chodzi boso po wierzchołkach traw
nie zrywając z nich włókien
i nie łamiąc kręgosłupów
na pytanie choćby śmieszne
odpowie prawdą choćby żartem
by łatwiej trafić do komórek mózgowych
które czasem odmawiają posłuszeństwa
protestując na wagę ryzyka
a przecież nie ratuję się odzieży tonącego
głowa prosto nie za wysoko
tak aby mnie ujrzeć i innych
nawet tych którzy się w lustrze nie widzą
przekłada kartki ksiąg obszernych
jakby tu jeszcze go zdefiniować?
zwyczajnie nadzwyczajny
z normami samsary żyje w harmonii
nie lada to wyczyn
w dzisiejszym lochu
gdzie licho rozkłada namioty
Klaudia Gasztold
wiatr jesień rozebrał
stoi golusieńka
stoi zapłakana
zobaczył ją strach
oddał swą kapote
oraz szal
mówiąc nie martw sie
ja sobie jakoś
radę dam
pójdę do lumpeksu
kupie sobie tam
używany frak
jesień uśmiechnięta
powiedziała dziękuje
miły z ciebie dziad
Boogie-woogie
Nie wiem czy mnie zreperują
czy postawią mnie na nogi
czy mi kopa w zadek dadzą
i znów będę tańczył boogie
Boogie-woogie boogie-woogie
przeskakiwać światła smugi
raz na lewo raz na prawo
porozganiać cienie śmiało
Czy mi jeszcze raz się uda
zwiedzić Paryż Rzymu cuda
i pod rękę w dobrym tonie
zauroczyć znów się w żonie
Słabo widzę te uroki
serce moje to już zwłoki
bije tylko kiedy musi
gdy nie musi-wtedy dusi
Jednak szansa jakaś jest
że znów będę nucił jazz
rock and rolla będę tańczył
w sadzie pełnym pomarańczy
Tam gdzie zmierzam idę sam
wszyscy mnie i ja ich mam
tak daleko i głęboko
gdzie nie zajrzy żadne oko
21.04.24.