Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

No to do dzieła
:)))
Zatem - poczynając od tytułu - odstraszają mnie wszelkie 'łzawe' frazy

Dalej - mam wrażenie, że mędrkujesz
pouczasz a tego też nie lubię - bo choć prawdą są dwa pierwsze wersy - nieodkrywcze
słowo 'zamknięta' odnosi się do? no właśnie do czego?

zamknięta radość życia? czy zamknięta peelka?
- można dwojako czytać a tu akurat przydała by się jednoznaczność

roi się tu od dopełniaczówek - to takie pójście na łatwiznę ;)
- wonnego powietrza
- szablonie inteligencji
- stos lat
- wolności wiatr
No, stać Cię na lepiej ;))

'aż do czasu gdy niebo zagrzmiało' --> czy koniecznie trzeba tu mieszać niebo?
następne dwie - nie przekonują te błyskawice, choć rozumiem o czym mowa -> powietrze po burzy jest przejrzystsze, kolory wyrazistsze --> tak to rozumiem, choć wiem, że nie o burzę rzeczywistą tu idzie, że to metafora tylko

No niby nie jest źle ale mnie osobiście ten wiersz nie przekonuje, nie znalazłam w nim nic dla siebie - wiem, że to bardzo subiektywny odbiór dlatego nie piszę, ze to zły wiersz choć parę rzeczy można mu wytknąć ale po prostu nie dla mnie tym razem

Wybacz - czasem tak mam
Nie złośliwie - szczerze. Tak jak miało być.

Pozdrawiam

LadyC

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo osobisty wiersz, który jednak porusza. Wynurzenia Peelki mogą być materiałem do osobistej refleksji nad własnym życiem. Zbyt wielkie zaangazowanie w pracę, karierę, może stać się przyczyną nieodwracalnych strat. Można przegapić, podobnie jak Peelka, to, co w życiu najważniejsze (miłość, osobiste szczęście) - mówi o tym ostatnia strofka. Jest tu pewnego rodzaju ostrzeżenie. Ponadto "łzawy" tytuł wg mnie ma uzasadnienie - kiedy już za późno, by coś w życiu zmienić, wtedy z doświadczeń rodzi się natchnienie, czego przykładem jest ten wiersz. Liryka najczęściej ma podłoże w smutnych lub radosnych przeżyciach.
Wiersz mi się podoba, ponieważ daje możliwość indywidualnej interpretacji.
Lubię takie klimaty.

Serdecznie pozdrawiam :)
Opublikowano

Danko, główka do góry


wielki stos lat gniecie już kark
by w dłonie złapać wolność i wiatr
stracony okres zapomnianych dat
został intymny liryczny świat

Może tak?
Zmieniłam nieco ale to tylko inne spojrzenie
Zapewne zrobisz coś z tego

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo - iście brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...