Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Błysnęły gwiazdy na nieboskłonie nieba
księżyc wyjrzał twarzą oczy przetarł.
Szedłem mglistym tumanie ręki omackiem
ziemi okrytej płaszczem czarnej nocy.

Na rozdrożu krzyż rzucał cienie ziemi
ponury posępny męki znaczył ślady drogi.
Krok zdrętwiał drżeniem przeszył ciało
w sercu ukłuło dech zatrzymało w duszy.

Strach, mi w oczy spojrzał lustrem złego
cmentarnym murem śmierci oddechu tchnął.
Włos zjeżył w pion kłosy stanęły dęba
dotyk ręki diabła udręczył po ciele rwą.

Bezwolny stanąłem krok zawisł kroku ego!
prąd przeszył wnętrze kopnął błyskawicą.
Gorączką spłynął, od głowy w pięty żarem
bojaźń strachu falą wirom w czeluść piekła.

Jakbym diabłu nadepnął na ogon ze strachu
dzwon dwunastą wybił zegarem wskazówki.
Groźny pomruk echem uszom przeszył jęki
zamglił oczom w omdleniu w bojaźni skryło.

Grało we mnie wszystko muzyką ćmą złego
krew uderzyła, po głowie młotem kowadło.
Jakaś nadprzyrodzona siła wnet odeszła
z koszmaru budzika dzwonkom nuty Aniołów.

Mokrym poduszką zwróciłem światu oczy
z orbity złudy wizji mary obłędu miraży.
Z przestrzeni ku ziemskiemu łożu życia
wróciłem w realny obraz w rzeczywistość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - masz racje - śmierć musi a życie nie musi - miło że czytałaś -                                                                                                                      Pzdr.serdecznie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - serdecznie dziękuje za miły komentarz -                                                                                       Pzdr.usmiechem. Witaj Robercie - fajnie że mocne i prawdziwe - dziękuje -                                                                                                       Pzdr.
    • @Robert Witold Gorzkowski - dzięki - 
    • Wrogowie mnie otaczają. Brak mi brata do rozmów i cichych chwil zadumy,  ciągnących się jak  zaduszne, listopadowe godziny.  Brak mi do szabli i szklanki, przysłowiowego Węgra. Mój przysiół, fortecą z lodu i kamienia. Granitowa wieża góruje wśród nisko osiadłych, stalowo połyskujących. Pierzastych, skłębionych bałwanów. Patrzę na ziemię niczyją, wyrosłą jak pleśń brunatna  z równo ociosanych górskich zboczy. Tam śmierć dożyna nieszczęsnych rycerzy, co chcieli o łeb skrócić biblijnego Smoka. Uczepieni trokami z haków rzeźnickich do siodeł, pobladłych rozkładem ogierów. Wyklinają w agonii me zdradzieckie imię, krztusząc się krwią i gęstą śliną. A Śmierć odchodzi na przedzie w kulbace. Podkute kopyta końskie, zaczepiają w błotnistej mazi lepkiego śniegu o zapalniki porozrzucanych wszędzie min. Toną pozostawione zezwłoki w tym bagnie  cuchnącej zgnilizną nicości. Nikt nie zliczy dusz pogasłych, na tym upadłym padole. Ich zbawienia ani modlitwa gorliwa ani krzyż osinowy nie wspiera. To pył ludzki, doczesny. Złożony z grzechów drobin.   Mi tylko ciemność,  rozległa po ścianach i węgłach służy. Mi jad wytruł uczucia. Skuteczniej niż wszystkie trucizny Amazonii. Zasypiam w korzeniach drzewa poznania dobra i zła. U mych strudzonych nóg, mówiący językami świata wąż się płoży. Na grubych, dolnych gałęziach  powieszone ciała kobiety i mężczyzny. Bladzi i nadzy. Od pętli jednak w górę. Oczy mają wyjadłe przez mrok. Kruczoczarne. Na licach zaś opuchnięci, nabrzmiali, krwistoczerwoni.  
    • Bardzo dobry wiersz , nawet tytuł niepotrzebny.    Gratuluję 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...