Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Srebrna patera powleczona siwą patyną
Pełna pachnących jabłek i winogron
Białoszara serweta z koronek serpentyną.
Ona ,spraw codziennych ogrom.

Tylko zegar cicho cyka
By nikt nie usłyszał
Czas przez palce umyka
Taka już ta muzyka.

Ciepły blask złotawych płomieni
Tańczy bezładnie w kominku.
Jesieni w lato nic nie zamieni
Miło wieczorem ze szklanką winka.

Taka już uroda
Tej polskiej
jesieni.


Proszę o konstruktywną ocenę.pozdrawiam

Opublikowano

siwa patyna- patyna jest zielona, najczęściej występuje w postaci glonu.
Do tego jak to może pachnieć jabłkami i winogronami?

Płomienie nie są złotawe. Najczęściej żółte, niepotrzebnie koloryzujesz.

Tylko zegar cicho cyka
By nikt nie usłyszał

Gdyby on tak cicho cykał by nikt go nie słyszą, to po co o nim w ogóle wspominać? Nie wnosi nic do tekstu.

Białoszara serweta z koronek serpentyną.
Ona ,spraw codziennych ogrom.

Jaka ona? Kto to jest? Co robi w tym tekście?

Sam tekst faktycznie mdły. Do tego dużo w nim nielogiczności. Pojawiają się pojęcia a nie wiadomo skąd.

Opublikowano

Patyna jest efektem korozji metalu i wilgotnego powietrza ma ma barwę szarozielona ,ja w przyciemnionym pokoju widziałam ja w szarościach.
Płomienie można określić wieloma barwami np;żółtoczerwone ,bladożółte,a ja widziałam złotawe.
Zegar wnosi klimat przemijającego czasu ,ciche cykanie o tym przypomina.
Ona osoba przyglądająca się otoczeniu z bagażem codzienności.pojawiają się pojęcia z najbliższego otoczenia,salonu w jesienny długi wieczór.pozdrawiam

Opublikowano

Z tą "oną" to nie wynika z treści. Czyli zwykły błąd, jest ta "ona"tam zbędna. A to że Ty widziałaś? Nie wynika z tego tekstu. Do tego masz paterę pokrytą patyną? Sanepid tego nie pochwala :)

Inna sprawa to ta, że tworzysz zaprzeczające sobie związki frazeologiczne. A tak się po prostu nie pisze.

Aha, i sama pomyśl. Siwy a szary, jest różnica jednak. A tym bardziej, jeśli to ma być szarozielony. Gdzie tam miejsce na siwość?

Opublikowano

Takie już są te moje widzenia przez pryzmat poezji.Nic na to nie poradzę!A teraz to już piszesz nie konstruktywnie "szukasz dziury w całym! No i ten SANEPiD?Kto nie ma starych pater nie ma patyny,a'propos patyna występuje na związkach miedzi z innymi metalami,jak również jest specjalnie chemicznie przygotowywana w celach zdobniczych.
'

Opublikowano

Występuje również na dachówkach budynków.

Nie czepiam się, po prostu staram się zrozumieć. Nawet jeśli obrazujesz przez pryzmat języka poetyckiego, to jedno musi wynikać z drugiego a środki stylistyczne muszą być sensowne. Analizując ten tekst to wychodzi to tak:

Srebrna patera powleczona siwą patyną
Pełna pachnących jabłek i winogron
Białoszara serweta z koronek serpentyną.
Ona ,spraw codziennych ogrom.

Powleczona siwą patyną- na temat barw patyny już rozmawialiśmy, ale powleczona.... Powlekać, nawlekać, właściwiej by było napisać pokryta, przyprószona, okryta. Powlekać jest błędnym pojęciem w tym przypadku.
Pełna pachnących jabłek i winogron- pytanie, do którego teraz wersu się to odnosi, pierwszego czy trzeciego? Warto byłoby to zaznaczyć. Bo można to odczytać jako " białoszara serweta pełna pachnących jabłek i winogron, a serwet w końcu pojemnikiem nie jest, wiec i wypełniona nie może być. O koronkach serpentyn jeszcze nie słyszałem. Warto by było to przestawić lub po prostu zamienić na inne słowo.
Odnośnie tego Ona. Idąc tokiem wiersza to najwłaściwszym tropem jest to, że te słowo odnosi się do serwety, która jest najbliższa miejscem słowu "ona", oraz jest najbardziej spersonifikowaną metaforą w tym tekście. Wszak koronki, które stawiasz zaraz obok niej, kojarzą się z bielizną i to tą ekskluzywną. A spraw codziennych ogrom, ni huhu nie wiem, do czego się odnosi i po co tam jest.


Tylko zegar cicho cyka
By nikt nie usłyszał
Czas przez palce umyka
Taka już ta muzyka.

Ta strofa jest grubą nicią szyta. Do tego bazujesz na banalnych pojęciach. "czas przez palce umyka"- nie wiem który raz to czytam w poezji. Piszesz też o muzyce, której tu nie ma. Jeśli chciałaś tym słowem podkreślić to tykanie zegara, to fatalnie to wyszło, bo wszak zegar ma być tak cichy, aby nikt go nie słyszał. A jeśli chodzi o odniesienie do czasu, to jeszcze nie słyszałem aby on był muzyką i brzmiał jak muzyka. Do tego w całej strofie masz takie słowa jak : zegar, cyka, czas umyka, które stricte tyczą się przemijania, o którym zresztą piszesz dosłownie.

Ciepły blask złotawych płomieni
Tańczy bezładnie w kominku.
Jesieni w lato nic nie zamieni
Miło wieczorem ze szklanką winka.

Kolejna nielogiczna rzecz. Skąd kominek się w tym obrazie wziął, skoro wcześniej piszesz o przemijaniu, o czasie, o cykaniu i tzw. muzyce. I jeszcze te super dziwne wtrącenie "jesień w lato nic nie zamieni". Przepraszam, ale to jest tak oczywista oczywistość, że aż szkoda, że jeszcze nie podkreśliłaś słowami " więc jesień będzie jesienią".
Ostatni wers to już szczyt niekonsekwencji. W dalszym ciagu nie wiadomo kto, co, jak gdzie kiedy, ale jednak jest i pije niby winko. Poza tym kto ze szklanki pije wino? Przepraszam ,winko. Może te tanie?

Taka już uroda
Tej polskiej
jesieni.

Tu oczywiście trzeba było jeszcze dopowiedzieć, bo czytelnik mógł się nie domyśleć, że to o polskiej jesieni piszesz.

To tylko obrazuje, jak dużo błędów i nielogiczności w tym tekście jest.

I możesz sobie to odebrać jako atak i czepianie się. Mnie to rybka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No przecież ja to robię na złość, po to aby umniejszyć wymowę Twoim tekstom, ubliżyć Twojej osobie. Ja po prostu jestem skurwysynem, który lubi besztać innych ludzi. Tak. To cały ja przecież.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale odpowiem na twój zarzut szacunku. Gdybyś go miała, to miałabyś większy dystans do swoich tekstów i do moich komentarzy, które zwyczajnie nie są złośliwe, mimo tego że wytykają Ci błędy jakie popełniasz pisząc. Ale Ty akurat jesteś z tych osób, które same najlepiej wiedzą jak pisać i sądla siebie najlepszymi krytykami. Co więcej oczekują przede wszystkim pochwał bo wyczjanie uważają, że nie zasługują na krytykę.

Swoją drogą patrząc na twoje "konstruktywne komentarze" pod innymi tekstami, gdzie jedyne co potrafisz wskazać to błędy ortograficzne ( o interpunkcyjnych nie wspomnę bo sama nie potrafisz jej dobrze stosować) to chce mi się zwyczajnie śmiać. I mówię to z pełną świadomością, że w tym momencie mogę obrazić Twoją osobę. Ba, wręcz z premedytacją. Naucz się wreszcie pokory, a nie rzucaj wyświechtanymi hasłami, mówiącymi, że właściwa poezja to ta, która płynie z serca, a zauważ że serce to początek tekstu, a rozum powinien go dopełnić i dopieścić.

I zacznij też czytać poezję, dużo poezji.

A na mnie nie patrz spod byka bo mówię Ci dokładnie to samo, co powiedziałby Ci każdy, kto pisze od wielu lat i wie na czym to pisanie polega.

Pozdrawiam konstruktywnie (cokolwiek to w Twoim słowniku znaczy)
Opublikowano

MENTOREM to nie jesteś .Ale nareszcie przyznałeś tu cytat:
I mówię
"to z pełną świadomością, że w tym momenciemogę obrazić Twoją osobę. Ba, wręcz z premedytacją."

No i cóż sama esensja osobowości!
Trzeba koniecznie coś z tym zrobić!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Spój po prostu na siebie Aluna. Esencjo krzykliwości, pychy, bałwochwalstwa, braku asertywności i dystansu do samego siebie, co to najwięcej chce, choć sama nie wie o co jej naprawdę chodzi.

Następnym razem zastanów się naprawdę jak Ty się odnosisz do innych krzykliwa dziewczynko.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta co się moczy w mleku?
    • @Migrena trzeba się umieć ustawić:)
    • @violetta władze to by chciały żebyśmy pracowali do śmierci.   a najlepiej jeszcze parę lat po śmierci.   a potem żebyśmy się gdzieś utopili.   żeby zasiłku nie wypłacać.    
    • @AndrzejB wzruszająco bardzo. Wszystkiego dobrego Wam
    • Wstęp Miłość — słowo, które od wieków wymyka się znaczeniom. Każdy, kto próbował ją nazwać, pozostawił po sobie tylko ślad — nie definicję. Jest w niej ogień i cisza, namiętność i spokój, pragnienie i rezygnacja. Rodzi się w spojrzeniu, dojrzewa w dotyku, umiera w milczeniu, by potem powrócić — w innej postaci, w innym ciele, w innym czasie. Ta rzecz o miłości nie jest traktatem. To zapis niewielu odcieni z palety barw. Zapis chwil i drgnień. Opowieść o tym, jak miłość rodzi się, igra, rani, i leczy. Rzecz o miłości  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Narodziny i żar   Miłość Erosa — namiętna Namiętnie jest słyszeć, Jak czas nie upływa, Lecz stoi w miejscu. Kiedy tak na nią patrzysz — Reszty świata nie widać. Ty jesteś światem. Drogowskazem, Za którym będzie pożądać. Będzie światłem w latarni, Twoim tętnem, Enigmą.   Miłość — Epithymia (pragnienie, pożądanie) Pożądać — to żądać. Żądać, by mieć na własność. By móc nad nią górować. By wynosić się ponad nią. Czasem z pogardą. Gdy się ją osiągnie — Chce się więcej. Innej. By znowu, od nowa, Móc żądać. Pożądać. Górować. Czerpać. Pochłaniać. Brać. Nic w zamian nie dawać. Tylko bawić się nią.   Miłość narowista Jeżeli czujesz miłość — wielką, narowistą — trzymaj mocno cugle. Nie puszczaj ich. Wiedz, że musisz mieć nad nią władzę. Na początku jest trudno. Musisz ją wyczuć, by móc ją okiełznać. Lecz po jakimś czasie możesz delikatnie je poluzować, O ile utrzymujesz już równowagę. Wtedy możesz puścić cugle namiętności. Pamiętaj tylko, by nie ulec jej za bardzo. By nie przefolgować, by nie wpaść w sidła obsesyjnej miłości. Taka miłość nie jest dla wszystkich. Musisz być wytrwały i czujny. Całe życie musisz przy niej trwać. Z czasem będzie ci łatwiej nad nią zapanować.   Gra i uniesienie Miłość ludus — gra, zabawa, przygoda Miłość w ruchu. Ucieka, zanim ją nazwiesz. Śmieje się, gdy próbujesz ją zatrzymać. To taniec spojrzeń i gestów, Które niczego nie obiecują. Dotyk, który znika, Zanim zdążysz go zapamiętać. Ludus nie zna powagi. Nie składa przysiąg. Nie chce trwać — chce błyszczeć. I gaśnie wtedy, gdy próbujesz się nią nasycić.   Miłość niegrzeszna Niegrzecznie o nią pytać. Wiemy, że jest. Nigdy nie zapominamy, że była. Zakotwiczona w ciele, Niezabobonna, Odważna, Hojna, Wesoło i tkliwa. Nie bywa zazdrosna. Nie cierpi, gdy jest sama.   Miłość urokliwa Jest jak sen, który się nie kończy. Sen, w którym jesteś ty i ja. Sen, w którym jesteśmy my — sami. Odwrotność życia. Nie budzimy się z niej. Nie możemy się wybudzić. Całe życie w nią gramy. Poza nią — nic. Tylko pustka. Jest szczęściem i radością. Wszystkim naraz.   Miłość promienista — kwitnąca Jej aura promienieje w czerwonej poświacie. Pulsuje, oddycha światłem. Na świat się otwiera — Jest energią, która trwa. W wieczności ma swój początek, Choć nigdy nie umiera. Miłość uskrzydlająca Tę najtrudniej opanować. Trzeba ją wyczuć, oswajać, by nie odfrunęła. Zbliżać się powoli, przykucnąć, delikatnie głaskać. Tej miłości koniecznie musisz spoglądać w oczy. Nie możesz inaczej. Czasem bywa pierwszą, Tą, która jeszcze nigdy nie uniosła się w przestworza. Musisz jej pomóc — lecz tak, by powróciła. By wracała. By była. By trwała. Taka miłość jest wartością I nadaje sens życiu.   Cień i granica Miłość obsesyjna Bywa mocna. Obsesja i pożądanie — są blisko siebie. Tylko wtedy są jednym. Tylko wtedy, gdy są w stanie uniesień. Wtedy tylko są razem. Bo rumak pożądania ciągnie w jedną stronę, A obsesja — na oślep. A miłość nie znosi, kiedy ją ponosi.   Edit et amo Kocham i nienawidzę. Pytasz — Jak to się dzieje? Nie wiem. Lecz kocham. Cierpię i szaleję.   Miłość dystrofina (choroba Hanahaki) Choroba z miłości. Brak na nią lekarstwa. Poza samą miłością nie istnieje nic — Istnieje tylko nicość. Życie bez niej staje się pustym trwaniem. Wyrazem jej obecności jest ból i cierpienie, Brak snu, depresja wegetatywna — Wegetacja.   Miłość pogardliwa Pogardliwością stajesz się, gdy pogardliwie patrzysz. Oddychasz pogardliwie. Masz w sobie zaszyty obraz dnia — Uchwycony fragment, Schowany na dnie szuflady. Wyobrażasz sobie, że to jest miłość. Niestety — to tylko obraz, jeden z wielu. Więc nadal patrzysz pogardliwie I nie umiesz z tego wybrnąć. Trwasz w niej, myśląc, że to ta właściwa miłość.   Miłość dychotomiczna Wszystko albo nic. Miłość w czarno-białych odcieniach. Bez półtonów, Bez szarości. Tylko ogień Albo lód.   Dojrzałość i spokój Miłość pragmatyczna — trwała Pragma jest w nas. We mnie i w tobie. Od pradawnych czasów. Balansuje w nas Pomiędzy rozsądkiem a głupotą. Między tym, co trzeba, A tym, co chcemy. To miłość, Która trwa.   Miłość spolegliwa O niej pisano wiersze. Czujna, wierna, zawsze przy tobie. Będzie cię witać i odprowadzać. Zawsze — do końca. Nigdy nie zdradza. Będzie się nawet narażać, By być z tobą. By trwać. By wybaczać. Czasem nawet — by być poza wszystkim. Oparta głównie na zaufaniu.   Miłość storge — łagodna Odnosząca się do drugiej osoby. Czasem przeobrażająca się w miłość bratnią. Cała ta łagodność jest jak sen. Jesteśmy w nim zanurzeni — Jak w wodzie źródlanej, Nieskazitelnie czystej, Niczym niezmąconej, Oczekującej, by się w niej zanurzać. Tylko w ten sposób można żyć, I trwać w krainie łagodności. Tylko tak można stać się łagodnością.   Miłość storge — rodzinna Odnosząca się do wielu osób. Objawia się łagodnością. To wspólne odczuwanie. Wspólne budowanie. Troska o wspólne szczęście.   Miłość ofiarna — Agape O Agape. Agape, czemuś ty jest we mnie, Agape? Tak wzdychał Katullus do Klodii. Lecz miłość jego nie miała ujścia — Na więcej mógł liczyć wróbelek Klodii. Bywa nieszczęśliwa. Nie wymaga wzajemności. Nigdy nie zazdrości. Nie czeka na poklask.   Philautia — miłość własna Ostatnia i pierwsza. Źródło wszystkich innych. Ta, w której wszystko się zaczyna I w której wszystko się kończy. Miłość do siebie — Nie z próżności, lecz z poznania. Ze zrozumienia, że aby kochać innych, Trzeba najpierw przyjąć siebie.   Rzecz o narodzinach i powstawaniu   I stało się. Narodził się człowiek. Z miłości powstał. W miłości żył. W miłości umierał. A wraz z nim — świat. I wszystko to, co o świecie można było pomyśleć. Narodziło się dziecię — kruche, bezbronne. Należące tylko do tego świata, Tylko z tym światem związane. Od początku do końca. Zanurzone w człowieczeństwie. Świat nagle się obudził, Gdy dziecię otwarło oczy. Obraz świata stawał się z dnia na dzień szerszy — puchł jak ciasto drożdżowe. Siedząc na kolanach matki, spogląda na świat z zachwytem. Świat jego jest jeszcze mały. Taki ot, niewielki. Gdy zmarznie, poprosi matkę, by rozgrzała jego świat…  niewielkim kaloryferem. Świat u niego zaczyna się w pokoju, a kończy — za oknem. Ale z czasem, gdy staje się starszy, coś zaczyna się zmieniać. Im bardziej człowiek próbuje go poznać i okiełznać, tym bardziej świat się rozrasta, uciekając w stronę nieskończoności. I wtedy — w połowie swego życia — człowiek przysiadł. Zastanowił się, czy jest w tym sens: by w nieskończoność gonić króliczka, skoro i tak nie da się go złapać. Może warto zatrzymać się przy tym, co pewne. Co można dotknąć ręką. Co staje się namacalne. I tak zaczął się zastanawiać nad pewnikami i aksjomatami. Pewnikiem jest, że się urodziłem. I że od dnia narodzin jestem świadomym człowiekiem. Innym pewnikiem — że świadomym stałem się dopiero w dorosłości. A jeszcze innym, że dopiero wtedy, gdy zacząłem świadomie używać zmysłów i słów. Aksjomat tych pytań leży w możliwościach odpowiedzi i w sposobach ich udowodnienia. Pewniki zaś można pozostawić takimi, jakie są. Niech będą subiektywnymi odczuciami. Niech pozostają puste — by mogły napełnić się sensem dopiero wtedy, gdy ktoś je nazwie miłością. Jeżeli wszystko zaczyna się z miłości, to i w miłości trwa, i w miłości się kończy. I to można uznać za pewnik. Niezależnie, jakiej miłości dotykamy — żyjemy w niej. Muzike nas otacza. Jaki ma związek muzike z miłością? Jest najszerszym obrazem miłości, kryjącym w sobie moc oddziaływania na duszę. Czy odczuwamy nawałę uczuć, słuchając Chopina? To te same uczucia, które rządzą miłością: pożądanie, uniesienie, tęsknota, zachwyt, ból. Taka jak miłość — dotyka nas głęboko, niespodziewanie, w całym naszym wnętrzu. Więc siedząc tak i rozmyślając, wznoszę oczy ku pięknu i miłości. My, jako ludzie, przeszliśmy przez wszystkie etapy miłości. Każde dziecko — bez wyjątku. Otacza nas piękno i miłość. W każdej z opisanych miłości, a także w tych nieopisanych, tkwiliśmy i jesteśmy w nie zanurzeni po dziś. Przed narodzinami. W trakcie narodzin — wraz z pierwszym oddechem. Bo oddech równa się energia. Pneuma towarzyszy nam przez całe życie. Kiedy odchodzi, kończy się też nasz żywot.   Sens życia — poszukiwania   Co nadaje sens naszemu życiu? Zadając to pytanie, zataczamy koło. Każdy z nas ma przecież zakodowany inny cel — indywidualną ścieżkę, do której dąży. Cel możemy nazwać sensem. A co jeszcze nazwiemy sensem sensu stricto? Istota życia, dla której się rodzimy, wydaje się pewnikiem — przedłużamy linię istnienia. Ale czy to wszystko? Skoro spełniamy ten obowiązek nieświadomie, niezależnie od woli? Pneuma daje nam życie i odbiera je. Boska energia krąży w nas wszystkich — ta sama, odwieczna. Chcemy czy nie — jesteśmy zanurzeni w miłości. To ona jest tłem naszego istnienia. Co więc nadaje sens? Muzike, miłość i cel. W nich znów odnajdujemy boską energię, która prowadzi nas przez kolejne etapy życia. Czy jednak na każdym etapie widzimy to samo? Zapewne nie. A jednak każde dziecko, na swój sposób, widzi świat podobnie — czysto, bez filtrów. Będąc dziećmi, mamy wrażenie, że nasze życie będzie trwać wiecznie. Być może to odczucie ma związek z energią prenatalną — pierwotną siłą, która w nas drzemie i prowadzi nas ku dorosłości. Wtedy nie myślimy o chorobach, o przemijaniu. Egzystencjalizm jest nam obcy. Śmierć i odchodzenie nie mieszczą się jeszcze w naszym horyzoncie. Dziecko nie doświadcza jeszcze zagrożeń, które z czasem dotykają umysł dorosłego. Dopiero w okresie dojrzewania pojawiają się cienie — uzależnienia, zaburzenia odżywiania, depresja. A prawdziwe choroby psychiczne, jak choroba afektywna dwubiegunowa czy schizofrenia, ujawniają się później — u progu dorosłości. Tak więc krąg się zamyka — od prenatalnej energii po zmagania z własnym umysłem. Całe życie jest ruchem między światłem a cieniem, między nieświadomą siłą istnienia a świadomym poszukiwaniem sensu.   Krok ku dorosłości   Krokiem ku dorosłości możemy nazwać przebudzenie świadomości. Zaczynamy poszukiwać swojego miejsca w świecie. Próbujemy dopasować się do otoczenia, odnaleźć w nim własny rytm. Zwykle zaczyna się to od buntu — potrzeby zmiany, sprzeciwu wobec tego, co zastane. Nie jesteśmy zadowoleni z rzeczywistości, w której żyjemy. Chcemy czegoś więcej. Pragniemy być lepsi, dojść dalej niż ci, którzy są najbliżej nas. Pojawiają się tarcia, nieporozumienia, oddalanie się od dorosłych. Szukamy zrozumienia wśród rówieśników — tam, gdzie czujemy wspólnotę doświadczeń i podobnych problemów. W ich towarzystwie odnajdujemy ukojenie, chwilowe poczucie sensu. Na przełomie XX wieku modne staje się życie w komunach — ucieczka od konwenansów, od społeczeństwa, od narzuconych reguł. Życie w squocie, na własnych zasadach, wymyślonych przez siebie. To symboliczny gest odcięcia się od świata dorosłych — niewidzialna kurtyna, za którą próbujemy zbudować własny świat. Poznajemy, eksperymentujemy, tworzymy. Wciąż mamy w sobie zapas energii, która pcha nas do przodu. Egzystencjalne pytania odkładamy na później — na czas, gdy świadomość dojrzeje do refleksji nad przemijaniem. Na razie — poszukujemy.   Krok ku dorosłości (II)   Lecz czy to rzeczywiście jest prawdziwy krok ku dorosłości? Od dziecka przechodzimy przecież przez kolejne etapy miłości — najpierw czystej, bezwarunkowej, potem coraz bardziej złożonej. Teraz również doświadczamy miłości, lecz nasz wachlarz emocji się poszerza. Doznania stają się bardziej namacalne, głębsze, szersze. Ale czy jednak to wciąż można nazwać krokiem w dorosłość. Dopiero obieramy kierunek. Próbujemy postawić stopę na ziemi, oswoić ją. Nie czujemy się jeszcze na siłach, by w pełni wstać i iść dalej. Prawdziwym krokiem w dorosłość stanie się powrót do domu — Mówiąc dom mam na myśli powrót do pierwotnego kształtu naszego Ja. Symbolicznego rozpoczęcia nowego etapu własnego życia. Będzie nim związek, praca, wejście w społeczną hierarchię. To wszystko jest nieuniknione. Wszyscy się przed tym wzbranialiśmy, a jednak moment ten musiał nadejść. Dorosłość nie przychodzi nagle — przychodzi wtedy, gdy przestajemy jej unikać.   Rzecz o narodzinach powtórnych   Dać życie — to jak narodzić się powtórnie. W akcie przekazywania życia dzielimy się własną energią — tą samą, która została nam dana u początku istnienia. Jesteśmy świadkami cudu narodzin, a zarazem narzędziem, przez które przepływa siła tworzenia. To najpiękniejszy gest, jakiego może dokonać człowiek. Nie byłby on możliwy bez wcześniejszych etapów życia — bez buntu, dojrzewania, bez dotknięcia granic świadomości. Aby dać życie, trzeba najpierw zrozumieć, czym ono jest. Mamy więc dom i ogród, a w nim drzewo — symbol życia, odradzania i trwania. Wkraczamy w dojrzałość — w etap troski i odpowiedzialności. Musimy dbać o nasz dom, pielęgnować ogród, strzec jego korzeni. Nasza energia prenatalna słabnie, lecz w zamian otrzymujemy coś bezcennego — świadomość przemijania. Uczymy się akceptować, że wszystko ma swój czas. Dotykamy chorób, cierpienia, utraty, lecz tuż obok nas płynie wielka rzeka mądrości. A nad nią rozciąga się las, który możemy nazwać Boską Apteką — miejscem uzdrowienia, ukojenia, powrotu do źródła.   O dojrzewaniu świadomości   Kiedyś byłem dzieckiem — myślałem jak dziecko, czułem jak dziecko, postrzegałem świat oczami dziecka. Z czasem dorastałem. Myśli stawały się inne — głębsze, bardziej złożone. Przestawałem myśleć jak dziecko, choć wciąż je w sobie nosiłem — ciche, kruche, pełne zdziwienia. Mogłem dojrzewać, rozwijać się, poznawać. Wszystko to działo się w świecie norm i znaczeń, w pewnej nieokreślonej kulturze — wśród ludzi, z ludźmi i dla ludzi. Wszystko następowało po sobie w sposób płynny, naturalny, jakby według tajemnego porządku. Z Boską precyzją. Zgodnie z kodem, który został w nas zaszczepiony — kodem życia, przemijania i odradzania się.   Życie Dorosłe   Więc oto jestem — zanurzony w dorosłości. Tkwię w swoim ogrodzie życia, otoczony znanymi twarzami, tymi, których kocham. Najbliżsi. Wypełniam dni punkt po punkcie, kartkę po kartce — jakby to był Boski plan. Moja droga była kręta, zawiła, pełna zakrętów… Ale może właśnie po to, by w końcu stała się prostsza, bardziej przewidywalna. Wiem, dokąd zmierzam. Doświadczenie prowadzi nas przez życie — ku końcowi. Czy w tym tkwi cały sens naszej egzystencji? A może to jedynie kolejny etap w nieustającej wędrówce? Ciało przypomina o przemijaniu każdego dnia. Umysł zwalnia. Sięgamy pamięcią do przeszłości — do chwil innych, do młodości, do dzieciństwa. Analizujemy. Mamy czas. Czas, by prześwietlić własne życie. Patrzymy za siebie. Patrzymy przed siebie. Nadszedł moment, by zmierzyć się z własnym egzystencjalizmem: Gdzie jestem? Kim jestem? Dokąd zmierzam? Zanurzamy się w filozofii, religii, biologii… I często znajdujemy odpowiedzi. Ale im głębiej drążymy, tym więcej rodzi się pytań. Odpowiedzi uchodzą nam między palcami. Wszystko zaczyna nas przerastać. Więc wracamy do początku. Do miłości.   Starość - Powrót do Miłości   Podążając ku końcowi naszej wędrówki, zbliżamy się do rozwiązania. Musimy poddać się Boskiemu planowi. Nasza przygoda na ziemi dobiega końca. Nasze ziemskie odbicie wkrótce zniknie. Siedzimy w jaskini, spoglądając przed siebie. Obok nas — całe życie, które przeżyliśmy. Nie możemy jej opuścić, lecz widzimy siebie nawzajem. A może raczej — własne odbicia Boskiej energii, skumulowane cząstki, które przenikają nasze ciała. Wiemy, że już niedługo znów połączymy się z energią Stwórcy. Znów staniemy się miłością. Zanurzymy się w pięknie, by móc na nowo się narodzić. I tak — bez końca, bez początku. W zgodzie z rytmem kosmosu. I tak kończy się nasza krótka mowa — o powstawaniu, życiu i miłości. Bez śmierci. Bo życie nie kończy się na śmierci. Ono się wtedy dopiero zaczyna.                                                                                                                  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...