porozrzucany czekam na skinienie i uśmiech
próbując zebrać wszystkie niedokończone myśli
definiuję się w twoim przelotnym spojrzeniu
mgnieniu oka dla mnie trwającym wieczność
karmię się twoim oddechem i ruchem ramion
bez nich już dawno bym umarł
zmęczony otwieram powieki ratując świat
przed ponownym zapomnieniem moje życie
buduję go ciągle od początku kładąc twe słowa
jak kamienie węgielne ostrożnie jedno na drugim
i jak prastary głaz toczę pod górę wieczną nadzieję
tylko dzięki tobie trwam
Rekomendowane odpowiedzi