Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rozmowa o pierwszych kapłanach


Rekomendowane odpowiedzi

Rozmowa o pierwszych kapłanach.

Lud to był oswojony, mimo domostwa jaskiniowego miał swego wodza, obrońców i niepokonanego Boga.
Czemu niepokonanego?
Bo Bóg nie miał świadomości że jest Bogiem, wiedział o istnieniu ich gdy poczuł głód. Nachodził mieszkalne jaskinie i zjadał mieszkańców.
Bóg zjadał?
Bóg to dzika bestia, wszechogarniająca strachem i przerażeniem, namierzał jednostkę, rozszarpywał po czym zaczynał konsumpcję, a potem odchodził. Zawsze odchodził i zawsze też wracał. Wódz z obrońcami mając już dość, gdyż ofiarami padali najsłabsi - dzieci, zebrali się i wpadli na pomysł. Ten straszny Bóg robił to z głodu – więc ustalili że będą polować na zwierzynę, która sami się żywili. Przygotują ją kładąc na jedynym wejściu, a za każdym kolejnym razem będą oddalać od mieszkalnych jaskiń na bezpieczną odległość.
Co na to bestia?
Bestia najwidoczniej zaakceptowała pomysł, w końcu robiła to z głodu. Starszyzna ludu tańczyła dookoła zdobyczy przeznaczonej na ofiarę, stosując sobie tylko znane rytuały a po wszystkim zanosiła upolowaną zwierzynę, udoskonaloną prymitywną forma modlitwy swemu Bogu.
Starszyzna była swojego rodzaju przedstawicielami całej społeczności, zawsze oni zanosili ofiarę Bogu, a On - Bóg nie nachodził już mieszkalnych jaskiń.
Mijały lata, starzyzna się zmieniała, wielokroć widzieli że nie zawsze ofiary były zabierane przez Boga. Także z mijającym czasem szedł postęp. Nowe rodzaje broni, ułatwienia związane z utrzymywaniem wody pitnej, przechowywania pożywienia, naczynia i stroje bardziej zachowujące bezpieczeństwo ciała.
Któregoś dnia w trakcie zanoszenia ofiary, niespodziewanie pojawił się Bóg. Starszyzna uzbrojona w nową broń spanikowała, ale jeden z nich, zamierzył się, i rzucił dzidą z kamiennym grotem w Boga tym samym go powalając. Ustalano wówczas że nikt się o tym nie dowie w społeczności. Oni natomiast, starszyzna, dalej będzie zabierać ofiary, z tym że będzie je zachowywać dla siebie.
Z czasem postanowili się wyprowadzić z mieszkalnych jaskiń, a jedynie co jakiś czas wracać po ofiarę. W ten sposób odciągną ryzyko napaści Boga z korzystnym dla społeczności bezpieczeństwem. Stworzyli swoje świątynie, stali się kapłanami bliskiego kontaktu z Bogiem, tym samym stając się mędrcami i wybawicielami w jednym.
Czyli jednym słowem oszukali społeczność, tym samym wykorzystując ich?
Tak. Ale lata mijały, pojawiali się ciekawscy członkowie społeczeństwa, w końcu cywilizacja stawiała kolejne kroki. Śmiałkowie ci odkrywali prawdę o oszustwie swych przedstawicieli , ale o wiele mądrzejsi kapłani szybko ich wypatrywali i zabijali. Przynosząc poszarpane zwłoki jako przestrogę. Mówili że to jest ich rola – obrona i poświecenie.
Kapłani postanowili zbudować wielkie figury na wzór Bogów, które miały odstraszać śmiałków, którzy mimo przestrogi ulegali własnej ciekawości. Gdy nie było śmiałka sami kogoś podrzucali, chcąc cały czas odświeżać pamięć społeczności - że Bóg jest bezlitosny. W tym czasie kapłani wymyślali różnego rodzaju opowieści, których celem było straszenie całej społeczności.
Kapłani wraz z idącą cywilizacją stawali się mniej zapobiegawczy narastającej liczbie ciekawskich. Musieli się zatem dogadać z wodzem i jego najbliższymi doradcami. Ci zareagowali na to pozytywnie widząc w tym także swoją korzyść. Dali zabezpieczenie kapłanom sami zaś nakładali daniny na utrzymanie obrońców.
Jaki z tego wniosek?
Taki że stworzyło się bóstwo siejące strach przed bezlitosnym i wszechmogącym Bogiem, kapłani i prekursorzy podatków, czyli jaskiniowy urząd skarbowy.
Ale dziś to wygląda przecież inaczej.
W końcu cywilizacja cały czas postępuje. Kapłaństwo wyszło pierwsze z jaskini, zapisało dobry początek swym przyszłym korzyścią na wieki wieków. Podobnie władza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwagi:
1) „Lud to był oswojony, mimo domostwa jaskiniowego miał swego wodza, obrońców i niepokonanego Boga. „ – „oswojony lud” – przez kogo oswojony? Dlaczego musiał być oswajany? Poza tym lud miał wodza mimo, iż ludność zamieszkiwała w jaskiniach? A co ma jedno z drugim wspólnego?
2) „Czemu niepokonanego?
Bo Bóg nie miał świadomości że jest Bogiem, wiedział o istnieniu ich gdy poczuł głód.” – Drugie zdanie mające być odpowiedzią na zdanie pierwsze, w ogóle nią nie jest.
3) Wszechogarniająca – piszemy razem
4) „Bóg to dzika bestia, wszech ogarniająca strachem i przerażeniem” – Bestia ogarniająca strachem? Chyba bestia wywołująca wszechogarniający strach.

Podsumowując: Powyższe uwagi, dotyczą jedynie pierwszych zdań. Przeczytałem jeszcze kilka kolejnych i stwierdziłem, że jest równie źle. Pisz z dużo większą dyscypliną słowa. Nie pisz co Ci ślina na język przyniesie. Każde słowo coś znaczy, sprawdzaj zasadność użytego przez Ciebie wyrażenia. Nie ufaj, że jest dobrze, bo np. ułożone przez Ciebie zdanie fajnie brzmi. Nie daj się oczarować urokowi zdań. Kilka wskazówek na temat jak sobie pomóc w pisaniu skreśliłem w komentarzu do tekstu „Pisarzem być”.
Pozdrawiam serdecznie życząc coraz to lepszych tekstów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...