Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.12.2018 w Odpowiedzi

  1. Wyczekiwana w końcu prószy biel otula smutek mróz zamienia łzy w lodowe perły nawet wiatr tańcuje z zimą wirując walca po szczytach tego świata tylko ja milczę w ciszy ujrzę usłyszę więcej Sylwia Błeńska 16.01.2018
    7 punktów
  2. Zatrzymać dzień tak bardzo chcę, gdy mrok ogarnia świat; o każdą łzę rozpocząć grę: uchronić się od strat. Zatrzymać dzień, by jeszcze trwał, choć noc już niesie sen; tak by się dał powstrzymać szał zgłodniałych nocnych hien. Zatrzymać dzień w granicach dnia; rozciągnąć każdą z chwil, pić ją do dna; niech moment da przemierzyć setki mil. Zatrzymać dzień, ocalić „dziś”, gdy jutra słychać krok; w ostatnią kiść sekund się wgryźć, okiełznać zdarzeń tok. Zatrzymać dzień i w nim się skryć, zbudować wokół mur; w pamięć go wryć nim pęknie nić i nim zapieje kur.
    3 punkty
  3. Chyba każdy człowiek zmagał się z jakimś nałogiem. Problemy z używkami wydają się już czymś powszednim. Jednak najdziwniejsze wydają się te, które nie dotykają zbyt dużej grupy ludzi. W pracy na kopalni popularnym nałogiem jest tzw skrót. Skrót to skrócony czas pracy. Oznacza to, że górnik pracujący w szczególnych warunkach może wyjechać po 6h od zjazdu zamiast po 7,5h. Są ludzie, dla których skrót jest najważniejszym elementem pracy na kopalni. Mogą nosić banany (żelazo - obudowa zabezpieczająca ociosy), na ramieniu w najgorętszych i najbardziej suchych dziurach. Byle tylko wyjechać trochę wcześniej. Zaznaczę, że miejsce pracy dla osoby niezwiązanej z górnictwem mogła by skojarzyć się z przedpokojem domu Belzebuba... Jednak to tylko takie preludium... Wiele osób pewnie doznało tego w swoim życiu. Chodzi o utratę głowy dla osoby/przedmiotu. Nie mówię o uczuciu, w którym nie możemy żyć bez obiektu naszego pożądania. A samo poczucie mrowienia na skórze gdy jesteśmy obok siebie. Przeżyłem to z Ireną z mojej pracy. Dawno nie mieliśmy okazji współpracować razem jednak wczoraj się udało. Przypomniały mi się dniówki kiedy oddawaliśmy się prędkości na najdłuższych przekopach kopalni KWK Mysłowice-Wesoła. Irena jest niezwykła w swoim fachu. Tak jak w życiu, w pracy jestem wyjątkowo spokojny. Jednak ona potrafi ze mnie wyciągnąć najbardziej szalone cechy. Namówiła mnie na wiele ryzyka... Zwykle pracuję jako maszynista lub manewrowy/konwojent podziemnej kolei. Czyli członek 2 osobowej brygady. Na kopalni ograniczenie prędkości to 3,5 m/s dla przewozu ludzi oraz materiałów specjalnych oraz 5m/s w trakcie przewozu zwyczajnego materiału. Metr na sekundę oznacza 3,6 kilometra na godzinę tak więc w uproszczeniu ograniczenia sięgają 12,6km/h oraz 18km/h. Oczywiście prędkość też trzeba należycie dostosować do warunków. Irena wielokrotnie namówiła mnie do łamania przepisów. Wczoraj poczułem znowu jej szaloną energię. Ostatecznie udało mi się powstrzymać, ale poczułem coś niesamowitego przypominając sobie naszą współprace wiele miesięcy temu, bardzo często w weekendy. W soboty i niedziele było najgorzej. Często musieliśmy zawieźć ludzi ze ściany pod szyb na wyjazd. Oni zjeżdżali trochę później ode mnie przez co najbardziej im pasowało wyjechać o 22. My jednak zjeżdżaliśmy o 14, a zmianę dostawaliśmy o 22 (zmienialiśmy się już na powierzchni) to musieli się dopasować do naszego wyjazdu. Sygnalista (bez niego nie ma możliwości wyjechać z poziomu) wyjeżdżał ok godz 21:20-21:25, a jego zmiennik zjeżdżał chwilę przed 22. Tak więc gdy ludzie przychodzili o 21:00 miałem ok 20 minut na przejechanie 4km. Co ciekawe wystarczy, że się spóźnią 5 minut i już pojawia się spora obawa, że nie damy rady wyjechać o odpowiedniej godzinie. Z Ireną raz zaryzykowaliśmy i udało się przejechać ten odcinek w 15 minut, następnym razem w 14, później 13 aż udało nam się dojść do 12 minut. Był to niewątpliwy rekord i bariera nie do przekroczenia. Jednak zmuszała do prędkości przekraczającej wyobraźnie przeciętnego maszynisty. Dla przypomnienia 12,6km/h do górna "legalna" granica, moja wariacka prędkość oznacza niecałe 20km/h. W warunkach dołowych sprawia spore wrażenie, na powierzchni jest śmiesznie niska. Jednego dnia z Ireną pruliśmy swoją wyuczoną prędkością. Jednak wtedy wyjątkowo nie musieliśmy się spieszyć, chłopacy nawet prosili żebym tym razem dał sobie na luz, bo nie ma sensu marznąć pod szybem kiedy mamy czas. Jednak praca z Ireną tak elektryzowała, że musiałem dać z siebie wszystko. W połowie trasy zbyt późno zacząłem podnosić nogę na pedale gazu i wyskoczyliśmy z szyn. Obydwoje strasznie się poturbowaliśmy. Na szczęście Irena jako lokomotywa wąskotorowa nie czuła tego bólu w kościach co ja. Nie było czasu na narzekanie, musiałem w nielegalny sposób za pomocą jakiegoś starego, znaleźnego łańcucha wstawić Irenkę z powrotem na torowisko. Na szczęście w takiej sytuacji wszystko się udaję i o 21:18 byłem pod szybem. Jednak wtedy nauczyłem się pokory. Trzeba brać pod uwagę nagłe sytuacje. Już się nie dam zaskoczyć, jednak praca z Irenką kusi moją mroczną duszę. Jest najszybszą maszyną na mojej kopalni, a gaz chodzi tak idealnie, że chcę się go przyciskać do samego dołu. Wolę unikać pięknej Ireny, dla bezpieczeństwa swojego oraz braci górników. PS. Napisałem w sobotę dla kilku osób, jednak namówiono mnie do opublikowania dla szerszego grona. Pani B. była pierwszą recenzentką, bez Ciebie ta historia nigdy nie opuściła by mojej głowy!!!
    3 punkty
  4. Chciałam usłyszeć, co wiatr mi powie, kiedy zobaczy uśmiech na twarzy? Nic nie powiedział, też się uśmiechnął i wplótł we włosy świetliki marzeń. A później śmiało, lecz delikatnie dotknął policzków, nie bał się wcale, cicho zanucił znaną melodię, dłonie obwinął matczynym szalem. Przywołał dawny sielski aromat, by mi przypomnieć (dziękuję za to) twarze rodziców i czterech braci, aż zapachniało drewnianą chatą. Ach, wietrze drogi ja wciąż pamiętam, w to samo miejsce wracam co roku, bardzo się cieszę, że też tu jesteś, a teraz wysusz łzę w moim oku. 10.12.2018r.
    3 punkty
  5. Niewidzialna w swej przestrzeni Niewymowna w sile gestów Zatopiona w łez strumieniach Zaginiona wśród obrazów Wystawiona na pożarcie Wśród schematów betonowych Oceniana już na starcie W wyrażaniu myśli nowych Przytłoczona całą sobą Rozgnieciona przez schematy W masce złudzeń i sztuczności Rozdwojona na dwa światy
    3 punkty
  6. świat uległ drobnej zmianie jakby ciszej szumi wiatr deszcz troszkę dziwniej kapie uśmiech mam bledszy nieco dni idą niby pieszo może palę ciut więcej może ciut więcej piję i wiersze piszę rzadziej jest inaczej
    3 punkty
  7. Zapamiętaj mnie Nabierz w płuca żebym się zmienił w pył miłosny przetrwania w dni odległe istnienia pocałuje cię żeby przypomnieć chwile kolibrów i motyli zanurzysz się w falach odpoczynku naszych serc i tak bez kropek i przecinków pójdziemy trzymając się za ręce ku starości
    3 punkty
  8. miłość nie jest łatwa ma ostre zakręty pazur pokazuje miłość nie tylko słodka bywa że goryczą częstuje miłość nie jest prosta ma plus ma minus taka bywa miłość to nie tylko miłe ma chwile chore potrafi ukłuć robi to tłumacząc się że to wszystko w ramach się mieści bo miłość to miłość kto się jej nauczy ten ją zrozumie
    3 punkty
  9. Zatrzymałem się tylko na chwilę. Na skraju pięknego augustowskiego lasu, nieopodal majaczących wiejskich zabudowań. Pusta droga, cisza, powietrze robiło z moim miejskim zasmogowanym umysłem cuda. Było piękne złotojesienne południe, gdy nagle rozległ się przeraźliwy krzyk. Rozejrzałem się wokół, ale wtedy wszystko ucichło. Po chwili, jak z wnętrza ziemi albo z tunelu metra, krzyk przywędrował z powrotem, ale teraz uderzył ze zdwojoną siłą. Ujrzałem przerażającą scenę! Rozbierana była do goła, całkiem zgrabna i tłuściutka kura. Szaty rwał z niej napalony do granic możliwości młody myszołów. Pierze sypało się gęsto wokół na lewo i prawo, jak trociny spod ujadającej pełną mocą pięciokilowatowej krajzegi i jej stu pięćdziesięciu decybeli. W powietrzu i na ściółce zrobiło się rudo. Ponownie zaległa cisza. Bardzo wysoko, nad głową ujrzałem dwa piękne kruki. Gadały ze sobą w powietrzu, mimo dzielącej je dość sporej odległości. Pomyślałem, że pewnie rozpatrują małą przerwę na nadarzający się darmowy posiłek poniżej. Kiedy znikały za wierzchołkami drzew, krakanie przerwał ponowny krzyk. Drapieżnik tryumfował. Sprawiał wrażenie opanowanego, ale coś od spodu unosiło go, to w górę, to w dół i na boki. Musiał ratować się machając skrzydłami, żeby nie stracić równowagi. Nioska dzielnie się broniła, dziobała i na powrót darła wniebogłosy, wraz z trzema nieodstępującymi jej koleżankami. Te jednak po chwili, jak opętane popędziły w kierunku pobliskiej stodoły. Ale zrobiły to dopiero, kiedy wielki ptak na moment odwrócił się w ich kierunku i zatrzepotał skrzydłami. Zakończyło się szczęśliwie. Dla kury. Ale czy na pewno? Ciekawe, co na to kogut i na ten niemal ogolony ponętny kuperek? Kogut siedział cicho i patrzył na wszystko od samego początku, zza ogromnej pomarańczowej dyni w polu. Skubaniec. Zrobiło się nieprzyjemnie, a mnie zrobiło się żal kury. Pal diabli koguta - pomyślałem, ja byłem z niej dumny. A myszołów? Cóż, myszołów, pewnie był "wkurzony".
    2 punkty
  10. To zdarzyło się przed rokiem: Wpadła w oko, wyszła bokiem
    2 punkty
  11. Będziesz Miejscem wejrzeń Wejściem w przestrzeń Niebem i szczęściem Gdy zechcesz śmiechem Miejscem w powiece Wdechem, wydechem Nie chcesz?
    2 punkty
  12. Widziałam dzisiaj gwiazdę, co z nieba się zerwała, jak jabłko już dojrzałe leciała w dół, leciała. Trzymałam za nią kciuki, by w drzewa nie trafiła, rumiana, okrąglutka myśli czyjeś spełniła. Gwiazdo moja jedyna, co teraz z tobą się stanie? Dotknęłaś żarem ziemi, to twoja śmierć jest. Amen. 10.12.2018r
    2 punkty
  13. Znowu zima zawitała niebu dała znamię życia: kwiaty białe, gwiazdy srebrne, wiatry, zaspy, kra na rzece, szron na włosach, śnieg na skroniach iskry mrozu ponad głową tworzą tęczę kryształową w kolorycie jasnej bieli idę zimą przez zamiecie duszy złudzeń i wyrzeczeń moje serce nieokryte zimny powiew dotknął czule śnieg wciąż ściele pod nogami życie szare, drogę krętą nie usłaną tu różami smutno jest mi, chłód mnie owiał wszystkie troski i rozpacze chowam skrycie i uparcie na lwie paszcze srogiej zimy los me życie rzucił nagle niespodzianie już nie powiem, że jest wiosna tulę twarz w zgryzoty rozpacz ręce marzną mi na mrozie kiedy idę tuż za Tobą w korowodzie jest mi zimno, łzy zamarzły i nie płyną.
    2 punkty
  14. (przywołał mnie tam Bóg, przystanęłam). Aksamit gładkiej moreli dał jej słońce – twój wszechświat do pocałunków, pieszczot jabłoni uginających się pod ciężarem macierzyństwa. Sopran pobożnych konwalii tchnął w jej usta życie. Wiatr otulił ją trawą, której tajemnicy już nigdy nie obejmiesz , ani ciałem, ani jego zwątpieniem. (przywołał mnie tak Bóg, przystanęłam). Do tańca z nią ustawiły się żywioły i każdy z nich posmakował kawałka jej ciała, zostawiając na skórze smak języka. I wreszcie pozwolili jej usiąść. I usiadł Anioł (niedługo). Na skale było stromo i ślisko. Rozumiem skałę, ona też była kiedyś Kobietą.
    2 punkty
  15. autor: Małgorzata Sadowska Majewska Stara chata
    2 punkty
  16. Ta strona została zablokowana z powodu nieautoryzowanej modyfikacji serwisu, naruszenia regulaminu lub braku płatności Poeci nie płacą Malarze nie kończą na czas Aktorzy milczą Muzykom się nie chce Tancerze zaspali Tylko kochankowie Natchnieni
    2 punkty
  17. po krwawym końcu płowym balonem księżyc nieśmiało wzniósł się nad pole i w cierpkiej wstędze ametystowej pęczniał ku górze dalej i gorzej czarne gałęzie drzew zimnomartwych kłuły i darły stanem zapalnym w bruzdy i wrzody zdobny na stałe piął się ku górze wędrował dalej i kiedy doszedł na nieba sam szczyt bóle odeszły nastały gwiazdy
    1 punkt
  18. nazwij mnie wolnościąto miasto mnie dusiodpryśnięty lakier na paznokciuznowu to samochcę być tam gdzie mnie nie machcę tańczyć gdzie słońcem spalona jest ziemiadorosłość to zabawaw której gra polega na niedopowiedzeniachto czego nocą oczy nie widząza dnia wychodzi z cieniatylko złap mnie za rękęa ja obiecuję ulegnębezwładnie opadnę na miejscew przedziale pociągu donikądwilgotny oddech spłynie po szybiewitając się z kroplami deszczupo drugiej stronieznieczulenie wysokoprocentowymtrunkiem dzisiejszego wieczorujest jedynym ratunkiemna tej bezludnej wyspieoczy biegają nieprzytomnienie chcą widziećżycie uśmiecha się szyderczopodaje berło bo wieże nie podejmiesz inicjatywypluje ci w twarzpodnieś głowę do góryzaskocz je swą intensywnościąspadasz bo nie potrafiszłapaćżycia za nogi
    1 punkt
  19. Jestem w mono Myśli kłębią się i gonią Wir pod skronią Jestem w mono Jakby mi je zapętlono Błędne koło Jestem w mono Niby swój ale nie sobą Pięścią wymachuję bogom Jestem w mono Zlana prawa z lewa stroną Oskarżenie śpi z obroną Ogień krzepi, krople płoną Za ten chaos nie ma kogo Winić. A więc błogo Zasnę sobie. Jestem w mono.
    1 punkt
  20. czasami śnią mi się miejsca które opuściłam gdzieś tam są i może czekają na powrót w tych miejscach na poły tajemnych szukam schronienia gdy jest mi smutno ale potem znowu o nich zapominam odchodząc w niepamięć pozostawiaja po sobie lekki ślad jak taniec motyli na wietrze a może jeszcze mniejszy jak bardzo bardzo zaprzeszłe życie tymczasem nowi ludzi nowe dziewczyny nowe lato nowe godziny gwarno rojno czyjeś marzenia jeszcze ciepłe pulsują i wierzą rozgościły sie na blatach stolików obok kawy i lodów w pucharkach znajomy w słomkowym kapeluszu przysiadł się na rozmowę przed kolejną podróżą może ostatnią kto wie za chwilę przysiądzie się jesień może jeszcze w ogródku przy kuflu piwa gdy ładnie albo już przy herbacie no to żegnaj stary druhu bracie trzymaj się ciepło
    1 punkt
  21. Wersja z koszyczkiem To zdarzyło się w lesie On zbiera grzyby, ją niesie
    1 punkt
  22. Wersja wirtualna Byli sobie pisani A realu ani ani
    1 punkt
  23. Albo: Niekonsekwentny kulturysta na diecie Miał kury kilo, a zjadł golonkę - Miało iść w bicki, poszło w oponkę.
    1 punkt
  24. Myślę, że jest tak wtedy, gdy przy kontakcie z utworem uświadamiamy sobie, że ból nie wygasł. Poezja o dużej sile wyrazu wzmaga go.
    1 punkt
  25. Wonnym olejkiem chcę być namaszczona, byś po ceremonii świętą wziął w ramiona :)
    1 punkt
  26. ... a ja lubię wielokropek: tajemnicy to posłaniec; z niedopowiedzeniem rusza w pościg za tym, co nieznane...
    1 punkt
  27. Bluzek nie będę wąchał, nie spojrzę w nasze lustro, bo wcale mi tu nie jest, wcale bez ciebie pusto.
    1 punkt
  28. Fajne, nawet te rymy dodają uroku. bb
    1 punkt
  29. Z balkonu nie będę skakał, ani pigułek nie łyknę, ewentualnie zastrzyk z wolności sobie wstrzyknę.
    1 punkt
  30. Fajnie, z humorem, po co rozpaczać, zawsze można skoczyć z balkonu ha,ha,ha :) uśmiechnęłam się na Twoje rymy.
    1 punkt
  31. Bo w życiu - a na pewno w Internecie - powinno chodzić o przyjemności. Jaki miałoby sens publikowanie wierszy i komentowanie ich, gdyby to nie było przyjemne :)? Nie-poezja, tj. codzienność, zawsze zaoferuje nam sporą dawkę nieprzyjemności - żeby szukać jej jeszcze w świecie wirtualnym, trzebaby być masochistą :)
    1 punkt
  32. bardzo dobry kadr - wg mnie - idealny
    1 punkt
  33. lubię Twoje poczucie humoru :)
    1 punkt
  34. Ładnie napisane, choć osobiście nie lubię śniegu, bo później zwykle skutkuje on roztopami, brrr... Ale wiersz delikatny i (co ciekawe) ciepły w swojej wymowie. Jedno zastrzeżenie formalne z mojej strony: niepotrzebna jest tu dla mnie przerzutnia. Ale to moje zdanie. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  35. Podpowiedz w co mam wierzyć Wśród tylu różnych prawd Czy słowa mogą zmienić Tych kilkanaście lat A może lepiej w ciszy Popatrzę w twoją twarz I oczu smutne rysy Czy jeszcze znajdę nas
    1 punkt
  36. Droga Nato, jednak dałaś serce, czyli rozumiem, że spodobał Ci się wiersz? Dlaczego nie, do odważnych świat należy, ponadto pozstanowiłam się rowijać , nie stać w miejscu, jak wyjdzie, to wyjdzie, nikt mi głowy nie urwie, ale zawsze warto próbować. Bardzo dziękuję:) Pozdrawiam
    1 punkt
  37. już teraz wiem że można ręcznie kształtować powierzchnię myśli zmienić bieg rzeki wartkiej uwagi przestać łapać piasek wyślij nurt tam gdzie chcesz by płynął na jawie gdzie brzeg wyśnij
    1 punkt
  38. Dziękuję ? Ja również lubię takie krajobrazy ?Mimo zimna świat wygląda bajecznie?
    1 punkt
  39. @Silver : Dziękuję za Twój głos. :)
    1 punkt
  40. Zgadzam się z @karenka . Pozdrawiam
    1 punkt
  41. KompulsywnyPoeto... nie wiem, gdzie ujrzałeś.. narzucanie.. zmian w treści. Zapisałam w poście.."dałabym" oraz "taka dodatkowa sugestia". Autor ma i tak głos decydujący. Miłego.
    1 punkt
  42. Tak jakoś mnie natchnelo spoglądając w zimowy pejzaż ? Zrobiłam zdjęcie i napisałam wiersz. Uwielbiam taką zimę ?
    1 punkt
  43. Wznosić góry nad upadek Ikara. Mieć na sobie różowe okulary i z nadzieją niezłomną się zmierzyć, daj mi Boże smak prawdziwej wiary. Jestem tylko ziarenkiem piasku, tam gdzie wydmy pustynne się wznoszą, albo trzciną na wietrze bujaną, gdy me wargi nie wiedzą co proszą. Czemu rzeźbisz mą duszę boleśnie? Serce krwawi, gdy zaskoczy trwoga. Po omacku prowadzisz bezpiecznie, choć nie łatwa jest wcale ta droga. Bunt się wzmaga na przekór Twej woli. Legły w gruzach me plany marzenia. Wymyśliłam innego Cię Boże i się dla mnie nie próbuj zmieniać. Po co w ogóle serca nam biją? Na co wieżom jest czas i godzina? Rytmem płynie znajoma muzyka, upomina się kara i wina. Zdążę jeszcze nacieszyć swe oczy. Każesz Tobie ufać mój Boże. Zdejmiesz brzemię mej nędzy i grzechów, gdy się zwrócę do Ciebie w pokorze. Czasem boli nas własne sumienie,tylko prawda każdego wyzwoli. Tak mi Boże żałośnie i smutno, że nie żyłam według Twej woli. Dziś na nowo powstaje Twój portret w moim sercu Tatusiu kochany. Byłeś zawsze tak dobry i mądry a ja Tobie zadawałam rany. Świat się zmienia, gdy jestem z Tobą. Dziś inaczej wszystko wygląda. Ma nadzieja zielony ma kolor, znikła lista marnych mych żądań. Ty mi Ojcze za wszystko wystarczasz. Dajesz siłę i to co potrzeba. Dzięki za to, że mnie wybawiłeś, przybliżyłeś mą duszę do nieba. Czasu cofnąć nie można niestety, jednak nowy rozdział się pisze. Dzisiaj wiem co jest najważniejsze, Twego głosu w mym sercu usłyszeć.
    1 punkt
  44. Byłem, czytałem, ślad zostawiam :) Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  45. pięknie to napisałaś z dozą wdzięcznych pragnień i jak zawsze z polotem-myślę,że,kiedy przestaniemy biec na oślep,świat się zatrzyma i dzień się wydłuży,,,pozdrawiam
    1 punkt
  46. Mówiąc szczerze, nie potrafię sobie przetłumaczyć tytułu ani obcojęzycznych wstawek. Co ciekawe, wójek Google też nie podołał. Poza tym dwa razy "serca mego żar" w tym, w sumie, krótkim utworze, to moim zdaniem, troszeczkę za dużo. Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  47. Kawiarnia w Lavaur, piszę wiersz,przeglądam się w sobie,a widzę ciebie.Piszesz, masz czas, dużo czasu, dużo kaw możesz pić, wiatr znad gór rozpuszcza brud i mocniej czuć zapachi bardziej już wiesz, żeona to przestrzeń pomiędzy palcami, rozpycha tak, że dłonią ruszyć się nie da,tak bardzo nierówno, przejściowy stan, gdy czekasz na deszczi czekasz na wiersz,jeszcze nie tualbo już niezbyt i tam.
    1 punkt
  48. Don ma rację, pomysł jest, ale potknięcia także. Dwie pierwsze brzmią całkiem nieźle, choć dałabym za "uparty".. uparcie. I... nie strząśniesz gniazd... wyobrażam sobie, że to drzewo, to nie drzewko, którym można potrząsnąć, dlatego chyba lepiej zabrzmiałoby.. nie zrzucisz gniazd. Taka dodatkowa sugestia. Pozdrawiam.
    1 punkt
  49. z jednorodnej gliny formuje nas życie wprawieni w ruch pozbywamy się balastu niektórym puszczają nerwy jedni się śmieją drudzy się skarżą a Ty z sercem uwieńczonym na krzyżu otwarłeś ramiona bo miłość jak złoto próbuje się w ogniu i to co bólem przeszyte czymś nowym się staje
    1 punkt
  50. Widziałam jak wczoraj deszcz Czule całował maki, Aż płatki się stuliły W omdlałym wstydzie jakimś. Tak mi się wydawało, Zaraz zemrą z pieszczoty Lecz każdy z nich się rozwił Jak roskraśniony motyl. Aż po tajemnic żądze Rośmieliłam się grzesznie, Pragnęłam zostać makiem Gdybyś to ty... był deszczem.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...