Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Piękne, jesienne przedpołudnie. Lekka mgiełka. Słońce przebija się promieniami przez prawie nagie korony drzew. Gdzieniegdzie napotyka opór nie opadłych jeszcze liści. Jest cicho. Bezwietrznie. Misia – moja suka – idzie przede mną. Wszystko obwąchuje. Rozgląda się. Szuka swoich znajomych towarzyszy. Czasem się zatrzyma. Spojrzy pytającym wzrokiem. Upewnia się, czy idziemy dalej. Czasem patrzy na moje ręce. Sprawdza, czy trzymam kasztana, którego jej zaraz rzucę. Lubi biec z pełną szybkością jej psich łap i dopadać kasztana, często łapiąc go w locie.
Słychać szelest liści. Ktoś się zbliża. Znajoma sylwetka. To Patrycja. Znamy się dobrze.
- Dzień dobry – mówię.
Cisza. Gdy podchodzi bliżej ponawiam pozdrowienie. Żadnej reakcji. Niemożliwe, żeby mnie nie zauważyła. Nikogo tu więcej nie ma. Tylko nas troje. Widocznie była zamyślona. Może ma jakieś problemy. To młoda kobieta. Pewnie chciałaby wyjść za mąż. W organizacji, w jakiej się znalazła, nie może znaleźć odpowiedniego kandydata. A może ma kłopoty ze swoją siostrą? Może pokłóciła się z mamą? Może jest jakaś inna przyczyna…
Trochę zaskoczony idę dalej. Misia, zajęta swoimi sprawami, odwiedza kolejne, znajome miejsca. Czasem upoluje sobie jakiś smakołyk, który ktoś wyrzucił z kuchennego okna pobliskiego wieżowca. Jest bardzo niezadowolona, gdy jej się go odbiera. Pewnego razu taka uczta skończyła się wizytą u weterynarza i zaaplikowaniem antybiotyku.
Spacerujemy dalej. Bawimy się. W oddali widzę kolejną postać. Też jakby znajoma. Tak, to Danuta. Wspaniała, rozsądna kobieta. Wyjeżdża często do pracy za granicę. Lubię z nią rozmawiać. Pewnie rzuci jakiś ciekawy temat.
- Dzień dobry – odezwałem się pierwszy.
Spojrzała na mnie. W jej wzroku był jakiś żal, trochę zaskoczenia. Bez słowa jednak przeszła obok. Długo się nie widzieliśmy, ale niemożliwe, żeby mnie zapomniała. No cóż, trudno.
Misia zajęta jest gonieniem kaczek, które zebrały się przy fontannie. Wszystkie grupowo pofrunęły do wody. Wyraźnie zaskoczona końcem zabawy podbiegła do stadka gołębi, które przysiadły niedaleko. One również nie chciały się z nią bawić. Całą sytuację uratowała znajoma sąsiadka, której Misia pozwoliła się nawet pogłaskać.
Jesteśmy już blisko domu. Ktoś idzie szybkim krokiem. Ja przecież go znam. To Andrzej. Trudno za nim nadążyć. Ciągle się spieszy. Może chociaż on się zatrzyma.
- Witaj – próbuję go zagadnąć.
Nic z tego. Spojrzał chłodnym, przenikliwym wzrokiem jakby chciał powiedzieć: „kiedyś byłeś nasz, a teraz już nie chcemy cię znać”.
Wracamy do domu. Misia zadowolona, ja wręcz przeciwnie. Przygnębił mnie ten spacer. A jeszcze pół roku temu wspólnie realizowaliśmy różne plany. Zwierzaliśmy się sobie z naszych trosk. Trwało to kilkanaście lat, dopóki nie zacząłem samodzielnie myśleć. Oddałem wtedy nadzorcy-przewodniczącemu list, zawierający moją rezygnację i przestałem być świadkiem Jehowy.
Usiadłem. Misia wskoczyła obok mnie, na tapczan. Przytuliła się. Spojrzała swoimi dużymi, brązowymi oczami. Wyczytałem w nich: „nie martw się, przecież masz jeszcze mnie”.

Opublikowano

Uwagi:
1)"Lubi biec z pełną szybkością jej psich łap..." - wcześniej napisałeś, że Misia to suka, więc czytelnik doskonale wie, że Misia nabiera pełnej szybkości znacznie angażując w tym celu swoje psie łapy. Aby to zobrazować: nie powiesz i nie napiszesz, że Andrzej biegł do domu z szybkością swoich człowieczych nóg.
2) '... Może ma jakieś problemy. To młoda kobieta. Pewnie chciałaby wyjść za mąż..." - te rozmyślania bohatera są moim zdaniem komiczne, ale w tym negatywnym sensie - bardzo niezgrabnie to Ci wyszło.
3)"Trochę zaskoczony idę dalej" - Bohater byl raczej zdezorientowany, zdumiony - nie zaskoczony.
4)"Całą sytuację uratowała znajoma sąsiadka, której Misia pozwoliła się nawet pogłaskać." - znów komicznie, jaką sytuację uratowała sąsiadka? Przesadnie, nieadekwatnie używasz słów.

Generalnie:
za krótkie, niczego nie opowiedziałeś tak naprawdę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...