Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Trwa tylko piętnaście do dwudziestu sekund. Zamyka oczy, tak, w początkowym stadium jest to niezbędne, i przez chwilę jednoczy się z wielomilionowym ludzkim mrowiskiem. Nie-istnieje. Tak bardzo chce nie-istnieć. Świadomość, że musi dzisiaj iść do pracy, nie dającej mu absolutnie żadnej satysfakcji, zabija szybciej niż rak trzustki. Więc tak wygląda prawdziwe życie. Dziwi się, że jest to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Czyżby już go to nie dziwiło. Gdzie jest to poczucie nieśmiertelności, tak powszechne u młodych. Nie, to wyznanie nie ma sensu, nigdy nie miało. Tor sinusoidalnej kolejki górskiej euforii i depresji biegnie ostro w dół. Już jakiś czas. Czeka, czeka. Zero zabawy nawet kiedy jest jej uczestnikiem. Czy tylko on to czuje? Nie, to niemożliwe. Brzydzi go nawet sekwencja myśli układająca się w ten nieskładny chlupot, który ktoś teraz śledzi wzrokiem. W sumie, wątpi czy ktokolwiek dotrwa do tego momentu. Depresja-wywietrzała figura retoryczna, nie czuje jej symptomów, może gdyby nie stała się chorobą cywilizacyjną mógłby się z nią identyfikować. Szkoła się skończyła, dorosłość. Zaraz, zaraz, ktoś kiedyś wspomniał o zbyt długim patrzeniu się w otchłań. Nieistotne.
Ciemność, la la la.
- Znalazłeś Ją?
- Kogo?
- Obiekt Twoich ślubów.
- Moich?
- Miałeś Ją odnaleźć, podporządkować temu życie.
- Kim jesteś?
- Och, zamknij się pierdolona miernoto!
- Witaj sumienie.
- NIE NAZYWAJ MNIE TAK!
- Zapomniałem o Twoim wstręcie do banałów.
- ...
- Jesteś tam?
- (trzask słuchawki na synapsach)
- Hej? Wracaj! Na dobre i na złe, pamiętasz?

Wybaczcie (właściwie to "wybacz", jeśli chodzi o tego prastarego szkolnego "odbiorcę" wolę zachować liczbę pojedynczą, nie jestem optymistą)...Wybacz za ten marny pokaz. Czasem wyrwie się coś za co nie chcemy być odpowiedzialni, prawda? Też Ci się to czasem zdarza, kiedy jesteś pewny/pewna, że te "robaczki" wydostające się spod Twej klawiatury (uoooch, podmuch nowoczesności, wow) nie nadają się do niczego, zdecydowanie nie do czytania. Fakt to jednak, czasem się coś wyrwie. Nie, inaczej. "Wyrwie". Cholera, wiecie (WIESZ) o co chodzi, więc czemu nie przytakujesz? P-proszę, ja nawet nie znam tego gościa, który to napisał. Wierzysz mi, wierzysz?

To tylko początek. Niestety, dobrze wiesz również to, że tak bardzo, i tak często, w ten sposób się kończy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
    • @Jacek_Suchowicz Dziękuję pięknie :)
    • @Alicja_Wysocka

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Mi się skojarzyło z cyberbullyingiem :) tym niewspółczesnym :) Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...