Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 31.01.2019 w Odpowiedzi

  1. Prowadź, Szaleńcze w okularach, Co grasz z Orkiestrą już lat tak wiele. Choć wielu Ci kłody pod nogi rzuca I tępią Ciebie nawet w Kościele. W tym roku hojnie wrzuciłam do puszki, Za rok obiecuję trzy razy więcej. Im mocniej opluwać niektórzy Cię będą, Tym ja Ciebie wielbić będę goręcej. Bo moje dziecko Twym sprzętem badane, Bo widzę, jak wiele dobrego działasz, Bo łączysz ludzi, bo nic nie udajesz, Nawet, gdy ostrym językiem przemawiasz. Bądź sobą, rób swoje - wbrew nienawiści, Do końca świata i jeden dzień dłużej. Za Tobą Polaków mur stoi wiernie, Krytyka to tylko rysa na murze. A Tobie, hejterze, dam radę jedną: Nie dajesz, nie wspierasz, to skończ te żale! To moja sprawa, komu co wpłacam, Ty nie masz prawa rozliczać mnie wcale!
    5 punktów
  2. na jarmarku pod Neptunem stoi stary srebrny mim chociaż tłum go ignoruje dziś nie robi smutnych min czasem ktoś złotówkę wrzuci czasem ktoś odwróci wzrok a on dziwnie uśmiechnięty czeka aż nadejdzie noc wtedy wróci po kryjomu na poddaszu jego dom nie ma dzieci ani żony ale czeka mały kot przebrnął rano schody kręte a zwichniętą łapkę miał na ostatnie doszedł piętro nie chciał nocy spędzić sam
    4 punkty
  3. na gwarnej ulicy zmięty przystanął tuż obok witryny wszelkich dostatków na ławce przycupnął wyjął gitarę gdy w struny uderzył otwierać się zaczął płynęła muzyka szarpiąc powietrze w szum miasta pompując przedziwne drżenia o wszystkim co było o tym co będzie o życiu którego w ogóle nie ma a ludzki tłum płynął ciągle skądś dokądś i grajka omijał nieco z daleka mdłe cele niezmiennie zaciekle wciąż goniąc jak gdyby przed prawdą prostą uciekał ktoś rzucił garść monet brzęknęły o beton lecz nawet na chwilę się nie zatrzymał gdy padło dziękuję już był daleko niż inni przechodnie więcej nie słyszał ktoś wyjął telefon i zaczął nagrywać to dziwne zjawisko wśród powszedniości gdy skończył głęboko schował w kieszeni ku miastu się zwrócił i również odszedł a kiedy na niebo spadła ćma nocy i grajek grać przestał majdan swój zwinął jak przyszedł tu z niczym z niczym odchodził więc zszarzał zupełnie w noc się rozpłynął do normy wróciła miejska ulica bez zbędnych wyrzutów co szum jej burzą i w mroczną spokojność miasto spowite już z wolna zasypia lub się w nią nurza lecz jednak ten jeden co z telefonem ni usnąć nie może ni ruszyć w miasto wciąż tylko ogląda swoje nagranie i sobie zadaje pytanie jak to aż w końcu podnosi starą gitarę co w kącie czekała kurzem przykryta swą duszę rozrywa wylewa żale przez puste mieszkanie płynie muzyka
    3 punkty
  4. O, gdybyś Jahwe dotknął palcem bieguna Ziemi i zaczął kręcić w lewo za chwilę w prawo zmienił. W ten sposób przyśpieszając obroty względem osi, zrzucając w otchłań z globu wszystko, co zło przynosi. A gdybyś, kiedyś Jahwe makówką chciał potrząsnąć i gorzkie ziarnka maku wyrzucić, zdeptać, odciąć. Nim rękę swą wyciągniesz po zgniłą garść czereśni, to już Cię dzisiaj proszę tylko mnie uprzedź wcześniej. 31.01.2019r. godz 5:40
    3 punkty
  5. Z tego co wiem matka kurka dostał wyrok wlasnie za pomówienia. Co do rozliczen jest i byla orkiestra transparenta i nie raz byla lustrowana przez wladze jakby nie patrzec jest lakomym kaskiem dla urzedu skarbowego. Nikt przynajmniej tam nie twierdzi ze dostał maybacha od bezdomnych ;)
    3 punkty
  6. Bogumił To jest forum poetyckie. Nie wiem o co tak zaciekle walczysz. Może lepiej zmień forum na bardziej ukierunkowane w temacie. PozdrawiaM.
    3 punkty
  7. bo gdybyś przyszedł wczoraj i stanął na wzgórzu czarny król w koronie słońca nie czekałbyś ani minuty rzuciłabym za siebie cebulki tulipanów na wiatr ziarno gotowe na siew i z pustymi rękami biegłabym do ciebie moje słońce nie pytałabym skąd przychodzisz i dokąd zmierzasz przecież słońce idzie ze wschodu na zachód to wystarczy i poszłabym z tobą jeśli przyjdziesz dzisiaj słońce zaświeci ci w twarz bez korony już nie król lecz wędrowiec będziesz musiał zejść do mnie ze wzgórza ja nie mogę iść już zasiałam tak mnie cieszą te młodziutkie kiełki będą kwiaty warzywa owoce zejdź ze wzgórza chodź i ciesz się ze mną ja nie mogę stąd pójść już zasiałam spiesz się bo gdy przyjdziesz jutro to już w ogóle cię nie zauważę będziesz musiał zejść do mnie ze wzgórza i zawołać mnie głośno u bramy bo ja będę liczyć mierzyć ważyć moje plony oglądać przeliczać będę bardzo zajęta lecz ciebie powitam uprzejmie jak kupca i jak kupca uprzejmie pożegnam
    2 punkty
  8. Szalony Koń Wieczoru tamtego do wioski wracałem, Polować przed świtem wyszliśmy. Bizona mięsiwo na ćwierci siekałem, Trofeum na koń złożyliśmy. Promienie księżyca na twarze padały, Dakotów tak dumne oblicza. Kojoty do nieba swe pieśni śpiewały, Równina preriowa dziewicza. Sylwetki zmęczone w półmroku kroczyły, Tęsknota do rodzin wzmagała. Spojrzenia myśliwych w horyzont patrzyły, Strudzona drużyna wracała. Zasypiać zmęczony już prawie począłem, Wierzchowca przytulne posłanie. Ostatnim spojrzeniem na prerię zerknąłem, Ciekawość zwalczyła zaspanie. Przedziwnie czerwienieć niebiosa poczęły, Błyszczała poświata złowieszcza. Kobierce gwiazdowe posoką spłynęły, Czarownik mą zgubę obwieszcza. Galopem pod łunę w amoku gnaliśmy, Tragedii czuliśmy zapowiedź. Promykiem nadziei dla siebie byliśmy, Bolesna przed nami odpowiedź. Wtargnąłem do wioski obłędem zatruty, Widziałem jak płonie ma przyszłość. Bagnetem armijnym był wódz nasz rozpruty, Łotrostwa poznałem oślizłość. Rozbite na wschodzie me tipi rodzinne, Dogasać w oddali poczęło. Rozpaczą wiedziony przez pola równinne, Dotarłem i serce stanęło. Patrzyłem na żonę, na dzieci malutkie, Ciałeczka na ziemię ciśnięte. Zgwałcona squaw moja, jej ciało golutkie, Brutalnie me dzieci zarżnięte. Wrzeszczałem na bogów, niech gwiazdy opadną, Zabierzcie złe duchy straceńca. Ześlijcie na ziemię swą karę przykładną, Wołałem mym głosem szaleńca. Rozpaczą rozdarty w horyzont spojrzałem, Tumany się kurzu kłębiły. Dostrzegłem najeźdźcę i gorzko krzyczałem, Współczucie te chmury zabiły. Wyłonił się z hordy orężny przywódca, Poznałem kostuchy kuriera. Rzeźnikiem był Indian dostojny dowódca, Batalion widziałem Custera. (1) Poranek zabłysnął nad wioski zgliszczami, Uczucie mą duszę przecięło. Narodził się mściciel pomiędzy trupami, Cierpienie me życie przejęło. Południe las mogił na prerii zastało, Myśliwi rodziny grzebali. Kroplami rzewnymi tu niebo płakało, Ziomkowie w ulewie szlochali. Wybrano mnie wodzem bym pomścił zabitych, Przewodził równinom spalonym. Przestrachem me imię śród krain pobitych, Przezwano mnie Koniem Szalonym. (2) Stoimy tu dzisiaj odwetu zwiastuny, Fortunę nam duchy przyniosą. Cudowny ptak gromu roznieci pioruny, (3) Jastrzębie mą zemstę poniosą. Zdejmiemy dziś skalpy z wojskowych czerepów, Powrócą na prerię bizony. Chełpliwy generał i sześćset bagnetów, Wyniośle ku nam jest zwróconych. Ruszajcie do boju plemiona równinne, Zaraza niech kona parszywa. Przeklęte im będzie to miejsce niewinne, Co Little Bighorn się nazywa. (4) --- (1) gen. George Custer - postać historyczna, wielokroć nazywana brutalnym pogromcą Indian. (2) wódz Szalony Koń - postać historyczna, wódz indiański. (3) ptak gromu – legendarne zwierzę, czczone przez Indian północnoamerykańskich. (4) Little Bighorn – miejsce bitwy pomiędzy Indianami, a wojskami gen. Custera, który w bitwie poległ. Pod wodzą Szalonego Konia Indianie wyszli zwycięsko z potyczki.
    2 punkty
  9. w słodyczy herbacianej zima dzwoni mrozem na modlitwę sobotnią Hospodi pomiłuj w klasztornych ścianach ikony czytają wiersze samotnym by odkryli świat na nowo zagubionym ku przestrodze w gromadce poszarzałych łabędzi idziemy zamarzniętą rzeką na drugą stronę na chwilę ogrzać się młodością w ciszy ulic kocie łapki uciekają do nieba na mlecznej drodze memłają różowe języczki
    2 punkty
  10. przeanalizowana ściśle słowo po słowie, przecinek po przecinku, kropka po kropce pomijając pauzy wiersz bez ciszy to tylko słownik
    2 punkty
  11. Przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi.
    2 punkty
  12. W sumie liczy się idea. A z tym witrażystą, nigdy nie było mi po drodze. Może dlatego, że obserwuje Go od trzydziestu lat? Ale na idee zawsze i dużo. Pozdrawiam
    2 punkty
  13. Można się jedynie domyślać co było inspiracją do napisania wiersza:) Niestety część spoleczeństwa lubi pluć.... bo nie po ich myśli ... Serce za serce od serca :) PozdrawiaM.
    2 punkty
  14. Julianowi Tuwimowi i jego genialnej Lokomotywie. Najpierw powoli, po gładkiej jej skórze, głaskanie, muskanie, na dole, na górze. Ustami po twarzy, po włosach, po szyi, leciutko, cichutko jak odgłos motyli. Potem bo biuście, ramionach i brzuchu, gdy leży i pręży się niemal w bezruchu. Wciąż delikatnie, tak bardzo powoli, bo czas przecież żadnej nie gra już roli. A potem szybciej krew w ciele ich krąży, szybciej i szybciej. Na pewno więc zdąży. Ciała stykają się całkiem niedbale, lecz nie przypadkiem są razem już stale. Wreszcie złączeni. Ruchy gwałtowne są coraz szybsze. Całkiem stosowne do rosnącego wciąż podniecenia i połączenia znowu pragnienia. I szybciej i szybciej i czemu tak gna. Dwa ciała splecione, tak dziwna to gra. Są razem ze sobą i wciąż się kotłują, stykają i głaszczą, namiętnie całują, a ruchy przedziwne podobne wzajemnie, ja nigdy bez ciebie, ty nigdy beze mnie. Szaleństwo stykania, dotyku nirwana, miłości bezkresem zupełnie porwana. I nagle, jak wulkan zapłonął na szczycie oboje są razem w zupełnym niebycie. Coś nagle błysnęło, a oni złączeni kotłują się nadal, jak dzicy, szaleni. I po co i dokąd i dokąd ich gna, dwa ciała złączone, ta wspólna ich gra. Oboje są razem we wspólnym zachwycie, złączeni w miłości, silniejszej niż życie. I nagle oboje zastygli w niemocy, jak gdyby czekali wzajemnej pomocy. Bo wszystko się stało. Odwieczne marzenie i boskiej miłości szaleńcze spełnienie.
    1 punkt
  15. nie wiem, skąd w tobie takie podejrzenia. zęby masz zdrowe, chociaż trochę żółte. są leki, ale czy infekcji nie masz, bloker oddechu nieświeżego kupię. odetnij kaszel czas popłynie dalej. i nawet włosy staną się mocniejsze, nie wypadają, bezpiecznie dla szkliwa dołącz do sieci i bum numer jeden, i bum, aż nieraz człowiek się rozpływa. i leśnymi owocami tak pachnie. czas na przerwę, czas na Witka, dla Krzyśka efekt zostaje po użyciach pięciu, na krwawiące dziąsła 3 w jednym skorzystasz już od pięciu dziewięćdziesięciu dziewięciu. *to prawda - prawie wszystko z reklam.
    1 punkt
  16. na wysokim drzewie ptak utonął w śpiewie słucham zatopiona wyciągam ramiona padam na kolana w dźwięki zasłuchana i w głębokiej trawie nieprzytomna prawie pośród fal płynę w dal
    1 punkt
  17. Ze Stargardu do Szczecina Dąbia pociąg jedzie około 25 minut – jest to jakieś dwanaście rozgrzewających stron Pamiętnika Fanny Hill – stron - znacznie też przyśpieszających bieg pociągu, bo nie wiedzieć kiedy, znaleźliśmy się w Dąbiu i dało się słyszeć odgłosy wchodzących do wagonu ludzi. Naraz otworzyły się drzwi do przedziału i zobaczyłem stojącą w nich piękną kobietę o szlachetnych rysach. Popatrzyła mi w oczy - najwyraźniej szykując się do zapytania o wolne miejsce. Ale zanim wypowiedziała pierwsze słowo, rzuciła spojrzenie na moje stopy – i wtem jej nieskazitelnie gładka twarz wykrzywiła się niczym rozchodzące się fale na tafli wody, w którą ktoś cisnął kamieniem. Z tą wielce zniesmaczoną miną zrobiła krok do tyłu. Z łomotem zasunęła drzwi, i zniknęła. Poczułem się jak zbity pies. Podkuliłem nogi pod siebie i skręcony na jeden bok siedziałem w ten sposób jeszcze przez kilkanaście minut - próbując czytać. Potem pojawiło się delikatne kłucie w okolicach biodra, które stało się pretekstem, by pomyśleć, iż mam w dupie to, czy ponownie kogoś zgorszę. Werbalizując pod nosem ową myśl - wysunąłem nogi spod tyłka i wygodnie ułożyłem na siedzeniu naprzeciwko. Cała podróż ze Stargardu do Wolina powinna była zająć półtorej godziny. Niestety zajęła prawie dwie i pół godziny. Pociąg utknął w Goleniowie z powodu awarii jakiegoś pantografu. Tym samym, Goleniów po raz drugi okazał się dla mnie pechowy. Pierwszego razu nie pamiętam, ale skądinąd doskonale znam datę: 23 września 1969 roku. To właśnie tego dnia, w tym mieście, narządy rodne mojej matki wydaliły mnie na ten pieprzony świat.
    1 punkt
  18. Ciemność, cisza rozmyte obrazy, Zimno, dreszcze mym ciałem wstrząsają. Pełno ludzi, nie widzę ich twarzy Lecz czuję, że mi się przyglądają. Jaśnieje, strach powoli ustaje, Dziwna błogość mą duszę wypełnia. Czy to prawda? Czy tylko się zdaje? Niczego nie jestem już pewna. Rozglądam się wolno dokoła, Dostrzegam znajomych i braci, Słyszę jak ktoś czyjeś imię woła, Znikają kolejne postaci. W kącie stoi chłopiec wesoły, Śmieje się do mnie, nie wiedzieć czemu. Wiem, chodziłam z nim kiedyś do szkoły, Lecz przecież on odszedł dawno temu. Kolejne imię ktoś wykrzykuje, To anioł, piękny, biały, skrzydlaty I znowu dusza ku niebu szybuje, Bliscy nie mogą przeboleć straty. Wtem, coś dziwnego się ze mną dzieje, Widzę z przeszłości znajome obrazy. Czy to wszystko naprawdę istnieje?! Łzy cienką strużką płyną po twarzy. Z ufnością spoglądam przed siebie, Słyszę anielskich głosów chorał. Za chwilę Boże będę przy Tobie, Anioł właśnie me imię zawołał.
    1 punkt
  19. Tytuł: Szalony Koń (bo to imię). Bardzo dramatyczny, ale i romantyczny... Kiedy przeczytałam tytuł, domyślałam się, o czym będzie wiersz, ale nie spodziewałam się aż tak dynamicznej, wciągającej opowieści. Pozdrawiam
    1 punkt
  20. przeczytałem w prasie zdrożał chleb - wyraźnie a gdy już się śmiałem prasa gniotła palcel bo pod prasą czasem kiedy jem śniadanie gazet trzymam masę więc jak coś załapię śmiechem nawet parsknę a o co ta draka że już szósty - tak wiem protest więc bez fuck'a https://oko.press/chleb-podrozal-ale-jachty-stanialy-wyzsza-inflacja-w-polsce-uderzy-w-niezamoznych/
    1 punkt
  21. Wow, cóż za porywający western!
    1 punkt
  22. Zamierzony był na pewno, :)
    1 punkt
  23. Droga Ile na świecie jest dróg. Ile asfaltu wylane. Ile jest leśnych ścieżek. A ja wiecznie w gówno wdepnę.
    1 punkt
  24. 1 punkt
  25. Boguś a co ojciec dyrektor dobrego zrobił dla społeczeństwa?
    1 punkt
  26. gdy przynosisz róże to kładę je w wannie pytasz czym jest miłość miłość to róż czarowanie
    1 punkt
  27. Dziękuję za serduszko. A Owsiak może mnie "ogłupiać" co roku. Zdecydowanie gorzej ogłupia swoich fanatyków Rydzyk. Również pozdrawiam.
    1 punkt
  28. Witam - fajnie że się tak poczułaś - wiersz jest bardzo wdzięczny. Dzięki za czytanie oraz serduszko. Uśmiechu i ciepełka życzę.
    1 punkt
  29. Podoba mi się tytuł. :) Teraz często mówimy "wizytówka", ale to nie to samo. Orędzie kojarzy mi się z heroldem odczytującym nowiny ze zwoju... Pozdrawiam
    1 punkt
  30. Poczułam się, jakbym się po tym rynku przechadzała :)
    1 punkt
  31. Dzięki Andrzeju. To nie ta liga, spokojnie. On nie ma nic wspólnego z Toruniem. Pozdrawiam:)) zobaczyłam Jędrka siedział na ambonie więc mówię do niego - złaź stąd ty gamonie „mam talentów wiele, czuje moc geniusza, pod jutra zastąpię ojca Tadeusza”
    1 punkt
  32. A to nie był grajek wędrowny. Pozdrawiam
    1 punkt
  33. Jah kręci raz w prawo raz w lewy. Najlepiej żeby został prezydentem. Tylko o jedno go proszę . Żeby nie wybrał premiera z Torunia. Pozdrawiam
    1 punkt
  34. Doskonale rozumiem emocje peelki :) Pozdrawiam
    1 punkt
  35. Kiedyś pisałem bardzo dużo takich wierszyków dla dzieci. Miałem marzenie żeby je wydać, ale jakoś do tej pory mi się nie udało. Może kiedyś... Twój jest całkiem niezły :) Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  36. niezły kociołek i to bez przykrywki :)
    1 punkt
  37. a kiedy chór woskowych głów zaśpiewa znany refren muzyki blask oświetli nas podamy sobie ręce nostalgii nóż nie przetnie już warkocza naszych marzeń potoki słów z wczorajszych snów znów powtórzmy razem zapomnę też że było źle i porwę cię do tańca jak domek z kart runie mój świat w rytm ostatniego walca
    1 punkt
  38. proszę Cię Panie daj mi raz jeszcze zamienić życie w urodzajny sad wyznaniom moim dojrzewać owocom i pozwól spragnionym prosto z drzewa rwać energię i przestrzeń rysuję od nowa wypełniam pustkę atomów rozdrżeniem z chaosu myśli wyławiam wprost słowa układam w wiersze wieczne niespełnienie czas, zdarzeń struga przecieka przez palce na dłoni tylko kropelka została wszystko przemija nie dotknie mnie więcej już nigdy szukałem szczęścia, znalazłem zmęczenie szukałem ciszy, ogarnął mnie wrzask jestem skazany na wieczne błądzenie wśród labiryntu nieodkrytych prawd teraz Cię proszę o spokój poranka niech zaśnie w bieli umęczony świat utul go Panie, ześlij ukojenie i przywróć do życia kiedy wiosna w nas
    1 punkt
  39. 1 punkt
  40. wyściskałbym Cię za ten komentarz, i nic więcej do powiedzenia nie mam :) Ukłony do kostek
    1 punkt
  41. Taki Janko to zrobi coś z niczego; tu przykład recyklingu. Nie wiem, czy mam rację ale w tym przykładzie w zasadzie mniej ważny jest sens, on się nada w całości - jak kompozycja dźwiękowa. Słowa są umocowane w podkładzie. Tłumaczyłam córce prosty odbiór w jazzie: pozorny chaos dźwięków daje obraz (emocji). Tu podobnie. To się wdycha, nie rozumie. ;D Wierna fanka. bb
    1 punkt
  42. pusta szklanka północ bije zegar wiszący nad barem topię w rumie smutne chwile one wszystkie takie same barman mówi przestań chłopie naprzeciwko jest agencja kochasz zawsze ci dokopią idź i zapłać dostań więcej idź zapomnij choć przez chwilę burdel czynny jest do rana tam dziewczyny życie milą pocieszają tych niechcianych
    1 punkt
  43. jak ułożyć swoje ciało? - na fakira by przystało ;) Fajny tekst. Pozdrawiam
    1 punkt
  44. Podoba mi się: "kanapa znana banan za pana K." oraz "omamy mam o!". :) Pozdrawiam
    1 punkt
  45. Że tu masz, z samu też? ;) o mamy blue siada. Bada i Seul - by mamo.
    1 punkt
  46. Wąską Ścieżką przez ogródek idzie sobie krasnoludek. - Dokąd idziesz mój malutki? - Idę do swej krasnoludki... * *** Okno z przymrużeniem oka patrzy na ogromne kałuże. Nisko zasnute szarością oddaje deszcz w dobre ręce. Urok piękna podpełza cicho rytmicznie, jak upadłe liście, pląsa przy wiatru etiudzie. Pisarka łapie chwile w strofy. Widzi krasnoludka, mysz i kota zawiniętych w opary snu cukierkowych niespodzianek i wahań niesfornej baśni. Z opieszałego cudu wynurza się historia - trzech z rycin dla wystraszonych dzieci. Oglądają dobro utkane ze zła parzącej szaty Dejaniry, zatykającej ból unicestwienia Słychać ciche - wąską ścieżką... Wyryte przez talent. *Fr. piosenki dla dzieci pt. "Wąska ścieżką przez ogródek idzie sobie krasnoludek...". Autor nieznany @Justyna Adamczewska
    1 punkt
  47. To patrz pod nogi, a nie w gwiazdy :P
    1 punkt
  48. pierwszy raz w życiu słyszę o fack'cie żeby bez chleba płynąć na jachcie a w prasie przecież są same gnioty na chleb z zakalcem nie mam ochoty PozdrawiaM.
    1 punkt
  49. Zatem, w tym miesiącu za resztę wypłaty kupię sobie jacht :)
    1 punkt
  50. Każdy człowiek ma swój brzuszek. Każdy brzuszek ma pępuszek. Pod pępuszkiem włoski rosną Wystające z majtek wiosną. Brzuszki są u ludzi różne: Całkiem płaskie lub też duże, Są: i twarde i sflaczałe. Są też piwne lub wspaniałe- Takie, które z motylkami O miłości pod gwiazdami Marzą skrycie. I głaskaniu, Co się kończy przy śniadaniu....
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...