Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uczucie osładza, ale także mocno rani
lekarstwo okazało się gorsze, od choroby.
Lekarz postawił sercu złe diagnozy
jest tylko człowiekiem - też się myli?

Nie dam się zwieść pięknej buzi
co w tańcu zmysły kusi w te powaby.
Będę zimny, jak lód!... czy mnie poruszy?
albo w krę rozkruszy, aż spłynę rzekami.

Gdybym, był wizjonerem mając dar wizji
znał przyszłość skrytą w idące prawdy -
inne byłoby moje życie z mojej wyobraźni.

A dzisiaj, co mi mówi?, co w słowie krzyczy?
w ten głos wołający - echo odbija, od skały,
ale widzi wszystko i słyszy! Rozbudza zmysły.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Dzień dobry dzisiaj Szanowna Autorko zawierzona Jedynemu!   Pozwolę sobie się rozpisać, ponieważ tutaj jest potencjał.    1. Co tu jest?   „Schronienie” to miniatura na jednym oddechu, zbudowana z ciągu bezokoliczników:   upaść / przeciągać się / wypatrzeć / przewrócić się / pochodzić / polatać   Struktura jest jasna: fantazja o powrocie do dziecięcej swobody. To plus – wiersz wie, o czym jest.   2. Co działa   Ton – łagodny, trochę dziecinny. To może być atut, jeśli świadomie celujesz w perspektywę „wewnętrznego dziecka”. Motyw trawy jako schronienia – jest potencjał na sensoryczność (zapach, dotyk, ukrycie przed światem).   Na razie to szkic – ale z czytelną osią.     3. Główne problemy   a) Klisze obrazów   Letnia wysoka trawa, owady na kwiatach, bukiet, kot, motyl, słońce – to zestaw jak z pocztówki. Każdy z tych obrazów osobno jest poprawny, ale razem składają się na banalny katalog letnich skojarzeń. Nic tu nie zaskakuje.   Brakuje jednego, konkretnego szczegółu, który byłby „twój”, a nie z uniwersalnego banku obrazków.     b) Składnia i logika     „dla marzeń przeciągać się w niej” – to brzmi jak z notatki w kalendarzu. „Dla marzeń” jest abstrakcyjne i trochę publicystyczne. Marzenia czego? o czym? „z bukietem znowu przewrócić” – przewrócić co? siebie? bukiet? składnia jest urwana. „jak kot pochodzić na czworakach” – „pochodzić” jest tu bardzo nijakie słowo, bez energii. Dwa porównania pod rząd: „jak kot / jak motyl” – rozmywają się, żadne nie ma szans wybrzmieć.     Całość czyta się raczej jak plan na wakacyjne popołudnie, nie jak wiersz.     c) Brak napięcia   Nie ma tu:   ani konfliktu (przed czym to schronienie?), // niuansu (co w tej trawie jest nieoczywiste?), ani żadnego „przeskoku” myślowego na końcu.     Ostatni wers („jak motyl polatać w słońcu”) nie dopowiada niczego nowego, tylko domyka serię oczywistych przyjemności.         4. Co bym sugerował jako redaktor     Jeśli chcesz z tego zrobić mocniejszy tekst:   Zawęź perspektywę – wybierz 1–2 motywy, np. trawa + jedno zwierzę. Resztę wyrzuć. Dodaj rysę – niech to schronienie będzie przed czymś: hałasem, dorosłością, lękiem. Jedno zdanie potrafi odmienić wydźwięk. Popracuj nad językiem: zamień „dla marzeń” na coś bardziej cielesnego, konkretnego; doprecyzuj „z bukietem znowu przewrócić”; znajdź jedno mocne porównanie zamiast dwóch oczywistych.   Daj jeden gest, który zostanie w głowie – np. jedno zdanie, które przełamie sielankę czymś zupełnie innym (jak odcisk błota na kolanie, kleszcz w trawie, myśl o kimś, kogo tam brakuje).   5. Podsumowanie   Na razie to nie jest zły wiersz – to jest szkic: poprawny, ale całkowicie przewidywalny. Masz dobry instynkt, żeby pisać miniatury; teraz potrzeba okrucieństwa redaktora:   mniej pocztówki, więcej tego, co naprawdę boli / ratuje w tej trawie.   A teraz przykład:    Schronienie – wersja robocza   upaść w letnią, niekoszoną trawę żeby na chwilę nic nie musieć   policzyć mrówki na łodygach aż kolana wbiją się w ziemię jak pinezki   zgubić bukiet gdzieś między źdźbłami zamiast ludzi słuchać świerszczy   przejść kilka kroków na czworakach jak kot, który wrócił do domu   i dopiero wtedy zobaczyć że to nie trawa mnie chowa, tylko ja chowam się przed światem   Co tu zrobiłem:   zostawiłem jedną scenę: trawa = schronienie; ograniczyłem obrazy (bez motyla, jeden „kot” wystarczy); dodałem konkrety („niekoszona”, mrówki, kolana jak pinezki); na końcu jest mały przeskok znaczeniowy – wyjaśnia, przed czym to „schronienie”.     Możesz Violetto oczywiście podmieniać wersy/obrazy, ale sam schemat (jedna scena + jeden twist na końcu) jest dobrym szkieletem do dalszej pracy.
    • @Migrena Dziekuję. Dokladnie tak sie czuję.
    • Jasnowłosa.                                dla Niej.       Twoje włosy - nie złoto, nie słońce, nie żadne z tych zużytych porównań. To łany czasu przesiane przez prapierwotny wiatr, co pamięta pierwszą iskrę, z której powstało światło. Gdy poruszasz głową, dzieje się coś dziwnego: świat na moment wraca do wersji testowej, jakby Stwórca cofał kod rzeczywistości, żeby lepiej podejrzeć Twoją trajektorię blasku. A Twoje oczy - mówiono mi, że zielone, że ciemne, ale to tylko język próbujący objaśnić zjawisko. Tak naprawdę są jak dwie głębiny, gdzie rosną bioluminescencyjne algi, które świecą tylko wtedy, gdy o Tobie myślę. Patrzę w nie i mam wrażenie, że widzę jakąś arcysekretną geometrię świata - układ pulsujących słów, które próbują nauczyć mnie, jak kocha się bez granic i bez instrukcji obsługi. Gdy idziesz tanecznym rytmem jasnowłosa, to nie krok niesiesz, lecz zakłócenie w polu grawitacji - drobne drżenie, po którym rzeczy martwe wyglądają, jakby chciały wreszcie poczuć coś żywego. A ja wślizguję się w Twój cień jak w schron, który zna alfabet mojego serca lepiej niż ja sam. Tęsknię za Tobą tak intensywnie, że moje sny zaczęły się sprzeciwiać prawom nocy. Stają sprzeciwem0 wobec logiki, szeleszczą Twoim imieniem w miejscach, gdzie nie ma powietrza, a jednak wszystko oddycha Tobą. Czasem czuję, że tęsknota jest jak drugi układ krążenia - niewidzialne tętnice, po których zamiast krwi płynie obraz Twojej twarzy, zawieszony na granicy światła i milczenia. I wiesz, co mnie zadziwia? Że kiedy o Tobie myślę, nawet mrok staje się bardziej czuły. Jakby przestał być ciemnością, a stał się tylko próbą: czy potrafię Cię dostrzec, nawet kiedy świat usuwa lampy spod moich stóp. Kocham Cię nie „jak”. Kocham Cię wbrew porównaniom, które próbują pretendować do Twojego blasku. Kocham Cię w sposób tektoniczny - jakby pod skórą świata poruszały się płyty, szukając miejsca, gdzie mogłyby się zejść, żeby wybrzmieć Twoim imieniem. A jeśli ktoś spyta, czym jest piękno - nie powiem nic. Po prostu otworzę dłonie i pozwolę, by wypadło z nich to, co zostaje po mnie, kiedy Ty przechodzisz przez moją pamięć jak fala, jak światło, jak prapierwsze słowo, które chce wrócić do ust, żeby być wypowiedziane jeszcze raz - dla Ciebie.              
    • Stała dziewczyna pod drzewem, plecak miała i kapelusz Miejsce, w którym się znalazła odwiedzało niewielu Tam na skraju miasta, na rozstaju polnych dróg Jak co tydzień tam czekała, na jabłoni siedział kruk W brzask sobotni tam czekała na zielonooki cud On przed wrogim ludzkim wzrokiem w zaroślach się krył Tylko dla niej z swej kryjówki wyleźć skłonny był Do niej i cywilizacji serce mu się rwie Lecz jeszcze nie na to pora, jeszcze trochę, jeszcze nie Na rozstaju polnych dróg, tam wywęszył ją Ogon giętki swój wyprężył, a grzbiet w pałąk zgiął Z nią w swych myślach w pole biegnie, biegnie co tchu Tak szczęśliwy, że na drodze nikt nie stoi mu Dobiegł do niej kot porywczy i na ziemię ją rzucił Ona, choć nie długa rozłąka, cieszy się, że do niej wrócił Pośród traw w uścisku leżą, najszczęśliwsi obydwoje Jak najdłużej sobą się cieszcie, wy dzikie dzieci moje! Ona jego kasztanowe loki rękoma gładziła Sierść beżowa słońcem zgrzane ciało jej zrosiła On na dziecku jasnowłosym leżał odurzony W głowie ciężko zawróciły mu jej feromony I ona w przypływie uczuć mówi tak do niego: „Moje oczy twe i grzywa, już nie musisz się ukrywać!” A on na to: „Chociaż mocno ciebie kocham, żal mi z dziczy się wyrywać. Skryty jestem nie przypadkiem, starcie z ludźmi nie jest łatwe. Kochajmy się ukradkiem!” Więc kochali się ukradkiem przy zielonej pierzei A kapelusz zapomniany walał się po ziemi Na rozstaju polnych dróg, tam kochali się Lecz prócz trawy i jabłoni nie wie o tym nikt, o nie! (A może jednak ktoś wie?)
    • @Deonix_ @Berenika97 @wierszyki Bardzo dziękuję za wszelkie uwagi. Jestem amatorem, który czasami coś napisze. Raz lepiej raz gorzej i każdą uwagę jak i krytykę przyjmę, żeby była nauczką na przyszłość. Nie mam czum się obrażać.  Jest bardzo dużo tematów tabu, lecz dalej boimy się o tym mówić, pisać czy nawet pokazywać w mediach. Myślę, że niepotrzebnie, bo gdy jest cisza to zło dalej się rozprzestrzenia.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...