Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zabobon, uroki, niewidzialność


zenza

Rekomendowane odpowiedzi

Pan Kazik był miejscowym rakarzem- niezastąpiony, gdy trzeba było uśmiercić kolejny koci miot, pieska lub króle. Lepiej było go jednak nie wpuszczać w obejście, ani do domu, ponieważ miał 'krostę na języku'. Jego wizyty zazwyczaj kończyły się chorobą krowy lub tym, że kury przestały się nieść. Mnie także pewnego dnia odwiedził Pan Kazik, chwaląc dom, oraz „jak pięknie macie". Kiedy wyszedł stwierdziłem, że wszystkie rury kanalizacyjne w domu się pozapychały, dziwnym trafem wszystkie! Tego dnia uwierzyłem w jego moc.
Pan Kazik był postacią sympatyczną. Bywałem w jego małej chacie, wcale nie na kraju lasa, a w środku leśnej osady. Widziałem jak wieczorami zamiast kolacji jadł talerzyk lekarstw. Widziałem też jak ostatniej wiosny, tuż przed południem, wyszedł na pola i powiedział do mnie- wiosna jest tak piękna, aż żal umierać. Był prawdziwym człowiekiem. Umarł zaraz później na raka.

A teraz do rzeczy. Pan Kazik trudnił się czarownictwem, kiedyś pod sklepem, w przypływie dobrego humoru zdradził mi recepturę na stanie się niewidzialnym.
Należy w nów o północy, na rozstaju leśnych dróg rozpalić ognisko. Następnie w garnku z wodą rozgotować czarnego kota. Każda „kostuczka" powinna pływać oddzielnie. Wygotować całość do galerety czyli maści. Następnie należy brać „kostuczki" po kolei w zęby, jedna z nich to ta, dająca niewidzialność.

Przypomniałem sobie Pana Kazika dziś na zatokach. Schodziłem lasem bukowym, skarpą ułożoną z brązów zeszłorocznych liści, powalonych omszałych drzew i zielonych kamieni.
Nad jeziorną zatoką, pomyślałem patrząc na zamglony horyzont, że życie jest iluzją. Właściwie to w słuchawkach na uszach, ktoś cicho nucił o iluzjach, o śniadaniu dla królowej. Później przez chwilę grałem na dziecięcym pianinie i gotowałem ogrodowe kwiaty.
Przeglądam karty dziecinnych bajek, tam uśmiechnięty król zaprasza na wyprawę do wieży głupców.
A jeśli to co widzę jest prawdziwe? Poczułem piękno krajobrazu jeziora, jako własne wzruszenie. Przypomniałem sobie Pana Kazika i stałem się niewidzialny.

Idąc przez wieś spoglądałem w leniwe oczy psów, żaden z nich nie szczekał. Tuż przede mną szła ona i on- dwudziestoletni, schludni. On miał neseserek a'la 'świadkowie jehowy', ona płócienny worek przez ramię. Rozmawiali o czymś zaaferowani. Nagle, przez ułamek sekundy, ona spojrzała na niego w taki sposób, że zamieniłbym się z nim na wszystko. Oddałbym mu jezioro, Pana Kazika, niewidzialność- za to jedno spojrzenie, którego nawet nie zauważył. Niewidzialne spojrzenie sprawiło, że świat na powrót zaczął wirować. Oczywiście w prawo, wraz z horyzontem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja babcia zawsze mówi, że są ludzie, którzy mają 'popie oczy'- chyba tak to się pisze.

całkiem zgrabnie, czasami trochę bym pozmieniała:

"Pan Kazik trudnił się czarownictwem, kiedyś pod sklepem, w przypływie dobrego humoru zdradził mi recepturę na stanie się niewidzialnym."
na przyklad tu zrobilabym dwa zdania, by wyglądało lepiej.

ale jest dobrze, podoba mi się, mogłabyś/mógłbyś bardziej to rozbudować, za szybko się wszystko dzieje. o.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę zdradzić swój przepis? W ciemną noc ubierz się na ciemno i wyjdź z domu, w szary dzień ubierz się na szaro i udaj się gdzie chcesz, powinno wystarczyć. Niestety przepis nie działa w dni słoneczne i przy radosnym nastroju. Przeczytałem, podobało mi się. Rad żadnych nie mam, ale to chyba nie wada? Moja oczywiście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...