Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ahh... nieznane na odpowiedzi pytania
Te, które rodzą w nas chęć poznania
I Ty, wielka Erato, Poetów patronko
Nadaj mym wierszom blasku, powiedz tylko słowo

Daj mi natchnienie, bym tworzył poezję
Spraw również bym pozostał sobą chwilę jeszcze
Bo nie chcę być poetą, pisarzem czy wieszczem
Bo kim byłem nie będę, ale teraz też jestem

Ale czym poezja jest, powie ktoś mi
Czy to są przelane na papier sny?
A może powód, by umierały miliony
Za wolność, za zapisane poezji strony?

Czy są to uczucia, które eksplodują
A które poeci, nie! Ludzie, krwią zapisują?
Czy może marzenia, ich zapis radosny
Nim ktoś odczyta, jest ich koniec żałosny...

A może tych nocy cudownych i chwil magicznych
To wyznania wszystkich kochanków romantycznych
Które, tak milczące, w krtani są zastygłe
Zaś przelane na papier, stają się niezwykłe?

Czy są to myśli, filozoficzne doznania?
Wszystko co godne jest rozpamiętywania?
A może to krótka forma grzecznościowa
Apostrofa do siebie, Ciebie, a może Boga?

Czy jest to zachwyt natury wdziękami
Czy zapis rzeczy powszechnie nam znanych?
Obraz w słowach na kartce, na papierze
A może wyznanie swych głębokich zwierzeń

Wiara w Boga, może też modlitwa
Wyznanie grzechów, sakralne sidła
Może to obraz świata przedstawionego?
Przez autora, być może, wymarzonego?

Wyraz naszej, wielkiej ekscytacji
Przyznanie komuś wszelakiej racji
Sposób komuś się upodobania
Albo umiejętności pięknych słów dobrania

A może to rymy, tak bardzo lubiane
Przenośnie, palcem po wodzie pisana
Porównania, jak składników zmieszanie
Tytuły, z trudem wciąż wymyślane

A może to pomysł, na kolejny nowy temat
Absurd nad absurdy, gdy absurdów nie ma
A może to bilet, dla poetów, do Nieba...

O Poezjo...kim jesteś, objaw się mi proszę!
Milczę, milczysz, czekam, czekasz, krzyk wznoszę
Dlaczego nie powiesz, co zrobić, by Cię znaleźć
Jakie Ci nadać imię, daj wskazówek parę

Nie widzę, nie słyszę, nie czuję poezji
Czy jesteś kochanką poetów największych?
Krzykiem o pomstę do naszego Nieba?
Czy Twoje to Niebo, odpowiedzi nie mam

Więc piszę do Ciebie... do siebie list ten
Poezją nienazwany, bo nie był to sen
Ciąg pytań do Ciebie, czy jesteś, czy nie
Nie wiem, może kiedyś ktoś mi to powie...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...