sumie, co ona winna, że na niej wyładowuje swoje pokręcone emocje. No ale nic. Będę mieć dłuższą przerwę od jej towarzystwa. Słyszę dzwonek. To cholerny telefon. No tak. Za szpitala. Zaraz się dowiem, że z urlopu dupa lub coś w tym guście. – Taa… słucham. – Mamy dla pani dobrą i złą wiadomość. – Nie rozumiem. Proszę jaśniej. – Pani nas prosiła o pomoc w odnalezieniu. Tak? – Tak… chce pan powiedzieć… ojej… kurde… strasznie się cieszę. Natychmiast chce porozmawiać. Kiedy to będzie możliwe? – Niestety… mam jeszcze bardzo złą wiadomość… z ostatniej chwili. – To niemożliwe. Żartujesz ze mnie pojebańcu. Powiedz, że tak! – Przykro mi. Z tego co nam powiedziano, rozmawiała pani z matką często. A zatem nie rozumiem... – Jak mogłam rozmawiać, skoro jej nie odnalazłam? Niby kiedy? Gdzie? – W pokoju 22.
    1 punkt
  46. Tytuł dowolny? Mój jest "dziękuję". Dziękuję, pozytywny tekst, plus tytuł z pomysłem — fajne :)
    1 punkt
  47. smak metalu w ustach i toaleta pełna dymu za oknem podróż wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych kpiąc z zależności i wołania o pomoc jak anioły bez oczu pielęgnujemy swój lęk przed prędkością przed przemijaniem a to świat ucieka - nie my my tańczymy w przedziałach między pustymi butelkami po wytrawnym żalu wspominając wakacje namiot pełen namiętności i rozstania rytmiczne jak stukot kół odjeżdżających pociągów do lepszego gdzieś my wieczni pasażerowie flirtujemy z nieznanym znanym gardzimy do czasu
    1 punkt
  48. Stać się najlepszą odmianą. Ciebie i jej, to mało znaczące zaimki. Prognozują wegetację, lub śmierć. W warunkach płodowych dochodzi do konfliktu; surogatka nie czuje się matką. Bezobjawowa może wszystko i nic, co będzie produktem ubocznym nie ujdzie uwagi. Świat po upadku wyjałowił skórę. Nietoperze powinny żyć w jaskiniach, a ty z niedoborem chromosomu X poczujesz szczęście w nieszczęściu. Możliwe, że jednoniewiadome równania nie zostaną rozwiązane, że dla życia będziesz znaczył mniej-więcej i nigdy dosyć; spójrz, zastępcza matka brzemienna w skutki potrzebuje powietrza i przestrzeni. Odległość dwóch metrów wystarczy, by odciąć pępowinę wziąć oddech.
    1 punkt
  49. @iwonaroma celna uwaga, zrobione :)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...