Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
@Annna2 Ciągle sobie kminię co by tu jeszcze napisać to i pomysły przychodzą, raz lepsze, raz gorsze, innym razem średnie, ale jeszcze są.
-
@Wiesław J.K. Z jednej strony racja, a z drugiej nie do końca, bo awangarda ma w sobie coś tak wyszukanego, coś tak wyolbrzymionego, że bywa hamująca. Również serdecznie pozdrawiam :)
-
@Leszczym Ty to masz pomysły. Trochę zawiłe, ale fajne
-
@Berenika97 Bardzo dziękuję za uważną lekturę mojej twórczości :) Miło jest mieć Czytelniczkę :) @TylkoJestemOna Ja jestem nieco starej daty, relacja w sumie powinna prowadzić do pewnych kategorii spraw :)) Bo inaczej to nie wiadomo co to jest :)) A ile facet przy tym musi się nakołować to wielka poezja życia :)) @Nata_Kruk Natko ja bardzo lubię czasem różne literacje, bo one w naszym języku, przebogatym w znaczenia i wieloznaczenia prowadzą czasem do ciekawych kwestii :)) Taka technika, taki efekt, dodatkowo, ale tego już nie zmienię, szybko pisanie :)
-
-
@andrewLubię, jak się zaprzęga matematykę do dobrej poezji. Wyszło świetnie!
-
@andrew RÓŻNICE CZASEM UROZMAICAJĄ ŻYCIE I POŻYCIE
-
Idziemy milcząc, znajomą ścieżką kładzie się światło blaskiem na włosach, srebrzystoświetlnym cieniem układa - między słowami naszych zabłąkań. Rozsnuwasz wizje przyszłym zdarzeniom, którym odwaga wyznacza drogę - ale zwątpienie i mroczna rozpacz gasi nadzieję, powleka chłodem. Chcesz wskrzesić bajkę, dawno umarła, zabrała z sobą skryte marzenia. Teraz ją wzbudzasz żeby się wdarła, już nie mam siły niczego zmieniać. Milczące słowa kończą ten spektakl. W pamięci ślad twój pewnie zostanie, jak liść co w ciszy na wodę spada i znika wolno w gasnącym świetle.
-
Słoń
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@piąteprzezdziesiąte właśnie na dzień słonia -
@Nata_Kruk limeryk co prawda bardzo realistyczny ale napisany zgodnie z regułami dlatego jestem na TAK
-
@piąteprzezdziesiąte Można rzeczywiście czasem stracić głowę, ale absolutnie nie powinno się jej tracić dla wszystkich... amatorszczyzna to twoje słowo - ja nigdy nikogo na żadnym portalu tak nie nazwałem bo wbrew wszelkim twoim insynuacjom nie hejtuję ani nie obrażam ludzi
-
Mój słodki światek
violetta odpowiedział(a) na Glhxylh_Mxoldq_N 3 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@piąteprzezdziesiąte sama myśl mnie już pokrzepia;) -
@andrew my jesteśmy z Wenus- wy z Marsa. I choćby nie wiadomo jak te dwie planety różniły się- porozumienie możliwe jest
- Dzisiaj
-
Cząstkę drobinę część mocną twardą ostrą… czy próbę pustki
-
Witam - planuje iść do lasu - ponoć grzybów nie brakuje - a haiku wyborne - Pzdr.serdecznie.
-
chciałbym w tobie widzieć nie iloraz różnicę a iloczyn zmienność sinusoidą mknie po tafli lodowej odnaleźć sumę karmić się nią dostać na deser parabolę ramion szukających nieskończoności w dodatniej stronie płynąć w potędze uczuć chciałbym 7.2025 andrew ...
-
Patrząc na drzewa
Waldemar_Talar_Talar opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
nie trzeba grać w pokera żeby poczuć szczęście wystarczy się uśmiechać patrząc na drzewa drzewa które są nam zrozumieniem - czymś co ozdabia naszą szarą codzienność nie trzeba być mięczakiem by łezka poleciała wystarczy zrozumieć to co innych boli co nie jest zakazane co zawsze wyzwala myśl która błądzi to tu to tam nie trzeba być szaleńcem aby miłość zrozumieć wystarczy ją pokochać iść obok niej ona jest lekarstwem na które niepotrzebna recepta - wystarczy tylko chęć-
1
-
Słoń
piąteprzezdziesiąte odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Fajne. We wtorek był dzień słonia. -
Opowiem Ci dziś o przygodzie, jaką miałam z Ameryką. Nie wiem, czy kiedykolwiek w życiu przeżyję coś równie wielkiego – i równie trudnego. Jakiś czas temu poznałam, przez przyjaciół, pewne małżeństwo Polaków, którzy od dwudziestu lat mieszkali w Chicago. On – Adam – był już z trzecią żoną, Krystyną. Z czasem zaprzyjaźniliśmy się, zaczęliśmy regularnie korespondować. W tym samym okresie rozpadło się moje małżeństwo, a jego żona zmarła na raka. Rok później Adam przyjechał do Polski sam. Oddałam mu swoje mieszkanie na czas pobytu, a sama przeniosłam się do przyjaciół. Spotykaliśmy się czasem we trójkę. Nic nie wskazywało na to, że moglibyśmy się sobie spodobać – był uprzejmy, ale zdystansowany. Pisałam do niego coraz częściej – tylko do niego, bo już nie miał żony. Adam był starszy ode mnie o 25 lat. Jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego dnia przysłał mi zaproszenie do siebie, do Ameryki. Powiedziałam mu, że mnie nie stać – wtedy odpowiedział, że on zaprasza i on płaci. W dwie strony. Wkrótce wysłał telegram: czeka go operacja oczu, potrzebuje pomocy. Uznałam, że trzeba pomóc – a przy okazji zobaczyć kawałek świata. Taka szansa nie zdarza się codziennie. Wizę dostałam – ku własnemu zaskoczeniu. Po wyjściu od konsula, obcy ludzie gratulowali mi szczęścia. A Adam miał tylko jedną prośbę: żebym nikomu nie mówiła o wyjeździe. Nawet rodzicom. Tłumaczył, że skoro on płaci, to ma też swoje warunki. I tak w pewną letnią niedzielę wsiadłam do Boeinga i poleciałam. Lot trwał 12 godzin. Nie spałam – nie chciałam przegapić ani jednej chwili. Wszystko było takie nowe, piękne, ekscytujące. Na lotnisku O'Hare czekał Adam z bukietem czerwonych róż. Mieszkał w dobrej dzielnicy, w trzypiętrowym domu, z trzema sypialniami na każdym poziomie. Nawet piwnica miała kafelki. W domu mieszkali też inni Polacy. Po odpoczynku zapytał, czego potrzebuję – po czym zabrał mnie na zakupy. Tego dnia kupił mi sześć par butów, każda w innym kolorze. Dostałam własny pokój i pełny dostęp do mieszkania – za tamto, które kiedyś jemu udostępniłam. Następnego dnia zadzwoniłam do rodziców. Powiedziałam, że dzwonię z Ameryki. Mama zaczęła płakać. Ja też. Wtedy właśnie dotarło do mnie, co zrobiłam. Nie zabrałam żadnego zdjęcia rodziny. Poczułam się nagle strasznie, samotnie. Rozpłakałam się... Adam podszedł do mnie i powiedział: – Do rodziców pojedziemy razem, ale dopiero po naszym ślubie. Zdrętwiałam. Byłam jeszcze oszołomiona podróżą, zmianą czasu, nowością wszystkiego… a w tej właśnie chwili usłyszałam, jakie ma wobec mnie plany. Poprosiłam, żeby powtórzył. Po chwili namysłu powiedziałam, że wyjdę za niego – ale tylko jeśli się zakocham. Bez miłości ani rusz. Zapytał, czy nie przeszkadza mi różnica wieku. Odpowiedziałam, że jeśli się kogoś pokocha, wiek nie ma znaczenia. Chciał ślubu jak najszybciej. Twierdził, że ma wystarczająco dużo pieniędzy, złota, że będzie nam dobrze. Ja potrzebowałam czasu. Powiedziałam mu wprost: chcę pokochać człowieka, nie jego pieniądze. Bo jeśli pieniądze znikną – co mi wtedy zostanie? Zaczęłam porządkować dom, choć mnie o to nie prosił. On pracował po 16 godzin dziennie. Zaczęłam się nudzić, rozglądałam się za zajęciem. I właśnie wtedy wszystko zaczęło się psuć. Stał się chorobliwie zazdrosny i zaborczy. Nie pozwalał odbierać telefonów, podsłuchiwał, śledził. Zabronił mi wychodzić z domu. Otwierał moje listy. Podejrzewał mnie nawet o to, że… chcę go otruć. Myślałam, że żartuje. Nie żartował. Znalazłam pracę, mimo jego sprzeciwu. Z każdym tygodniem widziałam więcej. Pił coraz częściej – nawet w nocy. A kiedy czuł się źle, znowu oskarżał mnie o trucie. Wtedy już wiedziałam, że muszę uciekać. Pewnego dnia, w złości, powiedziałam mu: – Mój mąż zawsze jadł wszystko, co ugotowałam, i po każdym posiłku dziękował mi buziakiem. A ty nie dość, że nie dziękujesz, to jeszcze mówisz, że chcę cię otruć... Chcę natychmiast wracać do domu! W jego oczach zobaczyłam wtedy coś dzikiego, jakby ogień. Z pianą na ustach powiedział: – Nie myśl, że stąd wyjedziesz. Ściągnę cię z lotniska. Powiem, że mnie okradłaś – uwierzą mi. Zrozumiałam, że mam do czynienia z niebezpiecznym człowiekiem. Zaczęłam chudnąć. Ze stresu, z bezsilności. Schudłam 10 kilogramów. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść. Zabezpieczyłam dokumenty i pieniądze – schowałam je do sejfu. Bałam się, że zabierze mi paszport. Obmyśliłam plan. Pewnego dnia w pracy położyłam się na zimnej podłodze w łazience, udając omdlenie. Leżałam bez ruchu, jak martwa. Po jakimś czasie mnie znaleźli, zadzwonili do Adama. Polewali mnie wodą, przykładali lód. Leżałam nieruchomo. Gdy dowieźli mnie do domu, zaczęli się naradzać. Liczyłam, że jeśli wezwą lekarza, powiem mu prawdę. Jeśli polskiego – to jeszcze lepiej. Miałam nadzieję, że uda się coś ustalić. Adam bał się szpitala – mówił, że jeden dzień kosztuje 500 dolarów. Pomyślałam z goryczą: tak wygląda ta jego miłość, wartej wszystkich skarbów świata... Zaproponowałam, żeby kupił mi bilet powrotny, póki nie jest za późno. Zgodził się natychmiast. Jeszcze tego samego dnia zarezerwował lot. Rano sam zawiózł mnie na lotnisko. Ledwo trzymałam się na nogach. Kiedy siedziałam w samolocie, wciąż nie mogłam uwierzyć, że naprawdę wracam. Płakałam z radości i z ulgi. W całej Ameryce widziałam tylko jedno – ogród zoologiczny. I jego. Takiego, jakim naprawdę był. Cieszę się, że nie dałam się kupić. Pieniądze są ważne – ale nie kupują miłości, bezpieczeństwa ani szacunku. To, co w życiu najcenniejsze, nie kosztuje nic. I to jest sprawiedliwe. Bo dostęp do miłości i przyjaźni mają nawet najbiedniejsi. Adam po moim odlocie ożenił się jeszcze dwa razy. Dziś mieszka w Polsce, niedaleko mnie. Czasem dzwoni. Znów jest samotny.
-
Słoń
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz oczywiście -
Zaispirowana Twoim haiku @Nata_Kruk ułożyłam swoje: w alejce kurki przytulone do siebie trwa promocja 😆
-
Mój słodki światek
piąteprzezdziesiąte odpowiedział(a) na Glhxylh_Mxoldq_N 3 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@violetta Ale że już jedzie do nas? 🫠 -
Mam do Ciebie pytanie: Dlaczego z tymi pretensjami nie przyszedłeś pod limeryki Nata_Kruk, tylko pozwoliłeś sobie na przykre zachowanie względem Agaty. Agaty, która wczoraj cię broniła, twierdząc że jesteś miłym, starszym panem. Twoje zachowanie zupełniw temu przeczy. Choćby taki drobiazg, jak niesprawiedliwe lajkowanie pod własnymi utworami — jednej koleżance dajesz serduszko, sympatycznie machając ogonkiem na każsy jej wpis, a drugą zbywasz zimnym pucharkiem. Dlaczego tak bardzo GARDZISZ Agatą, że ośmielasz się przychodzisz pod jej tekst z awanturą o amatorszczyznę, a jednocześnie bronisz amatorszczyzny drugiej koleżanki, na widok której słodko machasz ogonkiem. Możesz kogoś nie lubić, ale dlaczego dajesz wyraz swojej antypatii w tak szczególny i niesprawiedliwy sposób, to już nie rozumiem, albo rozumiem tyle, że Agata napisała niekorzystny komentarz pod pewną villanellą i to jest twój AKT ZEMSTY. Można dla kogoś stracić głowę, ale absolutnie nie powinno tracić się mózgu. 🙂
-
Tematy
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne