Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

światło


Rekomendowane odpowiedzi

Załóżmy, że zbyt wiele mówiono o świetle. O światłości wyłaniającej się z mroku, o światłości ogarniającej, o takiej, owakiej – różnie. Jeżeli można zatoczyć koło, by wrócić, osiągamy powroty. Początek sam w sobie nie ma prawa istnieć. Ale spróbujmy, omijając wszelkie praprapoczątki zacząć.
Człowiek o smutnej twarzy zszedł z drogi:
- czy ktoś tutaj zmarł?
Cisza.
- czy ktoś tutaj zmarł?!
I tak coraz głośniej, głośniej, głośniej. Cisza. Przetarł twarz dłonią, rozmazał ją i upadł.
Oto Kainowe Wzgórze. To znak, drogowskaz, nieważne. Oparty o niego, pyta:
- kto tutaj jest?
- światło, by zrozumieć, kto kim jest.
Czerpmy z praźródła – to tożsamość oblepiona gliną wyłania się z prabytu tworząc centrum, rozstawia szeroko ramiona, wsysa w siebie promienie, lśni, dowód istnienia. Lekkie wzburzenie, podchodzi drugi, schyla się po coś, podnosi, unosi w górę dłoń i sypie groch na drogę. Cofnięcie wstecz – bliżej nieokreślona otchłań, pierwiastki nadchodzącej apokalipsy, smutek rozstania, groch wbija się w podeszwy, zagryza wargi, idzie, czuje, pochyla się i zbiera. Oto kobieta.
- bracie, oto zostaliśmy rozrzuceni, aby określić, czyj gniew zwycięży. Mój czy twój.
Przeminęło. Gdy wrócił, obok niej kucał mężczyzna.
- jest dla mnie. Sprowadziła ją cisza. A ty co znalazłeś?
- śmiech. Śmiech, śmiech, śmiech…
Nie został z nimi. Kobieta wstała i patrzyła, jak odchodzi. Ale znowu do światła. Oto wydeptana ścieżka. Kłócą się, gniew pęcznieje, wybucha, łza, łzy, krew.
Było dwóch braci urodzonych przy Kainowym Wzgórzu. I rzekł pierwszy:
- ja na ziemi tej zostanę, a ty płyń, by wrócić.
A gdy ujrzał ją na ziemi, podniósł ją i przeszył go śmiech. Zadrżał, a to było tak:
- was tutaj być nie może tu i w tym czasie. Ludzkość już poszła dalej. Człowiek samotny jest, ale w swej samotności sam być nie może. Idźcie i głoście ku chwale swojej, a gdy owoc wzejdzie, zerwijcie.
Oszustwo. A gdyby tak jeden chwycił z nich za kamień i uderzył, zamknąłby świat w czeluści grzechu.
I ujrzał na swej drodze leżącą wśród starców kobietę. Nic nie powiedział, nie mogąc objąć jej ofiarności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Intrygujące. Przeczytałam dwukrotnie, uważnie, a jednak zamierzony przez autora sens tej przypowieści mi umyka. Może jest ich wiele?
Od strony technicznej nie rozumiem używania małych liter w dialogach. W zdaniu "A gdyby tak jeden chwycił z nich za kamień i uderzył, zamknąłby świat w czeluści grzechu." zmieniłabym szyk zdania. Przed "tożsamość oblepiona gliną... " usunęłabym "to".
Pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...