Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 14.01.2020 w Odpowiedzi
-
Ach, zapaść by natychmiast w twardy sen zimowy, kotarą barwy słońca deszcz w oknie zasłonić; podczas gdy on wciąż pluszcze, o parapet dzwoni, słotą już sobie więcej nie zaprzątać głowy. Wypchnąć na zewnątrz zimno, drzwi na cztery spusty zamknąć; pozwolić ciepłu dobrze się rozgościć; z miękkich poduszek miłe posłanie umościć, niech w kominku trzaskając płoną suche chrusty. Ach, zaszyć się pod kocem puchatym, wełnianym, a świat gdzieś tam daleko niech się sobie kręci; zanurzyć się w bezmiarze słodkiej niepamięci aż śnieżnych zamków zimy stopi słońce ściany.7 punktów
-
bez wiary nadziei miłości zostawiłeś mnie boże samą jezus był twoim synem ja - dziewczynką nieznaną śmierć jego tłumaczysz innym rozumiem to twoja rodzina on mógł zmartwychwstać potem ja tego nie doświadczyłam zostawiłeś w ciemnym pokoju miliony masz dzieci na świecie ale umarłam - od środka a pustka codzienność plecie i piekłem mnie nie postraszysz bo wątpię i trudno mi kochać więc może raz boże uratuj bym wrócić była gotowa4 punkty
-
Przestań bać się dzwonka, co cię nocą zbudził sygnałem nieśmiałym do zamkniętej duszy otwórz drzwi szeroko zaproś ją do środka wykorzystaj szansę - może to ostatnia słuchałeś latami różne piękne dźwięki przy których z kamienia nawet serce mięknie ale byłeś głuchy na tą częstotliwość zawsze unikałeś aplikacji miłość teraz, kiedy przyszło znów powiadomienie jak ją trzeba ściągnąć już biedaku nie wiesz zakręcony pośród karuzeli myśli nie możesz uwierzyć, że ona jest blisko4 punkty
-
Ceni formę lecz proformę nawet bardziej na "pro" składa obietnice i pomysły mniejszą radość sprawia mu codzienna praca bo to nuda a wytworne są wymysły dba o formę bo promuje pro_pozycje prozdrowotne układanie się we dwoje a fakt_ura w nocy może mu się przyśni bo fakt lubi gdy wychodzi wciąż na swoje na proformie wyrysował piękne serce nie pogardzi takim aktem żadna pani takim aktem nie pogardzi nasz bohater bo o formę zadbać hojnie on potrafi.3 punkty
-
Ja tu wpadłem tylko na chwilę szybko przeminę lizak szczęścia może poliżę czarno to widzę to niestety krótka wizyta zwykła replika stu miliardów prostych przechodniów z wieków minionych chciałbym ślad po sobie zostawić o tym wciąż marzę nie zgnić w grobie ciał bezimiennych cmentarza cieni i dlatego chwyciłem za pióro o sukces trudno wyobraźnia już mi szwankuje więc opisuję to, co moim życiu widziałem i przeżywałem worek myśli i epizodów trudnych wyborów czy coś z tego zostanie dłużej piszę jak umiem chciałbym przerwać, lecz nie potrafię a lekarz na to dołującą stawia diagnozę najgorszą złapałeś chorobę3 punkty
-
lubię uśmiechnięte chwile łzy szczęściem wywołane gdy w wierszu echo z wiatrem rozmawia głupią minę śmierci która z życiem przegrywa widok krwi którą ktoś honorowo oddaje kochanków którzy księżyca się nie wstydzą radość dzieci wołających mamo lub tato lubię tych co znajdują czas dla starszych umieją mówić o miłości nie udawanym słowem ja na te lubienia nic nie poradzę - bo taki już jestem na ich tle zwariowany2 punkty
-
Fakty nie przestają istnieć, pomimo że są ignorowane - Aldous Huxley w sferze ścisłych dociekań naukowych być może choć częściej może jak mawiał Hegel jesli teoria nie zgadza się z faktami jebać fakty dzisiaj na tym być może opieram swoją wiedzę gmach z papieru - 5 warstw zeszytów szkolnych wzmocnionych super glue chwieje się pierdolony krzyżem i drży wzniesiony w pośpiechu z w i a r y godnych informacji o świecie wraz z umiejętnością ich wykorzystania więc stałem się tym w co wierzę ufając w motywatory i kalkulatory ryzyka zająłem miejsce w bańce informacyjnej wypełnionej postprawdą i to nie nowość a poszerzona świadomość w chuj wzniośle mi z tym czy spójna narracja rzeczywistości za którą tęsknię skrycie nie była wielką beczką gęsto upchanych szczęśliwych śledzi muzeum - zoo zwiedzam by nabrać podejrzeń koszmar kto ma rozum niech liczbę bestii przeliczy zawsze dyskretnie nadchodzi w byciu dawcą jest rodzaj buty dawaj nerki wątrobę dawaj serce dawaj dawaj dawaj dawaj spermę i kurwa nie dyskutuj takie są fakty2 punkty
-
drżą ręce i zastanawiam się czy to perwersja podglądać wiersz rozbierać w wersach przemycone części ciebie ekshibicjonistka kolorowy ptak czy gwiazdka z filmu klasy B przez szkło docieram kim jesteś2 punkty
-
Pan S do pani M, ja z panią muszę. Chce pan? Proszę, ale tylko za duszę. Będzie moją, pan weźmie moje ciało, ja pana też, bo dusza to za mało.2 punkty
-
No i proszę, lirycznie jak u Leśmiana, albo Staffa, i jeszcze w trzynastu zgłoskach, super. Jestem na - TAK.2 punkty
-
Dziękuję, cieszę się, że się podoba. :) Napisanie sonetu rzeczywiście kusi mnie od jakiegoś czasu. Zauważyłam jednak, że ostatnio za każdym razem zamykam wszystko, co chcę powiedzieć w trzech zwrotkach. Ni mniej - ni więcej. Ponadto, piszę raczej spontanicznie skupiając się na treści, a forma jest sprawą drugorzędną. W przypadku sonetu jest odwrotnie: mamy gotową, niezmnienną formę, w którą należy wlać treść. Ale sonet za mną chodzi, więc może... na wiosnę? :) Pozdrawiam @Marek.zak1 : ...i oczywiście dziękuję za głos. :)2 punkty
-
2 punkty
-
Dzień na Wigrach z piękną Mają. Myślę, wciąż się upajając (że ta już w bieliźnie) że łódź na mieliźnie, (czy mie liźnie?) Czy też ja ją?1 punkt
-
dziś Proszę Państwa znów troszkę dłuższa i dość toporna siekaneczka - czyli rymowanka; soreńki. graphics CC0 - wg . Futurystycznego epickiego opowiadania Stanisława Lema - Part I Cywilizacja z planety Eden Niezrozumiały szczep Szczęście że można oddychać tlenem W futurystycznym śnie Gazowy ogon zwiódł kosmonautów Z planety Ziemia – szli To pomylony kod automatów Kompromitacja gry Skusił ich wstępnie blask wyjątkowy Co od Edenu ćmił Oko z opalu piroksenowe Zaczęli wpadać w wir Statek kosmiczny – ziemian rakieta I z atmosfery lej A oni ciągle planują czekać W obłoku planety – tej To była chwila ich nieuwagi Przez ściany przeszedł dreszcz Gdy fosforyczna tarcza ekranów Zgasła – jak świetlny miecz Wbili się z hukiem w gazowy ogon Jak paproch – lub gęsty śmieć Deceleracja – nie żaden slogan Skoczyła – w trzydzieści „g” Dlatego doszło aż do pulsacji Sprężarek – łożysk – pisk Kosmos to zachwyt i opis pasji Niektórzy twierdzą – mit Potem karambol z czołem planety Przeżyli – to był cud Spalić wstyd w pyle byłoby lepiej Bo na co cały ten kurz Ale rakieta to przetrzymała Wbiła się w skalny piarg Radioaktywny wskaźników skalar Wykrył skażoną stal Kopali tunel by się wydostać By odbezpieczyć właz Chwilowo tylko zabrakło prądu Jednej – albo dwóch faz Ruszą z wyprawą tu czeka Eden Ludzki milowy krok Żeby im tylko nie brakło tlenu Błagał – słoneczny splot Inna świadomość wręcz niepojęta Zajrzała w oczy im I zrozumieli – przestrzeń jest święta Futurystyczny Rzym Są krople potu na słonym czole Klan geometrii z brył Kwiaty kwitnące tajemnym wzorem Półlejkowaty styl Nieokreślony wybryk mutacji Żywych kielichów ruch Wprawił załogę w stan konsternacji Tego – nie trawił mózg A dalej jeszcze kolejne niwy Tam zobaczyli świat Który się nie chciał sobą nadziwić Ciekawe – ile miał lat Wrzecionowate – z sterczącą szczecią Kadłuby twardych ciał Zgrubiałe, twarde nibykolanka Jak członkonoga staw Pajęczych roślin sznur emanował Jak ośmionogi chwast Bladoperłowe bulwy jak głowa Kokonów pajęczy las Korzeń z oddechów – żywe rośliny I oczu pokątny wzrok Potoki mazi – glut gęstej śliny Z jęzorów zawiłych – kłos Baniasty torbiel nadymał skórę W dół zwisał czarny włos Pewnie te chwasty żyły w ogóle I może miały głos Badali coraz dalsze tereny Przetarli nowy szlak Tacy spragnieni ziemskiej zieleni Pan Bóg poróżnił świat W końcu odkryli dziwną fabrykę Produkcja z niczego w nic Części ruchome – czyjaś przyłbica Z fraktali jądro – i z liczb Tu jakieś filtry ciał animacja Cielesnych funkcji kicz Ciąg rekonstrukcji i lewitacja Istot z Edenu – klincz Produkcja może wielkoseryjna Z taśmy na taśmę – część Soczewkowata bura ślimacznic Te części zaczęła – jeść To komponenty do ciał Dubeltów Mieszkańców planety tej Półelektrycznych, nagich tubylców Produkcji – jasny był cel Kiedy załoga znalazła ciało Humanoida – gdzieś Przeprowadzono sekcję – i śmiało Zbadano trzewi treść Nie było mózgu – w głowie istoty Tylko maleńki rdzeń Głowa wrośnięta w garb – apostrofy I cztery ręce – na pęk Jakieś gruczoły chłonne – trzy płuca Pomiędzy nimi drut Jak tej hybrydzie można zaufać Kto to polubić by mógł Wszystko zakisłe w ciele z galaret Na torsie wielki garb Duozależny dziwny gabaryt Dwa ciała a jeden kark Widzieli także dziwne pojazdy Bił od nich niebieski blask Coś wirowało dokoła osi Rotorów ciągły lans Świetliste kręgi w ciągłej rotacji Redła wyrytych bruzd Lewitująca cywilizacja Mechatroniczny kunszt Bruzdy i rowki – to autostrady Z abażurowych konsol Bez nich nie dało pewnie by rady Wirować – dysku combo Part II Poruszali tu zgrabnym łazikiem Klimat nieco gorący Wszędzie tylko szkło i nikiel Góry – piaski z sobą łączy Przezroczyste długie korytarze Uchodziły w szybów krąg Gąszcz pęcherzy jak witraże A w powietrzu czulił swąd Nawisy ze szklanych pęcherzy Rojowisko komórek Kopulasty przestwór – niebyt Kości – szklane ule I prosto do miasta Dubeltów Schodami śmiało w dół Tu kamienne miasto z pięter Po ich czołach ciekła sól W pomroce spadli na same dno Zimnej oazy banitów To był wielce nierozważny krok Żądza niedosytu Tu w zamęcie wyciągnięte setki rąk Tłuste – obłe tułowia Poplątanych macek song Sadła dychotomia I ludzki wstręt wobec inności Należy wracać na Ziemię Człowiek jest wolą namiętności Nierozumne – ludzkie plemię Już remontują starą rakietę Wola powrotu nagląca Niebieską ujrzeć planetę Która mizdrzy twarz do słońca I jeszcze spotkanie trzeciego stopnia Dubelt ich odwiedzi Telepatia – treść istotna Setki pytań – odpowiedzi Nowe pojęcia – ciche – szemrane Może to jakiś blef Chemiosynteza – cyfrowa pamięć I fotonowy deszcz U tej istoty zmysł elektryczny Z metalu – z folii mózg Przekaz niejawny telepatyczny Atrofia – zbędnych ust Centrosamociąg – i antyśmierć [bio][socjo][zwarcie] grup Cyna i mosiądz – ciało i dreszcz A metal miękki jak frukt Samokontrola dokąd to zmierza Nieznana żadna agresja Każdy tu karę sobie wymierza Jest niepotrzebna presja Natręctwo pojęć – zmysłu zranienie Czy to prawdziwy Eden Ludzka załoga – wraca na Ziemię Ma zatem taką potrzebę Rakieta spala – zgiełk automatów Dubelt nie leci z nimi On nie rozumie naszego świata Jesteśmy całkiem – inni Już naprawiono trzy podzespoły Włączony chrzęści stos Grawimetr stoi prawie na osi Słychać z kabiny głos Krytyczna w normie i osiągnięta Patrz – stoi w ogniu grunt Z synergii w zwykłą – jaka to męka Tlen w usta – a oczy z łun W dwanaście minut – zanik atmosfer Kosmos czas w przepaść podmienia Wreszcie odpięte pasy załogi Kierunek: Planeta Ziemia — przypis – utwór odnosi się do opowiadania Stanisława Lema: pt. “EDEN”. W opowiadaniu sześcioosobowa załoga ląduje na planecie Eden Astronauci z ziemi poznają prawa obowiązujące na tej planecie i nową nieznaną formę życia tzw. Dubelty – dwuosobowe istoty egzystujące w symbiozie biologicznej1 punkt
-
1 punkt
-
Chciałabym poinformować, że powstał tomik moich 'pisadełek', o czym dowiedziałam się na koniec grudnia, kiedy wręczono mi autorski egzemplarz. Wiadomo, nakład w takich przypadkach jest limitowany i właśnie dzisiaj dotarł do mnie pakiecik z tzw. resztą. Jeden egzemplarz już mam i nie potrzeba mi więcej. Jeżeli ktoś z Was byłby zainteresowany i chciałby, w domowym zaciszu, policzyć wszystkie kruki na okładce, poproszę o kontakt na pocztę e-mail. Imię z wielkiej litery; liczba - koniecznie cyferki; reszta raczej wiadoma.... :) NataDolnaKreskaCzterystaDwaMałpaOpKropkaPl1 punkt
-
Świat bez miłości jest martwym światem i zawsze przychodzi godzina, kiedy człowiek zmęczony błaga o twarz jakiejś istoty i o serce olśnione miłością Albert Camus – Dżuma każdego ranka patrzę, jak wtulona we mnie dogasasz, pędząc gdzieś we śnie. pod powiekami majaczący lęk z blado zielonych tchnie oczu. w mokrej od potu koszuli, milcząco piękna, po półprzytomnej, z bólu, przemycasz się głowie, by móc cię czulej, niż to zwykle bywa objąć, wyplątać z gęstwiny snów i pościeli, objąć, zatopić w morzu zieloności, gdzieś tam we mnie wpatrzonym, jakbyś nie dowierzała, że w głowie tę samą mamy podróż. porusz powiekami, wróć proszę do mnie, bo wiosna w progu tak piękna. gdzieby nie spojrzeć, blask tych szmaragdowych oczu w gałęziach dzień wita, jak kiedyś, gdy oczu wierność odkrywał w chmurach. spróbuj wzrokiem objąć tę parę wróbli w krzewach, ze sobą i z piękna, wijących gniazdo skrzętnie, gdy ty wplatasz we mnie ręce obie i chłoniesz mnie od powiek. a mi wiersz tylko powierz swój, bym zapisać mógł w głowie każdy twój werset, po najmniejszą kropkę. w głowie wciąż urzeczonej, tęskniącej do tamtych oczu, wiecznie bajkowych, więc dziś, jak podpowie Camus: - idź jak przyjaciel obok mnie*, lub zawróć. objąć czasem pozwól - idź nie przede mną, nie za* - we mnie, na przekór sobie zdołaj to podnieść. i z piękna. przecież nie możesz odejść beze mnie. zbyt piękna i zbyt przeklęta ta nasza miłość, by w głowie zagościć mogła pustka. niemożliwa we mnie a do ciebie też niepodobna, więc łez z oczu nie wylewaj. poczekaj już tam na mnie, bym objąć mógł, co tu skrywać musiałem. pod powiekami odczaruj obraz wszystkich snów, gdy powieka mi zadrży. nie chowaj na później takiego piękna, na dobre porzuć smutek, nie zapomnę objąć cię w tamtej sukni majowej, kiedy na głowie kapelusz wstążką ci zwiążę, w kolorze oczu i wiosny, byś obok zawsze była i we mnie, jak łzy piekące pod powiekami. wciąż we mnie, gdy w głowie ślepiec, co dla piękna żył, a objąć umiał nie zawsze, choć z serca chciał, nie dla oczu. *Nie idź za mną - mogę cię nie poprowadzić. Nie idź także przede mną - mogę za tobą nie podążyć. Po prostu idź obok mnie jako przyjaciel. Albert Camus1 punkt
-
1 punkt
-
Po jeziorze skaczą nuty Różnorakie, bez porządku. Muzyk zebrał je do kupy Bez pomysłu ani wątku. Rybak nuci utwór piękny Pod swym nosem zniewolonym. Fortepianu obraz mętny Rusza łódkę w obie strony. Muzyk piekli się niezmiernie. Na jeziorze sztorm się zbiera. Nuty idą już pazerne, Rybak w głębi ich umiera. W tym hałasie bez porządku Stres muzykiem się ogłosił, Co zabija bez wyjątku. Nikt go tutaj nie zaprosił.1 punkt
-
po krwawym końcu płowym balonem księżyc nieśmiało wzniósł się nad pole i w cierpkiej wstędze ametystowej pęczniał ku górze dalej i gorzej czarne gałęzie drzew zimnomartwych kłuły i darły stanem zapalnym w bruzdy i wrzody zdobny na stałe piął się ku górze wędrował dalej i kiedy doszedł na nieba sam szczyt bóle odeszły nastały gwiazdy1 punkt
-
z komunikacją wymyślił więc mowę i ćwiczy tę całą technikę posiada również kłopot z miłością stąd uprawia sztukę (gdyby nie było żadnych zakłóceń siedziałby w ciszy i patrzył w oczy - gwiazdy)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Też jestem dzieckiem lata, słońca, ciepełka, dla mnie mogłoby trwać wiecznie, ale skoro już mamy zimę, to żeby chociaż ta zima była, a tu nie wiadomo co to za pora... ;) i skoro już jest, to wolałabym kilkustopniowe mrozy i śnieg, 30 nawet 40 cm śniegu! Pozdrawiam :)1 punkt
-
Może i wywołuje, ale tutaj ich chyba nie ma, nie zauważyłam, po prostu przestrzegam pewnych zasad, podzieliłam się uwagą i to wszystko. Oceny są, bo jest i wiersz na forum, działalności misyjnej również nie zauważyłam, chyba że jest coś o niej w komentarzach wcześniejszych. Wiedza teologiczna to już inny temat i na pewno indywidualny. Każdy wie co chce wiedzieć i dobrze. @rumcajsowanie - to nie jest przyczepianie, jak każdy komentuję, co nie oznacza, że ktoś ma się z tym zgadzać, mogę nie komentować jeżeli jest taka wola któregoś z autorów. Pisać inaczej niż myślę nie potrafię. Pozdrawiam! :) No tak się mówi, nie dużą, tylko wielką literą, osobiście nie podoba mi się taka forma, ale tak jest ;)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Każdy tworzy, jak uważa. Sądzę jednak, że dobrze by było gdybyś pisał utwory bardziej skondensowane. Byłyby bardziej wyraziste w swoim przekazie. Dziękuję za wszystkie serduszka. :)1 punkt
-
Teraz się z Tobą nie zgodzę. :) Po pierwsze - w moim odczuciu to poezja zyskuje większy szacunek, bo prozę pisać łatwiej. Dobry pomysł i sprawne operowanie słowem może zaowocować tekstem, który spodoba się wielu. Poezja jest bardziej elitarna. Po drugie - jeśli zakładasz, że mało kto czyta wiersze, na samym wstępie podcinasz sobie skrzydła. Trzeba pisać z szacunkiem dla słowa, czytelnika i samego siebie! :) Pozdrawiam1 punkt
-
Ty dotknęłaś mojego ramienia i posypałem się jak domek z kart. A tak nie płakałem, nie pamiętam, będzie już więcej niż dwadzieścia lat. Może lepiej czas liczyć w złudzeniach jak w butach znoszonych i dziurawych, (a wiesz dobrze, że często nie zmieniam) aż stanę w prawdzie, bosy i nagi, o krok. A co krok to prorok, ekspert od twojego życia i pokory żąda - prawda, że próżną mam kieszeń frazesów, za to śmiech i płacz gorzki, jakby ktoś ścianę pomiędzy nimi zburzył z papieru. Dał mi jak parę butów, bym pomiędzy wiedzącymi lepiej kroczył po I did it my way. https://www.youtube.com/watch?v=gUUOKqKsfeM1 punkt
-
Przeczytałam całość, ale będę Autorze, szczera - nie odnajduję się w połączeniu fantastyki naukowej z długim poematem. A może by tak wykorzystać wyobraźnię do tworzenia własnych - bez nawiązań - oryginalnych opowiadań sf - prozą? Pozdrawiam1 punkt
-
@Tomasz Kucina : Dziękuję Ci za oba głosy. :) Bardzo Ci dziękuję - nawiązanie do Leśmiana, a zwłaszcza Staffa to dla mnie wielki komplement. Zresztą muszę tu dodać, że kiedyś, jeszcze w latach szkolnych, bardzo chętnie czytywałam Staffa i byłam pod silnym wpływem jego twórczości. :) Trzynastozgłoskowiec bardzo lubię. :) Pozdrawiam1 punkt
-
Bardzo Ci dziękuję za tak pozytywny odbiór. :) Tym bardziej, że widzisz zimę dookoła, więc utwór jest ilustrowany. :) Z tego co napisałaś wynika jednak, że masz do zimy o wiele bardziej pozytywne nastawienie. Cieszę się, że mój wiersz obudził wspomnienia i wywołał tak miłe odczucia. To bardzo przyjemne uczucie dla autora, gdy czytelnik tak "namacalnie" odnajduje się w wierszu. Pozdrawiam! P.S. Masz rację - kubek (albo filiżanka) kakao w ręku to bardzo odpowiednie uzupełnienie tego obrazu. :)1 punkt
-
Cieszę się, że się rozumiemy. :) Myślę, że osoby obdarzone wyobraźnią poszukują treści, które tę ich wyobraźnię zaspokoją - a znajdując je, jeszcze bardziej ją rozwijają . :) W ten sposób zwiększają wielowymiarowość istnienia - oby tylko nie utracić poczucia rzeczywistości. :) Pozdrawiam! Przede wszystkim wybacz, że najpierw odezwałam się do Komentatorki, a dopiero później do Autora. Zareagowałam jednak spontanicznie na Verne'a. :) Koneserką nie jestem, czytałam jego książki dawno temu, ale byłam pod ogromnym wrażeniem - i wciąż ich wspomnienie wywołuje dreszcz emocji. Postać kapitana Nemo bardzo mi działała na wyobraźnię, tym bardziej, że w tamtym czasie przemawiał do mnie silnie motyw zemsty. Pozdrawiam :)1 punkt
-
@iwonaroma : Dziękuję za Twój głos. :) Iwonko, bardzo Ci dziękuję za taki komplement. :) Jest mi ogromnie miło. :) Zamków zimowych wprawdzie nie ma (na szczęście :), ale mój wiersz jest uniwersalny i odnosi się do zimy jako takiej. Pozdrawiam!1 punkt
-
Prosty model jestem, tylko niestety spotykam na mojej drodze sytuacje złożone. Stąd prosta forma, a treść pokrętna a ja w niej widzę życiowe piękno. Dziękuję za wizytę i prostej drogi życzę bo te skomplikowane ból duszy czynią zawsze. PS. Nawet w komentarzach ćwiczę "lapidarność rymu". @MałaAga Dziękuję. Niech moc będzie z Tobą a szczęście nagrodą Pozdrawiam Coś w tym stylu. Głos z megafonu na peronie że odjeżdża ostatni pociąg do stacji M. . Dzięki. Pozdrawiam1 punkt
-
Też jestem fanką Verne'a - musiałam to napisać. :) Na marginesach "20 000 mil" i "Podróży do wnętrza Ziemi" robiłam notatki. :) Pozdrawiam1 punkt
-
Chyba nie bardzo Cię rozumiem. Skoro nie cierpisz zimy - to w wierszu nie trzeba niczego zmieniać. Bo Peelka właśnie chce zimę przespać. Chyba, że chciałbyś przespać wiosnę...? Nie sądzę... :) "Słońce" nie musi być pisane wielką literą, bo kontekst nie jest astronomiczny. :) Dziękuję i pozdrawiam1 punkt
-
Serce za końcówkę. Wcześniej dla mnie osobiście nieco pogmatwane. Przecinek stawia się przed 'że'.1 punkt
-
@Nata_Kruk Dzięki za opinię :) Skorzystałem z kilku Twoich rad i wydaje się być lepiej. Pozdrawiam :)1 punkt
-
kiedy pójdę do piachu i proch wrzucą do morza chciałbym jak ty w pamięci ludzi zostać na kartce papieru oddać emocje życia by mogli zapłakać zadumać pośmiać i przez tę krótką tekstu chwilę szeptalbym dzięki za drugie życie1 punkt
-
Piękna, introwertyczna interpretacja nokturnów Chopina. Wolę np. nokturny tej pani od interpretacji Rubinsteina. W mojej opinii, pan Artur gra trochę zbyt męsko i za szybko. U tej pani jest np. fajne rubato, którego jakby mniej u Rubinsteina. ...ale i tak najlepsze dla mnie są interpretacje utworów Chopina grane przez tego pana: Spokój, subtelność i wręcz "nieznośne" rubato to coś, co od razu urzeka mnie w graniu Chopina. Szkoda, że pan Vadim nie ma tego więcej. Lepszych nokturnów nie słyszałem, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że to kwestia gustu. :-)1 punkt
-
To prawda troszkę zaliczam się do tego grona ;) Dziękuję, kopsnij cyca – też mi się podoba ;) Pzdr.1 punkt
-
Wózek wózkowi nierówny, aczkolwiek to zawsze wózek:) To samo z dzieckiem duże czy małe, ale zawsze dziecko:) Wielu z nas uwielbia pielęgnować w sobie dzieciaka. W sumie nic w tym złego. Czasami dobrze spojrzeć oczami dzieciaka na to co nas otacza, chyba jest prościej. Genialnie to splotłeś, a kopsnij cyca mnie rozbroiło:) Bardzo mi się podoba to, że w Twoich utworach jest coś innego. Co? Niepowtarzalność. Masz swój styl. Bardzo dobrze łączysz słowa, starannie je dobierasz, nie obciążając tekstu niczym zbędnym. Do tego jeszcze grafika, naprawdę super. Czuć świeżość. Jest ciekawie i oryginalnie. Przeczytałam z wielką przyjemnością, pozdrawiam.1 punkt
-
My wielkie ludzie stopy mamy wielkie większe niż świat mniejszego w kółko koło kołeczek etymologiczna pajęczynka łączy was ludziki My wielkie ludzie dobrze depczymy wasze maleńkie różniczki różowe jak wata i buzia cukrem napuchła1 punkt
-
w pewnym sensie, ale czasem bardziej przypomina mi to robotę w prosektorium. A to juz perwersja perwersji. ;)1 punkt
-
1 punkt
-
Dawne psie, nędzne życie zginęło w dobrobycie, a ludzkie losy krzyczą - o zbrodniach pod niebiosy.1 punkt
-
wracając stamtąd żegnałam rdzawe zagony przerośnięte gdzieniegdzie konopiami starą chatę z wilgoci zmurszałą na czarno czubki buków żarzyły się jasno wyblakłą purpurą denaturat wylewał się z nieba i za wstęgą asfaltu ujrzałam nadwiślaną krawędź lasu która w ocznej mgiełce spłynęła po ciemnej materii pustki prześwietlonej promieniami X1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne